W ubiegłym roku, 24 lutego 2017 r. minęła 75-ta rocznica przerażającego epizodu z historii Holocaustu, nazywanego Tragedią „Strumy”. Dziś już całkiem pomijanego przez Żydów, w ich obsesyjnej narracji oskarżającej Polskę i Polaków o „antysemityzm”, ale kwitujących przemilczeniem zbrodnie, których na Żydach dopuszczali się przedstawiciele nacji innych, niż jacyś fantasmagoryczni „naziści”, ale przede wszystkim Polacy: jak najbardziej konkretni, oskarżani dziś o całe zło Holocaustu.
Oto pomiędzy grudniem 1941 a lutym 1942 r., rząd Wielkiej Brytanii dopuścił – w białych rękawiczkach, wedle starej tradycji dokonywania politycznych łajdactw cudzymi rękami – do niewyobrażalnej tragedii 800 pasażerów okrętu „Struma”. Statek ten, załadowany żydowskimi uciekinierami z Europy Środkowo-Wschodniej, wypłynąwszy z Konstancy w Rumunii 12 grudnia 1941 r., cztery dni później zacumował na przeciw portu w Stambule, gdzie – mimo uszkodzonych maszyn – wskutek nacisków rządu brytyjskiego nie był przez 75 dni wpuszczony do portu, aż w końcu wraz z pasażerami został odholowany z powrotem na pełne morze i porzucony na łup torpedowców.
Nie zauważyłem, aby ta okrągła rocznica odbiła się większym echem w publikacjach dostępnych w Internecie. Strona żydowska, tak zwykle wyczulona na najmniejsze „antysemickie kichnięcie” byle polskiego młodzieniaszka, wykrzykującego coś podczas meczu piłki nożnej i podnosząca z tego powodu larum na całym świecie, tu zdaje się nie pamiętać o masowej zbrodni dokonanej na setkach uciekinierów żydowskich przez rząd Wielkiej Brytanii – kraju wolnego i niezawisłego przez cały okres 2 Wojny Światowej, w przeciwieństwie do Polski i innych okupowanych krajów Europy. Dzisiejsi Żydzi, tak chętnie strojący się w szaty „sprawiedliwych”, tamto wydarzenie jakby już wybaczyli, wymazali z pamięci, jak tyle innych niegodziwości czasu wojny, o ile tylko dokonywały je ręce Anglosasów, Szwajcarów, Szwedów czy innych „zaprzyjaźnionych nacji”.
Wspomóżmy więc tę z nagła osłabłą pamięć szczegółami tamtej zbrodni.
*
Tak zwana Tragedia „Strumy” dokonana została rękoma tureckimi, ale pod naciskiem rządu brytyjskiego, sprawującego w tamtym okresie tzw. mandat na terenie Palestyny. Wraz z okrętem, zatonęło prawie 800 Żydów, którzy uciekli głównie z Rumunii, a także z Bułgarii, Węgier i Słowacji, olbrzymim kosztem własnym, wyprzedając wszystko, co jeszcze posiadali, a także ryzykując życiem działaczy organizacji żydowskiej HIAS (Hebrew Sheltering and Immigration Aid Society), zajmującej się nielegalnym przerzutem Żydów z terenów okupowanych przez Trzecią Rzeszę.
