Przyznam się szczerze, że od samego początku nie byłem pewien czy Karol Nawrocki ma zamiar zostać prezydentem „wszystkich Polaków” czy może odważy się spróbować drugiej opcji i stać się prezydentem Polaków normalnych.
Ostatnie kroki prezydenta belwederskiego, Nawrockiego skłaniają niektórych komentatorów do obaw, że za chwilę ujawni się nam, w pełnej krasie, kolejny polityczny Frankenstein w wersji “Dudenstein 2,0”.
Zerknijmy jeszcze na to, co opublikował na X sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, Marcin Przydacz
Prezydent Karol Nawrocki konsekwentnie opowiada się za szukaniem realnych sposobów zakończenia wojny na Ukrainie wywołanej przez Federację Rosyjską. Odwołując się w swej polityce do dziedzictwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który podkreślał, że bezpieczeństwo Europy zależy od solidarnego działania, także w dziedzinie energii, w związku ze zrealizowaną przez Premiera Viktora Orbana wizytą w Moskwie i jej kontekstem, Prezydent K. Nawrocki zdecydował się ograniczyć program swojej wizyty na Węgrzech wyłącznie do szczytu prezydentów Grupy Wyszehradzkiej w Ostrzyhomiu. (…)
Odwoływanie się, po raz kolejny, do dziedzictwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zdrajcy lizbońskiego, nie wróży niczego dobrego dla Polski. Oznacza to chorobliwą fiksację blokującą racjonalne myślenie, a tym samym możliwość rozwinięcia samodzielnej, patriotycznej polityki nazywanej przez antypolskich politruków, w zależności od epoki, ale zawsze fałszywie: w latach 1944-56. – proimperialistyczną i proamerykańską, a dziś prorosyjską.
Ciekawe, czy pan Przydacz tylko udaje niewiedzącego czy naprawdę, z jakiś nieodgadnionych do dziś, tajemniczych powodów nie wie, że wojnę proxy na Ukrainie zainicjowały USA w 2014 roku, a atak wojsk rosyjskich w 2022 nie był jej początkiem, lecz kolejnym, tragicznym etapem?
Zwracam uwagę również na to sformułowanie: „także w dziedzinie energii”. Wtedy rzeczywiście mieliśmy problem z uzależnieniem energetycznym od Rosji, a dziś metodą “z deszczu pod rynnę” problem zwiększył się w dwóch aspektach. W formie uzależnieniu od droższych dostawców oraz w formie zakazu korzystania z tradycyjnych, tanich źródeł. I kto tu z kogo robi idiotę? Odpowiedzią na pytanie niech będzie poniższa grafika przedstawiająca Olaków.



Co Nawrocki zrobił od początku swojej prezydentury? Chyba nic dobrego dla Polaków. Próbuje jedynie robić wrażenie. Ukraińców nie pogonił, żadnych posunięć korzystnych dla Polski. Moim zdaniem zdaniem drugi duduś.
Karol Nawrocki z okazji Dnia Podchorążego:
– ani w XXI wieku nie ma żadnych porozumień. -czyli wieczna wojna i na pohybel USA, bo też się porozumiewają? Zasada ograniczonego zaufania w relacjach z Rosją powinna obowiązywać, ale również i z innymi, lecz czy Nawrocki ją stosuje? Z Potworną Brytanią, z Izraelem, Ukrainą?
– wierząc głęboko w polskich podchorążych, oficerów i generałów – Wierząc? Głęboko? W ludzi?
Kolejny cytat:
Nic się nie zmieniło. Bezpieczeństwo oparte na wierze. Nawrocki kontynuuje odwieczny kult pozorów, opierając się na wierze w liche imaginacje. Dlatego warto przypomnieć gorzką dla nas- Polaków, refleksję Otto Magnusa von Stackelberga pełniącego funkcję rosyjskiego ambasadora w I Rzeczpospolitej:
Wolność polska ujawniała się zawsze w sferze imaginacji i przyzwyczaiła ten naród do kultu działań pozornych.
