Slowo Boże na dziś – 14 stycznia 2015 r. – ŚRODA I TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK I

Myśl dnia

Wesołość umacnia serce i wielce pomaga w wytrwaniu w dobrym życiu.

św. Filip Nereusz

*****
Dobry człowiek, jako król, szuka kogo wieńczyć;
Zły podobny do kata, szuka kogo męczyć.Adam Mickiewicz

ŚRODA I TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK IPIERWSZE CZYTANIE (Hbr 2,14-18)

Jezus jest we wszystkim podobny do ludzi

Czytanie z Listu do Hebrajczyków.

Ponieważ dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i Jezus także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy przez całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli.
Zaiste bowiem nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe. Dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu.
W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 105,1-2.3-4.6-7.8-9)

Refren: Pan Bóg pamięta o swoim przymierzu.

Sławcie Pana, wzywajcie Jego imienia, *
głoście Jego dzieła wśród narodów.
Śpiewajcie i grajcie Mu psalmy, *
rozsławiajcie wszystkie Jego cuda.

Szczyćcie się Jego świętym imieniem; *
niech się weseli serce szukających Pana.
Rozważajcie o Panu i Jego potędze, *
zawsze szukajcie Jego oblicza.

Potomkowie Abrahama, słudzy Jego, *
synowie Jakuba, Jego wybrańcy.
On, Pan, jest naszym Bogiem, *
Jego wyroki obejmują świat cały.

Na wieki On pamięta o swoim przymierzu, *
obietnicy danej tysiącu pokoleń,
o przymierzu, które zawarł z Abrahamem, *
przysiędze danej Izaakowi.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 10,27)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Moje owce słuchają mojego głosu,
Ja znam je, a one idą za Mną.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mk 1,29-39)

Jezus uzdrawia chorych

Słowa Ewangelii według świętego Marka.

Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę. Gorączka ją opuściła i usługiwała im.
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest.
Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają”.

Lecz On rzekł do nich: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem”. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.
Oto słowo Pańskie.
***************************************************************************************************************************************
KOMENTARZ
Wiara w uzdrowienie Wydaje się nam czasem, że Jezus, który leczy choroby i wyrzuca demony, jest odleglejszy od Jezusa nauczającego. Ze słowem Bożym spotykamy się – jeśli tego chcemy – codziennie. Z uzdrowieniami – może nie aż tak często. To powoduje, że nie mamy odwagi prosić Go tak bezpośrednio o uzdrowienie. Nic bardziej mylnego. Nie można oddzielać Jezusa uzdrowiciela od Jezusa nauczyciela. To jedna i ta sama osoba. Dlatego warto uczynić modlitwę o uzdrowienie moją codzienną modlitwą. Wypraszajmy u Jezusa uzdrowienie nie tylko dla nas samych, ale dla tych wszystkich, którzy tego potrzebują. Zwłaszcza dla chorych na duszy. Modlitwa za zatwardziałych grzeszników jest najpiękniejszą modlitwą o uzdrowienie.

Panie, proszę Cię za tych wszystkich, którzy pogubili się w życiu. Uzdrów ich serca. Oczyść ich pragnienia. Wierzę, że także dzisiaj działasz z taką samą mocą, jak działałeś wówczas, gdy chodziłeś po ziemi.

 

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”

Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
***************************************

Uczniowie mówią Jezusowi: „Wszyscy Cię szukają” – i być może jest to najgłębsza prawda o człowieku. Każdy pragnie szczęścia i miłości, które w pełni może odnaleźć tylko w Chrystusie. Niekiedy szukamy Go zupełnie po omacku, czasem zadowalamy się jedynie okruchem prawdy i namiastką szczęścia. Pan Jezus, stając się jednym z nas, wychodzi nam naprzeciw, pozwala zaznać Jego dobroci, uwalnia nas z paraliżującego lęku i zamknięcia. Zdobywając się na zaufanie Mu, stajemy się potomstwem Abrahama, dziedzicami Jego przymierza.

ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” styczeń 2009, s. 55

JAM JEST ŻYCIE

O Jezu, pełen łaski i prawdy, daj, abym otrzymał z Twojej pełności łaskę po łasce (J 1, 14. 16)

Jezus zapowiedział swoją misję w tych słowach: „Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości” (J 10, 10). A jakie to życie ludziom daje? Życie łaski, aby się stali „uczestnikami Boskiej natury” (2 P 1, 4)

Jezus jako Słowo posiada z natury życie Boże w tym samym stopniu i mierze, co Ojciec: „Jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dal Synowi: mieć życie w samym sobie” (J 5, 26).

Ta pełnia życia Bożego, dzięki zjednoczeniu hipostatycznemu (osobowemu) wylewa się na człowieczeństwo Chrystusa. W bezpośrednim zetknięciu się z Bóstwem, z którym łączy się w Osobie Słowa, najświętsze człowieczeństwo Jezusa jest przepełnione życiem boskim, czyli otrzymuje w nim najpełniejsze uczestnictwo za pośrednictwem „takiej pełności łaski, że większej nie można sobie wyobrazić” (O Mist. Ciele Chr.). Łaska uświęcająca, która napełnia duszę Jezusa, jest tak zupełna, doskonała, mocna, przeobfita, że teologowie nie wahają się zwać ją nieskończoną, ponieważ została Mu dana bez miary, jak przystało godności Chrystusa oraz Jego misji uświęcenia wszystkich ludzi (św. Tomasz: III, 7, 11). „Zechciał Bóg — twierdzi św. Paweł — aby w Nim zamieszkała cała Pełnia” (Kol 1, 19), św. Jan zaś przedstawia Go jako „pełnego łaski i prawdy” (J 1, 14). Lecz Jezus nie zatrzymuje tych niezmierzonych bogactw tylko dla siebie. Ojciec dał Mu braci, aby z nimi dzielił się swymi dobrami. Dlatego też wydaje się na okrutną mękę, a umierając na krzyżu, wysługuje dla wszystkich ludzi tę łaskę, którą sam posiada w całej pełni. I tak Chrystus stał się źródłem, jedynym źródłem łaski i życia nadprzyrodzonego. Jest On do tego stopnia „pełen łaski i prawdy”, że „z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce” (J 1, 14. 16). Oto jak życie Boże dopływa do ludzi: Ojciec udziela go Słowu, Słowo człowieczeństwu przyjętemu w tajemnicy Wcielenia, a dopiero to święte człowieczeństwo Chrystusa wszystkim wierzącym.

  • Wszechmogący wieczny Boże… chciałeś wszystko odnowić w Chrystusie Panu naszym, abyśmy wszyscy mogli uczestniczyć w życiu, które On w pełni posiada. On, będąc prawdziwym Bogiem, wyniszczył samego siebie i przez krew przelaną na krzyżu przyniósł pokój całemu światu. Dlatego został wywyższony nad całe stworzenie i stał się przyczyną wiecznego zbawienia dla wszystkich ludzi, którzy są Mu we wszystkim posłuszni (Mszał Polski: 1. prefacja zwykła).
  • Nie dopuść, Boże mój, abym zapomniał, że Ty nie tylko jesteś życiem moim, ale jedynym życiem. Ty jesteś „Drogą, Prawdą i Życiem”. Ty jesteś nie tylko moim życiem, lecz życiem każdego żyjącego. Wszyscy ludzie, wszyscy, których znam, spotykam, widzę i o których się mówi, żyją tylko przez Ciebie. Albo żyją w Tobie, albo zgoła nie żyją. Nikt nie może być zbawiony jak tylko przez Ciebie. Nie dozwól, abym zapomniał o tym wśród codziennych zajęć. Daj mi prawdziwą miłość ku duszom, za które Ty umarłeś. Naucz mię modlić się o ich nawrócenie i przyczynić się do niego, tak jak powinienem. Chociażby były nie wiadomo jak zdolne i dobrego serca, szlachetne i obdarzone niezwykłymi zaletami, nie mogą się zbawić, jeżeli nie posiadają Ciebie.
    O Panie mój, doskonały sam w sobie, tylko Ty możesz nam wystarczyć. Krwi Twojej wystarczy dla całego świata. Jak wystarczasz dla mnie, tak też wystarczysz dla całego potomstwa Adama. Mój Panie Jezu, spraw, aby Twój Krzyż wystarczył dla wszystkich i aby dla wszystkich był skuteczny. Spraw, niechaj dla mnie stanie się bardziej skuteczny, aby mi się to nie przydarzyło, że „wszystko mając, i to w obfitości” (Flp 4, 18), nie starałem się, aby owoce moje dojrzewały (J. H. Newman).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 15

http://www.mateusz.pl/czytania/2015/20150114.htm

*********************************

Św. Piotr Chryzolog (ok. 406-450), biskup Rawenny, doktor Kościoła
Kazanie 18, 1-3 ; CCL 24,107-108

 

„On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę”
 

Ci, którzy słuchali uważnie dzisiejszej Ewangelii wiedzą, z jakiego powodu Pan nieba wszedł do skromnej chaty na tej ziemi. Skoro dobroć przybyła wspomóc ludzi, nie dziwcie się, że wchodzi do każdego miejsca. „Gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce” (Mt 8,14). Oto powód, który prowadzi Chrystusa do Piotra: nie pragnienie zasiadania za stołem, ale słabość tej chorej, nie potrzeba jedzenia, ale okazja dokonania uzdrowienia. Przyszedł działać mocą boską, a nie uczestniczyć w uczcie z ludźmi, bo nie wino wylewano u Piotra, lecz łzy…

Chrystus zatem nie wszedł do tego domu, aby brać pokarm, ale żeby przywracać życie. Bóg poszukuje ludzi, a nie dóbr ludzkich. Chce dać im dobra niebieskie, nie pragnie znajdować rzeczy ziemskich. Chrystus przyszedł zatem na ziemię, aby nas zabrać ze sobą. Nie przyszedł szukać rzeczy, które posiadamy.

