BARDZO CIEKAWY komentarz @MZHemingway
udostępnił na swoim profilu ambasador USA w Polsce, @TomRoseIndy
Amerykańska dziennikarka twierdzi, że spotkanie prezydentów #Trump #Zelenskyy było częścią planu wciąż niezwykle aktywnego i wpływowego obozu Obamy, który chciał doprowadzić do sprowokowania Trumpa, a prezydent Ukrainy był narzędziem ich operacji. Jej celem miało być wywołanie kryzysu i podzielenie Republikanów. Hemingway ostrzega, że biurokracja i “głębokie państwo” w Waszyngtonie pozostają cały czas aktywne przeciwko Trumpowi i można spodziewać się kolejnych prób manipulacji opinią publiczną. Z mojej strony dodam, że wskazuje na to również szybka, skoordynowana reakcja Niemiec, niemieckich aktywów w innych państwach UE i instytucjach europejskich oraz krajów, których przywódcy nienawidzą Trumpa. Słowem: Zełensky dostał rolę, może i swoje zarobił na emeryturę, ale Oscara za to nie dostanie.
Tłumaczenie na język polski:
Wczoraj Susan Rice powiedziała o spotkaniu Trumpa z Zełenskim: „Nie ma wątpliwości, że to była ustawka”. Ujawniła pełną wiedzę o umowie dotyczącej surowców mineralnych, skarżąc się, że nie zawiera ona „konkretnych” porozumień w sprawie bezpieczeństwa (co najwyraźniej oznacza zobowiązanie do wysłania amerykańskich wojsk na teren Ukrainy, jeśli zajdzie taka potrzeba), a następnie błędnie przedstawiła zachowanie Trumpa, licząc na to, że większość Amerykanów nie oglądała godzinnej rozmowy w Gabinecie Owalnym.
Można to uznać za typową retorykę Demokratów, ale równie dobrze można potraktować to jako pewnego rodzaju przyznanie się do winy, zawierające szczegóły dotyczące obecnej akcji „Złap Trumpa”.
Owszem, Trump wygrał głosowanie powszechne wbrew wszelkim przeciwnościom, ale jeśli ktoś uważa, że zespół Obamy jest obecnie mniej zaangażowany w ciche działania wywrotowe niż podczas pierwszej kadencji Trumpa (sprawa rzekomej zmowy z Rosją, impeachment związany z Ukrainą itp.), to jest w błędzie. Przypomnę, że Susan Rice brała udział w niewielkim spotkaniu 5 stycznia 2017 r. w Białym Domu z innymi kluczowymi architektami fałszywego oskarżenia o zmowę z Rosją.
Zełenski wielokrotnie odrzucał możliwość podpisania umowy w Kijowie i Monachium, zamiast tego domagając się spotkania w Białym Domu. Później wyszło na jaw, że Rice, Tony Blinken, Victoria Nuland i Alexander Vindman mogli osobiście doradzać Zełenskiemu, by przeprowadził to spotkanie w określony sposób – mieli mu zalecić przyjęcie wrogiej postawy i próbę sprowokowania Trumpa do gwałtownej reakcji. Choć Zełenski nie zdołał tego osiągnąć, a jego działania zaniepokoiły wielu zwykłych Amerykanów, zespół Obamy pojawił się w mediach, by fałszywie przedstawić przebieg spotkania.
Ich celem, jak się wydaje, było ukazanie Zełenskiego w pozytywnym świetle, wywołanie wrażenia, że wściekły Trump sabotuje porozumienie, oraz zdobycie poparcia neokonserwatywnej części Partii Republikańskiej, by wywrzeć presję na Trumpa w sprawie włączenia amerykańskich zobowiązań wojskowych do „gwarancji bezpieczeństwa”. W słowach Susan Rice można dostrzec nieprzypadkowe użycie określenia „ustawka”.
