Czy „Nazi matki…” są dziełem niemieckich służb?

6184_3197110584151_1077552152_nNiemiecki film/serial nie pojawił się w telewizji przypadkiem. Jego przekaz skorelowany jest właściwie ze wszystkimi filmami historycznymi, które powstały ostatnio. Mógłby też  równie dobrze powstać w Polsce.

My Polacy w nim to prymitywni, fałszywi, brutalni antysemici. Nie tylko tu, właściwie wszędzie w filmach, książkach, artykułach,…. Antysemityzm jest dlatego, bo to jest w światowej opinii publicznej pocałunek śmierci. Nie ma nic gorszego. Jeszcze trochę a za granicą będą pluli na nasz widok i bojkotowali nasze towary, jak np. Holendrzy niemieckie po wojnie.

No może gorsze jest to, co w ostatnich latach dotarło do światowej opinii publicznej, tzn. pijany polski generał i/lub nieodpowiedzialni polscy piloci oraz naciskający prezydent, którzy razem spowodowali katastrofę.

Jak KGBistom to przeszło, to dlaczego Niemcy nie mieli tak zagrać, też na cały świat?

Wtedy na początku  było niszczenie „podstaw godnościowych prezydentury”, poprzez to narodu, tym razem poprzez niszczenie mitu AK. Czy robione jest to w podobnym celu? Czy Polakom szykuje się też jakąś katastrofę?

W obu wypadkach polscy „przywódcy” zachowywali się podobnie. Pośrednio przez podlegających im ludzi wspomagali akcje a oficjalnie milczeli. No i żyrowali  światowe oddziaływanie – MAK komisją Millera a ten serial jego zakupem i projekcją w najlepszym czasie, brakiem wprowadzeń, doborem dyskutantów. Bez tej pewności kolaboracji nikt by ataku nie zaryzykował.

No i jeśli można bezkarnie podetrzeć się polaczkami a oni jeszcze ponownie wybiorą największych szmaciarzy na swoich przedstawicieli, to jak szanować taki naród, który sam się nie szanuje. Takie gównozjady. No i po co, jak się można im zawsze nasrać na głowę. Większość i tak nie będzie miała o to pretensji. Będzie jak zwykle przed sobą udawała, że to deszcz pada, jak im się będzie pluło w twarz.

A ten dowcip o podcieraniu się zającem, który przyszedł w gości, opowiedział Gierkowi Breżniew po ataku na Czechosłowację w 1968. Nas też jakaś czeka po tym przygotowaniu artyleryjskim. Ekonomiczny, militarny bo psychologiczny już mamy? Można by powiedzieć, że przesadzam. Szlangbaum  z „Lalki” nawet w odmowie przyjęcia szarady „niegramatycznie-politycznej” widział antysemityzm, ja mam znacznie więcej powodów, by widzieć antypolonizm. Zresztą w tej neogebelsowskiej propagandzie to my jesteśmy obsadzeni w niezbyt przyszłościowej roli Żydów.

Dwa filmy dokumentalne – National Geographic i znanej serii o wypadkach lotniczych stręczą wersje MAK/Miller. Światu zachodniemu ona odpowiada. Teza o polskim antysemityzmie dociera stale poprzez wątki w znanych filmach. Z polskimi filmami czasu Tuska jest jeszcze gorzej.

Historia Westerplatte – nie widziałem, czytałem recenzje, w których autorzy udowadniają  kupę błędów historycznych, nielogiczności w samej akcji. Takie sympatyczne sprawy dodano doń, jak rzekome rozstrzelanie przez Polaków 4 swoich dezerterów i różne jakieś wariacje psychologiczne pokazujące obrońców w bardzo negatywnym świetle. Obrona Westerplatte jest mitem narodowym, tu ten mit próbuje się zniszczyć. W kinach właściwie nikt na to nie poszedł, zobaczymy więc w telewizji „naszych ojców” na odwyrtkę. Generała Nila nie zobaczymy, bo go telewizja nie kupiła. Nie jest antypolski.

