Słowo Boże na dziś – 10 sierpnia 2014 r. – niedziela – Mała wiara sprawia, że chrześcijanin jest bojaźliwy w niebezpieczeństwach, zniechęcony w trudnościach, a zatem niekiedy bliski utonięcia.

XIX NIEDZIELA ZWYKŁA, ROK A

PIERWSZE CZYTANIE  (1 Krl 19,9a.11–13)

Bóg objawia się Eliaszowi

Czytanie z Pierwszej Księgi Królewskiej.

Gdy Eliasz przybył do Bożej góry Horeb, wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan zwrócił się do niego i prze­mówił słowami: „Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana”.
A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem. Ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzę­sieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 85,9ab–10.11–12.13–14)

Refren: Okaż swą łaskę i daj nam zbawienie.

Będę słuchał tego, co mówi Pan Bóg: *
oto ogłasza pokój ludowi i świętym swoim.
Zaprawdę bliskie jest Jego zbawienie +
dla tych, którzy Mu cześć oddają, *
i chwała zamieszka w naszej ziemi.

Łaska i wierność spotkają się ze sobą, *
ucałują się sprawiedliwość i pokój.
Wierność z ziemi wyrośnie, *
a sprawiedliwość spojrzy z nieba.

Pan sam obdarza szczęściem, *
a nasza ziemia wyda swój owoc.
Przed Nim będzie kroczyć sprawiedliwość, *
a śladami Jego kroków zbawienie.

DRUGIE CZYTANIE  (Rz 9,1–5)

Izrael jest ludem Bożym

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Rzymian.

Bracia:
Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to moje sumienie w Duchu Świętym, że w sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieprzerwany ból.
Wolałbym bowiem sam być pod klątwą i odłączonym od Chrystusa dla zbawienia braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami. Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Ps 130,5)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Pokładam nadzieję w Panu,
ufam Jego słowu.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.


EWANGELIA  (Mt 14,22–33)

Jezus chodzi po jeziorze

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.

Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał.
Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, mio­tana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży noc­nej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zoba­czywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.
Jezus zaraz przemówił do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.
Na to odezwał się Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”.
A on rzekł: „Przyjdź”.
Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie przyszedł do Je­zusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie”.
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc:
„Czemu zwątpiłeś, małej wiary?”. Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył.
Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc:
„Prawdziwie jesteś Synem Bożym”.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Wobec własnej grzeszności i słabości jesteśmy jak łódź na wzburzonym morzu. Jezus przychodzi jednak by nauczyć nas odważnie kroczyć w trudnych warunkach, by nauczyć nas zaufania do Boga i rozpoznawania Prawdy. Św. Piotr podobnie jak św. Jan Chrzciciel nauczył się rozpoznawać i wskazywać na Mesjasza dzięki uległości woli Bożej. I nam potrzeba tej pokornej uległości.

 

 

Od św. Józefa możemy uczyć się jak być prawdziwym ojcem. Ojciec to nie tylko, ktoś kto dał życie, ale to ktoś kto potrafi dawać życie w pełni, każdego dnia. Relacja Jezusa do apostołów, jego troska o wzrost ich wiary może być wzorem dla każdego ojca, którego zadaniem jest nauczyć dziecko kroczyć pośród fal i przeciwności odważnie i bezpiecznie.

 

 

Przekroczyć siebie

Jezus jest Panem całego stworzenia, które jest Mu poddane z miłością. Ucisza burzę i nawałnicę, chodzi po wodzie. Pozwala doświadczać tego także tym, którzy są blisko Niego, którzy Mu wierzą. Piotr szedł do Jezusa po wodzie. Franciszek głosił kazanie do ryb, uspokoił groźnego wilka. Faustyna modlitwą zatrzymała zbliżającą się burzę. Przykłady można by mnożyć dalej. Wiara jest tą rzeczywistością, w której człowiek może przekraczać siebie, swoje przyzwyczajenia, schematy, lęki, aby dojść do Boga.

Jezu, jeśli Ci zaufam, zaskoczę sam siebie. Dziękuję Ci, że działasz z mocą w chwilach trudnych mojego życia. Powierzam Ci wszystkich zmagających się z nawałnicami wiary.

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html?data=2014-8-10

Miłość prowadzi na drogi radykalne i ryzykowne. To ona każe św. Pawłowi złożyć szokujące wyznanie: „Wolałbym (…) sam być pod klątwą i odłączonym od Chrystusa dla zbawienia braci”. Bóg napełnia nas ogniem miłości, która pozwala zapomnieć o sobie dla ratowania drugiego człowieka. Dzieje się to nie od razu, ale krok po kroku, w codzienności małych wyborów. Wyborów niekiedy rysujących się wyraźnie, ale częściej podejmowanych wśród rozterek i przeszkód, ze spojrzeniem skierowanym ku Jezusowi, który w Eucharystii każdemu i każdej z nas mówi: „Odwagi, Ja jestem”, „przyjdź!”.

Bogna Paszkiewicz, „Oremus” sierpień 2008, s. 48

Idąc po falach

Wydarzenie to jest wymowną ilustracją różnych kolei naszego życia w relacji do Boga. Chyba każdy z nas zaznał kiedyś tego, co przytrafiło się Piotrowi. Oczywiście nie w takiej niezwykłej formie, ale w sposób codzienny, normalny, często w swej powszedniości nawet nie zauważony. Spróbujmy ten obraz rozszyfrować i doszukać się go w swoim życiu.

A życie to bardzo często przypomina wątłą łódkę na wzburzonym morzu. Tyle zagrożeń czyha na nas zewsząd! Gdy nieraz człowiek leży sobie wieczorem i nieopacznie pomyśli, że te wszystkie okropieństwa, o których słyszał tego dnia w telewizji mogłyby stać się jego udziałem – a przecież jest to możliwe! – to od razu odchodzi mu ochota do snu. Rzeczywiście człowiek jest tylko okruszyną w mocy potężnych sił – i ślepej natury, i tych wyzwolonych przez człowieka. Jakie to szczęście, że jest Bóg! Jaki pokój spływa na człowieka, który potrafi Mu zaufać!

Rozumiemy teraz Apostołów, którzy pośród tej największej burzy zobaczyli nagle Jezusa! Było to tak nieoczekiwane, że najpierw sie zlękli. „Nie bójcie się! To Ja jestem.” – uspokajał ich Chrystus. Z Chrystusem żadna życiowa burza nie jest groźna. Może być straszna, ale nie jest w stanie człowiekowi zagrodzić drogi do wieczności. O tym dobrze wiedzą ci, którzy Chystusowi zaufali – i ci, którzy próbują ich niszczyć. Wiedział też o tym św. Piotr. Na potwierdzenie tego zwrócił się do Chrystusa z prośbą absurdalną i po ludzku niemożliwą do spełnienia: „Panie, każ mi przyjść do siebie po falach.”

Jak wielka jest moc wiary w Chrystusowe słowo! Dla wierzącego nie ma rzeczy niemożliwej! Tego ma nas nauczyć Piotr. Ale tylko dla wierzącego w moc Boga, a nie w swoje własne możliwości. W dziedzinie zbawienia człowiek sam nie może zrobić nic! Przekonał się o tym naocznie i boleśnie Piotr, który krocząc po falach nabrał zapewne zbytniej pewności siebie. Kiedy tylko odwrócił oczy od Chrystusa, kiedy stracił z Nim duchową łączność – czyli kiedy ustała jego wiara, wtedy natychmiast zwyciężyła ludzka, słaba natura i pogrążył się w odmętach. „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?” – uczyni mu potem wyrzut Chrystus. Taki zawsze jest los tych, którzy nie w Bogu, lecz w sobie pokładają nadzieję. Z Bogiem można wszystko, bez Boga nic.

Ale zimny prysznic natychmiast otrzeźwił Piotra i przywiódł go do opamiętania – „Panie, ratuj!” Na szczęście życie duchowe jest tak urządzone, że gdy ktoś odstąpi od Boga, szybko się przekonuje, że nie warto, że zdrada i niewierność prowadzą do nieszczęścia, do wewnętrznej przegranej, do niepokoju sumienia – nawet jeśli w oczach tego świata opływa się we wszystko. Dlatego w chwilach takiego opamietania, takiej „błogosławionej winy”, trzeba szybko wyciągać ręce do Boga. On może wszystko naprawić, może postawić człowieka z powrotem na nogi. To jest nieraz trochę bolesne, ale jeśli ma to człowiekowi uratować życie, życie wieczne – to niech boli! „Kogo ratują – nie cierpi”. Zresztą Bóg jest miłosierny: jeśli dla jakichś celów rani, to zaraz też sam leczy.

Niech ta Ewangelia będzie dla nas pewną poglądową lekcją życia. Jeśli zdarzają się nam upadki, a zdarzają się wszystkim, to wiedzmy, że ich pierwszą przyczyną jest osłabnięcie lub wręcz utrata wiary czyli więzi z Bogiem. A celem tych upadków jest przywiedzenie nas do opamiętania. Może zbyt zapatrzyliśmy się w siebie, może zbyt wiele przypisujemy sobie samym, może sukcesy uderzyły nam do głowy, a może straciwszy z oczu Chrystusa, ulegliśmy lękowi i zniecheceniu? Obojętnie co – pamiętajmy, że Chrystus czeka z wyciągniętą ręką. Kto się jej uchwyci będzie uratowany! Czy zechcemy – zależy tylko od nas

Ks. Mariusz Pohl

Groźna choroba

„Wątpiący staje się, mimowoli, sojusznikiem wroga”. Słowa bł. Michała Kozala, w których jest lapidarnie ujęty jeden z tragicznych skutków groźnej choroby ducha, jaką jest zwątpienie.

Człowiek ciągle musi się zmagać i wielu wrogów czyha na moment jego słabości, na chwilę zwątpienia. W każdym z nas mieszka wiele wad i zwycięstwo nad nimi w wielkiej mierze jest uzależnione od wiary w siebie i w łaskę Bożą. Każda sekunda zwątpienia jest klęską. Człowiek przez swoje „nie potrafię” oddaje się w ręce wady. Jak długo się zmaga, tak długo szala zwycięstwa może być przeważona na jego stronę. Gdy w sercu jego zrodzi się zwątpienie, następuje klęska. Wada otrzymuje „sojusznika” i dlatego odnosi zwycięstwo.

Podobnie jest z przeciwnościami losu, które jawią się na drodze naszego życia jako przeciwnik utrudniający realizację woli Boga. W obliczu trudności łatwo o zwątpienie i rezygnację nawet z wielkich wartości. Ileż to razy słowa: „To nie dla mnie, to nie na moje możliwości” są głośnym wyznaniem zwątpienia. To ono decyduje o klęsce.

Spostrzeżenie bł. Michała Kozala jest aktualne nie tylko w wymiarze jednostkowym, lecz i społecznym. Wiele dziedzin życia wymaga uzdrowienia. Pewne formy zła pojawiły się jako epidemie. Trzeba ludzi wielkiej wiary, by mimo tych zagrożeń nie tylko ocalić swoje zdrowie, lecz i innych natchnąć nadzieją lepszego życia.

Jezus przynosi możliwość wybawienia z wszystkich nieszczęść, w jakie popadł człowiek. On też gwarantuje odniesienie zwycięstwa nad wszelkimi wrogami, uzależniając je jednak od mocy naszego zawierzenia. Pedagogiczny wysiłek Jezusa zmierza wyraźnie do tego, by Apostołów nauczyć wiary i wyleczyć ich ze zwątpienia. Lekcja, jakiej udziela Piotrowi na środku jeziora, każąc mu wędrować po falach, jest ostrzeżeniem przed zgubnymi skutkami zwątpienia. „Czemuś zwątpił, małej wiary”. Wysoka fala jawi się jako obraz wroga, który zyskał sprzymierzeńca w zwątpieniu Piotra i natychmiast odniósł zwycięstwo, Piotr zaczął tonąć.

Kiedy zbliżały się bolesne wydarzenia Wielkiego Tygodnia Mistrz z Nazaretu zapowiedział, że dla uczniów będzie to czas doskonalenia wiary, że staną wobec pokusy zwątpienia.

Ileż to czasu potrzeba było na wyleczenie Apostołów z choroby zwątpienia. Proces trudny, nawet jeśli steruje nim sam Jezus. Mocna wiara to dowód zdrowego ducha. To ona czyni człowieka niezwyciężonym. Minęły wieki, dziś Chrystus stara się nas wyleczyć z choroby zwątpienia. Pragnie nas przekonać, że nigdy nie wolno stać się, nawet mimo woli, sprzymierzeńcem wroga.

Ktokolwiek spojrzy na chrześcijańską wiarę od tej strony i dostrzeże w niej niezwyciężony oręż w walce z wrogami człowieka, ten z uznaniem oceni dzieje Kościoła i jego wkład w historię ludzkości. Kościół wzywa do wiary, pielęgnuje wiarę i strzeże wiary. Stąd też nie należy się dziwić, że zwątpienie zwalcza jako jedną z najgroźniejszych chorób ludzkiego ducha.

Ks. Edward Staniek

 

Eliasz w grocie

Autor Ksiąg Królewskich precyzyjnie przedstawił drogę, jaką przebył prorok Eliasz, by spotkać się z Bogiem. Jest to jeden z klasycznych opisów poszczególnych etapów drogi religijnych przeżyć wiodącej do nawiązania bezpośredniego kontaktu z Bogiem.

Prorok uciekł ze świata wrogo do niego nastawionego. Przez czterdzieści dni wędrował pustynią, by dotrzeć do Bożej Góry Horeb. Doświadczył zła i jego mocy. Udowodnił, że stać go na wielką wytrwałość, by oddalić się od świata zdominowanego przez zło i zbliżyć się do świata Bożej świętości. Te dwa etapy, odejścia od ludzi zła i przebycia pustyni, posiadają charakter przeżyć zewnętrznych. W nich ujawnia się siła woli i krystalizuje decyzja przynależności do świata dobra.

Na Bożej Górze Eliasz wchodzi do groty. To obraz wnętrza człowieka. Trzeba wejść w siebie samego. Trzeba mieć odwagę spotkać się z sobą sam na sam. W tej grocie własnego serca Eliasz przeżywa kolejno: potężną wichurę rozwalającą skały, trzęsienie ziemi i płomienie ognia. To są trzy obrazy ukazujące wewnętrzną przemianę człowieka. Wicher burzy wszystko, co w życiu człowieka wzniosła pycha. Z tej próby wychodzi zwycięsko jedynie to, co zostało zbudowane razem z Bogiem. W trzęsieniu ziemi chodzi o doświadczenie braku jakiegokolwiek oparcia w stworzeniu. To przeżycie prowadzi do udoskonalenia zawierzenia wyłącznie Bogu. Tylko On jest skałą, która nie zawodzi. On jest poza zasięgiem trzęsienia ziemi. Wreszcie ogień jest obrazem mocy oczyszczającej. Jego żar przepala co doczesne, przygotowując materiał ludzkiego serca do zjednoczenia z Bogiem.

Tak przygotowany Eliasz słyszy „szmer łagodnego powiewu”. Wychodzi więc z groty, zasłania twarz płaszczem i rozpoczyna rozmowę z Bogiem. Piękny opis mistycznego przeżycia. To, co stanowi szczyt możliwości dostępnych dla człowieka, staje się jego udziałem – spotyka Boga. Długa to droga i niełatwa. Czy jednak dla człowieka istnieje jakaś inna, wspanialsza droga? Kresem wszystkich naszych dróg jest zawsze stworzenie. Jest nim albo dzieło Boga – kosmos, prawa przyrody, drugi człowiek, albo dzieło naszych rąk – statek, samolot, miasto, państwo. Jedynie u kresu drogi kontemplacji, w szmerze łagodnego powiewu czeka na nas sam Bóg. To spotkanie jest w stanie nagrodzić trud zmagania ze złem, samotnej wędrówki przez pustynię, bolesnego upokorzenia pychy, utraty punktu oparcia i żaru ognia wewnętrznych doświadczeń. Droga do prawdziwego szczęścia jest długa i trudna, ale jego wartość jest nieporównywalna z jakąkolwiek formą szczęścia dostępnego na ziemi.

Każdy chrześcijanin, jeśli potraktuje na serio skierowane do niego Słowo Boga, ma szansę przebyć tę drogę od początku do końca. Każdy jest powołany do osobistego spotkania z Bogiem. Trud tej drogi dokonuje „naturalnej” selekcji. Na poszczególnych etapach odpadają ci, którym zabraknie wytrwałości lub wiary w sens takiego wędrowania. Do kresu docierają nieliczni. To właśnie miał na myśli Chrystus, kiedy mówił: „wielu jest wezwanych, ale mało wybranych”. Współczesny świat potrzebuje ludzi, którzy wśród wielu proponowanych dróg potrafią wybrać tę jedną jedyną wiodącą do spotkania z Bogiem. Jeśli na niej wytrwają, staną się światłością świata.

Ks. Edward Staniek

„Panie, ratuj mnie!” (Mt 14, 30)

Pierwsze czytanie (1 Krl 19, 9a. 11-13a) opowiada o Eliaszu, płomiennym proroku, który złamany walkami i prześladowaniem, wyszedł na górę Horeb, by znaleźć trochę pociechy w miejscu, na którym Bóg objawił się Mojżeszowi. I na tej świętej górze Bóg objawia się także jemu: „Wyjdź — słyszy głos — aby stanąć na górze wobec Pana”. Natychmiast zrywa się „gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały”; po wichurze następuje trzęsienie ziemi a potem ogień, lecz — trzykrotnie powtarza Pismo święte — „Pan nie był w wichurze… nie był w trzęsieniu ziemi… nie był w ogniu” (tamże 11-12). Kiedy wszystko się uspokoiło, dał się słyszeć „szmer łagodnego powiewu”, w którym Eliasz wyczuł obecność Boga i natychmiast na znak uszanowania „zasłonił twarz płaszczem” (tamże 13). Bóg pozwolił się uprzedzić, niejako zapowiedzieć, potężnym siłom natury, znakom Jego wszechmocy; lecz kiedy chce objawić się zmęczonemu i zniechęconemu prorokowi, czyni to w szmerze łagodnego powiewu, który wyrażając Jego tajemniczą duchowość, oznajmia zarazem subtelną wyrozumiałość wobec słabości człowieka, a także i zażyłość, z jaką pragnie się udzielić. Opowiadanie kończy się na tym, nie przytaczając rozmowy Boga z prorokiem, lecz wystarczająco dowodzi, jak Bóg podtrzymuje człowieka, który przygnieciony trudnościami życia ucieka się do Niego.

Ewangelia w zupełnie odmiennym zestawieniu (Mt 14, 22-33) przytacza podobne wydarzenie. W wieczór rozmnożenia chlebów Jezus poleca uczniom przeprawić się przez jezioro i poprzedzić Jego przejście na drugi brzeg, sam zaś, rozpuściwszy rzeszę, idzie sam na górę się modlić. Jest noc, łódź z Dwunastoma z trudem płynie wskutek gwałtownych fal i wichru przeciwnego, więc „trudzili się przy wiosłowaniu” (Mk 6, 48). Nad ranem zobaczyli Jezusa idącego wprost do nich, „kroczącego po jeziorze”, a sądząc, że to jest zjawa, zaczęli krzyczeć ze strachu. Lecz słowo Pana uspokaja ich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!” (Mt 14, 27). Wtedy Piotr, najśmielszy, mówi: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie” (tamże 28). Apostoł nie ma żadnej wątpliwości, że Jezus ma taką moc; na Jego słowo wychodzi z łodzi i kroczy po falach. Lecz chwilę potem, gdy uląkł się silnego wiatru, zaczyna tonąć i woła: „Panie, ratuj mnie!” (tamże 30). Jak bardzo ludzkie jest to przeciwieństwo między wiarą Piotra a instynktem lęku; również on, jak Eliasz, choć pełen gorliwości i odwagi w służbie swojego Pana, ulega jeszcze obawom, zniechęceniu; i trzeba, aby Bóg przyszedł go podtrzymać. Na górze Horeb Bóg dał odczuć prorokowi swoją obecność, objawił się mu, mówił do niego, lecz pozostał Niewidzialny. Na jeziorze natomiast daje się rozpoznać w rzeczywistości swojej osoby bosko-ludzkiej. Uczniowie nie zakrywają przed Nim swoich twarzy, lecz wpatrują się w Niego, bo On sam ukrył swoje Bóstwo w ludzkim ciele. Stał się człowiekiem, bratem; dlatego uczniowie, a szczególnie Piotr, obcują z Nim tak poufale. Jezus zaś nawzajem z poufałością dodaje im odwagi i czyni wyrzuty, uspokaja nawałnicę, podaje rękę Piotrowi, podtrzymuje go i mówi: „Człowieku małej wiary, czemu zwątpiłeś?” (tamże 31).