Zamiast tego Zełenski zaliczył jedno z najgorszych wystąpień w swojej karierze, a Trump przez cały czas zachowywał się jak mąż stanu – wbrew wszelkim oczekiwaniom. Zełenski dokładnie zastosował się do zaleceń zespołu Obamy, aby być wrogi, ale efekt był odwrotny do zamierzonego. Co zaskakujące, kluczową rolę w tym, że plan się nie powiódł, mogła odegrać reakcja Lindsay Grahama. Gdyby on i inni neokonserwatyści uznali, że Zełenski jest rozsądny, Trump musiałby walczyć nie tylko z brudnymi sztuczkami zespołu Obamy, ale także z neokonserwatywnym skrzydłem Partii Republikańskiej. Nawet „konserwatywni” neokonserwatyści w telewizji przyznali poprzedniego wieczoru, że Zełenski całkowicie się skompromitował.
Jak pokazuje wrogość biurokracji wobec jakiejkolwiek republikańskiej kontroli, niezależnie od tego, jak rozsądna lub nieistotna by była, zakorzeniona administracja i stały aparat w Waszyngtonie są niezwykle aktywne. Tym bardziej dotyczy to „głębokiego państwa” w społeczności wywiadowczej. Można spodziewać się kolejnych manipulacji i warto być przygotowanym, aby nie dać się zwieść przyszłym operacjom dezinformacyjnym. Powojenna architektura bezpieczeństwa w Europie i USA wymaga, by wojna trwała lub zakończyła się na warunkach obejmujących obecność amerykańskich wojsk na ziemi, nawet jeśli nie jest to zgodne z wolą Amerykanów.
Sytuacja będzie się zaostrzać, a czasy stają się wyjątkowo niebezpieczne.
prezydent Ukrainy był narzędziem ich operacji
Jak mogli postawić na tak lichego aktorzynę? Przecenili umiejętności tego chamusia i bajeranta, do tego słabo znającego angielski. Niektórych kwestii Trumpa ewidentnie nie rozumiał, na przykład kilkakrotnego upomnienia amerykańskiego prezydenta aby zmienił ton, bo “you are not in position” żeby pouczać Amerykanów. Nie dość, że przybył w tym ohydnym dresie (co mu wreszcie publicznie wypomniano, bo zwłaszcza w USA tzw. dress code to rzecz święta) to wymachiwał łapskami i wpadał Trumpowi w słowa, ewidentnie nie mając pojęcia, jak się rozmawia z prawdziwymi dygnitarzami z zachodu. Poklepujące go po plecach i wpychające mu swoje napiwki do kieszeni błazny unijne go rozpuściły i myślał, że z prawdziwym mężem stanu jakim jest Tramp, pójdzie mu równie gładko, jak z Urszulką co Wodęleje. Nie poszło.
Właśnie, nie. Bardzo dobrze go wybrali do takiej roli, bo uwiódł dosłownie miliony. Cele przynajmniej częściowo zostały osiągnięte. W polskim aspekcie:
– Polska została złupiona
– Ukraińcy przesiedleni do Polski
– Kradzież wciąż trwa
Ponosimy koszty cudzych operacji polityczno-wojennych pod szyldem dla idiotów “Nasza Wojna”. Większość w to wierzy.
Po rozmowie z Trumpem wybuchła histeria począwszy od naganiaczy a skończywszy na szlochającej gawiedzi, wygrażającej w amoku pięściami, w tym Polakom. Zastanawiam się proszę pani – pytał aktor w pewnym filmie -skąd się bierze takie kurewstwo w przyrodzie.
To nie nasza wojna. Stop ukrainizacji! Polska jest ważniejsza!!!
• A co oni wszyscy chcieli podpisywać z facecikiem nie mającego umocowania w prawie do reprezentowania Ukrainy? Umowę nieważną z mocy prawa?
• Niebywała jest degrengolada i bezczelność polityków warszawskich. @Bob Gedron słusznie storpedował zdradzieckie odzywki.
• Czekam na oskarżenia przeciw Bill Gates, Antoni Fauci, Obama i pozostałych lucyferian.
Myślę, że zbiorowy szał osiągnął już ten poziom bajeru i bujdy, że jak pisał kiedyś Różewicz “każdy pieprzy swoje, a wspólna jest tylko sałatka jarzynowa na stole”. To rzeczywiście wyglądać zaczyna jak jakiś taniec św. Wita ludzkości, w przygotowaniu na totalną katastrofę. Nikt już niczego nie rozumie i nie panuje nad niczym. I w sumie nikomu już o nic nie chodzi, jak tylko żeby się jeszcze nawrzeszczeć, nabluzgać i wytarzać w nonsensie, póki można.
Ameryki nie odkryłeś,ale co dalej?Wybiorą Trzaskowskiego,nic nie zmieni się,a
będzie jeszcze gorzej,wybiorą Nawrockiego to będzie “druga Dupa”.Nie Mentzen,ale
jak sądzę,tylko Braun mógłby coś zmienić na lepsze.
Zbyt mało modlimy się,i za mało jest modlących się za to aby zło zostało
zniszczone.Ogólnie mamy wszystko w głębokim poważaniu.
Nie. Mentzen,ale
jak sądzę,tylko Braun mógłby coś zmienić na lepsze.
Nie. “Na lepsze”, to co innego jak “na dobre”, pozwalające żyć, w tym dla Boga, Narodu, Honoru i Ojczyzny.
“Na lepsze” to i ta pierwsza trójca jest w stanie coś zmieniać. – Tyle, że to co “lepsze” i tak będzie przejedzone, czy rozproszone i zmarnotrawione bez dobrego owocu dla przyszłości ogółu Polaków, a zwłaszcza Narodu Gospodarzy, jego dóbr wspólnych, a jednocześnie własności niepodzielnej i niezbywalnej, w tym Państwa Polskiego, przez wybrańców tych elit poprawiaczy, a dla korzyści i zysków “kogoś z zewnątrz”.
“Na lepsze” ma w sobie zarzewie destrukcji i autodestrukcji oraz samozatracenia tak osobistego jak i idei i wartości duchowych.
Od “na lepsze” zaczynają się wszelkie “obiecanki-cacanki a głupiemu radość”.
Od obiecanek-cacanek to najlepszy był Hitler, gdy dochodził do władzy – obiecywał WSZYSTKO WSZYSTKIM.
Dziś ma licznych naśladowców. – Tu wybija się Tusk, który za swoich pierwszych rządów “wsławił się” tym, że przynaglany o realizację obietnic wyborczych zamiast oddać władzę jak polityk, czyli zwłaszcza człowiek honoru, zmienił swoje “obiecanki-cacanki a głupiemu radość” na inne.
Od “na lepsze” zaczyna się myślenie aspołeczne – “byleby mi było lepiej”.
Natomiast Brauna trzeba tutaj cenić właśnie za myślenie dalekowzroczne, i dążenia zaczynające się od “na dobre” owoce dla przyszłości – najpierw Polski i Narodu Polskiego, mądre i konstruktywne, bo stojące na prawdzie jedynej i solidnym fundamencie duchowym.
Jakieś propozycje,tak aby wyszło “na dobre”?
Żeby wyszło „na dobre”?
– Np. dobre wychowanie potomstwa własnego w ramach powołania rodzicielskiego a pod realizację powołań tego potomstwa, połączone ze współpracą w ramach rodu czy sąsiedzką oraz narodową rozumianą tu jako wzajemna troska o wychowywane potomstwa dla przyszłości naszych wspólnot, wspólnoty ducha, wiary czy dla ludzkich wspólnot międzypokoleniowych.
