Strach przed konkurencją ma wielkie oczy

Moją poprzednią notkę /TUTAJ/ zakończyłam słowami:
“Teraz nastąpiła więc zmiana metody. Zamiast nieustannego ujadania i “przemysłu pogardy” postawiono na strach przed konkurencją. Jak na razie jest to skuteczne. Udało się skłócić PiS z narodowcami, Radio Maryja z “Gazetą Polską” i Telewizję Trwam z Telewizją Republika. Szerzej o tym napiszę jutro.”.

Odezwał się bloger UPARTY i napisał w odpowiedzi:

“Skłócenie naszej formacji nie jest ich dziełem, a wynika z drobnych różnic w celu działania poszczególnych odłamów, poszczególnych grup. Dla o. Rydzyka najważniejsze jest zachowanie autonomii hierarchii kościelnej. On nie chce by ktokolwiek z zewnątrz wpływał na jej działania, na ścieżki kariery i zakres obowiązków poszczególnych kapłanów. To ma być zarezerwowane tylko dla osób konsekrowanych i każde naruszenie tej zasady jest przez niego traktowane jak zamach na Kościół. Tym sposobem red. Sakiewicz jawi mu się bardzo podobnie do funkcjonariuszy PRL, którzy też chcieli wpływać na obsady stolic biskupich (…) Dochodzą oczywiście do tego jeszcze różne zabiegi służb naszych i obcych, ale byłyby one płonne, gdyby nie autentyczne postawy wielu ludzi. Postawy te ujawniają się gdy siły postpeerelowskie wyraźnie słabną i wielu ludziom wydaje się, że już jest czas na nich – vide Wipler.  To samo dotyczy współzawodnictwa między środowiskiem umownie nazwijmy tygodnika “Do Rzeczy” i Sieci..”.

Odparłam na to:

“Wola zachowania autonomii Kościoła mogła być jednym z motywów działania o. Rydzyka w sprawie abp Wielgusa. Wyciąganie tego po 6,5 roku akurat w chwili startu Telewizji Republika nie mogło jednak być przypadkiem. Charakterystyczne jest to, że o. Rydzyk nie ma żadnych innych argumentów przeciw Sakiewiczowi. Ostatnio zachował się wyjątkowo paskudnie, odmawiając Klubom Gazety Polskiej udziału w manifestacjach w sprawie multipleksu. Zignorował przy tym fakt, że co najmniej kilkaset tysięcy z podpisów pod apelem o przyznanie Trwam miejsca na multipleksie zostało zebranych własnie przez te kluby, których członkowie poświęcili swój czas i energię. Nie mieli oni nic wspólnego ze sprawą abp Wielgusa. To było ze strony o. Rydzyka małostkowe, głupie i podłe.”.

Oczywiście zostałam natychmiast oskarżona o rzucanie oszczerstw na o. Rydzyka.  Inni jednak ocenili jego ostatnie oświadczenia jeszcze gorzej.  Oto co napisała blogerka Danuta w notce “Multipleks za głowę Sakiewicza??”  /TUTAJ/:

” Aż nie chce się wierzyć, że cała ta wrzawa i uparte przyprawianie „gęby” ludziom od lat broniącym polskiej racji stanu , narażającym się co dnia na wizytę „seryjnego samobójcy” made in  Russia – to tylko i wyłącznie efekt frustracji  i obawy o odpływ widzów i słuchaczy. Tego akurat Ojciec Rydzyk obawiać się nie musi, bo Rodziny Radia Maryja to bardzo zdyscyplinowane środowisko, gotowe pójść za nim w ogień. Tu chodzi o coś innego.
Czy chodzi o warunki konieczne do spełnienia W ZAMIAN za multipleks? Czy chodzi o „głowę Sakiewicza” przyniesioną KRRiT na tacy? Żądania „przeprosin za Wielgusa” są zwyczajną hucpą, mającą doprowadzić do widowiskowej konfrontacji obydwu środowisk i zaszkodzić przede wszystkim  GP.”.

