Dyletanci chcą dobrze

Ej, kiedyś było się młodym i pełnym zapału. Chciało się świat naprawiać. Wtedy zacząłem myśleć o Dyletantach. Jeżeli pozwolicie to przypomnę to. Oto szkic do Manifestu.

el greco

 

 

Żyjemy w strasznych i jednocześnie ciekawych czasach.

Nie tak jeszcze dawno przez świat przetoczyły się wielkie i przerażające wojny.

Wojny i zagłady, jakich historia ludzkości nie znała. Najstarsi z pośród nas przeżyli to na własnej skórze.

W tym samym czasie chore i zatrute umysły wymyśliły dwie najstraszliwsze ideologie – komunizm i faszyzm. To one doprowadziły do wojen i śmierci milionów ludzi.

Świat jeszcze się po tym wszystkim nie otrząsnął.

Różni pogrobowcy tych zabójczych ideologii, dla niepoznaki zmieniwszy maski na tak zwanych lewicowców, zielonych, neoliberałów starają się kontynuować swoją destrukcyjną robotę.

 

Pod fałszywymi i zakłamanymi hasłami starają się zniszczyć kulturę europejską, z jej wielowiekową tradycją, jej wartościami i zasadami.

Ba, ostatnio nawet zabrali się za niszczenie europejskiego systemu państwowego, realizując w ten sposób przeklęte idee Róży Luksemburg, Hitlera, Lenina i Stalina.

 

Zaczyna się likwidować humanizm.

 

Aktualne dla współczesnych, często samozwańczych przywódców są tylko ważne dwa starorzymskie hasła: divide et impera – dziel i rządź, oraz panem et circenses – chleba i igrzysk.

A większość ludzi ma być sprowadzona do roli motłochu.

 

Jednocześnie ostatnimi laty dokonał się niezależnie, choć również przy pomocy tych zbrodniczych wojen, niebywały postęp nauki i techniki.

Spowodowało to, że drastycznie zmienił się styl życia ludzi prawie na całym świecie. Lecz wszystkie te wynalazki jeszcze bardziej odhumanizowują.

Panuje przewaga techniki nad biologią i rozumem.

 

Współczesnym światem rządzi telewizor, telefon komórkowy i Internet.

 

Mam nadzieję, że właśnie ten ostatni pozwoli powrócić nam do szczytnych idei humanistycznych minionych czasów.

Potrzeba jak najwięcej ludzi o otwartych umysłach i szerokich horyzontach. A tak codziennie, ludzi, z którymi można interesująco pogadać na każdy temat.

 

Jest to zadanie dosyć trudne, gdyż potrzebna jest porządna edukacja. A psucie edukacji zaczyna się już w przedszkolach i rodzinach. A dalej jest tylko gorzej. Systemy edukacyjne na poziomach szkół podstawowych, średnich i wyższych, kiedyś w miarę spójne i logiczne, po kolei padały ofiarą zwariowanych eksperymentów tzw. reformatorów. Rezultat mamy przygnębiający: młode pokolenia są źle wyedukowane, nie mają potrzeby wiedzy i ich wyobraźnia jest w stanie uwiądu.

Do czego ta destrukcja może doprowadzić? Będziemy mieli coraz większe masy słabo myślących ludzi, którym wystarczy zapewnić podstawowe warunki bytu, aby byli zadowoleni. Ludzi bez głębszych myśli. Bombardowani telewizją i nowymi gadżetami będą się koncentrować na swej mało wymagającej pracy, taniej rozrywce i pełnym brzuchu. Nic więcej nie będzie im potrzebne.

Sterowanie tym systemem i taką społecznością przejmą dwie kasty: kasta przywódców i kasta technokratów. Przywódcy będą pracować nad tym by nowy system doskonalić i utrwalać. Technokraci natomiast zapewniać będą środki techniczne do utrzymywania systemu w ruchu, produkując dostateczną ilość żywności oraz tak potrzebnych społeczeństwu gadżetów, zaspakajających ich naturalne i wymyślone przez przywódców dążenia.

 

Jeżeli się z taką perspektywą się nie godzimy, to należy natychmiast podjąć odpowiednie kroki. Najważniejszym celem jest niedopuszczenie do zasklepienia się ludzi w roli bezwolnego motłochu. Trzeba budzić ich świadomość i zdolności samodzielnego myślenia. Trzeba pokazywać, że poza porcją codziennej papki dostarczanej przez media jest inny ciekawy świat pełen wyzwań, pytań i odpowiedzi. Sukcesem będzie, jeżeli ludzie zaczną sobie zadawać pytania. I nie o to gdzie i za ile można coś kupić, ale po co się właściwie żyje i czy to życie jest takie, jak być powinno.

 

Ktoś słusznie zauważył, że w dniu dzisiejszym władze sprawują banksterzy i gangsterzy. Dla nich właśnie produkuje się zegarki po 50 tyś dolarów, samochody po milion euro, jachty po 20 milionów i prywatne odrzutowce po 40 milionów. Podczas gdy członek społeczeństwa zakwalifikowany do motłochu zarabia 2 tysiące zł, marząc by tą sumę podwoić, bo 4 tysiące zapewnią mu względny dobrobyt, nasz krajowy bankster pan Krzysztof Bielecki zadowala się pensją 500 tyś zł. Przedstawiciel narodu w Europie, pan Buzek otrzymuje niestety tylko 100 tyś zł. No, ale Polska jest biednym krajem.

Widać od razu, że przepaść jest ogromna, co najmniej ponad stukrotna, jeżeli chodzi o zarobki. I stale się powiększa.

Dodatkowo banksterzy i gangsterzy zabezpieczyli się systemowo w ten sposób, co widać choćby w obecnym europejskim kryzysie, że gdy coś spieprzą, to za to będzie płacił motłoch. Oni kary za swe błędy nie poniosą.

 

 

Dyletanci w założeniu są ludźmi, którzy patrzą i widzą. Mają swoje zdanie, własnym umysłem ukształtowane, a nie z wiodących gazet i telewizji. To nie jest takie skomplikowane być dyletantem – trzeba przede wszystkim umieć myśleć samodzielnie, zdobywać wiedzę i kiedy tylko się da, ją rozprzestrzeniać.

I wyciągać jak najwięcej ludzi, by nie byli skazani na bycie motłochem.

 

320px-Porträt_der_Society_of_Dilettanti

 

O autorze: jazgdyni

Paskudny drań. Młot na czarownice. Burzy zło, by budować dobro