Np. nie danie się wikłać w jakąś „walkę ze złem” czy „walkę z ubóstwem”, „walkę z chorobą”, czy „walkę z grzechem”) – jeżeli w otoczeniu (tutaj z tym walczy się w sobie, aby pozostawały tylko skłonnością, i z każdego zagrożenia czy szybko wracać do życia w zdrowej naturze, w byciu dobrym i działającym dla celów dobra ludzkich i wspólnotowych, w byciu społecznie użytecznym, funkcjonującym w granicach między stanami ubóstwa, a możności; w zdrowiu ciała, umysłu i społecznym i w prawej naturze.
– Tu wobec otoczenia wystarczy wspieranie dobra i wspieranie wychodzenia z tych stanów patologicznych osób w otoczeniu, jednak uważnie, bo tylko na miarę posiadanych sił, środków i możliwości działania osobistego stosowne do stanu w jakim jesteśmy oraz możliwości jakie nam daje życie wspólnotowe i społeczne dla organizowania się do działań wspólnych.
Natomiast modlitwą też, ale dopiero po wyczerpaniu ww możliwości osobistych działań, ofiar i poświęceń „dla dobra” czynionego innym i „dla celów tego dobra” (żeby nasze działanie „wyszło na dobre” ) – celów ludzkich i wspólnotowych, w tym zwłaszcza „dla dobra wspólnego”.
Oczywiście nie może być to działanie pozorne, bo dobre nie wystarczająco, np. typu zbędne drobniaki czy „socjal państwowy” które są tylko działaniem „na lepsze”, bo nie dotyka samej patologii, więc tylko pogrąża osoby wspierane w stanie niedostatku, a nadto i w beznadziei na powrót do życia w godności ludzkiej jako osobistej, osobowej i wspólnotowej;
– czy działania pozorne, bo dobre nadmiernie, a więc nieodpowiednie do stanu – tu zwłaszcza typu wspieranie pijaka dopóki i tak przepije i swoje nie wystarczające dochody i wsparcie, a więc będzie jak w przypowieści o pannach głupich i mądrych. – Tutaj oczywiście stanów patologicznych w których każda pomoc będzie bezsensowną i głupią jako nadmierna, a więc i faktycznie szkodliwa jest bez liku.
Działanie „żeby wyszło „na dobre”” musi być „w sam raz” na zasadzie: „dobry ojciec daje dobre dary swoim dzieciom”.
Ponadto żeby skutki naszych decyzji, wyborów czy trwałych postaw wyszły „na dobre” osobom na rzecz których działały, a pośrednio, w perspektywie dalekowzrocznej i nam i naszym bliskim, już musi funkcjonować ustabilizowany ład moralny w życiu danej społeczności, a więc i bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne. – I suwerenność narodu i niepodległość państwa wtedy funkcjonujące.
– Bo gdy tego nie ma, to wtedy ważniejsze jest działanie dla życia, dla naszej moralności wspólnotowej jako konieczność działań w obronie koniecznej i organizowania się dla działań w obronie koniecznej.
Jeżeli ta nie zostanie zwieńczona dokonaniem tej obrony (dotyczy i dóbr wspólnych), to wtedy i tak zupełnie nieważne będą wszelkie działania „dla owoców dobra” (bo to wtedy dokonywane przedsięwzięcia „wychodzą na dobre”), a „działania „dla naszego dobra”, będą tylko wrogimi manipulacjami i ogłupiającą propagandą stosowaną na nas przez naszych wrogów.
To samo i z działaniami „dla sprawiedliwości” – też będą działaniami pozornymi. – Bo wtedy do działań faktycznych wzywa nas najpierw miłość narodu i ojczyzny.
I wyraźnie w tej ostatniej grupie odnajdujemy to co głosi Braun.
Np GAŚNICA była dla naszej moralności wspólnotowej jako konieczność działań w obronie koniecznej. – A POBUDKA i STRZELNICA dla organizowania się dla działań w obronie koniecznej.