***********************

Kilka słów o Słowie 14 I 2015

<a href="/channel/UCWbcvHebx0BGnB12QIEaqiA" class=" yt-uix-sessionlink     spf-link  g-hovercard" data-sessionlink="ei=yDK2VJf1Lq3B0gWp2IGgDA" data-ytid="UCWbcvHebx0BGnB12QIEaqiA" data-name="">Michał Legan</a>

http://youtu.be/znqHSd7k3LI
******************************

Zdrowie nie jest najważniejsze – Mk 1, 29-39

Mieczysław Łusiak Sj

(fot. Isaac Torrontera / Foter / CC BY-NC-SA)

Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę. Gorączka ją opuściła i usługiwała im.

 

Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest.

 

Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: “Wszyscy Cię szukają”. Lecz On rzekł do nich: “Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem”. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

 

Komentarz do Ewangelii

 

Jezus uzdrawiał wtedy i uzdrawia też dziś. I tak jak wtedy nie uzdrowił wszystkich, lecz poszedł dalej, do innych miejscowości, tak też i dziś nie uzdrawia wszystkich. Dlaczego?

 

Ponieważ On uzdrawia po to, by nauczać. Cuda, które czyni Jezus mają być tylko “ilustracją” Jego nauczania. My jednak, podobnie jak ówcześni ludzie, nie przywiązujemy do nauczania Jezusa tyle wagi, ile do czynionych przez Niego uzdrowień.

 

A tymczasem owe uzdrowienia obiektywnie nie mają zbyt wielkiego znaczenia dla człowieka – i tak przyjdzie za jakiś czas nowa choroba, a potem śmierć.

 

Ważniejsze jest słuchanie Jezusa, bo On ma słowa życia WIECZNEGO.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2303,zdrowie-nie-jest-najwazniejsze-mk-1-29-39.html

****************************

Na dobranoc i dzień dobry – Mk 1, 29-39

Mariusz Han SJ

(fot. shashish / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

Naszym życiem i modlitwą wielbimy Boga…

 

W domu Piotra i liczne uzdrowienia w okolicy Kafarnaum
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, tak iż gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest.

 

Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: Wszyscy Cię szukają. Lecz On rzekł do nich: Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

 

Opowiadanie pt. “O modlitwie i fachowcach”
Działo się to w Kościele Wschodnim, gdzie radę o modlitwie za chorych bierze się dosłownie, tak jak to pisze św. Jakub: “Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie” (5,14).

 

W tej wierze pewien kapłan polecił swemu diakonowi, aby zgromadził dziesięciu mężczyzn, którzy mieliby wspólnie modlić się o uzdrowienie jakiejś miejscowej osobistości.

 

Gdy zebrana gromada orantów zabrała się do modlitwy, jeden z “usłużnych dobrodziejów” ostrzegł duchownego: – Między nimi jest wielu znanych włamywaczy. – Tym lepiej – odparł ksiądz – bo gdy bramy łaski byłyby zamknięte, to mamy fachowców, którzy poradzą sobie z tym problemem.

 

Refleksja
Naszym życiem i modlitwą często wielbimy Boga. Wsłuchując się w Jezusa, naśladując to, co On przekazuje nam przez swoje słowo i czyn, automatycznie przemieniamy nasze serce, które potrafi wtedy zdziałać cuda. Jezus uczy nas, że przed każdą ważną podejmowaną przez nas decyzją, należy wpierw pójść w miejsce osobne, aby tam na modlitwie, wsłuchać się w głos własnego serca. Tylko w ciszy można usłyszeć to, co mówi do nas Bóg…

 

Nie długie godziny na modlitwach zmieniają nasze życie, choć i one mogą być bardzo przydatne, ale przede wszystkim zaangażowanie naszego serca. Nasza wiara potrzebuje prób, które potwierdzają to, w co wierzymy. Choroba, utrata najbliższej osoby, czy domu oraz środków do życia, to one są takim egzaminem naszej wiary. Aby prawidłowo odebrać znak Pana Boga, potrzebna jest modlitwa, która daje nam dystans do siebie, innych osób oraz rzeczy, które często wprowadzają zamęt wokół nas…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Jak przemieniać własne życie?
2. Czy potrafisz czynić cuda?
3. Co przybliżyło Cie najbardziej do Boga?

 

I tak na koniec…
“Życie można przeżyć tylko na dwa sposoby: albo tak, jakby nic nie było cudem, albo tak, jakby cudem było wszystko” (Albert Einstein)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,138,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mk-1-29-39.html

**********************************

Komentarz liturgiczny

Jezus uzdrawia chorych
(Mk 1, 29-39

Jezus wyszedł obchodzić miasta Galilei, by głosić zbawienie. Razem z głoszeniem uzdrawia chorych i wypędza złe duchy. Wstępem do tego głoszenia było uzdrowienie teściowej Szymona Piotra. Zauważmy: uzdrowienia są natychmiastowe.
Rozważaj potęgę Jezusa Chrystusa, która pokazała się tu – na ziemi. Ma władzę nad chorobą i złem – także w Tobie.
Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!


Asja Kozak
asja@amu.edu.pl

http://www.katolik.pl/modlitwa,888.html

*************************

Refleksja katolika

Na pewno wielu z nas jest pod wrażeniem ostatniego terrorystycznego ataku na redakcję satyrystycznego Pisma w Paryżu. Według tych młodych terrorystów Mahomet – prorok ich Boga Allaha – został obrażony, stąd w ich mniemaniu powinien zostać pomszczony. Przyznam szczerze, że po informacji o zastrzeleniu tych młodych szaleńców przez policję odczułem dziwną satysfakcję, że sprawiedliwości stało się zadość. W końcu z ich powodu zginęło 17 zupełnie niewinnych ludzi. Ale po chwili refleksji, naszły mnie myśli, czy moja reakcja była właściwa? Czy Chrześcijanie prawdziwie naśladujący Jezusa mogą odczuwać satysfakcję, że tych młodych terrorystów zastrzelono? Na pewno byli oni zagrożeniem dla publicznego bezpieczeństwa i działanie policji było w pełni uzasadnione, gdyż oni nie pozwolili się aresztować.

W dzisiejszej Ewangelii czytamy o początkach publicznej działalności Jezusa: przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił (Mk 1, 32-34).

Ci młodzi terroryści, jeżeli nie byli dotknięci jakąś psychiczną chorobą, to można ich uważać za ludzi opętanych potrzebujących pomocy. Czyż religijny fanatyzm nie jest pewnego rodzaju opętaniem? Jeden z nich wypowiedział się, że chciałby umrzeć jako męczennik. Morderca męczennikiem! Co za absurd! Jaki wypaczony sposób myślenia. Czy naprawdę mógł sądzić, że jego Bóg Allah będzie zadowolony z wymordowania niewinnych ludzi? Jaka więc powinna być nasza chrześcijańska reakcja wobec tych ludzi, bo w końcu to są też ludzie stworzeni i odkupieni przez tego samego Boga. Oczywiście w pierwszym względzie naszą modlitewną troską należy otoczyć niewinne ofiary przemocy; ale powinniśmy się modlić także i za nich, zwiedzonych przez szatana i przez ich własną religię, która dopuszcza i usprawiedliwia akty religijnej przemocy.

diakon Franciszek
diakonfranciszek@gmail.com

***

Bóg pyta:

Czemu wyliczasz moje przykazania i masz na ustach moje przymierze ty, co nienawidzisz karności i moje słowa rzuciłeś za siebie?
Ty widząc złodzieja, razem z nim biegniesz i trzymasz z cudzołożnikami. W złym celu otwierasz usta, a język twój knuje podstępy. Zasiadłszy, przemawiasz przeciw swemu bratu, znieważasz syna swojej matki. Ty to czynisz, a Ja mam milczeć?
Czy myślisz, że jestem podobny do ciebie? Skarcę ciebie i postawię ci to przed oczy
.
Ps 50, 16-21

***

KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział XXXVI. PRZECIWKO BŁAHYM SĄDOM LUDZKIM

1. Synu, zostaw serce na zawsze w Panu i nie bój się sądów ludzi, jeżeli w swoim sumieniu jesteś sprawiedliwy i niewinny. To dobro, to szczęście takie cierpienie i nie jest za ciężkie dla serca pokornego, które Bogu ufa więcej niż sobie 2 Kor 1,9.

Kto wiele mówi, mało mu wierzyć należy. Ale i wszystkim dogodzić niepodobna. Na przykład Paweł, choć starał się o względy wszystkich i stał się wszystkim dla wszystkich 1 Kor 10,33; 9,22, przecież niewiele sobie robił z tego, że dnia jednego ludzie postawili go przed sądem 1 Kor 4,3.

2. Działał dla zbudowania i dla dobra innych, ile umiał i ile mógł, ale nie mógł zapobiec temu, że inni go sądzili i potępiali.

Wszystko więc polecił Bogu, który wie wszystko, a sam cierpliwością i pokorą bronił się przed tymi, co źle o nim mówili, zarzucali mu rzeczy kłamliwe Ps 63(62),12 i nieuzasadnione i z upodobaniem je rozsiewali. Czasem jednak publicznie odpowiadał, aby milczenia jego źle sobie nie tłumaczyli ludzie prości Dz 26,1-29.

3. A kimże ty jesteś, że boisz się drugiego śmiertelnego człowieka? Iz 51,12. Dziś jest, a jutro już go nie widać 1 Mch 2,63. Boga się bój Syr 34,15, a ludzi się nie lękaj. Cóż może ci zrobić ktoś słowami i oszczerstwem? Sobie raczej szkodzi, nie tobie, nie uniknie sądu Bożego Rz 2,3, choćby był nie wiem kim Tb 4,6.

Ty miej zawsze przed oczyma Boga i odmawiaj walki na kłótliwe słowa 2 Tm 2,14. A jeśli ci się wydaje teraz, że jesteś pokonany i pokrzywdzony, choć na to nie zasłużyłeś, nie trać godności i nie umniejszaj swojej nagrody niecierpliwością, ale raczej spoglądaj ku mnie do nieba, bo ja mam moc, żeby cię wyrwać z każdej krzywdy i poniżenia i oddać każdemu według jego czynów Mt 16,17; Rz 2,6.

Tomasz a Kempis, ‘O naśladowaniu Chrystusa’

***

KRÓL I KAT

Dobry człowiek, jako król, szuka kogo wieńczyć;
Zły podobny do kata, szuka kogo męczyć.

Adam Mickiewicz

***

Nigdy nie łap spadającego noża.
H. Jackson Brown, Jr. ‘Mały poradnik życia’

http://www.katolik.pl/modlitwa,883.html

****************************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

14 stycznia
Błogosławiony
Odoryk z Pordenone, prezbiter

Błogosławiony Odoryk naucza chińskich chrześcijan Odoryk (nazywany początkowo Mattiuzzi) urodził się ok. 1265 r. w Villanova pod Pordenone we Włoszech. W wieku 15 lat wstąpił do zakonu św. Franciszka z Asyżu. Był wymagający wobec siebie, prowadził ascetyczny tryb życia, chodził boso, w połatanym habicie, nosił włosiennicę. Po przyjęciu święceń kapłańskich rozpoczął przygotowania do pracy misyjnej w Chinach.
W 1296 r. udał się z podróżą na Bliski Wschód, a po powrocie do Włoch – w 1317 r. wyruszył na Daleki Wschód. Dotarł do Chin, przemierzając po drodze m.in. Indie, Celjon, Sumatrę i Jawę. W Pekinie podjął współpracę z innym franciszkaninem, arcybiskupem Janem z Montecorvino. Po jego śmierci w 1328 r. Odoryk został wybrany arcybiskupem Pekinu. Pełniąc już tę funkcję, odwiedził Tybet i jako pierwszy Europejczyk dotarł do siedziby Dalaj Lamy. Uzyskał zgodę chana na osiedlenie się franciszkanów w Turkiestanie. Po powrocie do Europy pragnął przekonywać papieża do wysłania kolejnych misjonarzy do Chin. Niestety, poważnie zachorował.
Opowieść Odoryka z podróży spisał w Padwie Wilhelm z Solagna. Relacja ta znana jest pod tytułem Itinerarium albo Liber de mirabilibus mundi lub Descriptio terrarum. Jest ona jednym z najcenniejszych źródeł do poznania ówczesnych pojęć geograficznych, etnografii, obyczajów, wierzeń religijnych, stosunków handlowych i innych zjawisk na Dalekim Wschodzie XIV w. Zawiera wiele fantastycznych, niewiarygodnych opisów. Przedstawiono ją papieżowi. Pierwotnie relacja była napisana w nieporadnej łacinie. Poprawek dokonał w ok. 10 lat później Henryk z Kłodzka. Potem tłumaczono ją na kilka języków.
Odoryk nie wyzdrowiał. Wycieńczony trudami życia i podróży, zmarł 14 stycznia 1331 roku we włoskim Udine. Nazwano go Apostołem Chin. Beatyfikował go Benedykt XIV w roku 1755.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-14a.php3

Bł. Odoryk z Pordenone (ok. 1265-1331)
2012-01-14 10:15:08
Pod koniec XX wieku świat został nazwany globalną wioską. Jednak już w średniowieczu zakonnicy, a szczególnie franciszkanie, poruszali się po całym świecie z godną podziwu – nawet dzisiaj – łatwością i swobodą. Na początku XIV wieku niezwykłą podróż ewangelizacyjną odbył bł. Odoryk z Pordenone.
Odoryk urodził się w roku 1265 w Villanova koło Pordenone, we Włoszech. Mając 15 lat wstąpił do zakonu św. Franciszka z Asyżu (1182-1226). Był wymagający wobec siebie, prowadził ascetyczny tryb życia, chodził boso, w połatanym habicie, nosił włosiennicę. Po przyjęciu święceń kapłańskich rozpoczął przygotowania do pracy misyjnej w Chinach.

Pierwsi franciszkanie udali się do Chin w połowie XIII wieku. Stolica Apostolska, zaniepokojona najazdem Mongołów na Ruś (1237) i Polskę (1241), wysłała franciszkanów jako legatów do chana mongolskiego. W roku 1245 na polecenie papieża Innocentego IV, franciszkanin Jan di Piano Carpini dotarł do siedziby Wielkiego Chana z misją ewangelizacyjną i dyplomatyczną. W wyprawie towarzyszył mu Benedykt Polak, franciszkanin z Wrocławia. Dopiero kilkadziesiąt lat później z dwiema wyprawami do Kraju Środka udał się słynny podróżnik Marco Polo (1260 i 1271).

Papież Mikołaj IV w roku 1294 z misją apostolską do chana Timura wysłał franciszkanina Jana z Montecorvino. Widząc rozwój misji, papież Bonifacy VIII mianował Jana arcybiskupem Pekinu oraz wyświęcił siedmiu franciszkanów na biskupów, mając nadzieję, że dotrą oni do Chin. Do celu dotarło czterech, którzy wraz z Janem zaczęli od podstaw dzieło tworzenia Kościoła.

W 1307 roku powstała metropolia w Pekinie. Jan został pierwszym w historii arcybiskupem Pekinu (wówczas Chanbałyku) i organizatorem prowincji kościelnej. Zbudował trzy kościoły oraz przełożył na język mongolski Nowy Testament, Psalmy i księgi liturgiczne.

Odoryk z Pordenone podążył do Chin śladem swoich franciszkańskich poprzedników. Wyruszył z Włoch około 1318 roku. Przedostał się do Azji Mniejszej, następnie poprzez Indie, Cejlon, Sumatrę, Jawę oraz Półwysep Indochiński dotarł do Chin. Przemierzył prawie cały Kraj Środka, docierając do Pekinu, gdzie trzy lata pracował razem z abp. Janem z Montecorvino. Kiedy w roku 1328 zmarł Jan z Montecorvino, arcybiskupem Pekinu wybrano Odoryka.

Po pewnym czasie Odoryk udał się do Tybetu, był pierwszym Europejczykiem, który dotarł do Lhasa w Tybecie, gdzie mieściła się siedziba Dalajlamy. Zawędrował także do Turkiestanu, tam spotkał się z Wielkim Chanem, który zezwolił franciszkanom na zamieszkanie w swoim królestwie. Odoryk postanowił wówczas, że wróci do Europy, papieżowi zda sprawozdanie z pracy ewangelizacyjnej w Azji oraz przedstawi ogromne możliwości dalszej pracy misyjnej.

W roku 1330, po ponad dwóch latach wędrówki oraz pokonaniu prawie 50 tys. kilometrów, Odoryk powrócił do Europy. Chciał natychmiast udać się do papieża do Awinionu, jednak poważnie zachorował. Nie mogąc odbyć podróży do Francji, spisał sprawozdanie z pracy ewangelizacyjnej oraz doświadczenia z podróży. Sprawozdanie to przedstawiono papieżowi.

Odoryk nie wyzdrowiał. Wycieńczony trudami życia i podróży, zmarł 14 stycznia 1331 roku, we włoskim Udine. Dopiero po jego śmieci, z zapisków, które pozostawił, dowiedziano się, jak wiele poniósł trudów i jak bardzo niebezpieczna była praca misyjna. Nazwano go zaszczytnym tytułem “Apostoła Chin”. Wkrótce po śmierci Odoryka do Chin przybyło kilkudziesięciu misjonarzy franciszkańskich. Papież Benedykt XIV w roku 1755 beatyfikował Odoryka. W liturgii Kościół wspomina go 14 stycznia.

