O polowaniach na czarownice (cz. 1)

Tło historyczne, uwarunkowania społeczno-ekonomiczno-ideowe

Średniowiecze, inkwizycja, fanatyzm, ciemnota i zabobony, płonące stosy, czarownice i polowania na nie. Wojny, pożogi, nieszczęścia, epidemie. W tle złowieszczy Watykan i papieże, niczym demiurgowie przyczyn i skutków wymienionych nieszczęść. Takie lub podobne clichés wynosi absolwent szkoły średniej i wyższej, funkcjonującej w ramach systemów edukacji dzisiejszej Europy, w tym także Polski. Czyli ów absolwent wyposażany jest w chaotyczne zbitki luźnych skojarzeń oraz uzbrajany w gotowe stereotypy, serwowane tak w pakiecie edukacyjnym, jak również w ofercie medialnej. Wyposażony zostaje w ideologicznie zafałszowany i skrajnie uproszczony obraz dziejów, natomiast tylko wyjątkowo zdaje sobie z tego sprawę. W ferowaniu ocen odnoszonych do odległych w czasie zdarzeń złudne jest osądzanie zarówno sposobów życia, jak i hierarchii wartości wyznawanej przez ówczesne społeczeństwa, poprzez pryzmat uwarunkowań właściwych dla czasów współczesnych, szczególnie w kontekście obowiązujących mód intelektualnych. Skutkiem takiego podejścia jest stygmatyzowanie standardów minionych epok drogą porównywania ich do wzorca obowiązujących współcześnie dogmatów poprawności politycznej.

Kształtowanie się państw, instytucji władzy, sądownictwa, oświaty i form gospodarczych, czyli  złożonych procesów cywilizacyjnych w średniowiecznej Europie epoki Christianitas było procesem długotrwałym i trudnym, który przebiegał w zmiennych uwarunkowaniach wewnętrznych i zewnętrznych.

Stereotypiarstwo pospolite
 Jednym z dwóch głównych stereotypów, które symbolizują „zacofanie” epoki Średniowiecza i które w powszechnej świadomości jest podobnie mocno zmitologizowane i wykoślawione jak zagadnienie inkwizycji, jest zjawisko społeczno-gospodarczo-ideowe, jakim były w Europie wczesnonowożytnej tzw. „polowania na czarownice”. Określenie to funkcjonuje jako symbol skrajnej ciemnoty i fanatyzmu, a także barbarzyństwa skutkującego paleniem na stosach ludzi skazywanych „za przekonania”. Tego rodzaju kalki myślowe są od bardzo dawna wykorzystywane
do walki z chrześcijaństwem, a przede wszystkim z instytucją Kościoła Rzymsko-katolickiego.

Z punktu widzenia współcześnie obowiązujących standardów prawnych czy cywilizacyjnych, tak fatalna opinia może wydawać się zasadna. Ale czy możemy mieć pewność, iż pokolenia, które będą żyły np. za 300 czy 400 lat, nie będą podobnie oceniać standardów prawnych epoki rozwiniętej „demokracji”? A co więcej, znajdą  z łatwością znacznie bardziej drastyczne przykłady ideologicznie warunkowanego irracjonalnego fanatyzmu i barbarzyństwa, charakterystycznego  dla dwudziestego oraz początków dwudziestego pierwszego stulecia. Dlatego poczucie wyższości okazywane przez współczesnych kreatorów mód intelektualnych, względem ludzi  żyjących w minionych epokach, jest nadzwyczaj słabo uzasadnione, natomiast maksymalnie  przeładowane obłudą. I czy obecnie narzucana hierarchia wartości i sposób życia we współczesnej cywilizacji zachodniej nie wydałaby  się skrajnym zdziczeniem oraz barbarzyństwem dla ludzi żyjących w epoce Średniowiecza?

Przy uwzględnieniu powyższych uwag, ujęcie problematyki mieszczącej się pod hasłem „polowania na czarownice” będzie mogło zostać osadzone na właściwym tle, tj.  realiów epoki, w których takie zdarzenia miały miejsce.

Dla opisania tematyki zjawiska nazywanego „polowania na czarownice” wykorzystałem głównie  teksty edytowane przez Central European University Press w ramach cyklu pt.: „Demons, Spirits, Witches” pod red. profesora historii Gabóra Klaniczay’a i Ėvy Pócs (Uniwersytet w Budapeszcie), publikacje Robina Briggsa, profesora historii na Uniwersytecie w Oxfordzie (All Souls College), także publikacje Briana P. Levacka, profesora historii na Uniwersytecie Teksańskim w Austin, Jeana Delumeau, profesora historii w Collège de France, Thomasa Muncka, profesora historii na Uniwersytecie w Glasgow i Normana Cohna, profesora historii na Uniwersytecie Sussex.

Struktura tematyki
Niezbędne jest określenie ram czasowych i zasięgu terytorialnego dla  procederu nazwanego “polowaniami na czarownice”, ponadto stopnia  jego intensywności jak też wskazanie na uwarunkowania  polityczne, gospodarcze i społeczne z tym związane. Kwerendy w różnych zakątkach Europy, prowadzone przez historyków po archiwach kościelnych i  miejskich zmieniają dotychczasowe szacunki odnoszące się do liczby ofiar, korygując ich wielkość z reguły w dół. Wyniki badań prezentowane przez historyków-mediewistów w specjalistycznych publikacjach,
nie przebijają się do tzw. szerokiego odbiorcy, który jest bez reszty skazany na propagandowe eksploatowanie tej tematyki. Zaczynam od genezy przedmiotowego zjawiska, które wydaje się być podręcznikowym przykładem koncepcji przestępstwa imaginacyjnego.

Zakres pojęciowy zjawiska czarów, czarostwa i czarownic
W specjalistycznej literaturze przedmiotu wprowadza się rozróżnianie pojęć takich jak czary, czarostwo i czarownice, gdyż mają one odmienne zakresy przyczynowo-skutkowe, tak w sensie przedmiotowym, jak i podmiotowym.

