Wróg u bram !!! …więc zapraszamy

Czy Putin oszalał? Czy Rosja zaatakuje Polskę? Czy Putin rozpęta konflikt światowy? Te pytania dręczą obecnie wielu Polaków, choć tak naprawdę nie powinno, bo polityka rosyjska nie jest wcale tak zagadkowa i nieprzewidywalna, jak ją malują. Od setek lat opiera się na tych samych zasadach i ma taki sam charakter, jedynie doskonalone są metody jej realizacji.
Nie powinno to nikogo dziwić, zważywszy na to, że pomimo formalnych zmian ustrojowych i ideologicznych w Rosji, zachowana została faktyczna ciągłość ustroju politycznego i społecznego, oraz ciągłość dyplomacji rosyjskiej. Ludzie kierujący polityką rosyjską są wychowankami sowieckiego MGIMO (np. Ławrow), a twórcą sowieckiej dyplomacji był wszak carski dyplomata Cziczerin. Jeśli zaś chodzi o ustrój społeczny i polityczny, jest to ciągle autokracja oparta na mocno zhierarchizowanej strukturze społecznej. Jedyne, co realnie zmieniało się w tym względzie w Rosji na przestrzeni ostatniego stulecia, to tytulatura i sposób wyłaniania autokraty (car, sekretarz generalny partii, prezydent/premier), oraz sposób doboru najbardziej uprzywilejowanej kasty, stanowiącej bezpośrednie zaplecze społeczne, polityczne i ekonomiczne autokraty (arystokracja, nomenklatura partyjna, oligarchia biznesowa). Niezmiennie też gospodarka rosyjska jest zacofana i niekonkurencyjna względem rozwiniętych państw zachodnich (obecnie także wschodnich). Dzięki tym niezmiennym, a niezwykle skutecznym zasadom, państwo niemające jakichś nadzwyczajnych predyspozycji po temu, stało się gigantem terytorialnym i zyskało status światowego supermocarstwa.

Czas najwyższy przedstawić owe zasady. W 1946-ym roku George Frost Kennan, ówczesny sekretarz misji dyplomatycznej USA w Moskwie, sporządził analizę polityki zagranicznej Rosji, która przeszła do historii pod nazwą „długi telegram” (lub „długa depesza”) i miała znaczący wpływ na radykalną zmianę polityki USA względem Rosji Sowieckiej, oraz początek „zimnej wojny”. Chociaż, ze względu na swoją trafność i nieprzemijającą aktualność, „długi telegram” Kennana powinien być elementarzem polskich polityków i lekturą obowiązkową w polskich szkołach średnich (jeśli nie w gimnazjach), to jest w Polsce mało znany i trudnodostępny w naszym języku. Osobom bardziej dociekliwym i cierpliwym polecam link do całego tekstu „długiego telegramu” w języku angielskim:
http://www2.gwu.edu/~nsarchiv/coldwar/documents/episode-1/kennan.htm
Obszerne fragmenty polskiego przekładu, zaczerpnięte z miesięcznika „Mówią Wieki” 5/2005 (nie znalazłem polskiego przekładu dostępnego w internecie), zamieściłem w moim tekście „Przyjaźń d…y z batem” .
Mniej cierpliwym postaram się przedstawić w skrócie, najważniejsze dla obecnej sytuacji Polski w relacji z Rosją, ustalenia Kennana.
U źródła neurotycznej wizji spraw światowych na Kremlu leży tradycyjne i instynktowne rosyjskie poczucie niepewności. […] Z tego powodu zawsze bali się (rosyjscy przywódcy – P.M.) obcej penetracji, bezpośrednich kontaktów z Zachodem […] I nauczyli się poszukiwać bezpieczeństwa w cierpliwej, choć śmiertelnej, walce o całkowite zniszczenie rywala, a nigdy w umowach czy kompromisach z nim. […] Rosyjscy przywódcy […] świadomie określają zewnętrzny świat jako zły, wrogi i groźny […] Ta teza dostarcza usprawiedliwienia dla rosnącej siły militarnej i policyjnej państwa rosyjskiego, dla izolacji rosyjskiego społeczeństwa od świata zewnętrznego (kontrola mediów – P.M.), oraz stałego nacisku, by rozszerzać granice siły policyjnej, co łączy się z naturalnymi i instynktownymi pragnieniami rosyjskich władców. W zasadzie jest to tylko stały postęp budzącego niepokój rosyjskiego nacjonalizmu, ruchu z wielowiekowymi tradycjami, w którym koncepcje ataku i obrony są zupełnie poplątane.”