Praca franciszkanów w Chinach trwała blisko sto lat, jednak z powodu braku rodzimego duchowieństwa oraz nieznajomości języka i kultury, dynamizm misyjny uległ osłabieniu. Kościół katolicki został zniszczony w czasie prześladowania za czasów dynastii Ming. Metropolia w Pekinie przestała istnieć w roku 1410. Wznowienie misji nastąpiło dopiero po kilkuset latach.

wp

Na zdjęciu płaskorzeźba: apostoł Chin, bł. Odoryk z Pordenone
wśród mieszkańców Kraju Środka.

http://franciszkanie.pl/news.php?id=4381&tp=sweci&page=1

 

Warszawa: Śladami Benedykta Polaka
2005-04-14 16:53:56
Ponad ćwierć wieku przed wyprawą Marco Polo w głąb Azji, podróżując bez map, dotarli tam franciszkanie. W ubiegłym roku, przemierzając szlak wędrówki zakonników sprzed prawie 760 lat, z Wrocławia do Mongolii wyruszyła grupa polskich podróżników.
Przywiezione z podróży fotografie autorstwa Zbigniewa Panka, dokumentujące całą wyprawę, można było oglądać w na wystawie pt. “Wyprawa śladami Benedykta Polaka”, zorganizowanej przez Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie.

Szlak wyprawy wiódł przez Polskę, Ukrainę, Rosję, Kazachstan, pogranicze chińskie i Mongolię. Uczestnicy przejechali tę trasę głównie bezdrożami. Wystawa była opowieścią o dwóch oddalonych w czasie wydarzeniach: misji papieskiej do wielkiego chana mongolskiego w 1245 r. i uczestnikach wyprawy samochodowej, która przemierzyła szlak tamtego, średniowiecznego poselstwa.

Robert Szyjanowski, inicjator i szef wyprawy oraz czterech jego kolegów swoją podróżą przypomnieli zasługi rodaka sprzed wieków – o. Benedykta Polaka.

Benedykt Polak (Benedictus Polonus) urodził się w Wielkopolsce ok. roku 1200. Ten franciszkanin i pierwszy polski podróżnik, jako tłumacz towarzyszył wyprawie papieskiego legata również z zakonu franciszkanów o. Jana z Pian del Carpini do chana mongolskiego. Wrażenia z podróży relacjonował osobiście papieżowi Innocentowi IV (1243-1254) i wraz z Janem sporządził jej opis.Po powrocie z Lyonu, gdzie rezydował wówczas papież Innocenty IV, Benedykt Polak został gwardianem klasztoru franciszkanów w Krakowie. Dożył sędziwego wieku, ale miejsce jego zgonu i spoczynku nie jest znane. Zmarł ok.1280.

Relację o. Benedykta (znaną z dwóch rękopisów) na język polski przełożono dopiero w 1986 r. Nie zachował się odpis w archiwach franciszkańskich w Polsce.

mz

Na zdjęciach: 1) Grupa polskich podróżników z wyprawy śladami Benedykta Polaka, 2) franciszkanie, legaci Innocentego IV, przed wielkim chanem mongolskim / fot. Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie

http://franciszkanie.pl/news.php?id=3839

 

********

14 stycznia
Święty Feliks z Noli, prezbiter
Święty Feliks z Noli Feliks żył w III w. Informacje na jego temat znamy z pism jego rodaka, św. Paulina z Noli (353-431), który zawdzięczał mu swoje nawrócenie i napisał na jego cześć kilka poematów.
Feliks był Syryjczykiem, synem legionisty rzymskiego Hermiasa, który osiedlił się w Noli, na południe od Neapolu. Tam urodzili się jego synowie. Feliks poświęcił się służbie Bożej, a jego brat obrał po ojcu zawód legionisty-żołnierza.
Kiedy Feliks przyjął święcenia kapłańskie, wybuchło prześladowanie wyznawców Chrystusa za panowania Decjusza. Biskup Noli, Maksym (późniejszy święty), opuścił wówczas potajemnie diecezję, cały ciężar jej prowadzenia oddając w ręce Feliksa. Ten wkrótce został aresztowany i uwięziony. Według relacji św. Paulina – Feliks był torturowany. Jego poranione ciało wleczono po ostrych muszlach i skorupach. Udało mu się jednak ujść z więzienia. Ukrywał się przez pewien czas w wyschniętej studni. Po śmierci Decjusza powrócił. Ponieważ jednak skonfiskowano mu majątek rodzinny, żył z pracy swoich rąk. Po śmierci schorowanego Maksyma został wybrany na biskupa Noli, ale odmówił przyjęcia godności, proponując na to stanowisko Kwintusa. Zmarł 14 stycznia około 260 roku, opłakiwany przez wszystkich. Chociaż zmarł śmiercią naturalną, określany był mianem męczennika przez św. Grzegorza z Tours; św. Augustyn nazywał go jednak wyznawcą.
Grób Feliksa w Cimitile pod Noli stał się szybko ośrodkiem pielgrzymkowym. Nad tym grobem został uzdrowiony św. papież Damazy, o czym zaświadczył w poemacie napisanym na cześć świętego Feliksa. Kult Feliksa był również żywy w Rzymie, w bazylice in Pincis. Jest patronem miasta Nola i opiekunem zwierząt domowych. Św. Feliksa wzywa się, aby chronił przed krzywoprzysięstwem, kłamstwami, fałszywymi świadkami i chorobami oczu.

W ikonografii przedstawiany jest w towarzystwie anioła. Obok niego pająk – symbol roztropności, ostrożności, ocalenia – bowiem otwór studni, gdzie św. Feliks spędził kilka miesięcy, był osłonięty pajęczyną, która ochroniła go przed prześladowcami.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-14b.php3
***************

św. Feliks z Noli

Święty kapłan, wyznawca i męczennik (zm. 255r.)

Znany również pod imieniem: Feliks Męczennik.

Jego ojciec Hermias pochodził z Syrii i był legionistą rzymskim, osiedlił się w Noli. Po śmierci ojca Feliks sprzedał większość majątku, a pieniądze rozdał ubogim, sam postanowił poświęcić się służbie Panu Bogu. Został wyświęcony przez św. Maksyma z Noli, z którym przez wiele lat współpracował. Wkrótce po jego święceniach wybuchły prześladowania Kościoła za cesarza Decjusza. Biskup Maksym opuścił diecezję i schronił się w górach, oddając ciężar jej prowadzenia w ręce Feliksa, którego wkrótce uwięziono.

Głównym źródłem wiedzy o św. Feliksie są pisma sw. Paulina z Noli. Według jego relacji św. Feliksa poddano w czasie aresztowania wielu torturom, aby go odwieść od wiary: bito go, a potem wleczono po ostrych muszlach i skorupach. Na wpół żywego odstawiono go do lochu wiezięnnego, aby poddać go dalszym mękom.

Św. Feliks niesie biskupa Maksyma do Noli
detal ołtarza w Marling, H.Frisch, 1671r.

Udało mu się zbiec z więzienia i pomagał ukrywać się Maksymowi. Później poganie postanowili go zabić, ale Feliks ukrywał się przez sześć miesięcy w pustej cysternie na wodę i wyszedł z niej po śmierci Decjusza. Po śmierci schorowanego Maksyma został wybrany na biskupa Noli, ale odmówił przyjęcia godności, proponując na to stanowisko Kwintusa.

Grób św. Feliksa w krypcie bazyliki św. Feliksa w Cimitile, III w.

Zmarł 14 stycznia 260r. Pochowano go w Cimitile pod Nolą, a jego grób stał się miejscem licznych pielgrzymek. śW. Papież Damazy został uzdrowiony nad jego grobem, o czym zaświadczył w poemacie napisanym na cześć świętego.

Wstawiennictwu św. Feliksa zawdzięcza nawrócenie św. Paulin z Noli, który sprzedał cały swój majątek i założył dwa klasztory: męski i żeński, w pobliżu Cimitile, gdzie znajdował się grób św. Feliksa, doprowadzając do rozkwitu jego sanktuarium. Jego relikwie otrzymały katedra w Noli, a część trafiła do Rzymu i Benewentu. Bazylika w Cimitile została zniszczona przez Wandalów w V w. Jej pozostałości odkryto w latach 1933-35.

Choć zmarł śmiercią naturalną, to zwykle wymieniany jest jako męczennik, ponieważ w czasie swego aresztowania był okrutnie torturowany za wiarę.

Kaplica w Marling, płd. Tyrol
Detal z antepedium ołtarza, XVIII w.

Patron:
Miasta Nola i opiekun zwierząt domowych. Św. Feliksa wzywa się, aby chronił przed krzywoprzysięstwem, kłamstwami, fałszywymi świadkami i chorobami oczu.

Ikonografia:
Przedstawiany w stroju diakona, w więzieniu. Przykuty łańcuchami do ściany z dzbanem u stóp. Jako młody kapłan z kiścią winogron, z aniołem uwalniającym go z łańcuchów, z pajęczyną.

Legenda:
Św. Paulin z Noli opisuje jak podczas aresztowania Feliksa uwolnił go anioł z łańcuchów, jakimi był przykuty do ściany, aby mógł pomóc biskupowi Noli Maksymowi. Feliks ukrył przed żołnierzami schorowanego biskupa Maksyma w opuszczonym domu, a pająk natychmiast zaczął prząść sieć nad wejściem, więc gdy żołnierze przechodzili obok domu w którym obaj się ukrywali, nienaruszona pajęczyna nad drzwiami przekonała ich, że dom od dawna już jest opuszczony.

Różności:
Spolszczony Feliks to Szczęsny.

Lektura:
Jakub de Voragine “Złota legenda” – “Żywot św. Feliksa”

http://martyrologium.blogspot.com/2010/01/sw-feliks-z-noli.html
***********

19 stycznia (obecnie 14 stycznia)

Żywot świętego Feliksa z Noli

(żył około roku Pańskiego 290)

 

Urodził się w Noli, miejscowości pod Neapolem we Włoszech. Ojciec jego był zrazu żołnierzem, a potem oddał się rolnictwu i zebrał wielki majątek. Z dwu synów starszy wstąpił do wojska; młodszy Feliks został kapłanem i dzięki swym zdolnościom, szlachetności charakteru i czystości obyczajów wkrótce stał się ulubieńcem swego biskupa św. Maksyma.

Święty Feliks

W roku 250 rozpoczął cesarz Decjusz srogie prześladowanie chrześcijan. Aby tym łatwiej wytępić chrześcijaństwo, prześladował przede wszystkim biskupów, gdyż był przekonany, że jeśli pasterzy pobije, łatwo mu będzie owce wydusić. Feliks, widząc niebezpieczeństwo, począł zaklinać zgrzybiałego Maksyma, aby ocalił życie i schronił się w góry. Maksym pragnął wprawdzie korony męczeńskiej, Feliks jednak póty nalegał, póki biskup nie ukrył się w bezpiecznym miejscu, po czym z jego polecenia sam objął obowiązki pasterskie na czas prześladowania.

Gdy cesarscy oprawcy nie znaleźli biskupa, ujęli Feliksa i przed sąd go zawlekli. Feliks śmiało i radośnie wyznał Jezusa, za co sieczone go rózgami, zakuto w ciężkie kajdany i wrzucono do więzienia, którego podłoga była zasypana potłuczonym szkłem i skorupami. Lecz o pierwszej godzinie w nocy ukazał się promienisty anioł i uwolnił go z kajdan, otworzył rygle i mimo straży wyprowadził z więzienia, rozkazując iść w góry z pomocą umierającemu biskupowi. Bez tchu przybiegł Feliks na miejsce ukrycia i zastał starca leżącego na ziemi, wycieńczonego głodem i pragnieniem i wielce stroskanego o swe owieczki.

Z troskliwością kochającego dziecka zajął się Feliks trzeźwieniem omdlałego; całując jego ręce, własnym tchem go ogrzewał, tarł pierś i skronie, dopóki lekkiego drgania pulsu nie uczuł, po czym wziął go na barki i jeszcze przed świtem zaniósł do miasta, gdzie oddał go w opiekę pewnej pobożnej niewieście.

Gdy minął okres najzacieklejszego prześladowania, opuścił Feliks miejsce ukrycia, aby swej gminie nieść pomoc i pociechę; było te jednakże za wcześnie. Poganie, rozgniewani że uszedł z więzienia i teraz z taką śmiałością występuje, chcieli go zabić. Nie zastawszy go w mieszkaniu, zaczęli szukać po ulicach i rzeczywiście natknęli się na niego, ale w swym zaślepieniu nie poznali go, a jeden z prześladowców pytał go nawet osobiście, czy Feliksa nie widział. “Widzieć, nie widziałem!” odrzekł i uszedł w boczną ulicę. Goniący pobiegli dalej i zapytał kogoś innego o to samo. “Co takiego? – odparł zapytany – Feliksa szukacie? a przecież co dopiero z nim rozmawialiście!” Już słyszał Feliks zbliżające się kroki, gdy wtem ujrzał szczelinę w murze. Nie widząc innego ratunku, szybko schronił się do niej, a oto równie szybko dwa pająki zasnuły cały otwór! Goniący przeszukali wszystkie kąty, z wyjątkiem owej szczeliny, gdyż powstrzymał ich od tego widok nienaruszonej pajęczyny. Przez sześć następnych miesięcy ukrywał się w suchej studni, dokąd za wskazówką Bożą przynosiła mu żywność pewna chrześcijańska niewiasta, której oblicza nigdy jednak nie widział. Po zaniechaniu prześladowania powrócił Feliks ku nieopisanej radości swej gminy na dawne stanowisko. Gdy go po śmierci Maksyma jednogłośnie wybrano biskupem, nie przyjął wyboru.

Majątek, jaki mu pozostał po ojcu, przepadł w czasie prześladowania. Mógł go wprawdzie odzyskać, nie chciał jednak, aby tym doskonalej naśladować ubóstwo Chrystusa. Aby zaś nikomu nie być ciężarem, wydzierżawił cokolwiek roli, którą własnoręcznie obrabiał i z tego się utrzymywał, a nawet jeszcze udzielał jałmużny. Umarł w późnym wieku. Grób jego, słynący z wielu cudownych uzdrowień, stał się licznie zwiedzanym miejscem pielgrzymek.

Nauka moralna

W życiu świętego Feliksa Opatrzność Boska nieraz cudownie się okazywała, ratując go z wielu groźnych niebezpieczeństw. Ta opatrzna ręka Boża i dziś nie jest krótsza. Dla tych, którzy Go kochają i ufają Mu, Bóg zawsze jest najlepszym, kochającym Ojcem. Święty Franciszek Salezy mówi, że “Bóg bierze na siebie kłopoty i troski wszystkich wiernych, mających swe myśli ku Niemu skierowane. Im większa jest ufność, tym widoczniej też Bóg przychodzi z pomocą; miłuje On bowiem niewymownie wszystkie dusze, które w Nim ufność pokładają”. Nie należy zatem rozpaczać w przeciwnościach i utrapieniach, lecz tym więcej ufać Bogu. Kto Boga miłuje, kto Go wzywa, może być pewnym Jego pomocy. Chociaż Bóg nie zawsze cuda czyni, ma przecież tysiączne inne sposoby pomocy, a chociażby nieraz długo z nią się ociągał, nie trzeba zaraz tracić odwagi i rozpaczać. Wiemy przecież, że Bóg nas doświadcza, ale nikogo nie opuszcza. Gdy potrzeba największa, wtedy Opatrzność Boska najbliższa. Wtedy też potęga i dobroć Boska pokazuje się w najpiękniejszym blasku. “Sprawiedliwy jako lew śmiały, bez bojaźń i będzie” (Przyp. 28, 1.)

Modlitwa

Boże, Zbawco jedyny w potrzebach naszych, spraw, abyśmy we wszystkich stosunkach życia naszego z niezłomną wiarą w Tobie ufność pokładali. Ponieważ o nas nie zapominasz, przeto też nie zwątpimy, chociażby w największym utrapieniu, mówiąc pokornie z Psalmistą: Panie, w Tobiem nadzieję położył, więc nie będę zawstydzony. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.

 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/f/feliks.htm

************************************
14 stycznia
Błogosławiony Piotr Donders, prezbiter

Błogosławiony Piotr Donders Piotr Donders (po niderlandzku: Peerke Norbertus Donders) urodził się 27 października 1809 roku w Tilburgu w Holandii w rodzinie Arnolda Denis Dondersa i Petronili von den Brekel. Ze względu na trudną sytuację materialną, nie mógł chodzić do szkoły – musiał pracować w fabryce. Jednak dzięki pomocy duchownych z parafii, Piotr w wieku 20 lat mógł rozpocząć naukę w seminarium. 5 czerwca 1841 r. przyjął święcenia kapłańskie.
Przełożeni skierowali go do pracy na misjach w holenderskiej kolonii w Surinamie (Ameryka Południowa). Piotr przybył tam we wrześniu 1842 r. i niezwłocznie podjął pracę duszpasterską. Jego praca polegała na docieraniu do pracowników plantacji położonych wzdłuż rzek, głoszeniu im Ewangelii i sprawowaniu sakramentów. W swoich listach wielokrotnie dawał wyraz oburzeniu z powodu brutalnego traktowania ludności afrykańskiej, zmuszanej do niewolniczej pracy. W ciągu ośmiu lat ochrzcił około 1200 osób.
Podczas epidemii w 1851 r., angażując się w pomoc cierpiącym, sam padł ofiarą choroby. Zanim wrócił do zdrowia, podjął na nowo wysiłki duszpasterskie. W 1856 r. został przeniesiony do Batavi, gdzie mieszkało około 600 trędowatych. Z krótkimi przerwami pracował wśród nich do końca życia. Sam próbował ich leczyć, nie mogąc liczyć na pomoc ze strony władz. Dzięki nieustannym wysiłkom udało mu się poprawić warunki życia swoich podopiecznych. Kiedy w 1866 r. do Surinamu przybyli na misje redemptoryści, Piotr Donders poprosił o przyjęcie do Zgromadzenia.
Rok później złożył pierwsze śluby zakonne. Swą uwagę skierował odtąd w stronę Indian Surinamu. Nauczył się ich języków, a potem zaczął przekazywać im prawdy wiary. W roku 1883 wikariusz apostolski, chcąc mu ulżyć w ciężkich obowiązkach, przeniósł go do Paramirabo, a następnie do Coronie. Jednak dwa lata później Piotr wrócił do Batavi. W grudniu 1886 r. zaczął chorować.
Zmarł 14 stycznia 1887 r. w Batavi w Indonezji. Został pochowany w katedrze świętych Piotra i Pawła w Paramaribo (stolica Republiki Surinamu w Ameryce Południowej, dawniej Gujany Holenderskiej). Kiedy sława jego świętości rozeszła się poza granice Surinamu i rodzinnej Holandii, rozpoczęto proces beatyfikacyjny. Do grona błogosławionych włączył go św. Jan Paweł II 23 maja 1982 r. Obecnie trwa proces kanonizacyjny.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/01-14c.php3
********

14 stycznia, Bł. Piotra Dondersa – wspomnienie

 

Każde Zgromadzenie zakonne, mając swoich świętych i błogosławionych współbraci, często jest zdumione faktem, że każda z tych osób, mimo że żyła tym samym charyzmatem zgromadzenia, ostatecznie obierała swoją bardzo specyficzną drogę prowadzącą do nieba.

