Wchodzimy w otwartą bramę nowego roku – Piątek, 01 stycznia 2016 Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, uroczystość, Dzień Pokoju

Myśl dnia

Bóg kluczem miłości otworzył swoją dłoń, by dokonać dzieła stworzenia

św. Tomasz z Akwinu

Cytat dnia

Nic nie jest godne uwielbienia oprócz Boga, nic nie jest absolutne
oprócz Niego! Ani bogactwo, ani przyjemności, ani nauka, ani technika, ani sława. Ani prestiż, ani utopie polityczne nie mogą stać się najwyższą wartością.
św. Jan Paweł II

 

0101-maryja_1

Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu

Jezu, Ty z bezgraniczną ufnością złożyłeś samego siebie w życiu i dłoniach Maryi.
Ja także składam w Jej matczynych dłoniach samego siebie i ten rozpoczynający się rok.
_________________________________________________________________________________

Słowo Boże

__________________________________________________________________________________

ŚWIĘTEJ BOŻEJ RODZICIELKI MARYI

– UROCZYSTOŚĆ


PIERWSZE CZYTANIE (Lb 6,22-27)

Błogosławieństwo Boże

Czytanie z Księgi Liczb.

Pan mówił do Mojżesza tymi słowami:
„Powiedz Aaronowi i jego synom: tak oto macie błogosławić synom Izraela. Powiecie im:
«Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem».
Tak będą wzywać imienia mojego nad synami Izraela, a Ja im będę błogosławił”.
Oto słowo Boże.


PSALM RESPONSORYJNY (Ps 67,2-3,5 i 8)

Refren: Bóg miłosierny niech nam błogosławi.

Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi; *
niech nam ukaże pogodne oblicze.
Aby na ziemi znano Jego drogę, *
Jego zbawienie wśród wszystkich narodów.

Niech się narody cieszą i weselą, +
że rządzisz ludami sprawiedliwie, *
i kierujesz narodami na ziemi.
Niechaj nam Bóg błogosławi, *
niech się Go boją wszystkie krańce ziemi.


DRUGIE CZYTANIE (Ga 4,4-7)

Bóg zesłał swojego Syna zrodzonego z niewiasty

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Galatów.

Bracia:
Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: „Abba, Ojcze”. A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.
Oto słowo Boże.


ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Hbr 1,1-2)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wielokrotnie przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków,
a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.


EWANGELIA (Łk 2,16-21)

Nadano Mu imię Jezus

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu.
A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali.
Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.
A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.
Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.
Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ


W dłoniach Maryi

Nowy Rok i nowy początek! Dlatego u progu tego nowego czasu raz jeszcze przypatrujemy się Dziecięciu! Ono jest znakiem nadziei, wszystko jeszcze przed Nim, jest małe, kruche i potrzebujące. Podobnie ten dany nam rok łaski, kolejny w naszym życiu. Wszystko jeszcze przed nami i to wszystko należy otoczyć troską, odpowiedzialnością, miłością, dobrocią. Dlatego podążamy ku Świętej Bożej Rodzicielce, aby Ona nauczyła nas troski o życie, i to ludzkie, i to Boże w nas!

Jezu, Ty z bezgraniczną ufnością złożyłeś samego siebie w życiu i dłoniach Maryi. Ja także składam w Jej matczynych dłoniach samego siebie i ten rozpoczynający się rok.

 

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”

Anna Maria Pudełko AP

Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

________________________________________________________________

Wprowadzenie do liturgii

 POKÓJ ZAPLANOWAŁ PAN BÓG

Nowy rok, oprócz nadziei, sztucznych ogni, wiwatów i szaleństwa radości, budzi emocje i lęki. Jaki on będzie? Po przeżyciach związanych ze światowym terroryzmem, trzęsieniem ziemi w Nepalu, wojną na Ukrainie, zbrojeniami… nasze obawy i lęki wydają się uzasadnione.

Stajemy więc wobec dramatycznych pytań. Nic dziwnego, bo życie jest dramatyczną walką. Przecież dziś, pomimo pozorów demokracji, tysiące chrześcijan umiera za Chrystusa. Czy mamy jednak wpadać w panikę? Nie! Jest przecież zbawienne wyzwolenie. Jezus, Książę Pokoju nam się narodził!

Wchodzimy w otwartą bramę nowego roku. Kościół umieścił nad nią postać Maryi – Świętej Bożej Rodzicielki. Jej opieka i błogosławieństwo Jej Syna mają towarzyszyć tym, którzy w tę bramę wejdą. Symbol bramy jak najbardziej odpowiada Matce Najświętszej. Nazywamy Ją przecież Bramą Niebieską, bo przez Nią, jak przez bramę, przyszedł do nas Zbawiciel.

