Jazgot z Gdyni

ec750cbca9cea538725acfda037bb823,14,0

Tak biedny interesariusz widzi nasz Legion. Czy oni nie są zabawni?

 

interesariusz

Dawno, dawno temu, gdy byłem jeszcze nastolatkiem uczęszczającym do szkoły średniej, przeżywałem frustrację z powodu koedukacyjności szkoły.

Nie, nie miałem nic przeciwko chodzeniu razem z dziewczynkami, wprost przeciwnie, ale wkurzało mnie to, że nie oglądały się za mną, tylko za wyrostkami ze starszych klas. Nie wiem, kto mógł wymyślić podobną torturę, na przekór prawu. Tak, na przekór, bo przecież żenić się mogłem dopiero od 21 lat, a moje klasowe koleżanki już od 18tu. No to byłoby logiczne, aby dziewczyny szły do szkoły w wieku 7 lat, a chłopczyki 10, wtedy koedukacyjna klasa by jakoś funkcjonowała, a tak – zajęcia pozalekcyjne odbywały się w całkiem innym gronie.

W ówczesnych klasach całkowitego rówieśniczego niezrozumienia dziewczyny patrzyły na kolegów z góry, jak na niedorozwinięte dzieci, co im zostało na stałe w stosunku do wszystkich facetów i stąd mamy ruch wyzwolenia kobiet i obecnie panujący matriarchat, jeszcze niedostrzegany przez męską populację. Nastały czasy, w których ciężko być facetem. Nic dziwnego, że bystrzejsi, aby dodać sobie splendoru, przybierają w sieci żeńskie pseudonimy, jak mój sieciowy znajomy, którego pseudonim kojarzy mi się z tytułem niniejszej notki.

Jedną z przyczyn niechęci o mało co kobiet do rówieśników było to, że chodzili oni do kina na westerny, a one na “filmy dla dorosłych”. Najchętniej Bergmana. Jeśli nie jarzycie, o jakie kino chodzi, to wierzcie, nic nie straciliście. Ale wtedy to był prawdziwy guru. No i jak było pójść z dziewczyną do kina, na jakiś sztucznie wydumany film, który ona musiała chłonąć w skupieniu i na nic nie pozwalała ?

Molestowałem wówczas moje klasowe “faworytki” filozoficznymi dyrdymałkami, jakoby westerny ilustrowały w prostej formie pewne odwiecznie prawdy, który każdy musi znać jak pacierz, aby rozumieć świat, że w czasach cenzury, tylko w westernie, a więc głupawym filmie kostiumowym, można przemycić polityczną krytykę obecnie panującego komuszego reżimu. W filmach Bergmana, babrającego się w psychologi jakiś popapranych damsko-męskich stosunków, taka krytyka nie ma szans prześliznąć się przez cenzurę, dlatego są one politycznie poprawne, niewarte naszego czasu.

Wspominam o westernach, bo dziwi mnie, że proste nauki,które można było z nich czerpać, zostały zapomniane. Znany mi pisarczyk, Jazgot z Gdyni, na łamach ekspedyt.org pisze “O krótkotrwałości zapału” cytując we wstępie objawienie innego pisarskiego guru, Coryllusa, według którego wszystkie rewolucje były ściemą i nie było rewolucji, której by nie kontrolowały służby. Czyste bałwochwalstwo, bo to przecież znana wszystkim prawda, od stulecia pokazywana w końskich operach, ot choćby w “Garści dynamitu” Sergia Leone , filmie co prawda beznadziejnym, ale z jakże wspaniałym, nie do zapomnienia, początkiem.
Ów znany mechanizm inspiracji buntów przez agenturę był przywoływany w celu ilustracji analogii do witryn internetowych, tworzonych niby przez zapaleńców, a w istocie przez wiadome czynniki. Cały wstęp Jazgota prowadzi do użalania się nad tym, że nowa rewolucja w sieci,  ekspedyt.org, nie rozwija się w tempie właściwym dla oazy zbiegów z nE. Okazuje się, że zbiegowie, gremialnie na hura przeprawili się na tratwę ratunkową, ale skoro tylko się usadowili u Św. Ekspedyta, to spoczęli na laurach, i jakoś nie garną się do swawoli. Ale to chyba dobrze, bo może od polskiego słomianego zapału zajęłaby się tratwa, i wsie by pagibli. A tak enklawa wypalonych będzie trwać. Ciekawe w tym jest to, że twórczy marazm jest upatrywany w narodowych cechach, a nie w przepychankach na tratwie.

Jakby szanowny Jazgot oglądał westerny, a nie Bergmana, to by wiedział, że żytniówkę sączy się w salunie, do którego można dotrzeć na kuniu, a nie w lunaparze, przed wejściem do którego trzeba wyczyścić buty. Zaiste, drobny wpis wymaga iście świętej cierpliwości. Czytasz takiego jazgota, wzbudzasz się i chcesz na gorąco dać mu odpór, a tu brzdęk, przed wpisem wymagana rejestracja, a do rejestracji, oczywiście adres pocztowy, dobrze, że nie ksero dowodu. A więc najpierw musisz utworzyć swoje setne konto pocztowe w jakiejś darmowej poczcie, tylko po to, aby ekspedyt mógł do woli przesyłać ci syf (dla tych, co nie rozumieją po polsku – spam), a potem rejestracja u świętego, być może odbiór potwierdzenia z poczty, no i już można odpowiedzieć Jazgotowi, tylko co ? Już nie pamiętam.

Całkiem jak po Titanicu. Tratwa tylko dla tych z łokciami. Ja już przeżyłem trudy rejestracji w nE, gdzie miało to jeszcze pozory sensu, bowiem nie każdy mógł się rejestrować. Ale po co biurokratycznie utrudniać wpisy, skoro i tak nie limituje się dostępu ?

PS. “Jazgot z Gdyni” jest przezwiskiem, za co przepraszam, i czytelników, i przezwanego.

O autorze: jazgdyni

Paskudny drań. Młot na czarownice. Burzy zło, by budować dobro