I tak, określenie czary stosuje się do zespołu praktyk oraz czynności związanych z posługiwaniem się różnego rodzaju technikami działań i używanymi w tym celu rekwizytami. Ich prowadzenie połączone jest zazwyczaj z wygłaszaniem specjalnych formuł w celu spowodowania zaistnienia jakiegoś praktycznego skutku. Najogólniej można to wyobrazić sobie jako wykonywanie pewnych działań technicznych związanych przykładowo ze zniszczeniem wizerunku danej osoby, wymawianiu zaklęć, sporządzania stosownych mikstur jako napojów leczniczych, wykonywanie praktyk paramedycznych i temu podobne. Takie działania były rozumiane jako umiejętność „odprawiania” czarów. Najczęściej miały one na celu wywołanie szkodliwych (dla kogoś) skutków za pośrednictwem nadnaturalnych, tajemnych mocy. Oznaczało to także, że magia tego rodzaju pozostawała pod kontrolą czarownika i była używana dla osiągnięcia konkretnych, dostrzegalnych dla każdego efektów empirycznych. Całość tego rodzaju technik działania przypomina praktyki spotykane jeszcze w prymitywnych społeczeństwach pozaeuropejskich. Czarownik posługujący się magią robił to zwykle w pojedynkę, a stosowane techniki  utrzymywał w tajemnicy. Umiejętności magiczne mogły być wykorzystane dla czynienia zarówno złych uczynków (czarna magia), jak i dobrych (biała magia).

Innym rodzajem magii, w zasadzie nie podlegającym definicji czarów, były praktyki nazywane łacińskim terminem maleficium (szkodliwy czyn), z samej nazwy odnoszące się jedynie do wyrządzania szkody. W maleficium nie była niezbędna żadna techniczna umiejętność odprawiania czarów, a wystarczyło zwykłe rzucanie uroków, np. przez złe spojrzenie, wypowiedzenie złego słowa, a nawet tylko pomyślane życzenie czyjejś śmierci. Czyli w zakres wyżej wymienionych pojęć wchodzi przedmiotowe (użytkowe) stosowanie praktyk magicznych w stosunku do konkretnych osób, zdarzeń lub przedmiotów.

Z kolei pojęcie czarownica (powiązane bezpośrednio z procederem polowań na czarownice) odnosi się do konkretnej osoby, bez względu na to czy wykonywała ona jakieś praktyki magiczne w poprzednio wskazanym znaczeniu. Na przestrzeni wieków od piętnastego do siedemnastego, doktryna i ideologia walki z magią i czarownicami rozwinęła się na tyle, że w najbardziej nasilonym stadium zjawiska polowania na czarownice, często-gęsto proces sądowy, który został zainicjowany oskarżeniem o przedmiotowe praktykowanie czarów, zamieniał się w oskarżenie podmiotowe o „bycie” czarownicą, czyli osobą praktykującą kult Diabła i to najczęściej zespołowo, co wypełniało definicję sekciarstwa i herezji.

Magia zawsze była obecna wśród szerokich warstw ludności, ale miała swoje odpowiedniki także dla warstwy oświeconej (elity). Jako klasyczny przykład należy wymienić wysoce spekulatywne alchemię i astrologię, które powiązane były ze stosownym poziomem intelektualnym osób, które mogły je praktykować. Takie praktyki nie były uważane za rodzaj czarów, ale przeciwnie, przez wieki wykładano je ,, także współcześnie, na wielu renomowanych uniwersytetach europejskich i pozaeuropejskich. Również praktyki nekromancji (wywoływania duchów) nie były jednoznacznie zaliczane do kategorii czarów, zapewne ze względu na ich popularność wśród wyższych warstw społeczeństwa, czyli wśród elit dworskich i urzędniczych w okresie dziejów, którego dotyczy omawiana tematyka.

Rozwój chrześcijaństwa i instytucji kościelnych w Europie odbywał się stopniowo, jak również stopniowo postępował rozwój form niekościelnych instytucji politycznych, gospodarczych i społecznych. Wzrost ilości placówek oświatowych wokół klasztorów, a następnie w większych aglomeracjach miejskich, skutkujący tłumaczeniem na łacinę coraz liczniejszych tekstów greckich i arabskich, spowodował, że bardziej powszechne stało się utożsamianie pochodzenia magii z praktykami obrzędów pogańskich i kultami czci dla bożków z tych wierzeń. Interpretacja Ojców Kościoła stawiała znak równości pomiędzy kultem oddawania czci bożkom pogańskim i oddawania czci demonom. Z drugiej zaś strony przekłady dawnych tekstów nieuchronnie popularyzowały praktyki magiczne i były dla nich rodzajem instruktażu.

Z biegiem  czasu scholastycy uniwersyteckiej teologii powiązali praktykowanie czarów z paktowaniem z Diabłem, czyli “naukowo” uzasadniali, iż źródłem nadnaturalnych mocy dla czarownika mogła być tylko pomoc Diabła, którego współpracownikami były demony. Konsekwencją stało się powiązanie  demonologicznej z osobami które  odprawiały obrzędy magiczne z zawarciem paktu z Diabłem oraz oddawaniem mu hołdu. Jeszcze dalszym etapem rozwoju tej doktryny było rozwinięcie owego kultu w nocne zgromadzenia (sabaty) połączone z obżarstwem, orgiami seksualnymi, dzieciobójstwem i kanibalizmem. Przesunęło to czarownice (bo przeważnie oskarżano o takie praktyki kobiety) z kategorii przestępców pospolitych, w rodzaju morderców czy złodziei, do kategorii wrogów Boga, którzy wybrali służbę Diabłu. Czyli do zbrodni pospolitych dołączano oskarżenie o apostazję i herezję. Oznaczało to także, iż oskarżone o kult Diabła (bycie czarownicą) mogły być osoby nie uprawiające w ogóle czarów lub praktyk maleficium.

Istotnym czynnikiem rozwoju tej doktryny były teksty teologów uniwersyteckich związane z rozwojem koncepcji czarostwa. Powstawała ona w późnym średniowieczu i w początkach epoki nowożytnej, a jej rozwój był pochodną rozpowszechniania tekstów literackich oraz rozszerzania instytucji i procedur sądowych. Obie tendencje wzajemnie na siebie oddziaływały w drodze  dostarczania materiałów z rzeczywistych zdarzeń, które następnie podlegały klasyfikacji w ramach rozwoju takich teorii. Każdy sędzia czy inkwizytor miał coraz więcej możliwości, aby zapoznać się z przebiegiem innych rozpraw oraz z literaturą stanowiąca ideologiczne uzasadnienie praktyk w zakresie ścigania z oskarżenia o czary. Wzajemna inspiracja nakręcała coraz bardziej pomysłowe zależności przyczynowo-skutkowe.

