Holocaust po japońsku

Na terenie elektrowni jądrowej w Fukushimie pod ziemią znajdują się rozległe tajne laboratoria wojskowe. Wszystkie prace ratunkowe koncentrują się tamże.

26 sierpnia 2013 {interview www.rense.com}

Znany japoński dziennikarz Yoichi Shimatsu pisze:

Jestem w Hong Kongu i dopiero wróciłem z Malezji. Japonia eksportuje tamże elektrownie jądrowe i chciałaby bardziej się angażować w regionalne konflikty.

Tego tylko brakowało Azji Południowej: więcej energetyki jądrowej i konfliktów!

Obecnie jest to jeden z niewielu zakątków na świecie, gdzie promieniowanie tła jest niewysokie; dlatego też jest to miejsce, gdzie przeniosło się wiele japońskich firm i obywateli.

Fukushima bowiem to nie jest katastrofa, która da sie zażegnać w ciągu kilku, kilkunastu, czy nawet kilkuset lat. I to nie tylko dlatego, że nie da się wydobyć stopionych prętów paliwowych, czy składowanego tamże zużytego paliwa nuklearnego. Ani nawet z powodu stopionego paliwa MOX w reaktorze 3.

Fukushima zbudowana jest na klifie położonym około 40 metrów nad poziomem morza. Klif zbudowany jest z piaskowca, czyli sprasowanego kompozytu żwiru i piasku. Jest to materiał dość kruchy i niezbyt solidny. Kiedy pada deszcz robi się miękki i gąbczasty oraz się kruszy. Kompozyt zaczyna się rozkładać…kwasy w wodzie dodatkowo piaskowiec niszczą.

Grunt pod stłoczonymi na małej powierzchni zbiornikami, gdzie zeskładowano radioaktywną wodę z reaktorów zapada się, a zbiorniki przechylają się niebezpiecznie. Poza tym nie wszystkie rurociągi pod tym rozległym kompleksem zostały zniszczone. Część wciąż odprowadza radioaktywne ścieki.

Skażona woda przedostaje się masowo do wody gruntowej i stąd do oceanu, gdzie cały czas zwiększa się ilość trytu, szczególnie wewnątrz przystani.

Jak wiadomo Fukushima miała własny mały port, skąd i dokąd można było transportować wszelkie materiały bez zwracania uwagi cywili, gdyż port ten jest dokładnie poza możliwością obserwacji z lądu.

Wewnątrz akwenu portu gwałtownie wzrasta ilość trytu, co oznaczałoby, że cały czas zachodzą tam podwodne reakcje jądrowe; jest ich tyle, że tworzą chmury, a raczej mgły przybrzeżne ciągnące się kilometrami wzdłuż brzegu. A w tej części kraju mgieł latem nigdy nie było.

Tu nie chodzi o niewielką ilość produkowanego trytu, lecz o jego masową produkcję na niespotykaną skalę.

Sądzę, że powoli media zdają sobie sprawę, że sytuacja jest poza kontrolą i jest bardzo niebezpieczna; potencjalnie zagraża całej Japonii i okolicznym krajom oraz całemu Pacyfikowi. A jeżeli Pacyfikowi, to i zachodniej części USA.

Profesor Marine Science (Nauk o Morzu) Uniwersytetu w Tokio mówi, że w oceanie obserwuje się ogromne ilości ciężkich radioaktywnych nuklidów. Informacja ta pochodzi z nieoficjalnych źródeł, ale jest niepodważalna.

Olbrzymie ilości plutonu i uranu w przystani oznaczają, że istnieje nieuszkodzona rura odpływowa, która odprowadza tamże owe nuklidy ze wzbogaconym uranem i plutonem z jakiegoś podziemnego źródła w Fukushimie.

Z tego co słyszałem zaraz po katastrofie w Fukushimie, pod ziemią znajdują się tam rozległe tajne laboratoria wojskowe zajmujące się wzbogacaniem/ separacją plutonu. Elektrownia jądrowa zajmuje olbrzymi teren; do części podziemi dostano się po katastrofie. Ale do części się nie dostano. Zapewne niektóre rurociągi odprowadzające wodę do przystani przetrwały nieuszkodzone i teraz odprowadzają wysoko radioaktywne materiały z tych laboratoriów.

Autostrada nr 6 jest zapchana samochodami, autobusami i ciężarówkami jadącymi do i z elektrowni Fukushima 1 i wiozącymi tysiące robotników. Tymczasem wokół ruin błąka się ledwie kilku ludzi. Czyli nie są oni zajęci rozbieraniem ruin reaktora. Jednocześnie sznur ciężarówek bezustannie wyjeżdża z terenu elektrowni coś wywożąc.

Oczywiście Tepco, rząd japoński oraz przedstawiciele wojska zaprzeczają jakimkolwiek teoriom spiskowym, jakoby Fukushima była japońskim Los Alamos. Dementuje je również przewodniczący japońskiej sekcji IAEA, (International Atomic Energy Agency ).

Tymczasem tryt stwarza zagrożenie reakcji łańcuchowej, co oficjalnie potwierdza ciało doradcze ds.nuklearnych przy rządzie japońskim.

Mówi się też o zrzucaniu skażonej wody do oceanu partiami, aby nie wywołać owej reakcji, bo w wodzie już są ogromne ilości owych nukleidów i trytu.

Zaraz po katastrofie w Fukushimie USA zamierzały teren zbombardować; w końcu wycofały się z tego pomysłu. Czy jednak nie potwierdza to owej teoriii o rozległych laboratoriach wojskowych pod komleksem?

Zaraz też po katastrofie rząd zaczął wycofywać się z energetyki jądrowej. Jednak po pół roku nagle ten rząd został zmieniony na pro-atomowy, który zapewnił, że Japonia nie zamierza rezygnować z energii atomowej. Jednoczesnie ucichły wszelkie przecieki informacji o próbach opanowania sytuacji w Fukushimie.

Była mowa o sposobie na utajnienie ilości wynajmowanych na dosłownie dwa dni, czy dwa tygodnie robotników do najbardziej niebezpiecznych robót, dzięki czemu nie byli oni ujmowani w danych, a ich śmierć nie była wiązana z Fukushimą. Podobnie ukrywano informacje o ofiarach śmiertelnych katastrofy.

Ludność okoliczna opowiada o rozległych podziemnych laboratoriach powiązanych tunelami prowadzącymi aż o pasma górskiego. O tysiącach ciał, które się tam znajdują.

I jeszcze uwaga prof.Dakowskiego po przeczytaniu wywiadu z Yoichi Shimatsu:

To JEST sensowne, bardzo prawdopodobne. W Fukushima dzieją się z pewnością procesy straszne (dla fizyka oraz technika) – a są ukrywane.

http://wyynd.tripod.com/Shimatsu.txt

O autorze: sigma