Rytualny ubój i Ikowie ludzie gór

 

czlowiek_z_Ikow

Człowiek ze społeczności Ików opisywanych przez nie wtrącającego się w ich zasady antropologa.

Agnieszka Kołakowska, córka filozofa Leszka Kołakowskiego, która mieni się -w przeciwieństwie do ojca-  konserwatystką  opowiedziała słuchaczom radia następującą anegdotkę[1]. Otóż  mer Strasburga spotkał się z rodzicami uczniów tamtejszych publicznych szkół i wytłumaczył, że w imię poszanowania laickości  instytucji publicznej, jaką jest szkoła, nie podaje się w szkolnych stołówkach w piątek ryb dla dzieci katolickich, natomiast  w imię poszanowania różnorodności, wszelkie potrawy mięsne w tych stołówkach spełniają wymagania “halal” (islamski odpowiednik żydowskiej “koszerności”).

 

Jest to najlepszy przykład niewoli narzuconych nam , obcych nam duchowo i kulturowo, w dodatku nie tylko sprzecznych wewnętrznie, lecz stosowanych asymetrycznie   standardów.

Inaczej mówiąc my – w imię tolerancji -powinniśmy szanować wszelkie obce religie i obyczaje religijne,  natomiast nie możemy oczekiwać nie tylko wzajemności, lecz sami – w imię sekularyzacji – rezygnujemy z przestrzegania obyczajów katolickich

A najważniejsze – mamy się do niczego nie wtrącać gdyż tolerancja każe nie wypowiadać się na temat obcych obyczajów, nawet skrajnie okrutnych, czy sprzecznych z naszym pojmowaniem etyki.

Powiem tak. Nic mnie nie obchodzą cudze religie, obyczaje i  neutralne dla mnie zasady.

Nie obchodzi mnie w jaki sposób „Kitaab-ut-Taharah”, czyli „Księga czystości” opisuje każdy szczegół higieny Muzułmanina. Nie obchodzi mnie ile rodzajów wody używa,  ile przedmiotów jest dopuszczanych do wniesienia do kąpieli, ile zabronionych słów i zwrotów, zabronionych kierunków, pozycji, na czym polega dobór właściwej ręki do właściwej czynności, a nawet nogi, którą wkraczamy do łaźni i którą ją opuszczamy. Nie przyszłoby mi do głowy się w to wtrącać.

 

Moja tolerancja kończy się natomiast tam gdzie zaczynają działać moje zasady.

 

Zdecydowanie nie opowiada mi na przykład ubój rytualny (dokładnie zresztą tak jak  tucz gęsi na foi gras.) i  przyznaję sobie pełne prawo nie tylko do wypowiadania się w tej sprawie, ale także zrobienia wszystkiego co mogę, aby ubój rytualny był w Polsce zakazany.

 

W wydanej w 1980 roku  książce  „Ikowie ludzie gór”, Colin Turnbull opisuje społeczność dotkniętą całkowitą anomią, społeczność zbudowaną na odrzuceniu wszelkich wartości, na złamaniu kulturowych tabu, na zaprzeczeniu naturalnym instynktom. Społeczność w której prawem jest bezprawie.

 

Po II Wojnie Światowej  afrykańskie plemię Ików zostało pozbawione terenów łowieckich i zmuszone do uprawy roli, choć w skalistym terenie rolnictwo nie dawało szans przeżycia.

W skrajnie trudnych warunkach członkowie plemienia zerwali wszelkie więzy społeczne. Okrucieństwo i przemoc stały się normą i ulubioną rozrywką. Matki nienawidziły własnych dzieci i usiłowały się ich pozbyć. Autor wielokrotnie widział matki celowo upuszczające niemowlęta na kamienistą glebę. Dzieci powyżej 3 roku życia były wypędzane z domów. Tworzyły hordę rządzącą się okrutnymi prawami.

Najbardziej charakterystyczne było szczególne poczucie humoru członków plemienia. Wyśmiewano się z chorych i umierających. Pewnego razu kilka osób czekało aż raczkujące niemowlę wsadzi rączkę w ognisko, żeby zaśmiewać się gdy się poparzyło.

 

Turnbull razem z członkami plemienia też czekał na to przezabawne wydarzenie, a potem to opisał i przeanalizował. Nie czuł się winien, że nie interweniował. Przeciwnie- czuł się winien, że zdarzało mu się dokarmiać prześladowaną przez inne dzieci dziewczynkę.

 

Było to zgodne z duchem antropologii strukturalnej Claude Levi-Strauss’a , który traktował wszystkie kultury jako równowartościowe. Antropolog mógł z szacunkiem obserwować daną kulturę , ale nie miał prawa wtrącać się do niczego.

Wierzono, że istnieje coś takiego jak obserwacja nieuczestnicząca.

Jak socjolog czy antropolog mógł wierzyć, że jego obecność nie wpływa na badaną społeczność?

Przecież każdy pomiar zmienia stan mierzonego obiektu. Zostawmy w spokoju zasadę nieoznaczoności Heisenberga,  wystarczy, że za pomocą dużego termometru laboratoryjnego będziemy mierzyć temperaturę  kieliszka odpowiednio do naszych wymagań schłodzonej wódki. Kiedy weźmiemy ją, po pomiarze , do ust dotrze do nas fakt, że temperatura wódki wzrosła, a to co zmierzyliśmy nie jest temperaturą wódki lecz  temperaturą równowagi termodynamicznej pomiędzy nią i termometrem .

 

Obserwacja nieuczestnicząca to zwykła hipostaza. To taka sama utopia jak niewidzialna ręka rynku czy standardy BBC w dziennikarstwie. To takie coś, o czym wszyscy pozytywnie mówią, ale nikt czegoś takiego nie spotkał.

A jednak podobna utopijna postawa pozwoliła autorowi spokojnie się przyglądać, jak prześladowane są słabsze dzieci , jak wynosi się chorych i starych do wąwozu, żeby tam umarli z głodu, jak matki upuszczają celowo niemowlęta, żeby się ich pozbyć.

Czy podobna utopijna tolerancja pozwoli nam na zaakceptowanie uboju rytualnego w Polsce? Czy mamy spokojnie się przyglądać jak godzinami konają wykrwawiające się powoli zwierzęta.?[2]

Czy naprawdę musimy się troszczyć w jaki sposób  Muzułmanie i Żydzi realizują swoje wyobrażenie na temat czystości mięsa? Czy musimy podporządkowywać się ich obyczajom religijnym?

 

Większość wołowiny w Polsce produkowana jest obecnie w drodze rytualnego uboju co jest publiczną tajemnicą.  Dla obrony kontraktów bliskowschodnich i inwestycji w specjalne linie technologiczne, wspieranych funduszami unijnymi,  nasze władze powołują się na wolność religijną w Polsce.

Może powinniśmy w ramach tej wolności religijnej refundować w szpitalach obrzezanie dziewczynek? A może wprowadzić poligamię?

Poseł Cezary Olejniczak oraz  minister Marek Sawicki mają  nadzieję przywrócić ustawowe przyzwolenie na ubój rytualny, co zalegalizowało by tę nielegalną praktykę po fakcie.

 

O autorze: izabela brodacka falzmann