Zmarły niedawno historyk idei profesor Marcin Król wielokrotnie nawoływał do siłowego obalenia rządów PiS. Nie pamiętam dokładnie jego sformułowań lecz były wielokrotnie cytowane w mediach. Dziwne, że pan profesor nie rozumiał, że przekroczył w ten sposób pewną nieprzekraczalną granicę, cienką czerwoną linię. Nawoływanie do zamachu stanu w demokratycznym państwie „to gorzej niż zbrodnia-to błąd”. (Tak podobno skomentował Charles Maurice de Talleyrand egzekucję Ludwika Antoniego de Bourbon-Condé, znanego jako książę d’Enghien).
Marcin Król wypowiadał jednak te naprawdę nie przystające profesorowi słowa z profesorskim wdziękiem. Donald Tusk idzie w jego ślady zupełnie bez wdzięku. Przekracza już nie cienką czerwoną lecz grubą czerwoną linię a właściwie morze czerwone głupoty. Obiecuje na przykład wyprowadzenie Glapińskiego z NBP bez żadnej ustawy. Jak się wyraził jego kumpel Siemoniak: „ przyjdą silni panowie i go wyprowadzą” .Nawoływanie do siłowego usunięcia urzędnika kadencyjnego to łamanie porządku konstytucyjnego, nawoływanie do zamachu stanu, wreszcie są to groźby karalne. Poza tym podobne zapowiedzi jak twierdzi Jacek Saryusz –Wolski mogą zachwiać polską walutą. Dlatego NBP złożył zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przez Tuska przestępstwa. Wątpię czy pan Glapiński zechce wdawać się w prywatną sprawę sądową z Tuskiem. Ten ostatni jako notoryczny kłamca nie ma po prostu zdolności pojedynkowej. Można by napisać czarną księgę kłamstw Tuska. Kłamał twierdząc, że prezydent Duda zamawiał ekspertyzy dotyczące legalności wyboru Glapińskiego na prezesa NBP. Kłamał przypisując ekspertom Rzeczpospolitej prognozę ceny chleba w Polsce na poziomie 30 złotych, której to prognozy Rzeczpospolita nie zamieściła.
Tusk wielokrotnie strzelał sobie w stopę opowiadając się po stronie komuny, z którą podobno walczył i przeciwko której spiskował w spółdzielni robót wysokościowych „ Świetlik” przemianowanej potem na „ Gdańsk” będącej kuźnią gdańskich ;liberałów. Swoje prawdziwe sympatie ujawnił powołując się na ekspertyzy, które sporządził prawnik Stanisław Hoc. Stanisław Hoc jest opisany w biuletynie IPN dotyczącym funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa PRL (https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/40188(link is external)) . Habilitację robił w ZSRR. Nic więcej chyba nie trzeba dodawać. Pamiętamy również jak po katastrofie smoleńskiej Tusk wymieniał uściski z Putinem i jak nad trumnami ofiar przybijali sobie radośnie piąstki. Tego Tusk nie zdoła się wyprzeć, tych zdjęć nie uda się usunąć z przestrzeni publicznej pomimo obecnej zdecydowanej zmiany zwrotu politycznego wektora.
Donald Tusk popiera postulaty aborcjonistek. Z jedną z nich, wulgarną Lempart, pokazywał się w Brukseli w maseczce ze znakiem pioruna na twarzy. Jednocześnie powołując się na swój katolicyzm nakłania do nie głosowania na PiS, a kiedy trzeba było kokietować katolików wziął nawet po wielu latach ślub kościelny ze swoją połowicą.
W czasie rządów PO Tusk przeprowadził przedłużenie wieku emerytalnego. Twierdził, że skrócenie wieku emerytalnego zrujnuje polską gospodarkę. Teraz propaguje czterodniowy tydzień pracy. Ale sklepy jego zdaniem powinny być koniecznie otwarte w niedzielę bo inaczej zbankrutują. Zatem powinny być na przykład otwarte we wtorek, czwartek, sobotę i niedzielę, a zamknięte w poniedziałek, środę i piątek. W niektórych państwach czterodniowy tydzień pracy oznacza wolny weekend od piątku, lub pracę w piątek tylko do 12 aby ludzie mogli na dłużej wyjechać. Odpoczynek w niedzielę nie jest koniecznie wiązany z nakazami religijnymi. Czterodniowy tydzień pracy to forma walki z bezrobociem ( pracą należy się dzielić) a jest to swoją drogą oryginalny pomysł Putina.
