Słowo Boże na dziś – 25 sierpnia 2014r. – poniedziałek – Św. Ludwika króla Francji

 

Myśl dnia

Miłość to czuwanie nad czyjąś samotnością.

Rainer Marie Rilke

PONIEDZIAŁEK XXI TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

PIERWSZE CZYTANIE  (2 Tes 1,1-5.11b-12)

Dziękczynienie za wytrwanie Tesaloniczan w wierze

Początek Drugiego listu świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan.

Paweł, Sylwan i Tymoteusz do Kościoła Tesaloniczan w Bogu Ojcu naszym i Panu Jezusie Chrystusie. Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa.
Bracia, zawsze winniśmy za was Bogu dziękować, co jest rzeczą słuszną, bo wiara wasza bardzo wzrasta, a miłość wzajemna u każdego z was obfituje, i to tak, że my sami w Kościołach Bożych chlubimy się wami z powodu waszej cierpliwości i wiary we wszystkich waszych prześladowaniach i uciskach, które znosicie. Są one zapowiedzią sprawiedliwości sądu Boga, celem jego jest uznanie was za godnych królestwa Bożego, za które też cierpicie.
Oby Bóg nasz uczynił was godnymi swego wezwania, oby z pomocą udoskonalił w was wszelkie pragnienie dobra oraz czyn płynący z wiary. Aby w was zostało uwielbione imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, a wy w Nim, za łaską Boga naszego i Pana Jezusa Chrystusa.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 96,1-2.3.4-5)

Refren: Pośród narodów głoście chwałę Pana.

Śpiewajcie Panu pieśń nową, *
śpiewaj Panu, ziemio cała.
Śpiewajcie Panu, sławcie Jego imię, *
każdego dnia głoście Jego zbawienie.

Głoście Jego chwałę *
wśród wszystkich narodów,
rozgłaszajcie cuda *
pośród wszystkich ludów.

Wielki jest Pan, godzien wszelkiej chwały, *
budzi trwogę najwyższą, większą niż inni bogowie.
Bo wszyscy bogowie pogan są tylko ułudą, *
Pan zaś stworzył niebiosa.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (J 10,27)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Moje owce słuchają mojego głosu.
Ja znam je, a one idą za Mną.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Mt 23,1.13-22)

Zaślepienie faryzeuszów

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Jezus przemówił do tłumów i do swoich uczniów tymi słowami:
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami.
Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: «Kto by przysiągł na przybytek, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą». Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? Dalej: «Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą». Ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę?
Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim leży. A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka. A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada”.

Oto słowo Pańskie.

 ________________________________________________________________________________

KOMENTARZ

Odkryj swoją godność

Jezus z mocą piętnuje wszelką obłudę, dwulicowość, fałsz. Bo żadna z tych postaw nie rozwija człowieka, wręcz przeciwnie: niszczy go od wewnątrz i czyni nieszczęśliwym zarówno jego samego, jak i osoby, które spotyka. Nasza godność dziecka Bożego, jej piękno i wartość, jest ukryta w naszym wnętrzu. Odnajdując ją, stajemy się ludźmi wolnymi i radosnymi. Ale dopóki tak się nie stanie, nakładamy różne maski, aby sobie i innym coś udowodnić. Od takich postaw nie byli wolni ani faryzeusze, ani uczeni w Piśmie. Dziś także my możemy się stać ofiarami obłudy, własnej czy innych…

Jezu, proszę Cię o łaskę odkrycia swojej godności i wartości w Tobie. W Twojej miłości do mnie. Ty oddałeś swoje życie, abym ja mógł być sobą – wolnym i prawdziwym dzieckiem Boga.

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

 

 

Siedmiokrotne „biada” wypowiedziane przez Jezusa do faryzeuszów jest dramatycznym wołaniem Boga do człowieka, aby się nie zatracał. Wołaniem o przejrzenie. Bo czy bogactwa, uznanie, władza i poklask mogą kogoś z nas zbawić? Czy ubóstwione, nie stają się pułapką, zamykającą w piekle bezdusznej samotności – gdzie nie ma miejsca na miłość? Oddajmy dziś Jezusowi wszelkie przejawy faryzejskich postaw, które w sobie dostrzegamy. Niech dzięki Jego łasce umacnia się nasza wiara i obfituje miłość – na chwałę Jego imienia.

Bogna Paszkiewicz, „Oremus” sierpień 2008, s. 116

PAN MÓJ I BÓG MÓJ!

Ty jesteś Pan, mój Bóg. Nie będę miał innego Boga oprócz Ciebie (Pwt 5, 6-7)

„Dopókiż będziecie chwiać się na obie strony? Jeśli Pan jest prawdziwym Bogiem, to Jemu służcie!” (1 Krl 18, 21). Słowo Eliasza płonące żarliwością dla swego Boga jest spontanicznym okrzykiem wiary zakorzenionym głęboko w sercu człowieka. Władztwo Boga przeżywa on na serio, nawet w szczegółach codziennego życia. „Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie… Bo Ja jestem twój Bóg, Pan, Bóg zazdrosny” (Pwt 5, 7. 9), mówi dekalog. A Jezus potwierdził to wyjaśniając: „Panu Bogu swemu będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. — Nikt nie może dwom panom służyć” (Mt 4, 10; 6, 24). Chrześcijanin ma jednego Boga, jednego Władcę, jednego Pana. Teoretycznie, któż może wątpić o tym? Lecz w praktyce łatwo można przyjąć we własnym życiu współistnienie większej liczby panów. Własne ja, pieniądz, rozkosz, są władcami, którzy nierzadko kuszą nawet chrześcijanina, by im służył.

„Tak jak Bóg będziecie” (Rdz 3, 5). Dawna pokusa węża stale daje się słyszeć; pycha kusi człowieka, aby wynosił się, przynajmniej w pewnej dziedzinie, jako niezależny pan własnego życia, współzawodnik Boga i Jego najwyższych praw. Jest niemożliwe trwać w kompromisie; w pewnej chwili wybór narzuca się sam. „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie”, powiedział Jezus (Mt 12, 30). To wszystko, co w życiu człowieka nie odpowiada wymaganiu, aby być z Chrystusem i oddać Bogu pierwszeństwo, jakie Mu się należy, jest przeciwko Chrystusowi, przeciwko Bogu.

Aby uczynić trwałym swój wybór, strzec w sobie praw Boga, chrześcijanin powinien w całym swoim postępowaniu wyrzekać się siebie i jakiejkolwiek rzeczy — wielkiej lub małej — która w drobnych lub wielkich sprawach odciąga go spod panowania Najwyższego. To jest wielki sens zawarty w pierwszym przykazaniu, klucz do zachowania całego dekalogu. Tylko tak można miłować Boga „całym swoim sercem, całym swoim umysłem, całą swoją mocą” (Mk 12, 30). Tylko wtedy chrześcijanin jest szczerym, gdy upadając w adoracji powtarza: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20, 28).

  • Cóż ci oddam, o Panie, za wszystkie Twoje dary? Rozum i naturalny zmysł sprawiedliwości pobudzają poganina, aby złożył w ofierze Tobie cały swój byt, od Ciebie bowiem otrzymał wszystko i ma obowiązek miłować Cię całym sobą. Mnie wiara nakazuje miłować Cię o wiele więcej, ponieważ lepiej rozumiem, jak powinienem Cię cenić. Ty dałeś mi nie tylko to, czym jestem, lecz również siebie samego… Jeśli powinienem oddać Tobie całego siebie, bo mnie stworzyłeś, to cóż mam dodać, skoro w dodatku odnowiłeś mnie i odkupiłeś? W pierwszym stworzeniu dałeś mi mnie samego; w drugim darowałeś mi siebie, a dając mi siebie, przywróciłeś mi mnie samego… Dwakroć, Panie, jestem Twoim dłużnikiem. Lecz cóż Ci oddam za dar, jaki mi uczyniłeś z siebie? Choćbym nawet mógł wydać tysiąc razy życie moje, czym ja jestem w porównaniu z Tobą, Boże mój?…
    Niechaj Cię miłuję, o Panie, mocy moja, podporo i ucieczko moja, oswobodzicielu mój, i wszystko to, co można by wyrazić jako godne pragnienia i miłości. Boże mój, moja pomocy, obym Cię miłował dla Twoich darów i według mojej miary, niewątpliwie niższej od tego, co Ci się należy, lecz jednak nie niższej od tego, co jest w mojej mocy. Chociaż bowiem nie mogę Cię miłować tyle, ile powinienem, nie mogę Cię miłować więcej, niż to jest w moich możliwościach. Niewątpliwie będę mógł również więcej, jeśli Ty raczysz uzdolnić mnie do tego, nigdy jednak tyle, ile Ty na to zasługujesz. Twoje oczy widziały, ile jest we mnie niedoskonałości, lecz w Twojej księdze zostaną zapisani ci wszyscy, którzy czynią to, co mogą, nawet jeśli nie mogą tyle, ile czynić powinni (św. Bernard).
  • Boże mój i wszystko moje! Posiadać Ciebie znaczy posiadać wszystko. Daj mi siebie samego, Panie! Nie odważyłbym się zwrócić do Ciebie z tak śmiałą prośbą, ta bowiem by była znakiem zarozumiałości, gdybyś Ty sam nie zachęcił mnie do tego. Przyjąłeś moją naturę, stałeś się moim bratem, umarłeś, jak umierają inni ludzie, owszem, umarłeś śmiercią straszliwszą, właśnie dlatego, abym mógł zbliżyć się do Ciebie z całą ufnością, a nie patrzeć tylko z daleka, pełen lęku… Boże mój i wszystko moje: nic więcej nie mógłbym powiedzieć, chociażbym nawet mówił przez całą wieczność. Posiadając Ciebie, jestem nieskończenie bogaty; bez Ciebie natomiast jestem niczym, rozsypuję się w proch, niszczeję i zanikam.
    Zbawicielu mój, Ty jeden jesteś moim Bogiem. Nie chcę mieć innego Pana oprócz Ciebie. Chcę rozbić bożki mojego serca i niczego nie znać prócz „Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego”. Życie moje powinno polegać na modlitwie, na ofiarowaniu się Tobie, na posiadaniu zawsze Twojej obecności przez uczczenie Cię w Najświętszej Ofierze i oddanie się Tobie w Komunii świętej (J. H. Newman).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 106

 

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140825.htm

_____________________________________________________________________________________________________

 

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

25 Sierpnia 2014
*********************************
Święty Ludwik IX, król
Święty Ludwik IX i zakon trynitarzy Ludwik IX był synem Ludwika VIII i św. Blanki Kastylijskiej. Urodził się 25 kwietnia 1214 r. Mając 12 lat wstąpił na tron po śmierci ojca. Do czasu osiągnięcia przez niego pełnoletności, rządy sprawowała jego matka, św. Blanka. W 1230 r. ożenił się z Małgorzatą, córką hrabiego Prowansji. Stał na czele dwóch wypraw krzyżowych (1248, 1267) – obie skończyły się klęską. Złożony chorobą uczynił ślub, że wyruszy na wyprawę przeciwko poganom, gdy tylko odzyska zdrowie. Tak też się stało. W bitwie pod Mansurah dostał się do niewoli. Turcy zadowolili się okupem. Ludwik udał się do Palestyny, by nieść pomoc resztkom załóg chrześcijańskich. Usiłował przynajmniej układami złagodzić ich los. Śmierć matki, której zostawił tymczasowe rządy, zmusiła go jednak do powrotu.Mimo pierwszego niepowodzenia król nie myślał o rezygnacji ze złożonego ślubu. Dla pozyskania zwolenników objeżdżał kraj z relikwiami korony cierniowej Chrystusa i zagrzewał do ponownej wyprawy. Doszło do niej w roku 1267. Na wszelki wypadek, pouczony doświadczeniem, zostawił testament i wyruszył w drogę. U bram Tunisu padł ofiarą tyfusu i zmarł 25 sierpnia 1270 r.Święty Ludwik IX Ludwik był wybitną osobowością. Wzorowy mąż i opiekun licznej rodziny. Jako polityk zręczny i rozważny, doprowadził Francję do rozkwitu. W ciągu 40 lat swoich rządów podniósł kraj politycznie i gospodarczo. W 1242 r. odniósł zwycięstwo nad Anglią pod Saintes, odzyskując tereny północne, zajęte przez wroga. Zreformował administrację i sądownictwo, powołał do życia parlament, zreformował system monetarny. Idąc za uchwałami Soboru Laterańskiego IV (1215), zakazał pojedynków. Wydał także zarządzenie przeciwko lichwie i prostytucji. Popierał instytucje dobroczynne i zakony. Żywoty jego są zgodne w tym, że sam usługiwał chorym i rozdawał jałmużny ubogim. Osobiście żył bardzo skromnie, mnożył uczynki pokutne, czym ściągnął na siebie zarzut, że jest “królem mnichów”. Miał żywo w pamięci słowa matki, wypowiedziane do niego jeszcze w latach młodości: “Synu, wolałabym cię widzieć na marach niż w grzechu”. Odegrał poważną rolę w fundacji Sorbony. Był mecenasem sztuki, co najbardziej upamiętnia sławna kaplica Sainte-Chapelle w Paryżu.Święty Ludwik IX Ludwik to ostatni z wielkich i świętych średniowiecznych władców, wśród których wymienia się: św. Wacława, męczennika (+ 929), św. Edwarda, wyznawcę (+ 1066), św. Włodzimierza (+ 1015), św. Henryka II, cesarza (+ 1024), św. Olafa (+ 1030), św. Stefana (+ 1038), św. Eryka (+ 1060), św. Kanuta II (+ 1086), św. Władysława (+ 1095) i św. Ferdynanda (+ 1252). Wszyscy oni zasłużyli się zaprowadzeniem lub rozszerzeniem wiary Chrystusowej w swoich krajach. Świętość Ludwika IX była tak powszechnie uznawana, że zaledwie w 27 lat po jego śmierci papież Bonifacy VIII wyniósł go do chwały ołtarzy (1297). Był to ostatni król, który dostąpił chwały świętych. W wieku XIX jego relikwie przeniesiono do katedry w Kartaginie. Znaczną część relikwii umieszczono także w kościele św. Dionizego w Paryżu. Św. Ludwik IX jest patronem kilku żeńskich zgromadzeń zakonnych noszących jego imię; ponadto drukarzy, fryzjerów, hafciarek, introligatorów, kamieniarzy, krawców, piekarzy, pielgrzymów, niewidomych, rybaków, tkaczy i uczonych.

W ikonografii św. Ludwik przedstawiany jest w stroju królewskim z koroną na głowie. Jego atrybutami są m. in.: gwóźdź, korona cierniowa, korona cierniowa i wokół gwoździe, lilia, trzy lilie na tarczy, miecz, obrączka, sokół, wieniec laurowy.

 

 

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-25a.php3

 

Żywot świętego Ludwika IX,
króla francuskiego

(żył około roku Pańskiego 1270)

 

Ludwika VIII, króla francuskiego i jego żonę, hiszpańską królewnę Blankę, pobłogosławił Pan Bóg dziewięciu synami i trojgiem córek. Następca tronu Ludwik IX ochrzczony został w kaplicy pałacowej w Poissy i dlatego podpisywał się później “Ludwik z Poisz”. Na pytanie, dlaczego więcej ceni tę kapliczkę od katedry w mieście Reims, gdzie się odbyła jego koronacja na króla, odpowiedział: “Czemuż bym nie miał przekładać Poissy, gdzie mi udzielono wiecznotrwałej godności chrześcijanina, nad Reims, gdzie na mnie zlano przemijający i znikomy urząd królewski?”

Sama królowa czuwała nad religijnym i naukowym wykształceniem swych dzieci, a między nimi i Ludwika. Gdy pewnego razu zaczęto szeptać na dworze, że młody Ludwik okazuje szczególną przychylność pewnej pannie dworskiej, dała mu następujące napomnienie: “Kochany synu, miłuję cię szczerze i gorąco, ale wolałabym cię widzieć na marach, aniżeli obciążonego grzechem śmiertelnym”. Słowa te wyryły się w sercu jego niezatartymi głoskami. W chwili śmierci ojca w roku 1226 liczył Ludwik dopiero dwanaście lat, więc w jego imieniu rządziła matka, ale kazała go natychmiast namaścić na króla i ukoronować, aby zapobiec rokoszom dumnych i potężnych lenników. Ludwik prowadził życie bogobojne i surowe, a mianowicie pościł dwa dni w tygodniu, w pewnych godzinach nosił włosiennicę, przed brzaskiem dziennym odmawiał brewiarz, słuchał dwóch albo trzech Mszy świętych, zatapiał się w Piśmie świętym, czytywał Ojców Kościoła, spowiadał się co piątek, a gdy miał przyjmować Komunię, szedł na kolanach do ołtarza. Szczodrobliwość jego nie miała granic; w samym pałacu karmił codziennie przeszło stu ubogich i sam im usługiwał, zwiedzał często szpitale, opatrywał chorych własną ręką, szczególnie zaś opiekował się dotkniętymi zarazą lub jaką inną niebezpieczną czy wstrętną chorobą. Gdy założył i wykończył obszerny gmach szpitalny w Compiegne, sam z zięciem swoim Teobaldem, królem Nawarry, pierwszego chorego zaniósł do tego zakładu. Baldwin II, cesarz carogrodzki, zastawił był w Wenecji za wielką kwotę pieniędzy koronę cierniową Chrystusa Pana. Ludwik wykupił ją i wraz ze swym bratem Robertem zaniósł ją boso, w skromnej odzieży, z miasta Sens do Paryża, odległego o 23 mile. Towarzyszyło mu w tym uroczystym pochodzie wielu prałatów, księży i rycerzy. Pewnego dnia zwrócili mu doradcy uwagę, iż przy chorych i po kościołach traci dużo czasu i zbytnią pokorą ubliża powadze królewskiej. Na to odpowiedział: “Czyż bym jej mniej ubliżył, gdybym całe dni i noce przesiadywał przy grze i hulance?”

Święty Ludwik

W roku 1234 objął sam rządy królestwa i pojął za żonę hrabinę Małgorzatę z Prowansji, niewiastę pełną zalet i wdzięków. Dostojna ta pani i godna takiego męża małżonka powiła mu pięciu synów i tyleż córek. Dzieci te sam król uczył katechizmu, chodził z nimi na nabożeństwo i kazania i ćwiczył je w praktykach chrześcijańskich. Rodzina jego była wzorem dla wszystkich poddanych. Król sam był jednakowo uprzejmy dla nisko i wysoko urodzonych, spokojny i stateczny, a klątwa czy złorzeczenie lub kłamstwo nigdy nie skalało ust jego. Z energią zabrał się do usunięcia zastarzałych nadużyć, naprawił sądy, jako też sam niekiedy rozstrzygał sprawy i spory pod wielkim dębem w mieście Vincennes. Sława jego sprawiedliwości była tak powszechna, że monarchowie europejscy nieraz zdawali na niego rozstrzygnięcie zachodzących między nimi nieporozumień i sporów. Surowy i nieubłagany był Ludwik tylko dla bezbożników i bluźnierców. Celem złagodzenia nędzy, poprawy obyczajów i krzewienia oświaty założył około 40 klasztorów żeńskich i męskich, dużo zakładów wychowawczych i słynną akademię (Sorbonę) w Paryżu.

Gdy go doszła smutna wieść, że Saraceni ponownie zdobyli Jerozolimę, jakkolwiek był wtedy obłożnie chory na ciężką febrę, ślubował wyprawę krzyżową. Wyzdrowiawszy cudem, przystąpił do przygotowań dla spełnienia ślubu, wyprawa jednak, jaką podjął, wzięła nieszczęśliwy obrót, bo po kilku zwycięstwach poniósł klęskę i dostał się w niewolę sułtana, z której powrócił dopiero po sześciu latach.

Prawdziwy ojciec poddanych, zaprowadził w całym państwie wzorowy ład i porządek i zwiedzał wszystkie prowincje, aby osobiście słuchać skarg i poznać potrzeby narodu. Pewna wdowa żaliła się przed nim, że jakiś szlachcic zabrał jej niesłusznie kawał roli. Ludwik pozwał przed siebie winowajcę, który stanął przed nim z dwoma przekupionymi świadkami. Król rozdzielił ich i kazał pierwszemu głośno zmówić Skład Apostolski, po czym rzekł do drugiego: “Na honor królewski zaręczam ci, że to, co powiedział twój towarzysz, jest szczerą prawdą”. Tamten sądził, że go zdradzono i ze skruchą opowiedział, jak się rzeczy mają. Szlachcic poniósł zasłużoną karę, a wdowa odebrała grunt. Jakaś inna biedna kobiecina przegrała proces; w rozjątrzeniu zaczęła lżyć króla, mówiąc mu w oczy, że nie godzien korony i winien być wygnanym z kraju. Monarcha odpowiedział łagodnie: “Słusznie mówisz, niewiasto; nie godzien jestem korony i trzeba mnie wygnać nie tylko z Francji ale i z całego świata”, po czym wręczył jej królewską jałmużnę. Tym czasem cały wschód sposobił się do nowej wojny krzyżowej, wskutek czego i Ludwik od nowa zajął się tą sprawą. W porze wiosennej roku 1270 wyruszył z flotą przeciw tunetańskim rozbójnikom morskim, którzy niepokoili krzyżowców i dowozili broń sułtanowi egipskiemu, zdobył miasto Kartaginę, ale potem opuściło go szczęście. Aby zdobyć Tunis, musiał czekać na posiłki z Sycylii. Nim te przybyły wybuchła w obozie zaraza, wskutek której w kilku dniach wymarła połowa wojska. Król jak matka pielęgnował chorych i pocieszał umierających, póki zaraza i jego nie powaliła na łoże boleści. Trudno opisać troskę i obawę wszystkich o drogie życie monarchy. Z nabożeństwem i skruchą przyjął Sakramenta święte i skonał w chwili, gdy nadeszła wiadomość o posiłkach sycylijskich. W trzech bitwach zniweczyli krzyżowcy siły tunetańskie i zawarłszy zaszczytny pokój popłynęli z zwłokami świętego króla do Francji. W drodze i przy uroczystym pochodzie zwłok działy się liczne cuda, a po 27 latach mógł papież Bonifacy VIII ogłosić Świętym męża, który jednoczył w sobie zalety chrześcijanina, króla i bohaterskiego wojownika.

Nauka moralna

Do swego syna i następcy Filipa III pisał I św. Ludwik w następujący sposób:

1) Najpierwszą rzeczą, jaką ci polecam, miły synu, jest serdeczna miłość Boga, bo bez niej nie ma zbawienia. Zanim byś miał popełnić grzech śmiertelny, bądź raczej gotów dać sobie poobcinać wszystkie członki i postradać życie wśród najokropniejszych męczarni. Jeśli Bóg na ciebie ześle zmartwienie i choroby, dziękuj Mu za to i pomyśl, że to się dzieje dla twego dobra i że zasłużyłeś na gorsze kary, służąc Mu źle i działając częstokroć przeciw Jego woli; jeśli Bóg ześle na ciebie coś dobrego, bądź Mu wdzięczny i strzeż się popaść w pychę lub inną jaką zdrożność, gdyż wielki to grzech odwdzięczać się złym za dobre. Przywykaj do częstej spowiedzi, wybieraj na spowiedników kapłanów uczonych i świątobliwych; uczęszczaj ochotnie na nabożeństwa i módl się sercem i ustami podczas Mszy świętej. Bądź miłosiernym dla ubogich i służ im wedle sil radą i uczynkiem. Unikaj towarzystwa bezbożnych, nie cierp wobec siebie mów gorszących i potwarzy miotanych na bliźniego. Wstąpiwszy na tron, bądź przede wszystkim sprawiedliwy. Jeśli bogacz ma spór z ubogim, broń raczej ubogiego, ale jeśli sprawa jest jasna, przyznaj słuszność temu, komu się należy. Gdy spostrzeżesz, że ty, albo przodkowie twoi niesłusznie coś dzierżą, oddaj natychmiast, czy to drobnostka, czy coś większego. Zasłaniaj wszystkich swych poddanych, a zwłaszcza duchownych przed krzywdą i uciskiem, nie bądź łatwowierny, jeśli ci się ktoś żalić będzie na kapłanów, lecz szanuj i broń ich i przestrzegaj tego, aby mogli bez przeszkody pełnić obowiązki swego świętego powołania. Kochaj i czcij matkę swoją i słuchaj jej mądrych rad, miłuj, swych braci i bądź im przychylny, ale strzeż się być z miłości ku nim niesprawiedliwym względem innych. Staraj się o dobrych urzędników i sędziów i często zasięgaj wiadomości o ich życiu i postępkach. Wykorzeniaj w kraju wszelkie jawne zgorszenie, a zwłaszcza bluźnierstwa, grę w kostki, wszetecznictwo i opilstwo, a popieraj cnotę. Bądź pokornym synem Kościoła świętego i oddawaj należną cześć papieżowi i biskupom”.

2) Do swej córki Izabeli, królowej Nawarry, pisał jak następuje:

“Miła córko, kochaj Boga, który oddał Syna swego na śmierć, aby nas ocalić od wiecznej zaguby. Niesłychanie błądzi, kto miłość swą przywiązuje do czegoś innego, nie do Niego. Droga córko, pragnij gorąco coraz więcej Mu się podobać, a lękaj się nade wszystko utracić łaskę Jego. Słuchaj ochoczo rozmów i kazań traktujących o Bogu, a unikaj innych pogawędek, chyba z ludźmi wypróbowanej cnoty. Słuchaj pokornie męża a nade wszystko rodziców; napominam cię, abyś nie łożyła za wiele na suknie, stroje i klejnoty, a co oszczędzisz ponad potrzeby i nieodłączne od stanu i godności wydatki, to obracaj na wspomaganie biednych. Jeszcze raz powtarzam ci, kochana córko, myśl o tym, jak byś się najwięcej przypodobać mogła Panu Jezusowi. Postępuj zawsze tak, abyś zawsze czyniła dobrze, a strzegła się złego z czystej miłości ku Chrystusowi, choćbyś nawet na pewno wiedziała, że za dobre nie odbierzesz nagrody, a za złe kary”.

Modlitwa

Panie i Boże mój, racz nam miłościwie dopomóc, abyśmy podobnie jak Twój sługa święty Ludwik, poznali marność i znikomość rzeczy ziemskich, a dążyli tylko do dóbr wiecznotrwałych, któreś obiecał tym, którzy Cię miłują i wiernie Ci służą. Amen.

 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

 

Niekoronowany cesarz – św. Ludwik IX

Piotr Drzyzga

„Nie można być bardziej doskonałym człowiekiem niż Ludwik IX” – mówił o świętym monarsze sam Volatire.

Niekoronowany cesarz - św. Ludwik IX   El Greco Św. Ludwik IX

Na świat przyszedł 25 kwietnia 1214 roku we francuskiej miejscowości Poissy. Po tym gdy jego ojciec – król Ludwik VIII – zmarł, władzę, ze względu na małoletniość następcy tronu, przejęła jego matka, królowa Blanka Kastylijska.

 

Gdy Ludwik IX zaczął wreszcie zarządzać królestwem osobiści, zainicjował wiele reform. Miedzy innymi powołał parlament, a także zajął się naprawą finansów, sądownictwa i administracji. Wspierał rozmaite dzieła charytatywne i fundacje kościelne. To właśnie z jego inicjatywy powstała w Paryżu słynna Saint-Chapelle, w której zaczęto gromadzić najcenniejsze z relikwii, w tym fragment korony cierniowej.Ten wzorowy mąż i ojciec ukrócił w latach 1242-1243 bunt akwitańskich baronów oraz ich samowolę, ujednolicił także francuski system monetarny, dzięki czemu gospodarka królestwa mogła rozkwitnąć. „Wspierał rozwój miast i ich działalność kupiecką, popierał rozwój nauki (kolegium ufundowane przez jego kapelana, Roberta de Sorbon, dało początek paryskiej Sorbonie)” – czytamy w PWN-owskiej publikacji „Nasi Święci Patroni”.

Monarcha wsławił się także uczestnictwem w pokojowych pertraktacjach między papieżem i cesarzem oraz udziałem w wyprawie krzyżowej. W latach 1248-1254 przebywał między innymi w egipskiej Damietcie oraz w Palestynie, z której zmuszony był przedwcześnie powrócić, ze względu na śmierć swej matki, która pod jego nieobecność ponownie zarządzała Francją.

 

W roku 1267 Ludwik wyruszył na kolejną krucjatę – tym razem zamierzał nawrócić sułtana Tunisu. Niestety, na miejscu okazało się, iż w królewskim obozowisku panuje zaraza, a jej ofiarą padł również sam Ludwik. Król zmarł w Tunisie 25 sierpnia 1270 roku. Szczątki monarchy przewieziono do paryskiej świątyni St-Denis, jego serce zaś spoczęło na Sycylii.

Kanonizacja nastąpiła w roku 1297. Co ciekawe, wszystkie kościoły ambasad francuskich są pod wezwaniem właśnie świętego Ludwika IX. Uchodzi za patrona Paryża, Monachium, Berlina, a także pielgrzymów, kupców, naukowców i chorych na dżumę.
http://kosciol.wiara.pl/doc/490907.Swiety-Ludwik-IX-Niekoronowany-cesarz

 

Święty Józef Kalasanty, prezbiter
Święty Józef Kalasanty
Józef urodził się w Paralta de la Sal na terenie Aragonii (Hiszpania) 31 lipca 1556/1557 r. Pochodził z rodziny szlacheckiej, w której jeszcze dość żywe były tradycje rycerskie. Do stanu duchownego został przygotowany dobrze w szkołach w Estadella, w Leridzie, w Huesca i w Walencji. W 1583 roku, gdy miał 27 lat, przyjął święcenia kapłańskie. Pierwsze lata kapłaństwa spędził na posłudze duszpasterskiej w Barbastro, Urgel i Tremp oraz na pracy w administracji kościelnej. W 1592 r. towarzyszył kardynałowi Markowi Colonnie w podróży do Rzymu.Do Hiszpanii już nigdy nie powrócił. Związał się wkrótce z bractwem młodych kapłanów, którzy za cel swojej pracy apostolskiej uznali nauczanie religii wśród ludu i dzieci. Józef spostrzegł jednak, że praca prowadzona tylko dorywczo i okazyjnie, uzależniona od dobrej woli jednostek oraz ich wolnego czasu, dawała niewiele. Dlatego postanowił sam prowadzić katechizację w zakresie mniejszym, ale zorganizowanym i stałym. W 1597 r. otworzył pierwszą prywatną bezpłatną szkołę w Europie. Założył ją na Zatybrzu, w najuboższej dzielnicy Rzymu. Dziełu swojemu dał nazwę “Szkół Pobożnych”. Zamierzał osiągnąć cel podwójny: przez bezpłatną naukę pociągnąć do siebie młodzież najuboższą, a więc i najbardziej zaniedbaną; nauczanie zaś tak przepoić nauką i życiem chrześcijańskim, by młodzież, wychodząca z jego szkół, była wierząca. Zdarzało się, że dzieci trzeba było najpierw nakarmić chlebem, a nieraz dać im dach nad głową. Do tak rozległej akcji Józef potrzebował ludzi dobrej woli, wspomagających go bezpośrednią współpracą. Powstało więc nowe zgromadzenie zakonne pod nazwą “Zgromadzenie Pawłowe dla Ubogich Matki Bożej od Szkół Pobożnych” (popularnie zwane pijarami). Swoją rodzinę zakonną nazwał “Pawłową” ku czci papieża, Pawła V, któremu oddał pod opiekę swoje dzieło. Był to rok 1617. Papież Grzegorz XV w roku 1621 podniósł kongregację do stopnia zakonu o ślubach uroczystych. Jeszcze za życia Założyciela pijarzy otworzyli dom i szkołę w Ołomuńcu, w Czechach (1631) i w Warszawie (1642).

Święty Józef Kalasanty W 1621 r. Józef został generałem zgromadzenia. Jego następne lata wypełniły cierpienia fizyczne i duchowe. Znaleźli się ludzie, którzy pozazdrościli mu sławy, a równocześnie chcieli nowemu dziełu narzucić własne idee i programy. Przez nieuczciwą propagandę zdołali pozyskać sobie większość w zakonie. Ciemną postacią był tu przede wszystkim o. Mariusz, pijar, który stanął na czele opozycji przeciwko Założycielowi. Te kłótnie sprzyjały interesom kierowników szkół i szkółek prywatnych, którzy w pijarach ujrzeli groźnego rywala, mogącego pozbawić ich zarobku. Oni także podnieśli niemniej krzykliwą wrzawę przeciwko Józefowi. Doszło nawet do tego, że wraz ze swoimi asystentami został aresztowany przez inkwizycję. Po kilku dniach wszyscy zostali wprawdzie uwolnieni, ale pozbawieni urzędów. Wizytator papieski, poinformowany jednostronnie i fałszywie przez zbuntowanych, przedstawił zakon w tak czarnych barwach, że Rzym nosił się nawet z myślą jego likwidacji. Tak też niebawem uczynił Innocenty X, który dekretem z dnia 16 marca 1646 r. zredukował zakon do kongregacji bez ślubów i poddał ją pod władzę miejscowych biskupów. Nadto członkowie otrzymali zezwolenie ogólne, że w każdej chwili mogą opuścić szeregi pijarów.
Józef poddał się tym wydarzeniom z cichością i pokorą. Cierpiał bardzo nie dla własnej miłości i ambicji, ale z żalu, że tak wiele ubogiej dziatwy zostanie pozbawionej nauki Bożej i oświaty. Zmarł jako 92-letni starzec w dniu 25 sierpnia 1648 r. Pozostawił po sobie ok. 5000 listów, będących bogatym źródłem wiedzy o nim samym i o jego dziele. Jego relikwie znajdują się w kościele św. Pantaleona w Rzymie.
W 1748 roku papież Benedykt XIV wyniósł sługę Bożego do chwały błogosławionych, a papież Klemens XIII w 1767 roku wpisał go uroczyście do katalogu świętych. Rehabilitacji doczekało się też jego dzieło. Klemens IX w 1669 roku przywrócił pijarom formę kongregacji zakonnej i wszystkie przywileje sprzed roku 1646. W 1948 roku, w 300-lecie śmierci św. Józefa Kalasancjusza, papież Pius XII ogłosił go patronem wszystkich katolickich szkół podstawowych.

Święty Józef Kalasanty Józef Kalasancjusz w swojej szkole wychowawczej kładł wielki nacisk na sakrament pokuty. Wiedział dobrze, jak wielkie kryją się w nim wartości. Sakrament ten bowiem zmusza człowieka do zastanowienia się nad sobą, do żałowania swoich win i do poprawy życia. W czasach, kiedy kara fizyczna była w szkołach powszechnie stosowana, Józef zniósł ją u siebie całkowicie. Gdyby zaś była ona konieczną, doradzał, by była zawsze proporcjonalnie mniejsza od winy. Pod żadnym pretekstem nie pozwalał też przyjmować jakichkolwiek wynagrodzeń. Szkoły pijarów były bezpłatne. Opłacano jedynie w miarę możliwości konwikt. Istota systemu nauczania i wychowania pijarskiego zawierała się w haśle, jakie Założyciel zostawił swoim duchowym synom: Pobożność i nauka.
Do Polski pijarów zaprosił w 1642 r. król Władysław IV. Największą chwałą okrył zakon w Polsce ks. Stanisław Konarski (+ 1773), autor pism, które miały na celu przeprowadzenie reform w Polsce. Z jego inspiracji po kasacie jezuitów w 1773 roku powstała Komisja Edukacji Narodowej, pierwsze w świecie ministerstwo oświaty i wychowania. Pijarzy zainicjowali w naszej Ojczyźnie kult Serca Pana Jezusa. Założyli bractwo Najświętszego Serca Pana Jezusa, zatwierdzone przez papieża Klemensa XI w 1705 r.

W ikonografii św. Józef Kalasancjusz przedstawiany jest w habicie zgromadzenia. Jego atrybutami są: lilia, księga, mitra i kapelusz kardynalski jako znak odmówionych godności, pióro pisarskie.

 

 

Żywot świętego Józefa Kalasantego,
założyciela zakonu

(żył około roku Pańskiego 1648)

 

Święty ten urodził się w roku 1556 w Petralta w Hiszpanii, z rodziców bardzo majętnych i znakomitego rodu. Przyszły założyciel zakonu odznaczał się od młodości wielką pobożnością i miłością ubogich. Udawszy się w latach młodzieńczych na uniwersytet w Lerydzie, czynił świetne postępy w naukach, i mimo surowych obyczajów i żywota – stale bowiem nosił włosiennicę, pościł o chlebie i wodzie i biczował się aż do krwi – umiał sobie pozyskać kolegów do tego stopnia, że mógł zapobiegać wielu zgorszeniom.

Święty Józef Kalasanty

Ukończywszy studia z stopniem doktora praw, powrócił Józef pod dach rodzinny, gdzie go czekały ciężkie przejścia. Józef ślubował wieczną czystość i pragnął zostać kapłanem, natomiast ojciec jego żądał, aby pojął żonę i wstąpił w służbę rządową. Stojąc jak gdyby na rozstajnej drodze i mając do wyboru posłuszeństwo rodzicom, albo dotrzymanie ślubu, młody Józef ciężko się martwił. Dzień i noc klęczał przed obrazem Maryi i prosił o ratunek, a ta wewnętrzna walka przyprawiła go w końcu o tak ciężką chorobę, że był już bliski śmierci i lekarze już go opuścili. Zapłakany ojciec stał przy łożu ukochanego syna i patrzył, rychło oczy zamknie, gdy wtem umierający, ocknąwszy się z omdlenia, rzekł: “Ojcze kochany, Maryja uprosi mi życie u Boga, jeśli mi pozwolisz zostać księdzem!” – “Chętnie – odpowiedział ojciec – byle byś odzyskał zdrowie”. Nazajutrz Józef wstał zdrów, a w kilka lat potem odprawił pierwszą Mszę świętą z pokorą i nabożeństwem, które na przytomnych wywarło głębokie wrażenie. Niedługo potem przygotował starego ojca na drogę wieczności. Po śmierci ojca, rozdawszy wszystek majątek na kościoły i ubogich, chciał wstąpić do klasztoru, biskup diecezji uprosił go jednak, aby się oddał duszpasterstwu. Święty Józef położył istotnie na tym polu niezmierne zasługi. Biskup, wdzięczny mu za pracę i błogą działalność, chciał trzydziestoletniemu kapłanowi powierzyć ważny urząd kościelny, ale Pan Bóg inaczej rozporządził. Oto idąc za popędem serca i radą spowiednika, zrzekł się Józef urzędów i godności, które piastował i odbył pielgrzymkę do Rzymu, gdzie najprzód oddał się całkowicie modlitwie, a potem razem ze świętym Kamilem de Lelliis zaczął pełnić służbę przy chorych. Na widok gromady dzieci, których rodzice albo w wojnie życie potracili, albo na zarazę powymierali, albo w inny sposób poginęli, wałęsających się po ulicach i marniejących po jaskiniach zbrodni i występku, powziął Józef myśl poświęcenia się ich wychowaniu; natychmiast więc zarzucił sieć miłosierdzia, zbierał zaniedbane dziatki i posyłał je do Szkół. Mając zasoby nader szczupłe, przedsięwziął pielgrzymkę do Matki Boskiej w Loretto. Gdy powrócił, pewien proboszcz ustąpił mu dwóch izb szkolnych, a święty Kamil dał mu do pomocy dwóch księży, co mu ułatwiło otwarcie w jesieni roku 1597 “pobożnej szkoły” dla 100 chłopców, którzy pobierali w niej najpotrzebniejszą naukę i wychowanie religijne. Obfite owoce jego sposobu nauczania przysporzyły mu licznych hojnych dobroczyńców. Po jakimś czasie połączyło się z nim celem wspólnego pożycia i udzielania bezpłatnej nauki kilku kapłanów i znakomitych świętych, papież Klemens VIII dawał rok rocznie na zakład 200 talarów, a liczba uczniów wzrosła do 700. Rozkwit szkoły obudził zazdrość i nienawiść innych zakładów naukowych. Józefa bezecnie spotwarzano, a szkołę jego nazwano jaskinią zepsucia, jednakże śledztwo wykazało niewinność i wielkoduszność założyciela szkoły tak dobitnie, że papież chciał go wynieść do godności kardynała. Podziękował za nią Józef i pozostał przy zarządzie szkoły, która liczyła już 1.200 uczniów. Aby utrwalić jej istnienie, zamienił stowarzyszenie na zakon, który wnet (w roku 1622) zatwierdził papież Grzegorz XV i nadał mu nazwę “Kongregacji kleryków regularnych szkół pobożnych” (scholarum piarum), z czego powstała nazwa “Pijarów”. I Fundator został pierwszym generałem zakonu; I jako zwierzchnik był wszystkim dla wszystkich, dzień i noc pracował, wybierał dla siebie najprzykrzejsze zatrudnienia, z worem na plecach zbierał jałmużny, a w klasztorze pełnił najniższe posługi.

Zakon jego szybko się rozkrzewił we Włoszech, Niemczech, Francji i Polsce, wszakże droga krzyżowa Józefa nie skończyła się jeszcze, bo dwóch ambitnych kapłanów, Stefan i Mariusz, tak bezecnie go oczerniło, że Józef, wówczas staruszek osiemdziesięcioletni, musiał stanąć przed kratkami sądowymi. Uwolniono go wprawdzie od winy, ale odebrano mu urząd z powodu rzekomego niedołęstwa umysłowego, a w jego miejsce zamianowano generałem Stefana. Józef nie żalił się na zdradę i niesprawiedliwość, lecz rzekł tylko: “Zdajmy wszystko na Boga, gdyż powołaniem naszym jest cierpieć dla miłości Chrystusa”. Wnet drugi z owych kapłanów, Mariusz, zaczął występować przeciw swemu wspólnikowi Stefanowi, doszło do gorszących niesnasek i intryg, wskutek czego Ojciec święty rozwiązał zakon w roku 1646 i zamienił go na zwyczajną kongregację. Niedługo potem słońce sprawiedliwości rozpędziło mgły oszczerstwa: Stefan, śmiertelnie zachorowawszy, odwołał kłamstwa i przeprosił ze skruchą Świętego, a Mariusz, zapadłszy na tę samą chorobę, umarł bez skruchy.

Wśród tych utrapień i trosk o sieroty nie zabrakło Józefowi pociechy, ukazała mu się bowiem Maryja Panna z Dzieciątkiem Jezus na ręku wśród orszaku aniołów i napełniła serce jego niebiańską rozkoszą. Kilku kapłanom, którzy wierzyli złym językom, otworzyły oczy cuda, zdziałane przez Józefa na chorych i kalekach, uznali przeto swój błąd i świątobliwość swego zakonnego zwierzchnika.

Umarł święty Józef w dwa lata po rozwiązaniu zakonu, 27 sierpnia roku 1648, licząc 92 lata. Przed śmiercią przepowiedział, że zakon jego będzie wznowiony, co też spełniło się w 21 lat potem, albowiem papież Klemens IX przywrócił w roku 1669 zgromadzeniu nazwę zakonu. Szkoły pijarskie położyły olbrzymie zasługi dla oświaty i moralności w świecie chrześcijańskim. Niezmiernie wiele zawdzięcza im również Polska. Po stu latach znaleziono serce i język świętego Józefa nienaruszone, a papież Klemens XIII policzył go w poczet Świętych Pańskich.

Nauka moralna

Święty założyciel zakonu Pijarów należy do mężów, którzy około dobra ludzkości nieśmiertelne położyli zasługi. Strawił on przeszło pięćdziesiąt lat na nauczaniu i wychowywaniu opuszczonych sierot i moralnie zaniedbanych dzieci, ocalił ich tysiące od doczesnej i wiekuistej zguby i stał się ich prawdziwym dobrodziejem. Dbajmy i my za jego przykładem o dzieci, miłujmy je jak święty Józef. Zasługują one na tę miłość nie tylko z powodu swych dobrych przymiotów, ale i błędów.

1) Któż by nie miłował dzieci dla ich stron dobrych? Któż nie polubi ich dla ich czystości nieskalanej prostoty, posłuszeństwa i nieudanej szczerości? Przyrodzenie i natura sama pociąga je do prawdy. Mają one wrodzone poczucie bojaźni Bożej, sprawiedliwości, miłosierdzia względem bliźnich, nienawiści grzechu. Pięknie też powiedział Zbawiciel: “Zaniechajcie dziatek, a nie zabraniajcie im przychodzić do Mnie” (Mat. 19,14). Dzieci kochały Pana Jezusa i wszędzie za Nim chodziły, wszystko bowiem ciągnęło je do Niego. Nic zaiste nie ma milszego na świecie, jak dziecię potulne, roztropne, pojętne i posłuszne rodzicom, starszym i nauczycielom.

2) Miłować należy także dzieci z powodu ich błędów i ułomności moralnych. Wskutek grzechu pierworodnego czują one pociąg do złego, który jednak drzemie jeszcze w głębi ich duszy. Mają one swe błędy, jak np. upór, popędliwość, zazdrość, łakomstwo, niewdzięczność, złośliwość, ale tych błędów nie dopuszczają się rozmyślnie, kłamstwo wywołuje na ich obliczu rumieniec wstydu i przestrach, nie czują wstrętu do bogobojności i do pogardy wiary. Ich brak doświadczenia, słabość, ich złe popędy powinny w nas budzić czujność. Dzieci mają ułomności, a wiek ich jest czasem lekkomyślności i roztargnienia, a jednak jest to jedyny wiek – mówi biskup Fenelon – kiedy człowiek wszystko na sobie wymóc zdoła, aby się poprawić. Dzieci są podobne do miękkich i giętkich szczepów, które ogrodnik może tak sadzić, aby rosły prosto. Trudno dostrzec w mężczyźnie dorosłym albo starcu tak szczerą chęć poprawy. Rozsądne napomnienia i przestrogi wszystko na dziecku wymóc mogą. Czyż może być widok przyjemniejszy i więcej budujący, jak dzieci, stworzone na obraz i podobieństwo Boga, które starają się iść za przykładem starszych i dążą do poprawy?

Modlitwa

Panie Jezu Chryste, racz zaszczepić we mnie tę miłość maluczkich, którą zajaśniał sługa Twój święty Józef Kalasanty. Z miłości ku Tobie obiecuję ulitować się nad biedną dziatwą i pozyskać jej serca dla chwały Twojej i zbawienia wiecznego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

Wielkie dzieło: Szkoły Pobożne
Gdy Kalasancjusz tworzył pierwszą bezpłatną szkołę, zaproponowano mu objęcie wysokiego stanowiska kościelnego w Hiszpanii. Jego odpowiedź była jednoznaczna: “Znalazłem w Rzymie lepszy sposób służenia Bogu: przez niesienie pomocy ubogim dzieciom. Nie opuszczę tego za nic na świecie”.
Fot. archiwum oo. pijarów
O tym, jak bardzo potrzebna była ta szkoła, świadczy olbrzymie zainteresowanie nią. Salki udostępnione przez ks. Brandiniego szybko przestały wystarczać i trzeba było wynająć dodatkowy lokal, a następnie przenieść szkołę do centrum Rzymu. Początkowo Święty finansował ją z odziedziczonego majątku, później zaczął starać się o życzliwość hojnych protektorów. Niebawem wieści o niezwykłym przedsięwzięciu dotarły do Klemensa VIII. Papież nie tylko je pochwalił, ale wsparł też materialnie i pozyskał dla niego dalszych darczyńców.
Pobożność i nauka
Podstawowym celem Szkół Pobożnych była praca wychowawcza – prowadzona w duchu wiary katolickiej – wśród ubogiej i trudnej młodzieży. Sam Józef Kalasancjusz określił fundamenty swojego systemu wychowawczego: “pobożność i nauka” (pietas et litterae). Nauczanie miało służyć uszlachetnianiu charakteru uczniów. Nie znaczy to, że Święty nie doceniał znaczenia nabywanej wiedzy. Uważał, że dając młodym ludziom wykształcenie, stwarza im warunki do podjęcia pracy, a tym samym do uczciwego życia. Szczególne znaczenie przywiązywał do nauki kaligrafii i rachunków. Młody człowiek, który był biegły w tych dziedzinach, mógł liczyć na dobrą pracę u kupca czy u rzemieślnika.
Nauczycielu, zachowaj spokój
Kalasancjusz wymagał od nauczycieli, żeby swym podopiecznym wpajali pozytywne wartości, a słowa popierali własnym przykładem. Zwracał uwagę, by nauczyciele uczyli tych przedmiotów, które ich samych najbardziej interesują. Uważał, że prowadzenie lekcji z przymusu nie przyniesie dobrych skutków. Dbał też o podnoszenie kwalifikacji pedagogów. Nie każdy mógł nim zostać u Kalasancjusza – nie przyjmował on osób o zbyt gwałtownym temperamencie. Od nauczycieli wymagał, aby wobec uczniów zawsze zachowywali spokój i bezstronność.
Tworząc pierwsze bezpłatne szkoły, św. Józef Kalasancjusz otwierał drogę do wykształcenia dzieciom z biednych rodzin, które nigdy wcześniej nie miały takiej szansy. W ten sposób uczynił znaczący krok w kierunku zniesienia podziału między bogatymi a biednymi warstwami społeczeństwa. Był to krok na owe czasy prawdziwie rewolucyjny.
Przez cierpienie na ołtarze
Szkoła szybko się rozrastała. W 1614 r. uczęszczało do niej blisko tysiąc wychowanków. Józef Kalasancjusz potrzebował ludzi, którzy wspomogliby go pracą na rzecz dzieci i młodzieży. Na jego prośbę papież Paweł V w 1617 r. powołał Kongregację Ubogich Matki Bożej Szkół Pobożnych, którą papież Grzegorz XV w 1621 r. podniósł do rangi zakonu. Wspólnota otrzymała nazwę: Zakon Kleryków Regularnych Ubogich Matki Bożej Szkół Pobożnych (Scholarum Piarum – stąd w Polsce przyjęło się określenie “pijarzy”). Józef Kalasancjusz został jego generałem (najwyższym przełożonym).
Rosnąca stale popularność Szkół Pobożnych budziła zawiść. Szkoły te, prócz dzieci najuboższych, przyciągnęły wielu uczniów uczęszczających dotychczas do innych, płatnych szkół. Dla ich właścicieli oznaczało to groźbę utraty zysku. Wszelkimi sposobami starali się więc dyskredytować zakłady wychowawcze św. Józefa Kalasancjusza. Ostrze krytyki kierowali często przeciw temu, co w szkołach pijarskich było nowością.
Przez blisko pół wieku Kalasancjusz odpierał ataki na swe szkoły. Jednak gdy był już u schyłku życia, Zakon Pijarów został zredukowany, a on sam stał się ofiarą pomówień. Zmarł w 1648 r. przepowiadając odrodzenie się jego dzieła. Nie pomylił się. Osiem lat później papież Aleksander VII cofnął niektóre zakazy, a w 1669 r. przywrócono pijarom wszystkie wcześniejsze prawa. W 1767 r. papież Klemens XIII zaliczył Józefa Kalasancjusza w poczet świętych. W 1948 r., w 300-lecie śmierci Świętego, papież Pius XII ogłosił go “patronem przed Bogiem wszystkich chrześcijańskich szkół powszechnych na całym świecie”.
Od klasy ósmej do pierwszej

Opracowany przez św. Józefa Kalasancjusza program nauki był podzielony na dziewięć klas. Zajęcia w jednej klasie trwały pół roku. Naukę rozpoczynały dzieci już nawet pięcioletnie, które kierowano do tzw. Szkoły Krzyża Świętego (tę klasę dziś nazwalibyśmy “zerówką”). Dalsze klasy były ponumerowane odwrotnie niż dziś: od ósmej do pierwszej. Na tle ówczesnego szkolnictwa, zdominowanego całkowicie przez łacinę, nowością w Szkołach Pobożnych było nauczanie uczniów w ojczystym języku. Kalasancjusz uważał, że nauka w języku używanym na co dzień lepiej służy rozwojowi umysłowemu dzieci. Dziś wiemy, że miał rację.

Lekcje i modlitwy

Zajęcia lekcyjne trwały przez dwie i pół godziny rano i tyle samo po południu. Rozpoczynano je dłuższą modlitwą, a w trakcie lekcji odmawiano krótkie modlitwy. Po zakończeniu lekcji przedpołudniowych chłopcy zbierali się w oratorium lub szli do kościoła na Mszę św. Zajęcia popołudniowe również kończono nabożeństwem w kościele. Codziennie, od pierwszej do ostatniej lekcji, trwała w kaplicy nieustanna modlitwa, odmawiana przez zmieniających się co pół godziny chłopców pod kierunkiem kapłana.

Biografowie Świętego przytaczają opisy cudownych wydarzeń związanych z jego osobą. Pewnego dnia św. Józef Kalasancjusz zobaczył grupę ludzi usiłujących wprowadzić do kościoła opętanego człowieka. Choć było ich wielu, nie mogli tego dokonać. Opętany wyrywał się i zachowywał agresywnie. Gdy Święty zbliżył się do niego i ujął go za rękę, bez protestów wszedł do świątyni. Innym razem dwaj chłopcy bawili się kijami w pojedynek. W trakcie zabawy jeden z nich wybił swojemu koledze oko. Św. Józef Kalasancjusz uzdrowił rannego. Nie ukarał też nikogo. “Idź, pomódl się do Matki Bożej” – rzekł do winowajcy.
Patronka Szkół Pobożnych
Fot. archiwum oo. pijarów
Św. Józef Kalasancjusz był wielkim czcicielem Maryi, a swe nabożeństwo do Matki Bożej przekazał Szkołom Pobożnym. Od chwili, gdy został zakonnikiem, podpisywał się “Józef od Matki Bożej”, zrezygnowawszy z tytułu “doktor Kalasancjusz”. Maryję uczynił Patronką swego dzieła, napisał i rozpowszechnił modlitwę do Bożej Rodzicielki – “Koronkę Dwunastu Gwiazd”.
Z pism św. Józefa Kalasancjusza
Wszyscy wiedzą, jak bardzo szlachetne i bogate w zasługi jest owo święte posługiwanie, które polega na wychowywaniu dzieci, zwłaszcza biednych, aby należycie ukształtowane mogły osiągnąć życie wieczne. Gdy bowiem ktoś troszczy się przez nauczanie, a zwłaszcza wychowanie w pobożności i nauce chrześcijańskiej, o zdrowie duszy, jak i ciała, spełnia względem dzieci niejako to samo zadanie, które właściwe jest ich aniołom stróżom.

Dobre imię szkoły zależy od dobrych nauczycieli.

Wszystkich uczniów traktujcie jednakowo, bez czynienia różnic, swoim postępowaniem okazując tak wielką ojcowską miłość i ucząc ich tak, by poznali, że z całego serca pragniecie ich dobra.

Kiedy uczniowie odczuwają u nauczyciela ojcowską miłość i troskę o ich dobro, z radością przychodzą do szkoły i łatwiej jest ich pozyskać dla służby Bożej.

 

i więcej w miesięczniku rodzin katolickich “Nasza Arka” Nr 8 z 2002 r. : http://www.nasza-arka.pl/2002/rozdzial.php?numer=8&rozdzial=2

 

Litania do Św. Józefa Kalasancjusza

Kyrie eleison
Chryste eleison. Kyrie eleison
Chryste, usłysz nas
Chryste, wysłuchaj nas
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami
Synu, Odkupicielu świata, Boże
Duchu Święty, Boże
Święta Trójco, jedyny Boże

Swiety Jozefie Kalasancjuszu, modl sie za nami.
Wierny slugo Maryi
Przez Opatrznosc Boza zeslany
Chwaly Bozej zarliwy glosicielu
Poboznosci i nauk krzewicielu
Kaplanie wedlug Serca Bozego
Apostole mlodziezy
Szkol Poboznych Zalozycielu
Mistrzu Bojazni Panskiej
Nauczycielu maluczkich
Wielki wychowawco mlodziezy
W walce ze zlem niestrudzony
Wzorze kaplanow
Wielki zakonodawco
Kosciola Swietego podporo
Lilio czystosci
Milosniku ubostwa
Wzorze posluszenstwa
Chrzescijanskiej wiary utwierdzenie
W przeciwnosciach bezgranicznie Bogu ufajacy
Boskiej Milosci pochodnio
Chrzescijanskiej pokory wierne odbicie
Ojcze ubogich
Strapionych i smutnych pocieszycielu
Chorych i kalek cudowny lekarzu
Nieszczesnych rozbitkow cudowna przystani
Milosierny samarytaninie
Zwasnionych pojednanie
Przesladowcow i nieprzyjaciol milosniku
Doznane krzywdy z serca przebaczajacy
Wdow obrono
Opiekunie sierot
Cudzie mestwa
Zlosci ludzkiej niewinna ofiaro
Hiobie Nowego Testamentu
Chrystusa Ukrzyzowanego wierny nasladowco
Chrystusa Eucharystycznego serdeczny czcicielu
Wielki cudotworco
Znawco tajnikow serc ludzkich
Szkol Poboznych chlubo i chwalo
Czcicieli swoich przemozny u Boga oredowniku

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

Modl sie za nami,Swiety Jozefie Kalasancjuszu.
Abysmy sie stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Modlmy sie: Boze, ktorys w osobie sw. Jozefa Kalasancjusza, Wyznawcy swego, raczyl Kosciolowi swojemu udzielic nowej pomocy do wychowywania dzieci i mlodziezy w duchu poboznosci i madrosci, spraw prosimy, abysmy za jego przykladem i posrednictwem tak postepowali i uczyli, aby zasluzyc na nagrode wieczna. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen

http://www.skarbiecmilosci.pl/litania-do-sw-jozefa-kalasancjusza

 

 

Błogosławiona Maria od Jezusa Ukrzyżowanego
(Mała Arabka), dziewica

Błogosławiona Maria od Jezusa Ukrzyżowanego Miriam Baourdy, zwana także Małą Arabką, urodziła się 5 stycznia 1846 r. w Abellin, pod starożytną Ptolemaidą, w Galilei. Jej ojciec pochodził z Damaszku, a matka – z Libanu. Gdy Maria miała trzy lata, straciła rodziców. Na wychowanie zabrał ją wtedy wuj. W dwunastym roku życia przynaglano ją już do małżeństwa, ale wybroniła się przed nim i złożyła ślub czystości. Poszukując pracy, dotarła do Marsylii, gdzie została służącą.
W 1865 r. wstąpiła do józefitek, ale te – widząc, że Maria doznaje ekstaz i jest stygmatyczką – skierowały ją do karmelu w Pau. Tam to dziewczyna przyjęła imię Marii od Jezusa Ukrzyżowanego. W 1870 r. razem z innymi wyjechała do Indii, aby w Mangalore założyć nowy klasztor. Do Francji wróciła z tych samych powodów, dla których józefitki oddały ją karmelitankom.
W Pau spotkała ks. Piotra Estrate, przełożonego sercanów w Betherram, który podjął się kierownictwa duchowego, a po latach został jej biografem. W roku 1875 Maria zaczęła realizować dzieło swych dawnych marzeń: założenie karmelu w Betlejem. Zainicjowała ponadto nowy klasztor w Nazarecie.
22 sierpnia 1878 r. przeżyła upadek ze schodów, w trakcie którego złamała lewą rękę. Błyskawicznie rozwinęła się gangrena i Miriam zmarła 26 sierpnia 1878 r. w Betlejem. Nie pozostawiła żadnych pism, była zresztą prawie analfabetką. Zachowały się jednak relacje osób, które się z nią stykały. Dowiadujemy się z nich o jej wizjach, ekstazach, spełnionych proroctwach, także o improwizowanych poematach. Wszystko to przeżywała w sposób zupełnie zwyczajny, jak gdyby chodziło o rzeczy najnormalniejsze w świecie, nieświadoma swojej niezwykłości. Wywierała ogromny wpływ na otoczenie. Szerzyła przede wszystkim nabożeństwo do Ducha Świętego.
Św. Jan Paweł II dokonał jej beatyfikacji 13 listopada 1983 r. w Rzymie.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-25c.php3

Z pism bł. Mari od Jezusa Ukrzyżowanego:

 

Atrybuty Boga

Wszystko

Szukajcie samego Boga nie zatrzymując się na niczym, co stworzone. Jeśli mówicie, to tak jakbyście nie mówili; jeśli widzicie, to tak jakbyście nie widzieli; jeśli słuchacie, to tak jakbyście nie słuchali. Bóg sam jest wszystkim; stworzenie jest tylko nicością i grzechem. Wszystko tu na ziemi jest marnością, ponieważ wszystko, co mija jest niczym. W chwili śmierci będziemy bardzo żałować, że nie wykorzystaliśmy czasu!…

Bezmiar

Do czego porównam mojego Boga? Do oceanu? To nie wystarczy.

Gdyby cała ziemia miała jedną tylko kroplę wody, żeby się orzeźwić, to by jej nie wystarczyło. Podobnie miłość wszystkich serc nie wystarczy dla Ciebie, mój Boże.

Ja jestem kroplą wody, a Ty jesteś oceanem.

Pragnę serca większego od ziemi i morza, by Cię kochało!…

Wszechobecność

Zeszłam do morza, na samo dno jego przepaści i usłyszałam: Popatrz na wszystko, zbadaj wszystko. Popatrzyłam na wszystkie zwierzęta, które żyją w morzu i obejrzałam wszystkie skały i całe stworzenie, które ofiaruje morze. A potem zobaczyłam Boga w morzu, a Bóg zawierał w sobie morze.

Potem powróciłam na ziemię i poruszyłam ją, weszłam do samego środka i znalazłam Boga we wszystkim, wszędzie, a Bóg zawierał w sobie ziemię.

I wówczas usłyszałam głos, który powiedział: Tak jak te zwierzęta, które żyją w morzu (żyją i poruszają się w morzu, podobnie wszystko, co jest na ziemi żyje i porusza się w Bogu) i jest ogarnięte przez Boga…

Sprawiedliwość

Błaganie sprawiedliwości Bożej.

Dosyć, mój Boże, dosyć, przestań! Uczyń Twoje serce tkliwym, mój Boże. Usłysz jęki i wołanie; zobacz spustoszenie!… Dosyć, przestań, uczyń Twoje serce tkliwym; nakłoń ucha na wołanie…

Wiem dobrze, Panie, że uderzasz nas wbrew nam samym; ale Twoja sprawiedliwość jest mocniejsza. Dosyć Panie, ulituj się nad nami. Twoje serce jest nieskończenie łagodne, ale Twoja sprawiedliwość jest straszniejsza od piekła…

Nie postępuj z nami według Twej sprawiedliwości, ale według Twego miłosierdzia, bo Ty sam jesteś święty, sprawiedliwy.

Wolę dla siebie i dla moich braci stanąć przed Twoim miłosierdziem a nie przed Twoją sprawiedliwością.

Postępuj z nami, Panie, według Twego miłosierdzia; nasze niesprawiedliwości nie mogą ukazywać się przed Twoją sprawiedliwością. Jeśli osądzisz mnie według Twej sprawiedliwości, to jakże głębokie będzie piekło dla mnie i moich braci!…

Ponieważ jesteś sprawiedliwy, mój Boże, postąp więc z nami według Twego miłosierdzia.

Ulituj się nad wołaniem moich braci…

Sprawiedliwość Miłości

Bądźcie wierni Bogu. Jeśli człowiek jest wierny Bogu, Bóg będzie wierny człowiekowi.

To nie Bóg wymierza człowiekowi karę, to człowiek sam ją prowokuje. Nie ma ani jednego człowieka, który mógłby oskarżyć Boga.

A jednak, Bóg byłby smutny – gdyby mógł się smucić – że jest zmuszony przez zbrodnie człowieka…

Popatrzcie na ojca, który kocha swego najstarszego syna. Im bardziej go karci i im więcej zadaje mu ran, tym bardziej syn staje się zły. Aby go uratować, ojciec musi wysłać go do więzienia. A człowiek jest droższy Panu Bogu niż jego Syn pierworodny…

Jednak, jeśli my opuszczamy Boga, to On nam daje czas i skruchę…

Mój Boże, bądź naszym sędzią nie tak jak człowiek, ale jak Bóg, jak Ojciec i Stwórca.

Miłosierdzie

Panie, dziękuję Ci, że zechciałeś być moim sędzią; wolę iść do piekła z Twojej woli i z Twojego wyroku niż pójść do nieba z mojego wyroku.

Miłosierdzie obmywa z grzechów

Panie, jestem czarna, czarniejsza niż węgiel; ale Twoje miłosierdzie, które jest większe od morza, mnie obmyje.

Gdyby wszyscy szli do morza by się napić i obmyć, morze od tego ani by się nie wyczerpało, ani zabrudziło.

Panie, Ty jesteś tym morzem. Wielu Ciebie pragnie, ale jesteśmy ślepi: nie umiemy ani Ciebie szukać, ani Ciebie widzieć, ani Ciebie znaleźć, ciemności nas oślepiają.

Ja również, Panie, do nich się zaliczam…

Wstawiennictwo wobec miłosierdzia

Ulituj się nad mymi braćmi; Boże mój, litości! Oni sławią Ciebie lepiej niż ja… Znajdowałam się niżej od nich, a Ty mnie wyciągnąłeś z przepaści… Nie kocham Ciebie tak, jak na to zasługujesz. Zmaż, mój Boże, zmaż…

Pan lituje się bardziej nad nędznym chorym niż nad sprawiedliwym, który boi się ziemi…

Tak, Panie, mówisz moim braciom, że nie mają prawego serca: “Ten, który boi się stworzenia, usuwa Mnie na bok”. Serce prawe i pokorne podnosi się; przechodzi przez ogień, przez wszystko i idzie do Boga… Widziałam je, mogę o nim zaświadczyć…

Nie mogę patrzeć tak na moich biednych braci…

Cierpliwość

Moja córko, bądź spokojna. Nie martw się tym, co ludzie o Tobie decydują; bądź spokojna. Zamiary ludzkie mijają: pozwól im się wypełnić.

“Popatrz: Ja, który jestem Bogiem, nie sprzeciwiam się, czekam. Nie sprzeciwiaj się i czekaj razem ze Mną…”

Obecność Boga

(28 lipca 1871 głos do niej mówi): Uważaj, bądź ostrożna: Pan pragnie, Pan pragnie, Pan pragnie…

– Ale czego On pragnie? Proszę mi powiedzieć.

– On pragnie, abyś nie traciła Go z oczu, nawet na kwadrans…

Poczucie bezpieczeństwa w Bogu – Dziecko w łonie matki

Panie, zachowuj mnie zawsze w Twej miłości, tak jak matka zachowuje dziecko w swoim łonie. Tam ono nie potrzebuje nic ani do jedzenia, ani do picia; chroni się przed każdym niebezpieczeństwem; przy swojej matce ma wszystko…

Panie, jeśli zachowasz mnie w Twojej miłości, nie będzie mi nic brakowało…

Nie pragnę niczego innego jak tylko być Twoją; nie chcę nigdy oddalić się od Ciebie…

Jak dziecko, które staje się kruchym i nędznym, kiedy opuści łono matki, także i ja byłabym nieszczęśliwa, gdybym Ciebie opuściła.

Zachowuj mnie, Panie, w Twoim łonie; zachowuj mnie we wnętrzu Twej miłości…

Pisklę pod matczynymi skrzydłami

Od wczoraj śpiewałam i śpiewam Panu pieśń.

Powiedziałam: Panie, jestem jak małe pisklę, złapane przez kanię; ona dziobnęła je w głowę, prawie je zmiażdżyła; ale biedne maleństwo uciekło pod skrzydła matki, żeby być bezpieczne.

Ja też byłam pogrążona w lęku, w smutku, w bólu. Moje kości się rozpadły; szpik moich kości stał się nieprzyjemny; moje ciało zostało zmiażdżone.

Zwróciłam me oczy do Ojca, a On na mnie spojrzał i to spojrzenie mnie uzdrowiło. Szpik moich kości, który był nieprzyjemny, stał się słodki jak cukier; moje kości się wzmocniły i stały się takie, jakbym miała piętnaście lat; moje ciało poruszyło się z radości i cała moja istota także.

Pobiegłam do mojego Ojca i Króla; a mój Król podszedł do mnie i byłam jak małe pisklę pod skrzydłami swej matki. I patrzyłam na mojego nieprzyjaciela przez piórka skrzydła mojego Ojca i mojego Króla, niczego się nie bojąc; byłam bezpieczna…

Weszłam z Królem i wyszłam z Królem. Moi nieprzyjaciele widząc mnie byli zdumieni i mówili: Nie, to nie ona; to jakaś inna…

A jednak, tak, to ja, ponieważ Najwyższy wziął mnie pod skrzydła swej opieki i weszłam z Królem i wyszłam z Królem.

Widząc mnie, moi nieprzyjaciele się przestraszyli i kolana uginały się pod nimi i upadali, a ja szłam po ich głowach…

Och, nie jestem w stanie wypowiedzieć tego tak, jak to czuję…

Jezus

Wspaniały Jezus

Och! Jak wspaniały jest Jezus! Mój Boże, wielbię Cię. Tylko Tyś jest wielki; uwielbiam z podziwem… jesteś wspaniały. Któż do Ciebie jest podobny? Nie ma innego Boga podobnego do Ciebie, ani w niebie, ani na ziemi.

Jakże jestem szczęśliwa, że Bóg mnie stworzył, by Go nazywać moim Bogiem! Gdybyś mnie stworzył bez rozumu, nie mogłabym powiedzieć: “mój Bóg”. Dziękuję Ci, że dałeś mi rozum: ofiaruję Ci go.

Jakże jestem szczęśliwa, że mam Ojca, który napełnia niebo i ziemię! Niech wszystko dźwięczy od pieśni pochwalnych na cześć mojego Boga! Niech góra skacze z radości, niech ziemia się raduje!…

Jezus, Bezkresne Morze

Mówiłam Jezusowi: Jesteś morzem bez kresu. Twoja woda jest biała jak śnieg, jaśniejsza od światła.

Ty mówisz nam wszystkim: Przyjdźcie do Mnie, którzy jesteście spragnieni, i pijcie; przyjdźcie się napić, ochłodzić; przyjdźcie, zapomnijcie o wszystkich waszych bólach…

Gdybyś wiedziała, kto cię kocha…

“Moja córko, gdybyś wiedziała, kto Cię kocha i jak bardzo Cię kocha, jak bardzo byś się zmieszała!”

Ja jestem tym, który wskrzesza zmarłych…

Pan przeszedł i powiedział mi: “Córko, czy wiesz, kim jestem? Jestem Tym, który wskrzesza zmarłych; jestem Panem, który ożywia duszę… Pójdę przed tobą, jak pasterz przed swoją owieczką…”

Spojrzenie Jezusa

Kiedy Jezus patrzy na swych wybranych, pod jego spojrzeniem rozpływa się serce. Och! To spojrzenie!…

Syn Adama

Nazywa mnie córką Adama… A On też jest synem Adama. On stworzył Adama i stał się synem Adama…

Słodycz Jezusa

Słodko jest słyszeć o Jezusie, ale słodszym jest słyszeć samego Jezusa…

Słodko jest myśleć o Jezusie, ale słodszym jest posiadać Go…

Słodko jest słuchać Jezusa, ale słodszym jest pełnić Jego wolę…

Jezus Ziarno

Panie, Panie, jesteś ziarnem. Ty, Jezu, jesteś ziarnem mojej duszy; a Bóg (Ojciec) jest słońcem, które ogrzewa tę biedną ziemię; a Ty, Duchu Święty, jesteś deszczem, który orzeźwia tę jałową ziemię…

Jezu, jesteś ziarnem, ponieważ przychodzisz każdego dnia, o Jezu… Kochane ziarno, przychodzi każdego dnia…

Dobry Pasterz

Popatrzcie na Jezusa, który zstępuje na ołtarz podczas mszy świętej; On schodzi na słowo kapłana. Wierzcie, że przychodzi, aby umrzeć za was, i że z Nim niczego wam nie może braknąć. On tam jest jak maleńkie dziecko; On tam jest dla was; idźcie do Niego…

Wiara – jakże jest piękna, można! Dusza, która ma wiarę, wszystkiego może dokonać, Bóg udziela jej wszystkiego.

Pomyślcie o baranku; zobaczcie, jaką wiarę pokłada w swoim pasterzu; idzie obok niego z ufnością, powierza się jego trosce, idzie tam, gdzie je prowadzi; zatrzymuje się, kiedy zatrzymuje się pasterz; zachowuje dla siebie swoją wełnę albo ją daje, jak sobie życzy pasterz; idzie za nim w ciągu dnia, idzie za nim nocą.

W taki oto sposób winniście dawać się prowadzić waszemu Pasterzowi Jezusowi; w taki oto sposób winniście iść za Nim zawsze w wierze, w nocy jak i w dzień; w taki oto sposób winniście być prawdziwymi barankami.

Gdybyśmy powiedzieli z wiarą: Góro, przesuń się, góra byłaby nam posłuszna; ziemio zadrżyj, ziemia by zadrżała…

Kwietnik Jezusa

(Następujący obraz był przedstawiany wiele razy siostrze Marii od Jezusa Ukrzyżowanego w czasie jej modlitw).

Był wielki okrągły kwietnik; na tym kwietniku było kilka kręgów.

Pierwszy krąg był obsadzony różami: róża oznacza miłość czynną, a cierń czujność.

Drugi krąg był pokryty winoroślami, których winogrona oznaczają miłość a liście słodycz.

Trzeci krąg zasiany był pszenicą, która oznacza ufność i nadzieję.

Środek był cały pokryty fiołkami, które oznaczają prawdziwą pokorę.

A w samym centrum zrobiłam tron i posadziłam na nim Jezusa. A spod Jego stóp wypływa źródło, które mówi: Wszystko mija, wszystko płynie jak woda…

Obok tronu zasadzę bratki i bluszcz. Bluszcz mówi: Przywiązujcie się stale do Jezusa. A bratek mi mówi: Myślcie tylko o Jezusie.

Panie Jezu, zasadź wszystkie te cnoty w głębi mego serca, i Ty sam dawaj im wzrost Twoją mocą…

Jezus, Gość naszych serc

Widziałam Naszego Pana, ubogiego, smutnego, cierpiącego i szukającego mieszkania, i powiedział mi: “Szukam mieszkania, domu, i nikt nie chce Mnie przyjąć. Jak tylko się zjawię, wypędzają Mnie. Nawet ty, niekiedy, wypędzasz Mnie z twego serca… Och! Gdybym znalazł kogoś, kto zechciałby pracować tylko dla Mojej chwały, wszystko uczyniłbym dla niego…”

Cela Jezusa

Jezus chce przyjść do Ciebie w środku nocy: przygotuj dla Niego celę; posłuchaj, czego chce od Ciebie. Małą celę, ubogą i prostą. Małe łóżko, które oznacza cnotę milczenia; materac zawsze nowy poprzez nowe czyny pokory; poduszkę miłości; kołdrę cierpienia; duże białe zasłony to zjednoczenie, które nie pozwala wiatrowi pokusy wyziębić miłość.

Jezusowi potrzeba jeszcze na noc lampki. Szkło to nadzieja i wiara; olej, to nieustająca modlitwa; korek, który pływa na powierzchni, to miłość Boga, która unosi duszę nad ziemię; knot, to oddanie, które się poświęca, które zapomina o swoich korzyściach dla szczęścia drugiego; i w końcu światło, które oświeca, to posłuszeństwo i czystość intencji…

Trzcina Ecce Homo

Panie, jakże jesteś dobry, że trzymasz w ręku tę słabą trzcinę! Tą trzciną jestem ja; jestem jeszcze słaba, ale pozostanę z Tobą zawsze jak ta trzcina. Gdybyś ją pozostawił, ona by się złamała. To nie ona Cię podtrzymuje, to Ty ją trzymasz…

Zasługi Jezusa

Oszukuję innych choć tego nie chcę; oszukuję samą siebie mimo woli… Ale jest ktoś, kogo chciałabym oszukać…. Chciałabym oszukać Boga, tak jak Jakub oszukał Izaaka, kiedy udawał Ezawa.

Ja również chciałabym się przykryć skórą Ezawa, zasługami Jezusa…

Kupić Jezusa za miłość

Widzę, jak mój brat sprzedaje mego Umiłowanego…

O mój bracie, jak możesz sprzedawać Jezusa dla przyjemności, dla interesu, by pobiec drogą Szatana, która jest drogą do piekła?

O mój bracie, jeśli chcesz sprzedać mojego Umiłowanego, to ja Go kupię…

O Zbawco, kupię Cię za moje łzy, za moje posłuszeństwo, za pokorę, za miłość, za poświęcenie, za śmierć, za większą miłość bliźniego…

Jeśli to czynię, to kupuję Cię dla tych, którzy Cię sprzedali.

Wezwania Jezusa skierowane do grzeszników

Modliłam się z Jezusem na pustyni. Kiedy tam wchodziłam, zobaczyłam nagą ziemię, wyschnięte drzewa. Jak tylko Jezus się zjawił, ziemia okryła się zielenią; na drzewach pojawiły się liście, kwiaty i owoce. Zwierzęta poznały swego Boga; ptaki zaczęły śpiewać, ponieważ widziały smutek Jezusa. Całe stworzenie starało się Go rozweselić i pragnęło zatrzymać Jezusa. Każde stworzenie zastanawiało się, jak Mu sprawić przyjemność; tylko kamienie trwały niewzruszone. Ani światło, ani ciepło, ani rosa, ani deszcz nie mogły mieć na nie dobrego wpływu…

Jezus mówił patrząc na kamienie: Grzesznicy, tak właśnie wyglądacie. Posyłam wam wodę mojej łaski, a wy nie korzystacie z niej, tak jak te kamienie.

Dusze wierne mówiły Jezusowi: Panie, daj nam ducha modlitwy, abyśmy mogły zdobyć dusze, które będą Ci służyły tak jak ziemia służy Ci na pustyni. Panie, jesteśmy nagie, okryj nas Twoją miłością. Zachowaj nas zawsze w Twojej obecności, abyśmy zawsze mogły Cię sławić, by rozweselić Twe serce. Spraw, byśmy wydawali kwiaty i owoce dla Kościoła.

Jezus pokazał mi na pustyni małe drzewka ciężkie od owoców i powiedział mi: Popatrz na te małe drzewka; zobacz, jak woń tych owoców napełnia pustynię. One są obrazem duszy pokornej i małej w jej oczach. A teraz popatrz na te wyniosłe drzewa. Mają one same złe owoce, a zapach ich owoców jest też przykry: one są obrazem duszy wyniosłej…

Jezus powiedział mi jeszcze: Popatrz na te dwie osoby. Jedna z nich szanowana jest przez wszystkich; ma wszystkie dary natury; jest piękna, bogata. Znajduje upodobanie sama w sobie; szuka przyjemności ziemskich; ale jej dusza jest brzydka przed Bogiem. Druga osoba jest biedna, chora, pogardzana; ale jej serce jest zawsze przy Mnie; ona szuka jedynie jak mi się spodobać, jak czynić Moją wolę. Och! Jak bardzo ta dusza jest piękna i bogata w moich oczach! Jaka chwała czeka na nią w niebie!…

Słyszałam jak Jezus powiedział jeszcze: Grzesznicy, nie pytam was dlaczego zgrzeszyliście, ale dlaczego w ogóle się nie nawracacie. Nie będę patrzeć już na waszą przeszłość, jeśli tylko przyjdziecie do Mnie. Mój Ojciec stworzył dla was niebo i ziemię; przyjdźcie, ja was zbawię…

Wynagrodzić Jezusowi

Pan trzyma w dłoni żelazną rózgę, by zmiażdżyć ziemię… Stuka do drzwi swych przyjaciół, a Jego przyjaciele stali się nieprzyjaciółmi… Pan uderzy…

Rozgniewał się na niewdzięcznego człowieka, ponieważ go stworzył; dał mu wszystko; dał mu samego Siebie, swoje Serce, swoje Ciało, wszystko… A niewdzięczny człowiek nie myśli o Nim, nie kocha Go…

Pan stuka do wszystkich drzwi; nikt nie chce Mu otworzyć; woła, nikt nie odpowiada; czeka, nikt nie przychodzi…

Wynagródźcie Mu; otwórzcie Mu swoje serce; zaproście Go do siebie; dajcie Mu wszystko. Myślcie tylko o Nim, kochajcie tylko Jego, wszystko czyńcie dla Niego…

Pocieszyć Jezusa

Zasadziłem drzewa; daj mi owoc, bym się orzeźwił, mówi Pan.

Drzewa Pańskie, wasz Pan chce się napić; prosi o owoc pokory, miłości.

Drzewa Pańskie, nie dawajcie ziemi waszego owocu; dajcie je Temu, który was zasadził.

Nie pozwólcie, by pies wziął wasz owoc.

Pan chce się napić. Prosi o owoce wewnętrzne, prosi o owoce zewnętrzne.

Pan chce się napić; jest smutny, cierpiący, przygnębiony. Dajcie Mu się napić, żeby szedł dalej podlać inne drzewa, aby te dały owoc.

Drzewa Pańskie, wynagródźcie Panu.

Kiedy widzę Jezusa, moje serce jest rozdarte. On powiedział: Pan nie zapomina o swojej służebnicy, ale służebnica zapomina o Panu…

Drzewa Pańskie, Pan jest głodny. Jeśli jesteście prawdziwymi oblubienicami Pana, dajcie waszemu bratu nawet ten kawałek, który macie w ustach, a Jezus wróci go Wam po trzykroć podwójny, a potem da wam życie wieczne.

Jezusowi, w więzieniu, jest zimno: czeka aż Go rozgrzejecie. Czeka na was, słucha, co Mu powiecie.

Kaci przygotowują sznury, by Go przywiązać; przygotowują gwoździe, przygotowują krzyż. Wy, z waszej strony, przygotujcie wasze serce.

Jezus jęczy; Żydzi słuchają jego jęków tylko po to, by się z Niego naigrawać. Słuchajcie Go, wy, by Go pocieszyć, by Mu wynagrodzić.

Żydzi z zadowoleniem towarzyszą Jezusowi na Kalwarię, by zadać Mu cierpienie. Wy, bądźcie smutni z powodu waszych grzechów i z powodu czasu, w którym nie myśleliście o Nim.

Żydzi szukali Jezusa, by Go uśmiercić. Wy, szukajcie Jezusa, by On w was żył, by w was zmartwychwstawał, by w was był uwielbiony.

Żydzi związali ręce Jezusa. Wy, przywiążcie się do Jezusa.

Żydzi szydzą z Jezusa; żołnierze nakładają Mu na ramiona, by z Niego zakpić, jakąś poszarpaną purpurową szmatę i rózgę do ręki. Wy, przygotujcie dla Jezusa dziecięcą miłość.

Nieprzyjaciele Jezusa policzkują Go. Wy, przygotujcie się, by przyjąć razy z miłości do Niego.

Żydzi podjudzali się nawzajem, by dokuczyć Jezusowi. Wy zachęcajcie się nawzajem, by Go błogosławić, by inni Go błogosławili.

Żydzi woleliby, by inne narody przyłączyły się do nich i razem znieważali Jezusa. Wy, przyciągnijcie innych do miłości Jezusa.

Żydzi rzucają nawóz i śmieci na drogę, którą pójdzie Jezus. Wy, przygotujcie róże, obsypcie nimi drogę Jezusa.

Zobaczcie, Maryja płacze, jest przygnieciona bólem; idźcie razem z Maryją na Kalwarię przez waszą wierność, waszą miłość do Jezusa, waszą miłość bliźniego…

Baranek i orszak dziewic

Imię Baranka wypisane jest na czole roztropnych dziewic. Oblubieniec obchodzi górę naokoło a panny idą za Nim; a te, które nie są dziewicami rzucają fiołki, kwiaty – w zależności od cnoty, wonie – w zależności od gatunku. Kiedy Baranek przechodzi, te wierne dusze pochylają się przed Nim; ale tylko dziewice idą za Nim…

Oblubieniec kroczy a dziewica idzie za Nim. Na czole dziewicy napisane jest imię Baranka. Dziewica i Baranek są jednym. Jeśli ugodzicie dziewicę, ugodzicie Oblubieńca. Jeśli uczcicie dziewicę, uczcicie Oblubieńca.

Dziewica śpiewa bez ustanku; idzie za Barankiem i nigdy się nie nuży…

O widoku Baranka, mojego Słońca, mojego Życia! Moja dusza nie może już dłużej tu na ziemi…

O dziewico roztropna, imię Baranka jest zawsze wypisane na twoim czole! Nic nie usunie Jego imienia, ani w niebie, ani na ziemi, ani czas, ani śmierć; nic nie usunie imienia Baranka…

Widzę Baranka, a dziewice idą za Nim. Nie wiedziałam, że jest ich aż tyle; jest ich dużo, dużo. Widziałam Różę Teresę (św. Teresę od Jezusa), Marię od Aniołów, Magdalenę de Pazzi, Małgorzatę Alacoque…

A dziewice idą za Barankiem i śpiewają pieśń, której nikt oprócz nich nie może zrozumieć…

Dziewica nie jest tylko dziewicą według ciała, dziewicą czystości; to przede wszystkim dziewica miłości. Ta, której brak czystości, czyni krzywdę tylko sobie, ale ta, której brak dziewictwa miłości, och! ta, to nie tylko czyni krzywdę, ale rani Jezusa, bije go i zadaje Mu rany.

Gorszym jest brak dziewictwa miłości niż dziewictwa czystości…

Biały Chleb Miłości

Wybacz, mój Boże! Tylko Ty, tylko Ty!… Jezus nie jest znany, Jezus nie jest miłowany!…

Zostawiają biały chleb a biorą czarny (zostawiają Boga a biorą stworzenia); to smutne, jedzą chleb czarny.

O mój Boże, tylko Ty! Chciałabym być ptakiem, by wołać całej ziemi: tylko Ty, mój Boże!

Jak to, przywiązywać się do Jego dzieł a nie do Niego?

Jezus nie jest znany, Jezus nie jest miłowany!…

Chciałabym być ptakiem, by przemierzyć cały wszechświat, by wołać: tylko Ty!, tylko Ty, mój Boże!…

Eucharystia – Modlitwy przed komunią świętą

Panie, jestem dzieckiem, które nie wie; jestem ślepa, jestem słaba…

Idę do Ciebie, by widzieć; idę do Ciebie, byś mnie prowadził, by mieć siłę, by mieć życie. Ulituj się nad Twoim dzieckiem: jego natura je plami, jego pycha je brudzi. Przyjdź, przyjdź i daj mi siłę, z obawy o to, by lew mnie nie pożarł. Przyjdź, Twoje spojrzenie mnie leczy. Spojrzenie, to życie, to powab.

Weź moje serce, moją duszę, stań się z nim jedno i ofiaruj je Ojcu w niebie…

Dzisiaj rano powiedziałam Jezusowi: Obudź się, przyjdź, jestem ślepa, jestem niema, jestem głucha…

Jestem niema i nie mogę o Tobie mówić; przyjdź i rozwiąż mój język dla Ciebie, a zwiąż dla całej reszty.

Moje uszy są zatkane na to, co jest Tobą a otwarte na to, co nie trzeba. Przyjdź, przyjdź i spraw, by było całkiem odwrotnie…

I On się obudził, i przyszedł…

Akt dziękczynienia

Mam wszystko. Mały piesek poprosił o kawałek chleba, a On dał samego siebie…

Modlitwy przed i po Komunii świętej

Kiedy przygotowujecie się do komunii, należy rozważać to, jakim jest Ten, który przychodzi. To Jezus przychodzi, Jezus tak dobry, tak miły, tak łagodny, a zarazem tak wielki, tak możny, tak piękny!…

Do kogo przychodzi? Przychodzi do was, którzy jesteście tylko prochem, tylko nicością. Przychodzi, by dać się wam, aby być już z wami jedno.

Kiedy macie Go już w swoim sercu, pomyślcie, że jesteście jak Dziewica Maryja, która nosiła Jezusa w swoim łonie. W ciągu dnia miejcie zawsze wzrok skierowany na tego Jezusa, którego przyjęłyście rano…

Komunia posłuszeństwa

Kiedy nie odczuwacie smaku i mielibyście ochotę zostawić Komunię świętą, jeśli Wam nakażą ją przyjąć, trzeba posłuchać. W przeciwnym wypadku, będziecie słuchały Szatana, a on to wykorzysta, by was doprowadzić do upadku, ponieważ bez Jezusa jesteście słabsze.

A nawet jeśli sądziłybyście, że jesteście w stanie grzechu śmiertelnego, kiedy kapłan – znając wasz grzech – powie wam: proszę przyjąć Komunię świętą, otrzymujecie wówczas światło…

Komunia oschłości

Przedwczoraj przyjęłam Komunię świętą jakby bez wiary i bez miłości. Ktoś, kto bierze kawałek chleba bierze go, tak mi się wydaje, z większym szacunkiem niż ja.

A jednak, po przyjęciu Komunii świętej mówiłam sama do siebie, że ciężko jest przyjmować Komunię w tym stanie, w jakim się znajduję!

I powiedziałam Bogu: Gdybym była na Twoim miejscu i taki ktoś jak ja by przyszedł, to sądzę, że wrzuciłabym go do przepaści, żeby się pozbyć takiego stworzenia…

Czułam, że jestem przedmiotem odrazy, i w głębi siebie płakałam…

Nagle poczułam małą nieobecność: usłyszałam przede mną głos – wydawało mi się, że to Pan, który mi mówi: Czy nie sądzisz, że jestem miłosierdziem?

Pszenica życia

(Często się zdarzało, że siostra Maria od Jezusa Ukrzyżowanego improwizowała w ekstazie jeden z tych kantyków prostych a zarazem żarliwych, w których wylewała się nadobfitość jej duszy. Takie improwizacje, które nie wymagają żadnej znajomości zasad tworzenia poematów są charakterystyczne dla ludzi Wschodu.)

Chleb, który mi przeznaczono,
Pobłogosławiła wspaniała Matka…
Duszo moja, chwal swego Stwórcę,
Który stał się małym barankiem: z miłości…
O ukryta tajemnico, której moja dusza nie może pojąć, pszenica czysta spocznie w tobie!…
Pan nie lubi pszenicy,
Która jednoczy się z nim z domieszką.
Wybierz ją Ty sam, Najwyższy;
Obmyj z prochu, który ją okrywa,
Który zaciemnia jej biel…

Drzewo życia

Witaj, witaj, błogosławione drzewo,
Które dajesz nam owoc życia!
Ze środka tej ziemi
Moje serce jęczy, moje serce wzdycha…
Och! Kto mi da skrzydła,
Bym uleciała do mego Umiłowanego?
Witaj, witaj, błogosławione drzewo,
Które dajesz nam owoc życia!
Widzę na twych liściach wypisane słowa:
Nie lękajcie się niczego!
Twoja zieleń mówi: Trwajcie w Nadziei;
Twe gałęzie mi mówią: Miłość,
A Twój cień: Pokora!
Witaj, witaj, błogosławione drzewo,
W Tobie odnajduję owoc życia.
Ze środka tej ziemi
Moje serce jęczy, moje serce wzdycha…
Och! Kto mi da skrzydła,
Bym uleciała do mego Umiłowanego?
Witaj, witaj, błogosławione drzewo,
Ty masz owoc życia.
W Twym cieniu chcę jęczeć,
U Twych stóp chcę umrzeć…

Duch Święty

Duch Pocieszyciel

Dziś rano (14 listopada 1871) cierpiałam, ponieważ nie czułam Boga. Wydawało mi się, że moje serce było jakby z żelaza. Nie mogłam myśleć o Bogu, wezwałam Ducha Świętego i powiedziałam:

“To Ty dajesz nam poznać Chrystusa. Apostołowie pozostawali długo razem z Nim nie rozumiejąc Go, ale jedna kropla Ciebie wystarczyła, aby Go zrozumieli. I Ty również sprawisz, że zrozumiem Go także.

Przyjdź moje pocieszenie, przyjdź moja radości, przyjdź mój pokoju, moja siło, moje światło. Przyjdź i oświeć mnie, abym znalazła źródło, z którego powinnam się napić. Kropla Ciebie wystarczy mi, byś pokazał mi Jezusa takim, jakim jest.

Jezus powiedział, że Ty pójdziesz do nieuczonych. Jestem pierwszą z nieuczonych. Nie proszę Cię ani o inną wiedzę, ani o inne poznanie, jak tylko o mądrość odnalezienia Jezusa i o mądrość trwania przy Nim”.

I poczułam w sercu lekko rozpalone żelazo. Duch Święty niczego mi nie odmawia.

Duch Jezusa

Duchu Święty oświeć mnie. Co mam uczynić i w jaki sposób znaleźć Jezusa? Uczniowie byli niewykształceni, byli razem z Jezusem i nie rozumieli Jezusa. Ja również jestem w domu Jezusa i nie rozumiem Go wcale. Najmniejsza rzecz niepokoi mnie, wywołuje drżenie; jestem zbyt delikatna, nie jestem zbyt wielkoduszna, by poświęcać się Jezusowi…

O, Duchu Święty, kiedy dałeś im Twój promień światła, uczniowie niejako zniknęli. Nie byli tym, czym przedtem. Ich siła została odnowiona, ofiary stały się dla nich łatwe. Poznali oni Jezusa bardziej, niż kiedy był razem z nimi.

ródło pokoju, światła, przyjdź i oświeć mnie. Jestem głodna, przyjdź mnie nakarmić; jestem spragniona, przyjdź mnie napoić; jestem ślepa, przyjdź mnie oświecić; jestem uboga, przyjdź mnie ubogacić; jestem niewykształcona, przyjdź mnie pouczyć.

Duchu Święty powierzam się Tobie…

Ognista Synogarlica

Pan pokazał mi wszystko.

Widziałam ognistą Synogarlicę. Zwróćcie się do ognistej Synogarlicy, do Ducha Świętego, który daje początek wszystkiemu…

Moim udziałem jest pokój. Moim udziałem jest krzyż i pokój. Natomiast boleść i zniechęcenie są udziałem wroga i tych, którzy słuchają nieprzyjaciela.

Dzieciom daje się mleko, mleko pachnące miłością, mleko zaprawione miłością…

Widziałam mojego Boga, widziałam mojego Boga. Umieram, widziałam mojego Boga… Widziałam przedmiot moich pragnień, widziałam przedmiot mojej miłości, widziałam przedmiot mojego życia…

Nabożeństwo do Ducha Świętego

Widziałam przede mną Synogarlicę a nad nią przelewający się kielich, tak jakby było w nim źródło. To, co wylewało się z kielicha, zraszało Synogarlicę i obmywało ją.

Zarazem usłyszałam głos, który wychodził z tego wspaniałego światła. Głos powiedział: “Jeżeli chcesz mnie szukać, poznać i pójść za mną, wzywaj Światło, to znaczy Ducha Świętego, który oświecił moich uczniów i który oświeca wszystkie ludy wzywające Go…

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ktokolwiek będzie wzywał Ducha Świętego, będzie mnie szukał i mnie znajdzie, znajdzie mnie przez Niego. Jego świadomość będzie delikatna jak polny kwiat. Jeżeli będzie to ojciec lub matka, to pokój zapanuje w jego rodzinie. Pokój będzie w jego sercu zarówno w tym, jak i w przyszłym świecie. Nie umrze w ciemności, ale w pokoju.

Żarliwie pragnę, byś powiedziała, że wszyscy kapłani, którzy odprawią raz w miesiącu mszę świętą o Duchu Świętym, uczczą mnie. A ktokolwiek mnie uczci i będzie uczestniczył w tej Mszy świętej, będzie uczczony przez samego Ducha Świętego; i będzie miał w sobie światło; w głębi jego duszy będzie pokój. To On przyjdzie uleczyć chorych i obudzić tych, którzy śpią…

A na dowód tego, ci wszyscy, którzy będą odprawiać tę Mszę świętą, albo będą w niej uczestniczyć, i którzy będą wzywać Ducha Świętego, nie wyjdą z tej Mszy świętej nie doznawszy tego pokoju w głębi swej duszy. I nie umrą w ciemnościach”.

Więc powiedziałam: “Panie, co ja mogę zrobić? Nikt mi nie uwierzy; widzisz, w jakim jestem stanie”.

A On mi odpowiedział: “Kiedy nadejdzie chwila, ja uczynię wszystko, a ty będziesz niepotrzebna…”.

Prawdziwe nabożeństwo do Ducha Świętego

Zdawało mi się, że widzę naszego Pana, opartego o duże drzewo, a wokół Niego była pszenica i winogrona, które dojrzały w woni światła, rozlewanego przez naszego Pana.

Wtedy usłyszałam głos: “Świat i wspólnoty zakonne poszukują nowości w nabożeństwach a zaniedbują prawdziwe nabożeństwo do Pocieszyciela. To dlatego tkwią w błędzie, w rozłamach, to dlatego nie ma ani pokoju, ani światła. Nie wzywa się światła, jak winno być wzywane, a ono właśnie objawia nam prawdę. Zaniedbuje się tego nabożeństwa nawet w seminariach…

Trwają prześladowania, zazdrość pomiędzy wspólnotami zakonnymi. To dlatego świat jest w ciemnościach…

Każdy – w świecie czy we wspólnotach – kto będzie wzywał Ducha Świętego, nie umrze w błędzie.

Każdy kapłan, który będzie szerzył to nabożeństwo, otrzyma światło, gdy będzie mówił o tym innym.”

Zostało mi powiedziane, że w całym świecie należy ustanowić to, by każdy kapłan raz w miesiącu odprawiał Mszę świętą o Duchu Świętym. Ci wszyscy, którzy będą w niej uczestniczyć, otrzymają szczególne łaski i światła.

Powiedziano mi ponadto, że nadejdzie dzień, kiedy szatan będzie wykoślawiać obraz naszego Pana i jego słowa w osobach żyjących w świecie, kapłanach i zakonnicach. Ale ten, kto będzie wzywał Ducha Świętego, odkryje błąd.

Widziałam też tyle rzeczy na temat tego nabożeństwa, że można by napisać grube tomy, ale ja nie potrafię o tym mówić. A ponadto, jestem nieuczona, która nie umie ani czytać ani pisać. Pan odkryje to światło temu, komu zechce…

Matka Boża

Imię Maryi

Chciałabym mieć wargi oczyszczone ogniem, by wypowiedzieć imię Maryi, i złote pióro, by je napisać.

Najbardziej delikatny aksamit dla Maryi

Chwała Maryi! Przygotujcie najbardziej delikatny aksamit, to co najpiękniejsze dla mojej ukochanej Mamy!

Och! Jaka Ona piękna, Maryja! Jej korona jest z diamentu, tak jak gwiazdy, a Jej gwiazdy jaśniejsze są od słońca. Jej piersi a zwłaszcza jej ręce całe jaśnieją, tam, gdzie spoczywał Jezus…

Cnoty Maryi

Opowiem wam moją modlitwę wewnętrzną do Maryi. W świecie byłaś dziewicą, Maryjo. Kto by pomyślał, że będziesz Matką Boga? Stałaś się Matką Boga z powodu Twojej pokory.

Anioł Pański przychodzi do Maryi i zwiastuje jej macierzyństwo boskie. Dziewica, pouczona możnym światłem Boga, kłania się pokornie rozważając, że Ten, który stworzył niebo i ziemię stanie się Jej Synem. Anioł mówił do Dziewicy Maryi; i za każdym razem, kiedy do Niej mówił, Maryja pokornie się kłaniała. O Maryjo, jak jesteś pokorna i miła w Twojej pokorze!…

Maryja była także wzorem wiary. Och! Jakże miłą Ojcu w niebie była wiara Maryi! Dzięki jej wierze, stale w Niej rósł Jezus.

Jeśli mamy tę samą wiarę, to przez nią będzie w naszym sercu rósł Jezus.

Z powodu swej wiary i pokory, Maryja czuje się niegodna stać się Matką Boga.

Na ziemi, dzieci nie mogą się narodzić bez matki: przychodzą na świat przez kobietę. Także przez kobietę wchodzimy do nieba, a tą kobietą jest Maryja. Po grzechu pierworodnym ludzie oczekują na Owoc Maryi, tej Dziewicy cichej, pokornej i świętej. Bądź błogosławiona, Maryjo, bądź błogosławiona!…

Moc Maryi

Czy jestem radosna, czy smutna, niech Twe święte Imię będzie błogosławione, Panie! Czy jestem zatrwożona czy spokojna, niech Twe święte Imię będzie błogosławione, Panie! Czy cierpię, czy się cieszę, niech Twe święte Imię będzie błogosławione, Panie!

I usłyszałam głos, który mi powiedział: Zawierzenie, zawierzenie!…

– Ale, Panie, daj mi cierpliwość, w ten czy inny sposób, ja już dłużej nie mogę…

Następnie usłyszałam głos, który mi powiedział: Ten, który jest panem choroby, jest też panem cierpliwości…

Na to słowo poczułam się jakbym była poza sobą i nie myślałam już o moim cierpieniu, o moim tchórzostwie…

A potem wydawało mi się, że widzę procesję dzieci. Na ich czele Maryja. Mnóstwo gwiazd, podobnych do drgających płomieni, szło przed Nią. Jednocześnie, widziałam, że miała wejść do ogrodu bardzo wyschniętego, w którym drzewa były suche, z wyjątkiem kilku z nich. Był to jakby las drzew, ale bardziej wyschniętych niż zielonych.

Ona weszła do lasu. Jedno drzewo się zwaliło; było zielone. Ona je wzięła na ręce i zaniosła, słychać było niebiańskie śpiewy. A ziemia i trawa, po której Ona przeszła, zazieleniły się na nowo i nabrały wilgoci, na sam tylko widok Jej cienia.