„[…] Na płaszczyźnie oficjalnej musimy się spodziewać:
(a) Polityki wewnętrznej skierowanej na powiększenie wszystkimi sposobami prestiżu państwa sowieckiego (rosyjskiego – P.M.): […] maksymalnego rozwoju sił zbrojnych, wielkich pokazów, by zrobić wrażenie na obcych (np. wielkie imprezy sportowe, jak mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie – P.M.), skrytości w sprawach wewnętrznych w celu skrywania słabości oraz trzymania przeciwników w nieświadomości.
(b) Gdy tylko uzna się to za stosowne i obiecujące, zostaną podjęte wysiłki, aby powiększyć oficjalny obszar wpływów sowieckich (rosyjskich – P.M.). […]
(c) Rosjanie będą uczestniczyli w organizacjach międzynarodowych, gdy zauważą możliwość powiększenia wpływów sowieckich (rosyjskich – P.M.) lub zlikwidowania czy też zmniejszenia wpływów innych. […] Jej (Rosji – P.M.) stosunek do tej organizacji pozostanie z gruntu pragmatyczny i taktyczny. […]
(e) Rosjanie będą energicznie rozwijać obecność i oficjalne więzy z krajami, w których wyczuwają możliwości oporu przeciw wiodącym krajom Zachodu. […]”

„Do realizacji polityki na tej płaszczyźnie Sowieci (Rosjanie – P.M.) używają następujących środków: […]
3. Szeroki wachlarz krajowych związków i ciał, na które można wpłynąć lub zdominować przez taka penetrację. Są wśród nich: związki zawodowe, ligi młodzieżowe, organizacje kobiece (feministki – P.M.), stowarzyszenia rasowe i religijne, organizacje społeczne, grupy kulturalne, czasopisma liberalne, wydawnictwa itd. (od lat 30-ych ubiegłego wieku Rosja wspiera intelektualnie, organizacyjnie i finansowo wszelkie lewackie ruchy i organizacje ideologicznie, które osłabiają siłę moralną zachodnich społeczeństw, dlatego oczekiwania, że Rosja pomoże zwalczać lewacką zarazę po za swoimi granicami, tylko dlatego, że zwalcza ją u siebie, jest wyrazem ignorancji i naiwności – P.M.)
4. Organizacje międzynarodowe, które także mogą zostać spenetrowane przez komunistów (Rosjan – P.M.) dzięki wpływom w krajowych częściach składowych. […]
5. Rosyjska Cerkiew prawosławna z jej zagranicznymi odgałęzieniami, a przez nią cały Kościół prawosławny.
6. Ruch pansłowiański i inne ruchy związane z nacjami zamieszkującymi ZSRR (Federację Rosyjską – P.M.)
7. Rządy i grupy rządzące chętne do przysłużenia się celom sowieckim (rosyjskim – P.M.) w mniejszym lub większym stopniu. […]”

„Można się spodziewać, że części składowe tego szeroko rozbudowanego aparatu będą używane następująco […]:
(a) Aby podkopywać ogólny polityczny i strategiczny potencjał głównych potęg zachodnich. W tych krajach zostaną podjęte wysiłki, aby zniszczyć poczucie stabilizacji, sparaliżować środki obrony narodowej, zwiększyć niepokój społeczny i ekonomiczny, podsycić wszelkie przejawy podziałów. […]
(c) Gdy konkretne rządy będą stały na przeszkodzie sowieckim (rosyjskim – P.M.) celom, nasilą się naciski na ich odwołanie (tak było np. z rządem PiS – P.M.). […]
(e) Zostaną wykorzystane wszelkie możliwości, aby nastawić zachodnie mocarstwa przeciw sobie. […] Zostaną użyte wszelkie środki, aby zdyskredytować i zwalczać działania na rzecz jedności i spoistości pomiędzy państwami. […] (Poprzez układy bilateralne z państwami członkowskimi Rosja cały czas stara się osłabiać spoistość i jedność UE i NATO – P.M.)
(f) Generalnie wszystkie nieoficjalne wysiłki sowieckie (rosyjskie – P.M.) na arenie międzynarodowej będą miały charakter negatywny i destruktywny, i będą nakierowane na zniszczenie źródeł siły znajdujących się poza zasięgiem sowieckiej (rosyjskiej – P.M.) kontroli. […]
Dodatkowo ma ona (Rosja – P.M.) zorganizowany i szeroko rozgałęziony aparat wywierania wpływu w innych krajach, aparat o niezwykłej elastyczności i zmienności, zarządzany przez ludzi, których doświadczenie i umiejętności w metodach konspiracyjnych prawdopodobnie nie posiadają odpowiednika w historii. […] Dla niej ogromny zasób obiektywnej wiedzy o dorobku ludzkości nie jest, jak dla nas, miarą, do której się odnosi i ciągle wypracowuje poglądy , ale workiem, z którego arbitralnie i tendencyjnie wybiera się poszczególne elementy, aby poprzeć poglądy narzucone z góry (postrzeganie i ocena polityki rosyjskiej przez pryzmat własnych kanonów myślowych, moralnych i aksjologicznych, to fundamentalny błąd popełniany przez wielu zachodnich komentatorów politycznych, w tym także polskich – P.M.) […] Nie działa według określonych planów. Nie podejmuje niepotrzebnego ryzyka. Jest niedostępna dla argumentów rozumowych, ale bardzo podatna na logikę siły. Z tego powodu może się łatwo wycofać i z reguły tak robi, gdy napotyka w jakimkolwiek punkcie silny opór. Jeśli przeciwnik ma dostateczną siłę i da do zrozumienia, że jest gotowy do jej użycia, rzadko musi to robić (np. kryzys berliński i kryzys kubański – P.M.) […]”

