Juszczyszyniada, czyli kaściarze do wzięcia

„Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej, a przez to nie jest sądem w rozumieniu prawa krajowego”, powiedział jakiś sędzia sądu rejonowego.

Mam w związku z tym kilka pytań:

kim jest osobnik, który w terenie zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h jechał z prędkością 101 km/h?

W moim, zdroworozsądkowym rozumieniu jest potencjalnym mordercą.

A kim jest taki osobnik, który w terenie zabudowanym przekracza 2 x dozwoloną prędkość, a w bagażniku wiezie sędziowską togę i łańcuch z orłem?

W moim, zdroworozsądkowym rozumieniu jest potencjalnym mordercą odmiany specjalnej, któremu zwykli Polacy, pod przymusem opłacają haracz na ZUS.

A kim są jego kompani, którzy mu powiedzieli: ale jesteś kozak! Stówka przez wiochę – łaaaał! Tylko następnym razem nie daj się złapać!

Co, że wcale tak nie powiedzieli? Oj tam, oj tam – nieważne jak powiedzieli:

ważne, co to, co powiedzieli znaczyło, a znaczyło to, co napisałem.

I w moim rozumieniu, ci kompani są potencjalnymi wspólnikami potencjalnego mordercy.

A kim oni, razem wzięci są?

Ponieważ jestem człowiekiem doskonale wychowanym (a tak – doskonale wychowanym) nie napiszę tego, co myślę, a czego Państwo się domyślacie, toteż posłużę się eufemizmem:

ten potencjalny morderca i potencjalni wspólnicy tego potencjalnego mordercy, w moim zdroworozsądkowym rozumieniu są nadzwyczajną kastą.

A kim jest pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf?

Aaa… p. Gersdorf jest wspaniałym prawnikiem, o nieskazitelnej postawie i takimże życiorysie zawodowym.

Co, że jaja sobie robię?

Oj, ostrożnie z tymi jajami i nie tylko dlatego, że się mogą potłuc:

panią Gersdorf na sędzię sądu najważniejszego powołał prezydent Lech Kaczyński, a to jest gwarancją i najwyższych zawodowych kwalifikacji i wspomnianej nieskazitelności.

I proszę mi tu nie wierzgać, bo nawet tłumaczenie, że Lech Kaczyński miał tyle spraw na głowie, że te nominacje to podpisywał jak leci i nawet nie wiedział, kto to ta Gersdorf, nie zagra:

swą sąsiadkę przez podwórko, z elitarnego kwartału na nomenklaturowym Żoliborzu, znał od lat dziecięcych, a i potem, już jako prawnicy dalej się dobrze znali.

***

Skoro już ustaliliśmy kwestie nomenklaturowe (tym razem o nazewnictwo mi chodzi ) wróćmy do naszych baranów :

po co ta cała rozgrywka z kastą?

A po to, że skoro drożyzna pędzi jak ten kaściarz w terenie zabudowanym, miliony gastarbeiterów stanowią konkurencję płacową (a tak – płacową) dla Polaków, rozpasanie pasibrzuchów z partii TKM widoczne gołym okiem, w obliczu ogłoszonego na 10 maja głosowania (nie mylić z wyborami) jest zapotrzebowanie na igrzyska.

I padło na kaściarzy.

Żeby było jasne: ja uważam, że kastę należy (użyjmy konwencji pionierskiej) wyciąć w pień, pieńki wykarczować, karczowisko zaorać i polać roundupem, żeby nic nie odrosło.
Ładna metafora, prawda?

Ale spokojnie – nic z tego: żadnego karczunku nie będzie, bo tu chodzi nie o karczunek, a werbunek, czyli o przećwiczone w Szkole Liderów Cioci Magdalenki banalne przewerbowanie:

„dostajecie dziś po reputacji, bo nie podoba się wam kniaź nowogrodzki i za komturem sopockim tęsknicie.

Ale jak pójdziecie po rozum do kasy (dokładnie tak – do kasy) i złożycie hołd kaściany, to po 10 maja wszystko zostanie po staremu, tylko paru bezczeli będziecie musieli poświęcić, żeby Ciemny Lud/Suweren (wersja zależna od tego, czy swobodna, nienagrywana rozmowa – czy oficjalny spicz) za szybko nie zajarzył, że jest robiony w socjalistyczne bambuko.

A jak zaszuracie, to dostaniecie nie po reputacji, a po kieszeni, a to jedyna rzecz, która jest wam droga.

No to jak – dil?”
http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/szkoa-liderow-cioci-magdalenki

http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/kasciarze-czyli-marsz-1000-kagancow

O autorze: Ewaryst Fedorowicz