W początkach Paneuropy nie brakuje też wątków polskich. Jako prezesa polskiej sekcji Coudenhove-Kalergi wymienia Wacława Lednickiego, literaturoznawcę i wolnomularza, który po II wojnie światowej wyjechał do Stanów Zjednoczonych, ale nadal był czynnie zaangażowany w działalność ruchu. Na innej liście jako powiązanego z ruchem paneuropejskim widnieje jeszcze jedno polskie nazwisko, a mianowicie „A. Skrzyński”. Można domyślać się, że chodziło mu o Aleksandra Skrzyńskiego, premiera RP w latach 1925–1926. Ten – co ciekawe – prawicowy polityk nie odegrał jednak w tej historii żadnej większej roli, gdyż zmarł w roku 1931. Nie wiadomo też do końca, co miał na myśli Coudenhove pisząc, że Skrzyński był wśród mężów stanu, którzy „do ruchu przyznali się” oraz w jakim stopniu obszerne listy nazwisk osób zaangażowanych w ruch paneuropejski, które przedstawia jego twórca, są wiarygodne.
−∗−
Poniższy tekst to druga część serii pt. „Paneuropa”, w której pokazujemy prawdziwe, nieznane korzenie Unii Europejskiej. W pierwszej części zawarliśmy ogólny opis koncepcji Paneuropy oraz przybliżyliśmy postać jej twórcy – Richarda Coudenhove-Kalergi. W części drugiej opisujemy rozwój ruchu paneuropejskiego w przededniu II wojny światowej – okresu, w którym zostały położone podwaliny pod powojenne zjednoczenie.
Poprzednio: Paneuropa. Cz. I
Rozwój ruchu paneuropejskiego (1923–1946)
Coudenhove-Kalergi wychodził z założenia, że aby doprowadzić do zjednoczenia Europy, trzeba osiągnąć trzy cele wstępne. Po pierwsze należało zwołać paneuropejską konferencję, na której przedstawiciele rządów podjęliby konkretną decyzję o utworzeniu organu, odpowiadającego za realizację projektu zjednoczeniowego. Po drugie należało powołać do życia międzynarodowy arbitraż, któremu podlegałyby wszystkie demokratyczne państwa Europy. Ostatnim z warunków wstępnych miało być „utworzenie paneuropejskiej unii celnej, połączenie Europy w jeden obszar gospodarczy”.
Co ma nastąpić kiedy powyższe warunki zostaną już spełnione? Kiedy państwa europejskie zjednoczą się gospodarczo i uznają nad sobą władzę paneuropejskiego arbitrażu, pozostanie już tylko ostatni logiczny krok, czyli zjednoczenie polityczne. Coudenhove-Kalergi już w 1923 wyznaczył ramy ustrojowe dla tego tworu w następujących słowach:
„Ukoronowaniem paneuropejskich starań byłoby ukonstytuowanie Zjednoczonych Państw Europy na wzór Zjednoczonych Państw Ameryki. Paneuropa występowałaby wobec pozostałych kontynentów i mocarstw światowych jako jedność, lecz każde państwo w ramach federacji miałoby maksimum wolności. Paneuropa miałaby dwie izby parlamentarne: Izbę Narodów oraz Izbę Państw; Izba Narodów składałaby się z trzystu posłów (jeden poseł na jeden milion Europejczyków), Izba Państw składałaby się z dwudziestu sześciu przedstawicieli dwudziestu sześciu państw europejskich”.
Co autor tych słów miał na myśli, mówiąc o „maksimum wolności” poszczególnych państw? Cóż, tego już nie sprecyzował, więc pozostaje nam się domyślać. Jeśli natomiast chodzi o samą koncepcję ustrojową, to musimy pamiętać o tym, kiedy została opublikowana. W roku 1923 tego typu wizje mogły wydawać się jedynie fantazyjnymi urojeniami młodego kosmopolitycznego arystokraty. Sam Coudenhove wielokrotnie podkreślał, że ma świadomość utopijności swojej wizji, ale jednocześnie uważał, że jest ona jak najbardziej wykonalna. Na przestrzeni lat, na podstawie doświadczeń w ramach ruchu paneuropejskiego, ramy ustrojowe opracowane pierwotnie, zostały oczywiście zmodyfikowane, ale w pewnym sensie – kiedy spojrzymy na obecny kształt Unii – nie odbiegają one tak bardzo od pierwotnych założeń autora Pan-europy. Warunki wstępne, o których pisał Coudenhove-Kalergi zrealizowały się ostatecznie w roku 1952, kiedy to ustanowiono Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejską Wspólnotę Węgla i Stali. Dopiero wtedy można było przejść do unifikacji w wymiarze politycznym – procesu najdłuższego i najtrudniejszego.
