Krzysztof Masłoń w Niespodziance

Dzisiejszą notkę piszę z trzydniowym poślizgiem.  Omawiam w niej spotkanie z red. Krzysztofem Masłoniem, które odbyło się w kawiarni “Niespodzianka” w Warszawie w dniu 5 sierpnia 2015, na dzień przed inauguracją prezydentury Andrzeja Dudy.  To właśnie owa inauguracja plus wściekły upał spowodowały opóźnienie.

Na stronie internetowej tygodnika “Do Rzeczy” spotkanie z Masłoniem było szumnie zapowiadane jako “Benefis Krzysztofa Masłonia” {TUTAJ}.  Stwierdzono, ze:

“5 sierpnia o godzinie 18:00 w Cafe Niespodzianka (Marszałkowska 7 w Warszawie) rozpocznie się benefis publicysty tygodnika „Do Rzeczy”, jednego z najważniejszych współczesnych krytyków literackich, Krzysztofa Masłonia.

Przejrzysty styl, ogromna erudycja i wyraziste oceny uczyniły go jedną z kluczowych postaci życia literackiego we współczesnej Polsce.

Pretekstem do uczczenia Krzysztofa Masłonia jest jego ostatnia książka “Od glorii do infamii”. Zapowiada się fascynująca rozmowa o nim, o jego życiu, fascynacjach literackich, drodze pisarza i krytyka, przyjaciołach literatach.

Gospodarzem spotkania będzie Mateusz Matyszkowicz, redaktor naczelny Frondy LUX.”.

Bardzo mnie to zainteresowalo.  Prawie rok temu, 28.08.2014, byłam na wieczorze autorskim Krzysztofa Masłonia w Klubie Ronina.  Prezentował on wówczas swą ksiazkę “Puklerz Mohorta”.  Kupiłam ją wtedy i:

“powróćmy do Krzysztofa Masłonia i jego ksiażki.  Jest to ogromne dzieło liczace sobie ponad 500 stron.  Zawiera ono 100 sylwetek ludzi związanych z Kresami uszeregowanych alfabetycznie /według nazwisk/.  Każda z nich liczy kilka stron.

Można by było podejrzewać, iż efekt może przypominać książkę telefoniczną.  Ależ skadże!  Czyta to się znakomicie.  Najlepszym dowodem tego jest opóżnienie mojej relacji o ponad pół doby,  Zamiast ją pisać, zaczytałam się w książce Masłonia.  Jej tematyka jest dla mnie czystą egzotyką.  O Kresach i i ich historii nigdy nie miałam zielonego pojęcia /jeśli nie liczyć Sienkiewicza i Wańkowicza/.  Moja matka była z Sosnowca, ojciec z Poznania, a najdalej wysunięte na wschód miejsce w którym mieszkal ktoś z mej rodziny to Warszawa.  W PRL o Kresach mówiono jak najmniej, sławiono za to Ziemie Odzyskane.” {TUTAJ}.

Omówienie nowej książki Masłonia “Od glorii do infamii” w tygodniku “Do Rzeczy” [fragment – {TUTAJ}] też bylo interesujące. Na przykład taki cytat z niego:

“Kiedy trzeba Masłoń oddaje honor bohaterom swoich szkiców, kiedy trzeba wytyka ich błędy. W przypadku Ossendowskiego, chociaż ceni „Lenina”, wskazuje na jego mankamenty i uproszczenia. Gdy pisze o Broniewskim, widzi zarówno jego piękne karty z czasów wojny polsko-bolszewickiej, jak i uwikłanie w system komunistyczny. Podobnie postępuje z Gałczyńskim, Mackiewiczem i innymi. „Od glorii do infamii” należy zaliczyć do książek osobistych, w kwestii wyboru tak bohaterów, jak i aspektów, na których skupił się autor. Jeżeli uznał, że trzeba podkreślić fakt aktywnego tworzenia propagandy komunistycznej przez Jasieńskiego, to właśnie o tym pisał. Czytelnik zapewne będzie równie często krzywił się, co kiwał głową z aprobatą.”.

Poszłam więc do Niespodzianki z zamiarem posłuchania wypowiedzi na temat zasług Krzysztofa Maslonia [na tym polega benefis] i kupienia jego najnowszej książki.  Jak sie okazało – w imprezie wzięło udział dwadzieścia kilka osób.  Była ona nagrywana, lecz nie filmowana.

Cały ten “benefis” okazał się zwykłym wywiadem, jaki Mateusz Matyszkiewicz przeprowadził z Krzysztofem Masłoniem.  Co gorsza – nie można było kupić żadnej książki Maslonia.  Pierwszy raz widziałam promocję książki – bez książki.  Tylko autor przyniósł po jednym egzemplarzu “Puklerza Mohorta” i “Od glorii do infamii”, by przekonać obecnych, iz faktycznie cos takiego napisał.  Rozmowa Matyszkiewicza z Masłoniem była ciekawa.  Omawiali oni twórczośc różnych pisarzy, w szczególności Józefa Mackiewicza. Krzysztof Masloń wspominał swą drogę twórczą.  Powiedzial m.in., że pierwszym poetą, jakiego poznał, będąc jeszcze w liceum, był Tadeusz Mocarski.

Masloń polonistykę studiował początkowo w Białymstoku na fili UW.  Gdy przeniósł się potem do Warszawy – ze zdumieniem stwierdził, ze w Białymstoku był wyższy poziom nauczania.  Wynikało to stad, iż Białystok był wówczas miejscem gdzie zsyłano “nieprawomyślnych” naukowców.  Byli oni na ogół lepsi, niż ci, co robili karierę w PZPR.  Z pewnym zażenowaniem przyznał sie, ze po studiach pracował w komunistycznym “Sztandarze Mlodych”.  Opowiadał tez różne historie z zycia środowiska literackiego  70-tych XX wieku.  Po mniej więcej godzinie zaczęły się pytania z sali.

Masłoń przyszedł na to spotkanie prosto z posiedzenia sejmowej komisji kultury i w zwiazku z tym ubolewał nad upadkiem nauczania literatury w szkołach.  Oświadczył, ze jego dziadkowie znali “Pana Tadeusza ” na pamięć, ojcowie – niektóre strofy, on sam – kilka cytatów, a jego dzieci i wnuki w ogóle go nie czytają.  Polska literatura jest stopniowo usuwana ze szkół.

Po mniej więcej godzinie zaczęły się pytania z sali.  Dotyczyły one głównie ostatnich artykułow Masłonia na temat różnych pisarzy.  Ja spytałam o tekst na temat Konwickiego w ostatnim numerze “Do Rzeczy” [nr 32/2015], zarzucając mu zbytnią jednostronność i mówienie tylko o latach salinowskich.  Inna pani dyskutował na temat artykułu o Szymborskiej.  Sam Masloń przypomniał swój szkic o Herlingu-Grudzińskim.  Spotkania zakończyło się o 19:30.

O autorze: elig