Pierwszy dzień roku jest dniem modlitwy o pokój. Jako chrześcijanie wiemy, że prawdziwy ład i harmonia mają swe źródło w sercu człowieka. Ich tajemnica polega na naszym pojednaniu z Bogiem, z sobą samym, z innymi ludźmi i całym stworzeniem. Pokój to cudowna zgodność, jaką w dziele stworzenia zaplanował Pan Bóg.

W Nowy Rok składamy sobie życzenia, wyrażając nadzieję, że będzie on szczęśliwy. Również Pan Bóg kieruje dziś do nas przez Mojżesza słowa pełne otuchy: „Niech Was Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad Wami, niech Was obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku Wam swoje oblicze i niech Was obdarzy pokojem” (I czytanie).

ks. Stanisław Jasionek

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/960

***************

Liturgia słowa

W pierwszy dzień nowego roku Kościół czci Świętą Bożą Rodzicielkę, Matkę naszego Pana. To Chrystus jest Panem czasu i historii, a Maryja od samego początku jest przy swoim Synu. Przyjęła Go do sweg łona, urodziła, karmiła, uczyła chodzić i mówić, a potem była obecna przy Nim aż do końca. Na wzór Maryi bądźmy wierni Chrystusowi we wszystkich wydarzeniach, jakie ten rok nam przyniesie. Z Nią i z Jej Synem pokonamy trudności oraz cierpienia i będziemy radować się z sukcesów.

PIERWSZE CZYTANIE (Lb 6,22-27)

Maryję nazywamy błogosławioną – szczęśliwą. Była Ona w swym sercu nieustannie złączona z Bogiem i nic, co pochodziło z tego świata, nie mogło tej łączności rozerwać. Życząc komuś szczęścia, możemy posłużyć się słowami błogosławieństwa, jakie podsuwa nam Bóg przez usta Mojżesza.
Czytanie z Księgi Liczb

Pan mówił do Mojżesza tymi słowami:

«Powiedz Aaronowi i jego synom: tak oto macie błogosławić synom Izraela. Powiecie im:

Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem”.

Tak będą wzywać imienia mojego nad synami Izraela, a Ja im będę błogosławił».

 

PSALM (Ps 67,2-3.5 i 8)

Każdy może skorzystać z Bożego błogosławieństwa. Tym pełniej doświadczymy Bożej łaski, im bardziej będziemy poddani woli Bożej i im trafniej rozpoznamy zadania, jakie Pan powierza nam każdego dnia.
Refren: Bóg miłosierny niech nam błogosławi.
Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi; *
niech nam ukaże pogodne oblicze.
Aby na ziemi znano Jego drogę, *
Jego zbawienie wśród wszystkich narodów. Ref.
Niech się narody cieszą i weselą, †
że rządzisz ludami sprawiedliwie *
i kierujesz narodami na ziemi.
Niechaj nam Bóg błogosławi, *
niech się Go boją wszystkie krańce ziemi. Ref.
DRUGIE CZYTANIE (Ga 4,4-7)

Dzięki Chrystusowi narodzonemu z Dziewicy staliśmy się dziećmi Bożymi. Jako przybrane dzieci możemy nazywać Boga naszym Ojcem. To sprawia, że drugi człowiek jest moim bratem i moją siostrą, a wszyscy mamy zapewnione dziedzictwo dóbr w niebie. Zatem nie mamy co gromadzić bogactw tutaj, ale powinniśmy żyć tak, aby objąć dobra przygotowane dla nas w niebie.
Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Galatów

Bracia:

Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze!». A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Hbr 1,1-2)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wielokrotnie przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków,
a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 2,16-21)

Dzisiejsza Ewangelia podkreśla wartość macierzyństwa. Centrum zainteresowania stanowi Niemowlę leżące w żłobie. Każde dziecko jest Bożym darem, który porusza szlachetne struny we wnętrzu człowieka, wzbudzając w nim miłość.
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu.

A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali.

Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.

A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.
Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/960/part/2

****************

Katecheza

 Życie na sposób Maryi

Ziemskie narodziny Chrystusa Kościół świętuje aż przez osiem dni. W trakcie tej oktawy, na początku nowego roku kalendarzowego, liturgia pozwala nam czcić Tę, której nikt ze stworzeń nie przewyższył i nie przewyższy w godności.

