Czym my właściwie różnimy się od masonów?

Z bloga masonki;

Nieznana biografia Jezusa

Dzisiaj przeczytałam książkę Piotra Semraua pt. Nieznana biografia Jezusa, którą wypatrzyłam na półce w księgarni Prusa, gdy oddawaliśmy do komisu 50. numer “Wolnomularza Polskiego”. Autor zastanawia się, i odpowiada na to pytanie, gdzie był Jezus podczas 18 lat swego życia, tj. między rozmowami z uczonymi w piśmie w świątyni jerozolimskiej, gdy miał lat 12, a dniem chrztu w Jordanie z ręki swego kuzyna Jana Chrzciciela. Piotr Semrau kieruje Jezusa do Egiptu, konkretnie do Aleksandrii, gdzie uczy się na lekarza (bo uzdrowicielem już jest), a następnie do Indii, gdzie poznaje tamtejsze religie, w tym buddyzm, i gdzie rozwija się jako lekarz i uzdrowiciel. Jezus Semraua jest zwyczajny i ludzki, sam nie bardzo wie, skąd u niego taka moc. Ma aurę  – tęczową, najpiękniejszą z wszystkich aur innych ludzi, które widzi jako jeden z wybranych. Czyta się wartko, choć opowieść jest nieraz dość naiwna, ale w sumie – miła. Dla porównania sięgnęłam po książkę, która stoi u mnie na półce od lat 20. czyli po Inne drogi Jezusa Wacława Korabiewicza, słynnego podróżnika, którego mój mąż poznał osobiście pod koniec jego życia (nawet mamy jego dedykację). Korabiewicz nie napisał powieści, lecz raczej relację ze swoich poszukiwań historycznych. Trop indyjski zaczął się od podróży niejakiego Nikołaja Notowicza, kapitana wojsk rosyjskich, Polaka z pochodzenia, który trafił w 1887 r. do tybetańskiego klsztoru w Himis, gdzie pozwolono mu skopiować stare manuskrypty opowiadające o kilkunastoletnim pobycie Issy – Jezusa w Indiach i Nepalu (to właśnie ponoć te lata zagubione w ewangeliach).

Aszera mówi:
9 Czerwiec 2012 o 20:43 | Odpowiedz

Nie wydaje mi się, abym swój wpis potraktowała “rewelacyjnie”. Przeczytałam książkę – zrelacjonowałam; drugą – takoż. Jezus nie był masonem. Niestety. Ale masoni mogą nim być zafascynowani. Czemu nie?

Nareszcie – kobiety!

4 Marzec 2013

To ci prezent (trochę wcześniejszy) na Dzień Kobiet! Jeden z kardynałów południowoamerykańskich (jeszcze nazwisk nie spamiętałam) powiedział, że kobiety powinny zacząć odgrywać w Kościele katolickim znacznie większą rolę niż dotychczas! Pierwsza moja myśl, że to trick wyborczy. Druga, że głupio myślę, bo progresistów wśród kardynałów mianowanych jak jeden mąż (:-)) przez Jana Pawła II lub Benedykta XVI – jak na lekarstwo, zatem takie słowa o kobietach, tylko mogą delikwentowi punktów odebrać a nie dodać. Potraktowałam wreszcie tę wypowiedź jak nasze przysłowie, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Mamy wszakże przedwiośnie…
Tak czy inaczej, w moim Parku Jurajskim dla Zapomnianych Bogiń i Bogów pewnie spore poruszenie i radość. Za pogańskich czasów pozycja bogiń była całkiem, całkiem… Moja tytułowa Aszera, była i żoną Ela, i Baala, i przez jakiś czas – nawet samego Jahwe. Nowym czytelnikom przypomnę wierszyk, jaki stworzyłam 3 lata temu, gdy założyłam mój blog:
Wciąż myślę o Aszerze i wracam do tych czasów,

gdy była tą boginią, od pereł i atłasów.

Gdy po niebiosach wiodła wyznawców swoich stada,

na szyi owijała – jak szal – rajskiego gada…

Z Jahwe miała na pieńku, bo Baala uwodziła

i żyła pełnią życia. Po prostu żyła! żyła! żyła!

Trentowski i tajemnica masońska

10 Czerwiec 2012

Dokształcam się filozoficznie. Dzisiaj przeczytałam spory kawałek  FILOZOFII MASONERII Andrzeja Nowickiego, byłego Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Polski (1997). Profesor wiele miejsca poświęca w swoim dziele polskiemu filozofowi z XIX wieku, wybitnemu masonowi Bronisławowi Ferdynandowi Trentowskiemu. Ponieważ ostatnio wiele moich myśli zajmuje masońska tajemnica, uderzyło mnie zdanie Trentowskiego z jego pośmiertnie wydanej pracy w całości poświęconej masonerii pt. Wolnomularstwo w tym, co jest jego istotą i w tym, co nią nie jest: “Jeśli jednak idea masońska jest najbardziej szczytną mądrością ludzką, to utrzymywanie masońskiej tajemnicy, czyli ukrywanie tej idei, jest największym nonsensem” (1873). To podobnie, jak ewangeliczne trzymanie światła lampy pod korcem. Przyjdzie mi postudiować więcej i napisać do “Wolnomularza Polskiego”. Pewnie jesiennego lub zimowego.

Ogieniek za Józefa R. (d. Benedykta XVI)

Trochę późno, ale dizś po południu zapaliłam mały ogieniek w intencji emerytowanego papieża. Ogieniek płonie w wielkim, ozdobionym przeze mnie kielichu, w którym już różne ognie się paliły. Najwięcej było za Jana Pawła II w kolejne rocznice jego śmierci. Myślę sobie często o Józefie-Benedykcie: jak się czuje? co sobie myśli, wędrując po salach pałacu w Castel Gandolfo? czy od razu poszedł do biblioteki? czy ma ksiażki, które z miejsca zacznie czytać? jak bardzo martwi się sytuacją Kościoła? czy będzie dostawał jakieś tajne wieści z Konklawe? czy ma swego kandydata, czy na Ducha Świętego całkowicie się zdaje? – to tylko niektóre z tych pytań. Przede wszystkim jednak emerytowany papież mi imponuje. Jakiego hartu ducha trzeba, aby zrobić to co On zrobił. Na tym tle moje rozmaite zaniechania są takie prozaiczne, małe, a i tak nie mogę sobie z nimi często poradzić. Mam jakieś kolejne postanowienia zmiany, i gdy zaczynam wątpić w swoją siłę, od razu myślę o Nim, że stary, schorowany i kruchy na pozór, a znalazł ją w sobie. Stąd ta dzisiejsza lampka za Józefa – Benedykta. Ciągle się świeci…
Podobają mi się życzenia dla nowego papieża Jana Turneau: “Powinien zwołać nowy sobór – pisze w dzisiejszej Wyborczej. Podobny w swoim rozmachu do tego sprzed wieku, ale jeszcze szerszy, z większym udziałem świeckich katolików i innych chrześcijan, przedstawicieli innych religii i ludzi nie mieszczących się myślowo w żadnej [to do mnie]. Niech głos tego zgromadzenia zabrzmi mocniej niż wszystkie kościelne orędzia i encykliki, niech trafi do wszystkich, którzy nasz świat starają się czynić choćby trochę lepszym [to też biorę do siebie]“.
PS 85 proc. wiosennego Wolnomularza jest już gotowe. Jutro idzie do łamania.

http://aszera.wordpress.com/tag/prof-andrzej-nowicki/

O autorze: circ

Iza Rostworowska