Szanowni Państwo.
Sobie serfowałem internetowo i zobaczcie proszę co znalazłem:
http://lodzdesign.com/menu-edycji-festiwalu/wystawy/
http://lodzdesign.com/event/konferencja-food-design-humanity-2/
Rozmawiałem już telefonicznie z Panią rzecznik.
Rozmowa bardzo miła. Bardzo miły komunikat – na dżewo. A bo działania artystyczne, a bo wolność wypowiedzi, a bo inne spojrzenie…
Próbowałem skontaktować się z łódzkim biskupem – Adamem Lepą. Niestety, jak dotąd bezskutecznie.
Proszę wszystkich Państwa o działanie.
Takie czasy, Panie Karolu, że dla kariery trzeba duszę diabłu oddać. Nie chcę lekceważyć problemu, ale proszę zobaczyć, jak to idzie w parze – z jednej strony mamy ten jawny satanizm, a z drugiej biedę tych wszystkich wykolejonych ludzi, którym ktoś musi projektować jedzenie (“food design”), bo w domu nie mają nikogo, kto by im coś dobrego ugotował i ładnie podał, tak jak to mają w zwyczaju kochające matki, żony, albo i czasem ojcowie i mężowie. Stąd mamy całą tą kulturę substytutów – od “dizajnu” żarcia, po wykoślawione podróbki pięknie wydizajnowanych religii, dla ludzi szukających na ślepo jakiegoś sensu w swoim życiu.
I jak to jest zrobione, że ci biedacy mają czas organizować festiwale satanistycznego dizajnu, a my nie mamy czasu na organizowanie swoich festiwali dobrego jedzonka ugotowanego z miłością i pasją a potem kulturalnie podaneg0 i spożywanego po ludzku? Ciekawe, co?
Panie Insane!
Tak. Dobrze Pan pisze. Cenna uwaga.
Przepraszam, że ja nie napisałem w notce więcej. Postanowiłem nie epatować oczywistościami. Ten diabelski koń, na którego każdy z nas zmuszony jest gapić się na co dzień, jest już chyba dość znany.
Dzisiejszy dzień przyniósł mi jednak nowe kamyczki do ogródka.
Mianowicie, przy okazji nawet prywatnych dyskusji, obserwuję, że takie i podobne sprawy wracają. I zaczynają być szczególnie ważne dla osób, których dawniej bym o to nie podejrzewał…
Czyli jak zwykle się okazuje, że Opatrzność czuwa!…A przyznajmy szczerze jak często w to powątpiewamy…
Mi się widzi, że całe zło oparte jest na prościutkiej zasadzie – nie ma jednej prawdy. Ergo nie ma dobra, nie ma zła. Wszystko jest i dobre i złe jednocześnie.
Skutkuje to wszelkimi zbrodniami tego świata.
Mogę wyjść teraz na ulicę i kogoś zabić. A bo mi się tak zachciało, a bo mi się tak wydawało, a bo moja wolność, a bo…
Wielokrotnie już przeprowadzałem okrutne, tragiczne doświadczenie.
Pytałem:
– Czy Ty jesteś?
– Czy ta ściana jest czy jej nie ma?
Pytana osoba nie była w stanie wydusić odpowiedzi.
Przyznam się Panu, że w takich momentach odechciewa się żyć.
P.S.
Co do żywienia się ludu współczesnego.
1. Wyrzucanie jedzenia.
2. Zostawianie “trochę” na talerzu.
Szczególnie w restauracjach. Stało się to już bon ton’em. A! Zostawię, pokażę, że mnie stać na to, żeby zostawić…
Podobne zjawisko – zostawianie resztek na przykład w słoiku z sosem, przecierem pomidorowym.
Wiadomo, że to kosztuje nawet mniej niż grosz. Ale chodzi o zasady.
Mój Dziadek, który pomieszkiwał w trzech niemieckich obozach wypoczynkowych, będąc już w domu, zbierał w trakcie i po każdym posiłku okruszki nie tylko ze stołu ale także i te, które były pod stołem.
3. Karmienie starszych dzieci.
Jeśli dziecko chce to zje samodzielnie, jeśli będzie głodne. A dzieci przecież są zwykle bardzo głodne.
4. Farmaceutyki dla dzieci na pobudzenie apetytu.
To już jest apegeum tej paranoi.
Stary dziad już ze mnie, ale cieszę się, że już na poważnie zaczynam zdawać sobie sprawę z przywileju jakim jest możliwość regularnego jedzenia.
Przecież dla większości ludzi na świecie – UWAGA! WIĘKSZOŚCI LUDZI NA ŚWIECIE – pożywienie jest luksusem.