Przed wybuchem 2 Wojny Światowej, Rumunię zamieszkiwało ok. 900 000 Żydów. 23 listopada 1940 r. Rumunia przystąpiła do Paktu Trzech (Trzecia Rzesza, Włochy, Japonia) zezwalając na stacjonowanie wojsk niemieckich na swym terytorium i licząc na odzyskanie dzięki temu Besarabii i Bukowiny, zagarniętych przez Sowietów w wyniku Paktu Ribbentrop-Mołotow. Od tej chwili, los Żydów mieszkających w Rumunii uległ drastycznemu pogorszeniu, czego kulminacją miał się stać wkrótce tzw. pogrom w Jassach między 27 a 29 czerwca 1941 r., gdy 13 tys. Żydów zostało zamordowanych na ulicach miasta, za przyzwoleniem dyktatora Iona Antonescu. Dla rumuńskich Żydów port w Konstancy nad Morzem Czarnym stał się teraz jedynym oknem na świat; rozpoczęła się era „pływających trumien”, to znaczy byle jakich statków wynajmowanych od byle kogo, aby tylko opuścić rumuński brzeg i wypłynąć w morze. Na początku grudnia 1940 r. niesprawny statek „El Salvador” płynący pod banderą Urugwaju, wyruszył z Konstancy w podróż do Palestyny. Nie miał on ani kabin, ani łóżek, brak było kompasu, instrumentów pogodowych i kamizelek ratunkowych. Mógł pomieścić najwyżej 40 pasażerów, lecz na jego pokładzie stłoczono 327 uchodźców. Jakimś cudem dotarli oni do Stambułu, jednak na Morzu Marmara rozszalała się burza i statek zatonął 15 grudnia 1940 r. Zginęło 204 pasażerów, w tym 66 dzieci. Ze 123 ocalałych, 63 deportowano do Bułgarii, a 60 udało się zostać w Stambule. Zabrał ich inny statek dla uchodźców „Darien II”, płynący do Palestyny z 723 pasażerami na pokładzie. „Darien II” prawie dotarłby do celu, gdyby 19 marca 1941 r. Anglicy nie zatrzymali go niedaleko wybrzeża i nie odtransportowali uchodźców do obozów internowania.[1]
Nauczeni tym doświadczeniem, Turcy spodziewali się dalszego napływu do Stambułu okrętów z europejskimi uchodźcami i kolejnych katastrof na morzu. Rząd turecki zwrócił się więc do rządu USA z propozycją sporządzenia planu uporządkowanej emigracji 300 000 Żydów z Europy przez Turcję do Palestyny, przy współpracy z rządami brytyjskim i amerykańskim. Ta racjonalna propozycja została jednak odrzucona przez Cavendisha W. Cannona z Wydziału Spraw Europejskich Departamentu Stanu, równie „racjonalnymi” argumentami, iż „w obecnych warunkach” nie znajdzie się okrętów w ilości odpowiedniej dla takiej akcji, która do tego byłaby sprzeczna z założeniami brytyjskiej Białej Księgi z 1939 r., zezwalającej na emigrację do Palestyny jedynie 75 tys. osób w ciągu najbliższych 5 lat (15 tys. osób rocznie). [2] Przypomnijmy, że w równie obłudny sposób strona amerykańska uzasadniała wielokroć w następnych latach (odpowiadając m.in. na monity polskiego rządu emigracyjnego) odmowę zbombardowania Auschwitz oraz innych hitlerowskich obozów zagłady, argumentując to „interesem więźniów”, którzy mogliby „ucierpieć wskutek nalotu” [3].
Krótko przed wojną i jeszcze w czasie pierwszego roku wojny, w Berlinie, Pradze i Wiedniu działały legalne, wspierane przez władze Trzeciej Rzeszy Biura Emigracji Żydów do Palestyny. Takie biuro otwarto też w Polsce, działające w pierwszych miesiącach wojny w Oświęcimiu – niestety, było to już w okresie schyłkowym tego niemieckiego projektu emigracyjnego [4]. Pierwotnym założeniem Niemców nie była bowiem eksterminacja Żydów, ale zmuszenie ich – w pierwszym rzędzie Żydów zamieszkałych na terenach włączonych do Rzeszy, a w dalszej kolejności również z pozostałych terenów okupowanych – do legalnej emigracji z Europy. Nazistowskie plany emigracyjne wobec europejskich Żydów przybierały na różnych etapach działań wojennych rozmaite formy, np. planu Nisko – czyli emigracji Żydów na teren wschodniej Lubelszczyzny – lub planu Madagaskar [5], czyli wywiezienia Żydów na tę afrykańską wyspę przy pomocy okrętów floty francuskiej, przejętej przez Niemców po zajęciu Francji. „Ribbentrop miał uzyskać od Francji przekazanie Niemcom Madagaskaru – pisze na swym blogu autor Trybeus [6]– Jednostki Waffen SS