Wierzący różnych wieków, krajów i stanów obdarzali Ją licznymi tytułami, czego odzwierciedlenie znajdujemy w litanii loretańskiej. Wiele zakonów czy innych wspólnot religijnych, a nawet pojedyncze osoby miały swoje ulubione tytuły Maryjne m.in. Niepokalana, Pocieszycielka, Królowa. U podstaw ich wszystkich leży jednak najważniejszy – Boża Rodzicielka. Tę ewangeliczną prawdę Kościół proklamował jako dogmat wiary podczas soboru w Efezie w 431 r. Była to rekcja na błędy patriarchy Nestoriusza. Sobór ogłosił, że w Jezusie są zjednoczone (a nie odrębne) dwie niezmieszane natury – boska i ludzka. Uroczyście potwierdził też tytuł Bogarodzicy (Theotokos), uznając, że Maryja zrodziła całą osobę Syna Bożego.

Znaczenie i rolę Maryi w życiu każdego wierzącego wyjaśnia nam Magisterium Kościoła i święci. Według św. Bernarda z Clairvaux, posiadanie prawdziwego nabożeństwa do Matki Bożej gwarantuje, że nie zabraknie niczego, co będzie potrzebne do naszego zbawienia. Z kolei św. Jan de La Salle zapewnia, że „wszystko, co uczynimy dla uczczenia i dla szerzenia czci Najświętszej Dziewicy, będzie bardzo obficie nagrodzone przez Boga za Jej pośrednictwem”. Zachęca jednocześnie, aby nabożeństwo do Maryi było ustawiczne. Spośród licznych praktyk pobożności Maryjnej, takich jak np. różaniec, Anioł Pański, godzinki, litanie, koronki, noszenie szkaplerzy czy medalików, pielgrzymki, najważniejszą jest życie na sposób Maryi. Taką praktykę zapoczątkowała bodaj jako pierwsza św. Joanna de Valois, założycielka sióstr anuncjatek. Już sama reguła tej zakonnej wspólnoty przedstawiała dziesięć głównych cnót Matki Bożej i sposoby Jej naśladowania. Tę ideę podjął i upowszechnił św. Ludwik M. Grignon de Montfort, który poświęcił jej swoje dzieło pt. Traktat o prawdziwym nabożeństwie do NMP. Godnym jego kontynuatorem w naszej ojczyźnie był św. Maksymilian Maria Kolbe, założyciel Rycerstwa Niepokalanej. Maryjność była też cechą charakterystyczną św. Jana Pawła II i sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność.

Przede wszystkim jednak, czcząc Maryję, w jakiś sposób naśladujemy samego Jezusa. On, wzrastając w ludzkiej rodzinie, wypełniał przykazania dekalogu, z których czwarte nakazuje cześć matki i ojca. Darzył wielką miłością swoją Matkę, nie tylko przez uczucia, ale jeszcze bardziej przez posłuszeństwo Jej poleceniom, przyjmowanie Jej nauk i wskazówek, pomaganie w codziennych obowiązkach, utrzymywanie, gdy zabrakło już Józefa. Oczywiście nie chodzi o jakieś literalne naśladownictwo, ale o kształtowanie swoich myśli, pragnień, uczuć, swego postępowania, słowem – całego życia, według tej Niewiasty, która jest Matką Boga i Matką naszą.

br. Marek Urbaniak – brat szkolny

http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/960/part/3

_______________________________

Komentarz do I czytania (Lb 6, 22-27)

Bóg poprzez Mojżesza i Aarona przekazuje Izraelowi swoje błogosławieństwo. Ci, którzy otworzą na nie serca, będą przez Boga chronieni i będą żyli w pokoju. Błogosławić mają ci, którzy są „starsi” i na których spoczywa odpowiedzialność za innych. W starożytnym Izraelu byli to przede wszystkim kapłani i przywódcy rodów. Dziś do tej czynności zaproszeni są szczególnie kapłani, którzy na mocy święceń są pośrednikami między niebem a ziemią. Ale nie tylko oni. Dobrze jest, gdy potrafimy się wzajemnie błogosławić. Szczególnie cenne jest błogosławieństwo rodziców, wypowiadane nad dziećmi. Wyprasza ono Bożą opiekę i wzmacnia więź miłości w rodzinie.

