Horacjusza wydania weneckie
I trochę czarnej kawy po obiedzie,
Lepszego tytoniu szczypta, bzy tureckie
I dobry duży księżyc, który wzejdzie:
Oto wszystko, co mi może zniszczyć polska “rewolucja”,
Ciemna gawiedź w rękach smutnych psychopatów.
Żyjemy w bardzo ciekawych i niebezpiecznych czasach. W czasach, w których spełniają się przepowiednie i proroctwa. Nie trzeba wcale wytężać wzroku ani nadstawiać specjalnie uszu, aby zobaczyć i usłyszeć w jaki sposób materializują się stare przysłowia. Oto jedno z nich:
„Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni”.
Tym razem nie chodzi o profesora Diabelskiego, który będąc codziennym gościem popularnych stacji telewizyjnych, tłumaczy widzom meandry politycznej sytuacji, a także komentuje na bieżąco sytuację w Kościele katolickim.
Rzecz dotyczy środowiska, którego korzenie piły polską krew. Środowiska ideologicznej koterii – dzieci i wnuków tych, którzy stali w pierwszym szeregu janczarów rewolucji komunistycznej.
Redaktorzy „Gazety Wyborczej”, a także wszyscy kolaborujący z „Gwiazdą Śmierci” założywszy biało-czerwoną maskę, zaczęli używać antykomunistycznej retoryki w stosunku do Polaków. „Sztuczka” stara jak świat i powtarzana w cyklicznych odsłonach przez komunistów sowieckich i współczesnych komunistów kulturowych. Potomkowie stalinowców muszą się czuć mocno zagrożeni, skoro zdecydowali się zmiksować retorykę „antyfaszystowską” z „antykomunistyczną”.
„Oto wszystko, co mi może zniszczyć polska rewolucja – ciemna gawiedź w rękach psychopatów” recytuje na portalu „GW” Daniel Olbrychski, a w wydaniu papierowym ten sam wiersz Gałczyńskiego(1) z 1937 roku wydrukowany w formie memento. Pojawia się również opublikowany w 1970 roku wiersz autora poezji publicystyczno-agitacyjnej z czasów stalinowskich Wiktora Woroszylskiego. Wiersz nosi tytuł “Państwa faszystowskie” i jest recytowany przez kolejnego aktora.
Czerwona płachta
Tytuły lewackich mediów mają porażać, i na pewno ich siła rażenia jest skuteczna wobec ludzi mniej bystrych i zmanipulowanych codzienną antypolską propagandą. Ci ludzie nie widzą, że reagują na czerwoną płachtę z napisem „PIS” lub „Jarosław Kaczyński”. Czerwoną płachtę, którą podsuwają im pod oczy późne wnuki Stalina, Lenina i Goebbelsa. O PiS-ie jako „późnych wnukach Lenina” pisała niedawno „GW”. Czerwona płachta ma służyć do tego, aby maszerujący w pochodach KOD-u, ruszyli w pewnym momencie bezrozumną szarżą, „likwidując fizycznie rządzący układ” (Wałęsa), tratując przy okazji to, co polskie. Wydaje mi się, że wielu głupców po prostu nie widzi, co jest za tą czerwoną płachtą, którą codziennie wymachuje najgorszy sort, a raczej resort.
____________________________________________________________________________________________
1) O wierszu Gałczyńskiego /Anna Arno “Konstanty Ildefons Gałczyński. Poeta niebezpieczny”/
____________________________________________
Dodaj komentarz