Nie jestem politologiem, ale mimo to uważam, że „długi telegram” oraz chłodna obserwacja polityki rosyjskiej w historycznej perspektywie, w zupełności wystarczą, by znaleźć odpowiedzi, na postawione na początku pytania.

Czy Putin oszalał?
Z całą pewnością, nie. Jego polityka zagraniczna jest w pełni zgodna z opisanymi przez Kennana zasadami i tak samo skuteczna. Jeśli kogoś można uznać za szaleńców, to tych, którzy mamią siebie i innych wizjami przyjaźni i partnerstwa z Rosją (przyjaźń z Rosją to oksymoron) opartego na wzajemnym zaufaniu i własnej słabości (wyśmiewanie „wymachiwania szabelką”). Mam na myśli oczywiście „pożytecznych idiotów”, bo obok nich funkcjonują także rosyjscy agenci wpływu, a jedni od drugich, zwłaszcza w Polsce, są bardzo trudni do odróżnienia.

Czy Putin rozpęta konflikt światowy?
Nie, a z całą pewnością do tego nie dąży, bo Rosja „Nie podejmuje niepotrzebnego ryzyka” (Kennan). Natomiast jest w interesie Rosji, a przy tym zgodne z zasadami polityki rosyjskiej, wywołać takie przekonanie u przeciwników i zastraszywszy ich, wymusić na nich korzystne dla Rosji ustępstwa. Taką sama taktykę stosował Hitler przed atakiem na Polskę.

Czy Rosja zaatakuje Polskę?
Agresja Rosji wobec Polski trwa już od kilku lat, podobnie jak agresja względem republik nadbałtyckich. Budowa gazociągu północnego, embargo na dostawy polskiego mięsa i jabłek, przykręcanie kurka z gazem, manewry wojskowe na Białorusi, których scenariusze jednoznacznie wymierzone były w Polskę, wszystko co się działo wokół śledztwa smoleńskiego, a być może także (coraz więcej dowodów na to wskazuje) sama Tragedia Smoleńska były przecież aktami agresji i tylko durnie lub zdrajcy mogli tego nie dostrzegać. Trzeba jednak sobie uświadomić, że barierami dla imperialnej ekspansji rosyjskiej są na Wschodzie Chiny (zbyt silna bariera), a na Zachodzie Unia Europejska i NATO, które są przez Rosję postrzegane jako główny przeciwnik. Akty agresji rosyjskiej wobec Polski i państw nadbałtyckich to w rzeczywistości akty agresji wobec tych instytucji międzynarodowych. Rosja w ten sposób testuje spójność i rzeczywiste (nie mylić z formalnymi) zdolności obronne tych struktur międzynarodowych, równocześnie wytrwale pracując nad ich rozbijaniem i wewnętrznym konfliktowaniem (np. układy bilateralne, o których już wspominałem).
Jeśli Zachód okaże słabość, oraz brak woli, zdolności i determinacji do wspólnej obrony przed rosyjską ekspansją, to z całą pewnością będzie dla Rosji impulsem do eskalacji działań, a to już oznacza agresję zbrojną wobec któregoś z państw członkowskich NATO i UE, co, w przypadku braku skutecznej reakcji, będzie gwoździem do trumny dla tych struktur (kompromitacja i całkowita utrata wiarygodności).
Przez ostatnie siedem lat rząd Tuska zrobił wszystko co mógł by zachęcić Rosję do ataku na Polskę, by nasz kraj był dla Putina łatwym i atrakcyjnym kąskiem. Skutecznie storpedował plany budowy elementów tarczy antyrakietowej i instalacji baz amerykańskich w Polsce, zredukował nasze siły zbrojne do symbolicznych rozmiarów, zerwał z „polityką jagiellońską”, uzależnił Polskę od dostaw surowców energetycznych z Rosji, sprowadził nasze państwo do roli przedmiotu gry między Rosją a Niemcami, oraz swoimi działaniami związanymi z Tragedią Smoleńską i śledztwem w tej sprawie zagwarantował Putinowi swą pełną uległość.
Jednak Rosja ma także swoje zasady dotyczące agresji zbrojnej. Zawsze musi doprowadzić do izolacji politycznej obiektu swojej agresji i musi uzyskać zdecydowaną przewagę militarną nad nim (samodzielnie lub wraz z sojusznikami). Zawsze też stara się stworzyć takie warunki, by formalnie nie uchodzić za agresora. Putin jest w tym względzie bardziej schematyczny i mniej kreatywny niż jego komunistyczni poprzednicy. Wszystkie jego operacje militarne (Naddniestrze, Gruzja, Ukraina) były jakby wykrojone z jednego szablonu: najpierw wywoływane były konflikty wewnętrzne na tle narodowościowym, a następnie Rosja występowała zbrojnie jako rozjemca, obrońca pokrzywdzonych, albo siły pokojowe, ale nigdy jako najeźdźca. Do tego schematu o wiele bardziej, ze względu na swoją strukturę narodowościową, pasują republiki nadbałtyckie, dlatego to raczej jedna z nich będzie pierwszym obiektem rosyjskiej agresji zbrojnej (ja stawiam na Estonię), a nie Polska. To jednak nie jest dla nas żadnym powodem do radości, bo co się odwlecze, to nie uciecze.

