“Na podstawie danych sfałszowanych można jedynie określić, co na pewno nie jest prawdą” – mówi prof. Mirosław Dakowski.
Trzecia część wywiadu z prof. Mirosławem Dakowskim
Zygmunt Białas: Panie Profesorze! Gdy po tragedii smoleńskiej zawiodły instytucje państwa polskiego, skierowały się nasze nadzieje w stronę Zespołu Parlamentarnego Antoniego Macierewicza. Oczekiwaliśmy uczciwego śledztwa oraz badania przyczyn i okoliczności zamachu. Nie doczekaliśmy się. Dlaczego?
Prof. Mirosław Dakowski: Może uściślę: W zamyśle Planisty w stronę ZP miały zostać ukierunkowane nadzieje większości Polaków, z konieczności nie-specjalistów. I to na długo się udało. Uznano działania ZP za alternatywę do oficjalnych kłamstw. Ale uczciwego śledztwa ze strony osób wybranych do ZP nie doczekaliśmy się. Tak trwa mać…
Cóż, powiem wreszcie otwarcie:
– Wysiłki naukowych członków Zespołu są sprowadzane na manowce. Jak obecnie sądzę – celowo. Dla kłamstw Zespołu Millera, czy Laska, stworzono bowiem alternatywę – też skazaną na niemoc udowodnienia czegokolwiek. Opartą o sztuczną „wiarę” w fałszywe od początku, cedzone przez MAK i Millera – pseudo-zapisy rejestratorów i zeznania fałszywych świadków.
Istotne a niezbędne dla zbliżenia się do prawdy o Zdarzeniu kierunki poszukiwań są znane z wielu artykułów i analiz [wymieniam niżej]. Tylko, że na wszystkie próby rozszerzenia badań poza szablon: „Na pewno przy Siewiernym rozbił się Tu(101) z wszystkimi 96-ciu osobami (wyszczególnionymi zresztą dopiero później). Próbujmy badać ostatnie sześć sekund lotu” narzucono płaszcz- niewidkę, licząc na złowrogi monopol w mediach oficjalnych.
Po 10-tym kwietnia, czyli po „zniknięciu” 96 osób (potem „znikały” , ściślej – ginęły – następne) oczekiwałem, wraz z całym Narodem, morza dowodów, dokumentów, nagrań monitoringów z Okęcia i Siewiernego, filmów i sprawdzalnych relacji dziennikarskich, zeznań rodzin osób, które znikły. Chodzi o relacje tak sprzed „odlotu”, jak i z ew. ekshumacji. Żądaliśmy wyników badań przyrządów z kokpitu, czy wreszcie analiz autentycznych nagrań z wszystkich rejestratorów, w tym z czarnych skrzynek.
NIC takiego nie zostało udostępnione.Czarne skrzynki, kokpit, reszta wreszcie z coraz bardziej mitycznego „Tu154-101” zostały „zniknięte”, zrabowane. Od lat przetrzymują je najbardziej podejrzani o dokonanie Zbrodni.
Teraz, po przeszło trzech latach, te elementy przestały mieć rangę dowodów: W tym czasie można je było dowolnie zmodyfikować.
Wspomniany brak jakichkolwiek niepodważalnych dowodów na odlot tych 96-ciu osób z Okęcia, na ich przylot na Siewiernyj, czy na katastrofę zmusiło Planistę do stworzenia alternatywy:
Macie do wyboru:
TU-154 (101) miał wypadek na Siewiernym (pijani piloci etc.)
TU-154 (101) został rozbity nad Siewiernym wybuchem, dwoma czy w razie konieczności wieloma wybuchami.
Jest ona sztuczna.
Przy zrabowaniu dowodów i ciągłym wypuszczaniu fałszywek – obie wersje są przecież NIE DO UDOWODNIENIA. I to jest ich zaletą – dla Planisty.
To musi się skończyć! Dla ilustracji błędnej drogi „analizy niepełnych danych” z doborem bardziej prawdopodobnych wariantów – przytoczę anegdotę z okolic fizyki:
W czasach mej młodości sporo fizyków używało „modelu optycznego” jądra. Zakłada(-ł?) on, że jądra w oddziaływaniu z cząstkami – można przedstawić jako pół-przezroczystą, czyli zamgloną sferę, częściowo pochłaniającą, a częściowo odbijającą te cząstki (np. protony). Model miał ogromne osiągnięcia – wiele wyników doświadczalnych opisywał z ogromną ścisłością. Wielu fizyków go stosowało. Model wymagał adiustacji sześciu parametrów dobieranych doświadczalnie – wyrażających podobno różne cechy jądra. W postaci wyrafinowanej używano siedmiu parametrów.
Byłem kiedyś na konferencji z fizyki jądrowej, zdaje się w Rydze. Wiele referatów dotyczyło właśnie modelu optycznego. Jednak na tej sesji młody Estończyk jasno i elegancko wykazał, że przy pomocy dobierania sześciu parametrów można … narysować słonia. Dodanie siódmego – umożliwia słoniowi kręcenie ogonem i mruganie oczkiem.
Odtąd starałem się zawsze pracować przy użyciu modeli bez parametrów „dobieranych”. Osoby zarządzające Zespołem Parlamentarnym, przyznając i wykazując wielokrotnie, że kopie „dokumentów” otrzymane z Rosji są sfałszowane – zdecydowały się jednak na wysnuwanie na ich podstawie wniosków o tym, co się stało.
Tymczasem tak logika, jak i praktyka badawcza wskazują, że na podstawie danych sfałszowanych można jedynie określić, co na pewno nie jest prawdą. A doświadczalne dopasowywania niepewnych parametrów spośród podrzucanych przez fałszerzy -– prowadzi np. do wspomnianego „słonia”.
Przykład: Analiza rozłożenia złomu na polanie i kształt plam błota wskazują, że wybuch /wybuchy nastąpiły w spoczynku (v = 0). Jest to oczywiste. Zaś grupy A i B za aksjomat przyjmują, że zderzenie OBIEKTU [utożsamianego z Tu154(101) ] nastąpiło przy v = ok. 270 km/h. Ta ślepota jest im narzucana.
Ci, którzy jak socjalizmu bronią wersji B, są uwikłani w sprzeczności: Podważają dane przekazywane z Centrali Dezinformacji – a jednocześnie na podstawie tych danych usiłują klecić kolejne wersje zdarzenia.
Zarządcy tak wersji A, jak wersji B, ignorują wspomniane powyżej żądania ujawnienia dowodów, rozszerzenia horyzontów poszukiwań.
O panice – a jednocześnie dziwacznej pysze obu tych Zarządów (Wyżej ponad nimi są zapewne ci sami ludzie. Zarządca jest jeden a ma dwóch pod-wykonawców)świadczy fakt, że totalnie ignorują, przemilczają osiągnięcia i argumenty analityków wykazujących, jakie badania i ujawnienie których istniejących dowodów mogą do Prawdy doprowadzić. Napuszczają jedynie na badaczy etatowych trolli – ale ci ostatni są pozbawieni podstawowej wiedzy oraz argumentów.
Grupa A – nie dziwi. Tam mówią, czy piszą prostackie prymitywy.
Grupa B – mnie dziwi. Jej szefowie panicznie unikają np. wszelkich działań dotyczących poznania tego, co było wcześniej (los Prezydenta od czwartku na Litwie, los Pasażerów w nocy na sobotę i dojazd na Okęcie itp. – wymieniane często jako zagadkowe). Przykładem tej paniki było polityczne wymuszenie na organizatorach Konferencji Smoleńskiej sprzed roku (w 2012 r.) usunięcia paru referatów umożliwiających wyjście z narzuconego Grupie B zaułka „Sekty Sześciu Sekund” [por. Sekta Sześciu Sekund (SSS). Dwa jej skrzydła, dwie głowy] .
Zygmunt Białas: We wtorek, 17 września br. Agnieszka Kublik, opierając się na prokuratorskich materiałach z przesłuchań ekspertów ZP, opublikowała w “Gazecie Wyborczej” paszkwil wymierzony przeciw tymże ekspertom, co wywołało gwałtowną burzę w mediach. Co Pan sądzi o całej tej awanturze?
Prof. Mirosław Dakowski: Atak medialny GW, kilku prokuratur i „rządu” jest obrzydliwy z dwóch powodów: jakaś biurowa wyrobnica mediów oczernia profesorów, o osiągnięciach badawczych których na pewno, jako ignorantka, nie ma pojęcia. Atakujący w imieniu „rządu” – tym bardziej. Stara się przekonać czytające i słuchające miliony ludzi, że (wg. ich mocodawców) nie należy dyskutować o randze argumentów i obliczeń naukowców, a do przekonania owieczek wystarczy próba ośmieszenia nie-merytorycznego. „Śmiejcie się z nich, bo JA wam każę!” – coś wyjątkowo prymitywnego.
Po drugie – skandalem jest przekazanie zeznań z Prokuratury Wojskowej – jakiejś kobiecie b. lekkiego prowadzenia „do wykonania egzekucji”. Pytanie niestety retoryczne:„czy śledztwo w sprawie złamania tajemnicy zeznań skończy się ukaraniem winnych prokuratorów?”
Tu chodzi o utrwalenie w ludziach mniemania, że sprawami Polski rządzą bezkarni bandyci – i że mamy do tego przywyknąć. A gadanie, że oficjalnym ekspertem może być tylko członek zatwierdzony przez władzę, i jedynie jego wypowiedzi są prawdziwe i miarodajne – jest idiotyczne.
Przecież o tym, czy hipotetyczna beczka byłaby możliwa nad – czy jednak pod ziemią – przy znanych rozmiarach samolotu i zmierzonej wysokości brzozy (choć i tu były sygnały żenującej impotencji prokuratury) – może zdecydować chłopaczek znający podstawy geometrii.
Przypominam, że o tym, iż król jest nagi, to dziecko powiadomiło tłumy rozentuzjazmowane dziełem renomowanych krawców –. A gdzie jego świadectwa ukończenia kursów krawieckich . A gdzie – dyplom materiałoznawstwa i medioznawstwa? –pyta Kublik.
Prowadzona jest więc operacja„Uwierzcie szybko, przywyknijcie! My mamy władzę nad mediami, zmusimy więc was do uznania każdej bzdury”. Słabość, tchórzostwo i skorumpowanie rektorów i środowisk rządzących uczelniami, w tym technicznymi źle rokuje nadziejom na przełom w śledztwie z udziałem uczelni.
Zygmunt Białas: Mówił Pan kiedyś, link:O inscenizacji-i-o-zespole-a-macierewicza -“Chrystus jest PRAWDĄ. ON zwycięży. Dlatego można i należy śmiało prawdy szukać. Za wszelką cenę”. Szukaliśmy, szukamy… Są tego widoczne efekty. Jednak wkrada się znużenie, coraz częściej brakuje cierpliwości i zaufania wśród Blogerów, którzy kiedyś zgodnie współpracowali. Także Czytelnicy są już zmęczeni i zdezorientowani. Czyżby następował nieuchronny koniec naszych dążeń do ujawnienia prawdy?
Prof. Mirosław Dakowski: Okazało się, że Zbrodnia Smoleńska jest przerośnięta (jak w boczku) i splątana z pozostałymi zbrodniami i patologiami w Polsce. A ponieważ są one spowodowane postępowymi tendencjami w świecie – w sensie ludzkim – jesteśmy bezsilni. Same starania rozumowe nie wystarczą.
Musimy sięgnąć po Broń Bożą.
Z bólem stwierdzam, że zapewne jako Naród jesteśmy jeszcze na tyle bierni, obojętni i skundleni, że Niebo uznało, iż jeszcze „nie należy się nam” Prawda.
Widocznie musimy doświadczyć na sobie wielu więcej kłamstw, zbrodni, niesprawiedliwości, byśmy zrozumieli i uznali, że tylko korne błaganie o ratunek Boga (w Trójcy Jedynego – dodaję dla uściślenia, bo narzucany nam brak logiki i narzucana „religia dialogu” nawet tę oczywistość rozmywają…), przez Wszechpośredniczkę da nam cud ratunku.
W ostatnich dziesięcioleciach z sytuacji beznadziejnych wyrwali się Austriacy (1953-54-55). Na Filipinach – dwumilionowa rozmodlona manifestacja odwróciła widmo krwawej masakry (1986 r.). Węgrzy w 2010-tymzwycięstwo SOBIE WYMODLILI. Episkopat zmobilizował ich do modlitwy różańcowej. W Krucjacie brało udział ponad 10 % Narodu. Starczyło.I kłamstwo Gyurcsány’ego padło.
U nas – episkopat śpi, lub odnosi się wrogo… To jest rozpaczliwe.Tak długo, jak w comiesięcznych Pokutnych Marszach Różańcowych bierze udział, jak w Warszawie, po kilkaset osób – a nie na przykład STO TYSIĘCY – Prawdy nie odkryjemy.
A zwycięskich Krucjat Różańcowych było w sumie – na skalę państw – dziesięć. My nie jesteśmy chyba gorsi! Pamiętajmy o nich! W sensie ludzkim przyszłe owoce Krucjaty Różańcowej widzę wielorakie:
– W sprawie Zbrodni: Takie przesunięcie czy wahnięcie na scenie międzynarodowej,na skutek których otrzymamy filmy i dokumenty PRAWDY np. z CIA, czy BND i/lub NATO. One przecież tam są… BND próbowało nawet je Polsce przehandlować, ale nie znalazło tu partnera.
– W polityce – zmiana sposobu doboru elit na naturalny.
– W sądownictwie – oczyszczenie z agentury i wywiadów.
– W gospodarce , oświacie, kulturze, Kościele… Itp.
Prawda, że teraz każde z tych zdarzeń uznalibyśmy za cudowne?- A to od nas, prostych ludzi, zależy ich spełnienie. Obyśmy to zrozumieli, Polacy, katolicy! Po trzech latach walki widzę też, czuję, jak jestem mały, nieskuteczny i bezsilny.
Ale prawdą jest, że miliony Polaków, sług Maryi, Prawdy potrzebują. I że razem możemy być MOCĄ. I będziemy.Zwycięstwa PRAWDY jestem pewien, ale jak zachęcić Polaków – by zechcieli chcieć, by to zwycięstwo przyspieszyć – nie wiem.
Zygmunt Białas: W imieniu Czytelników i swoim dziękuję, Panie Profesorze, za udzielenie odpowiedzi. Życzę też Panu wytrwałości i efektów w pracy na rzecz naszej Ojczyzny!
Prof. Mirosław Dakowski: Dziękuję.Długo się wahałem, jakim językiem, jakim stylem odpowiedzieć. Ale ponieważ sytuacja Polaków jest katastrofalna, patetyczna – wybrałem to, co powyżej.
Oby tylko prawdziwi przedstawiciele Narodu się znaleźli. Oni nie okażą się takimi kundlami, jak ci, sztucznie wciskani do sejmu i władz, bo wyłonieni zostaną w sposób naturalny.
Z Panem Bogiem.
==========
PS. Po ew. wyborczej wymianie władz z PO na PiS niczego decydującego, żadnego przełomu w sprawie Zbrodni nie spodziewam się :
– Dołożenie nogi gen. Kwiatkowskiego do trumny Prezydenta było testem na bierność Jarosława Kaczyńskiego i powolność rozkazodawcom. Jak widzimy, po 3,5 latach – test wypada pomyślnie dla „Onych”. JK jest prowadzony, jak byk za kółko w nosie. Kółko nie do zerwania? Przypomina mi się list Juranda przed pokutnym pójściem do Szczytna – że to „zbójcy” porwali Danuśkę…
– Wybór posłów według ordynacji partyjniackiej tworzy pęta (zależności finansowych, niejawnych nacisków i sparaliżowanie prezesów) .
A nowe partie? Od dwóch dziesięcioleci jest zakodowane w systemie wyborczym: „Łączenie przez podział” – piekielnie (dosłownie) sprytnie pomyślane. Z dotychczasowych setek inicjatyw „Polacy, łączcie się – pod MOIM przewodem” – oczywiście nigdy NIC nie wyszło. I wyjść nie może.
Konieczne jest jednak połączenie pod wodzą Chrystusa i jego Matki. To zapewniają jedynie masowe Krucjaty Różańcowe.
Dodaj komentarz