pod dowództwem Reinharda Heydricha, miały zajmować się doprowadzaniem i ładowaniem Żydów na statki francuskie (…) w przeciągu czterech lat Żydzi znajdujący się pod niemiecką okupacją mieli być przesiedleni na Madagaskar, który miał być protektoratem niemieckim (…) Przed 18-tym czerwca 1940 r. Hitler i Ribbentrop omawiali ten plan z Mussolinim. Budowa getta w Warszawie została wstrzymana 10-go lipca 1940 r., jak też transporty Żydów z zagranicy do Polski. Madagaskar miał być zorganizowany jak „super getto” pod żydowskim zarządem kontrolowanym przez nazistów. [Jednak] przegrana Niemców w bitwie o Anglię w 1940 r. [stała się] faktycznym powodem upadku planu ewakuacji Żydów na Madagaskar (…)”
Wskutek fiaska planu Nisko i niepewnych losów planu Madagaskar, uwaga Niemców skupiła się na emigracji Żydów przede wszystkim do Palestyny. Niemcy liczyli na ogromne dochody z opłat emigracyjnych oraz w postaci pozostawionego przez Żydów mienia, nieruchomości itp. Plany te storpedowała postawa mocarstw Zachodu: coraz drastyczniejszego ograniczania wiz imigracyjnych do USA a także praktyczna blokada tzw. certyfikatów palestyńskich wydawanych przez rząd Wielkiej Brytanii. [7] Toteż w II połowie 1940 r. następuje negatywny zwrot w polityce niemieckiej wobec europejskich Żydów, gdy okazuje się, że zaledwie garstce udało się uzyskać tzw. certyfikat palestyński.
Ponaglane przez niekorzystną koniunkturę organizacje żydowskie HIAS i Betar [8] wynajęły od greckiego właściciela 180-cio tonowy dawny jacht motorowy “Struma”, którym duży transport żydowskich emigrantów miał wypłynąć w grudniu 1941 r. z Konstancy do Stambułu, skąd, po postoju – rzekomo dla odebrania palestyńskich certyfikatów imigracyjnych – mieli udać się w dalszą drogę morską do Palestyny. Rząd Iona Antonescu wyraził zgodę na tę podróż, oficjalnie zgłoszoną jako „turystyczna”. “Struma” jednak – podobnie jak poprzednio „El Salvador” – nie była statkiem pasażerskim a 75-letną krypą z dwiema szalupami ratunkowymi, zdolną jedynie do transportu bydła z Rumunii do Niemiec po Dunaju i mogącą pomieścić do 100 osób w nielicznych kajutach i ładowni. Zorganizowano tam prowizoryczne dormitoria z łóżkami piętrowymi w sektorach dla 40 do 120 osób, pasażerowie mieli spać po dwie osoby z wyliczoną przestrzenią 60 centymetrów dla każdego.
Dnia 8 grudnia 1941 r. w porcie w Konstancy pojawił się tłum 800 osób, w tym 100 dzieci, którym przedstawiono wizję “turystycznej” wyprawy do Palestyny, kosztującą olbrzymią na owe czasy sumę 1000 dolarów od osoby. Przerażeni widokiem zdezelowanej łajby i do reszty ograbieni z resztek swych własności przez rumuńską straż graniczną i celną[9], uciekinierzy znaleźli się w pułapce bez wyjścia. Po czterech dniach utarczek wskutek m.in. włączenia do listy pasażerów 60-cio osobowej młodzieżówki Betaru [10] potrzebnej nowotworzącemu się państwu Izrael – dnia 12 grudnia 1941 r. uciekinierzy znaleźli się na pokładzie w drodze do Stambułu. Ponaglała ich wiadomość o ataku 7 grudnia japońskiego lotnictwa na Pearl Harbor i groźba włączenia się Stanów Zjednoczonych do wojny. Jednak na samym początku podróży silnik zawiódł i rumuński holownik musiał wyprowadzić „Strumę” z portu na pełne morze, lawirując wśród gęsto zaminowanego obszaru. Przez całą noc „Struma” dryfowała, podczas gdy 10-cio osobowa załoga daremnie starała się uruchomić silnik. W końcu ponownie wezwano holownik, który wrócił, ale z żądaniem zapłaty za naprawę silnika. Nieszczęśnicy, obrabowani w Konstancy ze wszystkiego, oddali im swe obrączki, aż w końcu „Struma” ruszyła. Po dwóch dniach żeglugi, już w pobliżu Stambułu, silnik znów zamarł i „Strumę” wprowadził do portu holownik turecki. Jednak to był dopiero początek, a nie koniec tragedii. Od tej chwili, przez następnych 75 dni „Struma” stała w „bezpiecznej” odległości od nabrzeża, aby uniemożliwić próby ucieczki wpław, gdy tymczasem brytyjscy dyplomaci i tureccy urzędnicy negocjowali los pasażerów.
Turcja z jednej strony była związana traktatem o przyjaźni i nieagresji, podpisanym w czerwcu 1941 r. z Trzecią Rzeszą, z drugiej miała też podpisany z Wielką Brytanią traktat obronny. Z kolei Wielka Brytania, z powodu zamieszek arabskich i syjonistycznych w Palestynie, była zdeterminowana, aby ściśle stosować warunki Białej Księgi z 1939 r. Rząd brytyjski, w osobie Sir Harolda MacMichaela, Wysokiego Komisarza Brytyjskiego Mandatu Palestyny, wywierał więc naciski na turecki rząd Refika Saydama, aby pod żadnym pozorem nie pozwolił na dalszą podróż „Strumy” do Palestyny.
Kapitan „Strumy” prosił o zezwolenie na pozostanie statku w porcie choćby do czasu ukończenia naprawy, na co władze tureckie wyraziły zgodę, mając w pamięci niedawną tragedię „Salvadora” na Morzu Marmara. Ze względu na nieznośne warunki na statku, byłyby nawet skłonne zezwolić pasażerom na czasowe zejście na ląd, jednak okazało się, że z wyjątkiem paru osób, uchodźcy nie mają wiz wjazdowych do Palestyny. Tureckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwróciło się więc do Adriana Knatchbull-Hugessena, brytyjskiego ambasadora w Ankarze, aby udzielił słownej gwarancji, że pasażerowie „Strumy” otrzymają wizy do Palestyny. Ambasada odmówiła, używając argumentu, że Rumunia od chwili przystąpienia do Osi jest w stanie wojny z Wielką Brytanią, a poza tym wśród pasażerów mogą znajdować się agenci Trzeciej Rzeszy, którzy będą “pracować na rzecz wroga”. Nie pomogła interwencja agencji HIAS, działającej legalnie na tym terenie, która wyciągnęła argument, iż roczny limit 15 tys. żydowskich osadników w Palestynie ustanowiony w brytyjskiej Białej Księdze z 1939 r. nie został przecież wyczerpany. Władze brytyjskie odmówiły negocjacji na ten temat, zdecydowane nie stwarzać precedensu dla masowego napływu w przyszłości uchodźców do ziem objętych mandatem brytyjskim. Nie mógł tego wyrazić jaśniej sam ambasador, stwierdzając po prostu, że „rząd Królewskiej Mości nie życzy sobie obecności tych ludzi w Palestynie”. Jego stanowisko spotkała się z pełną aprobatą Londynu; lord Walter Guinness, minister ds. Środkowego Wschodu w rządzie Churchilla, napisał w liście do Ministra Spraw Zagranicznych, któremu podlegał ambasador w Ankarze, iż „lądowanie w Palestynie kolejnych siedmiu setek imigrantów (…) pociągnęłoby za sobą pożałowania godne konsekwencje w krajach bałkańskich”. [11]
Wobec takiej postawy, Turcja również usztywniła stanowisko i zażądała powrotu statku do Rumunii. Premier Refik Saydam oznajmił, że “Turcja nie będzie służyć za przechowalnię lub za nową ojczyznę ludziom, którzy są źle widziani gdzie indziej”. Zarówno Brytyjczyków jak urzędników tureckich nie interesował fakt, że silniki „Strumy” nie działają, a na okręcie drastycznie brakuje żywności. Na statku nie było kuchni i więc tylko dwa razy w tygodniu przygotowywano zupę, a za kolację służyła pomarańcza lub garstka orzeszków ziemnych na osobę. Wieczorem wydawano dzieciom mleko. Tygodnie mijały, podczas których 800 osób uwięzionych na “Strumie” w sensie dosłownym dogorywało. Kabiny były lodowate i cuchnące od odchodów, gdyż statek miał tylko jedną toaletę, brakowało pitnej wody a okręt był tak mały, że na pokładzie jednocześnie stać mogło tylko kilkadziesiąt osób, więc wyznaczono dyżury wyjścia na pokład dla zaczerpnięcia powietrza. Po paru tygodniach negocjacji, Brytyjczycy postanowili w końcu uhonorować wygasłe wizy palestyńskie i kilku ich posiadaczy zeszło na ląd; paru innym pasażerom udało się zbiec. Pozwolono też opuścić statek ciężarnej kobiecie, Medei Solomonovici, która została przyjęta do szpitala w Stambule, gdzie poroniła. Historia zapamięta też imię Simona Broda, żydowskiego kupca ze Stambułu, który uwijał się jak w ukropie przekupując Turków i wożąc na statek wodę i żywność, jednak była to kropla w morzu.
Tymczasem sytuacja komplikowała się na niekorzyść uchodźców. W styczniu 1942 r. Panama – pod której banderą płynęła „Struma” – wypowiedziała wojnę Niemcom i ich sojusznikom; w odpowiedzi, kapitan „Strumy” i niektórzy członkowie załogi, będący Bułgarami, odmówili służby na statku będącym pod flagą wrogą wobec Bułgarii. Również w styczniu 1942 r. odbyła się konferencja w Wannsee pod Berlinem, podczas której, wobec braku zainteresowania Zachodu przyjęciem żydowskich uchodźców, sformułowano tzw. Ostateczne Rozwiązanie czyli plan fizycznej likwidacji narodu żydowskiego w Europie. Rząd turecki, zirytowany impasem w rozmowach z Brytyjczykami a także odmową Rumunii, aby przyjąć z powrotem uciekinierów, ogłosił, że jeśli do 16 lutego 1942 r. nie zostaną podjęte zadowalające decyzje, „Struma” zostanie odholowana z powrotem na Morze Czarne.
Przed upływem tureckiego ultimatum, agencja HIAS błagała Anglików, by wyrazili zgodę na przyjęcie do Palestyny choćby samych dzieci. Rząd brytyjski najpierw wyraził zgodę na wjazd do Palestyny 70 dzieci, potem ograniczył ich wiek pomiędzy 11 a 16 rok życia, ale pod warunkiem zgody tureckiej na podróż tych dzieci przez ich terytorium, gdyż Wielkka Brytania nie zapewnia żadnego innego transportu. Po jakimś czasie, nawet z tej decyzji Brytyjczycy zaczęli się wycofywać. Doradca brytyjskiego MSZu, niejaki Randall, uzasadniał to słowami: „Wyobraźmy sobie nawet, że Turcy wyrażą zgodę na zejście dzieci na ląd. Czy jednak jesteśmy w stanie wyobrazić sobie rozdzierające sceny, do których dojdzie, gdyby zaczniemy odbierać dzieci ich rodzicom”? [12] Zwyciężyło gołębie serce Anglika – który „nie mógłby patrzeć na te okropności” – wiec żadne dziecko nie opuściło „Strumy”.
W nocy z 23 na 24 lutego 1942 r. turecka policja zdecydowała się wejść na pokład okrętu, ale uchodźcy ich nie wpuścili. Nadciągnął większy oddział, liczący 80 osób, motorówki otoczyły statek. Po około pół godzinie walki z uchodźcami, Turcy opanowali „Strumę”, podniesiono kotwicę i przy wtórze krzyku rozpaczy z setek gardeł, „Struma” została odholowana przez cieśninę Bosfor na pełne morze. Podczas przepływania wzdłuż brzegów Bosforu, krzykowi skazańców towarzyszyły rozwieszone na burtach i widoczne dla mieszkańców Stambułu napisy po angielsku i po hebrajsku: RATUJCIE NAS!
”Struma” znalazła się na pełnym morzu, jednak próby uruchomienia maszyn nie dały efektu, mimo tygodni pracy tureckich inżynierów i zapewnień, że będą działać. Władze tureckie opuściły statek około 6 mil na północ od Bosforu, zostawiając setki ludzi ich losowi, bez wody, jedzenia i paliwa – bo skoro motor nie działa, to po co im paliwo? Następnego dnia, 24 lutego 1942 r. dryfująca po morzu „Struma” eksplodowała. Według dokumentów ujawnionych po latach, została storpedowana przez sowiecki okręt podwodny “Shch-213”, który patrolował tę okolicę. Okręt wypełniał rozkaz swego dowództwa, aby zatapiać wszystkie nie sojusznicze statki wpływające na Morze Czarne i w ten sposób ograniczyć przepływ strategicznych materiałów do hitlerowskich Niemiec. Wydaje się to dziwne, zważywszy na panamską – a więc sojuszniczą – banderę nad okrętem. Trudno też wierzyć, że wysokie władze brytyjskie i tureckie nie zostały poinformowane o takiej akcji sowieckiej na wodach przybrzeżnych Turcji. Na razie więc, eksplozja na „Strumie” pozostaje tajemnicą i źródłem spekulacji o rzeczywistych powodach, dla których chciano pozbyć się okrętu.
Przez całą dobę Turcy nie wysyłali łodzi ratunkowych, tłumacząc się złą pogodą, również władze brytyjskie nie interesowały się losem uchodźców. „Struma” zatonęła szybko i wiele osób zginęło pod pokładem. Inni, którzy akurat byli na zewnątrz, przez jakiś czas utrzymywali się na wodzie, trzymając się pływających szczątków okrętu, ale kolejno umierali z wyziębienia. Spośród 768 pasażerów, w tej liczbie stu dzieci, przybyłe w końcu łodzie ratunkowe odnalazły jednego żywego rozbitka: 19-letniego Dawida Stoliara, unoszącego się na drzwiach kabiny. Wprawdzie towarzyszył mu również pierwszy oficer „Strumy”, ale zmarł wkrótce z wychłodzenia. Stoliara, jak twierdził potem, uratował gruby płaszcz, który otrzymał na tę podróż od ojca. Umieszczono go w szpitalu, a kiedy stan jego zdrowia się poprawił, został oskarżony o nielegalny wjazd do Turcji i osadzony na 6 tygodni w areszcie. Wobec tego władze brytyjskie wyraziły zgodę „ze względów humanitarnych”, jak to ogłoszono, na jego wjazd do Palestyny, jednak decyzję tę musiano podjąć na wyższym szczeblu, wobec protestów komisarza MacMichaela, który ostrzegał, że przyjęcie tego rozbitka do Palestyny „stworzy precedens” i “zniweczy naszą politykę wobec nielegalnych imigrantów”.
Odzież i walizkę podarował Stoliarowi Simon Brod, on też zapłacił mu przejazd pociągiem do Aleppo i samochodem do Tel Awiwu.
*
Tragedia “Strumy” – dziś prawie zapomniana i rzadko przywoływana w relacjach o Holocauście – wywołała wówczas żywe reakcje opinii światowej. W Palestynie na ulicach rozlepiono plakaty z wizerunkiem komisarza MacMichaela i napisem “poszukiwany zbrodniarz!”. Albert Einstein wyraził się, że tragedia “Strumy” „uderzyła w samo serce naszej cywilizacji”. Nawet amerykańska Pierwsza Dama Eleanor Roosevelt zdobyła się na nazwanie jej “okrucieństwem, dla którego nie ma słów”. W Izbie Gmin odbyła się debata, podczas której komisarza MacMichaela skrytykowano za decyzje, które cechował „brak człowieczeństwa i zbyt rygorystyczne trzymanie się przepisów”. Nie spotkała go jednak żadna inna kara, poza przeniesieniem do Malezji. Dwa miesiące po tragedii, w maju 1942 r. David Ben-Gurion, jeden z przywódców ruchu syjonistycznego, zorganizował konferencję w Nowym Jorku, podczas której wezwano do obalenia ograniczeń imigracji żydowskiej do Palestyny. Brytyjczycy jednak wstrzymali się z decyzją do lipca 1943 r., kiedy to zakończyła się zagłada getta warszawskiego i innych gett w Polsce i masowa emigracja Żydów z Europy Środkowo-Wschodniej przestała być dla Zachodu zagrożeniem.
Premier Izraela Ariel Sharon oznajmił w Knesecie26 stycznia 2005 r. , że „ówcześni przywódcy brytyjskiego mandatu wykazali się tępotą i niewrażliwością” i że „przez całą wojnę nic nie zrobiono, aby zatrzymać Holokaust “[13]… Poza tym, po stronie żydowskiej trwa jednak pełna zakłopotania cisza. Być może dlatego, że zbrodni tej – jednej z największych i najbardziej odrażających w czasie Holocaustu – dopuścili się nie „polscy szmalcownicy” czy „polscy antysemici”, których potem można by piętnować latami na dziesiątkach międzynarodowych konferencji i w setkach publikacji, ale zbrodniarze innego rodzaju: dobrze wychowani, uprzejmi i pachnący wodami po goleniu ministrowie i dyplomaci z ojczyzny Szekspira.
05.03.2018 r.
Pokutujący Łotr
[1] https://www.jewishgen.org/romsig/Strumah.html
[2] ibidem, op. Cit. przyp. 1
[3] http://pl.auschwitz.org/lekcja/1/kurs/s513.html
[4] Henryk Schönker: Dotknięcie anioła, Warszawa 2011
[5] http://www.ekspedyt.org/2018/02/20/zydzi-czytajcie-wlasne-ksiazki-1/#comments
[6] http://niepoprawni.pl/blog/2757/projekt-madagaskar-czyli-panstwo-izrael-na-madagaskarzepowrot-do-przeszlosci
[7] Był to dokument wydawany przez władze brytyjskie i umożliwiający Żydom wjazd do Palestyny. Opublikowana w Wielkiej Brytanii tzw. Białej Księga w maja 1939 r., ustanowiło limit żydowskiej imigracji do Palestyny na 75 tys. w czasie następnych 5 lat. Podczas II wojny światowej wydano ich 62 000. Pomiędzy październikiem 1939 a marcem 1940, tj. w kluczowym dla przezycia populacji żydowskiej okresie, certyfikaty zostały prze Brytyjczyków całkowicie zablokowane, podobna sytuacja miała miejsce pomiędzy październikiem 1940 i marcem 1941 r.
[8] Założone w 1923 r. przez Władymira Żabotyńskiego, skrajnie prawicowe skrzydło ruchu żydowskiego, dążące do ustanowienia państwa żydowskiego na terenach Palestyny.
[9] Każdy uchodźca mógł zabrać 20 kilogramów bagażu, jednak rumuńscy celnicy odebrali pasażerom większość lepszej odzieży, kosztowności i żywność, którą zabrali na drogę.
[10] To Betar w momencie zaokrętowania się pasażerów w Konstancy, zaczął odgrywać główną role w doborze pasażerów, kierując się własnymi celami politycznymi. Z tego powodu m.in. na liście pasażerów znalazła się 60-cio osobowa młodzieżówka Betaru z Rumunii.
[11] D.Walusiak: Winni. Holocaust i fałszowanie historii, Kraków 2016
[12] https://www.thoughtco.com/jewish-refugees-ship-struma-1779679
[13] Sharon, Ariel (26 January 2005). “PM Sharon’s Speech at Special Knesset Session Marking the Struggle Against Anti-Semitism”. Israel Ministry of Foreign Affairs
Łotrze, czy mógłbym Cię prosić, abyś ustawił kategorie wpisu na POLECANE+WAŻNE+PUDŁO? Bo nie chciałbym Ci przerywać edycji, a chciałem trochę odświeżyć te kategorie :) A to kolejna perełka od Ciebie jest.