 

Kiedy dziś wspominamy w liturgii błogosławionego Piotra Dondersa, rozpoznaję w nim z krwi i kości redemptorystę, ale też kogoś kto z niesamowitą determinacją realizuje swe marzenia. Jest to dla mnie człowiek-marzyciel, który potrafi także pomóc swym marzeniom.

Piotr Donders urodził się w 1809 roku w Holandii. Był to pierwszy syn pana Arnolda i pani Petroneli. Kilku lat po nim narodził się jego brat Marcin. W wieku 6 lat Piotr stracił swą matkę. Tato Piotra ożenił się powtórnie a macocha okazała się nadzwyczaj dobrą i pobożną niewiastą, która bardzo religijnie wychowywała synów swego męża.

Pierwszym wielkim marzeniem Piotra było marzenie o kapłaństwie. Jednak z powodu trudnej sytuacji materialnej wraz z bratem musi bardzo dużo pracować, aby pomóc w utrzymaniu rodziny. W domu państwa Dondersów często gościł głód i nędza. Nie tylko jednak pieniądze wydawały się przeszkodą w realizacji tego marzenia. Zdolności intelektualne Piotra określano jako przeciętne, a nadto też zdrowie jego wydawało się wielu osobom przeszkodą do realizacji tego marzenia.

Piotr wiedział jednak, że jego marzenia może spełnić tylko Bóg, a przecież On potężniejszy jest od wszystkich przeszkód. Inwestuje więc w wielogodzinne trwanie na modlitwie w swym parafialnym kościele. Bardzo często spędzał na takiej modlitwie połowę z całego dnia. Determinacja w realizacji tego marzenia polegała też i na tym, że pod koniec życia już O. Piotr przyzna się do tego, że właśnie modlitwa była dla niego niełatwą sprawą i kosztowała go bardzo, bardzo wiele. Ale wiedział, że innej drogi w realizacji swym marzeń nie znajdzie.

Wielką pomocą okazał się w jego sytuacji ksiądz Proboszcz widzący w jego sercu iskrę Bożą. Początkowo zleca Piotrowi prowadzenie katechez w parafii, aż w końcu po wielu latach pracy wysyła go do niższego seminarium. W wieku 22 lat Piotr rozpoczyna naukę – ale nie jako uczeń, ale jako służący – bo nikt nie wierzył, że Piotr da sobie rady.

Przez pierwsze pół roku Piotr ma tyle obowiązków, że w ogóle nie ma czasu na naukę. Dopiero gdy zabrano mu troszkę pracy fizycznej, zaczął nadrabiać zaległości w nauce. Kiedy jednak kończy niższe seminarium okazuje się, że jego marzenia pozostają nadal tylko marzeniami, bo trudności mnożą się coraz bardziej.

Piotr nie ma szans wstąpić do Wyższego Seminarium, gdyż według ówczesnego prawa kościelnego, jeśli któryś z kandydatów nie miał dostatecznego zapewnienia, iż będzie miał z czego się utrzymać po święceniach, to w ogóle do tych święceń nie mógł być dopuszczany.

Doradzono mu, aby szukał szczęścia w zakonach. I tak zaczyna się pukanie Piotra z prośbą o przyjęcie do jezuitów, redemptorystów, franciszkanów – ale nikt widząc go nie wierzył, że da sobie rady z wyzwaniami życia, więc odsyłano go dalej.

I wtedy dzieje się dziwna rzecz. W Wyższym Seminarium Duchownym widząc jego niesamowite pragnienie bycia kapłanem, odczytano je jako znak woli Bożej i zmieniono pierwotną decyzję. I tak w 1937 r. rozpoczyna upragnione studia seminaryjne.

Przełomem jednak był dla Piotra rok 1839 r., kiedy to do seminarium przybywa prefekt apostolski Surinamu i opowiada o pracy duszpasterskiej w dalekim kraju. Serce Piotra od razu mocniej zaczęło bić, jakoby ten cały apel o pomoc dla Surinamu skierowany był właśnie bezpośrednio do niego. Kończy studia, przyjmuje święcenia kapłańskie w 1841 roku i wie, że Bóg czeka na niego bardzo, bardzo daleko od ojczyzny.

Kolejne jego marzenie realizuje się już bardzo szybko bo w następnym roku po święceniach. Udaje się więc na misje do Surinamu w Ameryce Południowej. Płynął statkiem do kraju swych marzeń 46 dni.

Przybywszy do Paramaribo natychmiast przystępuje do pracy duszpasterskiej, która początkowo polegała na regularnym docieraniu do pracowników na plantacjach położonych wzdłuż rzek, na przepowiadaniu Bożego Słowa oraz na sprawowaniu Sakramentów Świętych. Pracował przede wszystkim wśród niewolników murzyńskich, których przygotowywał głównie do chrztu. W ciągu życia ochrzcił ich około 3 tysięcy. Ale za każdym razem był poruszony sytuacją w jakiej żyli. W wielu listach wysyłanych do przyjaciół i do władz wyrażał oburzenie z powodu brutalnego traktowania ludności afrykańskiej, zmuszanej do niewolniczej pracy na plantacjach.

W tym kontekście zrodziło się kolejne marzenie księdza Piotra – praca dla jeszcze bardziej potrzebujących – dla trędowatych. W roku 1856 zgłasza się do pracy w Batavi, gdzie oni przebywają. Miłość skłaniała go do troski nie tylko o sprawy duchowe swoich podopiecznych, ale i o materialne. Kiedy nie udaje mu się przekonać władz, by zabezpieczyły im właściwą opiekę, próbuje sam ich leczyć. Wszystkimi dostępnymi sobie środkami stara się polepszyć warunki życia trędowatych i dzięki niezmordowanej energii, z jaką informuje władze kolonialne o potrzebach chorych, udaje mu się wiele osiągnąć.

W czasie tej pracy ks. Piotr nie przestaje marzyć, aby jeszcze piękniej oddać się Bogu. Kiedy w roku 1866 redemptoryści przybywają na misje do Surinamu ksiądz Donders wraz z jednym ze swoich przyjaciół, prosi od razu o przyjęcie do Zgromadzenia. Miał wtedy 57 lat życia. Ale to marzenie stania się redemptorystą zaczęło się od książki opisującej żywot św. Alfonsa Liguori – założyciela redemptorystów. Czytając tę książkę ks. Piotr doszedł do wniosku, że całe jego życie jest życiem redemptorysty, choć nie miał szans na razie oficjalnie nim się stać. Wstępuje więc do nowicjatu, po którym składa pierwsze śluby zakonne w 1867 roku.

Po nowicjacie Piotr wraca do Batavi. Dzięki uzyskanej pomocy dla trędowatych, może poświęcić więcej czasu dziełu, które od dłuższego czasu prowadził. Jako Redemptorysta, swoją uwagę kieruje w stronę najbardziej opuszczonych czyli tym razem do Indian Surinamu. Im to już prawie do śmierci poświęci dalsze swe życie. Rozpoczyna od uczenia się ich rodzimych języków i przystępuje do nauczania Indian wiary chrześcijańskiej. Będzie to czynił dopóki starczy mu sił.

W roku 1883 Wikariusz Apostolski, chcąc ulżyć mu w pełnionych przez niego już od wielu lat obowiązkach, przenosi go do miast, gdzie warunki życia były lepsze. Jednak o Piotr tęskni za swoimi ubogimi i w roku 1885 wraca do Batavi. I tu na nowo podejmuje dawne obowiązki, które pełni aż do grudnia następnego roku, kiedy to stan jego zdrowia znacznie się pogorszył. Przepowiedział datę swej śmierci i umiera 14 stycznia 1887 roku. Tak zakończył życie człowiek, który nie bał się marzeń.

Kiedy sława jego świętości rozeszła się poza granice Surinamu i rodzinnej Holandii, rozpoczyna się proces jego beatyfikacji, którego finiszem stała się sama uroczystość beatyfikacyjna, której przewodniczył Papież Jan Paweł II, 23 maja 1982 roku w Rzymie.

O. Piotr całe swe życie marzył i pomagał swym marzeniom i tak doszedł do świętości.  Ten błogosławiony redemptorysta chce właśnie tego nas uczyć, abyśmy nie bali się marzeń związanych z pracą dla Boga, mimo że te marzenia mogą się wydawać nierealne czy dalekie, ale jeśli są związane z Bogiem to przecież Bóg jest większy od wszelkich przeszkód.