Ruch paneuropejski rozwijał się nadspodziewanie szybko, a Coudenhove-Kalergi znalazł wielu wpływowych i rozpoznawalnych sojuszników. Jak to się stało, że niespełna 30-letni arystokrata rodem z nieistniejącego już państwa w tak krótkim czasie pozyskał dla swojej idei licznych przedstawicieli rządów rozmaitych państw europejskich i ludzi, których dzisiaj określilibyśmy mianem celebrytów o światowych zasięgach?
Jeszcze przed rozpoczęciem prac nad koncepcją Paneuropy Coudenhove-Kalergi nawiązał w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii kontakty z wpływowymi przedstawicielami globalnej finansjery i wielkiej polityki. Dużo szczegółów tamtych wydarzeń zdradza sam autor w trudno dostępnej książce pt. Storia di Paneuropa. Wśród postaci, z którymi Coudenhove-Kalergi miał się w tamtym czasie spotkać byli m.in. późniejszy prezydent USA Herbert Hoover czy niezwykle wpływowy amerykański bankier pochodzenia żydowskiego Bernard Baruch (doradca kilku amerykańskich prezydentów). W finansowe wsparcie inicjatywy był ponadto zaangażowany m.in. przedstawiciel potężnego niemiecko-żydowskiego rodu Warburgów, Max Warburg. Jaki interes we wspieraniu tej inicjatywy miała globalna finansjera? Czasy bezpośrednio powojenne to okres, kiedy wykuwał się Nowy Ład Międzynarodowy, a jedną z popularnych za oceanem koncepcji było utworzenie podporządkowanej Stanom Zjednoczonym federacji narodów – realizacji tej wizji z kolei sprzyjałoby zlikwidowanie rozdrobnienia panującego w Europie i wykrystalizowanie się jednego, sfederowanego – i co za tym idzie łatwiejszego do kontrolowania – organizmu politycznego. Wobec kompromitacji Ligi Narodów, która nie spełniła pokładanych nadziei globalistów, koncepcja Paneuropy zyskiwała fundamentalne znacznie, gdyż stanowiła niezbędny wstęp do stworzenia ładu międzynarodowego opartego na zwartych państwach-blokach regionalnych.
Tak oto w krótkim czasie od powstania ruchu paneuropejskiego przewijają się przez niego tak znaczące i zróżnicowane postaci jak Hjalmar Schacht (niemiecki ekonomista zapamiętany bardziej jako minister gospodarki Rzeszy w rządzie… Adolfa Hitlera), Edward Benesz – socjaldemokrata, ówczesny minister spraw zagranicznych, a późniejszy premier i prezydent Czechosłowacji, od 1927 roku członek loży Jan Amos Komensky czy też Leon Blum, późniejszy socjalistyczny premier Francji. W tym gremium pojawia się także, co szczególnie istotne, Konrad Adenauer – wówczas burmistrz Kolonii, ale w przyszłości jeden z „ojców założycieli” zjednoczonej Europy. Zadbano także o aspekt propagandowy, toteż nie pominięto wybitnych nazwisk z dziedzin pozapolitycznych, jak np. Zygmunt Freud czy Albert Einstein. W ruchu paneuropejskim znakomicie odnalazł się też György Lukacs, późniejszy marksistowski guru, który był na Węgrzech prezesem lokalnej sekcji.
W początkach Paneuropy nie brakuje też wątków polskich. Jako prezesa polskiej sekcji Coudenhove-Kalergi wymienia Wacława Lednickiego, literaturoznawcę i wolnomularza, który po II wojnie światowej wyjechał do Stanów Zjednoczonych, ale nadal był czynnie zaangażowany w działalność ruchu. Na innej liście jako powiązanego z ruchem paneuropejskim widnieje jeszcze jedno polskie nazwisko, a mianowicie „A. Skrzyński”. Można domyślać się, że chodziło mu o Aleksandra Skrzyńskiego, premiera RP w latach 1925–1926. Ten – co ciekawe – prawicowy polityk nie odegrał jednak w tej historii żadnej większej roli, gdyż zmarł w roku 1931. Nie wiadomo też do końca, co miał na myśli Coudenhove pisząc, że Skrzyński był wśród mężów stanu, którzy „do ruchu przyznali się” oraz w jakim stopniu obszerne listy nazwisk osób zaangażowanych w ruch paneuropejski, które przedstawia jego twórca, są wiarygodne.
W roku 1926 zorganizowano w Wiedniu kongres paneuropejski. Z relacji Coudenhove-Kalergiego wynika, że brało w nim udział aż dwa tysiące delegatów. Sprawa kongresu została w odpowiedni sposób rozdmuchana przez światową prasę. Biorąc pod uwagę wcześniej wspomniane szerokie kontakty hrabiego, zdobycie przychylności prasy zapewne nie należało do zadań wymagających. Co wynikło z tego kongresu? Przyjęto, że „celem ruchu paneuropejskiego jest zjednoczenie wszystkich państw europejskich, które tego chcą, w polityczno-gospodarczy związek państw, którego podłożem byłoby równouprawnienie i pokój”. Tak oto wypełnił się pierwszy, fundamentalny dla dalszego rozwoju idei warunek wstępny.
Wtedy to na scenę wkracza Aristide Briand – kolejny paneuropejski socjalista, wróg Kościoła, wielokrotny premier Francji. Bardzo szybko w ruchu paneuropejskim staje się on postacią przodującą. Jak przytacza Coudenhove, kiedy w 1929 roku po raz 6 zostawał premierem, ogłosił w swoim exposé: „Od czterech lat zajmuję się trudnym przedsięwzięciem, znanym pod nazwą Stanów Zjednoczonych Europy”. Wkrótce miało się okazać, że Briand znajdzie znacznie więcej czasu na to, by poświęcić się Paneuropie. Jego ostatnie premierostwo trwało zaledwie niecałe 3 miesiące.
Tak silne zaangażowanie wpływowych polityków francuskich, przy jednoczesnych sympatiach paneuropejskich kluczowego polityka niemieckiego tamtych czasów, Gustava Stressemana (wieloletni minister spraw zagranicznych), dawało paneuropejczykom nadzieje na stworzenie kluczowego dla przyszłości całego projektu sojuszu.
Francja i Niemcy – klucz do zjednoczenia
Realizacja wizji zjednoczonej Europy nie była możliwa bez ścisłej współpracy dwóch najważniejszych mocarstw kontynentalnych – Francji i Niemiec. Coudenhove-Kalergi miał tego pełną świadomość od samego początku, dlatego kwestii tej poświęcił nawet cały rozdział w książce Pan-Europa. Sprawę tę określił jako „centralny problem Europy”.
Z punktu widzenia autora kluczową rolę w zagadnieniu francusko-niemieckim odgrywała kwestia ustroju. Stawiał on tezę, że „Unia pomiędzy Francją i Niemcami nie była możliwa tak długo, jak Francja była republiką, a Niemcy były monarchią: to będzie możliwe wtedy, kiedy obu sąsiadów połączy ideał republikański. Z tego punktu widzenia demokratyzacja Niemiec jest znaczącym etapem na drodze do paneuropejskiego ideału”. Ciężko nie przyznać mu racji, a przy okazji można dzięki temu spostrzeżeniu, zrozumieć sens forsowania ustroju demokratycznego, także w świecie współczesnym. Bez ustrojowego ujednolicenia, kreacja sztucznych tworów quasi-państwowych na ogromnych obszarach geograficznych jest nieporównywalnie trudniejszym zadaniem.
Te ustrojowe warunki wstępne dla francusko-niemieckiego zbliżenia zapanowały więc w momencie ustanowienia Republiki Weimarskiej, ale w okresie międzywojennym na przeszkodzie stały cały czas świeże, niezagojone pomiędzy tymi narodami rany po Wielkiej Wojnie. Z punktu widzenia paneuropejczyków likwidacja antagonizmu między Niemcami i Francją była więc problemem absolutnie pierwszorzędnym. Bez narodowej zgody pomiędzy mocarstwami ustanowienie jakiejkolwiek politycznej unii było niemożliwe. I jej trwanie w czasach dzisiejszych także – moment, w którym Francuzi zdecydowaliby się pójść drogą narodową i zrezygnować z projektu europejskiego (co przy forsowaniu federalizacji i znaczącym wzroście poparcia dla antyunijnych partii narodowych jest całkiem prawdopodobne), to moment, w którym sypie się cała koncepcja Unii Europejskiej. To moment, w którym jej dalsze istnienie traci sens.
Toteż rok 1933 i dojście do władzy NSDAP ostatecznie unicestwiło nadzieje paneuropejczyków na jakiekolwiek zjednoczenie. Cały projekt Paneuropy został w ten sposób sparaliżowany na kolejne 12 lat i dopiero upadek rządów narcystycznego akwarelisty (realizującego zresztą swoją własną, alternatywną wizję Paneuropy z narodem niemieckim w roli hegemona…), otworzył przed ruchem paneuropejskim nowe możliwości.
A paneuropejczycy nie przespali tego okresu. Ze względu na to, że wielu działaczy paneuropejskich uciekło przed wojną do Stanów Zjednoczonych, Nowy Jork, a dokładniej Uniwersytet Nowojorski, stał się nową centralą ruchu, który teraz – z przyczyn oczywistych – miał okazję do bezpośredniej współpracy z elitą amerykańską, której głos miał być już wkrótce decydujący przy ustalaniu tego, jak będzie wyglądać nowe międzynarodowe „rozdanie”. Już w 1941 wspomniany wyżej uniwersytet powołał do życia Seminarium dla Badań Powojennej Federacji Europejskiej, a jednym z jego organizatorów był wszędobylski Coudenhove-Kalergi. Także w Nowym Jorku odbył się kolejny paneuropejski kongres, w którym udział wziął też m.in. wspomniany już wcześniej paneuropejczyk i wolnomularz z Polski, Wacław Lednicki. Koncepcja Coudenhove-Kalergiego przetrwała więc ten okres niezachwianie i nadal stanowiła główny nurt myśli zjednoczeniowej.
Przełomowym momentem dla idei Paneuropy okazał się rok 1946, czyli moment dojścia do władzy w Ameryce Harry’ego Trumana, który z realizacji idei paneuropejskiej uczynił jeden z elementów amerykańskiej polityki zagranicznej. Niezbyt przychylne – zdaniem Coudenhove-Kalergiego – nastawienie do tej idei Franklina Delano Roosevelta przestało być problemem w momencie jego śmierci. Hrabia w książce Naród Europejski, w rozdziale „Historia ruchu paneuropejskiego” pisał: „W roku 1946 zjednoczenie Europy stało się zdeklarowanym celem amerykańskiej polityki zagranicznej, wspieranym przez demokratów i republikanów, internacjonalistów i izolacjonistów, kapitalistów i związki zawodowe. Przepadła wszelka opozycja wobec idei paneuropejskiej”. Ustanowiono Komitet Amerykański dla Zjednoczonej Europy. Oto nadszedł czas, kiedy Coudenhove-Kalergi i jego sojusznicy mogli spokojnie wracać do Europy, by po 23 latach rozpocząć proces wprowadzania utopii w życie.
O tym procesie opowiemy w części III.
Cytaty wykorzystane w powyższym tekście pochodzą z książek:
Coudenhove-Kalergi, R. Naród Europejski. Toruń 1997.
Coudenhove-Kalergi, R. Pan-Europa. Racibórz 2005.
________________
Paneuropa. Część II, Dominik Liszkowski, 19 czerwca 2024
−∗−
Warto porównać:
Mit demokracji w służbie eurokracji
Wbrew narracji, którą promują siły kreujące się na „eurosceptyczne”, nadchodzące wybory wcale nie są „decydujące dla przyszłości Unii”. Nawet gdyby siły oceniające krytycznie dotychczasowe funkcjonowanie tej organizacji zwiększyły swoje wpływy […]
Dla pełnego obrazu polecam
“Kiedy opadły maski”, Philippe de Villiers.
Całkiem spore grono wysokich funkcjonariuszy III Rzeszy budowało EU.
No to jest oczywiste. Jest ciągłość. Cały czas. Mam ubaw z Traktatu Waszyngtońskiego z 6 lutego 1922r. Nikt nawet na jego temat się nie zająknie, a o Rapallo pieją wszyscy. Od lewa do prawa. Jedna umowa i wywraca wszystkie budżetowe narracje. Pętak odkrył i jeszcze się chwali. Bezczelność bez granic.
Eurokołchoz stał się już tworem politycznym, który definiuje zasada: “wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciw państwu” opisująca w skrócie państwo faszystowskie.
Kumulacja władzy. Bóg dał nam opcję samostanowienia, a diabełek podkupił wygodą cesji. W sumie cała historia naszego, tu jestestwa.
A teraz nasze oczy to po prostu widzą. I tyle.