17 marca opublikowałem tekst pt Zarządzanie strachem, czyli Włochów wina!, w którym poinformowałem, że na koronawirusa mam, cytuję – wywalone.
Dlaczego mam – wyjaśniłem, po czym oddałem się swoim ulubionym zajęciom.
Tekst powstał w momencie, gdy w PRL-bis stosowne służby naliczyły 5 (słownie: pięć) osób, które na tego koronawirusa zmarły.
Dodałem, że o 5 za dużo, ale tylko 5.
W tak zwanym międzyczasie pojechałem sobie na wieś: pogoda w połowie ub. tygodnia była śliczna, pod koniec też niezła, toteż oddałem się swoim kolejnym, ulubionym zajęciom (bo mi jeszcze nie zabronili), między innymi uwędziłem sobie boczek i karkówkę.
Wiatr był dziarski, drewno starannie dobrane, więc wędzenie szło mi doskonale.
Fotel pod żywopłotem, kawa, z wędzarni zapach, jak za mojego dzieciństwa, a ludzi (jak to na wsi) – mało, tak że w zasięgu wzroku miałem 2-3 osoby.
Po wędzeniu zrobiło mi się lekko na duszy (i w torbie, bo z 1 kilograma mięsa zostaje średnio 60 deko wędzonki, ale ja, wzorem naszych przodków, nie używam żadnych zalew, szpryc, azotanów i innego badziewia, a traktuję mięso wyłącznie suchą solą, wcieraną starannie tymi rękami).
***
Po powrocie do stolicy czekała na mnie znana już moim wiernym Czytelnikom (i nabludatielom) brzoskwinia, tym razem już w pełnym rozkwicie, co oznacza obietnicę sporego plonu, bo ona z tych samopylnych jest (niektórzy mogą jej tego pozazdrościć).
Mając w lodówce wędzonki, a na balkonie rozkwitłą brzoskwinię, zaś w ręce wydaną po rosyjsku (taka prawda – po rosyjsku, jest taki język), a kupioną 4 miesiące temu (inna epoka….) na warszawskich Targach Książki Historycznej, opisującą dalsze, fascynujące losy polskich, wziętych po 17 września przez sowietów do niewoli i wcielonych do czerwonej floty okrętów Flotylli Pińskiej książkę, doszedłem do wniosku, że mam na tego koronawirusa nie tylko wywalone, ale wywalone coraz bardziej, a nawet dubeltowo.
Dlaczego?
A dlatego, że dziś, czyli 23 marca, 6 dni po napisaniu poprzedniego tekstu, liczba ofiar koronawirusa w Polsce wzrosła do 8 (słownie – ośmiu), co jest o 8 za dużo, ale jednak tylko 8.
Jak rozumiem, pisowska w przeważającej większości Publiczność, nie kwestionuje tych danych, nie będzie mi się tu wydzierać, że fejk nius czy takie tam, bo dla pisowskiej Publiczności ( jak wspomniałem, w zdecydowanej większości na tym blogowisku występującej) minister zdrowia Szumowski jest wiarygodny? Tak?
No właśnie.
Ponieważ GUS (jak rozumiem, dla tej samej Publiczności też jest wiarygodny) poinformował, że w 2019 liczba zgonów w PRL-bis wyniosła 410 tysięcy, co jest o 410 tys. za dużo, ale po podzieleniu przez 365 wypada 1123 zmarłych na dzień,
tych 8 ludzi zmarłych w Polsce od początku tego globalnego humbugu/grandy/prowokacji/operacji terrorystycznej (wersja do wyboru) jest wynikiem mikroskopijnym.
I prosiłbym mi tu nie pisać o Włoszech, bo ja mieszkam nie we Włoszech, a w Kraju nad Wisłą, i choć Włochom, którzy – jak wyłuszczyłem w poprzednim felietoniku – w ub. roku ugościli 6 milionów Chińczyków, a w samym tylko Mediolanie (miasto takie w Lombardii, czyli w epicentrum koronawirusa) ponad milion współczuję, nie mam zamiaru się ani denerwować, ani bać, bo na dalszy rozwój wypadków zaprogramowanych przez jakiś gang łuskowców, nietoperzy, eskimosów, czekistów czy jak się te kanalie wabią, wpływu nie mam i miał nie będę.
(swoją drogą, kilkunastosekundowa sekwencja z jadącą nocą kolumną wojskowych ciężarówek wiozących – jak poinformował lektor – trumny, to majstersztyk komunikacji z kategorii wspomnianego zarządzania strachem).
***
Ale wracając do naszych baranów (to nie epitet – to cytat).
Winien jestem wyjaśnienie, dlaczego mam na koronawirusa wywalone dubeltowo:
otóż w słynnym już, a udzielonym w RMF FM Red Ziemcowi wywiadzie, Prezes Kaczyński poinformował urbi et orbi et interneti (to moje), że nie widzi powodów, żeby wyznaczone na 10 maja wybory na lokatora nieruchomości na Krakowskim Przedmieściu 46/48 przesunąć na inny termin.
Deklarację Prezesa przyjąłem z wielką radością, bo to znaczy, że on tak jak ja (cóż – ja się zadeklarowałem pierwszy) ma na tego koronawirusa wywalone, a skoro tak, to za chwilę wywalone będą mieli i marszałka Witek, eksmarszałek Karczewski, damy i gaspada Mazurek, Maląg, Brudziński, Terlecki, Czabański aż po red Lichocką, że o czeladzi i ciurach nie wspomnę.
PS. Nie wolno mi chodzić na siłownię, ale jak tylko się trochę ociepli, to corocznym zwyczajem, na większy balkon wystawiam ławkę treningową, zestaw sztangielek i ketli, i będę miał siłownię własną, co każdemu, kto ma balkon (lub ogródek) polecam.
http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/zarzadzanie-strachem-czyli-wochow-wina
Widzę, że dzisiaj na stronie pełna garść statystyk dowodzących jak bardzo mamy się nie bać koronawirusa.
Poczekajmy jeszcze kilka tygodni na ostateczne ferowanie wyroków, bo ja takim optymistą jak Wy, nie jestem. Polska jest bowiem dopiero na pierwszej prostej tej potwornej epidemii. Gdzie są Włochy z Hiszpanią? A co, jeśli dopiero wchodzą w pierwszy wiraż?
Ludzie dzisiaj bardziej wierzą w telewizor niż w to co widzą na własne oczy.
Już od pewnego czasu mam takie skojarzenie, że ten apokaliptyczny “obraz Bestii”, który przemówił i któremu ludzie oddają pokłon to telewizja, czy bardziej ogólnie ogłupiające media.
To oczywiście tylko moje luźne skojarzenie, a nie interpretacja teologiczna. Co ciekawe zaraz dalej jest mowa o tym, że przy współudziale tego obrazu ludzie otrzymają znamię do sprzedawania i kupowania, a antygotówkowa histeria właśnie się rozkręca.
Zarządzanie strachem – strategia socjotechniczna i propagandowa polegająca na instrumentalnym wykorzystaniu emocji strachu, w celu kontrolowania i manipulowania grupami lub całymi społeczeństwami. Opiera się na konstruowaniu, nakierowywaniu oraz skutecznym podsycaniu lęków społecznych lub paniki moralnej, w konsekwencji czego, osoba lub osoby zarządzające strachem mogą postawić się w roli obrońcy[1].
Zarządzanie strachem wykorzystywane jest w komunikacji politycznej jako narzędzie służące do realizacji celów politycznych przez budowanie poparcia społecznego[1]. W danych momentach historycznych może być najważniejszym i najszybszym instrumentem rządzenia państwem albo społecznością. Jednym z efektów zarządzania strachem jest rozdźwięk pomiędzy społecznym poczuciem bezpieczeństwa a realnym zagrożeniem.
