Jak badacze walczą aby nie poznać tego co badają,

 

teczki

Jak badacze walczą aby nie poznać tego co badają,

i jak nawet opozycja im sprzyja

Od lat prowadzone są badania, podobno po to, aby poznać jak to było w PRLu, jakie poczynania prowadziła SB wobec uczelni i jak te uczelnie zwycięsko wyszły z tej konfrontacji. Tak, tak badacze nie badają pod kątem czy uczelnie wyszły zwycięsko, tylko jak wyszły zwycięsko, bo to że tak wyszły stanowi założenie tych badań – ja tak to widzę.

Fundamenty pod taką metodykę badań położyła słynna komisja prof. Jerzego Wyrozumskiego z UJ, o której pisać w pierwszym obiegu nie można, a pisanie w obiegu drugim jest przemilczane.

Iście rewelacyjna metodologia badań, wynaleziona przez zespół prof. Wyrozumskiego polegała na tym aby badania nad krzywdami ‘akademików’ w okresie PRL prowadzić tylko w środowisku beneficjentów, pomijając tych, którzy tych krzywd doznali.

Ciekawe dlaczego, mimo że Prof. Wyrozumski jednak Nobla nie dostał za ten wynalazek, inni idą w jego ślady ? Czy to dobra droga ? Dla dożywotniego utrzymania się na polskich uczelniach zapewne tak – bo fakty to potwierdzają, ale dla wyjaśnienia prawdy o uczelniach w PRL – nie . Widocznie jednak o to chodzi aby ta prawda nigdy nie ujrzała światła dziennego mimo prowadzenia czy raczej pozorowania badań.

Odnosi się wrażenie, że badający inwigilację, działania SB wobec uczelni są zdeterminowani aby tych działań w szerszym i prawdziwym kontekście akademickim nie poznać.

Bardzo słusznie badacze zapewniają, że dla SB nie było nieważnych informacji, że każda informacja np. jakie papierosy kto pali, gdzie pije kawę, komu nie mówi dzień dobry itp. była ważna i do działań operacyjnych przydatna. Takie informacje mogły zaszkodzić – zwykle tak piszą w swoich książkach, artykułach, źle oceniają osoby chętnie (a nawet niechętnie) udzielające informacji SB i jednocześnie temu zaprzeczają dochodząc do wniosku, że nikt krzywd jednak nie doznał, nikt nie został z uczelni zwolniony. Jakby na to nie patrzeć udowadniają, że ta SB, ci TW, albo byli fajtłapami i zaszkodzić nie potrafili tym co chcieli, albo tak jak sami mówią – nikomu nie chcieli szkodzić i nie zaszkodzili.

Czyli w gruncie rzeczy pełna zgodność TW i ‘pro-lustracyjnie’ (rzekomo) nastawionych badaczy. Zdumiewające – nieprawdaż ?

Ja tak nie uważam, aby żadnych szkód z tej roboty esbeckiej i ich współpracowników nie było – sama Wielka Czystka Akademicka przeprowadzona u schyłku PRL przez symbiontów: PZPR-SB- władze uczelni, była wielką szkodą i daje się we znaki do dnia dzisiejszego.

Rzecz w tym , że badacze, na ogół beneficjenci tej czystki lub przez nich reprodukowani, szkody tej nie chcą dostrzec, ani nawet badań nad nią prowadzić. Wiedzą co robią. Unikanie takich tematów pozwala im na robienie karier akademickich – bez szkody dla siebie.

Mimo, że od lat piszę o tych szkodach wyrządzonych przez peerelowskich symbiontów, zarazem pasożytów, operatorów, dezintegratorów – oni nic. Ani mnie nie cytują, ani nie krytykują. Po prostu milczą i nawet nie chcą odpowiadać na liczne pytania. Może nie potrafią, bo czystka tych co by potrafili odpowiedzieć z uczelni usunęła.

Zachodzę w głowę dlaczego najbłahsza nawet informacja przekazywana SB była ważna i mogła zaszkodzić a informacja np. że ktoś ma postawę polityczną zdecydowanie wrogą – nie zaszkodziła.
Dlaczego badacze nie chcą badać skutków takich informacji ?

Dlaczego nie chcą słyszeć o tych , o których w aktach SB są takie informacje ?

Dlaczego nie chcą ich traktować jako świadków historii – fakt, że historii jakże odmiennej od pożądanej do umieszczenia w książkach, w wynikach ‘badań’ ?

Dlaczego nie chcą porównać akt SB i akt uczelnianych – tak dla samej ciekawości aby sprawdzić, co się stało z takimi, o których takie informacje SB miała ?

Wyraźnie widać heroiczny wręcz opór/strach przed poznaniem tego co ma być zbadane .

Jeśli ktoś o postawie wrogiej dla systemu przestał być nauczycielem akademickim w ramach operacji oczyszczania uczelni z elementu niewygodnego, to nic się nie stało ! To nie zasługuje nawet na najmniejszą wzmiankę, na żadną wątpliwość odnośnie szkodliwości skutków donosów do SB ! A tak argumentują/interpretują/przekazują ci mędrcy i lud, nawet ten opozycyjny/pro-lustracyjny/antykomunistyczny – to przyjmuje.

Co to jest szkoda w ujęciu takich mędrców akademickich i takiego ludu ?

A co mówić o osobach chętnie udzielających informacji jawnym współpracownikom – tym, którzy w uczelniach podejmowali konkretne decyzje kadrowe ? Nic się nie mówi ! Nie ma, nie było sprawy ?

Ja uważam, że sprawa jest i mam dowody, że podejmowałem próby jej poznania.

