W Polsce w ciągu blisko trzydziestu lat częściowej niepodległości rozkwitły różne kryminalne przemysły. Powstały sieci powiązań pomiędzy przestępcami, władzą, biznesem, aparatem sądowym i aparatem kontroli. Walka z tą wielogłową hydrą jest bardzo trudna gdyż na miejsce każdej odciętej głowy – jak to z hydrą bywa-wyrasta następna, albo kilka następnych. Podstawowym błędem poznawczym rodaków zatroskanych patologiami naszego życia społecznego jest zbyt wielki nacisk na etiologię choroby przy zaniedbywaniu jej aktualnych objawów. To znaczy doszukiwanie się przyczyn degrengolady moralnej i prawnej państwa w komunistycznych rodowodach prominentów lub w ich pochodzeniu etnicznym. Faktycznie u podstaw obecnego stanu państwa jest gruba kreska Mazowieckiego i kontrakt okrągłego stołu. To tak jakby zapominając o zbrodniach hitlerowców, ufundować im zamiast Norymbergi komfortowe warunki łagodnego przejścia do pokojowego życia i zapewnić im pierwszeństwo w rozgrabianiu zgromadzonego przez III Rzeszę żydowskiego mienia. Analogia jest zupełnie uprawniona. Stalinowska grupa interesu zawsze była nowotworem na ciele społeczeństwa polskiego. Po wielu transformacjach i mutacjach wraz ze swą progeniturą nadal zatruwa to społeczne życie. Jak wiadomo nowotwór trzeba usuwać z szerokim marginesem zdrowej tkanki. Nie zrobiono tego w stosownym momencie. Teraz na radykalną operację, czyli dekomunizację, jest już za późno. Nowotwór rozsiał się atakując organy niezbędne dla organizmu społecznego. Jedynym środkiem zaradczym wydaje się być głodzenie tego nowotworu przez odcięcie zasilających go naczyń krwionośnych.
Jednym z wielkich przestępczych przemysłów w Polsce jest rabowanie nieruchomości. Kontrola przeprowadzana obecnie w warszawskim ratuszu w pełni potwierdza doniesienia licznych społeczników na temat rabowania nieruchomości przez wyspecjalizowane grupy przestępcze powiązane z urzędnikami gminnymi, notariuszami i sądami. Jak już wielokrotnie pisałam podstawą prawną tych wszystkich przestępstw jest handel roszczeniami. W obłudnej trosce o osoby, które z racji wieku czy ubóstwa nie stać na dochodzenie swoich praw do nieruchomości pozwala się im te prawa odsprzedać za niewielki ułamek wartości tych nieruchomości. Trzeba wielkiej naiwności albo wielkiego nasilenia złej woli żeby nie rozumieć, że handel roszczeniami jest kryminogenny. Schemat działania jest następujący. Starsza osoba nie może uzyskać zwrotu nieruchomości i nie radzi sobie z nieprzychylnymi jej urzędnikami. Zdezorientowana sprzedaje roszczenia za kilkaset złotych. Rekordem warszawskim było sprzedanie uprawnień do kamienicy przy ulicy Hożej w Warszawie za 50 złotych. Urzędnicy ratusza, notariusze a nawet sądy dziwnym zbiegiem okoliczności sprzyjają nabywcy roszczeń. Błyskawicznie odzyskuje on nieruchomość, pozbywa się lokatorów wyrzucając ich na bruk przy pomocy tak zwanych „ czyścicieli kamienic” i jeszcze szybciej ją sprzedaje tak zwanemu „nabywcy w dobrej wierze”, który jest chroniony przez prawo czyli przez rękojmię zaufania do ksiąg wieczystych. Trzeba mieć świadomość, że rękojmia zaufania jako zasada jest też kryminogenna. Jeżeli ktoś posługując się ukradzionymi albo sfałszowanymi dokumentami sprzeda czyjeś mieszkanie, prawowity właściciel mieszkania nie ma szans go odebrać tak zwanemu „nabywcy w dobrej wierze”. Może tylko, najczęściej bezskutecznie, dochodzić swych praw w procesie cywilnym wytoczonym oszustowi. Zlikwidowanie handlu roszczeniami oraz rękojmi zaufania podziałałoby jak głodzenie nowotworu, którym jest mafia rabująca nieruchomości we wszystkich wielkich miastach. Przejmowanie nieruchomości w ramach oszukańczej reprywatyzacji obciąża skarb państwa czyli podatnika odszkodowaniami dla prawdziwych właścicieli. Generuje również ogromny problem społeczny jakim jest bezdomność eksmitowanych na bruk lokatorów.
Odpryskiem rabowania nieruchomości jest proceder rabowania starych samotnych ludzi przez personel domów opieki, które stają się dla tych starych ludzi okrutnym więzieniem. W rabunku uczestniczą często pracownicy ośrodków opieki społecznej, a także niestety lekarze wyłudzający w zamian za leczenie zapisy na swoją rzecz . Wokół tych problemów obowiązuje w środowisku lekarskim najściślejsza omerta. Dlatego niełatwo jest coś udowodnić i bardzo trudno wyrwać pacjenta z łap „miłosierdzia gminy”.
Ścisła omerta obowiązuje również w sprawie wielkiego przemysłu jakim jest handel narządami. Do ofiary wypadku najlepiej bezdomnego oprócz zwykłej karetki przyjeżdża karetka transplantologiczna. Koledzy po fachu uzgadniają werdykt. Najczęściej orzekana jest śmierć mózgowa. Czasami zdezorientowani i zszokowani krewni ofiary wypadku sami wyrażają zgodę na pobranie od niej narządów. Lekarze zapewniają ich że pacjent jest martwy ale skrupulatnie wentylują rzekome zwłoki. Towar musi być świeży. Tymczasem jak twierdzą specjaliści definicja śmierci mózgowej jest nieprecyzyjna. Znane są przypadki wybudzenia się ze śpiączki osób tak zdiagnozowanych i przeznaczonych do rozbioru na części zamienne. Takim przypadkiem była dziewczynka, która zapadła w śpiączkę po upadku z konia. Ojciec wyrwał ją z rąk oprawców i oddał pod opiekę słynnego profesora Talara. Została wybudzona, wyleczona i normalnie funkcjonuje, choć oficjalnie została już uznana za martwą.
Ogromnym przestępczym przemysłem jest handel dziećmi. Odbierane pod byle pretekstem biologicznym rodzicom trafiają do domów dziecka i rodzin zastępczych, dla których są źródłem dochodu. Bywają katowane a nawet zabijane. Zakaz odbierania dzieci z przyczyny biedy wzmocniony przez program 500+ to wspaniały sposób na zlikwidowanie tego ohydnego procederu jakim jest handel ludźmi pod przesłoną troski o dobro dziecka .
Trzeba również starannie przyjrzeć się koncernom farmaceutycznym forsującym przymus szkodliwych szczepień i ich powiązaniom z lekarzami, a także mechanizmom przyznawania grantów naukowych.
Te nowotwory trzeba zagłodzić na śmierć.
Polacy na ogół zajmują się politycznymi plotkami, czyli są rozpolitykowani w bardzo powierzchowny sposób, a tymczasem, tuż pod ich nosem działają pełną parą opisane przemysły kryminalne, które trzeba zlikwidować.
Na razie, chyba tylko zniesiono możliwość kradzieży dzieci rodzicom z powodu warunków materialnych. Handel roszczeniami chyba nadal jest legalny…
Handel roszczeniami nie tylko jest legalny lecz zachwalany przez naiwnych jako szansa dla staruszków. Likwidację tego handlu traktuje się jako ubezwłasnowolnienie. W tym sensie likwidacja prostytucji dziecięcej to też ubezwłasnowolnienie. Bo chcącemu przecież nie dzieje się krzywda.
Chcącemu nie dzieje się krzywda.
Akurat ten slogan, używany bardzo często przez wolnościowców nigdy mi się nie podobał. Chcącemu dość często dzieje się krzywda. Głupio chcącemu zawsze dzieje się krzywda. Nie tylko chcącemu, ale przy okazji innym również. Gdzie postawić granicę chcenia w takim razie? Pomóc może nam w tym etyka i bogata historia ludzkich zachcianek, ale to wątek na zupełnie inną dyskusję.
Pozdrawiam.