Siła słowa pisanego czyli podstawy ideologiczne
Definicja czarostwa, jako zbiorczej koncepcji łączącej praktyki magii, maleficium i kultu Diabła, zaczęła się kształtować w końcu XIV wieku. W XV wieku powstały pierwsze traktaty rozwijające takie koncepcje, a w wiekach XVI i XVII rozbudowane zostały elementy składowe, określające szczegóły paktu z Diabłem, obrzędów sabatu jak też wysoce spekulatywne techniki lotu czarownic. Oczywistym jest, iż szczegóły takie stanowiły konglomerat fantazji i fobii autorów tych dzieł, faktycznych zeznań osób oskarżonych, które złożone zostały w wyniku zastosowania tortur, opinii zaczerpniętych z różnych tekstów literackich, w tym zawartych w każdych z tych źródeł przeinaczeń, z dużym dodatkiem konfabulacji i całkowitych zmyśleń. Wynalazek Gutenberga, dotyczący zastosowania ruchomej czcionki do druku, przyczynił się po pierwsze do rewolucji oświatowej na przełomie średniowiecza i epoki nowożytnej, umożliwiając tworzenie szerokiej sieci placówek edukacyjnych, co powodowało potanienie tekstów drukowanych, czyli szerszą do nich dostępność, a po drugie, wydatnie zwiększył zasięg i szybkość przepływu idei, które pojawiały się
w owych drukach i księgach. Uwaga ta odnosi się także do koncepcji czarostwa jako idei zbiorczej. Ewolucja tej koncepcji prowadziła od postaci czarownika-maga, który zawierał pakt z mocami nieczystymi na zasadzie coś za coś, czyli na zasadzie usługi wzajemnej, do postaci czarownicy-służącej, czyli niewolnicy Diabła.

Prekursorzy i kontynuatorzy
I tak, w 1398 r. Jean Gerson, naczelny teolog wydziału teologicznego Uniwersytetu w Paryżu (Sorbona) został autorem uchwały, w myśl której uznano za winnych uprawiania bałwochwalstwa wszystkich magów, bez względu na rodzaj uprawianej magii. W latach 1436-1437 dominikański inkwizytor Johannes Nider, uczeń Gersona, napisał dzieło Formicarius (opublikowane w 1475 r.), w którym przedstawia czarowników (mężczyzn i kobiety) nie tylko jako osoby uprawiające magię i praktykujące maleficium, ale także jako oddające cześć Diabłu, czyli zalicza ich do heretyków wyrzekających się wiary w Boga. Wprowadza jednak pewne rozgraniczenie, utrzymując, iż nie wszyscy oskarżani o czary są heretykami.

W 1486 r. pojawiło się główne dzieło, w którym rozwinięta została zbiorcza koncepcja czarów, a mianowicie traktat Malleus Maleficarum autorstwa Heinricha Krämera, dominikańskiego inkwizytora w południowych Niemczech oraz dominikanina Jacoba Sprengera, profesora teologii na Uniwersytecie w Kolonii, który był współpracownikiem Krämera w okresie pełnienia przez niego funkcji inkwizytora. Traktat ten w ciągu 34 lat (tj. do 1520 r.) miał 13 wydań i wywarł olbrzymi wpływ na postrzeganie problemu czarostwa przez innych inkwizytorów i sędziów, a także przez elity władzy cywilnej.
[Traktat został przetłumaczony na język polski we fragmentach) i jest znany pod tytułem „Młot na czarownice” (Hexenhammer)]

Nowym elementem, który autorzy traktatu uwypuklili w jego treści, były praktyki seksualne polegające na spółkowaniu czarownic z Diabłem, a których powodem była pożądliwość cielesna. Owa pożądliwość stanowiła, zdaniem autorów traktatu, główny motyw praktykowania czarostwa. Już wówczas traktat potraktowano jako mizoginistyczny, a Krämera podejrzewano, raczej słusznie, o odchylenia psychiczne na punkcie kobiet. Z kolei Paulus Grillandus, inkwizytor papieski w okręgu Rzymu wydał w 1524 r. dzieło Tractatus de Hereticis et Sortilegiis, w którym rozwinął tematykę sabatów. Nicolas Rémy, sędzia z księstwa Lotaryngii jest autorem  traktat Demonolatriae z 1595 r., w którym również omawia   zagadnienie sabatów. W latach 1599-1600 hiszpański jezuita Martin Antonio Del Rio, doktor praw na Uniwersytecie w Salamance, działający w południowych Niderlandach, napisał trzytomowe dzieło zatytułowane Disquisitionnum Magicarum Libri Sex, które stanowiło encyklopedyczny przegląd różnych rodzajów magii oraz zawierało instrukcje postępowania dla sędziów w sprawach o magię i czary. Traktat przetłumaczony na język francuski w 1611 r. miał dwadzieścia wznowień, a w XVII wieku stał się najbardziej popularnym tekstem o czarach. W Italii, Francesco Maria Guazzo, mnich z Mediolanu, który był przez pewien czas prokuratorem w Nadrenii, w wydanym w 1608 r. dziele Compendium Maleficarum zawarł słowniczek demonologii. Rozwinął w nim, między innymi, seksuologię sabatową, rozróżniając postaci inkubów (demonów spółkujących z czarownicami – wiedźmami) i sukkubów (demonów płci żeńskiej spółkujących z czarownikami). Na zakończenie tego wątku wypada wymienić jeszcze wydane w 1635 r., dzieło autorstwa Benedicta Carpzov, luterańskiego sędziego z księstwa Saksonii, pod tytułem Practica Rerum Criminalium, które uważane jest za Malleus Maleficarum protestantyzmu.

