Wyznanie grzechów

Napisałem notkę „mój słaby punkt – honor” w którym przedstawiłem swój grzech – a więc umiłowanie własnej godności. A przecież napisano: „musicie się zaprzeć samych siebie” co stanowi kontynuację nowo-narodzenia tak akcentowanego przez księdza Blachnickiego.

Ten grzech młodości jest też nauką patriotycznej triady Bóg-Honor-Ojczyzna. Ojczyzna bowiem nasza to Królestwo Niebieskie, dlatego odcięte ucho wróciło na swoje miejsce. Nie z ciałem i krwią toczymy bój ale ze zwierzchnościami anielskimi. Honor zaś może być dwojako rozumiany, raz ratowania naszego życia w trójnasób zanim kur zapieje, raz zaś ratowania tego w co wierzymy. Można się zaprzeć wiary, można położyć głowę i za wiarę spełnić 1 przykazanie. To jest problem natury człowieka, tak jak problemem biblijnym jest Judasz, który szukał porządnego króla żydowskiego a nie wirtualnego władcy niewidzialnego świata. Materializm stanowi więc bezpośrednią opozycję do idei ducha. Stanowi on na kanwie Ewangelii newralgiczny punkt nauczania. Wiedział bowiem Chrystus maczając chleb kto zdradzi, ale godził się na swój los aby i dla nas była to nauka.

Moje wyznanie grzechu nastąpiło po wyznaniu grzechów innych blogerów. Tak oto przybudówka Circ wyznała swoje grzechy usuwając moją notkę na Legionie Wierzyna, przerzucając notkę na Nowym Ekranie do działu religie. Z tego działu notka czemprędzej wróciła z powrotem do działu K.Katolicki. To nadużywanie swojej władzy, łamanie sztandarowych zasad wolności słowa, wreszcie stosowanie cenzury prewencyjnej administracji i moderatorów świadczy o straszliwej chorobie społecznej. Belka w oku tak uwierająca drzazgą w innych mediach nie jest dostrzegalna przez całą radę blogerów. Nie da się więc naprawiać tym sposobem Rzeczypospolitej. Nie da się też prowadzić sporu gdy mój komentarz bezsprzecznie polemiczny i merytoryczny jest wyrzucany z dyskusji. Pozostaje więc klakierstwo. Zwykłe lizusostwo i budowanie wspólnoty na kłamstwie pod płaszczykiem religijności. Ale skoro wymienione grzechy i kara w notce „Strzeżcie się przewrotnej mowy Jezebel” wywarły tak piorunujący wpływ na grupę a nie wyłącznie samą Circ to wyznanie grzechów staje się zbiorowym „moja wina, moja wina” Dowodzi to jedynie kolejnej mojej tezie że słowo „legion” nie pasuje do wąskiej ścieżki. Legion idzie bowiem szeroką drogą stąd właśnie w Ewangelii demony wypędzone w świnie które giną w przepaści nazywają się Legion. Czy kiedykolwiek Biblia mówi nam że wiernych Chrystusowi będzie legion? – NIE! Wręcz przeciwnie – bowiem szeroka jest droga ku zatraceniu i wielu nią podąża, niewielu zaś znajduje ścieżki Pańskie. Stąd właśnie mój pierwszy postulat do Pana Mirosława – właściwej nazwy dla blogosfery. Słowo Legion jak demoniczne przywołanie staje się bowiem niebezpieczeństwem dla odwiedzających. Za Jezusem chodziły upadłe anioły wołając do niego: „wiem kim jesteś – jesteś Synem Bożym”; „cóż my z Tobą mamy Synu Boży” – lecz on nakazywał im zamilknąć. Dziś zaś jawne nawoływanie do kultu stworzenia zamiast Stwórcy to rzeczywista śmierć duchowa w zamian za religijność.

Po moim wyznaniu grzechu wyznanie uczyniła również notą „podstępna choroba zabija rodzinę” inna blogerka. Przyznała więc że złamała przyrzeczenie dane ludziom i Bogu i rozbiła swoje małżeństwo. Przyznała że tym sposobem dała sobie prawo do własnego subiektywnego osądzania innych ludzi. Nie nakazami Zbawiciela, czy nauczaniem Kościoła ale empirycznym akademickim poglądem na rzeczywistość i życie społeczne współczesności. Ile to razy słyszeliśmy o odbieraniu bogatym i dawaniu biednym w imię sprawiedliwości społecznej? Ile to ustaw i przepisów w III Rzeszy powstało aby odseparować umysłowych. Tak oto rzeczy duchowe stały się naukowe, a duchowni stali się świeckimi psychologami i psychiatrami. Wszystko w imię przyszłości i porządku publicznego. Jak więc dziś można z perspektywy kościoła Chrystusowego ocenić rozbicie 2 małżeństw i zdradę dawnej przyjaciółki? Dodajmy przyjaciółki wiernej swojemu mężowi w doli i niedoli. Według słów samej zainteresowanej, przecież wyznała nam oficjalnie swoje grzechy przed całym światem. Cóż ja widzę pod ostatnią notką w temacie? Legion klakierów nie znających Słowa Bożego, ani też nauczania Kościoła Katolickiego jednoczy się w grzechu pychy z autorką postu. Budują pychę tym samym odwracając oblicze Pańskie od własnej przyszłości. Jak więc szukać błogosławieństwa i miłosierdzia skoro nie ma komu nawet wskazać grzechu? Upamiętajcie się więc blogerzy w ten szczególny czas wielkiego postu. Niech wyznanie grzechów będzie ku oczyszczeniu a nie zwodzeniu na manowce.

 

Jak więc można naprawić tak wiele rzeczy? Pierwszą sprawą jest post bowiem on umartwia nasze ciała i wywyższa ducha. Drugą zaś jest modlitwa bo ona jest wołaniem o łaskę, miłosierdzie i błogosławieństwo.

 

norwid

O autorze: norwid