„Ujawnienia” rządowe nigdy nie były wiarygodne. Każdy, kto ma mózg, widzi, jak tajemnicze „przecieki” mogą być wykorzystywane do sprzedaży przykrywki dla opowieści głównego nurtu. Szczytem naiwności jest wierzyć, że CIA może być „zmuszona” przez prawo do opublikowania informacji, których nie chciała, aby ludzie ujrzeli.
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Czy „Tajne Akta JFK” Trumpa wskażą palcem na Izrael?
Jest 22 listopada, a to oznacza, że właśnie w tym okresie media głównego nurtu przez 24 godziny w roku rozmawiają o JFK.
Ale nie tym razem.
Co roku, odkąd pamiętam, rocznica zamachu oznacza historie takie jak ta, albo ta, albo ta. Ale z jakiegoś powodu w tym roku jest cisza.
Oczywiście, poza plotkami o Trumpie. Tym razem to już na pewno opublikuje zapieczętowane akta o JFK. Poczekajcie. Lada dzień.
O tym informowały media głównego nurtu.
W „alternatywnych mediach” relacje z wydarzeń JFK są inne i tak jest już od jakiegoś czasu. Wszyscy chcą rozmawiać tylko o Izraelu naciskającym spust. Tak mówi Candace Owens. I Mintpress News.
Najwyraźniej dlatego, że JFK chciał powstrzymać Izrael przed zdobyciem broni nuklearnej. To może być prawda, ale czy to uzasadnia skomplikowane publiczne zabójstwo przy ryzyku całkowitej alienacji ze strony najpotężniejszego kraju na świecie? Czy nie mogliby po prostu kłamać o posiadaniu broni nuklearnej (jak to najwyraźniej robili), dopóki kadencja Kennedy’ego się nie skończy? To było jeszcze najwyżej pięć lat.
Czy jest to zatem cenny nowy wgląd? Czy też celowy wysiłek, aby zawęzić i zmienić punkt ciężkości narracji o JFK? Nowe rozwiązanie „tajemnicy”, która została już dawno rozwiązana.
Bo chociaż nie znamy dokładnych nazwisk osób, które nacisnęły spust, ani tego, kto wydał konkretny rozkaz, to jednak uważna lektura dostępnych dowodów prowadzi tylko do jednego, trwałego wniosku:
JFK został zabity przez Deep State.
Powód może być mniej oczywisty, chociażby to, że Kennedy zobowiązał się do całkowitego wycofania się z Wietnamu do 1965r. a już w ciągu czterech dni od zamachu następca Kennedy’ego zmienił swoją politykę wycofania się i wciągnął USA do pełnoskalowej wojny w Wietnamie. Wojny, która miałaby doprowadzić do wypłacenia jednego BILIONA dolarów (z uwzględnieniem inflacji) wykonawcom zbrojeniowym i producentom broni.
Wszyscy wymienieni z nazwiska główni gracze, od Allena Dullesa po Claya Shawa, Guya Bannistera i Oswalda (ich wybranego kozła ofiarnego), mieli powiązania z amerykańskimi służbami wywiadowczymi.
Ale naprawdę nie chcę ponownie rozpatrywać sprawy sprzed 60 lat. Treści o JFK, które omawiają szczegóły tej sprawy, jest więcej niż trzeba. Ja chcę poruszyć bardziej aktualny punkt.
JFK nie został zabity przez żadną jednostkę, rząd czy nawet kraj. Został zabity przez maszynę, przez system. Skomplikowana i wielowarstwowa interakcja interesów politycznych, fiskalnych i ideologicznych, napędzana wszczynaniem wojen dla (ogromnego) zysku.
Czy byli w to zamieszani poszczególni obywatele Izraela lub agenci Mossadu? Potencjalnie mogli być. Pominięcie tego jest tak samo niepotrzebnym uproszczeniem jak „Izrael to zrobił!”, ale tak czy inaczej głębsza prawda jest bardziej skomplikowana.
Jeśli już, to morderstwo JFK jest wczesną oznaką śmierci tego kraju jako jednostki globalnego rządu i wzrostu potęgi korporacji. Bell Helicopter zyskał więcej na jego śmierci niż Stany Zjednoczone – lub Izrael – kiedykolwiek.
Dlaczego więc nagle wszyscy chcą w sposób uproszczony obwiniać tylko i wyłącznie Izrael?
Cóż, to ciekawe pytanie.
Być może jest to przygotowanie pod wydarzenie większego kalibru. Biały Dom Trumpa ujawni „tajne dokumenty” obciążające Mossad i pozwoli, aby już pariasowe państwo Izrael dostało kulę za JFK… że tak powiem.
To a) kupiłoby Trumpowi punkty wśród „buntowników”, których rozczarował w swojej pierwszej kadencji, b) pomogłoby Izraelowi zmienić się w oczach opinii publicznej i c) dostarczyłoby tematu do dyskusji, która miałaby w znacznym stopniu odwracać uwagę opinii publicznej.