…. oraz kontestatorzy
Należy uzupełnić, iż obok fanatycznych i coraz bardziej aberracyjnych opisów praktyk sabatowych, pojawiały się także dzieła o sceptycznym podejściu do podobnych interpretacji. Ważną pozycję stanowiła napisana przez Ulricha Monitora, profesora uniwersytetu w Konstancji, a wydana w 1489 r. publikacja pt.: De Lamii et Pictonicis Mulieribus (O czarownicach i kobietach przepowiadających przyszłość), w którym autor sceptycznie zapatruje się na połączenie praktyki maleficium z lotami na sabat czy spółkowaniem z demonami. Spore znaczenie miały także opublikowane przez lekarza Johanna Weyera w latach 1563 i 1582 teksty frontalnie krytykujące tezy zawarte w Malleus Maleficarum. Poglądy sceptyków nie były jednak odpowiednio mocne i liczne, toteż pozostały w XVI i XVII stuleciu bez praktycznego wpływu na bieg wydarzeń.

Na opinię publiczną oddziaływały bowiem  przede wszystkim coraz liczniejsze publikacje omawiające tematykę czarostwa. Na ogół stanowiły one kompilację dotychczasowych treści wzbogacanych dodatkowo przez inwencję poszczególnych autorów. Kumulowanie się pojęć oraz interpretacji, reprodukowanie ilustracji do treści traktujących o czarownicach, dostarczało czytelnikom wyobrażeń o tym zjawisku i utrwalało stereotypy na jego temat.

Opisany ciąg przyczynowo-skutkowy stanowi klasyczny przykład na prawdziwość zasady, iż świadomość określa byt, czyli że świadomość musi zostać ukierunkowana. Powyższa zasada odnosi się w szczególności do tzw. warstw oświeconych, których członkowie mogli samodzielnie zapoznawać się z wydawanymi publikacjami. W taki sposób wprowadzono do opinii ogółu przekonanie o faktycznym istnieniu czarostwa, gdyż taka opinia wśród elit oddziaływała na niższe warstwy społeczeństwa. Np. odczytywanie wyroków i oskarżeń w procesach czarownic przed ich publicznymi egzekucjami odbywało się na rynkach miejskich, zaś wygłaszanie  kazań na te tematy czy odczytywanie listów biskupich lub pastorów w kościołach i zborach protestanckich. Były to działania podejmowane
w celu uświadomienia ludności i ostrzeganie przed niebezpieczeństwem sekciarstwa, a ich współczesnym odpowiednikiem są treści rozpowszechniane przez prasę i media elektroniczne. Wszystko to razem, zmieniając dotychczasowe wyobrażenia w postrzeganiu czarów, wytworzyło podglebie ideowe umożliwiające intensyfikację zdarzeń, określanych jako polowania na czarownice.

Uwarunkowania społeczne i ideowe polowań na czarownice
Wydaje się, iż najbardziej interesujący aspekt „przestępstwa imaginacyjnego”, jakim były domniemane pakty czarownic z Diabłem, stanowią oskarżenia o popełnienie tego rodzaju przestępstwa, które kierowano wobec osób najzupełniej niewinnych. Dlaczego osoby uważane za czarownice były podejrzewane i oskarżane o popełnianie przestępstw przez sąsiadów czy członków rodziny? Jest to zjawisko podobne do oskarżeń w procesach politycznych w znacznie bardziej współczesnych nam czasach.

Jednym z ważnych powodów była potrzeba zracjonalizowania nieszczęść i przeciwności losu, jakie dotyczyły warunków doczesnego bytowania ogromnej większości żyjących wówczas ludzi. Bardzo prymitywne warunki życia, poczynając od warunków higieny, stanu zdrowia, powtarzających się okresów głodu i klęsk żywiołowych, epidemii, po zagrożenie podstaw egzystencji albo jej samej w postaci rabunków i napadów, samowoli wielmożów, aż do dziedziczonego stanu nierówności wobec prawa, przyczyniały się do konfliktów międzyludzkich już na poziomie najbardziej elementarnych potrzeb i interesów. Kogoś należało obarczyć przyczynami niedoli. Oskarżenia o czary i procesy sądowe stanowiły z jednej strony odbicie istniejących napięć społecznych, z drugiej zaś powodowały ich rozładowywanie. Nie jest przypadkiem, iż procesy o czary i polowania na czarownice pojawiły się w określonym momencie przemian społeczno-politycznych i ekonomicznych w Europie.

Zjawisko to ma początki u schyłku Średniowiecza i wygasza się w XVIII wieku, mając swoją kulminację w wiekach XVI i XVII. Ten czas  to jeden z bardziej burzliwych okresów nowożytnej Europy. O zmianie paradygmatu religijnego na dużych obszarach Europy, wywołanego Reformacją, była już mowa wcześniej. Gwałtowny rozwój miast, handlu, manufaktur, otwarcie dróg morskich do odległych kontynentów, podbój zamorskich terytoriów, wynalazek Gutenberga, rozwój nauki z gwałtownie rosnącą ilością szkół i uniwersytetów, rozwarstwienie społeczne, pojawienie się dynamicznie rosnącej ilościowo klasy w postaci kupiectwa i rentierskiego mieszczaństwa, powstawanie fundamentów kapitalizmu w rolnictwie (plantacje) i handlu (kompanie handlowe), oraz obsługujących takie potrzeby form bankierskich, wytwarzało silne poczucie ciągłego zagrożenia i niepokoju u ludzi przyzwyczajonych do statycznego obrazu świata i swego w nim miejsca. Oczywiście nie były to ani jedyne, ani nawet główne powody omawianego zjawiska polowań na czarownice, ale  stanowiły one tło, będąc w niektórych przypadkach istotnymi katalizatorami tego procederu.

Kolejnym, analizowanym przy próbach zrozumienia aspektem zjawiska polowań, było miejsce pochodzenia osób oskarżanych o czary. Obowiązuje stereotyp czarownicy jako wiejskiej kobiety, żyjącej w prymitywnym, zacofanym środowisku, łatwo ulegającym wierze w zabobony i gusła. Taki, mniej więcej, archetyp czarownicy kojarzony jest dość powszechnie z jej wizerunkiem.  Ale czy  pozostaje on w zgodzie z realiami?

Należy uwzględnić okoliczność, iż w czasach natężenia polowań, odsetek ludności miejskiej, nawet w najbardziej zurbanizowanych rejonach kontynentu, rzadko gdzie przekraczał dziesięć procent populacji, a oscylował średnio w granicach pięciu procent. Za miasta uchodziły miejscowości liczące w granicach 500-1000 mieszkańców, których byt specjalnie nie różnił się od wiejskich sąsiadów. W takiej miejscowości praktycznie wszyscy znali się „po nazwisku”, podobnie jak miało to miejsce  na wsi. Anonimowość i brak relacji osobistych pojawiała się dopiero przy populacji bardziej liczebnej. Oczywiście tylko nieliczne były miasta z liczbą mieszkańców  powyżej 10 000.

Struktura społeczna osób sądzonych w procesach czarownic
 Z zachowanych archiwów procesowych wynika, iż w relacji do wskazanego odsetka struktury ludnościowej, liczba oskarżonych i skazanych czarownic pochodzenia miejskiego ma znaczącą nadreprezentację. Z czego to wynikało? Wiek XV i XVI wykazuje się bardzo duża przewaga procesów czarownic w miastach. W miastach bowiem krystalizowały się ośrodki władzy, tutaj rozgrywały się istotne wydarzenia związane z jej podziałem i udziałem w niej. Często oskarżenia o czary stanowiły istotny element walki politycznej mający na celu utrącanie konkurentów lub osoby ich wspierające. Inna ważna okoliczność związana była z procesami roznosicieli zarazy morowej, jako zjawiska występującego wyłącznie w miastach. Epidemie wywoływały panikę, a reakcją na nie było oskarżanie owych engraisseurs o przyczynę choroby. Także w  takim przypadku postępowanie przed sądem nie różniło się od procesów o uprawianie czarostwa.

Kolejną, specyficzną dla miast, formą oskarżania o czarostwo było przypisywanie im wywoływania opętań. Najbardziej znane przypadki zbiorowych opętań odnoszą się do klasztorów lub szpitali, zazwyczaj usytuowanych w większych ośrodkach miejskich.  Wyższy odsetek czarownic miejskich był łatwo wytłumaczalny tym, iż w mieście było gęstsze zaludnienie, łatwiej i szybciej, można było „znaleźć” czarownice. Na wsi ilość potencjalnych oskarżonych była mocna ograniczona niewielką liczebnością populacji, także krewni oskarżanych mogli skutecznie dawać odpór, gdyż to zagrażało podstawom egzystencji rodzin czy klanów rodzinnych. Ponadto panika, która wybuchała w mieście, szerzyła się jak pożar i łatwo było utracić nad nią kontrolę. A życie w dużym, czy większym mieście, powodowało znacznie bardziej dolegliwy stress niż życie na wsi w zorganizowanej, egzystującej własnym rytmem społeczności, w której każdy miał przypisane określone miejsce.

Wyobraźmy więc sobie prostą kobietę, zapewne analfabetkę oskarżoną o czarostwo, gdy wokół narasta histeria wśród ludności szukającej „kozła ofiarnego”, postawioną przed obliczem sędziego czy to duchownego, czy świeckiego, człowieka bez porównania od niej bardziej wykształconego, operującego pojęciami i skojarzeniami, których ona zapewne nie była w stanie zrozumieć, albo usłyszała je w danym kontekście po raz pierwszy. Taki sędzia, biegły w słownej żonglerce, mógł wmówić jej bądź zasugerować sporo rzeczy. Nie można pominąć wpływu oddziaływania autorytetu władzy, zarówno na oskarżoną, jak i na obserwatorów bądź inicjatorów oskarżenia. Silne było  zwłaszcza oddziaływanie instruktażu płynącego z takich procesów, jeśli sędzia elokwentnie wskazywał działanie oskarżonej w kontekście relacji z demonami. I nie można wcale wykluczyć, że zapewne niejedna oskarżona mogła się do takiej interpretacji dać przekonać.

Płeć czarownic
Najbardziej rozpoznawalną cechą występujących osób oskarżanych w procesach czarownic jest ich płeć. W tym przypadku nie musimy posiłkować się kontekstowym tłem. Płeć jest taka, jaka jest. A stereotypem jest potoczne przeświadczenie, iż o czary oskarżano wyłącznie kobiety. W jednych rejonach stanowiły one rzeczywiście wysoki odsetek oskarżonych i skazywanych, w innych proporcje między płciami były bardziej zrównoważone, ale istniały również regiony, gdzie wśród oskarżonych występowała przewaga mężczyzn.
Np. w Rosji odnotowano przewagę mężczyzn wśród osób oskarżonych o czary, sięgającą 70,0% ich ogółu. Zbliżony wskaźnik odnotowano jeszcze dla Normandii, zaś w Islandii kobiety stanowiły niecałe 10,0% oskarżonych. Ponadto większy odsetek mężczyzn niż kobiet wśród oskarżonych odnotowano w Estonii, zaś relację „pół na pół” oszacowano dla Finlandii. W Królestwie Aragonii odsetek mężczyzn przekraczał 40,0%. Co prawda w wyżej wymienionych krainach liczby odnoszące się do ilości oskarżonych o czary to pojedyncze setki osób. W wielu regionach odsetek mężczyzn podlegających oskarżeniom o czary stanowił 20-25 procent.

Nie można zatem uznać, iż oskarżenia o czary dotyczyły wyłącznie kobiet. Mężczyźni stanowili zauważalną część, zarówno wśród oskarżonych o czary i herezję, jak i wśród poddanych egzekucji. Jeśli oskarżenie o czary było łączone z innymi formami herezji (np. waldensów), wówczas odsetek mężczyzn przeważał nad odsetkiem kobiet. W szczególności sądy inkwizycyjne przywiązywały dużą rolę do herezji, a znacznie mniejszą do maleficium.
W przypadku herezji nie występowała zależność pomiędzy jej uprawianiem a płcią, jak to miało miejsce w przypadku czarostwa (ze wszystkimi konsekwencjami). Stąd w regionach, gdzie sądownictwo było sprawowane przez Inkwizycję albo jej podlegało, np. Wenecja, Hiszpania (Kastylia, Aragonia), czy Italia, odsetek mężczyzn był relatywnie wysoki.