Komentarz do II czytania (Ga 4, 4-7)

Fakt przyjścia Syna Bożego w ludzkim ciele nadał człowiekowi nową godność. Nie jest on już tylko Bożym stworzeniem, uwikłanym w niewolę grzechu, ale jest kimś, kto na mocy przybranego synostwa stał się nowym człowiekiem – dziedzicem dóbr nieprzemijających i nieśmiertelnych. Aby to lepiej zrozumieć, otrzymaliśmy Ducha Świętego. To On uzdalnia nas do prawdziwej miłości, opartej na relacji Ojca do Syna i Syna do Ojca. Dzięki mocy Ducha Świętego możemy Boga nazywać tak, jak nazywał go Jezus, czyli „Abba Ojcze”. To wołanie czyni nas ludzi braćmi w Jezusie Chrystusie. To z Nim zasiadamy do stołu, tak jak uczynili to uczniowie idący do Emaus. To On obmywa nasze zbolałe stopy, jak uczynił to ze stopami apostołów.

Komentarz do Ewangelii (Łk 2, 16-21)

Pośpiech pasterzy zmierzających do Betlejem, aby zobaczyć nowo narodzonego Mesjasza, kontrastuje ze spokojem Maryi, która jedynie kontempluje to, czego doświadczyła w swoim sercu. Sceny te rozgrywają się w grocie betlejemskiej, wobec obecnego tam Dzieciątka Jezus. Każdy człowiek przeżywa swoje spotkanie z Bogiem w nieco inny sposób. Jako ludzie różnimy się od siebie wzajemnie temperamentem, doświadczeniami życiowymi, płcią. To sprawia, że w nieco odmienny sposób doświadczamy obecności Boga w naszym życiu. Ktoś jest bardziej skłonny do kontemplacji, ktoś inny do działania. Ale Bóg jest otwarty na wszystkich. Każdemu daje się poznać i każdy, bez względu na temperament, jeśli tylko Go szuka, znajdzie Go.

Pomyśl:

  • W jaki sposób niosę Boże błogosławieństwo innym ludziom?
  • Kim jest dla mnie Bóg? Miłującym Ojcem, czy raczej sędzią?
  • Jak szukam Boga w mojej codzienności i czy potrafię zatrzymać się, kontemplując Jego obecność?
  • Święta Boża Rodzicielka otwiera nowy rok kalendarzowy. Ona jest moją matką. Czy jest dla Niej miejsce w moim życiu?

http://www.odslowadozycia.pl/pl/n/479

_____________________________________

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi

0,14 / 11,43

Dzisiejsza Ewangelia daje nam za przykład zwyczajnych, a zarazem wyjątkowych ludzi. Usłyszymy o pasterzach, prostych ludziach, którzy pod wpływem Bożego zaproszenia potrafili bardzo wiele ofiarować. Proś o łaskę dobrego przeżycia tej modlitwy.

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Łukasza
Łk 2, 16-21

Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.Pasterze pośpiesznie udają się na miejsce, o którym wcześniej powiedzieli im aniołowie. Można powiedzieć, że odkrywają przestrzeń spotkania z Bogiem. Nie zastanawiają się długo, nie odkładają podróży, ale z pośpiechem idą na spotkanie Zbawiciela. Jak wygląda twoje podejście do modlitwy? Czy w przestrzeń spotkania z Bogiem idziesz z pośpiechem, jak pasterze, czy się ociągasz?

Pasterze słyszą od aniołów zaproszenie, decydują się za nim pójść i doświadczają spełnienia obietnicy – spotykają Boga. Bóg mówi do nich i potwierdza swoje słowa, co daje powód do dużej radości. Czy doświadczasz w życiu podobnego działania?

“A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co opowiadali pasterze”. Radość, którą możesz promieniować, gdy doświadczasz Bożego działania, może być różnie odbierana. Bycie świadkiem, jak pasterze, nie oznacza, że wszystkim ma podobać się to, co mówisz, ale ma dziwić ludzi, skłaniać ich do myślenia, może do własnych poszukiwań. Przyjrzyj się, czy twoje przeżywanie wiary zadziwia innych.

Pasterze są przykładem radosnego świadectwa wiary, której doświadczają ludzie na pozór bardzo zwyczajni. Proś o łaskę dostrzegania Bożego działania tak, abyś potrafił niezwyczajnie przeżywać swoją wiarę w życiu, które może wydawać się bardzo proste.

http://modlitwawdrodze.pl/home/

__________________________________

#Ewangelia: 3 umiejętności Maryi

Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.

 

Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.

 

Łk 2, 16-21

 

Komentarz do Ewangelii: 

 

Bardzo ważną rzeczą jest wypełnianie woli Boga. Ważne jest też dostrzeganie Bożego działania i uwielbianie Boga w tym działaniu. Kolejną cenną umiejętnością jest “zachowywanie wszystkich tych spraw i rozważanie ich w swoim sercu”.

 

Maryja była w tym wszystkim bardzo dobra. Potrafiła łączyć te wszystkie umiejętności i czynności. Dlatego jest dla nas wzorem.
Nie wystarczy być posłusznym Bogu; trzeba Go dostrzegać i wielbić. Nie wystarczy posłuszeństwo Bogu i uwielbienie Go; trzeba Go kontemplować. Dopiero połączenie tego wszystkiego czyni nas świętymi, czyli podobnymi do Maryi, a przede wszystkim do Jezusa.

__________________________________________________________________________________

Świętych Obcowanie

__________________________________________________________________________________

1 stycznia
Święta Boża Rodzicielka Maryja

 

Bogarodzica Maryja

Pierwszy dzień Nowego Roku to ósmy dzień od Narodzenia Jezusa. Według prawa żydowskiego każdy chłopiec miał być tego dnia obrzezany. W oktawę Bożego Narodzenia, dziękując Bogu za przyjście na świat Chrystusa, Kościół obchodzi uroczystość Maryi jako Matki Bożej, przez którą spełniły się obietnice dane całej ludzkości, związane z tajemnicą Odkupienia. Tego dnia z wszystkich przymiotów Maryi czcimy szczególnie Jej macierzyństwo. Dziękujemy Jej także za to, że swą macierzyńską opieką otacza cały Lud Boży.

Poświęcenie Maryi pierwszego dnia rozpoczynającego się roku ma także inne znaczenie. Matka Jezusa zostaje ukazana ludziom jako najdoskonalsze stworzenie, a zarazem jako pierwsza z tych, którzy skorzystali z darów Chrystusa. Pragnienie zaakcentowania specjalnego wspomnienia Matki Bożej zrodziło się już w starożytności chrześcijańskiej. Kościół zachodni już w VII wieku wyznaczył w tym celu dzień 1 stycznia.

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi to najstarsze maryjne święto. Do liturgii Kościoła wprowadził je dość późno papież Pius XI w roku 1931 na pamiątkę 1500. rocznicy soboru w Efezie (431). Pius XI wyznaczył na coroczną pamiątkę tego święta dzień 11 października. Reforma liturgiczna w roku 1969 nie zniosła tego święta, ale podniosła je do rangi uroczystości nakazanych i przeniosła na 1 stycznia.

Maryja - Święta Boża Rodzicielka
W Starym Testamencie jest wiele szczegółowych proroctw, zapowiadających Zbawiciela świata. Pośrednio dotyczą one także osoby Jego Matki. Niektóre z nich są nawet wyraźną aluzją do Rodzicielki Zbawiciela, np. zapowiedź dotycząca Niewiasty, która zetrze głowę węża-szatana (Rdz 3, 15). Jeszcze wyraźniej o Matce Mesjasza wspomina prorok Micheasz (Mi 5, 1-2). Jako proroctwo dotyczące Maryi traktuje się także zapowiedź Izajasza:

Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel (Iz 7, 14).

Poza tymi tekstami tradycja chrześcijańska uznaje wiele innych w znaczeniu typicznym (stanowiącym wzór, pra-obraz), jak np. królowa stojąca po prawicy króla (Ps 45, 10), oblubienica z Pieśni nad Pieśniami, zwycięska Judyta czy ratująca swój naród od niechybnej zguby bohaterska Estera.

Maryja była córką świętych Joachima i Anny (tak przekazuje nam apokryf Protoewangelia Jakuba, pochodzący z roku ok. 150). To oni oddali ją do Świątyni (to także przekaz apokryficzny – wspomnienie tego wydarzenia obchodzimy w liturgii 21 listopada). Przez Boga została wybrana na Matkę Jezusa Chrystusa. Jej postać jest obecna na kartach Nowego Testamentu od chwili Zwiastowania po Zesłanie Ducha Świętego.
Anioł Gabriel zwiastuje Jej narodzenie Syna, który będzie “Synem Najwyższego” (Łk 1, 26-38). Od tej chwili Maryja całkowicie oddaje się Bogu. Za wskazaniem anioła odwiedza swoją krewną, św. Elżbietę, matkę Jana Chrzciciela (Łk 1, 39-56). Wraz ze swym oblubieńcem, św. Józefem, w związku ze spisem ludności udaje się do Betlejem, miasta, z którego wywodzi się Jej ród (a także ród Józefa, