Słowo Boże na dziś – 8 września 2014 r. – poniedziałek – Narodzenie Najświętszej Maryi Panny, święto

Myśl dnia

Lepsza jest mała porcja jarzyn, a z nią miłość, niż tłusty wół, a wraz z nim nienawiść.

Księga Przysłów 15, 17

PIERWSZE CZYTANIE  (Mi 5,1-4a)Mesjasz będzie pochodził z Betlejem

Czytanie z Księgi proroka Micheasza.

Tak mówi Pan: „A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich. Z ciebie Mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności. Przeto Pan wyda ich aż do czasu, kiedy porodzi mająca porodzić. Wtedy reszta braci Jego powróci do synów Izraela.
I powstanie, i będzie ich pasterzem mocą Pana, przez majestat imienia Pana, Boga swego. Będą żyli bezpiecznie, bo Jego władza rozciągnie się aż do krańców ziemi. A On będzie pokojem”.

Oto słowo Boże.

DRUGIE CZYTANIE  (Rz 8, 28-30)

Bóg współdziała z tymi którzy go miłują
Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Rzymian.

 

Bracia:

Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamiaru. Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą.

 

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 96,1-2.11-13)

Refren: Duch mój się raduje w Bogu, Zbawcy moim.

Śpiewajcie Panu pieśń nową, *
śpiewaj Panu, ziemio cała.
Śpiewajcie Panu, sławcie Jego imię, *
każdego dnia głoście Jego zbawienie.

Niech się radują niebiosa i ziemia weseli, *
niech szumi morze i wszystko, co je napełnia.
Niech się cieszą pola i wszystko, co na nich rośnie, *
niech wszystkie drzewa w lasach wykrzykują z radości.

Przed obliczem Pana, który już się zbliża, *
który już się zbliża osądzić ziemię.
On będzie sądził świat sprawiedliwie, *
a ludy według swej prawdy.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Szczęśliwa jesteś, Najświętsza Panno Maryjo, i godna wszelkiej chwały,
bo z Ciebie narodziło się słońce sprawiedliwości, Chrystus, który jest naszym Bogiem.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA DŁUŻSZA  (Mt 1,1-16.18-23)

Maryja poczęła Jezusa za sprawą Ducha Świętego

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama.
Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był ojcem Faresa i Żary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Ezrona; Ezron ojcem Arama; Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salmona; Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida.
Dawid był ojcem Salomona, a matką była dawna żona Uriasza. Salomon był ojcem Roboama; Roboam ojcem Abiasza; Abiasz ojcem Asy; Asa ojcem Jozafata; Jozafat ojcem Jorama; Joram ojcem Ozjasza; Ozjasz ojcem Joatama; Joatam ojcem Achaza; Achaz ojcem Ezechiasza; Ezechiasz ojcem Manassesa; Manasses ojcem Amosa; Amos ojcem Jozjasza; Jozjasz ojcem Jechoniasza i jego braci w czasie przesiedlenia babilońskiego.
Po przesiedleniu babilońskim Jechoniasz był ojcem Salatiela; Salatiel ojcem Zorobabela; Zorobabel ojcem Abiuda; Abiud ojcem Eliakima; Eliakim ojcem Azora; Azor ojcem Sadoka; Sadok ojcem Achima; Achim ojcem Eliuda; Eliud ojcem Eleazara; Eleazar ojcem Mattana; Mattan ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem.
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”.
A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emanuel”, to znaczy „Bóg z nami”.

Oto słowo Pańskie.

EWANGELIA KRÓTSZA  (Mt 1,18-23)

Maryja poczęła Jezusa za sprawą Ducha Świętego

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”.
A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emanuel”, to znaczy „Bóg z nami”.

Oto słowo Pańskie.

 

***************************************************

KOMENTARZ

 

Zaprosić Maryję

Pełen wątpliwości Józef usłyszał z ust anioła: „nie bój się przyjąć Maryi”. Słowa te w pewien sposób dotyczą każdego z nas. Józef wziął do siebie Maryję jako małżonkę, my zapraszamy Maryję do naszego życia jako Matkę Jezusa i naszą Matkę. Pośród niepewności życia, nieprzewidywalności Bożego działania, które zawsze jest nowe i zaskakujące, Maryja jest dla nas mistrzynią zawierzenia Bożej miłości, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Maryja wnosi w nasze życie Jezusa, wnosi obecność Ducha Świętego oraz błogosławieństwo Ojca.Jezu, Ty jesteś „Bogiem ze mną”, Bogiem bliskim, Bogiem-Człowiekiem danym mi przez Maryję. Pragnę z Nią i jak Ona nieść Cię światu.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

O MARYI i naszym wkładzie w zbawienie

8 września 2014, autor: Krzysztof Osuch SJ

W święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny słyszymy od św. Pawła rzeczy niezwykłe i bardzo obiecujące. W jego słowach objawia się wiedza, którą dać może tylko Jezus Chrystus. Swoją pieczęć natchnienia położył na nich także Duch Święty. Skoro tak, to otwartym sercem przyswójmy sobie choć coś z Pawłowej Ewangelii. Najpierw uradujmy się tym, że sam Bóg współdziała z nami – założywszy naszą miłość do Boga – we wszystkim dla naszego dobra. Nawet w najtrudniejszej sytuacji możemy mieć pewność, że Bóg współdziała z nami i wyprowadza dobro. My nie wiemy, jak On to czyni, ale wystarczy wierzyć, że On to wie i skutecznie sprawia.

 

 

 

 

 

 

 

 

obraz Narodzenia NMP z katedry sandomierskiej

Wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru. Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą (Rz 8, 28-30).

Bóg czyni (prawie) wszystko

Na czym Paweł opiera swe przekonanie? Skąd wywodzi pewność co do tak niezwykłego zaangażowania Boga we wszystko, co czynimy i przeżywamy? Oczywiście, z odwiecznej Miłości Ojca, który powołuje nas do bycia braćmi Wcielonego Syna! Jako tak bardzo spokrewnieni z samym Synem Bożym, ufnie i ochoczo podzielamy przekonanie i pewność Apostoła Narodów. Jesteśmy pewni nie tylko Bożego współdziałania z nami dla naszego dobra, ale i końcowego rezultatu, że mianowicie Bóg Ojciec, który od wieków poznał nas i przeznaczył na to, byśmy się stali na wzór obrazu Jego Syna, rzeczywiście tego dokona. Nie przeszkodzą Mu (choć przeszkadzają) w tym nawet nasze … grzechy.

  • Owszem, wiemy, że grzech pierworodny i inne grzechy uczyniły nas skażonymi i niezdolnymi do komunikowania się i komunii z Bogiem.
  • Jednak tu, gdzie my się potykamy, upadamy i jesteśmy całkiem bezradni, wkracza Bóg Ojciec i podejmuje takie działanie, które nas w pełni usprawiedliwia. Miłosierna Miłość Ojca czyni nas na powrót świętymi i nieskalanymi przed Jego obliczem (por. Ef 1, 4).
  • Ta Miłość dosięga nas i usprawiedliwia w Synu Bożym, który stał się Człowiekiem dla naszego zbawienia! Nowy Testament, a poniekąd i cała Biblia, mówi o tym jednym, jak to Bóg Ojciec dokonuje zbawienia ludzi w Jezusie Chrystusie. Jest to prawdziwie dzieło na miarę samego Boga!

A wracając do słów św. Pawła, zauważmy, że wszystkie użyte przez niego czasowniki mówią o działaniach, których autorem jest jedynie sam Bóg. Nie widać tam niczego, co miałby czynić człowiek. To sam Bóg Ojciec powołuje, przeznacza (ale nie w sensie predestynacji wykluczającej niektórych czy kogokolwiek). On też usprawiedliwia, a w końcu obdarza chwałą!

– Jakie to radosne i odbarczające! I to na poziomie fundamentalnym, najważniejszym.

To prawda, wbrew (czy niejako obok) usłyszanej Dobrej Nowinie, będzie nas nieraz nawiedzać i przygnębiać poczucie, że jarzmo życia jest nazbyt gorzkie, a brzemiona nazbyt ciężkie. To prawda. Ale czyż to wszystko nie odmienia się w momencie poważnego przyjścia do Jezusa i poproszenia, by spełnił to, co tak ujmująco obiecuje: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie (Mt 11, 28-30).

Co ma czynić człowiek?

Skoro Bóg (już) tak wiele dla nas czyni, a jeszcze więcej uczynić obiecuje, to czy nam, zapyta ktoś, pozostaje jeszcze coś do zrobienia? – Tak. I to nawet dużo. Bóg Ojciec oczekuje, że my na Jego uprzedzający dar Miłości po prostu odpowiemy, i to najlepiej w stu procentach. A jeśli nie w stu, to przynajmniej w sześćdziesięciu czy choćby trzydziestu! Jednak zachodzi konieczność dania Bogu odpowiedzi i nikt nas z niej nie zwolni. Ani nikt nie wyręczy. Powód tej konieczności jest oczywisty: Miłość Boga może nas zbawić, ocalić i uszczęśliwić (zasadniczo) tylko wtedy, gdy my ją zechcemy poznać, przyjąć i odpowiedzieć na nią ufną wiarą i umiłowaniem Jej.

Można zatem powiedzieć, że uszczęśliwiająca Miłość Boga i Jej współdziałanie z nami we wszystkim dla naszego dobra – uzależniona jest tylko od jednego warunku, a jest nim właśnie nasza odpowiedź ufnej wiary i nasze umiłowanie Miłości. Oczywiście, pójść za ufną wiarą powinny także nasze inne czyny, krótko mówiąc prawe życie, dobre uczynki (por. Jk 2, 14-26).

  • Powinniśmy jednak uniknąć wielkiego błędu: nie sądźmy, że to dopiero nasza miłość (czy jakikolwiek inny czyn ludzkiej osoby) niejako „uruchomi” wspaniałą Miłość Boga do nas. Jest na odwrót. To Bóg pierwszy nas umiłował, powie św. Jan (por. 1 J 4, 19).
  • Najzupełniej zatem wystarczy, jeśli my – „pokornie”, jako drudzy – Miłość Boga poznamy, umiłujemy Ją i zawierzymy Jej siebie. To czyniąc (co dzień od nowa), dajemy Miłości Boga przystęp do nas. Ojciec, Syn, Duch Święty mogą, bez większych przeszkód, współdziałać z nami dla naszego dobra – we wszystkim, przez całe nasze życie: dzień po dniu, godzina po godzinie. Aż do wejścia w chwałę Życia wiecznego.

Zauważmy, choćby mimochodem, że swój wspaniały Plan Zbawienia i uszczęśliwienia nas Bóg Ojciec odsłonił nie od razu, nie naraz, lecz stopniowo. Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo (Ga 4, 4-5).

– Właśnie, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty, której urodziny dzisiaj obchodzimy.

Narodziny Maryi, która zrodzi Syna Bożego

Kościół uznał, że oprócz uroczystego obchodu dnia Narodzenia Pana Jezusa, a także Jego poprzednika, św. Jana Chrzciciela, potrzebny jest dzień, w którym czcimy narodzenie Tej, która z Ducha Świętego poczęła Syna Bożego i Go zrodziła. Nie dziwimy się temu, że Kościół już od bardzo dawna – Jerozolimski od wieku V, zaś Kościół Rzymski od wieku VII – obchodzi święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. (Może tylko szkoda, że nie jest to uroczystość, a tylko święto).

