Wybór Trumpa na prezydenta USA stwarza, przynajmniej teoretycznie, szansę na poprawę sytuacji Polski. Wszystko zależy od tego czy jest on rzeczywiście niezależny od „Bestii”.
Drugim faktorem, przy założeniu niezależności nowego prezydenta USA, jest stopień jego zaangażowania w Europie i w Polsce czyli wsparcie którejś z istniejących opcji politycznych. Warto przy tym podkreślić, że przez kilkadziesiąt ostatnich lat USA nie popierały wariantu w którym Polska miałaby szansę wybić się na niepodległość czyli na samodzielność polityczną, militarną i ekonomiczną.
Do kogo należy Polska?
Kłamca polityczny mówi prawdę tylko w dwóch przypadkach – wówczas gdy się pomyli lub gdy prawda jest mu potrzebna do konstrukcji narracji. Tak było w przypadku Morawieckiego, który w 2017 roku powiedział prawdę o realnym statusie III RP.
Jesteśmy w sytuacji w pewnym sensie nie do odwrócenia, ponieważ jesteśmy „krajem posiadanym przez kogoś z zagranicy”
„Wpadliśmy w sidła neoliberalne Konsensusu Waszyngtońskiego…” /ogłoszony w 1989 roku w Waszyngtonie/ – kontynuował Morawiecki – człowiek, który nie kiwnął potem palcem w bucie przy zakładaniu kolejnych sideł, tym razem śmiertelnych, zwanych zabójczym ładem, w wersji dla idiotów – “zielonym”.
Dokładnie 10 lat temu, gdy do władzy, władzy w dużym stopniu pozornej dochodził PiS nikomu ze “słomianych patriotów” nie śniło się, że jest to formacja, która będzie kontynuować dzieło zniszczenia dokonywane wówczas przez Tuska. Sytuacja powtórzyła się ze skutkiem katastrofalnym – do władzy nad korytem, nie innej, doszedł Tusk z koalicją, który coraz rzadziej maskuje fakt realizacji obcej, antypolskiej agendy. I tak samo jak wtedy “słomiani patrioci”, tak samo i dziś, elektorat “uśmiechniętych idiotów” nie widzi, że KO robi to samo, co PiS, tylko bardziej.
III RP – projekt, który ma zniszczyć Polskę
Dalsze trwanie tego projektu oznacza likwidację ostatnich resztek autonomii oraz całkowity uwiąd narodu. Tak sądzi m.in. Marek Chodorowski i wedle mojego rozeznania każdy zorientowany w sytuacji, uczciwy Polak.
A gdzie szanse? – ktoś zapyta. Szanse się pojawią, tak jak to zwykle bywało, w momencie otworzenia się okna lub okienka w historii podczas hipotetycznego starcia USA z “Bestią”, która utraci dominację w europejskiej części Mordoru.
Żadna z wojen czyli wojna w obszarze wschodniej prowincji Mordoru, a tym bardziej wojna pomiędzy jego zachodnią a wschodnią prowincją nie powinna nas angażować. Interesować – tak, ale nie angażować w sensie tracenia minimalnego potencjału jaki nam został. Ten potencjał powinniśmy wykorzystać w celu pozyskania większej autonomii lub, jeżeli pojawi się taka szansa, restytucji Rzeczpospolitej.
Niezależnie od tego czy USA zdołają się wyrwać ze szpon Bestii czy nie – nie mamy innego wyjścia jak skorzystać z oręża którym jest Prawda i podstawowy składnik naszej Zbroi.
Właśnie na tym progu, na progu prawdy, większość się potyka, przystaje i zawraca. Niektórych stać na dodatkowe gesty pożegnania – wzruszają ramionami, pukają się w czoło, lecz większość obojętnie powłóczy nogami w stronę zachwalanej, co chwila w mediach, przepaści.
Jak ostatnio zauważam, pomijając skończonych idiotów, kilku ważnych wodzirejów próbuje dolewać oliwy do ognia utrzymując w pełnym pędzie machinę niszczącą i okradającą Polskę (główny cel polityki naszych wypróbowanych nieprzyjaciół).
Narracja ma utrzymywać najważniejsze obszary tematyczne w dotychczasowym stanie zamglenia. Chodzi również o to, aby najbliższy wróg, w tym jego aktywa na terenie Polski, pozostały niewidoczne.
I teraz zastanówmy się, czyj przekaz przebija się do istoty rzeczy?
____________________________________________________________________
Przy okazji jak jestem “przy głosie” wklejam link od Nietytusa, dla ciekawych: https://www.bitchute.com/video/9xOcvVOZV0O7
“że KO robi to samo, co PiS, tylko bardziej”.
Powiedziałbym inaczej, nie bardziej tylko na innych płaszczyznach i w innych obszarach. Każdy z nich ma zadanie do wykonania, zarówno w zakresie rozłącznych części zbiorów, jak i części wspólnej. To jest niebywałe, jak gross Olaków nie dostrzega, że idą ramię w ramię. Vide np. “uzgodninie płci”. Za czyjej kadencji złożono skargę do SN, a za czyje, ją rozstrzygnięto. Podobnie z zawieruchą o Trybunał Konstytucyjny. Kto zaczął, a kto kontynuował. I tak dalej i tak dalej. Ludzie muszą chyba wierzyć, że z dwóch oddzielnych i pozornie się zwalczających podmiotów jeden musi być złym, a drugi dobrym. Tyle, że umyka im z pola widzenia, że obaj są, li tylko, tudzież aż żandarmami.
Pojechałem skrótem, upraszczając. Rzeczywiście bardziej precyzyjnym opisem jest:
“Każdy z nich ma zadanie do wykonania, zarówno w zakresie rozłącznych części zbiorów, jak i części wspólnej”
ps z czego to wynika?
Może z tego, że uświadomienie sobie, że sytuacja jest, aż tak trudna i dość jednoznacznie sprofilowana przeciw nam, tzw. “zwykłym zjadaczom chleba”, skutkuje koniecznością zmierzenia się z ciężarem, który dla wielu jest niestety zbyt masywny do udźwignięcia i targanie go, może grozić ciężką depresją. Bo ta świadomość odbiera, w istocie wszelką alternatywę dla wiary w sprawiedliwość Bożą. I wtedy, obnaża się cała kruchość współczesnego człowieka i kryzys wiary.
Ale wywiady, które wcześniej zalinkowałem, zwracają uwagę na coś, co zasygnalizowała ta kobieta, a co ja nazywam “ziemskim lepiszczem cywilizacji i kultury”, czyli lokalną bezwzględną lojalność.
I to jest wartość, ziemska dodana, tych wywiadów.
Walka jest na śmierć i życie. Albo my ich , albo oni nas. Na polityków nie ma co liczyć. Trzeba im zacząć stawiać trudne pytania. Za żadne skarby nie iść na wojnę, każdego , kto wysyła na wojnę pod sąd.