Podtrzymuje również rozpadającą się iluzję odrębnych, niezależnych państw narodowych jako graczy w grze geopolitycznej, a nie tylko pionków na planszy. Iluzję, którą najwyraźniej chcą przywrócić po tak spektakularnym jej upadku podczas covid.
Powiedzenie „To był Izrael” prowokuje do obalenia twierdzenia „Nie, to była Ameryka”. Łatwo zapomnieć, że oba te stwierdzenia są w zasadzie kłamstwami.
Treść „akt JFK” Trumpa powie nam wiele na temat kierunku, w jakim potoczy się ta narracja.
Mogą całkowicie ugasić tlący się ogień antyizraelski lub wręcz go podsycić.
Osobiście spodziewałbym się, że ludzie połkną przynętę. Kilka rozproszonych odniesień do „znanych powiązań z izraelskim wywiadem” lub „podejrzewanych agentów Mossadu” tu i ówdzie na setkach stron. Nic zbyt konkretnego. Z pozostawionym miejscem na zaprzeczenia i obalenia, jeśli będzie to konieczne.
Wybrany moment też będzie interesujący. Spodziewaj się, że akta zostaną „odpalone” tuż przed lub po jakimś komunikacie np. dotyczącym CBDC lub platform tożsamości cyfrowej lub czegoś innego, nad czym nie chcą, abyśmy za dużo się rozwodzili.
Bez względu na to, co te akta mówią lub czego nie mówią, nie powinniśmy ufać ani jednemu ich słowu.
„Ujawnienia” rządowe nigdy nie były wiarygodne. Każdy, kto ma mózg, widzi, jak tajemnicze „przecieki” mogą być wykorzystywane do sprzedaży przykrywki dla opowieści głównego nurtu. Szczytem naiwności jest wierzyć, że CIA może być „zmuszona” przez prawo do opublikowania informacji, których nie chciała, aby ludzie ujrzeli.
Cytując siebie sprzed kilku lat:
«Agencje takie nigdy nie ujawnią prawdziwych dowodów swojej winy, nawet zakładając, że nie zostały one zniszczone, spalone i zakopane obok Jimmy’ego Hoffy dziesiątki lat temu.»
W obecnej erze edycji mediów i narzędzi AI nasz sceptycyzm powinien się podwoić. Darmowe internetowe syntezatory głosu AI mogłyby stworzyć czterominutową „zaginioną taśmę” JFK atakującą Izrael i przewidującą, że spróbują go zabić w jakieś popołudnie.
Powinniśmy traktować wszelkie przyszłe publikacje „tajnych akt JFK” z ogromnym przymrużeniem oka. Tak będzie rozsądnie.
A mimo to jesteśmy przygotowywani, aby stawić im czoła…
Zabójstwo JFK miało miejsce ponad 60 lat temu.
Nie dość, że nadal jest około 5000 rządowych dokumentów na temat tego wydarzenia, które są ukryte i utajnione, to jeszcze CIA/FBI dostały szału, gdy Trump oświadczył, że jest gotowy je ujawnić.
To mówi wszystko, co musisz wiedzieć o tajemnicach władzy.
The assassination of JFK happened more than 60 years ago.
Not only are there still close to 5,000 government documents about that event concealed and classified, but CIA/FBI went ballistic when Trump was ready to release them.
Says all you need to know about secrecy powers.
— Glenn Greenwald (@ggreenwald) November 22, 2024
Robert F. Kennedy Jr. mówi, że Donald Trump powiedział mu w tym tygodniu, że były dyrektor CIA Mike Pompeo „błagał” go, aby nie ujawniał akt JFK.
Komentarz padł podczas wywiadu RFK z Tuckerem Carlsonem, który nazwał Pompeo „przestępcą”.
„Byłem zdumiony, że Trump nie odtajnił…”
Robert F. Kennedy Jr. says Donald Trump told him this week that former CIA Director Mike Pompeo “begged” him to not release the JFK files.
The comment came during RFK’s interview with Tucker Carlson who called Pompeo a “criminal.”
“I was astonished that Trump didn’t declassify… pic.twitter.com/0LjbuasYTL
— Collin Rugg (@CollinRugg) August 27, 2024
Z pewnych kręgów docierają sygnały, że nie da się uniknąć wrażenia, że to ustawka. To, że „Izrael – i tylko Izrael – to zrobił” stanie się pozycją zapasową, chroniącą prawdziwą historię poprzez sprzedaż łatwej do strawienia alternatywy, która wpisuje się w istniejące i dobrze kultywowane oczekiwania. Tak jak 11 września.
Czy zatem kolejna partia akt dotyczących JFK będzie wskazywać na Izrael?
Być może. Ale nie powinniśmy tego brać za dobrą monetę.
_______________
Will Trump’s “Secret JFK Files” point the finger at Israel?, Kit Knightly, Nov 22, 2024
−∗−
Dodaj komentarz