Prawda jest taka, że Trumpowi albo pozwolono wygrać, albo zmuszono go do wygranej. A tak czy inaczej, jest to tylko kolejny dowód na to, że jest kolejną skorumpowaną marionetką.
Prawdziwym zwycięzcą wyborów jest Deep State. Nigdy nie było nikogo innego na karcie do głosowania.
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Nie wierzcie w te bzdury, 2024 to nie 2016
Remake nigdy nie jest poprawką oryginału
A więc Donald Trump jest prezydentem elektem. Ponownie. Jego przeciwniczka odmówiła wyjścia, by porozmawiać ze swoimi zwolennikami i czekała prawie dzień, by wygłosić przemówienie koncesyjne [po przegranej -AC]. Ponownie. Demokraci rozdzierają szaty, zastanawiając się, co się stało. Ponownie. MAGAheads [tu: zwolennicy Trumpa -AC] chciwie chłepczą słone, liberalne łzy. Ponownie.
Znów Uczynimy Amerykę Wielką. Znów.
Pamiętacie ten fragment w Dniu Świstaka, w którym Bill Murray próbuje wykorzystać swoją pozycję uwięzionego w przeżywaniu tego samego dnia w kółko, aby skonstruować idealną randkę i jest całkiem blisko. On i jego wybranka przeżywają ten niemal idealny moment…
…następnie przechodzi przez cykl, próbuje zrobić to samo jeszcze raz i wszystko jest nie tak. Wszystko jest sztuczne i wymuszone i nie działa. Próbuje za mocno, chwyta zbyt mocno.
Takie właśnie odczucia towarzyszyły obu stronom, gdy oglądały wyniki wyborów do wczesnych godzin porannych.
Będę szczery – przebudzenie się po Polling Day 2016 [Dzień Wyborów] i ujrzenie, że Clinton przegrała, to wspaniałe wspomnienie. Nigdy nie wierzyłem w Trumpa, ale Clinton była jednoznacznie gorsza – niż prawie wszystko, co można wymienić – a ujrzenie, jak zadowolenie z pewnego zwycięstwa eksploduje w implozję jąkającej się goryczy, było… zabawne. I przyniosło ulgę. I było też dziwne.
Wiele osób tak myślało.
Odnoszę wrażenie, że organizatorzy (S)elekcji 2024 doskonale zdają sobie z tego sprawę i próbują odtworzyć tę energię na wzór Dnia Świstaka.
Ale oczywiście nie mogą. Ponieważ to nie jest 2016. A Harris to nie jest Clinton, a Trump nie jest nawet Trumpem, jakim zdawał się być wtedy. Wtedy przynajmniej były jakieś elementy niewiadomej w jego grze. A teraz już wiemy, kim on jest.
Rok 2016 przynajmniej sprawiał wrażenie prawdziwego momentu. Przynajmniej nasze zdziwienie było prawdziwe. Ale w 2024 roku nawet tyle z tej rzeczywistości nie pozostało. I wydaje się, że wszyscy o tym wiedzą.
Remaki nigdy nie są tak dobre jak oryginał. Szybka kasa bez skrupułów czy nostalgia za czymś? Dusza kontra bezduszność.
Demokraci i wyznawcy Kamali wykrzykują godne wypranego mózgu bzdury w mediach społecznościowych – rasizm to, mizoginia tamto – ale to wygląda jak ruchy, które były uzgodnione. Odgrywanie poszczególnych części. Rany nie są ani tak głębokie, ani tak żywotne, jak były w 2016 roku.
Oburzenie jest wymuszone. Nawet entuzjazm zwolenników Trumpa nie jest taki sam.
Clinton była smokiem, którego należało zabić. Dziesięciolecia spędzone na szczycie piramidy zapewniły jej wpływy i lojalność przypominającą kult, co znalazło odzwierciedlenie w licznych nagromadzonych urazach, które napędzały awantury, gdy przegrała.
Harris nie miała ani zalet, ani wad takiego dziedzictwa. Nigdy nie była Clinton i nie jest żadnym z Obamów, chociaż próbowano czasami przedstawiać ją jako ich odpowiednika. Nie ma żadnej wagi ani prezencji, a ci zwolennicy, którymi została obdarowana, podążaliby za wszystkim, co się rusza.
Mieliśmy już cztery lata rządów Trumpa.
Cztery lata, w których nie tylko spektakularnie nie udało mu się „osuszyć bagna”, ale także wziął udział w operacji psychologicznej covid, wdrażaniu szczepionek i lockdownów. We wszystkim.
Potem mieliśmy przytłaczającą rzeczywistość samego „covidu” i wszystko, czego nauczyło nas to o naturze władzy. Mówiłem o tym wiele razy, ale ta demonstracja wspólnego celu wśród tych, których z braku lepszego słowa, nazywamy „elitami”, wypchnęła ogromną liczbę ludzi z głównego nurtu na peryferie.