Obława – reżyser Marcin Krzyształowicz  Film o partyzantach „tam nie ma dobra ani zła  jest „zmęczenie, apatia, okrucieństwo, prostactwo”  i posilanie się zupą z ugotowanej głowy wroga  – jak pisze o tym „dziele” dr A Krzystyniak.  Czyli AK to ludożercy. Tego nawet w „ Nasze matki, …”nie było.

Niszczenie mitu AK to też pośrednio niszczenie mitu żołnierzy wyklętych. Stali się oni idolami młodych ludzi w Polsce.

Pokłosie – proste przesłanie:  Polacy to prymitywni antysemici. Też reklamowany jako oparty na faktach a faktycznie stojący z nimi w całkowitej sprzeczności.

Historia lat 80 tych itd. służy jedynie  wyświęceniu okrągłostołowej wersji historii najnowszej i jej głównych aktorów, czy raczej marionetki wschodu i zachodu. Niewygodne fakty są eksterminowane.

„80 milionów” film o wrocławskiej opozycji w którym nie ma śladu antyokrągłostołowej, niepodległościowej Solidarności Walczącej, która stanowiła większość tamtejszej opozycji. Się rozpłynęła w powietrzu.

Realizowany Wajdy o Bolku – niewiele mający wspólnego z faktami historycznymi ale za to tegoż Bolka pięknie wybierający.

Takiego zakłamania nie było nawet za czasów PRL, poza latami stalinowskimi. Czy gdybyśmy nadal byli pod okupacją powstawałyby u nas inne filmy? Myślę, że identyczne.

Skuteczna dotąd blokada historii „Historii Roja” i ta którą udało się ominąć w wypadku w wypadku pokazującego jaka naprawdę jest Polska „Układu zamkniętego”, dzięki pieniądzom sponsorów, głównie SKOK. Wyjątkiem jest tu serial „Czas honoru” ale jak dla mnie przy takim Roju, to siódma woda po kisielu. Nasi okupanci, to „trzecie pokolenie UB” pracuje dziś równie skutecznie, jak „ich ojcowie” kiedyś.

Filmy biją w rzekomy  antysemityzm Polaków. W nasze mity. W prawdę.

PO CO? Po co idą miliony na niszczenie polskich świętości, bez których żaden naród nie istnieje? Jedyna logiczna  w takim wypadku odpowiedź, to po to, by zniszczyć ten naród, poprzez  niszczenie  dumy  bycia Polakiem. Rozmyć wartości, poczucie wspólnoty, religię. Takie rzeczy robią tylko jakieś chore ideologie. Przedtem robił to u nas faszyzm i komunizm wywodzące się z wspólnego pnia socjalizmu. Teraz to co z nich zmutowało – marksizm kulturowy.

Po co robi się z nas na siłę antysemitów? Są przyczyny wynikające z historii naszej i naszych sąsiadów. Są nam sporo winni. Moralnie, materialnie – nie zwrócą nam tych których nam zabili, nie  oddadzą tego, co w życiu naszych przodków i pośrednio naszym zniszczyli. W przeciwieństwie do naszych wielkich sąsiadów my mamy piękną historię, nie mamy powodu by wstydzić się zbrodni, bo w przeciwieństwie do nich ich nie popełniliśmy. Możemy być tylko z niej dumni, poza tą IIIRP. Powinna być dumna Europa, świat. To my powinniśmy być wzorcem, nie odwrotnie. Tyle, że my dla nich nadal jesteśmy ci gorsi, oni niczego nie zrozumieli. Nie dość, że ich elity niczego się nie nauczyły, to nie chcą się nauczyć i próbują nas przerabiać na to czym same są, i swoje społeczeństwa podobnie jak kiedyś, i nasze.

Więc próbuje się nas dosłownie zmieszać z błotem, właściwie to gównem, jak za komuny.

Ta kolejna ideologia która przychodzi z zachodu – marksizm kulturowy,  też nie jest do pogodzenia z naszą historią i kulturą, one go podważają, pokazują jego fałsz, więc próbuje się je zmienić, spacyfikować.  Nie ma innego wytłumaczenia dla tego rodzaju agresji jak wojna psychologiczna, kulturowa.

