Kto nie ma miedzi, ten na d… siedzi

Tytuł ma sens i jest funkcjonalny, nie kierowałam się przy jego wyborze pobudkami gpsowskimi ;-)

Za długie na komentarz, więc w formie marginalnej notki.

Przeczytałam artykuł Gosi z Wrocka. Jej kapitalna analiza przyczynowo-skutkowa tak mnie ujęła, że postanowiłam sama przelać swoje myśli w edytor. Gosiu, Twoja „anatomia upadku” NE jest „chyba” trafiona, a zdolność formułowania logicznych wniosków opanowałaś na najwyższym poziomie. Mówię „chyba”, bo chyba nikt z nas tak naprawdę nie wie do końca, co jest grane, ale wiadomo, że śmierdzi na odległość.

Niewiele zagłębiałam się w lekturę biadań Opary i przepychanek na jego blogu (kompletne nieporozumienie, bo nie wiadomo, kto mu te notki zamieszczał, skoro on sam nie potrafił poprawić rażących błędów, które wytykali blogerzy, i prosił o pomoc. Czy już to nie czyni z jego pisania błazenady?). 8 listopada 2012 r. ograniczyłam częstotliwość pisania, chciałam sobie i im dać szansę, jednocześnie prosiłam o banicję dla bandy kerenorów – niestety, bezskutecznie. W tym czasie dałam linki do swoich art. wielu zaprzyjaźnionym osobom, w tym również księżom. Celowo nie usuwałam ze swojego bloga komentarzy bluźnierczych. Gdy moi czytelnicy zobaczyli te komentarze, nie mogli się nadziwić, że jeszcze tam piszę i archiwizuję. Stwierdzili, że nigdzie, przy żadnych katolickich blogach nie widzieli tak ziejącej nienawiści. Ci z Was, którzy u mnie bywali, pewnie pamiętają tą agresję. Postanowiłam wykasować z NE wszystkie notki, zostawiłam tylko dwie – dla mnie najcenniejsze, nie pozbywałam się też komentarzy. Gdy zobaczyłam, że NE zaczyna węszyć pieniądze od blogerów, szybko wykasowałam wszystko i zniknęłam razem z awatarem, wiedziałam, że upadek blisko. Potem ta inscenizacja z hakerami i wzajemnym oskarżaniem się redaktorów i Opary, to było żenua. Szkoda, że w jakiś sposób staliśmy się kartą przetargową i braliśmy niechcący udział w tej farsie jako statyści, mogąc tylko rozdziawić gęby. Nie przepadł jednak mój żaden artykuł, bo zapisałam je wszystkie jako dokumenty PDF – była taka możliwość. Wyobrażam sobie jednak wściekłość tych, którzy utopili tam cały 2- lub 1-letni dorobek intelektualny, bo wraz z portalem przepadły ich notki.

 

Dziś jeżeli cokolwiek ma się ostać, musi być zbudowane na gruncie ideowym – mówiąc językiem laika. Większość z nas wie i rozumie, że aby dzieło trwało, musi mieć solidne podstawy, musi stać na skalistym gruncie, by móc postawić się napierającym wiatrom, przypływom i odpływom. Ta podstawa to wiara, katolicyzm, Bóg  – wymieniłam wstecznie, jeśli idzie o ważność. Nie mówię tego dlatego, że są czasy ostateczne, że epoka prześladowań chrześcijaństwa właśnie się zaczęła. To po prostu tak jest, że jeśli nie postawisz dzieła na Bogu, ono runie i nic po nim nie zostanie. Bez ofiarowania dzieła Bogu, guzik wyjdzie. Jeden z psalmów mówi: „że Pan nawet we śnie darzy swych umiłowanych”, więc nie musi się trudzić wiele ten, który fundamentem swego dzieła uczynił Boga i nie mylą mu się cele ze środkami. Cel nadrzędny, apostolski, ewangeliczny, zbożny, a środki, wszystkie – byle godziwe! NE postawił na kasę w myśl zasady:  Kto nie ma miedzi ten na dupie siedzi. No i teraz nie ma miedzi, więc siedzi!

 

O autorze: Polonia