Każdy po każdej „stronie” politycznego podziału może chcieć udawać, że to znowu Hillary. Że ten 2024 jest taki sam jak 2016. Ale zbyt wielu z nas pamięta, co oni nam mówili przez ostatnie cztery lata. „Podziały” są kłamstwem, „nieporozumienia” głęboko zamaskowane.
Nawet jeśli chcielibyśmy wrócić do teatru Franka Zappy i udawać, że nie widzimy ceglanych ścian (można by argumentować, że zwycięstwo Trumpa jest próbą odzyskania nas), nikt z nas nie może zapomnieć lekcji, którą wyciągnął.
Wiara i zaufanie są jak delikatna porcelana, którą łatwiej zniszczyć niż naprawić.
Ponowne wejście do Matrixa jest znacznie trudniejsze niż wydostanie się z niego.
Mieliśmy również „wybory” w 2020r., które zostały tak bezczelnie i ewidentnie skradzione, że podważają wszystkie inne wybory, już na zawsze. Nawet fakt, że Trumpowi pozwolono tym razem kandydować, był znakiem, że jest częścią skonstruowanej narracji, a jego „zwycięstwo” tym bardziej.
Jego zwolennicy mogą twierdzić, że zamieszanie wokół covid sprawiło, że wybory w 2020r. były wyjątkiem i dlatego łatwiej było je zmanipulować niż inne przed lub po. Okrzyk bojowy w mediach społecznościowych brzmi, że tym razem zwycięstwo Donalda było „zbyt duże, aby je sfałszować”.
Ale brzmi to niezbyt szczerze. Jak próba wymówki, w którą nikt tak naprawdę nie wierzy.
Prawda jest taka, że Trumpowi albo pozwolono wygrać, albo zmuszono go do wygranej. A tak czy inaczej, jest to tylko kolejny dowód na to, że jest kolejną skorumpowaną marionetką.
Rzeczywistość jest taka prosta.
Wybory w 2024r. były sztucznym wydarzeniem, w którym marionetka została wprowadzona do władzy, aby służyć agendzie Deep State. Podobnie jak w 2020r., 2012r., 2000r. lub… tak naprawdę we wszystkich, co najmniej od 1964r.
Prawdziwym zwycięzcą wyborów jest Deep State. Nigdy nie było nikogo innego na karcie do głosowania.
_____________
Don’t buy the hype, 2024 is no 2016, Kit Knightly, Nov 7, 2024
−∗−
Zwycięstwo Trumpa. Co zrobi “Bestia”? Marek T. Chodorowski
Donald Trump nie osiągnie wiele, jeżeli nie wypowie wojny strukturze zarządzającej Stanami Zjednoczonymi, czyli nie wypowie wojny totalnej Bestii. Jeżeli tego nie zrobi, a wszystko wskazuje na to, że tego […]
_____________
Jak sfałszować… swoje sfałszowane wybory
Być może zastanawiasz się, czy jeśli kontrolujesz obie strony w procesie elekcji, osobiście wybierasz kandydatów, wpływasz na prasę i masz wdrożony system, który oznacza, że twoje interesy mają odzwierciedlenie na […]
_____________
W drodze do urn czyli najbardziej sfałszowane wybory w naszym życiu
Tak więc, to wszystko jest tylko opowieścią i pytanie nie brzmi „kto wygra?”, ale raczej „kto został wybrany, aby popchnąć narrację establishmentu do przodu?” I szczerze mówiąc, mając nawet to […]
−∗−
Myślę, że dość szybko będzie można sprawdzić wiarygodność Trumpa na przykład na poziomie zapowiadanej, sugerowanej i oczekiwanej rozprawy z mafiami: farmaceutyczną, klimatyczną, genderową i sądową czyli również z “Głębokim państwem”
Szybko i całkowicie. To są kryteria według których należy to oceniać.
79% Żydów głosowała na Harris. Z punktu widzenia człowieka normalnego i nieuwikłanego nie jest on im nic winien. Ameryka może stać się wielka tylko w jeden sposób: Kiedy stanie przy Bogu i jak najdalej od satanistów.
__________________________________________________________________
A tymczasem PiSowski politruk Rachoń spotkał się ze zwolennikiem Trumpa @Rabbi Shmuley, z tym który swego czasu sprawdzał koszerność Morawieckiego w kwestii przydatności do spożycia w polityce III RP – Kulisy koszernej kolacji…
Poglądy rabina:
“Bóg przywrócił największego przyjaciela Izraela Donalda Trumpa
do Białego Domu, ponieważ wie, że Ameryka polega na Izraelu walczącym z terrorystami i Iranem na Bliskim Wschodzie, którzy w przeciwnym razie mordowaliby Amerykanów tutaj, w domu. Wczoraj mieliśmy Amerykę, w której bandyci popierający Hamas byli rozpieszczani na kampusach w całym kraju. Dzisiaj mamy prezydenta, który powiedział im, że jeśli nie jesteś obywatelem i przybyłeś tutaj, aby grozić Żydom, zostaniesz wyrzucony z naszego wspaniałego kraju” Link/
Może być bardzo ciekawie czyli wojennie. Izraelowi to na rękę.