To prawda, szczytem zbawczego działania Boga wobec nas i szczytem objawienia się Miłości Boga do nas – jest Jezus Chrystus. To w Nim jest Pełnia Łaski (por. Ef 4, 13; Kol 1, 19; 2, 9) i z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce (J 1, 16). A skoro tak, to można by pytać: Jeśli w Jezusie Chrystusie zamieszkała cała Pełnia (por. Kol 1, 19) i z niej otrzymujemy łaskę po łasce, to czy jest jeszcze tak wyjątkowe „miejsce” dla Niewiasty. Dla Matki Jezusa?

Z pewnością tak! Wiele by mówić o tym. Za odpowiedź niech staną liczne uroczystości i święta Maryjne, „podbudowane” w swej wymowie aksjomatem, dobrze znanym, zwłaszcza w Kościele Wschodnim: „prawo modlitwy prawem wiary”. Lud Boży, odbywający pielgrzymkę wiary pod przewodem Papieża i Biskupów, coraz wyraźniej pojmuje jaśniejącą postać Maryi – Matki Syna Bożego i Matki Kościoła. A daje temu wyraz m.in. w osobistej pobożności, w uroczystych orzeczeniach dogmatycznych, w Liturgii, w pieśniach i modlitwach.

  • Zatroskani o Chrystocentryzm i chwałę samego Boga, mogą być spokojni: Święta Boża Rodzicielka zawsze prowadzi nas do swego SYNA. Do Niego prowadzi, bo dobrze wie, że i Ona jako najpierwsza wszystko otrzymała też od Syna, i ze względu na Niego! To powiedziawszy, możemy i winniśmy kontemplować samą MARYJĘ jako arcydzieło Bożej Miłości. Jej Osoba wzbudza podziw i zachwyt. Święci często dają temu wyraz. Także poeci. Najpierw jedno, a potem drugie – poetyckie tego potwierdzenie.

MIRIAM
Ty otwierasz Biblię obietnicą
i zamykasz ją zwycięstwem
Niewiasto pierwszych i ostatnich stronic
klamro czasów
cicha ojczyzno dobrej nowiny
psalmie bez nut fałszywych
ziemio na której wróg stopy nigdy nie postawił
życiorysie wichrem i ogniem napisany
ziarnko pisaku w którym oceany toną
łzo wezbrana tęsknotą całych wieków
gwiazdo od słońca zapalona
zwiastunko przed zwiastunami biegnąca
słoneczniku każdym ziarnem ku niebu zwrócony
jedyna kolumno wśród zgliszcz stojąca
księgo święta
czynem Boga zapisana(Andrzej Madej OMI).

 Osoba Najświętszej Maryi Panny zasługuje na kontemplację i sama w sobie, i także dlatego, że w Niej widzimy to, do czego także nas Bóg Ojciec powołał przed wiekami (por. Rz 8, 33; Ef 1, 4). Ona, jako Matka Zbawiciela i nasza Matka, pragnie gorąco wspierać przemianę naszych serc. Choć jest pokorną Służebnicą Boga, to przecież dobrze wie, że gdy Ją naśladujemy, to tym piękniej i skuteczniej upodobniamy się do Jezusa Chrystusa!

I jeszcze jeden motyw, by być blisko z Nią. Skoro nasze powołanie jest tak wielkie i godne (jak przypomina św. Paweł), i skoro jesteśmy tak drodzy i cenni w oczach Boga (por. Iz 43, 4), to zasługujemy na to, by zawierzyć siebie Sercu tak dobrej i wspaniałej Matki. Skoro Bóg Ojciec powierzył Jej swojego Syna Wcielonego, to czy my będziemy się wahać w kwestii powierzenia Jej siebie.

A całą „resztę” na temat wspaniałości rodzącej się dzisiaj maleńkiej Miriam, niech wypowie znakomity poeta, G. M. Hopkins SJ:
Ty jesteś powietrzem, którym oddychamy
Maryja niepokalana, tak prosta kobieta,
a jednak jej obecność i Jej potęga
są wyższe ponad wszystko, co się kiedyś marzyło
o jakiejkolwiek bogini.
Jej jedyne zadanie:
pozwolić, by przez Nią zabłysła
cała Boża chwała,
ta chwała Boga, który chciał Ją przeniknąć
a potem się rozszerzyć poza Nią daleko
i tylko tak – przez Nią.
Tak, ośmielam się twierdzić
że przez Nią jesteśmy ogarnięci miłosierdziem Bożym
tak, jak nas ogarnia dokoła powietrze.
Taka właśnie jest Maryja dla nas,
Maryja, której imię jest miłosierdziem.
To ona swym płaszczem przedziwnym okrywa
cały świat grzeszny,
ponieważ Bóg przez Jej wstawiennictwo
roztacza swoją Opatrzność.
Ona rozdaje jałmużny,
ale jeszcze bardziej sama jest miłą jałmużną,
a ludzie są przeznaczeni do czerpania z jej życia,
jak życie czerpie się z powietrza.
Bądź więc, najdroższa Matko,
atmosferą, w której oddycham.
Bądź światem bardziej szczęśliwym,
bym w Tobie kierował me kroki daleko od grzechu.
Bądź nade mną i dokoła mnie,
ukaż moim spojrzeniom przekornym
niebo bez ran i gniewu.
Spraw, niech drży mój bębenek w uchu:
niech usłyszy, jak mówisz o miłości Bożej –
Ty żywe powietrze –
i o cierpliwości, o pokucie i o modlitwie.
Macierzyńskie powietrze dla świata, powietrze porywające,
przyjmij do owczarni Twojej dziecko
przywiązane do Ciebie, chroniące się na Twej wyspie.
Przyciśnij je mocno do siebie.

Akt zawierzenia się Niepokalanemu Sercu Maryi, Królowej Polski

Niepokalana Matko Jezusa i Matko moja – Maryjo, Królowo Polski!
Biorąc za wzór Sługę Bożego Jana Pawła II mówię dziś: cały jestem Twój.
Twojemu Niepokalanemu Sercu zawierzam całego siebie, wszystko, czym jestem;
mój umysł, serce, wolę, ciało, zmysły, emocje, pamięć, zranienia, słabości,
moją przeszłość od chwili poczęcia, teraźniejszość i przyszłość wraz ze śmiercią cielesną
– każdy mój krok, czyn, słowo i myśl.
Twojemu Niepokalanemu Sercu zawierzam także moją rodzinę i wszystko, co posiadam.
Tobie oddaję wszystkie moje prace, modlitwy i cierpienia.
Ty, Najlepsza Matko chroń mnie i moich bliskich od Złego.
Upraszaj nam łaski potrzebne do przemiany i uzdrowienia.
Prowadź po drogach życia i posługuj się nami do budowania Królestwa Twojego Syna Jezusa Chrystusa – jedynego Zbawiciela świata, od którego pochodzi wszelkie dobro, prawda i życie. Amen.

*********************************************************************************************

Rozważanie pochodzi z mojej książki pt.: PRZYJDĘ NIEBAWEM. Rozważania na czas kryzysu, lęku i powrotu Jezusa
http://e.wydawnictwowam.pl/tyt,64248,Przyjde-niebawem.htm

http://osuch.sj.deon.pl/2014/09/08/o-maryi-i-naszym-wkladzie-w-zbawienie-ostatni-rozdz-z-przyjde-niebawem/

Maryja przyszła na świat tak jak każdy z nas. Zapewnie bawiła się w dzieciństwie ze swoimi rówieśnikami. W Jej życiu było wiele chwil tak radosnych, jak i smutnych. Tym, co ją wyróżnia spośród wszystkich ludzi, jest Jej niepokalane poczęcie oraz powołanie przez Boga na Matkę Zbawiciela. Przez swoją bezgraniczną i pokorną wiarę Maryja przywraca nam, grzesznikom, nadzieję na to, że Stwórca szczególnie ukochał człowieka i wraz z nim chce przemieniać świat.

Michał Piotr Gniadek, „Oremus” wrzesień 2008, s. 34

 

WYTRWAĆ AŻ DO KOŃCA

Panie, pociesz serce moje i utwierdź we wszelkim czynie i dobrej mowie (2 Tes 2, 17)

Człowiek obciążony materią podlega następstwom jej zmienności. Ciało ulega zmęczeniu, zmysły wrażeniom i niepokojom. Oto przyczyna ciągłej zmienności: to, co przed chwilą radowało, nagłe staje się obojętne, nużące, nie do zniesienia. Nikt nie może uniknąć takiego stanu, nikomu jednak nie brak środków, by wytrwać. Sam Bóg zaradził niestałości człowieka, udzielając mu cnoty wytrwałości, której przedmiotem szczególnym jest trwanie w wysiłku. Cnota wlana powinna być rozwijana przez praktykę; a doświadczenia życiowe dają właśnie taką okazję. „Chlubimy się także z ucisku — pisze św. Paweł — wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość wypróbowaną cnotę, a wypróbowana cnota zaś nadzieję” (Rz 5, 3-4). Chrześcijanin ufa, że posiądzie Boga, ponieważ cierpi dla Niego. Dlatego nie upada, lecz chlubi się w swoich cierpieniach. W ten sposób wytrwałość jest pewną drogą do nadziei życia wiecznego, a nadzieja „zawieść nie może”, ponieważ Bóg nas miłuje (tamże 5).

Jezus zapowiadając uczniom prześladowania, jakie będą musieli znosić z miłości ku Niemu, kończy: „Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mk 13, 13). Łukasz przytacza tę samą myśl, wyrażając się nieco inaczej, lecz nie mniej znacząco: „Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21, 19). Nie ulega wątpliwości: kto chce zachować duszę swoją na życie wieczne, powinien wytrwać w dobrym, nie lękając się trudu i doświadczeń. Biorąc pod uwagę ułomność i słabość człowieka, wytrwałość jego nie może pozostać bez szczerby; a jednak powinien wytrwać, podnosząc się natychmiast po każdym upadku i wynagradzając zań, rozpoczynać od początku. Dopóki Bóg nie udzieli swoich szczególnych darów i nie uczyni człowieka wytrwałym, wytrwałość jego polega właśnie na ciągłym dźwiganiu się, nawracaniu i poprawianiu. Tak przyniesie dobry owoc (Łk 8, 15), a jego wytrwałość ukoronuje Bóg najwyższą łaską ostatecznej wytrwałości.

  • Udziel mi, o Boże wieczny, abym była stanowcza, wytrwała w cnocie, abym nie odwracała głowy pragnąc podziwiać pług, lecz wytrwale zdążała drogą prawdy. Wytrwałość bowiem zostanie uwieńczona, a bez niej nie mogę być miła i przyjemna Tobie. Ta cnota wnosi do duszy naszej obfitość miłości, owoc każdego naszego trudu. O, jak szczęśliwa jest dusza, która praktykuje i wyniszcza życie swoje w prawdziwej i świętej cnocie. W tym życiu już kosztuje ona zadatku życia wiecznego!
    Lecz Ty mnie nauczasz, o Chryste ukrzyżowany, że nie mogę osiągnąć takiej doskonałości bez wielkiego cierpienia, bo życie teraźniejsze nie mija bez trudu, a kto by chciał uciec od niego, uciekłby od jego owocu [wytrwałości], nie ucieknie jednak od trudu. Ty nie zsyłasz nam walk dla śmierci, lecz dla życia, nie na to, abyśmy zostali pokonani, lecz abyśmy zwyciężyli, aby doświadczyć naszej cnoty. Spraw, abyśmy umocnieni światłem najświętszej wiary otwarli oczy rozumu i patrzyli na krew Twoją, by nasza słabość wzmocniła się, i abyśmy poznali cnotę i wytrwałość w Twojej chwalebnej i bezcennej krwi (zob. św. Katarzyna ze Sieny).
  • O Panie, ja na pewno dostąpię zbawienia, jeśli wytrwam aż do końca, lecz ta wytrwałość, by wysłużyć mi zbawienie, powinna być cnotą. Ty udzielasz mi cnoty, która mnie zbawia, dajesz mi wytrwałość, abym osiągnął zbawienie. O Panie, Ty udzielasz mi cnoty, która mnie zbawia!… Oto teraz staczam jeszcze walkę: walkę z zewnątrz z pseudo-cnotliwymi, walkę wewnątrz z własnymi pożądliwościami; widzę bowiem inne prawo w moich członkach, które sprzeciwia się prawu mojego umysłu i czyni mnie niewolnikiem prawa grzechu, które żyje w moich członkach. O ja nieszczęśliwy! Któż mnie uwolni od tego ciała śmiertelnego? Ty mnie uwolnisz, o Panie, swoją łaską przez Jezusa Chrystusa, Syna Twojego i Pana naszego. W trudzie więc tej walki kieruję spojrzenie do Twojej łaski, w ogniu i żarze, który już zacząłem odczuwać, błagam o Twój ożywczy chłód (św. Augustyn).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 166

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140908.htm

***********************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

8 WRZEŚNIA 2014

************************

Narodzenie Najświętszej Maryi Panny
Narodziny Maryi Pismo Święte nigdzie nie wspomina o narodzinach Maryi. Tradycja jednak przekazuje, że Jej rodzicami byli św. Anna i św. Joachim. Byli oni pobożnymi Żydami. Mimo sędziwego wieku nie mieli dziecka. W tamtych czasach uważane to było za karę za grzechy przodków. Dlatego Anna i Joachim gorliwie prosili Boga o dziecko. Bóg wysłuchał ich próśb i w nagrodę za pokładaną w Nim bezgraniczną ufność sprawił, że Anna urodziła córkę, Maryję.
Nie znamy miejsca urodzenia Maryi ani też daty Jej przyjścia na ziemię. Według wszelkich dostępnych nam informacji, Maryja przyszła na świat pomiędzy 20. a 16. rokiem przed narodzeniem Pana Jezusa.

Narodziny Maryi
Z pism apokryficznych mówiących o Maryi należałoby wymienić przede wszystkim: Protoewangelię Jakuba, Ewangelię Pseudo-Mateusza, Ewangelię Narodzenia Maryi, Ewangelię arabską o młodości Chrystusa, Historię Józefa Cieśli i Księgę o przejściu Maryi. Największy wpływ wywarła na tradycję Kościoła Protoewangelia Jakuba. Pochodzi ona bowiem z roku ok. 150, jest więc bardzo bliska Ewangelii według św. Jana. Stamtąd właśnie dowiadujemy się, że rodzicami Maryi byli św. Joachim i św. Anna, i że Maryja jako kilkuletnie dziecię została przez rodziców ofiarowana w świątyni, gdzie też zamieszkała. Śladem tego opisu jest obchodzone w Kościele w dniu 21 listopada wspomnienie Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny.

Pierwsze wzmianki o liturgicznym obchodzie narodzin Maryi pochodzą z VI w. Święto powstało prawdopodobnie w Syrii, gdy po Soborze Efeskim kult maryjny w Kościele przybrał zdecydowanie na sile. Wprowadzenie tego święta przypisuje się papieżowi św. Sergiuszowi I w 688 r. Na Wschodzie uroczystość ta musiała istnieć wcześniej, bo kazania-homilie wygłaszali o niej św. German (+ 732) i św. Jan Damasceński (+ 749). W Rzymie gromadzono się w dniu tego święta w kościele św. Adriana, który był przerobiony z dawnej sali senatu rzymskiego, po czym w uroczystej procesji udawali się wszyscy z zapalonymi świecami do bazyliki Matki Bożej Większej.
Datę 8 września Kościół przyjął ze Wschodu – w tym dniu obchód ten znajdował się w sakramentarzach gelazjańskim i gregoriańskim. Święto rozszerzało się w Kościele dość wolno – wynikało to m.in. z tego, że wszelkie informacje o okolicznościach narodzenia Bożej Rodzicielki pochodziły z apokryfów.

Narodziny Maryi W Polsce święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny ma także nazwę Matki Bożej Siewnej. Był bowiem dawny zwyczaj, że dopiero po tym święcie i uprzątnięciu pól zaczynano orkę i siew. Lud chciał najpierw, aby rzucone w ziemię ziarno pobłogosławiła Boża Rodzicielka. Do ziarna siewnego mieszano ziarno wyłuskane z kłosów, które były wraz z kwiatami i ziołami poświęcane w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej, by uprosić sobie dobry urodzaj. Na Podhalu święto 8 września nazywano Zitosiewną, gdyż tam sieje się wtedy żyto. W święto Matki Bożej Siewnej urządzano także dożynki.
We Włoszech i niektórych krajach łacińskich istnieje kult Maryi-Dziecięcia. We Włoszech istnieją nawet sanktuaria – a więc miejsca, gdzie są czczone jako cudowne figurki i obrazy Maryi-Niemowlęcia w kołysce. Do nich należą między innymi: Madonna Bambina w Forno Canavese, Madonna Bambina w katedrze mediolańskiej – najwspanialszej świątyni wzniesionej pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny; Madonna Bambina w kaplicy domu generalnego Sióstr Miłosierdzia. Matka Boża-Dzieciątko jest główną Patronką tego zgromadzenia. Czwarte sanktuarium Matki Bożej-Dzieciątka jest w Mercatello – znajduje się tam obraz namalowany przez św. Weronikę Giuliani (+ 1727).

Dzisiejsze święto przypomina nam, że Maryja była zwykłym człowiekiem. Choć zachowana od zepsucia grzechu, przez całe życie posiadała wolną wolę, nie była do niczego zdeterminowana. Tak jak każdy z nas miała swoich rodziców, rosła, bawiła się, pomagała w prowadzeniu domu, miała swoich znajomych i krewnych. Dopiero Jej zaufanie, posłuszeństwo i pełna zawierzenia odpowiedź na Boży głos sprawiły, że “będą Ją chwalić wszystkie pokolenia”.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/09-08a.php3

Święto Narodzenia NMP

dodane 2003-09-07 18:22

8 września

Narodzenie Twoje, Boża Rodzicielko, zwiastowało radość całemu światu: z Ciebie bowiem wzeszło Słońce Sprawiedliwości, Chrystus, Bóg nasz. (Liturgia bizantyjska)

Maryja – Świat odnowiony miłością

Narodzenie Maryi   Domenico Ghirlandaio (PD) Narodzenie Maryi Ks. Wacław Depo

Narodzenie Najświętszej Maryi Panny jest jednym z najstarszych świąt maryjnych w Kościele Chrystusowym. Już w V wieku – kiedy Sobór w Efezie (431) ogłosił dogmat o Macierzyństwie Bożym NMP – obchodzono w Jerozolimie uroczystość poświęcenia bazyliki w miejscu narodzenia Matki Bożej. Zaś w wieku VII święto to było już znane zarówno w Bizanjcum, jak i w Rzymie. Tajemnica narodzin Maryi tchnie radosnym przesłaniem, że z Niej, która „znalazła łaskę u Boga”, narodzi się oczekwiany Emmanuel – Zbawiciel świata (por. Mt 1, 20-23).

Przez Chrystusa do Maryi

Zgodnie z duchem listu apostolskiego Jana Pawła II Rosarium Virginis Mariae (16 X 2002) – każde święto maryjne chcemy przyjąć i przeżywać jako szczególną okazję do „kontemplacji Oblicza Chrystusa w szkole Maryi”. Kościół, wpatrując się w Nią jako swój wzór, jest wezwany do naśladowania Jej otwartości na łaskę i więź z Trójjedynym Bogiem: Ojcem i Synem, i Duchem Świętym. A wychodząc od tej największej tajemnicy obecności i działania Boga żywego wśród ludzi, odczytujemy na kartach Pisma Świętego, że Jego Jednorodzony Syn uczy nas tajemnic swojej niezwykłej Matki. To w Maryi – jak podkreśli Jan Paweł II – „poznajemy przemieniającą moc miłości Bożej. W Niej dostrzegamy świat odnowiony w miłości…” (por. Ecclesia de Euchristia, 62). To Ona z kolei „uczy” nas uznawać zbawcze i miłosierne działanie Boga i w Jego świetle odczytywać własne drogi powołań i całą ludzką historię. Maryja pomaga nam również interpretować to wszystko, co dziś się wydarza i odnosić do Jej Syna, Jezusa. A będąc nowym stworzeniem ukształtowanym przez Ducha Świętego, sprawia, że wzrasta w nas cnota nadziei pokładanej w Bogu na wszelkie okoliczności naszego życia. Brak kontemplacji oblicza Maryi, a wraz z nim utrata prawdy o Jezusie Chrystusie, który z Niej za sprawą Ducha Świętego stał się człowiekiem, uniemożliwiają wniknięcie w samą tajemnicę miłości Bożej i komunii trynitarnej (por. Jan Paweł II, Ecclesia in Europa, nr 19.125).

Miłość, która wyjaśnia…

Zazwyczaj o początku swojego życia każdy człowiek wie tylko tyle, ile dowiaduje się z urzędowego świadectwa urodzenia. To „opieczętowane” świadectwo może być wzmocnione relacją najbliższych, czy osób obecnych przy narodzinach. Ale mało kto zastanawia się nad tym, że jego biografia nie zaczyna się dopiero w dniu urodzenia, czy nawet w momencie poczęcia – ale w miłosnym zamyśle Boga Stwórcy. W Nim bowiem „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”. W Bogu samym odnajdujemy nienaruszalny fundament godności każdego człowieka. Dlatego na wzór Maryi każdy bez wyjątku człowiek zobowiązany jest odkryć tę prawdę, że: „Bóg mnie kocha, to znaczy, że wydobywa mnie z anonimowości stworzenia i czyni mnie kimś jedynym, którego On chciał dla mnie samego” (por. Gaudium et spes, 24). Pewną ilustracją tej tajemnicy naszego osobistego zaistnienia są słowa zapisane przez Jana Pawła II w medytacji biblijnej: „Kim On jest? Jest jak gdyby niewysłowiona przestrzeń, która wszystko ogarnia – On jest Stwórcą. Ogarnia wszystko, powołując do istnienia z nicości nie tylko na początku, ale wciąż… Niewypowiedziany. Samoistne Istnienie. Jedyny. Stwórca wszystkiego. Zarazem Komunia Osób. W tej Komunii wzajemne obdarowywanie pełnią prawdy, dobra i piękna… Wzięliśmy w siebie – na ludzką miarę – to wzajemne obdarowanie, które jest w Nim… Żyjemy ze świadomością daru, choć może nawet nie umiemy tego nazwać – być widzialnym znakiem Odwiecznej Miłości…” (por. Poezje zebrane. Tryptyk rzymski, Kraków 2003, s.287.295).

I pomimo iż w źródłach biblijnych nie znajdziemy ani imion rodziców Najświętszej Maryi Panny, ani daty czy miejsca urodzenia – to przyjmujemy z wiarą objawioną prawdę, że cała Jej wielkość i niezwykłość pochodzi z daru uprzedzającej miłości Boga i wybrania na Matkę Jednorodzonego Syna (por. Łk 1, 26-28.30-32). Zaś już od II wieku Tradycja poapostolska przekaże nam prawdę, że rodzicami Maryi byli: Joachim i Anna. Inny zaś głos tradycji, w osobie św. Bernarda, doktora Kościoła (†1153), w następujący sposób wysławia tę tajemnicę: „Trzeba było, aby Stwórca ludzi, który miał się narodzić jako człowiek, wybrał spośród wszystkich niewiast, albo raczej utworzył, taką Matkę, jaka byłaby godna i Jemu miła… Nie znaleziono Jej przypadkiem, w ostatniej chwili, ale od wieków została wybrana, przewidziana i przygotowana przez Najwyższego, strzeżona przez aniołów, zapowiedziana przez patriarchów, obiecana przez proroków… Dlatego spośród wszystkich poruszeń duszy, spośród wszystkich uczuć i przeżyć, jedynie miłość rozjaśnia wszystko i pozwala Maryi – odpowiedzieć swemu Stwórcy wzajemnością, wprawdzie nie równą, ale podobną…”.

Maryjne „dzisiaj”…

Święto Narodzenia NMP pozwala nam uświadomić sobie rolę chrześcijańskiego dziedzictwa rodzinnego. Ma ono bowiem wielkie znaczenie i może się stać błogosławieństwem zarówno dla dzieci, jak i rodziców. W klimacie rodzinnego domu – na podobieństwo domu Joachima, Anny i Maryi – rodzice nie mogą podarować swemu dziecku nic ważniejszego, niż przygotowanie daru jego życia poprzez łaskę osobistej wiary, własną modlitwę i zawierzenie siebie we wszystkim Bogu. Wciąż zbyt słabo zakorzeniona jest w nas świadomość, że Bóg, który obdarował nas życiem na swoje podobieństwo (Rdz 1,28), ogarnia każdego człowieka w swoich zbawczych planach, w określonym czasie, miejscu i wspólnocie osób. Dopiero wtedy z pogłębioną wiarą, nadzieją i miłością wpatrywać się będziemy w Ikonę Maryi, którą Bóg wybrał w sposób szczególny na Powierniczkę i Zwiastuna Dobrej Nowiny dla nas.

http://kosciol.wiara.pl/doc/490250.Swieto-Narodzenia-Najswietszej-Maryi-Panny/3

Mała Madonna

dodane 2009-09-07 06:53

Leszek Śliwa

Pietro Cavallini, “Narodzenie Maryi” mozaika, 1291, kościół Santa Maria in Trastevere, Rzym.

Narodzenie Maryi   Pietro Cavallini (PD) Narodzenie Maryi O narodzeniu Maryi nie wiemy nic pewnego. Pismo Święte nie mówi o Jej dzieciństwie. Z apokryfów, starych pism nieuznanych przez Kościół za natchnione i w pełni wiarygodne, dowiadujemy się, że Najświętsza Panna przyszła na świat w Jerozolimie jako córka Joachima i Anny.

Na mozaice Pietro Cavalliniego widzimy, jak osłabiona po porodzie św. Anna leży w łóżku, a przyjaciółki i sąsiadki przynoszą jej posiłek. Maleńką Maryją opiekują się służące, przygotowując jej kąpiel. Ta ciepła, rodzinna scena ma nam przypominać, że Matka Boża była zwykłym człowiekiem, choć urodziła się bez grzechu pierworodnego. Tylko aureole nad głowami Maryi i Jej matki wskazują, że mamy do czynienia z kompozycją religijną.

Dla nas, ludzi współczesnych, taka scena to nic odkrywczego, może nawet wydawać się nam banalna. Dla ludzi żyjących w średniowieczu było to jednak coś nowego. Do tej pory widzieli zwykle przedstawienia Jezusa panującego nad światem, zasiadającego na tronie, i Maryi, która Mu w tym królowaniu towarzyszyła. Pod koniec XIII wieku zaczęła jednak dominować nowa pobożność. Ludzie chcieli teraz czcić Jezusa nie tylko jako Boga, ale także jako człowieka.

Zaczęły więc powstawać coraz liczniejsze obrazy pokazujące życie Świętej Rodziny. Popularne stały się też cykle scen pokazujących różne epizody z życia Matki Bożej. Taki cykl mozaik powstał także w rzymskim kościele Maryi na Zatybrzu. By nie było żadnych wątpliwości, o jaką scenę chodzi, w mozaice „Narodzenie Maryi” jej autor Pietro Cavallini podpisał na brzegu łóżka zarówno św. Annę, jak i Maryję.

Kult Maryi – Niemowlęcia stał się szczególnie mocny we Włoszech. Istnieją tam nawet sanktuaria, w których czczone są jako cudowne figurki i obrazy Madonna Bambina.

http://kosciol.wiara.pl/doc/489415.Mala-Madonna

Matka pojednania

dodane 2009-09-07 06:48

ks. Tomasz Jaklewicz

Zdrowa religijność zbliża ludzi do Boga, a więc i do siebie nawzajem.

Tak się składa, że w jednym tygodniu świętujemy urodziny i imieniny Maryi. Święto Narodzenia NMP (8 września) oraz wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi (12 września) powstały z potrzeby uczczenia Matki Jezusa i naszej Matki.

Na ogólnokościelne liturgiczne obchody nakładają się często lokalne tradycje związane z kultem maryjnym. Każde sanktuarium ma swój niepowtarzalny koloryt, jakąś swoją specyfikę, coś, co sprawia, że Maryja staje się dla tamtejszych ludzi kimś bliskim, swojskim. To dlatego jedna Matka Boża „staje się” zarazem Częstochowską, Ludźmierską, Licheńską itd. Tę litanię można by jeszcze długo ciągnąć. Oprócz sławnych sanktuariów jest jeszcze całe mnóstwo mniej znanych wizerunków czy figur otoczonych kultem, nieraz związanych z jakimś wydarzeniem, cudem, wyproszoną w tym miejscu łaską. Jest jakaś maryjna geografia. Wielu z nas ma swoją maryjną historię.

Mnie na przykład święto Narodzenia Maryi zawsze kojarzyć się będzie z sanktuarium w Pszowie, gdzie byłem 3 lata wikarym. To miasteczko na Górnym Śląsku z kopalnią „Anna”, z bazyliką na wzgórzu z obrazem Maryi o pogodnej twarzy, czczonej jako Pani Uśmiechnięta. Z kolei na wspomnienie Imienia Maryi nakłada się w moim lokalnym Kościele uroczystość Maryi Piekarskiej, która nosi tytuł Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej, czyli jest „specjalistką” od trudnych spraw społecznych. W ubiegłych latach zdarzało się, że ktoś dzwonił do naszej redakcji, wypominając nam, że zapomnieliśmy umieścić w kalendarzu liturgicznym Maryję Piekarską. To normalne i dobre, że postrzegamy Maryję przez pryzmat naszych tradycji, sanktuariów, wizerunków, lokalnych patriotyzmów, także przez pryzmat historii własnej wiary. Między tymi tradycjami nie może być opozycji czy konkurencji. „Nasza Matka Boża” nie jest lepsza czy ważniejsza od „waszej”.

Sanktuaria maryjne mogą i powinny stawać się miejscami pojednania. Maryja Fatimska, choć związana z Portugalią, ma oblicze uniwersalne. „Zdrowaś Maryjo” rozbrzmiewa tam w przeróżnych językach. Znajomi opowiadali, że w Fatimie po raz pierwszy usłyszeli tę modlitwę po wietnamsku. Zdrowa religijność maryjna zbliża ludzi do Jej Syna, a więc i do siebie nawzajem, ponad podziałami językowymi, narodowymi, historycznymi. Maryi, jak każdej matce, musi bardzo zależeć na tym, by Jej dzieci żyły ze sobą w zgodzie.

http://kosciol.wiara.pl/doc/490276.Swieto-Narodzenia-Najswietszej-Maryi-Panny-Matka-pojednania

****************

Najświętsza Maryja Panna Gietrzwałdzka
Maryja ukazuje się dzieciom w Gietrzwałdzie

 

Gietrzwałd znajduje się między Olsztynem a Ostródą. Stał się sławny dzięki objawieniom Matki Bożej, które miały miejsce 19 lat po Lourdes i trwały od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. Wizjonerkami były trzynastoletnia wtedy Justyna Szafryńska i dwunastoletnia Barbara Samulowska. Matka Boża, która ukazała się im na klonie, przemówiła po polsku. Jej głównym przesłaniem było zachęcenie ludzi do gorliwego odmawiania różańca. Maryja podczas objawień przedstawiła się jako “Niepokalane Poczęcie” – powszechnie uznano to za potwierdzenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, ogłoszonego 8 grudnia 1854 roku przez Piusa IX.

Wizerunek Maryi z Sanktuarium w Gietrzwałdzie

 

 

10 września 1967 r. prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński dokonał koronacji obrazu Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. 2 czerwca 1970 r. papież Paweł VI nadał kościołowi w Gietrzwałdzie tytuł bazyliki mniejszej. We wrześniu 1977 roku biskup warmiński, na terenie którego diecezji znajduje się sanktuarium w Gietrzwałdzie, na mocy dekretu Prymasa Polski i za zgodą Stolicy Apostolskiej zatwierdził autentyczność objawień gietrzwałdzkich jako wiarygodnych, nie sprzeciwiających się wierze i moralności chrześcijańskiej. To jedyne jak dotąd objawienia Matki Bożej na terenie Polski, uznane oficjalnie przez Kościół za zgodne z nauką katolicką.

 

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/09-08b.php3

******************

Błogosławiona Serafina de Montefeltro

 

Błogosławiona Serafina z Montefeltro

Serafina de Montefeltro (Sforza) urodziła się w Urbino w 1434 r., w możnej rodzinie, spokrewnionej ze starymi rodami włoskimi. Była kuzynką papieża Marcina V. Rodzice osierocili ją w dzieciństwie, wychowywana była przez krewnych. W wieku 14 lat, wbrew jej woli, wydano ją za mąż za starszego od niej o blisko 30 lat Aleksandra Sforzę, który rządził wówczas w Pesaro.
Małżeństwo przyniosło Serafinie same ciepienia – trudny i emocjonalnie niedojrzały mąż kilkakrotnie nastawał na jej życie, podejrzewając o wyimaginowane zdrady. W końcu, po kilku latach małżeństwa, przymusił ją do przebywania w klasztorze klarysek, do którego została przyjęta po otrzymaniu papieskiej dyspensy.
Spotykające ją niepowodzenia i przykrości Serafina przyjmowała z podziwu godną cierpliwością. Wiodła surowe życie, pełniła czyny pokutne i ofiarowała je za nawrócenie męża. Jej modlitwy zostały wysłuchane – Aleksander Sforza zmienił swoje życie, modlitwą i pokutą starał się zadośćuczynić za dawne błędy. W końcu przyszedł do furty klasztornej, błagając Serafinę o przebaczenie.
Serafina przeżyła w klasztorze 21 lat, po śmierci męża (1475) została ksienią. Zmarła w wieku 44 lat, 8 września 1478 r. Beatyfikował ją Benedykt XIV w roku 1754.
 http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/09-08c.php3 

•  Błogosławiony Alan de la Roche, prezbiter
•  Błogosławiony Fryderyk Ozanam
•  Święty Sergiusz I, papież
•  Błogosławiony Wilhelm z Saint-Thierry, opat
•  Błogosławiony Władysław Błądziński, prezbiter i męczennik
•  Błogosławiony Adam Bargielski, prezbiter i męczennik

 

 

O autorze: Judyta