Rządy, partie i prezydenci 3RP się zmieniają a doktryna polityczna 3RP ta sama:
Doktryna Giedroycia-Mieroszewskiego, Ideologia “Ruch Prometejski” Piłsudskiego, Doktryna Międzymorza.
Tylko żeby premier Wiktor Orban się nie zrewanżował i nie wysłał ministra sprawiedliwości Ziobry i wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego do szeryfa Żurka.
Orban nie chce być przegranym wojny (UKR)UE-Rosja dlatego UE go zwalcza.
A żal powiedzieć, ale nie mamy już prezydenta. Było to do przewidzenia jak okazało się jakimi ludźmi się otoczył.
Wolność? Polska ? Kult działań pozornych?
Ani…ani !
Nie ma wolności,nie ma Polski ,nie ma działania! Wszystko jest na pozór.
Pierwszy krok każdego prawdziwie polskiego przydenta to zatrzymanie aborcji.
Gdy i kościół katolicki w Polsce nie będzie na pozór, poprze w tym prezydenta a rządzący przygotują odpowiednią ustawę.
Do tego wystarczy być człowiekiem, prawdziwym, nie na pozór !
A to Polska właśnie!!!!
Karolek, cienki bolek. Niestety, kamaryla pisiorsko-pejsata która go otacza, robi z nim co chce. Okazuje się, że za mały jest jego format duchowy aby po pańsku, w duchu Bożym i duchu prawdy odtrącić to przylepione do niego grono szeptunów. Mógłby się stać prawdziwym nowym szefem Prawicy Polskiej, po zakończeniu działania żoliborskiej trutki. Ale nie będzie. Obecny gest wzgardzenia rozmową z facetem tego formatu, co Orban, wskazuje, że przez resztę kariery zostaną mu smętne faceciki typu Makaron i babsztyle w rodzaju brukselskiej fuhrerin, nad którymi będzie górował, ale tylko wzrostem.
Realistycznie, to od Nawrockiego można co najwyżej oczekiwać, że zawetuje trochę szkodliwych ustaw i tyle. Wiązanie z nim jakichś innych nadziei to gwarantowane wielkie rozczarowanie.
Najgorsze jest to, że teraz tygodniami będzie sobie tryumfalnie wycierać nim gęby szmaciarstwo mainstreamowe, które wyło przed tą wizytą, że “spotykając się z Orbanem, Nawrocki odda hołd lenny Putinowi”. Przestraszył się ich Karolek… No i po nim. Mogąc w jednej chwili stać się wybitnym mężem stanu, posłuchał swych niedowarzonych mądrali i wybrał żywot pod kanapą.
jednak pan prezydent (historyk!) Makiawella nie czytał…
No cóż, taki “bokser”. PCh przypomniało:
Nie daje się kosza Orbanowi.
Panie prezydencie, czy chanukę tez Pan zapali?
Usiedli, przekalkulowali i im wyszło, żeby lepiej Karol omijał Victora. Ten drugi to też nie sentymentalna wielbicielka Harlequinów i doskonale orientuje się w położeniu boksera. Obie strony wiedzą, że to nie jakieś osobiste animozje, tylko ‘taka sytuacja’ i muszą wykazywać konsekwencje w działaniu.
A teraz proszę przez chwilę pomyśleć, na spokojnie.
Karol jedzie i randkuje z Victorem. Widzicie już ten mainstream czekający w blokach startowych? Słyszycie ten klangor, który zagłuszyłby Święta, podwyżki a nawet wojnę na Ukrainie? A kiedy pierwszy wniosek o wszczęcie procedury impeachmentu? Już w styczniu?
I co te wszystkie covidowe facjaty poupychane po tzw. prawicowych telewizjach mogłyby poradzić? Przecież wpadliby w sidła własnej narracji o ‘ruskich onucach’.
Spokojnie.
A to jest akurat przytomne pytanie i dotyczy spraw wewnętrznych.
Tak. Absolutnie nie można zrażać elektoratu, który wierzy, że prawica i Orban to ruskie onuce. Za to trzeba liczyć na zrozumienie “ruskich onuc”.
Zawiłe to.