Ustami ministra finansów rząd Tuska mówił „piniedzy ni ma i ni będzie”. Miało ich zabraknąć na wszelkie programy społeczne. Teraz Tusk chce bronić „550+” i to przed kim? Przed twórcami tego programu?. „Tylko odpowiedzialna władza, tylko tacy ludzie jak my są w stanie uratować 500 Plus”- powiedział w Szczecinie. Twierdzi poza tym, że program „500+” wymyśliła Ewa Kopacz (ale chyba zapomniała o tym komukolwiek powiedzieć). „500+” to zresztą zdaniem Tuska za mało, obiecuje o wiele więcej. Startował jako liberał i zwolennik wolnego rynku. Teraz jawi się socjalistą licytującym się z innymi ugrupowaniami wyborczymi obietnicami. Nasuwa się pytanie dlaczego Tusk tak postępuje, dlaczego nikt mu nie uświadomi, że się ośmiesza? Jak twierdzi Jacek Saryusz Wolski w saloniku politycznym „Republiki” wynika to z bezradności intelektualnej Tuska. Nie ma po prostu nic do zaoferowania wyborcom, bo jego jedynym programem jest odsunięcie PiS od władzy. PO w zaiste stachanowskim czynie zapowiada odbycie w ciągu roku dzielącego nas od wyborów dwudziestu tysięcy spotkań. I podczas tych tysięcy spotkań zamiast przedstawić program wyborczy będzie manifestować swoją jałową nienawiść do PiS a przede wszystkim do prezesa Kaczyńskiego.
Szkoda czasu na dalsze wyliczanie wszystkich niekonsekwencji, kłamstw i wpadek Tuska. Tusk jest po prostu jak chorągiewka na wietrze albo lepiej jak mały zardzewiały kogucik na wieży wiejskiego kościółka.
Ursula Gertrud von der Leyen grzecznościowo wróżyła Tuskowi funkcję premiera ale nikt w Brukseli i chyba on sam już w to nie wierzy. Największym osiągnięciem rządów Tuska była ciepła woda w kranie więc dowcipni internauci proponują żeby wrócił do Niemiec jako ekspert od ciepłej wody, której Niemcom bez niego wkrótce zabraknie. Odwołanie Tuska ze stanowiska przewodniczącego partii EPL przed upływem kadencji (co się do tej pory w historii tej partii nigdy nie zdarzyło) świadczy o tym, że w Brukseli też jest postrzegany jako polityk niepoważny i zużyty, którego pozostawienie na stanowisku przynosiłoby więcej szkody niż pożytku. Niewątpliwie szeregi PO dojdą do tego samego wniosku. Jeżeli ta formacja ma przetrwać musi pozbyć się swego najbardziej kompromitującego członka. Tusk jak pamiętamy był jednym z założycieli PO. Teraz ją zatapia.
Polacy są niestety bardzo ogłupionym społeczeństwem dającym się wciągać w spory pomiędzy poszczególnymi antypolskimi opcjami.
Wybory demokratyczne prawie zawsze są złe, niezależnie od wybranej opcji. Przypominam, że ponad dwa tys. lat temu w okręgu jednomandatowym tłum wybrał metodą demokratyczną Barabasza.
Wspomniany Marcin Król według mojej opinii nawet nie zasługiwał na miano Polaka. Podobnie jest z panami Tuskiem, Kaczyńskim i Morawieckim. Przykro mi, ale nie mam zamiaru podtrzymywać u nikogo złudzeń.
Obalenie jednej antypolskiej opcji przez drugą mnie nie interesuje. PiS jest najbardziej szkodliwą formacją od 1989. Niestety, jak widzę, miliony głupców chce zamiast nich wybrać równie szkodliwą opcję, która biorąc pod uwagę głupotę społeczeństwa polskiego może w oparach demokracji doprowadzić do kolejnych katastrof.
Jeżeli chodzi o kłamstwa i bzdury to Tusk i Morawiecki idą łeb w łeb. Nie ma więc żadnego powodu, aby jednego z nich wyróżniać w jakikolwiek sposób: ani pozytywnie, ani negatywnie.
A od kiedy to socjaliści (zwłaszcza sponsorowani przez SS niemieckie) oglądają się na takie dyrdymały jak konstytucja jakichś niepoważnych państw, które ich tolerują? To tak jak za czasów upadku Rosji, przyszli silni panowie (albo raczej towarzysze) wyprowadzili cara i zrobili z nim to czego on z nimi nie potrafił zrobić. Albo od kiedy to ktoś spodziewa się, że socjaliści na jakikolwiek temat będą mówić prawdę??? Wystarczy pójść twórczo tokiem myślenia red. Michalkiewicza, skoro to Volksdeutsche sozialistische Partei, no to czego można się spodziewać? ;)
Także uważam za nadmierny zaszczyt, aby wśród kulturalnych ludzi w ogóle poświęcać tej kreaturze miejsce i czas. Zastanówmy się raczej, jak o Polakach świadczy fakt, że to zero wróciło do kraju, któremu tyle krzywd uczyniło bezpośrednio lub pośrednio, i nadal ośmiela się tu odgrywać jakąś “rolę polityczną”.
Częścią głupoty jest słaba pamięć (podobnie jak dobra jest niezbywalną cechą inteligentnego umysłu). Polacy znani zawsze byli ze “słabej pamięci”, co jest częścią innej narodowej cechy: lenistwa umysłowego. Zapominali swym wrogom najokropniejsze winy i często brano to za objaw “miłosiernego serca”. Mylnie – bo z kolei latami jeden potrafi drugiego włóczyć po sądach, bo krzywo na niego spojrzał. Dlatego sprytni, racjonalni niegodziwcy mogą sobie hulać w Polsce do woli kłamstwem, donosem, intrygą, nawet niezbyt skomplikowaną, protekcjami, przekupstwem, też nędznym, czego symbolem pozostanie po wsze czasy wierny przyjaciel Tuska, minister Sławomir Nowak. https://wiadomosci.wp.pl/sprawa-nowaka-byly-szef-grom-u-skazany-za-korupcje-6758149379258976a
Pod karą grzechu, nie wolno głosować na żadnego aktualnego posła lub senatora w nadchodzących wyborach, z wyjątkiem Konfederacji, tym trzeba dać szansę, raczej mało kto zakładał, że ta 11-stka jest w stanie podjąć w pełni opozycyjną rolę w sejmie. Dajmy im szansę na 100-150 miejsc w sejmie i wtedy zweryfikujemy. Są inne propozycje w głosowaniu w przyszłych wyborach?
Marcin Król, a nie Marek !!! OK, Marek Król też ma dość kontrowersyjna biografię … ale jednak takich głupot to nie pisał ani nie mówił.
PS.
PiS jest oczywiście ewidentnie szkodliwy, ale do szkodliwości platformy moim zdaniem jednak bardzo dużo mu brakuje …
Ma Pan rację. Niby wiem, że Marcin, a często się mylę. Poprawiłem.
Dużo mu brakuje? W jakim sensie? PiS okazał się nieporównywalnie bardziej szkodliwym nierządem. Gdyby Pan pokusił się o futurologię, że PO może okazać się jeszcze gorsza w przyszłości od samej siebie i gorsza od PiS-u, to byłoby coś innego.
Tymczasem nie było drugiej takiej szkodliwej formacji w III RP. Pod prawie każdym względem.
Po owocach należy sądzić. To jest miarą fałszywości proroków i miarą oceniania polityków.
W dziedzinie “zwijania sił zbrojnych” (likwidacja garnizonów i zahamowanie programów modernizacyjnych) i “zwijania sieci transportowej” (kolejnictwo) platformie trudno dorównać, a co dopiero przegonić. Do niedawna dodałbym jeszcze politykę naukową i energetyczną – ale po deformie Gowina (znacznie gorsza niż deforma Kudryckiej) i teoretycznie ciągle obowiązującym harmonogramie zamykania kopalń muszę się niestety z tego wycofać. A jeśli chodzi o politykę imigracyjną to jednak wolę imigrantów ze wschodu niż merkelowskich południowców – mając nadzieję na nieco większe zdolności asymilacyjne.
No i oczywiście kwestie walutowe – czyli euro w Polsce. Nie uważam żeby w obecnej chwili było to dobre rozwiązanie … a gdyby były rządy PO to już dawno mielibyśmy ERM 2 czyli sztywne i sztuczne powiazanie kursów korzystne dla gospodarek o poziomie Francji i Niemiec a niekoniecznie Polski
W dziedzinie siły polskiej armii spadliśmy w rankingu. W praktyce nie mamy ani uroczyście zaplanowanej liczby żołnierzy, ani uroczyście zaplanowanego uzbrojenia. W praktyce jesteśmy bezbronni pod względem niewydolności armii państwowej i pod względem dostępu do broni społeczeństwa.
Kryterium decydującym jest śmierć 200 tys. Polaków. Nie powinniśmy o tym nigdy zapominać. Społeczeństwo jest wkręcone w spór dwóch antypolskich opcji.
Za to mamy uroczyście zaplanowaną depopulację i uroczyście zaplanowane podatki, które wspomogą Brukselę i które zostaną wydane na to, żebyśmy mogli lepiej się zwijać.
Wybory demokratyczne ZAWSZE są złe!!!
Obalenie jednej antypolskiej opcji przez drugą niczego nie zmieni.
Daremne żale, próżny trud…itd.
Fenomen demokracji, a zwłaszcza demokratycznej mentalności i ideologii, wykracza daleko poza sferę polityki, wchodzi on głęboko w zakres sfery wierzeń i psychologii społecznej — tak dalece, że zdaniem niektórych: „iluzja demokratyczna należy do najcięższych form psychozy społecznej” (Szymon Dzierzgowski, Król źródłem władzy, „Pro Fide Rege et Lege” 1928 nr 3).
W „erze zamętu” demokracja stała się „słowem budzącym szacunek”, a „słowa, które czcimy są […] pułapkami: nomina numina, nazwy są bogami”, co „prowadzi w sposób naturalny do demolatrii, czyli wzniosłej gadaniny o ludzie bez przyglądania mu się” (Teoria demokracji. Warszawa 1994).
„Rząd liczby” czyli demokracja, prowadzi do dezorganizacji państwa; niszczy wszystko, co go powstrzymuje, wszystko, co odróżnia się od niego: religię, rodzinę, tradycję, klasy, wszelkiego rodzaju organizacje. Każda demokracja izoluje i osłabia jednostkę, rozwija zaś państwo poza właściwą mu sferą działania.
Natomiast w sferze, w której państwo powinno być królem, pozbawia je kompetencji, energii, wreszcie życia”; więc demokracja jest również kłamstwem. Jest „świecką religią” zdechrystianizowanego świata, „opartą na całkowicie irracjonalnym kryterium większości i równości (mającej źródło w zawiści)” (E. von Kühnelt-Leddihn, Większość i moralność, „Criticón. Konservativ heute” 1990 nr 121).
Kardynalnego fałszu demokracji nie jest w stanie zmyć także jej deklaratywna chrystianizacja w postaci tzw. demokracji „religijnej”. Demokracja jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem także dlatego, że sama ideologia demokratyczna stanowi sui generis religię, która uprawia kult fałszywego bożka — Demosu.
Założyciele demokracji nowoczesnej, protestanci jak Rousseau, czy katolicy jak Lamennais, potwierdzają zgodnie tę regułę: ich „prawo ludu” jest prawem boskim. Nie ma zaś i nie może być prawa boskiego partykularnego czy ograniczonego; jeśli „lud” jest „bogiem”, to jego „prawo” musi obowiązywać wszystkich: musi być nie tylko prawem szefa politycznego, ale również prawem ojca rodziny, właściciela, kupca czy robotnika.
Brak równości pomiędzy ludźmi zorganizowanymi we wspólnotę nie jest żadnym złem, czymś urągającym moralności czy sprawiedliwości; przeciwnie: to nierówność jest sprawiedliwa i dobra sama w sobie, z natury rzeczy. Jej istnienie umożliwia bowiem wszelką twórczość i prawdziwy postęp, owocuje bujnością form życia i zapewnia ochronę stojącym niżej czy słabszym: Dzieci nie dojrzeją, jeśli nie będą miały rodziców większych, dojrzalszych, silniejszych niż one; niewykształceni nie posiądą wiedzy, jeśli nie będą mieli mądrych mistrzów. Biedni potrzebują bogatych i, jak mówi Rivarol, woda zgubi drogę do fontanny, jeśli nie zostanie skierowana do kanałów. (…) Tam, gdzie obywatele pozostają w tym samym położeniu, wytwarza się uniemożliwiająca awans stagnacja, a korzystniej urodzeni i tak zawsze to sobie jakoś kompensują47. Ze wszech miar rację ma papież Leon XIII, orzekając: Podział na nierówne klasy stanowi warunek społeczeństw dobrze zorganizowanych.
Równość jest nonsensem sprzecznym z prawem natury, zdolne do życia i twórcze społeczeństwo musi mieć budowę pionową, piramidalną; implikuje to niezbędność istnienia i rządów elity, arystokracji. Można wręcz powiedzieć, że lud nie ma potrzeby istnieć inaczej, jak poprzez elitę. Chodzi naturalnie o elitę, która jest arystokracją w etymologicznym, ontologicznym i etycznym jednocześnie sensie tego słowa: prawdziwych aristoi, tj. rzeczywiście najlepszych.
http://www.legitymizm.org/ebp-demokracji-kult
http://www.legitymizm.org/morbus-democraticus-maurras
“Nowa” atmosfera w jakiej jest Polska od 1989 r.to
antypolska Przyducha Okrągłego Stołu.
Wszelkiej maści targowiczanie
krzątają się przy korycie i
tak im z tym dobrze.
Nie stać ich na refleksję,że
Smoleńsk 2010 był “nagrodą”
za haniebną zdradę …