Właściwie nie mamy już żadnego realnego wpływu na dalszy tok wypadków – wszystko zależy od postawy największych graczy, a zwłaszcza USA i Niemiec. Jednak możemy i powinniśmy zrobić coś dla naszego bezpieczeństwa.
Decydenci polityczni, którzy metodycznie osłabiali nasze zdolności obronne, uzależniali Polskę od dostaw surowców energetycznych z Rosji i chronili rosyjską agenturę w Polsce (blokowanie lustracji i utrzymywanie WSW/WSI), bez względu na to czy kierowali się ignorancją i naiwności, czy działali jako rosyjscy agenci, działali na szkodę państwa i jako zdrajcy powinni zostać przykładnie ukarani. Ale czy jest to możliwe w państwie, które otacza honorami i zaszczytami zbrodniarzy i zdrajców, takich jak Bauman, Kiszczak i Jaruzelski, i w którym zasadą ustrojową jest całkowita nieodpowiedzialność polityków (tzw. odpowiedzialność polityczna to kpina z jakkolwiek rozumianej sprawiedliwości)?
Powinniśmy radykalnie wzmocnić nasze własne możliwości obronne, by móc skutecznie stawić opór potencjalnemu najeźdźcy bez oglądania się na pomoc z zewnątrz. Ale jak mamy to zrobić, gdy lwią część budżetu państwa pożera biurokracja, obsługa zadłużenia, szeroko rozumiany „podatek korupcyjny” i absurdalne, a kosztowne projekty ideologiczne, typu „walka z globalnym ociepleniem”?
Powinniśmy skazać na śmierć cywilną i zawodową dziennikarzy i publicystów, którzy uczestniczyli w kampanii propagandowej (bo to była wspólna kampania propagandowa, prowadzona przez wszystkie reżimowe media) na rzecz osłabiania i ustępstw naszego państwa względem Rosji, co określano mianem polityki pokoju, przyjaźni i partnerstwa. Ale czy jest to możliwe, gdy w naszym systemie medialnym nie działają mechanizmy rynkowe pozwalające w naturalny sposób wykluczać skompromitowane media i dziennikarzy, bo jest on zdominowany przez monopole medialne, których pozycja opiera się na przywilejach (z przywilejami koncesyjnymi na czele), a nie na jakości?
Polska powinna jak najszybciej powrócić do polityki ścisłej współpracy z państwami bezpośrednio zagrożonymi ekspansją rosyjską i tworzenia z nimi silnego lobby w ramach UE na rzecz wzmocnienia bezpieczeństwa Europy od wschodniej strony. Ale jak możemy tego oczekiwać, skoro jeszcze przynajmniej przez rok rządzić naszym krajem i kierować polską polityką zagraniczną ta sama ekipa, co przez ostatnie siedem lat, a na czele Rady Europejskiej stanął człowiek bezpośrednio odpowiedzialny za sytuacje, w której znalazła się Polska, republiki nadbałtyckie i pośrednio cała Europa (najgorszy kandydat na to stanowisko w tym trudnym czasie)?

O autorze: Piotr Marzec