Dobre i złe cierpienie_Środa 10 sierpnia 2016 r.

św.Wawrzyniec

Cytat dnia

Źródłem i przyczyną każdego ludzkiego cierpienia jest obiektywnie istniejące zło we wspólnocie ludzkiej. Cierpienie rodzi się z grzechu, a więc ze zniszczenia obiektywnego dobra w samym człowieku, w relacjach międzyludzkich oraz w relacji człowieka z Bogiem.

ks. Mieczysław Piotrowski TChr

“Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15,34)

Jezus Chrystus podczas kulminacji cierpienia

 

______________________________________________________________________________________________________________

Słowo Boże

Św. Wawrzyńca, diakona i męczennika, Święto

J 12, 24-26

W dzisiejszym tekście Ewangelii usłyszymy wezwanie do służby. Poproś Jezusa, abyś mógł lepiej zrozumieć sens swojej pracy i codziennych zmagań.

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Jana
J 12, 24-26
Jezus powiedział do swoich uczniów: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec.

Jezus, podobnie jak ziarno z Ewangelii, przyszedł na ziemię, aby obumrzeć i przynieść obfity owoc. Tym samym pokazał, że trudy i cierpienia, z którymi się zmagał, doprowadziły Go do wypełnienia woli Ojca. Zastanów się nad przeciwnościami, których doświadczasz. Dokąd cię prowadzą?

Aby właściwie służyć Bogu, należy podjąć odpowiednie kroki. By zrozumieć do czego powołuje cię Chrystus, powinieneś przebywać tam gdzie On. W relacji z Nim wsłuchiwać się w Jego polecenia. Poproś Go, aby pokierował tobą i wydarzeniami, które dziś przeżyjesz.

Słuchając kolejny raz fragmentu Ewangelii, przypomnij sobie, do jakiej służby został powołany Chrystus i jakie spotykały go przeszkody w realizowaniu misji. Wyobraź sobie te momenty, w których był niezrozumiany, wyśmiany, w których doświadczał agresji ze strony napotkanych ludzi.

Powierz Bogu swój dzisiejszy trud, poproś Go, aby każdego dnia uświęcał twoją służbę, i aby praca, którą wykonujesz, dawała ci życie.

Liturgia słowa na dziś

PIERWSZE CZYTANIE  (2 Kor 9,6-10)

Kto hojnie sieje, ten hojnie zbierać będzie

Czytanie z Drugiego listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian.

Bracia:
Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. A Bóg może zlać na was całą obfitość łaski, tak byście mając wszystkiego i zawsze pod dostatkiem, bogaci byli we wszystkie dobre uczynki według tego, co jest napisane: „Rozproszył, dał ubogim, sprawiedliwość Jego trwa na wieki”.
Ten zaś, który daje nasienie siewcy, i chleba dostarczy ku pokrzepieniu, i ziarno rozmnoży, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 112,1-2.5-6.7-8.9)

Refren: Mąż sprawiedliwy obdarza ubogich.

Błogosławiony człowiek, który boi się Pana *
i wielką radość znajduje w Jego przykazaniach.
Potomstwo jego będzie potężne na ziemi, *
dostąpi błogosławieństwa pokolenie prawych.

Dobrze się wiedzie człowiekowi, który z litości pożycza *
i swymi sprawami zarządza uczciwie.
Sprawiedliwy nigdy się nie zachwieje *
i pozostanie w wiecznej pamięci.

Nie przelęknie się złej nowiny, *
jego mocne serce zaufało Panu.
Jego wierne serce lękać się nie będzie *
i spojrzy z wysoka na swych przeciwników.

Rozdaje i obdarza ubogich, *
jego sprawiedliwość będzie trwała zawsze,
wywyższona z chwałą *
będzie jego potęga.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (J 12,26)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA  (J 12,24-26)

Ziarno, które obumrze, przynosi plon obfity

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.
A kto by chciał mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ


Przewartościować własne życie

Łatwiej jest przybrać rolę siewcy, który bierze ziarno do ręki i rzuca je na rolę. Gorzej jest uznać siebie za samo ziarno, które ma wpaść w ziemię i obumrzeć. Zapowiedź przyniesienia obfitego plonu zostaje przyćmiona widmem samo wyniszczenia. Jezus nie tylko wygłasza tę krótką przypowieść, ale i sam staje się ziarnem pszenicznym, które obumiera. Jednak zgodnie z Jego słowami złożenie do grobu przyniosło plon obfity. W Jego śmierci my wszyscy mamy życie wieczne. Trzeba umieć przewartościować własne życie, to znaczy oddać je w ofierze Bogu. Tak właśnie uczynił Jezus, umierając na krzyżu. Jego śladem poszli ci mężni świadkowie, którzy przez męczeństwo stracili życie ziemskie, ale zachowali je w wieczności.

Jezu, dziękuję Ci za przykład św. Wawrzyńca i męczenników zastęp świetlany. On zaprasza mnie, abym poszedł tą samą drogą służby, bo w ten sposób będę blisko Ciebie i dostąpię chwały.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016”/ks.Mariusz Szmajdziński/Edycja Świętego Pawła

_____________________________________________________________________________________________________________

Biblos

Obumarciem ziarna pszenicy jest zbliżająca się zbawiająca śmierć Jezusa Chrystusa.
Obfitym plonem są wszystkie oczekiwane przez Boga, a potrzebne wszystkim ludziom skutki śmierci Syna Bożego: przebłaganie, odkupienie, pojednanie, usprawiedliwienie i zbawienie.

Jezus się lęka, lecz jest zdecydowany na oddanie życia na okup za wielu.

Wzywa swoich uczniów, aby Go naśladowali w posłuszeństwie Ojcu, aby się nie wycofywali ze służby pod wpływem zagrożenia ze strony przeciwników. Aby wystraszeni nie chcieli ratować swojego życia i wypierać się Jezusa przed światem.

I prosi każdego, kto dobrowolnie będzie chciał Mu służyć, aby szedł za Nim i był tam gdzie On jest. On jest tam, gdzie jest Jego Ojciec – w niebie oraz tam gdzie posłał Go Ojciec – na ziemi.

_____________________________________________________________________________________________________________

Lekarstwo na samotność – J 12, 24-26

(fot. naivecrimson / flickr.com)

Rozważanie do Ewangelii

 

Ziarno obumierające w ziemi jest doskonałym obrazem Miłości. Miłość polega na dawaniu siebie, czyli obumieraniu. I jest, jak ziarno, zawsze płodna – owocuje nawet wtedy, gdy nie jest przyjęta.
Skoro ziarno pszenicy, które wpadłszy w ziemię nie obumarło, zostaje samo, to oznacza, że człowiek, który nie kocha jest skazany na samotność. Postawa Miłości chroni nas przed uczuciem samotności. Kochając żyjemy dla kogoś, czyli nigdy nie jesteśmy sami, nawet jeśli wszyscy nas opuszczą.

______________________________________________________________________________________________________________

 

Tajemnica cierpienia

auschwitz

Nikt z ludzi w czasie ziemskiego życia nie uchroni się przed koniecznością cierpienia i śmierci. Co więcej, cierpienie, którego doświadczamy – lub będziemy doświadczać – dotyka nie tylko naszego ciała, ale przede wszystkim naszej sfery duchowej.

     Trudne pytanie

W głębi serca cierpiącego człowieka rodzi się pytanie o przyczynę i sens cierpienia. To pytanie jest szczególnie palące, gdy mamy do czynienia z cierpieniem niewinnych dzieci, z milionami ofiar obozów koncentracyjnych i wojen. Jeżeli Bóg istnieje, to dlaczego wydaje się tak nieczuły na cierpienia niewinnych? Dlaczego pozwala na całą krzyczącą niesprawiedliwość i zło?

“I jest rzeczą dobrze znaną – pisze Jan Paweł II – że na gruncie tego pytania dochodzi nie tylko do wielorakich załamań i konfliktów w stosunkach człowieka z Bogiem, ale bywa i tak, że dochodzi do samej negacji Boga. Jeśli bowiem istnienie świata otwiera jakby wzrok duszy ludzkiej na istnienie Boga, na Jego mądrość, wszechmoc i wspaniałość, to zło i cierpienie zdają się zaćmiewać ten obraz – czasem w sposób radykalny, zwłaszcza wobec codziennego dramatu tylu niezawinionych cierpień, a także tylu win, które uchodzą bezkarnie. Ta przeto okoliczność – może bardziej jeszcze niż jakakolwiek inna – wskazuje, jak doniosłe jest pytanie o sens cierpienia i z jaką wnikliwością trzeba traktować zarówno samo to pytanie, jak też wszelką możliwą na nie odpowiedź” (Salvifici doloris, 9). Każdy człowiek nie tylko ma prawo, ale powinien pytać się o sens cierpienia, co więcej – to sam Bóg prowokuje to pytanie w biblijnej historii Hioba, którego dotknęło niezawinione cierpienie. Cierpienie jest złem, a jego jedynym źródłem i przyczyną jest grzech. Pytając więc o sens cierpienia, trzeba się pytać o istotę zła i jego pochodzenie.

Ostateczna przyczyna każdego cierpienia

Pan Bóg nie tylko zachęca nas do stawiania pytań o sens cierpienia, ale równocześnie daje nam na nie odpowiedź. Z Pisma św. dowiadujemy się, że największy dramat w historii ludzkości rozegrał się w samych początkach jej istnienia. Adam i Ewa ulegli pokusie złego ducha. Uwierzyli sugestii kusiciela, że nieposłuszeństwo Bogu da im pełnię szczęścia. Przestali wierzyć Bogu, że największą tragedią człowieka jest grzech, który niszczy jego człowieczeństwo, zadając mu straszne cierpienie przez zniewolenie siłami zła i śmierć ducha. Kiedy mówimy o grzechu pierworodnym, to powinniśmy pamiętać, że to Adam i Ewa – a więc cała wspólnota ludzka powiedziała Bogu “nie” i zerwała łączące ją z Nim więzy życia i miłości, pogrążając się w cierpieniu i śmierci. Trzeba mieć świadomość, że cała ludzkość jest wspólnotą na podobieństwo żywego organizmu, a wszyscy ludzie powiązani są ze sobą więzami solidarności w dobrym i złym. Stan grzechu, w którym znaleźli się wszyscy ludzie, pogrążył ich w największym i beznadziejnym cierpieniu. Nie możemy jednak zapominać – stwierdza Jan Paweł II – “że cały ogrom zła, które obecne jest w świecie, nie jest jedynie konsekwencją grzechu pierworodnego, lecz także skutkiem nękających i ukrytych działań szatana, który zastawia pułapkę na równowagę moralną człowieka. Szatan działa w ukryciu jako podstępny zwodziciel, wślizgujący się do naszego postępowania po to, by wprowadzić do niego różne dewiacje, zarówno szkodliwe, jak i pozornie zbieżne z naszymi instynktownymi aspiracjami” (Jan Paweł II, 24.05.1987 r.)

Dlaczego bez osobistej winy dziedziczymy grzech pierworodny i jego konsekwencje?

Z Objawienia wiemy, że każdy człowiek od momentu poczęcia staje się częścią rodziny ludzkiej i dziedziczy obecne w niej zło, a więc staje się spadkobiercą grzechu pierworodnego wraz ze wszystkimi jego konsekwencjami. Grzech pierworodny oraz wszystkie inne grzechy tworzą w “żywym organizmie” wspólnoty ludzkiej obiektywnie istniejącą rzeczywistość zła, która dotyka i zadaje cierpienie wszystkim, również niewinnym dzieciom. Tak więc źródłem i przyczyną każdego ludzkiego cierpienia jest obiektywnie istniejące zlo we wspólnocie ludzkiej. Cierpienie rodzi się z grzechu, a więc ze zniszczenia obiektywnego dobra w samym człowieku, w relacjach międzyludzkich oraz w relacji człowieka z Bogiem. W tej sytuacji cierpienie nie jest karą, jaką Bóg wymierza za grzech, ale nieuniknionym doświadczeniem skutków obiektywnie istniejącej rzeczywistości zła – “grzechu świata” (J 1, 29). Oprócz cierpienia całkowicie niezawinionego istnieją także cierpienia, które są następstwem osobistej winy (jak na przykład skutki nadużywania alkoholu, zażywania narkotyków, palenia papierosów itd.).

Przez biblijnego Hioba Bóg uświadamia nam, że mamy do czynienia z wielką tajemnicą cierpienia, które nie zawsze jest zwykłą konsekwencją osobistych grzechów. Jeżeli cierpienie spowodowane jest jednak winą człowieka, to czy wtedy można je tłumaczyć jako karę, którą Bóg wymierza grzesznikowi? (por. Ga 6, 8)? Z przypowieści o synu marnotrawnym dowiadujemy się, że Bóg, kierując się ojcowską miłością, nie wymierza kary marnotrawnemu synowi — pozwala mu tylko skonsumować owoce jego grzesznych wyborów. Czyni to w tym celu, aby się opamiętał i nawrócił. Tak więc największą karą za grzechy są same konsekwencje grzechów. Jan Paweł II podkreśla, że wtedy “cierpienie ma służyć nawróceniu, czyli odbudowaniu dobra w podmiocie, który w wezwaniu do pokuty może rozpoznać Miłosierdzie Boże. Pokuta ma na celu przezwyciężenie zła, które pod różną postacią drzemie w człowieku, oraz ugruntowanie dobra zarówno w nim samym, jak też w stosunkach z innymi, a zwłaszcza z Bogiem” (Salvifici doloris, 12).

Sens cierpienia

Koniecznym warunkiem uwolnienia człowieka z niewoli zła jest żal za grzechy i oddanie siebie do całkowitej dyspozycji Stwórcy. Po grzechu pierworodnym “obraz i podobieństwo Boga” w człowieku (rozum, wolna wola oraz zdolność do miłości) zostały do tego stopnia zdeformowane, że człowiek o własnych siłach nie był w stanie pozwolić, aby go wyzwolił z niewoli grzechu i śmierci. To jest zasadniczy powód, dla którego Bóg stał się prawdziwym człowiekiem, członkiem wspólnoty ludzkiej. Będąc prawdziwym Bogiem (w Bogu nie ma przeszłości i przyszłości, lecz ciągłe “teraz”), Jezus Chrystus mógł z historii każdego człowieka wziąć na siebie całe zło i wynikające z niego cierpienie: “On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści. (…) On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. (…) Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich” (Iz 53,4-6).)

(Grzech i wynikające z niego cierpienie same w sobie sąbezsensowne i pozostałyby takie, gdyby nie fakt, że to sam Bóg przyjął na siebie grzechy i cierpienia wszystkich ludzi. To sam Bóg w swoim prawdziwym człowieczeństwie doświadcza, jak strasznym cierpieniem jest grzech.) On, całkowicie niewinny, staje się “dla nas grzechem” (2 Kor 5,21). Umierając na krzyżu, Bóg-Człowiek dobrowolnie doświadcza największego zła i cierpienia spowodowanego przez grzechy wszystkich ludzi. Wyraża to w słowach: “Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15,34). To sam Bóg doświadcza w swojej prawdziwej ludzkiej świadomości cierpienia spowodowanego największym złem, jakim jest odrzucenie Boga przez człowieka. W ten” sposób Bóg dociera swoją miłością wszędzie tam, gdzie dotarła niszcząca moc grzechu. Jednoczy się z człowiekiem w jego upadku, aby go podnieść, aby mu przebaczyć i obdarzyć go wolnością, a cierpienie uczynić drogą zbawienia i dojrzewania do miłości.

W doświadczeniu niewyobrażalnego cierpienia w momencie śmierci Jezus najpełniej otwiera swoje człowieczeństwo na miłość Ojca, z całkowitym posłuszeństwem zawierza i oddaje Mu siebie. W ten sposób przezwycięża wszelki grzech, który jest zawsze nieposłuszeństwem stworzenia wobec Stwórcy. Czyni to w imieniu nas wszystkich.

Jan Paweł II podkreśla, że “wraz z tym straszliwym brzemieniem, mierząc się z »całym« złem odwrócenia od Boga, jakie zawiera się w grzechu, Chrystus poprzez Boską głębię synowskiego zjednoczenia z Ojcem doznaje w sposób po ludzku niewyrażalny tego cierpienia, jakim jest odłączenie – odtrącenie od Ojca, zerwanie z Bogiem. Ale właśnie przez takie cierpienie dokonuje Odkupienia – i może, konając, powiedzieć: »Wykonało się!« (J 19, 30)” (Salvifici doloris, 18). Papież dodaje “Można powiedzieć, że jest to cierpienie »zastępcze«, nade wszystko jednak jest ono »odkupieńcze«. (…) W Jego cierpieniu grzechy zostają zgładzone właśnie dlatego, że On jeden, jako Jednorodzony Syn, mógł je podjąć, wziąć na siebie, z tą miłością ku Ojcu, która przewyższa zło wszelkiego grzechu, unicestwia niejako to zło w duchowej przestrzeni stosunków pomiędzy Bogiem a ludzkością i wypełnia tę przestrzeń dobrem” (Salvifici doloris, 17).

Przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystus sprawił, że każde ludzkie cierpienie zjednoczone z Nim, staje się drogą zbawienia i dojrzewania do miłości – a więc ma nieskończoną wartość zbawczą. Jezus objawia nam również, że ile razy cierpienie spo- tyka człowieka, Bóg za każdym razem jest pierwszym, który niesie jego ciężar. To sam Zbawiciel jest obecny i cierpi w każdym z milionów istnień ludzkich żyjących w nędzy i poniżeniu, brutalnie wyzyskiwanych, umierających z głodu, w ofiarach tortur i terroryzmu. Tę wstrząsającą rzeczywistość miłości Boga współcierpiącego z człowiekiem, aby go zbawić, można odkryć tylko wzrokiem wiary.

Patrząc z wiarą na krzyż Chrystusa, odkrywamy, że każde cierpienie, a szczególnie to najbardziej bezsensowne i niewinne, staje się drogą zbawienia, gdy cierpiący człowiek zjednoczy się z cierpieniem Chrystusa, bezgranicznie ufając i powierzając się Jego miłosierdziu. Wtedy człowiek odkrywa w swoim cierpieniu wielki dar i łaskę, gdyż zdaje sobie sprawę, że współuczestniczy z Chrystusem w zbawieniu świata, a obecne cierpienia są tylko drogą prowadzącą do wiecznej radości w niebie: “Skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by też wspólnie z Nim mieć udział w chwale. Sądzę bowiem, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić” (Rz 8, 17-18); ” (…) cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały” (1 P;4, 13). “Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne” (2 Kor 4, 17-18).

Święta Edyta Stein, która zginęła śmiercią męczeńską w obozie Auschwitz, tak odpowiada na pytanie o sens cierpienia: “Natura ludzka, którą Chrystus przyjął, dała Mu możność cierpienia i śmierci. Natura Boska, którą posiadał odwiecznie, nadała temu cierpieniu i śmierci wartość nieskończoną i moc odkupieńczą. Męka i śmierć Chrystusa powtarzają się w Jego ciele Mistycznym i jego członkach. Każdy człowiek musi cierpieć i umierać, lecz jeśli jest żywym członkiem Mistycznego Ciała, jego cierpienie i śmierć nabierają odkupieńczej mocy dzięki Boskości Tego, który jest jego głową. Oto istotny powód, dla którego każdy święty tak pragnął cierpienia”.

ks. Mieczysław Piotrowski TChr

______________________________________________________________________________________________________________
 Fot. w ikonie wpisu: www.cnn.com

 

O autorze: Słowo Boże na dziś