Po słynnym obaleniu komunizmu w 1989 roku, na fali postępu zaczęły powstawać nowoczesne bufety. Raz na cztery lata, w ramach demokracji, zmieniała się obsługa, powstawały nowe listy VIP-ów, mających przywilej sięgania pod bufetową ladę. Starzy komuniści konkurowali z komuną nowoczesną – “liberalną i demokratyczną”. Ach, cóż to była za konkurencja! Ponad podziałami, poza walką o bufet zwany potocznie korytem, pretendentów łączyła więź najsilniejsza z możliwych – wspólnota interesów, a także COŚ, co stanowi fundament liberalnej demokracji. Tym czymś jest uprzywilejowana w sferze publicznej i dominująca w polityce, słynna na cały świat – „inna orientacja”. Inaczej zorientowani, czyli uczciwi inaczej, “kradnący inaczej”, myślący inaczej, kochający inaczej zdominowali publiczną przestrzeń. Wyróżniającą się do dziś, silną grupę wsparcia stanowią miłujący demokrację, w uczciwość wierzący, lecz niepraktykujący, mający na szyldzie slogan ”warto być przyzwoitym”.
„Kradnący inaczej” działali precyzyjnie, zgodnie z nowym algorytmem. W 1990 roku, celu oswojenia społeczeństwa z nową jakością demokracji wymyślono nazwę dla powstałego, nowego ministerstwa: Ministerstwo Przekształceń Własnościowych. Ministerstwa już nie ma, lecz wszystko toczy się dalej, tak samo, czerpiąc siłę z niewyczerpalnego i odnawialnego źródła energii – inercji i ponadczasowej głupoty demokratycznej większości.
Ostatnie afery związane z przekształceniami własnościowymi nieruchomości i gruntów w Warszawie należą do tysiąca podobnych sobie. Jak to się skończy? Złodzieje mają nadzieję, że skończy się tak jak zwykle – odpowiedzialnością polityczną, czyli opuszczeniem bufetu za zbyt ostentacyjną kradzież.
______________________________________________________________________________________________________________
Rys. w ikonie wpisu: Cezary Krysztopa
Najprostszym podsumowaniem ostatniego ćwierćwiecza byłoby stwierdzenie, bez wdawania się w szczegóły, że zawiodła nas świadomość obywatelska. Przeszliśmy przyspieszony tryb nauki chwytów manipulacyjnych, od świętej klapy marynarki, poprzez rzekomą europejskość, przez koncesjonowaną antyniemieckość, aż po knajackie pojednanie, które w rzeczy samej miało nawoływać do zachowania ciszy i spokoju, w trakcie okradania nas…
Szkoda czasu i strat wymiernych, jednak w żaden sposób nie powinniśmy przekreślać tego, co niewątpliwie jest dla nas nauką z tego wynikającą, a jest to brak zaufania wobec retoryki poszczególnych formacji i osób, bez wyjątków i żadnych „dawania komuś szans”, bo ten sam mechanizm jest przerabiany od dawna, i z częstotliwością co cztery lata.
Powinniśmy twardo stanąć na stanowisku, że tylko to co państwo robi, jest jedynym obiektywnym wyznacznikiem do wydawania jakichkolwiek ocen, wszystkie pozostałe gównoburze, tak częste w mediach głównego jak i bocznego nurtu, są tylko i wyłącznie nic nie znaczącymi próbami odciągnięcia naszej uwagi od spraw podstawowych, (przykład „afery” z sałatką Pawłowicz, gdy w nocy była głosowana próby prywatyzowania lasów, jest tego najlepszym przykładem).
Wszystkie te dotychczasowe błędy, jakie były naszym udziałem, brały się z jakiejś takiej naszej dziecięcej naiwności i nadzieji, że przyjdzie ktoś, kto to wszystko „weźmie i zrobi jak należy”, i tu nieważne, czy przyjedzie jak Anders na białym koniu, czy ktoś pod krawatem na rowerze, aby za nas ( i oczywiściedla nas ) wszystko zrobić…
To nie mogło nastąpić i nie nastąpi nigdy, a każdy, kto bądzie się za takiego zbawcę podawał, bądzie fałszywy już w tym momencie, bo nikt lepiej od nas nie dopilnuje naszych interesów.
Każdy będzie się starał wykorzystać po raz kolejny nasze zaufanie, i realizować swoje interesy lub innych grup stojących za nim, nas zwodząc, lub przyparty do muru oznajmiając nam wprost, że ważniejsze są sprawy innych, jak nasze…
I nikt mu za to nic nie zrobi, bo na jego miejsce przyjdzie kolejny, który cokolwiek by nie obiecywał, nie przyszedł rozliczać, ale kontynuować dzieło poprzedników.
Nawet gdyby chciał coś ktoś zmienić, nie posiada on takiej możliwości, bo natychmiast zostanie usunięty, i na jego miejsce wstawiony będzie kolejna osoba, tym razem nie sprawiająca kłopotów.
Jest to możliwe, bo pozwala na to nasza bierność, która podobnie jak ta naiwność bierze swoje źródło w nieświadomości.
I ta nieświadomość jest kluczem do zmiany, nie żadni kandydaci, ani partie lub programy, ale przemiana świadomości i odrzucenie przez nas jakiegoś wyimaginowanego i oczekiwanego zbawcy, a w zamian wyraźne wyartykułowanie swoich potrzeb i dopilnowanie by były one realizowane.
Nikt za nas tego nie zrobi, bo to jest wyłącznie NASZ interes i to MY powinniśmy nad nim czuwać.
Jeśli stworzymy taką strukturę, która będzie się opierać na świadomych obywatelach, których celem nie jest walka z innymi partiami, ale pilnowanie naszego powszechnego interesu i naciskanie na rządzących w tej sprawie, będzie to nie tylko działało na zasadzie lobbingu, ale i da naszym urzędnikom podstawę do przeciwstawienia się obcym wpływom.
Nikt nie będzie próbował podważać ich stanowisk, lub zmieniać wykonawców, skoro i tak ci następcy zmierzyć się będą musieli ze świadomym społeczeństwem, a społeczeństwa NIE DA się zmienić.
Interes nasz powszechny, zwany jako racja stanu, jest łatwy do zdefiniowania jako suma wypadkowa naszych indywidualnych obywatelskich interesów, i jako rzecz obiektywna, jest łatwy do oceny jego realizacji, jak i wyłapywania wszelkich odstępstw.
Nie ma z nimi wspólnego żadne „przedmurze”, ani „szpica”, żaden „mesjanizm” ani „wyrównywanie krzywd historycznych” nie jest on nakierowany przeciwko żadnemu krajowi, a jedynie na zaspokajanie WŁASNYCH POTRZEB.
Każdy kraj lub grupa, która występuje przeciwko naszemu interesowi, czyli zabezpieczaniu bezpieczeństwa Polaków, i ich wolności, staje się automatycznie naszym wrogiem.
Każdy kto stoi na drodze do wzrostu świadomości w naszym społeczeństwie, jest wrogiem naszej wolności, i jego celem jest ciemiężenie nas oraz utrzymywanie w nieświadomości i podatności na manipulacje.
Stwórzmy! Jakieś konkretne pomysły?
A czy stworzona nowa organizacja nie przekształci się w krytykującą wszystkich i obiecującą, ze tylko jest tą jedyną gwarantującą zmiany na lepsze?