Emmanuel Macron jest coraz częściej postrzegany jako polityk o co najmniej niepokojącej równowadze psychologicznej i brutalnych projektach. Czy są właściwie postrzegane przez klasę polityczną zajmującą się demokracją? Czym mogą być te znane mu poważne wydarzenia, których datę zajścia zna i które wymagałyby wyjątkowo „twardych” odpowiedzi? Dlaczego parlamentarzyści nie żądają wyjaśnień? Na jakie nowe dramaty, dodane do niezliczonych szkód spowodowanych przez jego szaleńcze polityczne zarządzanie Covid-19, będą czekać, zamiast teraz przejąć władzę? Czyż ich podstawowym obowiązkiem nie jest uzyskanie za wszelką cenę jednoznacznej odpowiedzi, co kryje się za groźbami Prezydenta Republiki?
− ∗ −
W menu na dziś danie z kuchni francuskiej. Artykuł Thierry Gourvénec’a na temat niepokojących posunięć prezydenta Francji. W tekście pojawia się wiele nazwisk raczej słabo znanych nad Wisłą, ale nie powinno to odstraszać Czytelnika. Kluczową kwestią jest mianowicie podobieństwo zachowań i treści publicznych wypowiedzi rodzimych polityków. Źródła i uzupełnienia podane przez autora – tylko w języku francuskim. Tekst datowany jest na 30 czerwca, a więc jeszcze przed uchwaleniem najnowszych zmian dotyczących przepisów o walce z pandemią.
Zapraszam do lektury.
______________________***______________________
Komentarz TLB: Możemy jedynie powtórzyć osąd znanych nam osobiście specjalistów od zdrowia psychicznego, którzy opisują Macrona i jego rząd jako „szalony” [crazy], a to nie jest słowo do zlekceważenia. Dla tych ludzi ma to bardzo jasne, konkretne znaczenie.
Przypominamy, że pracownicy służby zdrowia muszą zostać zaszczepieni lub stracą pracę. Nauczyciele mogą stać się celem w następnej kolejności. A od 15 września będzie możliwe zwolnienie z pracy osoby, która nie została zaszczepiona. Od 1 sierpnia osoby niezaszczepione (lub bez negatywnego wyniku testu PCR) nie będą mogły iść na zakupy spożywcze do dużego supermarketu znajdującego się w centrum handlowym ani wpaść do miejscowej kawiarni na kawę. 31 lipca tak, 1 sierpnia już nie. Sierpień to czas, kiedy wielu Francuzów spędza wakacje i potrzebuje relaksu… Atmosfera tutaj jest naprawdę surrealistyczna.
− ∗ −
Czy to utożsamiając się z postacią czy to przez zwykłe fatum, Emmanuel Macron miałby narazić się na los Johna-Fitzgeralda Kennedy’ego?,
Thierry Gourvénec
_
Czy ktoś dokładnie wie, kto zlecił zabójstwo Johna Kennedy’ego, najmłodszego prezydenta Stanów Zjednoczonych (podobnie jak Emmanuel Macron we Francji)? Z pewnością niewiele osób. Generał de Gaulle, teoretyk spiskowy wyprzedzający swoje czasy, miał zdecydowaną opinię. Po powrocie z pogrzebu podsumował swoje wrażenia Alainowi Peyrefitte w następujący sposób: Lee Harvey Oswald był tylko „fałszywym zabójcą”, Jack Ruby „informatorem” działającym w imieniu funkcjonariuszy policji „w zmowie z ultrasami”. I podsumowuje: „Nigdy nie poznamy prawdy. Ponieważ jest to zbyt straszne, zbyt wybuchowe: to tajemnica państwowa. Zrobią wszystko, aby to ukryć: to obowiązek państwa. W przeciwnym razie nie byłoby już Stanów Zjednoczonych”. (Wikipedia)
John Kennedy najwyraźniej nie wiedział o spisku, który knuto przeciwko niemu. Inaczej z pewnością nie jechałby z żoną po ulicach Dallas kabrioletem z małą prędkością. O ile, oczywiście, nie kierował się niedowierzaniem fałszywie implikowanym przez powtarzające się i obraźliwe ostrzeżenia w następstwie kryzysu w Zatoce Świń i kubańskich pocisków, albo głupią zuchwałością, która sprawiła, że wystawił się na niebezpieczeństwo.
Jeśli nawet taki kontekst międzynarodowy nie występuje we Francji, to i tak sytuacja jest wyjątkowo napięta. Mimo to Emmanuel Macron okazał się równie pewny siebie, kiedy rzucił się, bez ostrzeżenia swoich ochroniarzy, w stronę wiwatującej widowni, zanim został spoliczkowany. Uderzenie, które ekstrawagancki i lekkomyślny Francis Lalanne mógł zakwalifikować jedynie jako „małą pieszczotę w policzek prezydenta” w porównaniu z zamachem stanu, do którego wzywał w styczniu 2021r. Wezwał do pełnego powstania wojskowego, nawołując (bez sprecyzowania, czy apel adresowany był do Aleksandra Langlois czy Noama Anouara z armii), „najwyższych dostojników wojskowych, by przybyli na ratunek ludowi”, poważnie zagrożonemu przez urojeniowe zarządzanie covid-19, oraz „w konsekwencji, by położyć kres sprawowaniu mandatu obecnego prezydenta Republiki”.
Autor klapsa został skazany w trybie natychmiastowym na 4 miesiące więzienia i 14 miesięcy w zawieszeniu, pozbawienie praw obywatelskich na 3 lata oraz obowiązek uzyskania pomocy psychologicznej, co jest iście paradoksalne ponieważ istnienie zaburzenia psychicznego w momencie popełnienia przestępstwa zwykle prowadzi do skrócenia kary lub nawet jej braku. Przypominam, że bardziej energiczny napastnik Nicolasa Sarkozy’ego został skazany na 6 miesięcy w zawieszeniu.
Czy przejawem tej szalonej jazdy ku niebezpieczeństwu nie jest właśnie quasi-samobójcze, impulsywne posunięcie ze strony Emmanuela Macrona, głowy państwa, która nie może nie zdawać sobie sprawy, jak wiele “lampek pali się na czerwono”?
Począwszy od bezprecedensowego apelu wysuniętego przez emerytowanych żołnierzy, tak groźnego, że władze i media zaniemówiły do czasu powrotu JL Mélenchona z Boliwii, a opublikowanego w Valeurs Actuelles w dniu sześćdziesiątej rocznicy puczu w Algierze. [1] Apel zakwalifikowany jako wywrotowy, po którym następuje nie mniej problematyczne kontrodwołanie ze strony innych oficerów [2], [3] i wreszcie ostatni apel tym razem od nadal pełniącego służbę i anonimowego personelu wojskowego, z dnia 9 maja, bezwarunkowo wspierającego starszych [4]. Nie był też nieświadomy ucieczki belgijskiego żołnierza Jürgena Coningsa, snajpera, który w przeciwieństwie do swoich francuskich kolegów, potępił zarządzanie Covid-19. Jego celem byli przedstawiciele państwa i alarmiści – specjaliści od koronawirusa. W szczególności bardzo medialny wirusolog Marc Van Ranst. Przez ponad miesiąc unikał wyśledzenia przez kilkuset europejskich żołnierzy. 2go czerwca Ouest-France zamieścił nagłówek: Ucieczka żołnierza: „uderzy w miejsce, w którym nikt się nie spodziewa”. W końcu popełnił samobójstwo [5].
Wszystkie te elementy wyraźnie składają się, delikatnie mówiąc, na groźny klimat. Dlaczego prezydent to zignorował? Czy nie zdaje sobie sprawy z głębokiej i powszechnej nienawiści do siebie?
Czy nadal uważa, że jego elokwencja i umiejętność czarowania wystarczą, by stał się osobą uwielbianą przez wszystkich, podobnie jak jego zafascynowany „dwór”? Czy doszedł do przekonania, że w polityce fakty i działania są koniec końców drugorzędne, że polityka jest z pewnością tylko kwestią mowy? Czy nie zdawał sobie sprawy, że nie przynosi satysfakcji narodowi francuskiemu, z wyjątkiem najbogatszych, i że niszczy społeczne, gospodarcze i ideologiczne dziedzictwo Francji na rzecz upojonych pychą ponadnarodowców? Czy on, prezydent Francji, zapomniał, że dewizą kraju, za który odpowiada, jest Wolność, Równość, Braterstwo, aktualizowane przez kilkadziesiąt lat do Solidarności? Czy cierpi z powodu uogólnionego wyparcia, które naraża go na poważne niebezpieczeństwo?
Zwłaszcza, że ten wrogi klimat podkreślały rozdrażnione osobistości medialne. Jean-Marie Bigard, wulgarny komik, jak sam siebie nazywa i popularny do tego stopnia, że zapełnił już stadion we Francji, mógł więc publicznie i bardzo spokojnie wyrazić swoje życzenie, aby Agnès Buzin i Olivier Véran „umarli” (komentarz TLB: kolejni ministrowie zdrowia od początku 2020r.), nie będąc jednak przedmiotem doraźnej procedury prawnej. Podobnie w przypadku Francisa Lalanne, również z Żółtych Kamizelek, jego prawne działanie wydaje się niemożliwe, za bardzo obawia się Mocy uwięzionej we własnej przemocy stosowanej przeciwko temu populistycznemu ruchowi. Zaproszony do programu Cyryla Hanouny, by skomentować uwagi Bigarda, dziennikarz Richard Boutry, oszalały ze złości, nazwał bardzo niepokojącego i pogardliwego Laurenta Alexandre, twórcę serwisu Doctissimo [popularny portal o zdrowiu -tłum.] i żarliwego transhumanistę, mordercą (debata wokół polemicznej wypowiedzi Jean-Marie Bigarda, uwagi o kryzysie zdrowotnym i rządzie – YouTube). Podczas gdy na innym etapie czcigodna historyk i filozof Mona Ozouf nazwała Didiera Raoulta przestępcą. Trująca atmosfera ignorowana nawet w czasach obrzydliwego Sarkozy’ego.
I pomimo tego klimatu bezprecedensowej wrogości jeszcze od czasów de Gaulle’a, Emmanuel Macron śpieszy, by wyjść naprzeciw nieznanemu audytorium. Czy nadal posiada wszystkie swoje umiejętności?
Czyż wcześniej nie wywołał zbiorowego delirium przy pomocy strachu przed epidemią, co tak naprawdę jest politycznym tabu? Czy nie użył bezprecedensowej i zupełnie bezsensownej generalnej kwarantanny w celu m.in. zneutralizowania społecznego protestu? I na koniec, czy nie dotyka go również oszalała zaraza, za którą powinien ponosić ogromną odpowiedzialność? Kwestionowanie takich zachowań jest kwestią najbardziej elementarnego politycznego wymogu.
Zwłaszcza, że 3 czerwca powtórzył te tajemnicze i groźne słowa, których po raz pierwszy użył w grudniu zeszłego roku w swoim długim wywiadzie z internetowym portalem Brut: „Może będę musiał zrobić kilka rzeczy w ostatnim roku, w ostatnich miesiącach. Trudne, bo będą wymagać tego okoliczności, a to uniemożliwi mi kandydowanie”. Powtórzenie, nad którym Florian Philippot zastanawia się wnikliwie i nie bez obaw w jednym ze swoich codziennych filmów: „Trudne decyzje tego lata, które uniemożliwią moją kandydaturę”: enigmatyczna wypowiedź Macrona.
Te słowa należy porównać ze słowami różnych parlamentarzystów w wideo felietonie Serge’a Fauberta: „Histeryzowanie w polityce: dość tego”, i tych, którzy przewidują przemoc zbrojną. Odzwierciedlają to również przekonania sformułowane przez Jeana-Luca Mélenchona, również w tym felietonie. Ciężkie, z ukrytym znaczeniem, czy to w sprawie Mehry (czy stał się on „teoretykiem spiskowym”, tj. słusznie podejrzliwym, czy też posiadaczem nieznanych informacji?) czy o zaistnieniu hipotetycznego morderstwa w tygodniu poprzedzającym wybory prezydenckie. Te insynuacje, które nie mają chronologicznego związku z agendą polityczną wyznaczoną przez mroczne groźby Prezydenta Republiki, świadczą o postrzeganiu u Emmanuela Macrona niepokojącego stanu umysłu przez starego wygę w polityce. Co ciekawe, należy zauważyć, że żaden dziennikarz, skłonny jak zwykle kpić z Jeana-Luca Mélenchona, nie zakwestionował głębokiego znaczenia tych wybuchowych twierdzeń.
Emmanuel Macron jest coraz częściej postrzegany jako polityk o co najmniej niepokojącej równowadze psychologicznej i brutalnych projektach. Czy są właściwie postrzegane przez klasę polityczną zajmującą się demokracją? Czym mogą być te znane mu poważne wydarzenia, których datę zajścia zna i które wymagałyby wyjątkowo „twardych” odpowiedzi? Dlaczego parlamentarzyści nie żądają wyjaśnień? Na jakie nowe dramaty, dodane do niezliczonych szkód spowodowanych przez jego szaleńcze polityczne zarządzanie Covid-19, będą czekać, zamiast teraz przejąć władzę? Czyż ich podstawowym obowiązkiem nie jest uzyskanie za wszelką cenę jednoznacznej odpowiedzi, co kryje się za groźbami Prezydenta Republiki? Prezydenta, który jest wyraźnie przytłoczony wydarzeniami, które stara się wykreować przez ostatnie cztery lata i na które próbuje odpowiedzieć w bardzo niepokojący sposób? Czy nie zdają sobie sprawy, że takie groźby są prawdopodobnie szaleństwem lub pułapką, ponieważ wbrew wszelkiej logice uparcie trzyma je w tajemnicy i że w każdym razie wywołują głęboki niepokój i jako takie mogą tylko pogorszyć ogólną sytuację, która i tak jest już nie do utrzymania? Jeśli mieliby bronić sobie korzystania ze swojej konstytucyjnej władzy, nie powinni być zaskoczeni i oburzeni absolutną obłudą z powodu przepowiedzianych już przez nich gwałtownych wydarzeń, kiedy nie są one wyraźnie określone przez samego Prezydenta. Niezależnie od tego, czy chodzi o przemoc ze strony pojedynczych osób (Brutus, Georg Elser lub inny Claus von Stauffenbergs naznaczali historię), czy ze strony faszystów czy faszystowskich obrzeży armii i policji (demokraci wojskowi nie wypowiedzieli się), czy wręcz przeciwnie – przemoc państwowa rozpętana przez Emmanuela Macrona.
I najwyraźniej chodzi o zupełnie inny rodzaj przemocy niż ten, któremu ludność była poddawana od ponad roku przez szalone zarządzanie Covid-19. Od 15 czerwca, wbrew wszelkiej logice medycznej, młodzi ludzie w wieku od 12 do 18 lat, u których śmiertelność z powodu infekcji dróg oddechowych jest prawie zerowa, są celem eksperymentalnej szczepionki, której śmiertelne ryzyko jest raczej dalekie od zera. Czy nie możemy tego obiektywnie zakwalifikować jako przestępstwo na tych dzieciach? A teraz mówi się również o wzięciu na celownik niemowląt. Kiedy skończy się to szaleństwo, które oczywiście należy rozumieć w prawdziwie patologicznym znaczeniu tego słowa?
Parlamentarzyści, wasza pełna odpowiedzialność jest bardzo poważnie obciążona wydarzeniami: OBUDŹCIE SIĘ!
Informacje o zbiorowym szaleństwie:
1- La bouffée délirante collective de la covid-19 (ou “Le délire collectif de la covid-19” – Anthropo-logiques)
2- Covid-19 : l’exemple de la rumeur délirante, dite d’Orléans, de mai 1969
3- Covid-19 : de la difficulté à admettre l’existence d’une bouffée délirante collective (1)
4- Covid-19 : les difficultés à admettre l’existence d’une bouffée délirante collective (2)
5- Etat des lieux du délire covidéen
– Coronavirus : un délire collectif ? | Mondialisation
– Sorcières, juifs, communistes, covidés. A propos des épidémies de déraison dans l’Histoire
– L’épidémie de danse à Strasbourg (1518) – YouTube
– La très questionnante saga de l’Escherichia Coli Entéro-Hémorragique
– JGciKCzrNqJ_La-rumeur-délirante.pdf
Quand la psychose fait dérailler le monde – Tracts – GALLIMARD
Le virus de la peur ; ou comment le monde entier est devenu fou – Olivier Chailley
Ce virus qui rend fou, de Bernard-Henri Lévy | Éditions Grasset
– Bouffée délirante de l’Etat -Darius – Raoult 16.09.2020 – YouTube
– Appel à la résistance civile et au réveil des consciences | Nouvelle version
− ∗ −
Na podstawie:
Is Emmanuel Macron Exposing Himself to the Fate of JFK?, July 17, 2021
Artykuł źródłowy (fr):
Uzupełnienia:
Tu nie chodzi o żadną walkę z kovidem, a o przywrócenie komunizmu!
Wielcy Kreatorzy: Jacques Attali, ideolog „małej dobrej pandemii” z roku 2009
Czy lockdowny wrócą czyli przegląd orzeczeń i protestów
Terror czyli po co ta kampania
Iluzja władzy, fasada kontroli
Akurat polskiemu Czytelnikowi te słowa powinny brzmieć znajomo…
Swoją drogą, to jakiś dziwny zwyczaj z tym ‘uchwalaniem nocą’…
Francuski parlament ostatecznie przyjął ustawę antycovidową. Mimo wielotysięcznych protestów
W artykule wspomniany jest prof. Didier Raoult. Na Portalu można znaleźć teksty o wspomnianym naukowcu. M.in.:
Terapia anty-COVID 19 prof. Raoulta daje znakomite rezultaty!, Pokutujący Łotr, 10 kwietnia 2020
Materiał zawiera również filmy.
Covidovy taniec Macrona na linie, 22.07.2021
A tymczasem u nas…
Oni nie walczą z wirusem, oni walczą z wolnością, Sławomir Mentzen, 25 lipca 2021
1. Zarażenia bakteriami i wirusami są rzeczą znaną od setek lat i w tym sensie są normalnością. Tym, co wyróżnia wirusa Sars-cov-2 hołubionego w mediach jest to, że zabroniono go zwalczać skutecznymi preparatami
Zachorowania, a nawet zgony, wykluczając przypadki śmierci wynikłe z braku leczenia lub z powodu jego utrudniania, mieszczą się w normie. Nie są niczym nadzwyczajnym, wbrew temu, co nadają degeneraci w mediach 24 godz. na dobę.
2. “Francuska ustawa antycovidowa”? Pozornie antycovidowa. Zrobili to ludzie, którzy chcą, aby pandemia, a tak naprawdę faszystowskie prawa wprowadzone podczas jej trwania pozostały już na zawsze. Walka z covidem przypomina walkę o pokój prowadzoną swego czasu przez Związek Zdradziecki.
Czy myślicie, że E. Macron naprawdę rządzi Francją??? Czy wierzycie, że to on podejmuje jakiekolwiek decyzje w realizacji Protokołów Mędrców Syjonu??? Czy przyjmujecie, że w innych krajach łącznie ze sławnym Iranem, rządzą suwerenne narody poprzez tzw. wybory. Macron ma tyle do powiedzenia co Lenin, Stalin, Hitler w swoich czasach. Ostro jadę co?
Tak, oni też byli postawieni, przywiezieni i gdy czas ich się skończył załatwieni, albo ocaleni. Zwróćmy uwagę, że np. w sowieckiej Rosji, Stalin w 1953 wykorkował, a niejaki Kaganowicz, syn Mojżesza Kaganowicza dożył czasów Jelcyna, jako szara eminencja, oczywiście też nie rządząca samodzielnie, jedynie słuchająca wytycznych zza oceanu. Nawiasem mówiąc o Kaganowiczach nie wolno zbyt dużo mówić, łącznie z niejaką Rosą K.
Ale do konkluzji: wykonawca poleceń, a nie prezydent. Tylko wykonawca. Porównywanie go do JFK nie jest trafne, gdyż ten na kilku polach chciał się sprzeciwić, jak doskonale Państwo wiecie (bank centralny, atom, wojna wietnamska).
Długa wielomiesięczna rozmowa byłaby wymagana, aby to wszystko omówić.
Absolutnie nietrafione przez Thierry’ego Gourvéneca jest porównanie Macrona z JFK. Istotą działalności Kennedy’ego była jego walka z lożami, w tym z High Cabal rządzącą USA od 1913 r. – roku utworzenia Federal Reserve, drukującej walutę USA. Był to fundament finansowy żydowsko-kabalistycznej mafii rządzącej Stanami do dziś. JFK porwał się na to mroczne władztwo zapewne jako potomek katolickiego domu. Wyrokiem na niego stało się ostre antymasońskie przemówienie wygłoszone 12 listopada 1963 (na 10 dni przed zamachem) na uniwersytecie Columbia , w którym JFK odkrył swe karty. Był to więc człowiek odważny, szlachetny i inteligentny.
Francuski autor, z właściwym Francuzom brakiem miary w uwielbieniu dla swej nacji, poważa się przyrównać do prezydenta JFK – który, gdyby nie zamach, przeorałby na wylot najnowszą historię USA i świata – z chuderlawym nędznikiem cierpiącym na urojenia wielkościowe. Paranoja często towarzyszy władzy, a ktoś, kto wymachuje gdzie się da palcami z pozdrowieniem masońskim i bez wstydu obłapia przed kamerami półnagie męskie ciacha, nie wspominając o tym, że w wieku 15 lat ucina sobie romans z nauczycielką szkolną i pozostaje do dziś w tym związku, choć wybranka zaczyna przypominać jego babkę, raczej nie ma pod sufitem jak należy. Tylko że Francuz tego o swym prezydencie nigdy nie powie.