Sytuacja w której gospodarz, suweren, naród, Polacy boją się mediów i tego co byle swołocz na ten temat ma do powiedzenia jest sytuacją patologicznego upodlenia. Utrzymywanie dłużej tego stanu, ze strachu, pogarsza sytuację, dlatego, że Polska nie ma już na to czasu. Niektórzy uprawiają to kunktatorstwo ze strachu, inni, bo zaczęli naprawdę tak myśleć.
Tego typu kunktatorstwo wywołuje potrzebę emocjonalnej rekompensaty, a ta przechodzi w rytuał działań pozornych jako kult, dlatego to zalinkowałem
Minęło ponad 30 lat, dłużej, dalej jest tylko śmierć. śmierć narodu. Poniżej ocena komucha Millera; po raz pierwszy w życiu wklejam coś takiego. Nie wiem kto mu to napisał, ale jest to racjonalne mimo pewnych nieścisłości i stereotypów.
Decyzja prezydenta Nawrockiego o zerwaniu planowanego spotkania z Viktorem Orbánem wygląda na symboliczny pokaz moralnej dezaprobaty. Problem w tym, że polityka zagraniczna nie jest konkursem na moralne miny, lecz sztuką zimnej kalkulacji. A z tej perspektywy był to ruch nieprzemyślany, stratny i pozbawiony strategicznej logiki.
Po pierwsze: Polska osłabia własną pozycję w regionie.
Choć Grupa Wyszehradzka żyje dziś bardziej historią niż rzeczywistością, nadal pozostaje jednym z niewielu formatów regionalnych, w których Warszawa mogła rozmawiać z partnerami jak równy z równym. Orbán – niezależnie od ocen – nadal jest graczem, który potrafi zablokować unijny budżet, zastopować kluczowe decyzje lub przeciągnąć całą Unię przez miesiące proceduralnego chaosu. Odcinając się od dialogu, Polska rezygnuje z wpływu na człowieka, który wpływ w UE realnie ma. To polityka rezygnacji, nie przywództwa.
Po drugie: Polska rezygnuje z roli mediatora.
Dyplomacja polega na rozmawianiu przede wszystkim z tymi, z którymi się nie zgadzamy. Ucieczka od spotkania wygląda nie jak asertywność, lecz jak utrata nerwów. W momencie, gdy należało wykorzystać wizytę, by postawić Orbánowi twarde pytania, Warszawa wybrała drogę najmniej profesjonalną. To pokazuje nie siłę, lecz bezradność.
Po trzecie: decyzja oddaje Orbánowi pole narracyjne.
Budapeszt już zaciera ręce. „Polska nie ma własnej polityki, działa pod dyktando Brukseli, nie potrafi utrzymać zobowiązań” – ta narracja pisze się sama. I będzie działać, bo w Europie Środkowej każdy przejaw chwiejności jest skrupulatnie wykorzystywany przez tych, którzy umieją grać twardo.
Po czwarte: niszczymy to, co jeszcze działało w V4.
Wyszehrad nie jest dziś blokiem politycznym – ale nadal funkcjonuje jako grupa współpracy technicznej: migracje, infrastruktura, energetyka. Psując relacje polityczne, utrudniamy współpracę tam, gdzie żadnego konfliktu nie ma. Co gorsza, popychamy Orbána w stronę coraz bliższej współpracy ze Słowacją, która już skręciła w jego stronę. Polska traci kontrolę nad regionem, który powinna współtworzyć.
Po piąte: izolowanie Orbána jest przeciwskuteczne.
Orbána nie da się „wyłączyć z systemu”. To polityk, który budżety wetuje, procedury rozmontowuje, a unijne mechanizmy traktuje jak poligon dla własnych interesów. Zerwanie kontaktu nie zmieni niczego w jego polityce – a jedynie ograniczy polskie możliwości jej korygowania. To oddanie pola bez walki.
Po szóste: brak rozmowy to brak informacji.
Bezpośrednie spotkania dają dostęp do wiedzy, której nie zapewni żadna notatka ambasadora. Co Orbán naprawdę ustalił w Moskwie? Na czym stanęły jego kontakty w Berlinie i Genewie? Jakie gesty planuje w UE? Tego dowiaduje się ten, kto siedzi z nim przy stole. Tego nie dowie się nikt, kto odwołuje wizytę.
