Ogólnopolski dzień bez maseczki

Odwaga niegodziwców składa się wyłącznie ze strachu innych.

Bądźcie odważni, a zobaczycie jak opadną im skrzydła.

św. Jan Bosko.

Po raz kolejny jakiś zagorzały zwolennik “pandemii” zapowiedział, że maseczki pozostaną z nami na zawsze. Również na zawsze mają z nami pozostać  coroczne trutki oraz codzienne dawki propagandy obezwładniające naszą wolę i paraliżujące logiczne myślenie, przypominające o tym, że nie jest bezpiecznie i należy się bać.

Żyjąc w epoce mózgu łupanego, przeciętny człowiek nie potrafi praktycznie wykorzystać swojej inteligencji. Inaczej już dawno zorientowałby się, że tzw. maseczki wczoraj uważane  za bezużyteczne, dziś pełnią rolę psychicznych kagańców, a samo ich noszenie bardziej szkodzi niż w czymkolwiek pomaga. Nie chodzi więc o zdrowie, lecz o posłuszeństwo będące rezultatem wywieranej presji i manipulacji.

Nie chcę nic widzieć, nie chcę nic słyszeć, niczego nie mogę powiedzieć…

Co w takim razie oznacza wyrażenie “na zawsze”? Rozpatrując rzecz w kategorii paranoi, maseczki pozostaną na zawsze w umyśle paranoików, tchórzliwych niewolników, nikczemnych sług “nowego porządku”. Warto też zadać sobie pytanie: na zawsze czy może do samego końca? Pisząc “do końca” mam na myśli koniec lokalny lub globalny koniec tyranii. Koniec lokalny w Polsce zaczyna się od… początku, czyli od naszej naszej indywidualnej decyzji, a potem od codziennej praktyki zgodnie z parafrazą słynnej sentencji: uczyniwszy na zawsze wybór, w każdej chwili wybierać muszę.

30 października jest datą umowną. Ja swój dzień obchodzę codziennie. Polecam jednak ten pomysł organizatorom protestów.

 

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne