Została pobita i oskarżona o antysemityzm

„To czyn niedopuszczalny, nie tylko zabroniony prawem, ale naganny moralnie i godzący w istotę wolnych mediów” – czytamy w komunikacie KRRiT odnoszącym się  do niedawnego ataku fizycznego na Grzegorza Miecugowa. Sam czyn jest ścigany z urzędu bynajmniej nie dlatego, że jest naganny z moralnego punktu widzenia i narusza nietykalność osobistą dziennikarza, lecz dlatego, że wyrobników fałszystowskiej propagandy traktuje się specjalnie, stawiając ich w pozycji uprzywilejowanej.

Kilka dni temu dokonano aktu agresji nieporównywalnie nikczemniejszego w swojej istocie. Ofiarą jest Polska, którą uderzono w twarz, raniąc stokroć dotkliwiej niż pana Miecugowa. Opluto bowiem po raz kolejny godność bohaterskiego narodu, który dał niezliczone dowody męstwa i szlachetności podczas II wojny światowej. Polacy w przeciwieństwie do Niemców, Rosjan i Ukraińców nie dokonywali aktów ludobójstwa ludności cywilnej. Nie robiła tego również ludność cywilna narodowości polskiej.
Na terenach II RP działały natomiast oddziały popierane przez hitlerowców i sowietów z zawartością bandytów różnej narodowości, w tym również żydowskiej, dokonujące aktów mordowania ludności polskiej. /zbrodnie w Nalibokach i Koniuchach/
Po raz kolejny polskim ofiarom i ich potomkom napluto w twarz i uczyniono z nich oprawców i katów. Uczyniono to w świetle dnia, licząc że dotychczasowa codzienna medialna plwocina oblepiła tak szczelnie oczy i rozum Polaków, że ci nie zareagują i dadzą się po raz kolejny przesunąć na pozycję winowajcy. Sprawcy liczą na naszą rosnącą obojętność i bierność.

“Wszelkie akty agresji medialnej wobec Polaków muszą się spotkać z właściwą reakcją organów ścigania, a także z potępieniem opinii publicznej” – czyje to oświadczenie? Niestety, nie jest to komunikat „operetkowej” Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji ani oficjalne stanowisko polskich organów władzy. Okazuje się po raz kolejny, że nikt nas, Polaków, nie reprezentuje, dlatego musimy zrobić to sami.
W normalnym państwie to, o czym piszę, powinno być już dawno na czołówkach mainstreamowych i niszowych mediów. Nie jest, ponieważ dokonywana operacja socjotechniczna polega na uporczywym obniżaniu poczucia wartości i godności narodu, który w swojej masie w ramach demokracji daje co 4 lata mandat do sprawowania nadzoru nad finansowymi arteriami państwa rezydentom, agentom i zwykłym degeneratom.

Więcej Żydów zginęło z rąk Polaków niż zostało przez nich uratowanych”.
„Co do tego, że w czasie wojny więcej Żydów zginęło z rąk Polaków niż zostało przez nich uratowanych, raczej nie ma wątpliwości – uważa prof. Andrzej Żbikowski z Żydowskiego Instytutu Historycznego. W rozmowie z „Wprost” zaznacza jednak, że „żadnych liczb nie zaryzykuje”. „Trudno powiedzieć, czy z rąk polskich zginęło 50 tys., 100 tys. czy może 150 tysięcy Żydów” – mówi.
Profesor kwestionuje też powojenne ustalenia, że Polacy w czasie Holokaustu uratowali 100 tys. Żydów: „To zdecydowanie zbyt optymistyczna liczba”.
Wystarczy. Prawda jest taka:

Więcej Polaków zginęło z rąk Żydów niż zostało przez nich uratowanych zarówno w czasie wojny, jak i po wojnie w okresie stalinowskich mordów. Nikt nie wypomina Żydom bierności i braku pomocy Polakom, mając na uwadze terror niemiecki, jakiemu byli poddani. Natomiast twierdzenie, że Polacy wymordowali „może 150 tys.” Żydów, jest czymś, co zasługuje nie tylko na potępienie, ale również na proces za lżenie narodu polskiego! Na to właśnie liczę. Liczę na uczciwych Żydów i normalnych Polaków. Liczę, że taka nikczemność spotka się z reakcją odpowiednich instytucji i będzie ścigana z urzędu. Liczę na niezależne media, które zamiast dyrygować politycznymi kibicami odpowiedzą odpowiednio większym kalibrem na pociski masowego rażenia, jakie stosuje antypolski front. W razie braku reakcji ze strony urzędników państwowych w rodzaju Tuska i Sikorskiego liczę na pozew, pod którym jestem gotowy się podpisać.

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne