Przed wojną (nomen omen) były takie akcje.
Nie kupuj u Żyda…
Nie kupuj u Niemca…
W związku z niewłaściwą jakością polskich jabłek, gruszek, wiśni, kapusty itd. ,na których Wnieszrusrolznachor (czy jak tam się wdzięcznie i dźwięcznie toto nazywa) dostrzegł profesjonalnym okiem dwie muszki owocówki, jedno pęknięcie i mysi bobek i ponieważ te naruszenia mają charakter stały, a Wnieszprodrolznachor już zgłaszał wielokrotnie, że wyszukane i subtelne normy radzieckie dotyczące mysich bobków nie są spełniane, z dniem 1 sierpnia wstrzymano import z Polski.
I to tyle sowieckiego bełkotu.
Mamy niewielkie szanse rewanżu, ale…proszę nie kupować paliwa na stacjach Lukoil.
Pominąwszy zresztą wszystko inne (wszak niebagatelne), kwestie smaku, estetyki etc. jest ono fatalnej jakości (to akurat prawda, a nie komsomolska prawda) .
Kłaniam.
http://www.lukoil.pl/cmspages/map.aspx?culture=pl-PL
Powinieneś zmienić tytuł na- Nie kupuj w Lukoil i dać to w tagach by było widoczne w googlach.
Wtedy możemy roznieść link po necie.
Zrobione.
Dobre rady mają to do siebie, że należy z nich korzystać…;-).
Pozdrawiam
…to, żeby nie kupować, to jedno…ale trzeba im generować straty, czyli innymi słowy zajeżdżać jak najczęściej na Lukoil i oddawać mocz, tudzież stolec…aaa, można jeszcze wymyć sobie szyby w aucie…ja to nazywam małym sabotażem :))…pozdrawiam niepoprawnie
Gdyby Polska była krajem suwerennym ,a zdrajcy wisieliby na drzewach to wchodziłby w grę bardzo duży sabotaż.
Jak ?
Ano:
1. likwidacja największych konsumentów gazu ziemnego lub wydatne ograniczenie rozmiarów produkcji tj. zakładów azotowych w Puławach, Policach i Tarnowie. Są to konsumenci blisko 70% zużywanego gazu ziemnego
2. przywrócenie kopalń i węgla kamiennego jako podstawowego źródła energii w Polsce w tym wdrożenie technologii zgazowania węgla i jego chemicznej przeróbki.
Z węgla można zrobić dokładnie to samo co z ropy naftowej. Ćwiczyli to Niemcy w czasie wojny, a potem Afryka Południowa.
3. podziękowanie (serdeczne) za radziecki gaz ziemny i takąż ropę naftową.
4. w przypadku (bardzo prawdopodobnym) gdyby Rosidiotrolznachor blokował import wyłącznie z Polski należy wykryć (co nie będzie stanowiło najmniejszego problemu) w transportach jabłek z Zachodu jaj muszek sralówek stanowiących zagrożenie dla polskich upraw i wprowadzić zakaz przejazdu tych transportów przez Polskę, to samo w przypadku transportu niemieckiej/duńskiej/francuskiej/holenderskiej wieprzowiny , w której stwierdzi się występowanie zakażenia bakterią faecalis putinensis vulgaris stwarzającą zagrożenie epidemiologiczne.
W niemieckich samochodach transportowanych do Rosji bez wątpienia występują ślady oleju i wady techniczne co jest ekologicznie niedopuszczalne.
Nie wspomnę już o fatalnym stanie technicznych rosyjskich ciężarówek będących zagrożeniem dla polskich dróg i w związku z tym wymagających wielogodzinnych badań technicznych na granicach skutkujących w większości przypadków niemożliwością wjazdu na obszar Rzeczpospolitej.
Itd., itp.
Tyle, że trzeba mieć jaja i być Polakiem.
Rządzący Polską obu warunków nie spełniają.
My nie spełniamy. My jaj nie mamy. Pan i ja. I jeszcze tamten pan, i tamten, i jego ojciec, i jego brat………………………..
Słusznie, Lukoil omijam z daleka i jeszcze ani razu tam nie tankowałem. Kilka lat temu na innym forum rzuciłem pomysł zrobienia patriotycznego portalu, który pomagałby Polakom w kupowaniu tego co polskie. Chodziło o to, aby szybko można było się dowiedzieć, ile z wydanej kwoty na dany produkt zostanie w polskich rękach, a ile trafi do obcej kieszeni. Nic z tego nie wyszło, ale ciekawe jest to, że ludzie o poglądach prawicowych zupełnie olali temat, a gorącymi zwolennikami byli lewacy, którzy walczyli jawnie z Kościołem. To był dla mnie fenomen.
Bo sowieccy trole podszywają się teraz pod patriotów i katolików.
Inaczej jakby nas mogli zwieść?
Mnie się to bardzo podoba. Sam – jeśli muszę kupować w dużym sklepie, to staram się w Marcpolu, ale nie wiem, czy on -pol – prawdziwie, czy tylko z nazwy.
Dzięki Trybeusowi wiem, żeby unikać Żabek itp. bo to najczęściej obcy kapitał – niszczący rodzimy handel (choć prześcigają się w “sympatycznych” nazwach).
Dość bezpiecznie czuję się w “U (Jędrusia, Kasi, Wandy itd.)” – jest chyba jakieś stowarzyszenie sklepikarzy warszawskich, którzy przyjęli zasadę, że nazywają sklepy od imienia właściciela. Lubię też sklep “Mika”, bo nie należy do żadnej sieci i nazywa się tak, jak moja kotka :-)