Dzielnica czerwonych latarni.

„Sama z przyjemnością kiedyś tam bywałam ale jakiś czas temu…”

Powiedz mi braciszku: Czy ja przesadzam?

Zadzwoniła do mnie siostra. Moja siostra od lat mieszka za granicą, Niedawno przyjechała do niej w odwiedziny koleżanka z Polski. Młoda, wykształcona, oczytana, po prostu inteligentna a przy tym piękna. Spędzały wolny czas oglądając zabytki architektury, zwiedzając muzea, kościoły, nie skąpiąc pieniędzy nawet na koncerty muzyki klasycznej. I oto nagle koleżanka zapragnęła zobaczyć jak w tej chwili wygląda dzielnica w której bywała przed laty, jako mała dziewczynka, odwiedzając swoją ciocię – powojenną emigrantkę.
Moja siostra powiedziała jej:
– Wiesz, tam się teraz bardzo zmieniło. Sama z przyjemnością kiedyś tam bywałam ale jakiś czas temu burmistrzem tej dzielnicy został jakiś podejrzany człowiek i zanim się obejrzeliśmy zamienił ją w „dzielnicę czerwonych latarni”.
Koleżanka na to:
– Ach tak? Powiadasz w „dzielnicę czerwonych latarni”? Nigdy nie byłam w takiej dzielnicy. Chciałabym zobaczyć jak naprawdę wygląda osławiona „dzielnica czerwonych latarni”.
Siostra odradzała jej to gorąco mówiąc:
– Słuchaj tam nie ma po co chodzić, same prostytutki, alfonsy, trochę pedałów i lesbijek, no i oczywiście klienci. Tam nie ma nic interesującego dla osoby takiej jak Ty.
A koleżanka na to:
– Ależ dlaczego? Piękne kobiety, przystojni mężczyźni, podobno siedzą w pięknych pomieszczeniach przy odsłoniętych pięknie przystrojonych oknach.
Siostra perswadowała:
– Nie idź, uwierz mi, nic tam po tobie! Ja z tobą tam nie pójdę!

Ale koleżanka poszła….

– No i jak było? – spytała siostra gdy już koleżanka wróciła.
– Wielki świat, mili, piękni, inteligentni, normalni ludzie. Pooglądałam, porozmawiałam. I wiesz nikt mnie nie nagabywał bym skorzystała z czegokolwiek! Tak im się spodobałam, że namawiali mnie abym została dłużej a na słowa, że muszę już wracać, zapraszali żebym ich częściej odwiedzała. Mówię Ci było całkiem fajnie! Tylko, gdy już byłam właściwie “na wylocie” tej dzielnicy, jeden – chyba jakiś turysta – mnie spytał “Ile biorę?”. Ale udałam, że nie zrozumiałam o co mu chodzi.

Siostra na to:
– No właśnie tego chciałam uniknąć – aby nikt tam nie zaliczył Cię do swoich, Wiesz, są takie miejsca gdzie porządnym ludziom nawet chadzać nie przystoi.
A koleżanka na to:
– Ach tam! Przecież nic takiego tam nie robiłam, chodziłam, oglądałam, trochę porozmawiałam Przecież nie poszłam tam zarabiać!
– Fakt, zarabiać tam nie poszłaś…
– Jak zwykle przesadzasz!

Powiedz mi braciszku czy ja rzeczywiście przesadzam?

O autorze: raven59

„Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki!" Łk 12,24 . (...) Uwaga: informuję, że poglądy moje, wyrażane przeze mnie na blogu i we wszelkich komentarzach, na temat osób publicznych są moją prywatną opinią na temat osób publicznych i jako takie powinny być traktowane jako dopuszczalna krytyka osób publicznych.