Mam dzisiaj 36 lat i jestem 8 lat po odprawianym nade mną wielkim rytuale egzorcyzmu z powodu mediumizmu.
Moja historia rozpoczyna się w roku 1863 kiedy mój prapradziadek został po powstaniu wraz z rodziną wysiedlony na Syberię. Wyjazd z Polski był równoznaczny z opuszczeniem rodzinnych stron mazowieckiego dworu w którym religia katolicka była oczywistością, a wejściem w kulturowe konteksty Rosji końca XIX wieku. Sytuacja materialna mojej rodziny w Rosji na samym początku zesłania była zła, ale szybko ustatkowała się na tyle, że mój pradziadek kształcił się we Władywostoku w szkole prowadzonej przez Niemców, rozmawiał tylko po rosyjsku i niemiecku, porzucił praktyki katolickie, fascynował się teozofią…
Teraz wyszła książka-świadectwo.
Ks. Aleksander Posacki Sj, RoseMary
Nie krocz za mną
Motto:
Prawda jest taka, że te trzy czynniki – opętany,
zły duch i egzorcysta są ściśle związane
z rzeczywistością życia i jego sensem, takim
jakiego wszyscy codziennie doświadczamy.
Ks. Malachi Martin SJ
Wydawnictwo Fronda wydało pamiętnik osoby egzorcyzmowanej. Szokujące treści zawarte w książce którą czyta się jak typowy horror, uwiarygadniają demonolog, ks. prof. dr hab. Aleksander Posacki SJ, autor wprowadzenia, oraz autor
posłowia ks. Dominik Chmielewski SDB, duszpasterz napotykający w swojej praktyce na podobne przypadki.
Reszta artykułu na Frondzie, ale jak wklejam całość, strona się sypie.
http://www.fronda.pl/a/kroczy-za-nia-demon,26704.html
Książka do zakupienia w księgarni XLM https://www.xlm.pl/nie-krocz-za-mna/
Ks. Dominik Chmielewski SDB
Świadectwo to ukazuje praktyczną postawę osoby, która przez Pana Boga została postawiona wobec konkretnego wyboru błogosławieństwa lub przekleństwa. Tego rodzaju przekleństwo dotyczy działania złego ducha w zakresie grzechów okultyzmu (trzy pokolenia przodków uprawiających okultyzm, obecność w jej domu ezoterycznych książek i przedmiotów, poddawanie jej samej tajemniczym rytuałom).
Ks. Aleksander Posacki SJ:
Silna relacja z demonem, towarzyszącym rodzinie RoseMary, zdaje się być nawiązana przez celowe akty inicjacji lucyferycznej, jakich dokonywano kilkakrotnie na przestrzeni ponad stulecia. Okoliczności tych zdarzeń potwierdzają pewne znane od dawna prawidłowości. Liczne dzieła kultury tworzone w wielu cywilizacjach i epokach ukazują historie bohaterów sięgających po „wiedzę zakazaną”. Na początku czerpali oni z niej oczekiwane korzyści, lecz szybko spotykali się także z upadkiem i cierpieniem. Prawidłowość ta nazywana jest „syndromem Fausta”.
Ks. Dominik Chmielewski SDB
Opisane w świadectwie wielokrotne manifestowanie się demona podlega prawidłowościom znanym tak z życiorysów świętych, jak i zwyczajnych osób ulegających pokusie i toczących duchowe walki w tajemnicy swoich serc. Wierni o tych rzeczach słyszą rzadko, natomiast kapłani o wiele częściej, ponieważ ludzie mówią o tym w konfesjonałach ufając, że nie zostaną przez nich odebrani jako osoby psychicznie chore. Można również zauważyć, że w świadectwie autorki manifestowanie się demona, którego widać i słychać, sygnalizuje, iż Łaska Boga i Jego światło rozeznawania dobra i zła w jej sumieniu kierowało ją do tego, by mogła zorientować się w swojej sytuacji i nabrać pewności co do demonicznego źródła własnych zdolności jasnowidzenia. Widać też, że szatan poprzez swoją obecność, wbrew własnej woli, przyczynia się do umocnienia i wzrostu duchowego osoby, która za Bożym przyzwoleniem doświadcza jego dręczenia.
Ks. Aleksander Posacki SJ:
RoseMary pisze o swojej historii rodzinnego „obciążenia okultystycznego”, pokazując wielopokoleniową dynamikę tego rodzaju duchowego nacisku, będącego owocem zwodzenia i grzechu. Łączy się to także z „kroczącym” za tym wszystkim złym duchem, którego przebiegłej i przewrotnej niszczycielskiej strategii nie należy w tym wszystkim lekceważyć (z tego też powodu, jak również ze względu na wielokrotne objawianie się demona, nadajemy tej książce tytuł: „Nie krocz za mną”). „Obciążenie okultystyczne” należy do kategorii skutków grzechów pokoleniowych, a te z kolei partycypują a te z kolei partycypują w tajemnicy grzechu pierworodnego. W tym kontekście należy unikać zarówno ideologii kryptofatalizmu, który niebezpiecznie rozgrzesza ludzkie sumienia i odpowiedzialność człowieka przez Bogiem i ludźmi, jak i bagatelizowania wpływu grzechów pokoleniowych czy rodzinnych – zwłaszcza jeżeli są to grzechy dokonywane w materii okultyzmu czy satanizmu, gdzie dostrzegamy bezpośredni lub pośredni wpływ szatana.
Ks. Dominik Chmielewski SDB
Czytając świadectwo RoseMary trudno oprzeć się wrażeniu, że osoba ta znajdowała się w sytuacji bez wyjścia, będąc na wielu płaszczyznach (duchowej, społecznej, historycznej, materialnej) niejako zdeterminowana, aby żyć w grzechu przeciwko pierwszemu przykazaniu. Przebieg wydarzeń, o których czytamy, wydaje się być świadectwem szczególnej interwencji Miłosiernego Boga, który chciał pokazać, że dla Niego nie istnieją sytuacje bez wyjścia. Pomimo skrajnie trudnych okoliczności autorka dokonuje właściwych wyborów i jej wyzwolenie następuje stosunkowo szybko i skutecznie. Moja praktyka duszpasterska dotyczy jednak i wielu takich osób, które latami walczą ze skutkami przekleństwa. Jest to tajemnica Boża, dlaczego trwa to aż tak długo i na ile jest to dopust Boży, a na ile uwolnienie zależy od radykalności decyzji osoby dręczonej pójścia za Jezusem.
Ks. Aleksander Posacki SJ:
Nie istnieją bowiem dla Boga niewybaczalne grzechy ani nieodwołalne umowy z szatanem, wyzwolenie wymaga jednak ogromnego wysiłku i odwoływania się do Bożego Miłosierdzia. Dwa pokolenia oddzielające RoseMary od pierwszego zainicjowanego nie podejmowały życia sakramentalnego, zatem same rzeczywiście pozbawiały się drogi ratunku. Osoba dająca świadectwo opisuje problem w perspektywie przodków, lecz także okoliczności nam współczesne. Ta perspektywa dodaje dodatkowego waloru książce, gdyż można ją traktować jako skróconą historię okultyzmu w Polsce, widzianą z perspektywy wiarygodnego świadka. Ukazywane są sylwetki zainicjowanych: pradziadek teozof, babcia spirytystka, dziadek mason, ojciec uwikłany w New Age.
Ks. Dominik Chmielewski SDB
Proklamując od wielu lat Dobrą Nowinę o miłości Boga do człowieka zauważałem niejednokrotnie jakąś duchową potężną barierę w umysłach chrześcijan, która nie pozwalała im całkowicie otworzyć się na Ewangelie o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym, który przyszedł na świat, aby zniszczyć dzieła diabła w ich życiu i pokazać niewyobrażalną Miłość Boga w Krzyżu Umiłowanego Syna do każdego z nich. Kiedy zacząłem szukać odpowiedzi na to pytanie w Słowie Bożym zobaczyłem, że za tymi warowniami kontrolującymi umysły i serca wierzących kryją się często niewidzialne siły nazywane przez Boga błogosławieństwami i przekleństwami.
Ks. Aleksander Posacki SJ:
Z licznych kontaktów, rozmów i opinii wielu osób dowiedziałem się, że modlitwa o uzdrowienie międzypokoleniowe przynosi dobre owoce. Wielu ludzi poczuło wielką ulgę, doświadczalną nie tylko na duszy czy psychice, ale także i fizycznie. Po przeanalizowaniu swojego drzewa genealogicznego dużo osób zaczęło rozumieć, skąd mogą pochodzić ich problemy, nie tylko osobiste, ale i rodzinne. Nie ukrywam, że jestem zwolennikiem prowadzenia modlitw o uzdrowienie międzypokoleniowe, choć z wielką ostrożnością i pod pewnymi teologicznymi warunkami, o których wspomniałem. Jest to bowiem jeszcze dziewiczy teren i dlatego jego poznawanie wymaga dużej ostrożności, jednakże nie można go przemilczeć, lekceważyć czy tym bardziej zwalczać. Byłoby to gaszeniem ducha i bezprawnym ignorowaniem doświadczeń duchowych wielu prawych ludzi.
Ks. Dominik Chmielewski SDB
W szybkim nadejściu wyzwolenia osoby składającej świadectwo mogło dużą rolę odegrać także to, że nie wpadała ona w postawę złorzeczenia Bogu za cierpienie, którego doświadczała, ale w spokoju je przyjmowała. Miała praktycznie okazaną postawę przebaczenia swojemu ojcu, pomimo iż była dzieckiem przez niego zostawionym. Błogosławieństwo, modlitwa za umierającego i przebaczenie, z jakim pojechała do ojca, kiedy ten leżał już na łożu śmierci, ochroniły ją przed skutkami przekleństwa i determinacji, w jakie usiłowano ją wprowadzić.
Ks. Aleksander Posacki SJ:
Na koniec, słuszna jest pozytywna i pełna chrześcijańskiej nadziei uwaga, że prawdziwe uzdrowienie międzypokoleniowe polega na tym, byśmy stale mieli przed oczami nasze drzewo genealogiczne i cieszyli się, jak bardzo błogosławiony jest owoc, który ono przynosi. Bo chociaż „Pan, twój Bóg, karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia”, to przecież „okazuje zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenie tym, którzy Go miłują i przestrzegają jego przykazań” (Wj 20,5-6).
Ks. Dominik Chmielewski SDB
Błogosławię przez wstawiennictwo Maryi, Matki Pięknej Miłości, każdego czytelnika książki RoseMary na drodze odnalezienia Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, który jest Jedyną Drogą prowadzącą do Prawdziwego Boga, naszego Ojca w Niebie, objawionego w Słowie Bożym i nauczaniu Kościoła katolickiego.
Jak sobie pomyślę, że to idzie na dzieci, to mnie zimne poty zlewają.
Gdybym za studenckich czasów wiedziała czym grożą zabawy w latające po stole talerzyki, wróżby, nawet lanie wosku, Tarot stawiany przez koleżanki dla zabawy, to bym uciekała od tego gdzie pieprz rośnie.
Bardzo późno to wyspowiadałam, właściwie nie dawno,- jak sobie nagle to przypomniałam i uświadomiłam grozę, zaraz poleciałam do spowiedzi, by się ”dospowiadać”.
tarot? mnie kiedyś dotknięcie czyichś kart tak pierdyknęło prądem, że omal nie rozmazałem się na ścianie. spotkało mnie i parę innych zdarzeń a wiele słyszałem ale pisać nie będę. stąd wiem, że lepiej trzymać się z dala, i mówiąc niektórych językiem- stawiać barierę czy jakoś tak. to nie zabawa i jak dla mnie nie chodzi o jakieś niezbadane para-moce umysłu (zresztą nauka gromi parapsychologię, więc pozostaje tylko gorsze wytłumaczenie). już ześwirowanie wydaje się najgorszą rzeczą a przecież grozi i więcej.
Dzięki Bogu, że ja miałam do tego zawsze dystans, nie podniecało mnie to, ale faktem jest, że traktowałam to zbyt lekko. Z drugiej strony może to mnie uratowało.
Rozum mnie ocalił, bo rozum miał dystans, obserwował z boku i ważył, dociekał.
może i rozum, ale często pojawia się niepokój (jako odbicie sprzeczności) a nawet wstyd, poczucie niestosowności, grzechu jako naturalny mechanizm obronny i rozumu, i sumienia. Krytyczne podejście też dobrą oznaką, że chcemy coś zrozumieć a nie bezkrytycznie przyjąć dla doświadczenia.
Ja miałam wtedy tylko ciekawość, a ciekawość to nie bez kozery pierwszy stopień do piekła.