Po siódme: decyzja wygląda jak emocjonalna, nie strategiczna.
„Obraził się, bo Orbán był u Putina” – tak to zostanie zapamiętane. Państwa, które chcą być brane poważnie, nie mogą pozwalać sobie na wrażenie nerwowości. W dyplomacji impulsywność kosztuje więcej niż błąd. Czy Polska naprawdę chce być postrzegana jako państwo reagujące emocją, a nie analizą?
Po ósme: Polska traci jedyny realny instrument nacisku.
Z Orbánem rozmawia się nie przez media, nie przez oświadczenia, tylko w cztery oczy. Spotkanie dawało możliwość postawienia sprawy jasno: Rosja, Ukraina, blokowanie decyzji UE. Odwołując wizytę, Polska pozbawiła się jedynego narzędzia, które działa – rozmowy bezpośredniej.
Po dziewiąte: to prezent dla Putina.
Dla Kremla każdy konflikt między państwami UE to dar z nieba. Im mniej koordynacji w regionie, tym więcej miejsca dla rosyjskiej propagandy i wpływów. Moskwa nie musi nic robić – wystarczy, że Europa podzieli się sama.
Konkluzja:
Zerwanie spotkania nie osłabia Orbána.
Nie wzmacnia Polski.
Ogranicza kontakty, zmniejsza wpływy i podważa wiarygodność Warszawy.
To gest o dużej temperaturze medialnej, ale o zerowej wartości strategicznej.
A w polityce zagranicznej symbole bez pokrycia potrafią szkodzić najbardziej.
3:48 PM · 30 lis 2025
Widziane z Kanady:
https://www.facebook.com/krystyna.gorzynska.3/posts/pfbid0PPxup28AC4GkTtG6dLs8vNTqmmPcAAmfXE8VBksdzhsFsN5gcTiD5PP2tbSgDRvWl
Ta ucieczka przed Orbanem wygląda jak usilna pielęgnacja pisowskich fobii i niemożność uwolnienia się od nich. Te fobie nie mają przyszłości bo stawiają nas w politycznie zerojedynkowej sytuacji bez wyjścia. PiS to stopniowe zwijanie Polski i polskości, tak jak w przypadku jawnych zdrajców z “kao”. Tyle, że wolniej. Prezydencie, czytaj Makiawella.
Polacy nie mają poczucia bycia kimś. Lata pedagogiki wstydu z telewizora i ambony. Miażdżenie w zarodku jakiejkolwiek myśli czy działania propolskiego. Wmawianie niemożności na każdym polu. W końcu w to uwierzyli. Wiemy o tym.
Towarzysz Leszek punktuje, ale nie przypomina, że swojego czasu to właśnie Victor [a wtórował mu ówczesny premier Estonii] krzyczał ‘kiedy wreszcie Polska obejmie przywództwo w regionie?’ Zabrakło cojones, zabrakło idei, zabrakło służb. A naczelnik wolał przymuszać do rejestracji kart pre-paid i demolować wszystko, co było na prawo od niego, niż zaimplementować jakąś wizję na przyszłość. To jest ten poziom.
Tu nie objawi się żaden polski przywódca, bo za chwilę zostanie obsobaczony i wyśmiany przez zmanipulowaną tłuszczę. Tu nawet nie można znieść obowiązku szczepień dzieci, a co dopiero mówić o polityce międzynarodowej.
Cokolwiek ktokolwiek chciałby zrobić, to zawsze będą wrzaski, że to służy Rosji, to zdenerwuje małoczapeczkowych, a tamto Niemców czy Jankesów. Gonimy w piętkę.
Pytanie: co musi się stać, jaki jest ten pierwszy kamyczek, który wywoła lawinę? Przerwie ten chocholi taniec niemożności?
________________
A gdzie to prezydent ostatnio pojechał z wizytą? No, gdyby Polska tak zaczęła fikać sąsiadom i próbowała komuś wyłączać z użytkowania kopalnie… A tu? Cisza. Nie było sprawy. A to są konkretne pieniądze i ludzkie losy. Żadne państwo by tego nie darowało. Ta sprawa byłaby stawiana do skutku. I nie byłoby tłumaczeń, że to nie my, to ktoś nam kazał.
