Notka Pana Krzysztofa Zagozdy – publikowana tu na prośbę Autora
http://zagozda.blogspot.com/2014/03/wydarzenia-na-ukrainie-mistrzowska.html
Geopolityki nie da się oszukać: wrzuceni między potężne Niemcy i wielką Rosję stale musimy grać na poróżnienie obydwu tych śmiertelnie groźnych dla nas potencjałów. Oczkiem w głowie całej polskiej dyplomacji, tej oficjalnej, ale i tej realizowanej za opadniętymi kurtynami winno być ciągłe kreowanie nowych i wygrywanie już istniejących konfliktów w stosunkach na linii Moskwa-Berlin. Casus Ukrainy przekonuje jednak, że Niemcy wciąż bezkarnie posługują się polskimi rękami, by podkradać ziemniaki pieczone w rosyjskim ognisku i ani im w głowach chuchać na nasze poparzone palce.
Coraz więcej faktów około ukraińskich zdaje się wskazywać na ustawienie wyników rozgrywki na długo przed przelewem krwi na kijowskim Majdanie. Bo jeśli prawdą jest, że wielcy tego świata (USA, Niemcy i Rosja) zaniepokojeni możliwością wydzierżawienia przez Chińczyków olbrzymich obszarów ukraińskich czarnoziemów wspólnie wydali wyrok śmierci na Ukrainę, to mielibyśmy do czynienia z nową jakością w światowej polityce: realizacją antychińskiego sojuszu (strategicznego bądź tylko taktycznego) zawiązanego przez mocarstwa dotąd zantagonizowane.
Za nienaturalnie nieporadne uważam zachowanie Janukowycza, dziwnie zaskoczonego rozwojem wydarzeń na Majdanie. Mam nieodparte wrażenie, że polityka tego poczęstowano nieprawdziwym scenariuszem tego, co ma się stać. Cierpliwie czegoś tam wyczekiwał, by w ostatniej chwili w obawie o własną skórę wziąć nogi za pas i przenieść się do politycznej lodówki ustawionej w kącie jednej z przepastnych piwnic Kremla. Z kolei Niemcy (to ich interesy nazywa się dziś „unijnymi”) sprawiają wrażenie zaspokojonych konsumpcją części Ukrainy i tylko dla propagandowej higieny raz po raz szczypią Putina dbając o to, by nie wyrządzić mu przy tym żadnej krzywdy. Najpewniej sami palcem nie kiwną przeciw wchłonięciu Krymu przez Rosję i tylko znów – zgodnie ze swoją racją stanu – poszczują Moskwę polskojęzycznymi politykami z Warszawy.
Wiele do myślenia dało mi wczorajsze oświadczenie Jurija Hempela – lidera niemieckiej mniejszości zamieszkującej Krym, według którego w zbliżającym się referendum jego rodacy jednogłośnie opowiedzą się za przyłączeniem tego regionu do Federacji Rosyjskiej! Ciekawa to gra Berlina. Na pierwszy rzut oka można by ją tłumaczyć mądrością niebronienia tego, czego obronić się nie da, a także chęcią zachowania własnego potencjału na Krymie. Z drugiej zaś strony, wystarczyłoby tu milczenie Hempela i jego środowiska. Skoro Niemcy zdecydowali się na publiczne wsparcie polityki Putina, z pewnością otrzymają coś w zamian. Może rehabilitację autonomicznej republiki niemieckiej w Rosji? A może daleko posuniętą swobodę w obwodzie kaliningradzkim? Boję się zgadywać.
A co tu ciekawego?
Jak mówił mi pewien Polak z Ukrainy, zaczęło się od tego, że policjanci zaatakowali młodą Ukrainkę, zgwałcili zbiorowo i porzucili w lesie mając nadzieję, że umarła, a ta się przyczołgała do ludzi i rozpowiedziała. Potem w kilku miastach policja zachowała się podobnie, zastrzeliła niewinnego chłopaka i podobne. Ukraińcy to nie ospali demokraci, ale wyszli na ulice rozprawić się z policją, i od tego się zaczęło. Ruscy tylko wykorzystali sytuację, a może nawet oni są autorami prowokacji.
Niemcy popierają Rosję, bo mają rurę od Rosji i to ich tylko interesuje. Ponadto nie chcą wolnej Ukrainy, bo to oznacza silniejszą Polskę.
Przypomina mi to zresztą dezinformacyjną atmosferę po Smoleńsku- nikt nic nie wie, co teoria to inna.
Wielce Szanowny Asadowie,
Moge Cie prosic o mala garsc wyjasnien, po pierwsze czemu Pan Zagozda sam tego sobie tu nie wklei a musi prosic Ciebie? Po drugie czemu przychylasz sie do takich prozb? W szczegulnosci jezeli chodzi o taka obrzydliwa notke? Od kiedy to po-katolicku jest podstawiac noge drugiemu?
Poprosił. Mogłem – pomogłem.
Tak, zgadzam się – to nie jest katolickie myślenie:
“wrzuceni między potężne Niemcy i wielką Rosję stale musimy grać na poróżnienie obydwu tych śmiertelnie groźnych dla nas potencjałów”.
Nawet z czysto pragmatycznego punktu widzenia, budowanie takich konstrukcji byłoby beznadziejnie głupie, jeśli jest się pomiędzy tymi “potencjałami”.
USA to robiły na Bliskim Wschodzie (np. Irak i Iran) i milion – z okładem ludzi poszło do piachu. Tu my byśmy robili za scenę konfliktu.
Że nie byłby militarny? A gdyby się zrobił? Kto sieje wiatr…
Ja prawde mowiac, nic nie rozumiem.
Wiem, ze jestes dobry czlowiek i Pomagasz.
Ale nie wiem w czym tu miales pomoc?
Jedyne co mi sie nasuwa to to, ze autorytet Pana Zagozdy na Ekspedycie siegnal dna i postanowil pokorzystac z Twojego?
A to o tyle ciekawe, ze jak rozumiem z pow komentarza nie zgadzasz sie wcale z tymi manipulacjami?
Po pierwsze, to Pan Parasol zrobił już rzecz najważniejszą. Dziękuję!
Po drugie, to nie trzeba czytać całego elaboratu.
Wystarczy pierwsze zdanie:
To jest kolejny dowód na to, że Autor tych słów ma mentalność niewolniczą i takiej osobie nie należy się uwaga ze strony Polaków, którzy walczą o wolną Polskę.
Nie boję się nikogo z śmiertelników. Tym bardziej, że wskazani wyżej nie są ani potężni ani wielcy.
Polak winien bać się Boga. Tylko.
Ponawiam pytanie.
Co sprawia, że tak nieznośnie łatwo zawierzamy domorosłym mędrcom, mężom stanu, wybawicielom?!
Jestem dość przywiązany do wolności wypowiedzi (nie mylić z tolerancją dla trollingu i herezji) oraz zasad prowadzenia dyskusji. Jedną z nich jest prawo do repliki lub obrony poglądów.
Rozumiem, że jak ktoś tu nie zagląda, to może stanowić pewien problem przypomnienie sobie hasła itd.
Gdyby chodziło o stałą “fuchę” to napewno bym odmówił.
Nie wiem o jakie manipulacje Ci chodzi – są tu głównie hipotezy i pytania. Pomysł z grą na utrzymywaniu Rosji i Niemiec w konflikcie i jeszcze żeby to było korzystne dla Polski jest w moim przekonaniu absurdalny, a jego szkodliwość – gdyby zyskał poparcie – byłaby wielka.
Niedawno napisałem w komentarzu o Oświadczeniu Błękitnej Polski, że “pisanie takich listów jest głupotą lub zdradą”, więc nie przyszło mi do głowy, że musze dobitnie wyjaśnić, że umieszczam ten tekst przez grzeczność, nie utożsamiając się w żadnym stopniu z jego treścią.
Dzięki, czuje się usatysfakcjonowany odpowiedzią :)
Co do manipulacji to moim zdaniem niemal każde słowo :)
Pan Karol napisał pierwszą z brzegu :)
A moje miejsce 2gie to:
Bezpieczne i dobre są proste dążenia.
Takim dążeniem jest suwerenna Polska, suwerenna Ukraina.
Wszystko co ponadto od złego pochodzi.
Największym wrogiem wszystkich jest dziś zły system na całym świecie, bo on czyni nasze proste dążenia niemożliwymi do realizacji, póki z nim się nie uporamy z pomocą Bożą.
Pani Circ.
Nie uwierzę jeśli Pani nie ma na drugie Jadwiga. No nie uwierzę…!
A ja mam na drugie Jadwiga:)
;-)
Mam Anna (mateczka Matki Bożej) A od bierzmowania (zakonne jakby) Weronika.
Nikt tego nie wie, ale od środka jestem Weroniką.
tys piknie!
____________
Dzisiaj coś aż nadto nienatemetami strzelam. Ale trudno.
Powiem Paniom, że naszemu pokoleniu to się jeszcze i tak udało krześcijańsko nazywać.
Ostatnio dwa razy na chodniku mijałem Vanesski.
Charakteryzują się tym, że matki ich bardzo krzykliwe i różowe.
A ja dałam dziecku
Pacyfik – imię męskie pochodzenia łacińskiego, oznaczające “ten, który zaprowadza pokój”. Pod tym imieniem znanych jest wielu świętych katolickich, m.in. św. Pacyfik z San Severino
Dziecko ma niesamowite wzięcie, bo zaprowadza pokój tam gdzie jest- ma ten charyzmat.
!
Koncept piękny. Ale dał radę? No w przedszkolu, szkole…
Pani wie, że znam przypadek, kiedy matka wybierała imię dla swego dziecka pod kątem wymowy przez obcokrajowców. No że jak pojedzie w świat to żeby ułatwić wołanie na niego…
Nie musiał, to imię go niosło i chroniło, otwierało wszystkie drzwi.
A moja teściowa tak go nie chciała- zapytała drwiąco- czemu nie Beda;-))
Beda, zwany Czcigodnym lub Wspaniałym, łac. Venerabilis, sang. Bǣda lub Bēda (ur. 672 w Wearmouth k. Sunderlandu w Anglii[3] lub 673[4], zm. 25 maja 735 w Jarrow) – anglosaski mnich i benedyktyn, prezbiter, związany z klasztorami w Wearmouth oraz Jarrow w Nortumbrii (obecnie klasztor Wearmouth-Jarrow ), wszechstronny uczony.