Tzw. Deklaracja Rzymska jest niemającym mocy prawnej bełkotem. Niezależnie od tego warto jednak wiedzieć, co podpisała premier Szydło, tym bardziej, że sam fakt został ogłoszony jako coś pozytywnego.
Z tekstu deklaracji wynika, że unijny projekt nie będzie korygowany, a umieszczone w nim sformułowania w sposób jednoznaczny potwierdzają dotychczasowy kierunek w którym podąża „integrująca się Unia”.
Określenia, które wkomponowano w tekst przypominają słynny rodzaj drobnego druczku na bankowych umowach, który zazwyczaj jest pomijany przez nieuważnego czytelnika. Można je też porównać do furtki przez którą, tak jak do tej pory, będą napływać do Europy ubogacający nas kulturalnie imigranci.
Unia, która chroni nasze dziedzictwo kulturowe i promuje różnorodność kulturową.
Jest to osobliwe zdanie, tym bardziej jeżeli się je rozpatruje w kontekście dotychczasowej deprecjacji wartości wywodzących się z europejskiego dziedzictwa kulturowego, niszczenia ich poprzez tzw. multikulti.
(…) Unia, w której mocny, połączony i rozwijający się jednolity rynek, otwarty na transformację technologiczną, oraz stabilna i jeszcze mocniejsza jednolita waluta stwarzają możliwości wzrostu…
Unia propagująca trwały i zrównoważony wzrost poprzez inwestycje, reformy strukturalne i prace na rzecz dokończenia budowy unii gospodarczej i walutowej.
Bezalternatywny model rozwojowy potwierdza również inny fragment:
Będziemy działać wspólnie – w zależności od potrzeb w różnym tempie i z różnym nasileniem – podążając jednocześnie w tym samym kierunku, tak jak czyniliśmy to w przeszłości, zgodnie z Traktatami, nie odmawiając tym, którzy zechcą przyłączyć się później.
Z powyższego wynika niezbicie, że pisowskie fantazmaty o zmianie Unii, wypowiadane na użytek części antykomunistycznego elektoratu, pozostają niemającymi nic wspólnego z rzeczywistością zwykłymi mrzonkami.
Czy podpisanie owej deklaracji przez polski rząd będzie oznaczać, że polskie państwo będzie zobowiązane wspierać ideę wspólnej waluty i wspólnej polityki fiskalnej na dalszym etapie „integracji” – aż do całkowitego zaniku kompetencji narodowych?
Wygląda na to, że przyzwyczajeni do lewackiego bełkotu przełknęliśmy kolejną deklarację budowania wieży Babel. W deklaracji oczywiście nie ma ani jednego słowa o Bogu, chrześcijaństwie lub Europie Ojczyzn.
______________________________________________________________________________________________________________
Ja w zapisie o walucie euro nie widzę nic złego. Jak mawiał Korwin, możemy je przyjąć np. w 2222 roku :) A tak serio, nie należy wykluczać wejścia do unii walutowej. Polska może, a nawet powinna do niej wejść, w razie gdyby stała się najsilniejszą gospodarką UE. Ale wtedy i tylko wtedy, w żadnym razie nie można tego robić przy obecnych różnicach między Polską a starą Unią.
@ Migorr
Najważniejsze w tym jest:
1) Polacy są okłamywani przez propagandę zagraniczną, a także przez polskojęzyczne media w kraju i polityków.
2) Unia jest projektem neomarksistowskim, docelowo wkomponowanym w NWO, projektem antyeuropejskim, antypolskim i antyludzkim. Właśnie tym będzie efekt końcowy tego projektu w formie ponadpaństwowego tworu w formie komunistycznej federacji regionów i to nawet nie narodowych, bo są plany zmiany granic owych regionów. Polski region nie będzie mieć obszaru tożsamego z aktualnymi granicami państwa polskiego. Będzie podzielony, a jego części będą połączone administracyjnie z częścią Ukrainy na wschodzie i częścią Niemiec na zachodzie. Zdaję sobie sprawę, że duża część społeczeństw jeszcze tego nie dostrzega, głownie z powodu stanu permanentnego naćpania medialną papką.
3) O tym, co Polska przyjmie (euro) może np. już niedługo zadecydować lewica, która według ostatnich sondaży ma zdecydowaną większość w sejmie.
Uważam, że podejście powinno być czyste i klarowne. Polska powinna mieć własny model rozwojowy, który nie wymaga żadnych specjalnych wygibasów. Wystarczy przywrócić wolność m.in. gospodarczą. Jest to aktualnie coś, o czym nawet boją się myśleć Polacy przyzwyczajeni do niewolnictwa w wymiarze wewnętrznym i zewnętrznym.
A po co unia walutowa? Jeżeli puszczamy wodze fantazji, czyli staniemy się potęgą gospodarczą, to być może nasza złotówka stanie się pieniądzem parytetowym i najlepszą, najmocniejszą walutą w Europie. Równocześnie mogą funkcjonować waluty lokalne -niewymienialne i nieoprocentowane. Oznaczać to będzie, że banksterzy wyniosą się znad Wisły.
DLACZEGO NIE?
@Migorr
Niektóre tezy Korwina wskazują na zdziecinnienie (lub trwały infantylizm).
Czy w 2223 roku Polska może przywrócić stalinizm?
Jednolita waluta to nie jakieś techniczne rozwiązanie problemów rozliczeniowych, tylko środek politycznego nacisku zmuszający państwa członkowskie do przyjęcia federacyjnego modelu UE. Zdarza się, że małżonkowie nie mają pełnej wspólnoty majątkowej, mają np. osobne konta i dobrowolnie składają się w umówionych częściach na wspólne wydatki, ale jeśli kilka rodzin ma wspólny budżet, to może być mowa o kibucu, komunie hipisowskiej (o ile pojęcie rodziny ma tam zastosowanie), sekcie lub jakimś eksperymencie socjo-politycznym w rodzaju Korei Płn. lub Kambodży za Pol-Pota.
No dobrze, może także chodzić o pierwotną gminę chrześcijańską, ale w tym ostatnim przykładzie mamy do czynienia z rzeczywistym budowaniem całego życia na fundamencie Ewangelii.
Jeśli nauczanie Chrystusa stanie się punktem odniesienia dla polityki UE tak jednoznacznie i konsekwentnie, jak miało to miejsce wśród pierwszych chrześcijan, to mogę być zwolennikiem jednolitej waluty.
W przeciwnym razie jest to podstęp służący niewoleniu narodów i społeczeństw.
Jeśli PiS mówi, że jest za “unią ojczyzn”, a faktycznie wspiera federację europejską, to PiS jest królestwem skłóconym wewnętrznie, a jeśli wierzyć Chrystusowi – takie się nie ostoi.