Innym powodem oskarżeń pod adresem mężczyzn było przestępstwo,które można określić jako czary polityczne. Mężczyźni dla ułatwienia sobie kariery, czy zdobycia majątku, często posiłkowali się rytuałami magii w celu zaszkodzenia konkurentom. W Rosji, Estonii, Finlandii i Islandii były silne tradycje męskiej magii. Nie można także zapomnieć o efekcie związanym ze stosowaniem tortur w procedurze sądzenia oskarżonych o czarostwo. Torturowani wymieniali „jak leci” wszystkich, których znali, ci z kolei swoich znajomych lub osoby urzędowe z którymi mieli kiedykolwiek  styczność. Niebawem w kręgu podejrzenia potrafili znaleźć się wszyscy ważniejsi prominenci z danego miasta czy regionu.

Niemniej, w ogólnym bilansie oskarżanie kobiet o czary było znacznie częstsze. Wynikało to z tradycji folklorystycznej czy mitów pogańskich (strzygi, topielice, wiedźmy), ale również z istniejących uwarunkowań.

Otóż wówczas kobiety monopolizowały takie profesje jak kucharki, akuszerki czy zielarki (uzdrowicielki). W przypadku akuszerek profesja odbierania porodów aż do XIX wieku była przeznaczona wyłącznie dla kobiet. Bardzo łatwo było więc zostać oskarżonym o rzucanie uroków, odprawianie maleficium, czy odprawianie czarów. Przyczyny były liczne i prozaiczne, np. konsekwencje zatruć pokarmowych, śmierci połogowej lub popołogowej dzieci w epoce, gdzie co piąte dziecko nie przeżywało porodu (z powodu nieświadomości znaczenia higieny, brak rozeznania odnośnie źródeł zakażeń etc.). Wyobraźmy sobie, że ma się narodzić długo oczekiwany syn, kontynuator rodu i spadkobierca. Matka umiera od gorączki połogowej (np. związanej z zakażeniem krwi), a następnie umiera dziecko. Ojciec musi wówczas znaleźć winnego swojego nieszczęścia i niespełnionych nadziei. IA akurat „pod ręką” znajduje się akuszerka. Z kolei u znachorek często zamawiano „białą magię”. Gdy okazała się nieskuteczna albo rezultaty były odwrotne do oczekiwań, bardzo łatwo było skierować oskarżenie pod adresem zielarki-znachorki. Ryzyko związane z wykonywaniem wymienionych zawodów mocno przypomina grę w „ruską ruletkę”.

W tej samej grupie ryzyka nalezy   wymienić jeszcze przynajmniej jedną funkcję wykonywaną wyłącznie przez kobiety, a mianowicie niańkę opiekującą się cudzymi dziećmi. Kobiety oskarżały inne kobiety o działanie na szkodę ich dzieci. To były główne powody oskarżania większej liczby kobiet w procesach o czary. W tle natomiast było przekonanie, iż kobiety, które nie miały siły fizycznej ani politycznej, musiały sięgać do jedynej dostępnej im broni jaką były czary. To było „oczywiste” samo przez się i nikt nie musiał tego „udowadniać”, czyli ani oskarżyciele, ani sędziowie. Nawet jeśli w konkretnym przypadku nie udało się „udowodnić” sięgania przez oskarżoną po środki magiczne, to przecież potencjalnie zawsze mogłaby tak uczynić.

Wiek czarownic
W zachowanych dokumentach dotyczących procesów czarownic nie zawsze można ustalić wiek osób oskarżonych. Istnieje rozpowszechnione przekonanie, że były to przeważnie kobiety w starszym wieku, staruszki według obecnych kryteriów. Należy bowiem pamiętać, iż granica starości w XVI czy XVII, a nawet XVIII stuleciu była usytuowana znacznie wcześniej. Oznaczał osobę, która ukończyła, mniej więcej, 50 rok życia. W przypadku kobiet taką cezurę stanowiło też pojawienie się menopauzy. Z bardzo fragmentarycznych informacji dotyczących kryterium wieku można sformułować tezę, iż rzeczywiście, większość oskarżonych stanowiły kobiety „stare”. Problem ten jest mocno złożony. W społecznościach typu wiejskiego, które dominowały w typie ludności w Europie wczesnonowożytnej, pozycja kogoś, wobec kogo można było rzucić oskarżenie o czary, nie brała się z dnia na dzień. Pomijamy tutaj wymuszane na torturach obciążanie wszystkich, którzy przyszli na myśl ofiarom tortur. Z reguły osoby, które zajmowały się zielarstwem i znachorstwem, były akuszerkami lub występowały w innych rolach, czyniły tak przez wiele lat. Często było tak, że zajęcia  te kontynuowało ich potomstwo. Z dokumentacji (zachowanej) zeznań świadków wynika, iż oskarżone osoby obciążano jako winne zdarzeń sprzed 10, 20, a nawet 30 lat.

Oznacza to, iż późniejsze „czarownice” funkcjonowały w swoich rolach przez długie lata i zwykłą koleją rzeczy, zestarzały się. Opinia o kimś, iż jest „czarownicą” kształtowała się powoli, poprzez kumulowanie się różnego rodzaju podejrzeń. W starszym wieku pojawiały się problemy zdrowotne, także psychiczne, toteż zachowanie się tych osób, zwłaszcza samotnych (np. wdów), bywało odbierane przez ich otoczenie jako „dziwne”, albo uciążliwe. Tak więc  starsze, słabe fizycznie kobiety, pozbawione wsparcia rodziny, wywodzące się z gminu, były idealnym obiektem do roli „kozła ofiarnego”. Należy uwzględnić także istotny czynnik psychologiczny, jakim było powszechne wówczas przekonanie o „nadmiernej seksualności” kobiet samotnych. Mężczyźni odczuwali lęk przed takimi kobietami, natomiast nie bali się młodych i niedoświadczonych życiowo. Było to źródłem utrwalonego przekonania, że stare kobiety, dla zaspokajania swoich potrzeb seksualnych, ze względu na swoją „nieatrakcyjność”, były skazane na tego rodzaju kontakty z demonami. Ale jak w każdym zjawisku o szerokiej morfologii przyczyn, także w tym względzie bywały wyjątki. Np. w Wenecji dosyć istotną okolicznością w procesach czarownic, było oskarżenie o czary „miłosne”  kierowane je pod adresem młodych i atrakcyjnych kobiet. I właśnie w przypadku Wenecji procent oskarżonych osób w wieku do 30 lat jest wyższy, niż roczników starszych.