Osoby korzystające ze strategii zarządzania strachem bywają nazywane handlarzami strachu[2]. Strategia zarządzania strachem jest pojęciem pokrewnym do kultury strachu.
Spis treści
CharakterystykaEdytuj
Etapy zarządzania strachemEdytuj
Wyróżnia się trzy etapy zarządzania strachem. W modelu teoretycznym następują one bezpośrednio po sobie, jednak w praktyce mogą występować równolegle.
Stworzenie narracji strachu i komunikacja jej do społeczeństwa. W początkowym etapie stosowania tej strategii, celem jest wytworzenie strachu, który jednocześnie często jest ukryty i w intencji korzystającego ze strategii ma pozostać nieuświadamiany przez grupę/społeczeństwo, do której kierowany jest komunikat handlarzy strachu.
Podtrzymywaniu permanentnego poczucia stanu zagrożenia (“pozornego stanu nadzwyczajnego”). Handlarz strachu konsekwentnie komunikuje swoją narrację, stale wyolbrzymiając zagrożenie, lub wręcz całkowicie zniekształcając prawdę na jego temat. Konsekwencją utrzymywania poczucia stanu zagrożenia jest społeczne przyzwolenie na działania polityczne / społeczne, które w innych okolicznościach byłyby przez nie uważane za niedopuszczalne.
Zaoferowanie remedium. Osoby/podmioty zarządzające strachem uzupełniają wyjściową narrację o wizję rozwiązania lub zniwelowania źródła strachu. Remedium to jest uproszczone, zwykle zbudowane jest wokół reakcji unikowej, ma też charakter prostej alternatywy “albo… albo”. Celem handlarza strachu jest wytworzenie w manipulowanej społeczności przekonania, że jedynym możliwym ratunkiem przed “zagrożeniem” jest udzielenie poparcia i podporządkowanie się proponowanym przez niego politykom / działaniom.
Wiki
W służbie NWO
Znana dziennikarka TVN, Anna Kalczyńska na TT:
Rzecznik targowicy chwali polskich niewolników /Wprost/
Pan prezes taki spokojny (“taka siła spokoju” 2.0) i już myśli o wyborach a co z okrągłą “dziesiętnicą” smoleńską?Może jakaś specjalna dyspensa z tej okazji będzie dla wyznawców prezesa.Straszliwy wirus usunął cień tak wiele trudnych spraw.
Ciekawe kiedy do kompletu zostanie odkurzona narracja o internecie, który “zagraża demokracji”
Już sobie wyobrażam komunikat. W trosce o bezpieczeństwo każdy operator dostarczający usługi jest zobowiązany filtrować niezweryfikowane treści treści ze względu na “fake newsy i mowę nienawiści”. Żaden portal nie mający certyfikatu Ministerstwa Prawdy nie będzie mógł publikować w sieci.
Za wcześnie na ostateczne wnioski ale mi polski lockdown nie przeszkadza.
Zamknięte jest to co mi od dawna było nie potrzebne: kina z głupimi filmami, stadiony, hale, teatry z wulgarnymi wygłupami aktorów, koncerty “gwiazd”, wszelkie gówniane “iwenty”, w mojej filharmonii też już były wygłupy i puszczanie oka do niewyrobionej publiczności. Do kościoła chodzę sporadycznie, od dawna modliłem się po swojemu na spacerze.
Ponadto.
Benzyna najtańsza od 15 lat, mniejszy ruch na drogach, w sklepach też. Pojechałem do nadmorskiej miejscowości a tam ZERO NIEMIECKICH EMERYTÓW, pierwszy raz chyba od 25 lat.
Nikt ode mnie nic nie chce, niczego nie wciska, nie zaprasza, nie oferuje biletów, wycieczek, prezentacji, otwarć, jubileuszy.
Spokój.