Średniowieczni alchemicy marzyli o przemianie ołowiu w złoto. Dziś wiemy, że ołów i złoto to różne pierwiastki i żadna ilość chemii nie może zamienić jednego w drugi.
Ale nasza współczesna wiedza mówi nam o podstawowej różnicy między atomem ołowiu a atomem złota: atom ołowiu zawiera dokładnie trzy protony więcej. Czy możemy więc stworzyć atom złota, po prostu wyciągając trzy protony z atomu ołowiu?
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Krótki przegląd: Złoto z ołowiu i starożytna alchemia
Chciałem po prostu zwrócić uwagę wszystkich na tę historię… nie dlatego, że jest ważna lub straszna, ale dlatego, że jest ciekawa.
Jak podaje The Independent:
Naukowcy imitując Wielki Wybuch przypadkowo zamienili ołów w złoto – fizycy dokonali nieoczekiwanego przełomu
Nagłówek jest w rzeczywistości niedokładny, opracowanie to nie jest ani „przełomem”, ani czymś całkowicie nieoczekiwanym. Amerykańscy naukowcy zamienili bizmut w złoto już w latach 80. Plotki o reaktorach jądrowych zamieniających ołów w złoto sięgają co najmniej lat 70., kiedy to radzieccy naukowcy odkryli, że część osłony ołowianej w reaktorze jądrowym zamieniła się w złoto.
Nauka ta jest stosunkowo prosta, jeśli chodzi o fizykę jądrową, atom ołowiu różni się od atomu złota o 3 protony. Jeśli możesz usunąć te protony z ołowiu, otrzymasz złoto. Najwyraźniej tak się stało podczas eksperymentu w Wielkim Zderzaczu Hadronów:
„Podczas rozbijania ze sobą atomów ołowiu z ekstremalnie dużą prędkością, aby odtworzyć stan wszechświata tuż po Wielkim Wybuchu, fizycy pracujący nad eksperymentem ALICE w Wielkim Zderzaczu Hadronów w Szwajcarii przypadkowo otrzymali niewielkie ilości złota.”
Proces „usuwania” tych protonów nie jest ani łatwy, ani energooszczędny, ale jest fascynujący. A historia ta wywołała dość interesującą dyskusję na X po tym, jak wspomniałem o tej historii.
Jedna z odpowiedzi podawała w wątpliwość, czy to prawda, argumentując, że była to operacja psychologiczna mająca na celu dewaluację złota. Kiedy odpowiedziałem, że te doniesienia nie są nowe i sięgają lat 70., ten ktoś odpowiedział, że to właśnie wtedy, gdy odeszliśmy od standardu złota. To potencjalnie interesująca dygresja, choć osobiście mi nie odpowiada, ponieważ nikt nigdy nawet nie zasugerował, że jest to praktyczny sposób na masową produkcję złota.
Co ja osobiście uważam za interesujące – abstrahując od współczesnej polityki – to fakt, że to faktycznie dowodzi słuszności alchemii, a nikt tak naprawdę się tym nie zajął.
Artykuł w Independent pokazuje nawet dziwaczne dwójmyślenie w tej kwestii…
„Średniowieczni alchemicy marzyli o przemianie ołowiu w złoto. Dziś wiemy, że ołów i złoto to różne pierwiastki i żadna ilość chemii nie może zamienić jednego w drugi.
Ale nasza współczesna wiedza mówi nam o podstawowej różnicy między atomem ołowiu a atomem złota: atom ołowiu zawiera dokładnie trzy protony więcej. Czy możemy więc stworzyć atom złota, po prostu wyciągając trzy protony z atomu ołowiu?
Okazuje się, że możemy. Ale to nie jest łatwe.”
Co dla mnie jest po prostu zabawne.
„Alchemicy wierzyli, że ołów można zamienić w złoto, co jak wiemy jest głupie, bo są to dwie różne rzeczy, ale tak nie jest i można to zrobić.”
Zasadniczo starożytni alchemicy wierzyli, że poprzez ujarzmienie pewnej nieznanej siły natury możliwe jest przekształcenie ołowiu w złoto… i mieli rację w stu procentach.
Nie da się tego obejść.
Nie ma znaczenia, czy wiedzieli dlaczego mają rację. Mogli nie wiedzieć, że istnieje energia jądrowa, jak działają atomy lub czym jest proton… ale i tak mieli rację.
Znali odpowiedź matematyczną, ale nie mogli pokazać, jak to działa.
Zatem, może to tylko szalony zbieg okoliczności, a może to… jednak coś innego. Nigdy nie dowiemy się tego na pewno, ale jakiekolwiek jest wyjaśnienie, jest to z pewnością interesujące, nie sądzicie?
_________________
Quick Take: Gold from lead and ancient alchemy, Kit Knightly, May 16, 2025
−∗−
A nieco z innej beczki. Słynna “śpiewające kolumny z Indii”. Oficjalnie nie wyjaśniono tego fenomenu do dziś. A “letadło Griebiennikowa”, choć tu należy zachować pewną ostrożność, bo źródła nie są do końca pewne. Wspólnym mianownikiem jest teza, że tzw. starożytni byli wyposażeni w wiedzę, która stopniowo, wraz z wdrażaniem, bo nie rozwojem znanego nam wariantu techniki – jak widać bardzo prymitywnego – była rugowana ze świadomości i została skazana na zapomnienie. A najlepszym domowym jej przykładem, ogarnialnym dla każdego, jest wiedza na temat ziół.