  • Mała wiara sprawia, że chrześcijanin jest bojaźliwy w niebezpieczeństwach, zniechęcony w trudnościach, a zatem niekiedy bliski utonięcia. Lecz jeśli wiara jest żywa, jeśli nie wątpi się w moc Jezusa i w Jego nieustanną obecność w Kościele, nie utonie się nigdy, ponieważ Pan niewidzialnie wyciąga rękę, by ocalić zarówno łódź Kościoła, jak i każdego wiernego.
    „Nie bójcie się”: tak mówisz do swoich uczniów… O! Jak bardzo jesteś dobry, Boże mój, mówiąc im, mówiąc nam te słowa!… O, jam tak słaby, tak nędzny, tak wielki grzesznik, tak nieustannie miotany wichrem pokus, a ze wszystkich stron zalewają mnie wody… to bowiem nie tyle pokusa jest silna, ile raczej ja jestem słaby… Tak, uznaję to, nie dopuszczasz, abym był zbyt kuszony, odczuwam nieustannie Twoją rękę nade mną, aby mnie chroniła przed każdą ciężką pokusą…
    Jak dobry jesteś, Boże mój, mówiąc do mnie, który wiosłuję nie poruszając się naprzód, do mnie, miotanego falami i tak niezdolnego posuwać się w przód te słowa: „Nie bójcie się…” Jak bardzo jesteś dobry, nie tylko mówiąc mu to, lecz także pozwalając mi dojrzeć nadzieję, że kiedyś przyjdzie dzień, kiedy Ty sam wstąpisz do mojej biednej łodzi i wówczas w jednej chwili znajdzie się ona na tym brzegu, ku któremu zdąża, choć nie może się poruszać w przód. Tym brzegiem jest wypełnianie Twojej woli, co pragnąłbym osiągnąć już w obecnym życiu, i wieczność szczęśliwa, do której niech płynie moja łódź; błagam Cię o boski, o troskliwy sterniku, o dobry Jezu! (Ch. de Foucauld).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 38

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140810.htm

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

10 sierpnia

Święty Wawrzyniec, diakon i męczennik

Wawrzyniec był jednym z siedmiu diakonów Kościoła rzymskiego za czasów papieża Sykstusa II. Mimo że wiele osób sławiło jego bohaterską śmierć – m.in. św. Ambroży (+ 397), św. Augustyn (+ 430), św. Maksym z Turynu (+ ok. 467), św. Piotr Chryzolog (+ 450) i św. Leon Wielki (+ 461) – wiadomości historyczne o nim posiadamy bardzo skromne. Właściwie jedynym źródłem jest Liber Pontificalis (Księga Papieży), który śmierć Wawrzyńca wiąże bezpośrednio z męczeństwem papieża św. Sykstusa II, który zginął dnia 6 sierpnia 258 r. wraz ze swoimi czterema diakonami. Niektórzy pisarze współcześni w tym samym dniu i w tych samych okolicznościach sytuują męczeństwo Wawrzyńca. Temu jednak stanowczo sprzeciwia się powszechna i najdawniejsza tradycja rzymska. Jej wyrazem jest Passio, czyli opis męki wielkiego diakona.
Według niej Wawrzyniec miał być wyłączony z grupy skazanej na śmierć, która stanowiła orszak papieża. Wawrzyniec był bowiem administratorem majątku Kościoła w Rzymie. Miał równocześnie zleconą opiekę nad ubogimi. Namiestnik rzymski liczył, że namową i kuszącymi obietnicami, a w razie potrzeby katuszami, wymusi na nim oddanie całego majątku kościelnego w jego ręce. Wawrzyniec miał wówczas poprosić o kilka dni, aby mógł zebrać “skarby Kościoła” i pokazać je namiestnikowi. Kiedy nadszedł oznaczony dzień, diakon zgromadził wszystką biedotę Rzymu, którą wspierała gmina chrześcijańska. Miał przy tym wypowiedzieć słowa: “Oto są skarby Kościoła!” Zawiedziony tyran kazał zastosować wobec niego wyjątkową katuszę. Walerian nakazał rozciągnąć go na żelaznych rusztach i wolno podgrzewać i piec żywcem w ogniu. Wawrzyniec miał się zdobyć jeszcze na słowa: “Widzisz, że ciało moje jest już dosyć przypieczone. Obróć je teraz na drugą stronę!” Św. Leon Wielki daje do tych słów piękny komentarz: “Jak silny musiał być ogień miłości Chrystusowej, skoro gasił on żar ognia naturalnego!”.
Według wspomnianego opisu męki Wawrzyniec miał być przedtem biczowany knutami z drutu, potem wieszano go wyrywając członki ze stawów. W żywocie jest podany jeszcze jeden szczegół. Kiedy prowadzono papieża św. Sykstusa na śmierć z jego diakonami, chciał iść z nim także Wawrzyniec. Wymawiał mu nawet słodko: “Gdzie idziesz, Ojcze, bez syna? Jakże obejdziesz się bez swojego diakona? Nigdy nie odprawiałeś Eucharystii bez niego, czymże więc mogłem ściągnąć na siebie twoją niełaskę?” Na to św. Sykstus miał odpowiedzieć: “Dla mnie, steranego wiekiem, jest przygotowana mniejsza próba. Ciebie czekają wiele większe cierpienia, ale też i piękniejsza czeka cię korona”. Niektórzy z krytyków są skłonni uznać ten dialog za późniejszy, dodany do opisu męczeństwa ku zbudowaniu wiernych.

Niezwykłe okoliczności męczeńskiej śmierci, poniesionej 10 sierpnia 258 r., rozbudziły w Kościele rzymskim niezwykły kult Wawrzyńca. Św. Augustyn pisze, że jak Jerozolima szczyci się św. Szczepanem, tak Rzym jest dumny ze św. Wawrzyńca. Największy zaś poeta starożytnego chrześcijaństwa, Prudencjusz (+ 440), w natchnionych strofach podaje, że bohaterska śmierć Wawrzyńca zadała cios bałwochwalstwu, które od tego czasu zaczęło chylić się ku upadkowi aż do ostatecznego zwycięstwa Chrystusowego Kościoła.
Ciało Męczennika pogrzebał św. Justyn, kapłan, w posesji św. Cyriaki. Co roku wierni tłumnie gromadzili się wokół jego grobu. Jego imię włączono do kanonu Mszy świętej i do Litanii do Wszystkich Świętych. Cesarz Konstantyn Wielki nad jego grobem w roku 330 wystawił bazylikę. Jeden z najdawniejszych zbiorów tekstów liturgicznych, zwany Sakramentarzem Leoniańskim, posiada kilkanaście różnych tekstów na uroczystość św. Wawrzyńca. Z Rzymu kult Męczennika rozszerzył się na cały Kościół. Niemcy przypisywali mu swoje zwycięstwo nad Madziarami w X w. Król hiszpański Filip II (+ 1598) ku czci św. Wawrzyńca wystawił w Escorial w pobliżu Madrytu na stokach gór Sierra de Guadarrama monumentalny zespół architektoniczny, obejmujący pałac królewski, klasztor augustianów i kościół – jako wotum za zwycięstwo odniesione nad Francuzami w bitwie pod Saint-Quentin 10 sierpnia 1557 r.
Wawrzyniec był w starożytności i średniowieczu jednym z najbardziej popularnych świętych. Już w pierwszej połowie IV stulecia na cmentarzu przy Via Tiburtina obchodzono święto męczennika Wawrzyńca. Doznawał on czci jako szczególny patron ubogich, piekarzy, kucharzy i bibliotekarzy. Wzywano go na pomoc w czasie pożarów i przeciw chorobom reumatycznym. Postać jego otoczono wieloma legendami. Jemu także przypisywano, że co piątek schodzi do czyśćca, aby wybawić stamtąd choć jedną duszę.

Kult Wawrzyńca wcześnie rozprzestrzenił się także na ziemie polskie. Jest patronem Hiszpanii i Norymbergi, diecezji pelplińskiej i Wodzisławia Śląskiego.

W ikonografii św. Wawrzyniec przedstawiany jest jako diakon w dalmatyce, czasami jako diakon ze stułą. Jego atrybutami są: księga, krata, palma, otwarta szafka, a w niej księgi Ewangelii, sakiewka, zwój.

 

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-10a.php3

 

 

10 sierpnia 2010

Św. Wawrzyniec z Rzymu

.

Święty diakon i męczennik (ok. 225-258).

Znany również jako: Laurencjusz.

 Bazylika p.w. św. Wawrzyńca za Murami (San Lorenzo fuori le Mura) w Rzymie

Urodził się w aragońskim Huesca, około roku 225, w rodzinie pobożnych Orencjusza i Pacjencji. Ukończył studia teologiczne na uniwersytecie w Saragossie. Niektóre źródła podają, że był spokrewniony ze św. Wincentym z Saragossy. Tam też miał spotkać przyszłego papieża św. Sykstusa II.

Papież św. Sykstus II konsekruje św. Wawrzyńca na diakona

Fra Angelico, 1447-49

Kaplica Mikołaja V w Pałacu Papieskim w Rzymie

Został jednym z siedmiu diakonów papieskich, zarządzającym kościelnym majątkiem
i opiekującym się ubogimi. W czasie prześladowań, jakie wybuchły za cesarza Waleriana papież został pojmany, a wraz nim czterech diakonów,
w tym i św. Wawrzyniec.

Św. Wawrzyniec przed cesarzem Walerianem

Fra Angelico, 1447-50

Kaplica Mikołaja V w Pałacu Papieskim w Rzymie

Gdy cesarz próbował prośbami i groźbami wymusić na Świętym oddanie całego kościelnego majątku, ten poprosił o trzy dni na zebranie wszystkiego. W tym czasie rozdał kościelne skarby biednym, a stając przed Walerianem na czele niewielkiej delegacji złożonej z ubogich i chorych, powiedział: “Oto są skarby Kościoła!”.

Męczeństwo św. Wawrzyńca

Agnolo Bronzino, 1569r.

Bazylika p.w. św. Wawrzyńca we Florencji,Toskania

Rozwścieczony władca kazał go najpierw biczować, potem powieszono go, wyrywając mu członki ze stawów. Na samym końcu rozciągnięto na kracie, pod którą położono rozżarzone węgle. Po pewnym czasie Święty miał powiedzieć do swojego oprawcy: “Widzisz, że ten bok jest już dość przypieczony. Obróć mnie na drugą stronę!”

Pogrzeb św. Wawrzyńca, 1862r.

Ciało św. Wawrzyńca pochowali św. Justyn i św. Hipolit w cemetarium Cyriaki przy Drodze Tyburtyńskiej (Via Tiburtina). W roku 330 cesarz Konstantyn wzniósł nad jego grobem oratorium, przebudowane przez papieża św. Damazego I. Na miejscu, gdzie św. Wawrzyniec został skazany na śmierć ufundowano kościół San Lorenzo in Miranda, na miejscu męczeństwa – San Lorenzo in Panisperna.

Grób św. Wawrzyńca

Bazylika p.w. św. Wawrzyńca za Murami w Rzymie

Krata św. Wawrzyńca

Bazylika p.w. św. Wawrzyńca (San Lorenzo in Lucina) w Rzymie

Kamień nad którym stała krata św. Wawrzyńca

Bazylika p.w. św. Wawrzyńca za Murami w Rzymie

Kratę na której go żywcem upieczono papież Paschalis II umieścił w kościele
San Lorenzo in Lucina. Relikwia głowy św. Wawrzyńca znajduje się na Watykanie, jest ona wystawiana 10 sierpnia. Część z tych relikwii przekazano katedrze Wniebowzięcia NMP w Dubrowniku. Odzież przechowywana jest w kaplicy Matki Bożej w Pałacu Laterańskim.

Imię św. Wawrzyńca włączono do Kanonu Mszy Świętej i Litanii do Wszystkich Świętych. W każdy piątek ma schodzić do czyśćca, aby stamtąd wybawić jedną duszę.

Giovanni Lorenzo Bernini, 1614-15

Contini Bonacossi Collezione we Florencji, Toskania

Kult św. Wawrzyńca w Polsce
Najstarsze polskie kościoły pod wezwaniem Świętego pochodzą z przełomu
XI i XII wieku (Nakło, Kraków i Gniezno). Najstarszym obrazem go wyobrażającym jest malowidło ścienne z XIII wieku w kościele w Czerwińsku. W kościele w Pasieczniku znajdują się poliptyki z XV wieku.

Kolumnada Berniniego na Placu św. Piotra

Lazarro Morelli, 1665-67, lewa kolumna

W dzień św. Wawrzyńca święcono masło, którego używano również jako środka leczniczego. Na ziemiach małopolskich święcono również miód. Z ognisk zapalanych w dniu wspomnienia rozniecano nowy ogień, modląc się aby św. Wawrzyniec opiekował się nim i uchronił obejście przed pożarem.

 Kaplica p.w. św. Wawrzyńca na Śnieżce, Karkonosze

W 1655 roku hrabia Krzysztof Leopold von Schaffgotsch podjął decyzję
o wybudowaniu kaplicy na Śnieżce, której budowę zakończono w 1681.
Dnia 10 sierpnia opat krzeszowickiego klasztoru, Bernard Rosa, poświęcił kaplicę. Opiekę nad nią sprawowali cystersi z Cieplic Śląskich aż do kasaty klasztoru w 1810 roku. Przez pierwsze stulecie od wybudowania kaplicy, Msze odprawiano w niej pięć razy w sezonie letnim, a na Mszę w dniu 10 sierpnia przybywało około dwustu pielgrzymów. Na krótki okres czasu przekształcono kaplicę w schronisko górskie. Powtórnego poświęcenia kaplicy dokonał w 1850 roku kardynał Henryk Forster z Wrocławia.

W 1981 roku w czasie obchodów 300-lecia otwarcia kaplicy przewodnicy sudeccy i ratownicy GOPR wybrali św. Wawrzyńca swoim patronem. Co roku we wspomnienie świętego męczennika o godz. 12.00 odprawiana jest uroczysta Msza Św.

