Tajemnicze wyprawy na Syberię w świetle najnowszych stosunków polsko – rosyjskich

Kto i dlaczego kupuje rzeczy we wsiach i koszarach zamieszkiwanych przez polskich zesłańców w latach 1939 – 1945? W Pinezhskim i  Shenkurskim rejonie (ros.  Пинежском и Шенкурском районах) niezidentyfikowana grupa poszukiwawcza skupuje domowe przedmioty, ubrania i dokumenty należące do Polaków, którzy byli deportowani w okolice Archangielska w latach 1939/45.

Urzędnicy polskiego MSZ nie potwierdzają, że wyprawa ma wsparcie polskiego rządu. Z kolei lokalne władze powiatowe mówią o turystach z Polski. Co się dzieje w okolicach Archangielska. Może jest konieczne wszczęcie wstępnego dochodzenia? – pisze Pravda ( dokładnie ros. Правды Северо-Запада).

Lokalni mieszkańcy mówią na przykład, że przybysze negocjują z nimi przeniesienie do Polski pozostałości baraku, w którym w latach czterdziestych mieszkali zesłańcy we wsi Rossokha (40 km od Shenkurska). Obiekt ten został wybudowane w 1932 roku. Ludzie, którzy chcą dokonać przeniesienia niszczejącego budynku podają się za Polaków lub alternatywnie – przedstawicieli, agentów polskiej strony. Podobno rząd polski na to przedsięwzięcie przeznaczył milion złotych.

Pomysł rozbiórki baraku i przeniesienia go do Polski nie spowodował żadnych zastrzeżeń u mieszkańców, urzędników, a nawet lokalnych polityków. Barak zgnił prawie całkowicie i nie był sensownie używany przez długi czas, bez względu na swoje znaczenie historyczne. Ludzie, którzy przedstawili się jako Polacy, zobowiązali się go nabyć nie bacząc na koszty. Innymi słowy, uważają Rosjanie, chcą go wykupić, to na zdrowie. Darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby.

Podobne zabiegi, według informatorów gazety, prowadzone są w rejonie Pinezhskim. Przybysze wykupują wszystko, co wiąże się z polskimi zesłańcami. Jaka tajemnica może kryć się w chęci gromadzenia rzeczy i przedmiotów z okresu 1939 -1945? Jakie jest przeznaczenie tych rzeczy i dlaczego ta praca jest wykonywana?

Jedna z bardzo prawdopodobnych hipotez głosi, że zbierane są przedmioty w celu utworzenia Muzeum Syberii w Białymstoku, które ma być otwarte w 2016 roku. Cel, czyli zachowanie pamięci Polaków deportowanych do północnych regionów Rosji w okresie od XVII do XX wieku jest słuszny.  Większość z nich zginęła. Jeśli jest to powszechnie znana prawda, to dlaczego zbieranie przedmiotów i dokumentów odbywa się w trybie tajnym?

Rosjanie zgadzają się, że jest konieczne, aby wiedzieć, pamiętać i wyciągać odpowiednie wnioski z przeszłości. Przymusowe wysiedlenia z domów,  tysiące kilometrów w ciężkiej podróży bez nadziei na powrót do ojczystego kraju można śmiało porównać do metod hitlerowskich stosowanych w obozach koncentracyjnych. Ale nie można wymazać wszystkiego. Wśród deportowanych znaleźli się Polacy, którzy nie byli wrogo nastawieni do reżimu sowieckiego. Często dobrowolnie trafiali w ramiona tej władzy, a teraz otaczani są aureolą męczenników. Każdy przypadek należałoby traktować indywidualnie.

I nie chodzi o to, że w muzeum będzie eksponowało się radykalną wrogość Polski do Rosji. Autorzy tekstu uważają, że Rosja zostanie przedstawiona, jako „więzienie narodów” z reżimem stalinowskim. Według Rosjan będzie to powód do ubiegania się o odszkodowania, a dowodów do Hagi będzie dostarczać Muzeum Syberii w Białymstoku. Przedstawiciele polskiej ambasady w Petersburgu, pytani o całą sprawę, zaprzeczają, że w okolicach Archangielska organizowane są polskie wyprawy po pamiątki z tragicznych lat minionych.

Komu więc zależy na wykupieniu opisanego wyżej baraku? Kto i dlaczego gromadzi liczne precjoza? Trudno uwierzyć, że chodzi tylko o pasjonatów i kolekcjonerów pamiątek czasu wojny. Bezinteresowni fanatycy nie mają dużych środków na takie ekspedycje. Rosjanie twierdzą, że za tymi działaniami może stać archangielska Polonia. Ale skoro racja leży po stronie Polaków, to czemu nie działają oni jawnie? – stawia pytanie autor artykułu w gazecie Pravda. W końcu, to część naszej wspólnej historii. Otwarcie pozwoliłoby uniknąć wszelkiego rodzaju spekulacji na temat deportacji Polaków. A może w obecnie panujących stosunkach polsko – rosyjskich byłyby one nie do przyjęcia?

Konkludując autor tekstu podnosi niepopularny w Polsce argument. W latach 20 – tych ubiegłego wieku  w samym Białymstoku, rzekomo mieścił się obóz dla jeńców Armii Czerwonej, uczestników tzw. marszu na Warszawę. Ich los był także ponoć nie do pozazdroszczenia. Informacje na ten temat są łatwo dostępne na stronach rosyjskojęzycznych. Dziennikarz Pravdy pyta: dlaczego (my Rosjanie) milczymy? Dlaczego obok białostockiego Muzeum Syberii nie mogłoby powstać Muzeum żołnierzy Armii Czerwonej biorących udział w kampanii polskiej? Zdaniem autora artykułu byłoby to fair. Każdy medal, jak wiadomo, ma dwie strony.

Materiał opublikowano w społeczno-politycznym dodatku gazety Pravda Północna -Zachodnia (Правды Северо-Запада) 29 maja 2013 roku.

za: http://zmianynaziemi.pl/wideo/tajemnicze-wyprawy-syberie-w-swietle-najnowszych-stosunkow-polsko-rosyjskich

 

PS”

… intrygująca wiadomość,  szczególnie że pojawia się równocześnie z kolejnym podniesieniem kwestii muzeum wypędzeń …

O autorze: ckhopi