Zdarzało się również tak, iż skazywano czarownicę razem z jej potomstwem, które traktowano jako potencjalnych przyszłych pomocników Diabła. W głośnym polowaniu w Kraju Basków, które miało miejsce w latach 1609-1611, gdzie pozwolono na dowolność w oskarżaniu, na 1800 osób oskarżonych, 1300 stanowiły osoby nieletnie. Dopiero w wyniku interwencji Głównego Inkwizytora, Hiszpanii (Alonso de Salazar Frías), który stał na czele Rady Najwyższej, która miała wyłączne kompetencje do zatwierdzania wydawanych w takich procesach wyroków, nakazano ponowne przesłuchanie oskarżonych i w ten sposób położono kres tej aberracji. Wśród tej liczby oskarżonych trybunał inkwizycyjny poddał torturom jedynie dwie osoby, skazane uprzednio na karę śmierci. W ich wyniku zmieniono karę śmierci na karę banicji. Oskarżanie dzieci o czary, a nawet ich egzekucje, występowały w ostatnim okresie gorączki polowań, budząc rosnący opór społeczny. Było to jedna z ważnych przyczyn, która w krajach europejskich doprowadziła do formalnej „dekryminalizacji” oskarżania o czary.

Status cywilny, rodzinny i materialny czarownic
Z zachowanych dokumentów procesowych można wnioskować, iż występuje wyraźna korelacja między stanem cywilnym a oskarżeniami o czary. Większość oskarżonych kobiet stanowiły osoby niezamężne (wdowy, „stare” panny). Ważną przyczyną kierowania oskarżeń pod adresem takich osób był fakt, iż były stare i biedne, a nie wyłącznie, iż były niezamężne. Wraz z rozwojem miast i „nadumieralnością” mężczyzn, ilość samotnych kobiet bywała znacząca. Natomiast w społecznościach wiejskich obecność kobiety samotnej, nie podporządkowanej ojcu lub mężowi, wprowadzała dysonans w takiej społeczności. Bywała odbierana przez kobiety mające mężów i dzieci jako zagrożenie. W okresach nasilonych konfliktów zbrojnych lub epidemii, większość ofiar stanowili mężczyźni. Odsetek kobiet niezamężnych sięgał na wielu terenach 20-tu, a nawet 30-tu procent.

W krajach Reformacji rozwiązano wszelkie instytucje kościoła katolickiego, w tym klasztory żeńskie, które stanowiły ważny zawór bezpieczeństwa w społeczności i schronienie dla takich kobiet. Po zlikwidowaniu stowarzyszeń zakonnych, kobiety te były zdane wyłącznie na siebie. Stanowiło to drażliwy i de facto nierozwiązywalny problem społeczny. Wiele z nich stało się żebraczkami i nędzarkami, wiele miało problemy psychiczne, nie mogąc odnaleźć się
i poradzić sobie w nowej sytuacji. Były „inne” i budziły niechęć, a w końcu agresję kanalizowaną oskarżeniami o czary.

Oskarżenia o uprawianie czarów dotyczyły także kobiet zamężnych, ale wynikały one z innych przyczyn. W takich przypadku oskarżenia służyły do „regulowania” konfliktów rodzinnych z mężem lub dziećmi, jak też sporów o majątek rodzinny. Pozwalały okazać uczucie wrogości w sposób społecznie akceptowany. Czyli oskarżenia o czary stanowiły środek zastępczy do regulowania doraźnych konfliktów i spraw, trudnych do załatwienia w inny sposób. Oskarżenia takie były także popularnym środkiem rozwiązywania sporów pomiędzy dłużnikamii wierzycielami, a nawet sąsiedzkich sporów „o miedzę”.

Status społeczny czarownicy
Z dotychczas naszkicowanego obrazu można wnioskować, iż oskarżenia o czary dotykały ludzi z niższych warstw społecznych. Ludzi, którzy nie mieli wystarczających koneksji i środków materialnych dla skutecznej obrony. Wiele z nich to były osoby żyjące w przytułkach, czyli będące na utrzymaniu gminy. Pod koniec XVI i w XVII stuleciu w Europie następuje gwałtowny wzrost ludności, co przy ograniczonych zasobach materialnych społeczeństw, było przyczyną obniżenia się stopy życiowej szerokich warstw ludności. Przyrost populacji w miastach, powodowany skrajną nędzą egzystencji na wsi, wywoywał szybki wzrost cen dóbr koniecznych do życia. Szalejąca inflacja skutkowała powiększaniem się obszaru nędzy i liczby żebraków oraz osób żyjących z jałmużny. Można więc traktować „polowania na czarownice” jako „cięcia higieniczne’, za pomocą których społeczność usiłowała w części rozwiązywać problem nędzarzy. Ideologia oskarżania o czary była niejako narzędziem, do którego się uciekano, „racjonalizując” stosowanie takich praktyk, powiedzielibyśmy dzisiaj, eutanazyjnych. W „rozwiązywaniu” tego problemu, oprócz długotrwałych, logistycznie skomplikowanych i kosztownych procesów, wcale nierzadko uciekano się do linczu. Występowały np. przypadki linczu wobec osób oskarżonych o czarostwo, a uniewinnionych przez trybunał inkwizycji. Społeczność nie chciała powrotu czarownicy do swojej wioski, więc drogą linczu rozwiązywała ten problem. Rzecz jasna, lincze stanowiły zjawisko dodatkowe, ale należy mieć je na uwadze, gdyż także stanowiły część omawianego zagadnienia. Wszelkie inne cechy związane ze stereotypem czarownicy były pochodną postrzegania ich poprzez taki właśnie status społeczny.

Kontekst
Spalenie na stosie (łac. crematio), a także zjawisko tzw. polowań na czarownice, w powszechnej opinii utożsamiane jest z epoką zwaną Średniowieczem, podczas gdy apogeum tego zjawiska przypada na wiek XVI i XVII, czyli na okres wczesnonowożytny dziejów europejskich, zwany Odrodzeniem (Renesans).