Domenico Ghiralandaio, 1490-98

Alte Pinakothek w Monachium, Bawaria

Na stokach górskich w Rajczy i Rycerki mieszkańcy rozpalają olbrzymie ogniska dla upamiętnienia jego męczeńskiej śmierci, nazywane Hudami Wawrzyńcowymi.

Matthias Grunewald, 1509-11, grisaille

Stadelsches Kunstinstitut we Frankfurcie, Hesja

Pomiędzy Chełmnem a Starogrodem wznosi się Góra św. Wawrzyńca, na której
w 1691 roku biskup chełmiński Opaliński wystawił kaplicę ku czci Świętego. Na czas odpustu przybywały setki pielgrzymów, odprawiano również raz w roku nabożeństwo, prosząc o ochronę przed zarazą. Kaplicą opiekował się pustelnik Andrzej, który codziennie dzwonił trzy razy na Anioł Pański. Zmarł w opinii świętości w 1710 roku, został pochowany w farze chełmińskiej.
Prusacy rozebrali kaplicę w 1836 roku.

 Kościół p.w. św. Wawrzyńca w Olsztynie-Gutkowie, Warmia

We wsi Gutkowo, będącej obecnie dzielnicą Olsztyna, pod koniec XIV wieku wybudowano kościół p.w. św. Wawrzyńca. Jest to najstarszy olsztyński kościół, przez długi czas służył trędowatym. Zachował się nawet ślad po okienku w murze, przez które chorym podawano Komunię. Na szczycie XVIII-wiecznej wieży znajduje się chorągiewka ze św. Wawrzyńcem z 1778 roku, a w głównym ołtarzu obraz Świętego, z tego samego okresu. Dawniej na odpust ściągało kilkanaście tysięcy wiernych, obecnie ma on charakter parafialny.

W Różynach w 1746 roku wybudowano kościół p.w. św. Wawrzyńca. Zachowało się oryginalne barokowe wyposażenie, w tym relikwiarz z 1746 roku, ufundowany przez opata pelplińskiego.

 Kościół p.w. św. Wawrzyńca w Dolsku, Wielkopolska

W kościele p.w. św. Wawrzyńca w Dolsku w ołtarzu głównym znajduje się cudowny obraz Świętego z połowy XVII wieku w drewnianej sukience, a przy nim wiszą srebrne wota. Jest również obraz męczeństwa i rzeźba, pochodzące z XVII wieku.
Kult św. Wawrzyńca jest żywy do dziś, a odpust gromadzi tysięczne rzesze wiernych.

Święty Kielich

Katedra NMP w Walencji, Walencja

Św. Wawrzyniec i św. Graal
Tuż przed swoim aresztowaniem papież św. Sykstus II nakazał św. Wawrzyńcowi zadbać o majątek Kościoła i polecił ukryć kielich z którego Pan Jezus pił w czasie Ostatniej Wieczerzy. Według tradycji św. Piotr zabrał naczynie do Rzymu, gdzie było używane przez kolejnych papieży. Św. Wawrzyniec wysłał kielich do swoich rodziców do Huesci, a później w obawie przed arabskim najazdem zabezpieczono go
w klasztorze św. Jana na Skale (San Juan de la Pena) w roku 713. We wrześniu 1399 król Aragonii, Marcin, przeniósł kielich do swojej kaplicy w Saragossie, a Alfons V w 1436 zabrał go ze sobą do Walencji. Dorobiono złote uchwyty i podstawę dla ozdobienia relikwii. Rok później kielich trafił do walenckiej katedry.

Św. Wawrzyniec ze świętymi i darczyńcami

Fra Filippo Lippi, 1451-53

Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku

Patron:
Hiszpanii, Kanady, Sri Lanki, Rzymu, Rotterdamu, Norymbergi, Wodzisławia Śląskiego, Słupcy (od 10 sierpnia 2010) i wielu innych miast na świecie oraz diecezji pelplińskiej. Piekarzy, kucharzy, bibliotekarzy, komediantów, ubogich, administratorów, archiwistów, hutników szkła, szklarzy, ratowników GOPR. Wzywany w obronie przed pożarem, poparzeniami i chorobami reumatycznymi.

Ikonografia:
Przedstawiany w dalmatyce. Jego atrybutem jest: krzyż, palma, krata (ruszt), księga, jałmużniczka.

 Kościół p.w. św. Wawrzyńca w Chicheley, Buckinghamshire

Impresje muzyczne:
Giovanni Pierluigi da Palestrina “Missa beatus Laurentius”
Giulio Roberti “Missa in honorem sancti Laurentius”

Eskurial w San Lorenzo de El Escorial, Madryt

Varia:
Na planie kraty, na której męczeńską śmierć poniósł św. Wawrzyniec hiszpański król Filip II wybudował Eskurial, pałac królewski i klasztor augustianów, jako wotum za zwycięstwo odniesione nad Francuzami w bitwie pod Saint-Quentin
10 sierpnia 1557 roku.

W czasie swojej drugiej podróży do Kanady w 1535 roku francuski podróżnik Jakub Cartier nadał najważniejszej rzece nazwę Świętego, którego wspomnienie wypadało w dzień jego odkrycia. Zatokę, do której wpadała rzeka również nazwał imieniem
św. Wawrzyńca.

Duńczyk Wit Bering nazwał jego imieniem odkrytą przez siebie w 1728 roku wyspę na Morzu Beringa.

 Łzy św. Wawrzyńca

W sierpniu można obserwować na niebie spadające perseidy, nasilenie tego zjawiska ma miejsce w dzień św. Wawrzyńca, stąd nazwa “Łzy św. Wawrzyńca”.

Kardynałami tytularnymi bazyliki p.w. św. Wawrzyńca (San Lorenzo in Lucina) byli prymas Mieczysław Ledóchowski i Piotr Gasparri, autor znanego katechizmu. Kardynał Stanisław Hozjusz w latach 1561-62 był związany z bazyliką San Lorenzo in Panisperna.

 Herb Wojnicza, Małopolska

Wiele miast niemieckich i francuskich ma w herbie postać Świętego lub jego atrybut – kratę. Św. Wawrzyniec znajduje się również w herbie Wojnicza, Sępólna Krajeńskiego, Kocierzewia Płd., Karczmisk, Luzina, Pacyny oraz powiatu łomżyńskiego.

W aragońskim Huesca w dniach 9-15 sierpnia mają miejsce uroczystości ku czci
św. Wawrzyńca, połączone z procesją.

Procesja w Huesca, 2009 rok

Przysłowia:
Gdy na Wawrzyńca orzechy obrodzą, to w zimie mrozy dogodzą.
Św. Wawrzyniec uwija z orzechów wieniec.
Jak Wawrzyniec burzy, to się za bronami kurzy.
Na św. Wawrzyniec będzie wnet ze żniwem koniec.
Na św. Wawrzyna już śpieszą do młyna.
Wawrzyniec pokazuje jaka jesień następuje.
Gdy do Wawrzyńca słota trzyma, to do Gromnic (2 lutego) lekka zima.
Gdy Wawrzyniec i Bartłomiej (24 sierpnia) pogodą dopisują, piękną jesień obiecują.