Wielokrotnie chciałem podejść do tematu inaczej, czyli poznać to co jest przedmiotem badań, a nie unikać poznania.

Świadczy o tym chociażby moje Wystąpienie do Prezesa IPN w sprawie opracowania ‘CZARNEJ KSIĘGI KOMUNIZMU W NAUCE i EDUKACJI’

http://wobjw.wordpress.com/2010/01/01/wystapienie-do-prezesa-ipn-w-sprawie-opracowania-czarnej-ksiegi-komunizmu-w-nauce-i-edukacji/

z 29 kwietnia 2005 r. , w którym m .in. pisałem:

…’Oczekuję od IPN powołania specjalnej komisji złożonej z niezależnych badaczy w celu opracowania ‘Czarnej Księgi Komunizmu w Nauce i Edukacji’ , oceny represyjności nie tylko władz politycznych i esbeskich, ale także władz uczelnianych w stosunku do niezależnych nauczycieli akademickich, rozpoznania współdziałania tych władz, oraz określenia strat materialnych i intelektualnych stanowiących rezultat represji.

Oferuję moją osobę do pracy nad realizacją takiego projektu. Bardzo proszę o rzetelne ustosunkowanie się do mojego wystąpienia.’

Ale niestety, żadnego ustosunkowania się nie doczekałem! mimo, że w wystąpieniu były ostre słowa ‘ …. Chciałbym zwrócić uwagę na represyjność władz UJ, które do dnia dzisiejszego nie zamierzają zrehabilitować ani przywrócić do pracy usuniętych nauczycieli akademickich na podstawie fałszywych – na wzór esbecki oskarżeń. Po okupacji niemieckiej i po okresie stalinowskim było to możliwe, jak i była możliwa rehabilitacja osób niesłusznie oskarżanych. Obecnie nie jest to możliwe. Metody ujbeckie są bardziej skuteczne.‘Mnie uczyć zakazano’– to nie jest skutek dyrektywy Hansa Franka, lecz największych, autonomicznych ‘autorytetów’ moralnych i intelektualnych.’

Pokazałem jakie skutki dla obecnego stanu nauki w Polsce miała ówczesna i obecna polityka kadrowa polskich uczelni – i nic.

Pisałem o tym także w czasopismach np. Czarna księga komunizmu (uniwersyteckiego)

http://wobjw.wordpress.com/2010/01/01/czarna-ksiega-komunizmu-uniwersyteckiego/ (Opublikowano w Magazynie OBYWATEL nr.2 (22)2005 ) ale kompletny brak zainteresowania tematem !

Próbowałem zainteresować PAU i Solidarność – por. POLSKA AKADEMIA UMIEJĘTNOŚCI A CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU http://wobjw.wordpress.com/2009/12/30/polska-akademia-umiejetnosci-a-czarna-ksiega-komunizmu/

Solidarność UJ a CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU W NAUCE I EDUKACJI

http://wobjw.wordpress.com/2009/12/30/solidarnosc-uj-a-czarna-ksiega-komunizmu-w-nauce-i-edukacji/

Również bez skutku. Badania są co prawda prowadzone, ale na odcinku akademickim nie widać woli poznania tego co jest badane. Ci co walczą (podobno) o wolność badań, o wolność słowa, są chyba zbyt zniewoleni, aby mieć wolę wolnego badania, wolnego słowa artykułowania.

Wykluczanie wolnych badaczy całkowicie im wystarcza do zachowania dobrego samopoczucia i zachowania monopolu na prawdę, choćby była to nieprawda.

Główna teza badań – stawiana chyba a priori – mówi:uczelnie, środowisko akademickie przeszły zwycięsko przez PRL !

A jeśli fakty są inne – tym gorzej dla faktów ! i dla tych co te fakty ujawniają.

(por. dziesiątki, o ile nie setki tekstów m.in. na

Blog akademickiego nonkonformisty – Józefa Wieczorka

http://blogjw.wordpress.com/,

Niezależne Forum Akademickie – Sprawy Ludzi Nauki – http://nfapat.wordpress.com/

Lustracja i weryfikacja naukowców PRL – http://lustronauki.wordpress.com/ )

Owocnej i przemyślanej lektury życzy mimo wszystko, niezmiennie od lat – dysydent akademicki , znany prolustracyjny hunwejbin, destablizator środowiska akademickiego stabilnego swoimi patologiami, psuj młodzieży akademickiej, wrogo nastawiony do byłego i obecnego systemu, z których to systemów dawno został wykluczony, ale od czasu do czasu przeglądający się w lustrze w postawie wyprostowanej, którą chce zachować dożywotnio, nie bacząc na dożywotnie tytuły nadawane -tym z ‘podręcznymi strusiówkami’ rzecz jasna – przez prezydentów – TW, kłamców, nie-magistrów dotkniętych filipińską chorobą, czy po prostu do bulu nierozgarniętych.

Uwaga. Tekst na podstawie doświadczeń z UJ, ale nie tylko.

O autorze: Józef Wieczorek

W XX w. geolog z pasji i zawodu, dr, b. wykładowca UJ, wykluczony w PRL, w czasach Wielkiej Czystki Akademickiej, z wilczym biletem ważnym także w III RP. W XXI w. jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz reform systemu nauki i szkolnictwa wyższego, założyciel i redaktor Niezależnego Forum Akademickiego, autor kilku serwisów internetowych i książek o etyce i patologiach akademickich III RP, publicysta, współpracuje z kilkoma serwisami internetowymi, także niezależny fotoreporter – dokumentuje krakowskie ( i nie tylko) wydarzenia patriotyczne i klubowe. Jako geolog ma wiedzę, że kropla drąży skałę.