A za harce pani Viery wobec Polski to kto odpowiada? ‘Europa’ czy jednak ta pani ma swoją narodowość?
Skoro oprawcom i wrogom dajemy medale, to w zamian dostajemy z zewnątrz instrukcje do wykonu, a pretensje mamy między sobą.
Mój post do CzL napisałem przed przeczytaniem pani info z Kanady. :)
Niestety panie kolego. Nic nie przerwie tego chocholego tańca. Absolutnie nic. Żaden wentyl bezpieczeństwa typu jkm st.mi czy inny braun nie wywoła(ł) lawiny. Oni przecie żyją z popuszczania (na różnych odcinkach) pary z tego kotła ludu pracującego miast i wsi. Proszę się z tym pogodzić i nie gniewać na mnie. Żyć po bożemu i umrzeć ze spokojem serca. Tylko tyle i aż tyle.
“A naczelnik wolał przymuszać do rejestracji kart pre-paid”-mnie wtedy przekonał, żeby przestać brać PiS w jakikolwiek sposób poważnie. A Morawiecki i jego aplikacja globalistycznego sadyzmu na grunt polski niezwykle ugruntował tą decyzję.
Dodam tylko, że trzeba być niespełna rozumu lub zdrajcą by wspomagać bezwarunkowo państwo, które czci morderców naszych przodków.
@Sarmata: Ta ucieczka przed Orbanem wygląda jak usilna pielęgnacja pisowskich fobii i niemożność uwolnienia się od nich.”
do-kła-dnie !
Gratuluję przenikliwej diagnozy. Niestety, długi cień Naczelnika Państwa (ciekawe, skąd wziął swój “długi cień” ten kurdupel?) kładzie się i jeszcze długo kłaść się będzie na pół- a nawet ćwierć inteligenckim profilu pisbandy (teraz już w zarząd idą różne młodociane przydacze, którym Naczelnik jako swoim hunwejbinom pozałatwiał różne międzynarodowe kursy i szkolenia, żeby nie byli gorsi od Radzia Zdradzia z jego “dyplomem Oksfordu”, czytaj świadectwem dokształtu, który każdy może sobie zapłacić). Karolek, przykro mi to pisać, też niestety trochę o tę półinteligenckość zahacza, widać to po nieco wymuszonym sposobie bycia, pieczołowitości dla tytułów, nadmiernie skrupulatnej wymowie, choć to jest widoczne tylko dla przenikliwego i wymagającego obserwatora. Oczywiście, na tle rozbezczelnionej tfuskowej żulii i tak wypadają jak książęta: on i jego żona. Ale – jak mawiają mędrcy – prędzej ty wyjdziesz ze wsi, niż wieś z ciebie. Więc to plebejskie poczucie podległości (widać to też po jego bezkrytycznym stosunku do ha-Ameryki) będzie się często odbijało w jego aktach popłochu i niedowarzonych intelektualnie decyzjach. Szkoda tylko, że płaci za to Polska.
Kolejny głupi krok?
https://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/ustawy-z-podpisem-prezydenta-oraz-weto,111273
Ustawa o zakazie hodowli zwierząt na futra podpisana przez prezydenta. No cóż, nie wzięto pod uwagę poniższego argumentu:
„Zwierzęta futerkowe są karmione odpadami poubojowymi, co stanowi przede wszystkim o zagospodarowaniu tych odpadów. Jeżeli zniknie hodowla norek, to te odpady będą musiały być gdzieś zutylizowane i znowu firmy poniosą dodatkowe koszty” – wskazuje Edward Kosmal wiceprzewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Zwraca uwagę na to, że firmy, które zajmują się utylizacją odpadów poubojowych, są w większości niepolskie.
https://www.radiomaryja.pl/informacje/nasz-dziennik-rolnicy-sprzeciwiaja-sie-zakazowi-hodowli/
Ps. Jak widać, najważniejsze są sondaże i opinia prezesa, a nie chłodna, kompleksowa analiza polskich interesów.