W cywilizacji europejskiej, śmierć poprzez spalenie na stosie była wówczas  jednym z rodzajów karania śmiercią. Kara poprzez spalenie była znana i stosowana w starożytności, a od Rzymian przejęli ją w VI wieku nowej ery Frankowie. Najbardziej kojarzona jest z wyrokami zapadającymi w wyniku oskarżeń o herezję. Śmierć w płomieniach symbolizowała bowiem ogień piekielny, który oprócz tego, że niszczył ciało grzesznika, spalał również całe zło, które się wiązało z treściami przez niego głoszonymi. W okresie nazywanym Średniowieczem kara ta nie była zbyt często stosowana. Oczywiście, można przywołać głośne przypadki krucjaty przeciwko albigensom, spalenia przywódców Zakonu Templariuszy, spalenie Joanny d”Arc czy Jana Husa oraz zatwardziałych zwolenników husytyzmu (np. w Małopolsce i Wielkopolsce), albo ukarania w Cesarstwie Bizantyjskim przywódców herezji bogomiłów. Ale to są na ogół tylko wyjątki potwierdzające regułę. Średniowiecze w Europie nie było epoką masowych stosów. Przypadek dominikanina Girolamo Savonaroli do wymienionych przykładów „nie pasuje”, gdyż rzeczony zakonnik poniósł konsekwencje stanięcia na czele buntu przeciwko władzy rodu Medyceuszów we Florencji.

Oprócz obwinionych o herezję, na śmierć przez spalenie na stosie byli skazywani fałszerze monet. Uzasadniano ten rodzaj kary dla nich, że skoro do stopienia metalu potrzebny jest ogień, więc oszust, analogicznie, powinien zginąć w płomieniach. Takie przestępstwa stanowiły nie mniejsze (raczej większe) zagrożenie dla władzy danego księcia (króla), niż herezja.

W 1-ej połowie XV wieku w Czechach, na Słowacji i Śląsku podjęto na masową skalę produkcję fałszywych denarów, groszy i halerzy, którymi zrujnowano skarb królestwa polskiego (po wojnie z Zakonem Krzyżackim). Kary za fałszerstwo w praktyce dotykały tylko „dystrybutorów”, którzy szmuglowali fałszywe monety z sąsiednich krajów. Z tamtych czasów najbardziej znana jest barwna historia małżeństwa Włodka i Katarzyny ze Skrzynna (obecnie wieś Skrzyńsko k/Radomia), rodzimego odpowiednika Bonnie i Clyde’a, która to para zajmowała się głównie rabunkami i napadami, ale także w swoim zbójeckim gnieździe – zamku barwałdzkim k/Wadowic – uruchomiła produkcję fałszywych monet. Mąż Katarzyny zginął w 1458 r. podczas którejś z wypraw łupieskich, ona zaś została stracona właśnie na stosie ok. 1466 r.
Ponadto na śmierć na stosie skazywano podpalaczy, którzy uchodzili za najgroźniejszych przestępców. Należy pamiętać, ze zabudowa miast czy miejscowości w tamtym czasie była głownie drewniana.

Odmianą spalenia na stosie było upieczenie na ruszcie. Rusztem była krata z żelaznych prętów do której przykuwano skazańca, a wtedy pod kratą rozpalano ogień. Pierwszym znanym skazańcem, który poniósł śmierć w taki sposób był diakon Wawrzyniec w 258 r. (prześladowania chrześcijan za cesarza Waleriana I), czczony jako święty w Kościele rzymskim.

Błędne jest przeświadczenie, że kara poprzez spalenie na stosie była najbardziej okrutną z kar na jakie można było skazać wyrokiem sądu, zarówno w okresie polowań na czarownice, jak również wcześniej lub później. Dla porównania wymienię inne rodzaje kar śmierci stosowanych wobec skazanych: ścięcie, powieszenie, kamienowanie, obicie pałką, ukrzyżowanie, utopienie, wypuszczanie jelit, ćwiartowanie, nabijanie na pal, łamanie kołem, zakopywanie żywcem, zagłodzenie. Jedynym nie hańbiącym skazańca rodzajem egzekucji było ścięcie.

Najczęściej wykonywano wyroki przez powieszenie i odnosiły się one zazwyczaj do sprawców pospolitych przestępstw (kradzieży i rozbojów). Wraz z rozwojem miast i wzrostem liczby ich mieszkańców, wzrastała także ilość biedoty i włóczęgów, trudniącej się kradzieżami i rozbojami. Im większe miasto, tym większy problem stanowiło w nim zapewnienie ochrony mienia oraz bezpieczeństwa. Wiązało się to z zaostrzaniem kar, zaś do tego była niezbędna infrastruktura dla ich wymierzania. Prawo lokacji miejscowości było zatem powiązane z nadaniem dla ich włodarzy prawa do karania śmiercią. W większych miastach budowano szubienice, które sukcesywnie rozbudowywano. Np. w Paryżu w XIV wieku wzniesiono szubienicę składająca się z 16 słupów połączonych poziomymi belkami, na których jednorazowo mogło zawisnąć kilkudziesięciu skazańców. Paryż był jedną z największych europejskich metropolii i dlatego nie było niczym dziwnym, gdy tygodniowo wieszano tam kilkunastu lub więcej opryszków (XVI wiek)  Wykorzystywano tę szubienicę do połowy XVII stulecia. Z kolei w miastach będących dużymi miastami portowymi (np. miasta hanzeatyckie) zbiorowe egzekucje dotyczyły np. ujętych piratów.

Od wyroków skazujących stosowane były amnestie (darowanie kary) np. z okazji ważnych wydarzeń dla osoby panującego, a także ułaskawienie lub złagodzenie wyroku. Od wyroku można się było również wykupić, co dla włodarza danego miasta czy krainy było zwykle korzystniejsze, niż opłacenie kata i przetrzymywanie skazańca w lochu do chwili egzekucji na koszt swój lub danej społeczności.

**************

Dokończenie:

O polowaniach na czarownice (cz. 2)


O autorze: stan orda

lecturi te salutamus