Zdaje mi się, że góry pozdrawiają Ją, gdy przechodzi; wody w kanałach przybrały, a źródła, które widziałam, tryskały jeszcze bardziej i wypuszczały w górę wodę, która się radowała. Na Jej cień radowała się ziemia, która w Jej cieniu pokrywała się zielenią. Nieprzyjaciel uciekał przed Nią, uciekał przed Bogiem. Maryja wróciła na swe miejsce, także idąc w procesji, a gwiazdy stale szły za Nią.

Gwiazdy oznaczają miłość Boga, który zawsze kroczy przed Maryją. Ona czerpie z tej miłości, by nam ją dać, ponieważ należymy do Maryi, a Maryja należy do Boga, i Bóg do Niej należy. Wszystko drży przed Nią, nie tylko z Jej powodu, ale też i z powodu miłości, którą Bóg ją darzy.

Pszenica Różańca

Zdrowaś Maryjo tworzy ziarnko pszenicy; Chwała Ojcu tworzy kłos. Grubość i gęstość ziarna zależy od tego, czy Zdrowaś Maryjo jest mniej lub bardziej żarliwe.

i  więcej z duchowych pism :

Kościół święty
Kapłan
Nadzieja
Miłość Boga
Pragnienie śmierci
Miłość bliźniego
Roztropność
Sprawiedliwość
Cierpienie
Pokusa
Czystość
Duch umierania
Milczenie
Motywy pokory
Zdobywanie pokory
Zapłata za pokorę
Ubóstwo
Posłuszeństwo

http://www.karmel.pl/hagiografia/baouardy/index.php

 

 

 

 

Szukajcie samego Boga. 9 dni z bł. Marią od Jezusa Ukrzyżowanego

Praca zbiorowa

Życie Małej Arabki, fascynujące i zdumiewające, było wypełnione niespotykaną chyba w hagiografii chrześcijańskiej ilością darów i zjawisk nadprzyrodzonych. Mówi się wręcz, że każdy dzień jej życia był cudem. Niespotykana w przypadku innych świętych “inwazja nadprzyrodzoności” w życiu Małej Arabki jest więc świadectwem istnienia innego świata, świadectwem, któremu trudno się oprzeć, trudno je zanegować, świadectwem budzącym zakłopotanie sceptyków, zdumienie agnostyków, irytację ateistów. Do książeczki dodany jest obrazek z koronką do bł. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego.

Oprawa: miękka
Liczba stron: 68
Wydawnictwo: Flos Carmeli
Wydanie: Warszawa 2010
ISBN: 978-83-61727-77-4

Błogosławiona Maria del Transito
od Jezusa Sakramentalnego, dziewica
Błogosławiona Maria del Transito od Jezusa Sakramentalnego
Maria del Transito Eugenia de los Dolores Cabanillas urodziła się 15 sierpnia 1821 r. w Santa Leocadia w Argentynie. Podstawowe wykształcenie zdobyła w domu rodzinnym, a później uczyła się w kolegium św. Teresy w Cordobie. Po śmierci matki w 1858 r. wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Franciszka, w którym doskonaliła się w modlitwie i praktykach ascetycznych.
Jednak pragnieniem jej serca było całkowite poświęcenie się Bogu i dlatego w 1859 r., składając profesję w Trzecim Zakonie, dobrowolnie złożyła także ślub dozgonnego dziewictwa. Rozważała też możliwość utworzenia zgromadzenia zajmującego się wychowaniem biednych i porzuconych dzieci. Przez rok, od marca 1873 r. do kwietnia 1874 r., przebywała w klasztorze karmelitanek w Buenos Aires, a następnie do 1875 r. – u wizytek w Montevideo. Obydwa klasztory musiała jednak opuścić z powodu kłopotów ze zdrowiem.
Gdy w Argentynie powstało nowe zgromadzenie, Maria podjęła próbę współpracy z jego założycielką Matyldą Porres. Szybko jednak przekonała się, że dzieło, o którym myślała, powinno mieć całkowicie odmienny charakter. Korzystając z pomocy franciszkanina o. Porreca, opracowała regułę własnego zgromadzenia. 8 grudnia 1878 r. wraz z dwoma towarzyszkami założyła Zgromadzenie Sióstr Tercjarek Misjonarek Franciszkanek Argentyńskich. 2 lutego 1879 r. wszystkie trzy siostry złożyły profesję zakonną. W rok później decyzją generała franciszkanów Zgromadzenie Sióstr Misjonarek zostało oficjalnie włączone do rodziny franciszkańskiej. Zakon szybko się rozwijał. Duża liczba powołań umożliwiła jeszcze za życia założycielki otwarcie kilku kolegiów.
Maria zmarła 25 sierpnia 1885 r. w Cordobie. Św. Jan Paweł II beatyfikował 14 kwietnia 2002 r. s. Marię del Transito od Jezusa Sakramentalnego. Jest ona pierwszą Argentynką wyniesioną do chwały ołtarzy.

 

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-25d.php3

 

«Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?» (Łk 24, 32). To zadziwiające wyznanie uczniów, którzy wędrowali do Emaus, pojawia się również w historii powołania m. Marii del Tránsito od Jezusa Sakramentalnego Cabanillas, założycielki Zgromadzenia Sióstr Tercjarek Misjonarek Franciszkanek Argentyńskich, pierwszej Argentynki wyniesionej do chwały ołtarzy.Płomień, którym pałało jej serce, sprawił, że Maria del Tránsito poszukiwała zażyłości z Chrystusem w życiu kontemplacyjnym. Gdy choroba zmusiła ją do opuszczenia klasztorów, w których dotychczas żyła, nie zniechęciła się, lecz trwała w ufności, zdana na Bożą wolę, której nigdy nie przestała szukać. Jak się wówczas okazało, prawdziwą drogą, którą dla niej wybrał Bóg, była realizacja ideału franciszkańskiego. Wspomagana przez mądrych przewodników, obrała życie w ubóstwie, pokorze, cierpliwości oraz miłości i założyła nową rodzinę zakonną.

Jan Paweł II

Rozpoznawali Chrystusa żyjącego w Kościele

Msza św. beatyfikacyjna na placu św. Piotra
14.04.2002

http://www.fjp2.com/pl/jan-pawel-ii/biblioteka-online/homilie/2338-beatification-of-six-servants-of-god

 

 

Błogosławiona Maria Troncatti, zakonnica

Błogosławiona Maria Troncatti Maria urodziła się w Corteno Golgi we Włoszech 16 lutego 1883 r. Jeszcze w szkole zetknęła się z ideą misyjną Kościoła i zapragnęła wyjechać na misje. Mogła zrealizować to marzenie dopiero w wieku 21 lat. Chciała być jak misjonarze ks. Jana Bosko. Napisała więc list do ks. Rua, przełożonego generalnego salezjanów, i prosiła o przyjęcie do zgromadzenia. Maria wstąpiła do zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki. W 1908 r. złożyła pierwsze śluby zakonne.
Pracowała w domach sióstr we Włoszech. Dotykały ją różne choroby, m.in. tyfus. Jej powołanie stanęło pod znakiem zapytania, a o misjach nie mogła nawet myśleć. Gdy wybuchła I wojna światowa, była w Varazze. Zrobiła kurs sanitariuszki i pracowała w szpitalu wojskowym. W tym czasie miasto nawiedziła powódź. Siostra Maria wraz z inną siostrą omal nie utonęły. Wtedy obiecała Maryi Wspomożycielce, że jeśli ją uratuje i jeśli jej 20-letni brat szczęśliwie wróci z wojny, pojedzie na misje. Jej brat rzeczywiście wrócił z wojny, a ona nie utonęła – napisała więc podanie o zgodę na wyjazd na misje.
Zgoda nadeszła dopiero po siedmiu latach. Wyjechała w wieku prawie 40 lat do pracy w Ekwadorze. W 1925 r., w towarzystwie misjonarza biskupa Comin i dwóch sióstr, po trwającej miesiąc podróży (na koniach, pieszo i na ramionach tubylców), dotarła do Indian w Macas, w dżungli Amazonii, gdzie miała pracować przez kolejne 44 lata. Szybko zyskała szacunek Shuarów. Rozpoczęła trudną pracę ewangelizacyjną i wychowawczą, niestrudzenie podróżowała po dżungli.
Była pielęgniarką, chirurgiem, ortopedą, stomatologiem, anestezjologiem. Choć miała tylko kurs pielęgniarski, nazywano ją “lekarzem”. Opiekowała się chorymi, zwalczała śmiercionośne epidemie, zakładała internaty dla dzieci Shuarów, odwiedzała rodziny Shuarów na misji i w dżungli, ewangelizowała, rozwiązywała problemy Indian i kolonistów, zwalczała ubóstwo, prowadziła katechezę dla Shuarów i osadników, podejmowała wszystko, co stanowiło promocję edukacji, założyła szpital i kierowała nim. Przeznaczyła w nim sale dla rodzin Shuarów, organizowała kursy pielęgniarskie dla dziewcząt Shuarów i kolonistów, zapoczątkowała wśród Indian kursy przygotowania do życia w rodzinie i przygotowania do małżeństwa.
25 sierpnia 1969 r. udała się na lotnisko w Sucúa, by małym samolotem polecieć na rekolekcje. Krótko po starcie samolot spadł na pogranicze dżungli. Na jej grobie postawiono biały krzyż z napisem: “S. Maria Troncatti, Córka Maryi Wspomożycielki, niezrównany świadek dobroci Chrystusa, 1883-1969”. Została beatyfikowana 24 listopada 2012 r.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-25e.php3

 

 

Tak wspominam siostrę Troncatti: wywiad z ks. Angelo Botta.


Ks. Angelo Botta, urodzony w 1924 r., misjonarz w Ekwadorze od 1939 roku, pośród najbardziej drogich wspomnień pielęgnuje także te związane z siostrą Marią Troncatti, która wkrótce zostanie ogłoszona błogosławioną. Znał ją, jako że odwiedzał placówki Córek Maryi Wspomożycielki w czasie, gdy był Inspektorem Ekwadoru (1967-1973); on także przewodniczył uroczystościom pogrzebowym i żałobnej Eucharystii.

W jakich okolicznościach poznał ksiądz siostrę Marię Troncatti?
Poznałem ją, kiedy zostałem skierowany na misje do Ekwadoru jako inspektor. Do Sucúa trzeba się było udać samolotem. Po wylądowaniu, przed dotarciem do salezjańskiego domu, przejeżdżało się koło szpitala, który prowadziły Córki Maryi Wspomożycielki. I wtedy, przy drzwiach, znajdowała się siostra Troncatti, czujna i gotowa strażniczka. Odczuwała już wiele dolegliwości w tym czasie i ograniczała się do przyjmowania gości, ale było to matczyne przyjęcie!

Czy jakieś wydarzenie z jej życia wspomina ksiądz w sposób szczególny?
Pamiętam pokrótce trzy takie wydarzenia.
Płacz, który poprzedził jej powrót na misję po kilkudniowym pobycie poza nią, w Guayaquil, i wyjaśnienie, jakiego udzieliła współsiostrom ze wspólnoty: “Wcześniej nie wiedziałam, co to są misje”. Zdjęcie rudery, która na początku służyła jako ośrodek-misja, które wysłała do swojej rodziny we Włoszech z napisem: “W tej chacie mieszka szczęście”. I ogromne cierpienie, wiele lat później, z powodu umyślnego podpalenia, w wyniku którego spłonął dom salezjanów, wraz z niebezpieczeństwem krwawego odwetu ze strony Shuar, którzy nie chcieli słyszeć o jej nawołowaniu do przebaczenia: “Matko, nie przeszkadzaj! To jest nasze polowanie!”.

Jaki aspekt jej świadectwa wywarł na księdzu największe wrażenie?

Bezwarunkowa miłość, która prowadzi do całkowitego oddania swojego życia, z radością i ofiarą. Nigdy się nie oszczędzała, nawet wtedy gdy dobre zdrowie już ją opuściło. Czyniła to, służąc wszystkim, bez względu na rasę czy kulturę, szczęśliwa, kiedy mogła zebrać owoce dobra, ale również odpowiadając z dobrocią na niewdzięczność.

Zdaniem księdza, jaki aspekt charyzmatu salezjańskiego wcieliła najbardziej?
Miłość, o której mówiłem powyżej, zakorzenioną w “salezjańskich” kolumnach: Eucharystii i Maryi Wspomożycielki. Była tylko dyplomowaną pielęgniarką, a pomimo to musiała przez wiele lat pracować jako chirurg, mając do dyspozycji prymitywne narzędzia. Ale dokonywała cięć i zszywała, wzywając Jezusa i Wspomożycielkę, i operacje były przeprowadzone dobrze, także tutaj, w puszczy.

Jaka relacja łączyła siostrę Trocatti ze współbraćmi salezjanami?
Była to relacja mamy względem swoich dzieci. Myślę, że to wyrażenie będzie tutaj najlepsze. A poza tym, była tym, kim tak wiele Córek Maryi Wspomożycielki było w stosunku do salezjanów zaangażowanych w trudną pracę misyjną w Ekwadorze w tych początkowych, trudnych czasach, kiedy to często misjonarze czuli się zagubieni i niezdecydowani: gesty i opieka, świadczone względem nich przez siostrę Troncatti i jej współsiostry, dodawały pociechy, stawiały na nowo na nogi, przywracały bezpieczeństwo.

Co ksiądz odczuwa w kontekście jej rychłej beatyfikacji?

Wielką radość, za którą dziękuję i błogosławię Pana. W beatyfikacji siostry Troncatti dostrzegam oficjalne uznanie świętości niezliczonych Córek Maryi Wspomożycielki, które pokornie oddały swoje życie Panu i najuboższym, czyniąc to, w sposób ukryty i radosny, na tych naszych placówkach misyjnych i wiele innych rozsianych po świecie. Będzie to święto tych tak wielu sióstr w raju, przeżywane wspólnie z nią! I wreszcie, pierwszy wielki cud, dokonany za sprawą siostry Troncatti, który nie został odnotowany w oficjalnych aktach. Kiedy udawała się, by odbyć swój ostatni lot samolotem, czyniła to z wielkim poczuciem winy, że zostawia Sucúa w sytuacji zagrożenia ze strony niektórych, nieznanych “białych”, którzy chcieli puścić z dymem to, co zostało jeszcze z misji salezjanów, jak i ze strony licznych Suhar, którzy z kolei otwarcie mówili o krwawej zemście. Faktem jest, że kilka godzin później, przy jej trumnie otoczonej modlitwami i łzami, zrodziły się przebaczenie i pokój: Sucúa na nowo stała się miejscem chrześcijańskich braci.

źródło: www.infoans.org

 

http://www.cmw.osw.pl/Misje/Troncatti/tabid/302/itemid/767/amid/1971/tak-wspominam-siostr-troncatti-wywiad-z-ks-angelo-botta.aspx

 

O autorze: Judyta