Tej ciekawości chwała Bogu towarzyszyła jednak studiositas, choć wtedy nieukierunkowana, dopiero pewien Dominikanin który zajrzał w porę, ( rzadko bywał ale zawsze w porę)zauwazył słonia w menadżerii i kazał mi natychmiast kupić Katechizm i zapoznać się ze swoją wiarą i jakimś cudem go posłuchałam. Jeszcze zanim kupiłam ten Katechizm zajrzałam w Biblię (wcześniejszy prezent od Dominikanina) i już wtedy olśniło mnie gdzie jest prawda i droga. To był Duch św, moja babcia w niebie na pewno wymodliła.
Dzięki!!!
To poczucie przekraczania granicy tabu jest bardzo niebezpiecznym, krytycznym momentem. Zło potrafi być pociągające, co tak doskonale uchwycił A.Mickiewicz:
Więc kułak przycisnąwszy na schylonem czole,
Biegł ku łąkom, gdzie stawy błyszczały się w dole,
I stanął nad błotnistym; w zielonawe tonie
Łakomy wzrok utopił i błotniste wonie
Z rozkoszą ciągnął piersią, i otworzył usta
Ku nim: bo samobójstwo jak każda rozpusta
Jest wymyślną; on w głowy szalonym zawrocie
Czuł niewymowny pociąg utopić się w błocie
spotkało mnie i parę innych zdarzeń a wiele słyszałem ale pisać nie będę.
A ja bym prosił Cię abyś powiedział. Mnie to pomoże na pewno, wiem. Może i innym – nie wiem, ale mam nadzieję, że tak.
Pozdrawiam!
Alegoryczne, choć mnie i rozśmiesza ta alegoria grzechu, przypomina mi też powiedzenie ”tarzać się w grzechu”.
Jak patrzę na naszych polityków i ich ”ustawy” nieodparcie ciśnie mi się na usta.
Notka już spadła, ale napiszę, bo wcześniej nie miałam okazji.
Jestem na 80 stronie tej zajmującej książki… Tam jest wyjaśnienie, tylko trzeba odczytać między wierszami, dlaczego upadło powstanie warszawskie (!).
Boże, ile my, Polacy mamy winy na sumieniu przeciwko 1. Bożemu Przykazaniu. Za to trzeba przepraszać. Ja nie wiem, czy Polacy mają gdzieś w jakiejś modlitwie błaganie Boga o wybaczenie za grzechy okultyzmu, wszelakiej hiromancji, chiro— i co tam jeszcze.
Boże mój drogi, ile ludzi wywołało ducha, ale nie wiedzą, że to zawsze przychodzi szatan. Kiedyś lubiłam oglądać film – uwierz w ducha, teraz już wiem, ze to kłamstwo, bo zawsze przychodzi demon, choć chcemy widzieć naszego kochanego zmarłego… Diabeł ubiera się w różne fatałaszeczki… Oj, chyba napiszę o tym notkę…
Czyżby to był temat na kolejną notkę? Prosiłbym :)
Poczekam, przemodlę, niech dojrzeje, jak Bóg da, to może zdążę przed Triduum… :-)
Całe pokolenie inteligencji się tym zajmowało. Pamiętam z dzieciństwa książkę nt. okultyzmu, którą pożyczył moim rodzicom lekarz z naszego miasteczka, bo się tym interesował. Były tam zdjęcia duchów w postaci plazmy, które wychodziły z ramienia medium Kluskiego, odciski gipsowe rąk, o które proszono duchy, itd. Wszystko podpisane nazwiskami ”komisji”, które w tym brały udział, lekarzy, prawników, ziemian m. in było nazwisko Piłsudskiego i Mościckiego. Szeptali coś tam, że dzieciom nie wolno tego oglądać, co oczywiście wzbudziło ciekawość. Pamiętam jak lekarz wymieniał te znane nazwiska jako rekomendację, wtedy rekomendacja to było coś. I ci ludzie zaciągnęli dług u Pana Boga, bo swoimi nazwiskami zwiedli maluczkich, by grzeszyli ciekawością jak oni. Ludzie odchodzili tym od nakazów chrześcijaństwa, a konflikt autorytetów rósł.
Moja znajoma katoliczka kupowała swojej córeczce czasopismo dla dzieci Witch. Kiedy zwróciłam jej uwagę mówiąc, że tam są treści okultystyczne i sposoby na inicjację diabelską, wyśmiała mnie i powiedziała, że to taka zabawa. Wszyscy mają się za katolików, wszyscy, 90% Polaków, a jak jest, to widać.