Co się dzieje na Ukrainie?

Uświadomiłam sobie dzisiaj, że od dwóch miesięcy i tygodnia nie wspomniałam o Ukrainie.  Ostatni raz – w końcu maja, przy okazji rozmów Poroszenki z Obamą w Warszawie  /TUTAJ/.  Na początku maja zaś napisałam tekst “Ukraina-Rosja, czyli pojedynek kretynów z debilami”  /TUTAJ/.

Oba te wpisy całkowicie utraciły dziś aktualność.  W pierwszym stwierdziłam;  “Fakt, że pierwsza wizyta Poroszenki odbędzie się w Warszawie, a nie w Berlinie i że spotka się on u nas z prezydentem USA ma swoją wymowę.”.  Niestety obecnie rząd Tuska, a zwłaszcza Sikorski całkowicie wycofał się z jakiejkolwiek aktywnej roli w sprawach Ukrainy.  Pełni co najwyżej rolę “paprotki” przy Merkel i Steinmeierze i nie jest dopuszczany do żadnych ważnych rozmów.

W drugim wpisie omawiałam nieudolność obu stron konfliktu, a w szczególności władz Ukrainy.  To także zupełnie się zmieniło.  W czerwcu Ukraińcom udało się doprowadzić przynajmniej część swych wojsk do stanu gotowości bojowej i rozpoczęli natarcie na rosyjskich dywersantów.  Do chwili obecnej wyparli ich z 3/4 zajmowanego uprzednio obszaru, w tym z tak ważnych miast jak Sławiańsk i Kramatorsk.  Rosyjskim oddziałom pozostały tylko Donieck i Ługańsk oraz ich najbliższe okolice.

Donieck jest obecnie całkowicie okrążony przez sily ukraińskie i walki toczą się na jego przedmieściach /patrz –  /TUTAJ/,  w artykule tym jest też mapka ukazująca tereny zajęte aktualnie przez rosyjskich rebeliantów i miejsca starć/..  W dzisiejszym tekście Rolanda Oliphanta “WiII Vladimir Putin ever back down over Ukraine?” /TUTAJ/ czytamy m.in:

” But senior US and Nato figures say they now fear Russian intervention, probably under the guise of a “peace-keeping mission,” is more of a risk than ever before.

That is partly because, against all expectations, the Ukrainians are currently winning.

A lightning offensive last week drove salients deep into rebel territory, tightening the noose on Donetsk and pushing the separatists further into an ever-shrinking patch of land near the Russian border.

Without Russian intervention, rebel defeat seems only a matter of time.

Petro Poroshenko, the Ukrainian president, is determined to finish the war before the summer is out, and he and his generals have certainly proven themselves willing to accept both military and civilian deaths in order to do so.”

No cóż, Putin grozi interwencją od początku konfliktu, a na Krymie nawet jej dokonał, korzystając ze słabości ukraińskiej armii.  Teraz jednak miałby do czynienia ze znacznie lepiej przygotowanymi i zaprawionymi w boju oddziałami.  Ogranicza się więc do wspierania swoich dywersantów dostawami broni oraz przysyłaniem oficerów GRU i najemników.

Ofiar w ludziach nie jest tak wiele, ok. 1200 osób /dla porównania – czterotygodniowy zaledwie konflikt w Gazie pochłonął ponad 1900 ofiar/.

Na większe problemy napotykają siły ukraińskie w okolicach Ługańska.  Tam obszar zajęty przez dywersantów graniczy z Rosją i wskutek ostrzału artyleryjskiego z terytorium rosyjskiego nie udało się jak na razie okrążyć Ługańska i odciąć miasta od dostaw.  Podobno jednak uciekła z niego już połowa 400-tysięcznej ludności.

Ciekawą informację przeczytałam  /TUTAJ/.  Okazało się, że premier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, Borodaj zrezygnował ze stanowiska, a jego miejsce zajął pochodzący z Doniecka Zacharczenko – jeszcze bardziej wojowniczy.  Tak przedstawia się aktualna sytuacja.

O autorze: elig