Mnie się jednak wydaje, że zarzucanie o. Rydzykowi, iż “sprzedał sojusznika w zamian za multipleks” to gruba przesada.  Nie ma na to dowodów, ani nawet poszlak.  Danuta nie docenia, jak wygodna jest pozycja dysponenta jedynego wielkiego koncernu medialnego na prawicy.  Wystarczyło , że jakiś usłużny “doradca” wmówił o. Rydzykowi, iż Telewizja Republika rzeczywiście bardzo tej pozycji zagraża, by wywołać atak furii oraz paniki, jakiego byliśmy świadkami.

Podobne zjawisko mieliśmy w PiS.  Partia ta przyjęła jako swą nieoficjalną doktrynę, że na prawo od niej powinna być tylko ściana.  Przeraziło więc ją pojawienie się prężnego Ruchu Narodowego.  W efekcie, jak napisał Andrzej Kumor  /TUTAJ/:

“Ruch Narodowy to nie jest zbawienie, są w nim ludzie, na których trzeba uważać, karmiący się teatralnością własnych póz, są tam ludzie podesłani przez służby. Z drugiej strony, wreszcie można usłyszeć Polaków mówiących z sensem i do rzeczy o obronie własnych interesów i podźwignięciu rozszabrowanego państwa.
I na to mamy odruch bezwarunkowy egzaltowanego staropanieńskiego oburzenia jedynej partii opozycyjnej dysponującej budżetowymi środkami pozwalającymi finansować z rozmachem działalność. Na domiar złego atak na RN poprowadzony został tak topornie, jakby Jerzy Urban był wiecznie żywy.  (…) Dla przełomu konieczne są nie tylko dyskusja programowa i praca organizacyjna – o wiele ważniejsze jest wywołanie mody na Polskę; mody na tradycję; mody na wiarę katolicką – tak by patriotyzm był czymś w dobrym stylu, by dla młodych ludzi był rzeczą oczywistą jak powietrze.
Tylko wtedy odbierzemy rząd dusz apostołom liberalnego bełkotu z nowej międzynarodówki. Dlatego ważne, by oddziaływać wizerunkowo – i narodowcy to robią – zwłaszcza dziewczyny!
Na to wszystko zamiast roześmianych jap starej prawicy, widać w jej oczach przerażenie i zazdrość. Czy tak się zachowują dojrzali politycy? Czy tak się zachowują polscy patrioci?”.

Podobnie wypowiedzał się Kokos26 /Mirosław Kokoszkiewicz/ w artykule”Nie ma wroga na prawicy”  /TUTAJ/:

“Nie oszukujmy się, póki co tkwimy jeszcze w okopach i jeżeli już na tym etapie prowadzimy selekcję we własnych szeregach i próbujemy określać, kto, w jakim kolorze munduru, w jakich butach i czapce oraz z jakim uzbrojeniem jest godzien ruszyć do ataku to skazujemy się tym samym na pewną porażkę.
Odzyskanie Ojczyzny nie może polegać na zastępowaniu jednego monopolu innym, tym razem słusznym, a coś mi się wydaje, że na prawicy powstaje wygodna, koncesjonowana i miękka kanapa, na której zasiedli ci, którzy we własnym przekonaniu są bardziej od innych predysponowani do niesienia sztandaru wolności,”.

Wszystkie cytowane wyżej wypowiedzi mają jeden wspólny mianownik.  Nie należy obawiać się konkurencji i starać się utrzymywać jakieś sztuczne monopole.  Jeśli głosimy wolność słowa, pluralizm w mediach i swobodę zgromadzeń, to musimy pogodzić się z tym, iż pojawiać się bedą na prawicy grupy o poglądach różnych od naszych.  Trzeba szukać z nimi porozumienia i podkreślać to, co nas łączy, a nie to, co dzieli.  Powinniśmy zyskiwać zwolenników, a nie robić sobie wrogów.

O autorze: elig