Autor: O. Jacek Zdrzałek CSsR
http://www.slowo.redemptor.pl/pl/45468/47767/14_stycznia_Bl._Piotra_Dondersa-wspomnienie.html
**********
Prowincja Sanctus Clemens
Błogosławiony Piotr Donders, 30 lat po beatyfikacji
Apel o międzynarodowe wsparcie kanonizacji
Henk Enrikveld CSsR

p Trzydzieści lat temu, 23 maja 1982 roku, na placu św. Piotra w Rzymie, został beatyfikowany redemptorysta, Peter (“Peerke”) Donders (1809-1887). Był to ważny i radosny dzień, nie tylko dla redemptorystów, ale także dla Kościoła katolickiego i dla społeczeństwa Holandii, kraju pochodzenia Piotra Dondersa oraz dla Surinamu, dawnej kolonii holenderskiej w Ameryce Łacińskiej, gdzie Piotr Donders żył i pracował 45 lat wśród najbardziej opuszczonych. Spędził ponad trzydzieści lat wśród trędowatych w kolonii Batavia, z dala od społeczeństwa. Jego zaangażowanie sięgało jeszcze dalej. Obejmowało ludzi niepełnosprawnych, opuszczonych i zapomnianych na obszarach wiejskich, niewolników i uciekinierów Surinamu.

Po beatyfikacji Piotra Dondersa, która miała miejsce w 1982 roku, rozpoczął się proces kanonizacyjny. Chociaż niektórzy jego czciciele twierdzą, że taki proces nie jest konieczny, ponieważ dla nich jest on już świętym, inni czują potrzebę dokonania ostatniego kroku jakim jest kanonizacja. Może ona nie tylko stać się bodźcem dla Kościoła i wielokulturowego społeczeństwa Surinamu, ale również wsparciem i uznaniem dla wszystkich narodów i ruchów Surinamu i Holandii, które działają i żyją w duchu Piotra Dondersa, wspierając ludzi będących na marginesie i opuszczonych, tak jak on czynił.

Dwaj nowi wicepostulatorzy

Aby nadać nowy impuls procesowi kanonizacyjnemu Piotra Dondersa, została powołana komisja. Jej pierwszym zadaniem było znalezienie dwóch nowych wicepostulatorów (jednego z Surinamu, drugiego z Holandii). Ich zadaniem będzie zebranie dokumentacji odnośnie wysłuchanych modlitw, przedłożonych przez czcicieli Piotra Dondersa i dokonanie oceny, czy są to wystarczające przypadki, które mogą zostać przesłane do naszego postulatora w Rzymie, ojca Antonio Marrazzo.

Na początku tego roku, O. Ignacy Dekkers powierzył tę pracę w Holandii pani Klaudii Peters, teolożce specjalizującej się w prawie kanonicznym, która pracuje dla różnych zakonów, w tym dla redemptorystów. W Surinamie, dotychczasowym wicepostulatorem był O. Bas Mulder; po jego ostatecznym powrocie do Holandii, zadanie do przeszło w ręce brazylijczyka, Ronaldo di Faria, członka nowej grupy misyjnej redemptorystów w Surinamie; współpracuje on ściśle z biskupem Paramaribo, Wim de Bekkerem, który jest wielbicielem błogosławionego Piotra Dondersa.

W dokumentacji do kanonizacji, czymś ważnym jest również wykazanie, że po beatyfikacji nabożeństwo do błogosławionego Piotra Dondersa jest nadal żywe i się rozwija. Dlatego prosimy wszystkich redemptorystów na całym świecie o informowanie Komisji, jak ważne miejsce zajmuje Piotr Donders w ich Prowincji. Pragniemy również zbadać jaki jest poziom znajomości Piotra Dondersa w skali międzynarodowej: gdzie istnieją szkoły, fundacje, instytucje, grupy, itp., noszące imię Piotra Dondersa?

Chcielibyśmy nawiązać kontakt z tymi strukturami, informować je na bieżąco odnośnie nabożeństwa do błogosławionego Piotra Dondersa, a także pomóc im w działalności promocyjnej. Posiadamy m.in. kolorowe i ilustrowane broszury, w różnych językach, mówiące o życiu i aktualności „Apostoła trędowatych” i “Patrona społeczeństwa wielokulturowego”.

Prosimy o przesyłanie informacji i pytań na adres:
O. Henk Erinkveld CSsR
Przewodniczący Komisji Piotra Dondersa
Wittemer Allee 32, NL 6286 AB Wittem
h.erinkveld@stclemens.org

Beatificacja Piotra Dondersa: proces, który trwał 95 lat

Minęło prawie sto lat zanim Piotr Donders otrzymał pośmiertną chwałę beatyfikacji, która odbyła się 23 maja 1982 roku. Pięć lat przed śmiercią, jego Przełożony Prowincjalny napisał o nim: “To prawdziwy święty, który praktykuje wszystkie cnoty chrześcijańskie w sposób heroiczny”. Natychmiast po śmierci Piotra Dondersa w Batavi, 14 stycznia 1887 roku, Prowincjał nakazał, aby wszystko, co Piotr Donders powiedział, czego dokonał i co napisał, zostało zebrane w jednym dokumencie z myślą o rozpoczęciu jego procesu. Wiele innych osób, które znajdowały się pod jurysdykcją Kościoła w Holandii i Surinamie, było przekonanych, że O. Piotr Donders powinien zostać beatyfikowany i kanonizowany. W tamtych czasach, taki proces wymagał jednak wiele czasu.

W 1900 roku, diecezje Hertogenbosch (Holandia) i Paramaribo (Surinam) rozpoczęły przygotowania do procesu, a siedem lat później biskupi wysłali obszerną dokumentację do Rzymu zawierającą 127 oficjalnych zeznań. W marcu 1913 roku, papież Pius X wyraził zgodę na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego i nazywanie Piotra Dondersa “Czcigodnym”. Rozpoczęło się poszukiwanie jednego lub dwóch ‘cudów’, dokonanych za wstawiennictwem Czcigodnego Piotra Dondersa. Niektóre przypadki zostały przesłane do Rzymu, a następnie, w 1979 roku, papież Jan Paweł II zatwierdził nagłe uzdrowienie małego dziecka, Lowieke Westland’a, z 1929 roku, jako cud. Dał dyspensę od drugiego cudu, ze względu na dużą liczbę innych znaków, dzięki którym Piotr Donders zasłużył na chwałę beatyfikacji.

W ten oto sposób, dzień 23 maja 1982 roku stanowił punkt końcowy bardzo długiego i skomplikowanego procesu. Było więc zrozumiałe, że Redemptoryści w tamtym czasie spowolnili krok, ponieważ beatyfikacja wydawała się być wystarczająca i nie widzieli potrzeby przystąpienia do kanonizacji. Rok 1980 był ponadto czasem wielkiej odnowy w Kościele po Soborze Watykańskim II, kiedy nie przypisywano wielkiego znaczenia formalnym procedurom, takim jak kanonizacje czy badania dotyczące cudów. A dla wielu czcicieli, Piotr Donders jest już święty, i nie ma potrzeby oficjalnego potwierdzenia tego przez Kościół.

Obecna popularność Piotra Dondersa: jest to cud…
W następnych dekadach po jego beatyfikacji, popularność Piotra Dondersa trwała nadal, a nawet wzrastała, zwłaszcza w miejscu jego urodzenia, Tilburgu, na południu Holandii. Tamtejsza ludność czci go jako “swojego Peerke”; jest to imię zdrobniałe, które wyraża przekonanie, że “jest on jednym z nas” i że jest on inspirującym przykładem ogromnej miłości Boga dla nich i dla wszystkich opuszczonych. Tilburg jest miastem wielokulturowym i “Peerke” jest postrzegany jako przykład całkowitego oddania się ludziom cierpiącym, bez żadnej różnicy.

 

p
Na przedmieściach miasta znajduje się “Peerke Donders Park” z drewnianą kaplicą w stylu Surinamu. Wiele osób odwiedza codziennie tę kaplicę. Co tydzień jest specjalna liturgia prowadzona przez Norbertanów, zakon, który opiekuje się parafią na terenie której znajduje się Park; są to wielcy promotorzy nabożeństwa do naszego Błogosławionego, Piotra Dondersa.

Obok kaplicy znajduje się maleńki i skromny dom, w którym urodził się Peerke. Z okazji 200. rocznicy urodzin Piotra Dondersa, w 2009 roku, mieszkańcy miasta Tilburg zbudowali „Pawilon Piotra Dondersa”. Już z samego podtytułu (“Muzeum Miłości dla Naszego Bliźniego) wynika niedwuznacznie, że ten Pawilon to nie tylko muzeum związane z życiem błogosławionego Piotra Dondersa, ale także niezwykła prezentacja “dzieł łaski” z programami interaktywnymi dla młodzieży, itd. Koszty budowy i utrzymania tego „Museum-Peerke”, w większości pokrywane są przez niektóre firmy z terenu miasta i jego okolic, ale pochodzą również z darowizn tysięcy czcicieli “Peerke”. Samo muzeum jest prowadzone przez profesjonalne „City Museum” a liczne grupy uczniów odwiedzają wystawę.

Ponadto, coraz częściej redemptoryści i ich przyjaciele nawiedzają to miejsce pielgrzymkowe Piotra Dondersa w Tilburgu. W zeszłym roku przybyła tutaj grupa pielgrzymów z Austrii, a latem tego roku ponad 50 pielgrzymów z Irlandii odwiedzi „Peter Donders Park”. Wiele osób mówi ponadto: “Sama tylko popularność i nabożeństwo do tego skromnego, ale całkowicie altruistycznego misjonarza, w 125 lat po jego śmierci, jest cudem!”. Istotnie, Tilburg jest miastem bardzo zsekularyzowanym, podobnie zresztą jak inne tereny Holandii i cała Europa Zachodnia, a liczba uczęszczających do Kościoła gwałtownie spada.