Nie jest to kulturkampf narodu przeciw narodowi, jak za Bismarcka ale atak jak za  sowietów – próba przerabiania na jakiegoś człowieka europejskiego, czy światowego. Optymalny jest mediota, konsumujący ile się da na kredyt, podejmujący impulsywnie decyzje pod wpływem reklamy sprzedającej mu zunifikowane produkty. Lewak oczywiście, wynarodowiony, zwolennik gender, eutanazji i aborcji. Marksista kulturowy – jak większość niemieckiej, europejskiej, światowej elity.

Sam niemiecki film jest równie realistyczny jak  „Naziści z księżyca” na którym to przechowali się  od wojny do dzisiejszych czasów w tajnej bazie i atakują ziemię przy pomocy latających spodków.

Grono bohaterów filmu, które pewnie poznało się w obowiązkowym od 1933 Hitler Jugend, zachowuje się w poszczególnych scenach jakby spadło z księżyca. Nie zna prawa, rozkazów, regulaminu wojskowego nakazującego witać się nazistowskim pozdrowieniem wypowiadając słowa Heil Hitler. Zajmują się oni albo ratowaniem Żydów albo zabijaniem swoich dowódców. Wszystko jest precyzyjnie zbudowane pod konkretne tezy, więc dlatego uważam, że to jest robota tamtejszych służb odpowiedzialnych za wojnę psychologiczną. Ten film w wymiarze globalnym przynosi Niemcom nie mniejsze korzyści wizerunkowe, niż „polskie obozy koncentracyjne” wymyślone i wypromowane przez ich wywiad w latach 50tych. Zostanie obejrzany w 60 krajach na całym świecie. Cena widać musiała być mocno promocyjna.

 

Dokumentalne wstawki powodują, że traktuje się ten film jako historyczny, paradokumentalny.

Na opaskach jest AK a nie WP (Wojsko Polskie), bo trzeba ich pokazać jako niezdyscyplinowaną partyzantkę, nie armię którą była.  Zresztą tej partyzantki tam w tym czasie nie było.  Miejscowości leżące w Niemczech pokazane jako leżące w Polsce, by Auschwitz nadal było ”polskim obozem”. To wszystko nie są błędy, a jest ich setki, tylko celowe przekłamania pod tezę – Polacy współwinni za zagładę Żydów. Wszyscy są winni, nikt nie jest święty. Nic – żadna scena, ujęcie, element scenografii, wygląd postaci, żadne rozejście się z prawdą historyczną nie jest w tym filmie przypadkowe. W każdym innym kraju taki bałagan i niedoróbki byłby być możliwe, tylko nie w super-precyzyjnych Niemczech – ordnug must zein. Ten pozorny bałagan ma być  alibi przeciw atakom o celowe przekłamania.

 

Co do niemieckich służb specjalnych, to nie jest tajemnicą, że zbudowano je na podstawie służb III Rzeszy. Gestapowców, ludzi z Abwery, SS. Byli też tam zbrodniarze wojenni. Ale tu, choć mentalność podobna,  widać rękę tych ze Stasi. To sowiecka metoda. Zabić ofiary dwa razy. Najpierw je same a potem, czasem też przedtem, zszargać ich dobre imię.

 

Z tego filmu finansowanego przez niemieckie państwo  i powstałego w państwowej instytucji można wysnuć jeden podstawowy wniosek. Nie ma co liczyć na partnerskie stosunki z klasą polityczną Niemiec, bo oni traktują nas instrumentalnie. Nie ma co liczyć na sojusz z nimi polityczny, militarny – jakikolwiek. Na uczciwą współpracę. Nie można im ufać, bo jak tym filmem pokazali, są nadal zdolni do wszystkiego. Nadal nie ma takiego świństwa, którego nie byliby w stanie nam zrobić.

Jeśli uznają, że to jest dla nich opłacalne, to nas zniszczą.

O autorze: R.Zaleski

Członek Konfederacji Blogerów