“Salon” na kompletnym haju ws. imigrantów. Nawet czytelnicy Wyborczej tego nie wytrzymali

Szanowni Państwo.

Lewacki ściek wydobywający się z mediów tresuje cały polski naród od kilku dni, jak bardzo musimy być miłosierni dla fali uchodźców z Syrii, Iraku i Afryki Północnej. Że musimy ich przyjąć w jak największych ilościach, bo w przeciwnym wypadku zaprzeczymy swojemu człowieczeństwu.

Do salonu nie docierają zdroworozsądkowe argumenty,  że to nie Polska te wojny wywołała, że główny winowajca (Stany Zjednoczone) wraz z sojuszniczymi, bogatymi krajami arabskimi mają w nosie przyjmowanie uciekinierów. Że do Polski wcale nie chce nikt uciekać, że Polski “nie stać” na pomoc własnym obywatelom czekającym od kilku lat na mieszkania socjalne lub na sprowadzenie przymusowych przesiedleńców z Syberii, a co dopiero na pomoc komuś innemu z dalekich krajów. Że wśród masy naprawdę biednych i pokrzywdzonych przez wojnę kobiet i dzieci “przemyca” się na wielką skalę dżihadystów marzących o podboju Europy i nienawidzących Chrześcijaństwa. Salon jest głuchy na te argumenty, nazywając je “ksenofobicznymi lękami”. Chyba jeszcze nigdy w III RP “salon” tak bardzo rozminął się z nastrojami społecznymi. Do tego stopnia, że Gazeta Wyborcza została zmuszona do zamknięcia forów dyskusyjnych pod artykułami o imigrantach, a kto je czasem pobieżnie nawet czyta, ten wie, że sympatycy prawicy tam praktycznie nie goszczą, lub są mocno “minusowani”. To świadczy, że nawet zionący nienawiścią do Kościoła użytkownicy Wyborczej są dość konsekwentni w swoich poglądach, nienawidząc jakiejkolwiek religii, w tym muzułmańskiej. W odróżnieniu od redaktorów tej Gazety, która Kościoła nie lubi, ale jak potrzeba, to go instrumentalnie wykorzysta.

Być może sprawa imigrantów zjednoczy całe społeczeństwo i pokaże, że w dobie “wojny polsko-polskiej” cokolwiek jeszcze nas jednoczy. Wiele  sobie obiecuję po wielotysięcznej manifestacji, jaka szykuje się w sobotę w Warszawie:

https://www.facebook.com/events/1487457864881242/

Przy okazji, roześlijcie komu możecie. Chętnych przybywa w zawrotnym tempie, liczę na naprawdę mocny akcent społeczny w tej dyskusji.

Znakomita większość Polaków nie chce przyjmować fali Muzułmanów. Bełkot mediów o “zmieniających się trendach” to bujda polegająca na manipulowaniu pytaniami. Wystarczy spytać w ankiecie, czy zgodziłbyś się, gdyby Twoja gmina przyjęła jedną rodzinę uchodźców w jakimś tam ośrodku na zadupiu. A we wnioskach z takich ankiet, medialne jadaczki przekazują, że “ponad 50% Polaków chce przyjmować imigrantów”. Tymczasem, gdyby spytać o to, czy chciałbyś być sąsiadem imigranta, gdzieś z 90% ludzi odpowiedziałoby odmownie. I dotyczy to nawet hipsterskiej warszaffki, jak stwierdziła w tv jedna z przedstawicielek tego gatunku, pochylająca się z psiapsiółkami w korpo nad biednymi ludźmi, którym “trzeba pomóc”. Ale żadna z tych psiapsiółek na ochotnika do przyjęcia Muzułmanów by na ochotnika się nie zgłosiła, jak relacjonowała owa warszawianka.

W międzyczasie po raz około stotrzydziestydrugi katoliccy publicyści i biskupi w Polsce dokonują wygibasów umysłowych na temat co tak naprawdę Papież chciał nam powiedzieć, prosząc każdą parafię o przyjęcie jednej rodziny imigrantów. I po raz stotrzydziestydrugi przyklaskują temu największy wrodzy Boga i Kościoła, co samo w sobie musi budzić zaniepokojenie. Tak samo, jak po dzisiejszej zapowiedzi, że Watykan umożliwi szybsze “załatwianie” rozwodu kościelnego. “Ma być szybciej, ale nie łatwej”-stwierdził rzecznik polskiego Episkopatu. Jak mamy to rozumieć, że łatwiej, to by było dłużej?

Dlaczego w tym momencie nienawidzące Kościoła media nie trąbią o “wtrącaniu się Kościoła w świeckie państwo”? Logika pseudodziennikarzy jest prosta: Kościół ma prawo wtrącać się w politykę, gdy działa po myśli lewactwa. Czyli w sprawie uchodźców, komunii dla rozwodników, tolerancji dla gejów, usuwania Krzyża z miejsc publicznych, krytykowania Radio Maryja, czy nawet przy pozwoleniu na jedzenie kiełbaski w piątek po “właściwszej” stronie Warszawy.

Oczywiście, jedna rodzina w każdej parafii to żadne zagrożenie, jednak jeśli raz otworzymy drzwi, fala napływających  ludzi może się kiedyś wymknąć spod kontroli. Kłamstwem również jest stwierdzenie, że Polski na wikt i opierunek (nawet dla kilkudziesięciu tysięcy imigrantów) nie stać. Stać, najwyżej zabierze się emerytom albo “łUnia da”. Tylko, że wizerunkowo, przy takiej ilości biedy w samej Polsce, takie rozwiązanie wprost nie mieści się w głowie i musiałoby być uznane za skrajnie niesprawiedliwe.

A to wprost kasandryczna wizja PO, która ze względu na swoje “DNA polityczne” przyjmie zgodę na przyjęcie uchodźców pomimo aktorskich pomruków. Co spotka się ze ścianą wrogości wyborców w środku kampanii wyborczej. Wydaje się, że chociaż na tyle dobrego możemy liczyć w tej sprawie, a czas pokaże, czy kwestia uchodźców na stałe zagości w kampanii wyborczej i debacie publicznej, także na ulicach. To może być motyw przewodni kilku najbliższych tygodni.

O autorze: Migorr

Jestem równolatkiem tworu zwanego "Trzecią Rzeczpospolitą". Moje marzenie: Aby jej kres, którego konsekwencją będzie budowa Wolnej Polski nastąpił jeszcze za mojego życia.