Generalnie głównie robię zakupy w polskich sklepach, jeśli ich nie ma na podorędziu, to szukam jarmarków. Niemniej przyznaję się bez bicia, że czasem zaglądam do germańskiego Lidla lub konkwistadorskiej Biedronki.
Dzisiaj w Krościenku w Lidlu coś nie coś kupiłem…pcham wózek do kasy i widzę, że wszystkie kasy tzw obsługowe zamknięte. Zza winkla regału wychyla się kasjerka i zaprasza mnie do samoobsługowej…
Nie cierpię samoobsługowej z założenia i z zasady nawet z małą pierdołą idę do normalnej, choćby z faktu nawet prozaicznego kontaktu z żywym człowiekiem…
Tłumaczę pani, że to raczej nie przejdzie, bo płacę gotówką, a ona że nie ma najmniejszego problemu i że mi pomoże…wytargała cały prowiant z wózka i sczytując odłożyła na bok, po czym wzięła gotówkę i poszła do normalnej, obsługowej kasy, aby mi przynieść resztę…
Stwierdziłem, że lepiej by jej było jednak na normalnej kasie to zrobić
– No wie pani, tam sobie pani siedzi, nie musi się schylać niepotrzebnie i szybciej… – stwierdziłem
– Proszę pana, robię co mi każą, osiem godzin i spadam do domu… – odparła lekko poirytowana
Z litości nie ciągnąłem wątku, że przyzwyczajanie klientów do kas samoobsługowych to realny proces zwalniania ludzi z pracy, a tak de facto kręcenie dla siebie sznura na własne życzenie…bo i wtedy nawet tych ośmiu godzin pracy nie będzie…
Wychodząc uświadomiłem sobie, że trend wymiany żywego człowieka na elektroniczny twór z czytnikami kodów, aplikacjami i całym systemem kontroli nad klientem nabiera tempa. Wdrażane jest to rękami własnych pracowników, albo inaczej…to pracownicy tych korpo-przybytków pod przymusem i z obawy o utratę pracy powoli przyzwyczajają się do sznura…
Kiedyś kolega szybko, obrazowo, ale i drastycznie uświadomił mi na czym polega zasada, że do wszystkiego można się przyzwyczaić. Stwierdził, że najlepszy przykład to przykład wisielca…gdy już zawiśnie, to najpierw się szarpie i miota, a po pewnym czasie już przyzwyczaja się do sznura…
Obserwując przez trzy dekady tzw “transformację ustrojową” w Polsce stwierdzam, że Polacy zachłyśnięci tzw “korpozachodem” są już na “kursie i na ścieżce” przyzwyczajania się do sznura…
Będzie jeszcze lepiej. Uczestniczyłem jako IT we wprowadzaniu inteligentnych (clever) wózków sklepowych.
Wózek ma skaner i wagę, łączy się po wifi z systemem. Po załadowaniu towarem (nie są duże) podjeżdża się do kasy samoobsługowej i tam dokonuje płatności. Po opróżnieniu odstawia do stacji ładowania.
Problemem w Polsce jest że mniej kradną niż Niemcy w Niemczech w Lidlach – to przeszkoda dla kas bezludzkich
!!!
Czy postawa tzw. żołnierzy wyklętych była moralna?
Przyznaję, że nie zajmowałem się bliżej historią tzw. żołnierzy wyklętych, zwanych też niezłomnymi. Pytanie jest słuszne.
Otóż należy odróżnić, czy ich postawa polegała na ukrywaniu się przed zbrodniczą władzą komunistyczną, czy też podejmowali walkę zbrojną przeciw tej władzy.
Jeśli ich walka polegała tylko na atakowaniu poszczególnych przedstawicieli władzy komunistycznej bez realnych szans na obalenie tej władzy przynajmniej na jakimś ograniczonym obszarze, to nie był spełniony warunek adekwatności i tym samym nie można ich walki uznać za wojnę sprawiedliwą mimo szczytności celu i osobistego bohaterstwa.
Nie przesądza to o winie moralnej, gdyż byli to prawdopodobnie ludzie wychowani na fałszywych ideałach romantyczno-sanacyjnych.
Autor: sacdrdjo o listopada 03, 2023
Etykiety: Etyka, teologia moralna, wojna, żołnierze
ksiądz Dariusz Józef Olewiński
https://teologkatolicki.blogspot.com/2023/11/czy-postawa-tzw-zonierzy-wykletych-bya.html
No cóż, ksiądz Olewiński wyciera sobie gębę “Tradycją” a zapewne w czasach PRL-u byłby niezłym kandydatem na tzw. “księdza-patriotę”, potępiajacego AK,WiN, NSZ itp. “pachołków reakcji”. Szkoda że nie udało mu się na to załapać …
Prawdopodobnie w XVII wiecznej Japonii Tokugawów ks. Olewiński byłby zwolennikiem shogunowego fumi-e, niż powstańców na półwyspie Shimabara – bo to byłoby “nieadekwatne”..
Ale po kolei:
1)Z moralnego punktu widzenia (o ile cokolwiek kumam ze św Tomasza z Akwinu, choc humanistą to raczej nie jestem, ale logika nie jest mi obca) pojęcie adekwatności srodków dotyczy raczej przewymiarowania tych środków (czyli np. rozstrzeliwania prosowieckich komunistów wraz z rodzinami aż do trzeciego pokolenia – choć wtedy współczesna Polska byłaby niewątpliwie moralnie lepsza niż dziś!) niż niedoboru tych środków (co było realną sytuacją polskiego podziemia w latach 1944-1949)
2)Zarówno z moralnego jak i z taktyczno-wojskowego punktu widzenia nie wolno mieszać rzezi warszawskiej 1944 (czyli tzw “powstania warszawskiego”) na terenie zurbanizowanym z powojenną walką partyzancką na terenach rolniczych i leśnych – bo skala ofiar wśród ludności cywilnej oraz strat kulturowych jest zupełnie inna (nieporównywalna)…
3) Nie dało się (jak pewnie chciałby ks. Olewiński, podpierajacy się autorytetami Monachium i Wiednia) zaakceptować realiów pojałtańskich czyli zrezygnowac z walki, wejść do szamba, zanurzyć się w komunistycznym gównie i nie śmierdzieć …
No najlepiej jak dziecko upije trochę napoju i skan nie zgadza sie z wagą. Ale mam wtedy ubaw jak system totalnie głupieje, bo programista (a raczej wyedukowany menedżersko twórca oderwanych od rzeczywistości założeń dla programisty) nie przewidział takiego przypadku …
jeszcze dot. ks. Olewińskiego i jego działalności:
wątpliwości
I dlatego jak najdalej od robienia swoich wlasnych dzieci, bo mi raczej nie podziekuja, ze zmusilem je bez pytania do zycia w tym chorym swiecie a z roku na rok coraz gorzej a na koniec i tak beda musialy umrzeć, do dupy taki interes.
Pamiętajmy, że podstawowym kodem paskowym jest nasza biometria.
Kasy samoobsługowe nie zmieniają niczego istotnego, poza tym że eliminują pracę ludzką.
Bramki e-gates na lotniskach są dopiero rewolucją antygodności: maszyna skanuje nas jak przedmiot i porównuje z danymi z bazy/czipa w dokumencie.
Dlatego nigdy nie korzystam z tych ostatnich, wykupuję opcję “fast track”…