Katedra NMP w Erfurcie, Turyngia

Lektura:
bł. Jakub de Voragine OP “Złota legenda” – “Żywot św. Wawrzyńca”
Janice Bennet “Świety Graal odnaleziony”

Rogier van der Weyden, 1460r., grisaille

Musees Royaux des Beaux Arts w Brukseli

 

http://martyrologium.blogspot.com/2010/08/sw-wawrzyniec-z-rzymu.html

Ważna misja św. Wawrzyńca

Leszek Śliwa

W czasach cesarza Waleriana (253–260) prześladowano katolików. Ówczesny papież, św. Sykstus II, spodziewając się aresztowania, przekazał kościelny majątek diakonowi, św. Wawrzyńcowi.

Ten zdążył jeszcze wszystko rozdać ubogim. 6 sierpnia 258 roku papież został ścięty, a cztery dni później zabito Wawrzyńca. Zamęczono go, przypiekając na ruszcie. Na obrazie Fra Angelica Sykstus II, w tiarze i niebieskim płaszczu, przekazuje Wawrzyńcowi mieszek z pieniędzmi. Obok sługa papieża trzyma skrzynkę i srebrne naczynia liturgiczne. Scena rozgrywa się we wnętrzu kościoła.

Nieszczęście jest blisko. Inny sługa, stojący najbliżej drzwi, z niepokojem spogląda w ich kierunku. Z zewnątrz dobijają się już dwaj żołnierze, którzy za chwilę aresztują papieża.

Kościół jest nieproporcjonalnie mały w stosunku do sylwetek ludzkich. To celowy zabieg artysty. Świątynia nie przedstawia żadnej konkretnej budowli, symbolizuje wspólnotę wiernych, w którą wtargnęła władza cesarska. Inny symbol artysta umieścił w oknie po prawej stronie. Widoczne przez nie kolumienki wirydarza są tak cienkie, że przypominają kratę rusztu – narzędzie męczeństwa Wawrzyńca. Natomiast szata świętego udekorowana jest złotymi naszywkami w kształcie… płomieni.

Fresk powstał na zamówienie papieża Mikołaja V i dekorował jego prywatną kaplicę, zwaną dziś Cappella Niccolina. Jest on częścią większej kompozycji – scen z życia św. Wawrzyńca i św. Stefana. W postaci papieża Sykstusa II artysta sportretował Mikołaja V – fundatora dzieła.

 

„Łzy św. Wawrzyńca” spadają z nieba

Tekst z 2009 roku.

W sierpniu możemy obserwować na niebie „spadające gwiazdy”. Ludowa tradycja mówi, że to „płacze niebo”, albo że są to „łzy św. Wawrzyńca”

Nasilenie zjawiska ma miejsce w okresie, w którym przypada wspomnienie tego świętego. W związku z trwającym Rokiem Astronomii liczne obserwatoria i instytuty badawcze organizują dni otwarte i inne wydarzenia poświęcone tej tematyce.

Prof. Ryszard Wielebiński z Instytutu Maxa Plancka w Bonn powiedział KAI, że najwięcej „spadających gwiazd” będzie można zaobserwować już od wczesnego wieczora 12 sierpnia. Według naukowca, w tym roku pojawi się ich wyjątkowo dużo, a wśród nich będzie widoczny najsłynniejszy rój meteorów, perseidy. Zjawisko będzie miało miejsce na dużym obszarze i przez dłuższy czas.

W ciągu najbliższych nocy będą widoczne przede wszystkim perseidy – setki większych i mniejszych meteorów, wchodzących w atmosferę ziemską z szybkością 60 km na sekundę i spalających się na wysokości 80-300 km na skutek siły tarcia. Nazwano je perseidami, ponieważ patrząc na to zjawisko z perspektywy odnosi się wrażenie, że wszystkie zmierzają ku jednemu celowi – w konstelację Perseusza. Ten rój meteorów pochodzi z komety Swift-Tuttle, która okrąża Ziemię co 134 lata i po raz kolejny będzie widoczna w 2126 r. Przy każdym okrążeniu kometa traci w pobliżu Słońca część swojej materii.

Określenie „łzy św. Wawrzyńca” nawiązuje do świętego, który zmarł śmiercią męczeńską 10 sierpnia 258 r. w Rzymie. Był przypiekany na ruszcie i w czasie tortur miał płakać nad grzechami świata. Do dziś św. Wawrzyniec jest patronem osób poparzonych, gorączkujących oraz strażaków, kucharzy, piekarzy, ma też chronić przed ogniem piekielnym.

Wawrzyniec był jednym z siedmiu diakonów w Rzymie i odpowiadał za finanse oraz opiekę nad ubogimi. Ponieważ odmówił cesarzowi Walerianowi wydania własności kościelnych, został skazany na tortury i stracony na rzymskiej Via Tiburtina.

Wawrzyniec stal się jednym z najbardziej czczonych świętych. Nad jego grobem cesarz Konstantyn wzniósł w 330 r. kościół. Jego kult bardzo się rozwinął w Europie po zwycięstwie cesarza Ottona I nad Węgrami w dniu św. Wawrzyńca 955 r. Najcenniejsza relikwia – głowa świętego znajduje się w Watykanie, a jej część w katedrze w Dubrowniku. *** Powyższy tekst pochodzi z Katolickiej Agencji Informacyjnej.

Szlachetny gest

dodane 2010-08-09 07:03

Leszek Śliwa

W czasach, gdy Bernardo Strozzi malował swoje dzieło, kardynałom i biskupom często zarzucano, że otaczają się nadmiernym zbytkiem.

Szlachetny gest   Św. Wawrzyniec rozdający majątek Kościoła
Bernardo Strozzi, olej na płótnie, ok. 1625, Muzeum Sztuki, St. Louis

Młody człowiek rozdaje ubogim ludziom piękne przedmioty zrobione z drogocennych kruszców. Żeby nie było żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z dobroczynnością Kościoła, szlachetny młodzieniec ubrany jest w ozdobne szaty liturgiczne.

W czasach, gdy Bernardo Strozzi malował swoje dzieło, kardynałom i biskupom często zarzucano, że otaczają się nadmiernym zbytkiem. Wszelkie obrazy i rzeźby przypominające o działalności charytatywnej Kościoła były zatem bardzo chętnie zamawiane przez kościelnych hierarchów.

Dobrych wzorów szukano też w przeszłości, nawet w starożytności. W czasach prześladowań chrześcijan przez cesarza Waleriana (253–260) ówczesny papież św. Sykstus II spodziewając się aresztowania, przekazał kościelny majątek diakonowi św. Wawrzyńcowi. Ten zdążył wszystko rozdać ubogim. 6 sierpnia 258 r. papież został ścięty, a cztery dni później zabito Wawrzyńca. Zamęczono go w sposób wyjątkowo okrutny, przypiekając na rozżarzonym do czerwoności ruszcie. Oprawcy byli bowiem rozwścieczeni, że w ich ręce nie wpadły rozdane przez młodego diakona kosztowności.

Dyskretnie zarysowana nad głową Wawrzyńca aureola przypomina o późniejszym wyniesieniu na ołtarze. Tragiczny finał jego doczesnego życia został w sposób pośredni zasygnalizowany przez artystę. Z prawej strony zza filaru wychyla się głowa mężczyzny, który nie jest zainteresowany rzeczami rozdawanymi przez świętego. Pilnie obserwuje jednak to, co robi Wawrzyniec. To zapewne donosiciel, za którego sprawą otoczenie cesarza dowiedziało się o czynie odważnego diakona.

http://kosciol.wiara.pl/doc/606658.Szlachetny-gest

 

Słów modlitewnych kilka do św. Wawrzyńca
– opiekuna bibliotekarzy

niech święte bramy bibliotek
pozostaną święte
w każdym mieście wsi i przysiółku
niech żywioły
a przede wszystkim nierozumny człowiek
nie czynią szkody
niech twoje święte bramy
pozostaną ciągle otwarte
dając schronienie rozumnym
przed żarem słonecznym i śniegiem
przed na wietrze falującym nieporozumieniem
i niech ścieżki prowadzące do bram
są wciąż na nowo deptane
a bibliotekarzom wybacz
smutek stojących na straży czasu
a szaty ich niech pozostaną szare
a ich puste pełne ręce
niech będą jak od deski do deski
nieprzebyte przestrzenie
gdzie gwiazdy na zawsze
pozostaną białe
a trawa zielona

K.Gałuszka

http://bibliotekaparafialna.w.interia.pl/pliki/modlitwa.html

 

 

Litania do św. Wawrzyńca

Kyrie, eleison, Chryste, eleison, Kyrie, eleison.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

Święta Maryjo, módl się za nami.
Święta Boża Rodzicielko,
Święta Panno nad pannami,

Święty Wawrzyńcze, Męczenniku,
Święty Wawrzyńcze, Lewito rzymski Sykstusa Papieża,
Święty Wawrzyńcze, Diakonie najniewinniejszy,
Święty Wawrzyńcze, kolumno stałości wiary nienaruszona,
Święty Wawrzyńcze, laurze cierpliwości zawsze zielony,

Święty Wawrzyńcze, naśladowco św. Szczepana diakona,
Święty Wawrzyńcze, wspomożycielu sierot i ubogich,
Święty Wawrzyńcze, obrońco wdów osieroconych,
Święty Wawrzyńcze, czystych panien obrońco,
Święty Wawrzyńcze, jałmużniku skarbów kościelnych,

Święty Wawrzyńcze, pelikanie krwią męczeńską płynący,
Święty Wawrzyńcze, zwycięzco srogich tyranów przez miłość,
Święty Wawrzyńcze wodzu dusz Chrystusowych,
Święty Wawrzyńcze wspomożycielu dusz w czyśćcu cierpiących,
Święty Wawrzyńcze, perło najdroższa miasta rzymskiego,

Święty Wawrzyńcze, udzielający Ciała I Krwi Chrystusowej przy ołtarzu,
Święty Wawrzyńcze, krzaku ogniem miłości gorejący,
Święty Wawrzyńcze, źródło żywe pragnących Boga,
Święty Wawrzyńcze, od głodu, ognia, zarazy i wojny szczególniejszy Patronie,

Święty Wawrzyńcze, tarczo od strzał gniewu Bożego,
Święty Wawrzyńcze, od ognia piekielnego wybawicielu,
Święty Wawrzyńcze, chorych w gorączkach i upałach jedyna ochłodo,
Święty Wawrzyńcze, towarzyszu wszystkich Świętych.

Baranku Boży, który gładzisz grzechu świata, przepuść nam Panie,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

W: Święty Wawrzyniec oddał życie za Kościół.
O: Zasłużył na wieniec zwycięstwa i z radością wstąpił do Pana, Jezusa Chrystusa.

Módlmy się:

Miłosierny Boże, z gorącej miłości ku Tobie święty Wawrzyniec wiernie służył ubogim i odważnie poniósł śmierć męczeńską. Spraw, abyśmy miłowali to, co on miłował, i wypełniali to, czego uczył. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen. Daj nam, prosimy Cię, Wszechmogący Boże, grzechów naszych płomienie ugasić, któryś błogosławionemu Wawrzyńcowi dozwolił mąk swoich srogość zwyciężyć. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

10 sierpnia

Błogosławiony Amadeusz Portugalski, zakonnik

 

Amadeo Menases de Silva urodził się około 1422 roku w hiszpańskim porcie Ceuta, usytuowanym po afrykańskiej stronie Cieśniny Gibraltarskiej. Był bratem św. Beatrycze z Silvy.
W latach 1442-1452 wiódł życie zakonne u hieronimitów. Pod wpływem wizji św. Franciszka postanowił przejść do franciszkanów i udał się do Italii. Profesję złożył w Asyżu. W zakonie przylgnął do niego przydomek Portugalski lub Hiszpański (Hispanus). Przebywał następnie w Mediolanie, gdzie pozyskał sobie panujących tam Sforzów. Powierzali mu oni rozmaite trudne misje. W roku 1459 odprawił swą pierwszą Mszę św. Wkrótce, urzeczeni jego rozmodleniem i pokutami, przylgnęli do niego inni obserwanci, z którymi próbował zakładać oddzielną prowincję, nazywaną niekiedy amadeitami. W roku 1470 Paweł II wydał bullę, zabraniającą tej odrębności, która obejmowała już wówczas sześć konwentów.
Amadeusz tymczasem pozyskał sobie przyjaźń kard. della Rovere, który wstąpił niebawem na tron Piotrowy i przybrał imię Sykstus IV. Wezwany przez niego do Rzymu, został tam jego spowiednikiem i założył nowy dom na wzgórzu Janikulum. Potem jeszcze raz wybrał się na północ.
Powalony nagłą chorobą, zmarł w Mediolanie 10 sierpnia 1482 r. Zostawił po sobie Apocalypsis nova, rodzaj dialogu ze św. Gabrielem Archaniołem o niemal wszystkich prawdach wiary. Natomiast założona przez Amadeusza odrębna kongregacja franciszkańska długo nie przetrwała. Ostatecznie rozwiązał ją w roku 1568 papież św. Pius V.

 

 

 

Ponadto dziś także w Martyrologium:

W Auxerre, we Francji – św. Hugona, biskupa. Wcześnie powierzono go opiece św. Hugona z Cluny, jego krewnego. Sam później objął rządy w opactwie św. Germana w Auxerre. Gdy w roku 1114 tamtejszy biskup, wracając z Ziemi Świętej, zginął na morzu, wybrano go na jego następcę. Był pasterzem wzorowym, zapobiegliwym. Zreformował też niektóre klasztory i odbudował swą siedzibę. Zmarł w roku 1136.

oraz:

św. Asterii, dziewicy i męczennicy (+ 310); św. Deusdedit, wyznawcy (+ VI w.)

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-10b.php3

 

 

O autorze: Judyta