Rada Europy, to taki czerwony muchomorek, pod którym jednoczy się lewacka ideologia współczesnej Europy
Krystyna Grzybowska
Europa przeżywa największy kryzys od czasów zakończenia drugiej wojny światowej. Kryzys, który można nazwać wędrówką muzułmańskiego ludu na nasz kontynent. Jeszcze nie dotarł do Polski, ale nic nie da się przewidzieć, skoro państwa zachodniej Europy nie były w stanie zapobiec tej prawdziwej katastrofie demograficznej.
Tylko w tym roku przybędzie, a może już przybyło tylko do Niemiec milion emigrantów ekonomicznych, wywodzących się z obcej nam kultury, cywilizacji i religii. Ale my się nie boimy, my boimy się rządów Prawa i Sprawiedliwości, bo to jest taka potęga, wręcz światowa, że odbierze nam prawa człowieka, pigułkę wczesnoporonną i gimnazja, kupując cynicznie sympatię najbiedniejszych Polaków 500 złotowym wsparciem finansowym.
Straszne, trzeba z tym skończyć i wyprowadzić na ulice zwolenników Adama Michnika, Tomasza Lisa i Ryszarda Petru. I zwrócić się o interwencję do organizacji międzynarodowych, z ONZ na czele, a przede wszystkim do Rady Europy, tej ze Strasburga. Wprawdzie nie ma ona żadnych uprawnień decyzyjnych (może najwyżej wykluczyć Polskę ze swego grona) ale – co brzmi dumnie – zajmuje się promocją i ochroną praw człowieka, demokracji i współpracą państw członkowskich w dziedzinie kultury i jest tak samo skuteczna jak nowojorska Organizacja Narodów Zjednoczonych.
Polityczne krasnoludki III RP zwróciły się do tej Rady Europy (nie mylić z Komisją Europejską, Radą Europejską, a tym bardziej z Unią Europejską) ze skargą na ograniczanie ich praw obywatelskich i wywołały reakcję jej sekretarza generalnego, który ma takie samo zdanie na temat prześladowania Trybunału Konstytucyjnego przez prezydenta Dudę i większość parlamentarną i jest gotów nieść Petru i jemu podobnym politycznym krasnoludkom pomoc moralną.
Ta Rada Europy, to taki czerwony muchomorek, pod którym jednoczy się poprawna politycznie i lewacka ideologia współczesnej Europy, poza tym pustka. Aha, Adam Bodnar były wiceprezes równie lewackiej Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka został wybrany przez PO/PSL rzecznikiem praw obywatelskich i zagroził sankcjami ze strony samej Brukseli, Bruksela nie zagroziła, bo ma większe problemy niż utrata władzy przez Kopacz i jej sitwę.
Ale można się spodziewać pogrożenia paluszkiem ze strony unijnych politycznych krasnoludków, tych w rodzaju przewodniczącego PE, Martina Schulza, który o niczym tak nie marzy, jak o wyjściu Petru i Lisa na ulice, w liczbie kilkuset opłaconych demonstrantów w wieku emerytalnym i tyluż wyrostków, amatorów imprezy na wolnym powietrzu.
No więc jak, będzie ta rewolucja, czy nie będzie? Już ją sobie wyobrażam. Na czele pochodu Roman Giertych, bo duży i imponujący posturą, za nim Miś Kamiński pod rękę z Ewą Kopacz, postkomuniści z WSI pod wodzą Bronisława Komorowskiego, Lech Wałęsa z Cimoszewiczem i Adam Michnik z portretem „ludzi honoru” Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka.
Maszerują i śpiewają hymn straceńców „Hej ho, hej ho, do władzy by się szło…” Pochód zamyka Henryka Krzywonos przebrana za Konstytucję. A z Berlina marsz „prześladowanych demokratów” pozdrawia na zawieszonym na Pałacu Kultury billboardzie Angela Merkel, odziana w gustowną burkę.
Krasnoludki istnieją, bo jak pisał poeta: szczają do mleka i od tego robi się kwaśne.