@ space
Witaj, już skończyłem edycję i bardzo proszę, Ty to zrób za mnie! Ja jestem ciemna masa i nie wiem, jak to ustawić. :-((( Dziękuję, pozdrawiam!
Dziękuję za tę kolejną historię opowiedzianą z pikantnymi szczegółami. Przekonuję się po raz n-ty, że obłuda Anglików nie zna granic.
Niedawno Amerykanie odmawiali bombardowania konwojów ISIS z kradzioną ropą (ich główne źródło finansowania), bo mógłby zginąć jakiś niewinny człowiek. Jakaż wrażliwość na los tego nieznanego nikomu człowieka.
Nieco szerszy kadr
Ta pani w 1941 r. miała 9 lat i mieszkała z rodziną w Istambule, gdy Struma rzuciła kotwicę przy Cape Palace.
Opowiada, że Turcy nie wpuszczali nikogo na pokład, nawet krewnych, ani nie pozwolili schodzić nikomu ze statku na ląd. Ponieważ ludzie z pokładu krzyczeli do tych na brzegu, zakazali potem im wychodzić na pokład i trzymali ich w środku.
PS. Początkowe zdjęcie w filmie to chyba nie jest Struma. W ogóle jest bałagan w necie z tymi zdjęciami. Pojawiają się zdjęcia różnych statków podpisane jako Struma.
W Izraelu znajdują się dwa pomniki upamiętniające ofiary tej tragedii.
@ Poruszyciel
Ta starsza pani pewnie zna tę historię z punktu widzenia osoby oglądającej to z brzegu, bo nie mogła być na statku. Np. Turcy nie mogli zakazać pasażerom rumuńskiego okrętu wychodzić na ich własny pokład, chyba że chodzi jej o ostatni dzień Strumy, gdy już była odholowywana na morze pod tureckim dozorem. Dlatego jest w tej sprawie tyle niedomówień, bo uratował się tylko jeden człowiek. I Angolom na pewno nie w smak było powracanie do tej sprawy. Te pomniki upamiętniające Strumę znam, ale niestety, cisza wokół niej jest faktem, mimo sporadycznych żydowskich głosów, które odzywają się czasem tu czy tam. Chodzi o to, że dla potrzeb obowiązującej obecnie narracji – gdy głównym sprawcą Holocaustu są jacyś nieobecni “naziści” oraz jak najbardziej obecni, z krwi i kości Polacy – nie jest korzystne przypominanie tamtych zbrodni dokonywanych poza Europą. Holocaust ma dziać się w Europie Środkowo-Wschodniej, najlepiej tylko i wyłącznie w Polsce, a Żydów mają wpychać do krematoriów Polscy pijacy i analfabeci, najlepiej w mundurach AK. Niestety, do tego doprowadziły dziesięciolecia naszej potulnej zgody na bezczelną kłapaninę różnych Olg Tokarczuk, Michników, Michałów Cichych, Janów Błońskich, księży Musiałów i innych etatowych tropicieli “polskiego antysemityzmu” wysysanego przez nas “z mlekiem matek”. A co do zdjęcia – dziękuję za zamieszczenie jego rozszerzonej wersji. Nawet, gdyby to nie była Struma a jakiś inny statek z tamtego okresu, to zapewne wiernie oddaje, jak to musiało wyglądać. Pozdrawiam :-)
To tak, jakbym odmówił ratowania tonącego dziecka, bo “mogłoby go boleć, gdy go będę ciągnąć za włosy”.
Masz rację, te pomniki mają lokalny zasięg, a ludzie na świecie mają umysły urabiane tym co pojawia się w kinach, teatrach, tv, książkach, prasie. Tam Polska i Polacy są szkalowani, a nie prawdziwi sprawcy.
Dokładnie. Albo – zabijemy chore dziecko w łonie matki, bo byłoby nieszczęśliwe po urodzeniu. Lewicowa, obłudna wrażliwość.
Pozdrawiam!
Był jeszcze jeden statek zatopiony z ludźmi 5.08.1944 (nie mam po polsku)
https://en.wikipedia.org/wiki/MV_Mefk%C3%BCre