Czy wypędzenia niosą zawsze samo zło? – przypomnienie

Chyba żadna z moich notek nie wzbudziła takich kontrowersji co ta.  Napisałam ją na początku grudnia 2009 roku  /TUTAJ/.  Bardzo jestem ciekawa, czy obecnie ktoś zwróci na nią uwagę.  Oto ona:

 

Czy wypędzenia niosą zawsze samo zło?

 

Przymusowe przesiedlanie dużych grup ludności, jej wypędzanie i tak zwane czystki etniczne są powszechnie uważane za zbrodnie przeciw ludzkości.  Towarzyszą im na ogół inne przestępstwa: morderstwa, rabunki i gwałty.  Zawsze zaś powodują one wiele cierpień.  Czy jest więc możliwe, by coś tak okropnego mogło mieć jakieś pozytywne skutki?  Popatrzmy na kilka historycznych przykładów:

W latach 20-tych XX stulecia Grecja przegrała wojnę z Turcją.  W efekcie, wszyscy Grecy zostali wygnani z Turcji, a Turcy z Grecji.  Od tego czasu nie ma otwartych konfliktów między tymi państwami i nie dochodzi też do rzezi i pogromów.  Panuje pełen niechęci, ale jednak pokój.  Po drugiej wojnie światowej, na mocy porozumień poczdamskich Niemcy zostali wysiedleni z terenu Polski, a na mocy dekretów Benesza – z Czechosłowacji.  Obecnie Niemcy, Czechy i Polska współpracują w ramach Unii Europejskiej.  Brak licznej mniejszości niemieckiej w Polsce i Czechach znacznie to ułatwia.  Polacy musieli opuścic dawne Kresy Wschodnie i przenieść się do Polski.  Skutkiem tego jest obecna poprawa stosunków z Litwą, Białorusią i Ukrainą.

W roku 1974 Turcja interweniowała zbrojnie na Cyprze.  Doszło do podziału wyspy na część północną i południową, odgrodzone od siebie strefą demarkacyjną z polami minowymi.  Wszyscy Turcy zostali przesiedleni na północ, a Grecy na południe.  Od tego czasu panuje tam pokój, a południowa cześć Cypru wręcz rozkwitła.  Podane powyżej przykłady ilustrują trafność angielskiego powiedzenia “Dobry płot robi dobrych sąsiadów”.  Opisane wyżej czystki etniczne doprowadziły do tego, że granice polityczne zaczęły się w dużym stopniu pokrywać z etnicznymi, znikły liczne ogniska zapalne i nie znoszące się nawzajem narody mogły sie wreszcie zająć czym innym, niż podsycanie wzajemnej wrogości.

Podobny proces możemy ostatnio obserwować na Bałkanach.  Po licznych wojnach w latach 90-tych XX stulecia i masowych wypędzeniach wielu grup ludności, od 10 lat panuje tam spokój.  ONZ i UE próbowały przez pewien czas promować powrót do wieloetniczności, ale po cichu z tego zrezygnowano.  Uważam, że podobne postępowanie przydałoby sie też w przypadku Palestyny.  Najlepiej by było, gdyby przegrodzoną ją wielkim murem /podobnym do tego, co już tam powstaje/ i po jednej stronie osiedlono wszystkich Arabów, a po drugiej wszystkich Żydów.  Po jakiś 50-ciu latach konflikt by wygasł.  Niestety, przynajmniej na razie nie ma siły, która byłaby w stanie tego dokonać.

Przesiedlenia i czystki miewają czasem inna dobra stronę.  Gwałtownie zmieniając warunki życia dużych grup ludzi, powoduja czasem ujawnienie sie w nich ukrytych zdolności i talentów, które bez tego pozostałyby uśpione.  Dobrym przykładem tego wydaje się być diaspora żydowska, choć w tej sprawie pojawiły sie ostatnio pewne kontrowersje.  W dniu 28.11. 2009  Rzeczpospolita opublikowała wywiad z izraelskim historykiem, profesorem Szloma Sandem, który twierdzi, że Żydzi wcale nie opuścili Palestyny, a diaspora to potomkowie innych ludów, nawróconych na judaizm.  Dzisiaj bloger Bieliński poświęcił temu sporowi ciekawą notkę p.t. “Ciężkie życie rewizjonisty”.  Niezależnie od tego, jest chyba oczywiste, że gdyby przez ostatnie 2000 lat Żydzi siedzieli kamieniem w Palestynie i paśli kozy, to nie mogliby odegrać tak dużej roli w historii ludzkości.  Widać z tego, że pozytywne skutki moga mieć nawet zbrodnie, co oczywiście nie może usprawiedliwiać tych, co je popełniają.

O autorze: elig