 

p
Od 2005 roku organizowana jest coroczna pielgrzymka z Tilburga do Surinamu, do miejsc, gdzie Piotr Donders żył, pracował i umarł; coraz więcej ludzi uczestniczy w tej pielgrzymce. W Surinamie istnieje również rosnąca świadomość znaczenia i doniosłości ideałów, o jakie walczył Piotr Donders. W ciągu ostatnich dwóch lat, diecezja Paramaribo organizuje comiesięczną pielgrzymkę autobusem lub statkiem do Batawii. Ta odległa dawna kolonia dla trędowatych, staje się coraz częściej miejscem pamięci i kultu Piotra Dondersa.

http://www.scalanews.com/scala/may12/ScalaPolish.html#99

***************************

Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Gruzji – św. Nino, niewolnicy na dworze tamtejszych panujących. Ona to miała sprawić, że król i jego kraj pozyskani zostali dla Chrystusa. Ta chrystianizacja Gruzji przypada na przełom IV-V stulecia, ale jej szczegółów nie znamy, a wiadomości o świętej, pośrednie i fragmentaryczne, podlegały w ciągu wieków rozmaitym interpretacjom. Mimo to jej wczesny i stosunkowo rozległy kult nie podlega wątpliwościom.

W Bonnevaux, w Sabaudii – bł. Amadeusza z Clermont. Był żonaty, mimo to razem z synem schronił się najpierw w Cluny, a następnie w wymienionym opactwie sabaudzkim. Zmarł około roku 1150.

oraz:

św. Dacjusza, biskupa (+ 552); św. Makryny (+ 340); św. Malachiasza, proroka (+ V w. przed Chr.)

***********

Święta Nino

Święta Nino, również Nina lub Nona, gruz. წმინდა ნინო, cs. Rawnoapostolnaja Nina, proswietitielnica Gruzi, nazywana Christianą (ur. ok. 268, zm. ok. 335)[1] – apostołka i patronka Gruzji, święta Kościoła katolickiego, ormiańskiego i prawosławnego.

Według biografa, Rufina, była niewolnicą z Kapadocji sprzedaną władcy gruzińskiemu. Jako chrześcijanka, odznaczała się pobożnością i dobrocią. Uzdrowiła chorą żonę króla Iwerii, a władca Mirian III dostrzegł w tym rękę Bożą i znak,że należy przyjąć w kraju chrześcijaństwo. Gdy zapytał Nino, jaką nagrodę życzy za uzdrowienie żony, odpowiedziała, że chciałaby zbudować kościół, do którego powinni przyjechać księża z Konstantynopola. Król wysłał poselstwo do cesarza Konstantyna Wielkiego, a kapłani ochrzcili rodzinę królewską. W ten sposób, według legendy, miała się dokonać chrystianizacja Gruzji w 337.

Według tradycji prawosławnej święta Nino była krewną patriarchy jerozolimskiego Juwenaliusza. Od dzieciństwa głęboko pokochała Chrystusa. Gdy jej ojciec odszedł, by żyć na pustyni, a matka została diakonisą, świętą oddano na wychowanie bogobojnej staruszce, która często opowiadała jej o dalekiej Iberii (Gruzji). Pewnego razu Nina miała widzenie. Objawiła się jej Matka Boża, która błogosławiła jej, by wziąwszy krzyż udała się do Iwerii i głosiła tam naukę Chrystusową. W 319 Nino dotarła do Gruzji. Miejscowa ludność była bardzo przejęta jej dobrocią i pobożnością. Ogromne wrażenie wzbudzała też jej moc uzdrawiania ludzi w imię Chrystusa. Tę zdolność wykazała m.in. uleczając królową Gruzji. Także król, który zgubił się na polowaniu, odnalazł drogę po wezwaniu na pomoc Chrystusa. W 337[2] król Mirian III i jego żona Nana przyjęli chrześcijaństwo jako religię państwową (w ten sposób Gruzja stała się drugim na świecie, po Armenii, państwem chrześcijańskim). Wydarzenie to opisano w jednym z najstarszych zabytków literatury gruzińskiej Mokcewaj Kartlisaj (Nawrócenie Kartlii). Król Mirian wysłał do cesarza Konstantyna posłów, prosząc go o przysłanie do Gruzji kapłanów.

W Kościele prawosławnym święta Nino jest czczona jako Oświecicielka Gruzji i Równa Apostołom.

W ikonografii Kościołów wschodnich przedstawiana jest jako szczupła, jasnowłosa kobieta, ubrana w jasne (najczęściej białe) szaty. Na głowie ma chustkę. W prawej dłoni trzyma krzyż. Belki krzyża związane są kosmykiem włosów, które sobie obcięła. Na niektórych wyobrażeniach krzyż jest dość duży. W lewej dłoni święta trzyma zwinięty lub rozwinięty zwój pisma.

Wspomnienie liturgiczne w Kościele katolickim obchodzone jest 14 stycznia (dawniej 15 grudnia), w Kościele gruzińskim i prawosławnym: 14/27 stycznia, tj. 27 stycznia według kalendarza gregoriańskiego, a 29 października/11 listopada świętą wspominają w Kościele ormiańskim.

Przypisy

1)27 STYCZNIA NINO (OK. 276 – OK. 340), ŚWIADEK. na katolik.pl

2)Praca zbiorowa: Oxford – Wielka Historia Świata. Średniowiecze. Cesarstwo Niemieckie – Arabowie na półwyspie pirenejskim. T. 17. Poznań: Polskie Media Amer.Com, 2006, s. 237. ISBN 978-83-7425-697-1.

 

Bibliografia

 

1. Krzysztof Gołębiowski, Poznaj swojego patrona, t.2, Warszawa 1996

2. Nina, oświecicielka Gruzji na cerkiew.pl (oprac. Jarosław Charkiewicz)

 

rów. ap. Nina, oświecicielka Gruzji
NINA, równa apostołom, oświecicielka Gruzji (Rawnoapostolnaja Nina, proswietitielnica Gruzii), 14/27 stycznia, zm. 335

Urodziła się około 268 r. Była krewną patriarchy jerozolimskiego Juwenaliusza. Od dzieciństwa głęboko pokochała Chrystusa. Gdy jej ojciec odszedł, by żyć na pustyni, a matka została diakonisą, świętą oddano na wychowanie bogobojnej staruszce, która często opowiadała jej o dalekiej Iwerii (Gruzji).

Pewnego razu Nina miała widzenie. Objawiła się jej Matka Boża, która błogosławiła jej, by wziąwszy krzyż udała się do Iwerii i głosiła tam naukę Chrystusową. W 319 r. święta dotarła do Gruzji. Miejscowa ludność była bardzo przejęta jej dobrocią i pobożnością. Ogromne wrażenie wzbudzała też jej moc uzdrawiania ludzi w imię Chrystusa. Tę zdolność wykazała m.in. uleczając królową Gruzji. Także król, który zgubił się na polowaniu, odnalazł drogę po wezwaniu na pomoc Chrystusa. Chrześcijanami zostali cesarzowa Nana oraz cesarz Mirian, który wysłał do cesarza Konstantyna posłów, prosząc go o przysłanie do Gruzji kapłanów. W 324 r. chrześcijaństwo ostatecznie stało się tam religią państwową.

W 335 r., gdy św. Nina miała sześćdziesiąt siedem lat, zostało jej objawione, iż wkrótce umrze. Gdy odchodziła, przy jej łożu miały miejsce liczne cudowne uzdrowienia. W 342 r. na miejscu pochówku świętej wzniesiono cerkiew św. Grzegorza i założono żeński monaster noszący jej imię.

Za zgodą patriarchy antiocheńskiego, za zasługi w szerzeniu chrześcijaństwa, Gruzińska Cerkiew Prawosławna nazwała św. Ninę „równą apostołom” i „oświecicielką Gruzji”. Jej kult ma charakter powszechny.

W ikonografii Nina przedstawiana jest w sposób dosyć nietypowy. Jest szczupłą, jasnowłosą kobietą, ubraną w jasne (najczęściej białe) szaty. Na głowie ma chustkę. W prawej dłoni trzyma krzyż, który na niektórych wyobrażeniach jest dość duży, a w lewej zwinięty lub rozwinięty zwój pisma.

Galeria ikon świętej

św. rów. ap. Nina
Atos, XV w.
Gruzja, 1681
Gruzja, XVII w.
Moskwa, lata 70. XX w.
Moskwa, lata 90. XX w.
Moskwa, ok. 2000
Moskwa, 2005
Moskwa, 2005
Moskwa, 2003

Film “Krzyż świętej rów. ap. Niny” (jęz. rosyjski):
<object width=”507″ height=”385″><param name=”video” value=”http://static.video.yandex.ru/lite/kustanayka2008/0pla1qfhq5.1200/”></param><param name=”allowFullScreen” value=”true”></param><param name=”scale” value=”noscale”></param><embed src=”http://static.video.yandex.ru/lite/kustanayka2008/0pla1qfhq5.1200/” type=”application/x-shockwave-flash” width=”507″ height=”385″ allowFullScreen=”true” scale=”noscale” ></embed></object>

oprac. Jarosław Charkiewicz, Tomasz Sulima
http://www.cerkiew.pl/index.php?id=swieci&tx_orthcal[sw_id]=587&cHash=17eaeded986453985af590a84648a97e
***************

 

 

 

 

 

 

 

O autorze: Judyta