Premier Schetyna – człowiek pod parasolem (ochronnym)

Foto: Tomasz Adamowicz

 

Święte oburzenie słowami Grzegorza Schetyny jest dziś repertuarem obowiązkowym – od komercyjnie niepokornych (konsekwentnie promuję określenie mojego autorstwa) Karnowskich po uroczą rzeczniczkę Mazurek z przesympatycznym wicemarszałkiem Terleckim w duecie.

Jak to ze świętościami bywa – szarganie ich jest zabronione, toteż szargać nie śmiem, a jedynie pozwolę sobie odmówić uczestniczenia w teatrzyku dla naiwnych.

Bo od dawna na Grzegorzu Schetynie ciążą zarzuty najpoważniejsze z poważnych, co opisałem razy kilka, ostatnio w tekście z 7 kwietnia br pod wszystko mówiącym (o hipokryzji PiSu) tytule:
Premier Schetyna do pierdla nie pójdzie!, a traktującym o bestialskim torturowaniu setek kibiców Legii Warszawa zatrzymanych podczas bandyckiej „akcji Widelec”.

I mimo to nikt w PiSie nawet się o doprowadzeniu Grzegorza Schetyny do odzyskanej przecież prokuratury  nie zająknął, a dlaczego się nie zająknął wyjaśniam we wspomnianym tekście.

Toteż dopóki Grzegorz Schetyna za „akcję Widelec” nie odpowie – nie dam się pisowskim pijarowcom podpuścić, co i Państwu zalecam.

—————-

Premier Schetyna do pierdla nie pójdzie!
Nie ma to jak internet: nic w nim nie ginie, tak jak i nie zginął mój tekst z 2 lutego br.

Tekst wprawdzie dotyczy kolejnego wybryku sędziego o trudnej urodzie, ale ten jego fragment (nie sędziego – tekstu) do dzisiejszego wybierania na premiera Schetyny Grzegorza jest jak znalazł:

„W takim razie przypominamy sobie słynną Akcję Widelec, wymierzoną przeciwko kibicom Legii Warszawa (ja od dziecka kibicuję Górnikowi Zabrze, więc nie można mnie tu posądzić o prywatę), podczas której aresztowani setkami kibice byli zmuszani przez milicję (nie poprawiać – policja, to była przed wojną) do siadania nago na milicyjnych pałkach, bici kluczami po jądrach, gazowani w zamkniętym samochodzie) co było torturami w najczystszej ubeckiej postaci? Tak?
No właśnie.

Co, ktoś ma w tej sprawie wątpliwości?
To niech sobie na takiej pałce siądzie – nie twierdzę, że od sędziego Tuley można zacząć, bo nie wiem, czy je ma (te wątpliwości)

Dlaczego zatem Grzegorz Schetyna bezkarnie walczy o demokrację plącząc się po sejmie i po mediach, zamiast siedzieć (nie na pałce, spokojnie, bez wierzgania mi tu!) przed prokuratorem?
Przecież to on, jako min spraw wewnętrznych za tę akcję odpowiada
?*

—————————

I dlatego kompletnie mnie nie interesuje co Schetyna Grzegorz właśnie w sejmie przeczytał i co mu Prezes odpowiada, bo moim (i całkowicie niesłusznym zdaniem) miejsce Schetyny Grzegorza jest przed prokuratorem i z niewiadomych mi przyczyn pisowska prokuratura zaprosić się go nie kwapi.

Na szczęście w sukurs przeszedł mi Paweł Śpiewak, a dokładnie jego wywiad, jakiego udzielił Onetowi.

W rozmowach kuluarowych PiS-owcy powtarzają, że z Grzegorzem Schetyną się dogadają. Oni nie mają poczucia, że to jest ten przeciwnik, z którym przyjdzie im stoczyć decydujący bój.**

Paweł Śpiewak to nie jest ktoś nieistotny.
To dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, w związku z czym może sobie pozwolić na chwilę szczerości, jeśli ma taki kaprys, bo jest, jak to się za komuny mówiło – nie do ruszenia, ani dla PiSu, ani dla PO.

I kiedy tak sobie to wszystko poskładałem, sprawa omijania szerokim łukiem Schetyny przez pisowską prokuraturę zrobiła się jasna, jak wakacyjne słońce:

PiS nie rusza Schetyny bo czeka, aż się sprawa torturowania kibiców Legii… przedawni!

Dokładnie tak!

No, może przed samymi wyborami na jakieś przesłuchanie Schetynę pisowska prokuratura zaprosi, ale sąd już go osądzić nie zdąży, choćby i chciał, ale nie zechce, bo po co mu wyręczać instytucję przedawnienia.

Puenta?

Jak mówi stare, polskie porzekadło – polityk politykowi łba nie urwie!

————–
* Tuleya otwiera nowy front

** http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/z-kim-pis-juz-niedlugo-stoczy-walke-na-smierc-i-zycie-wcale-nie-z-platforma-czy/5hd7rm2 (link is external)
———————
Premier Schetyna do pierdla nie pójdzie

Ewaryst Fedorowicz

_____________________________________________________________________________________________________________

Publikacja za zgodą autora /źródło/

O autorze: Ewaryst Fedorowicz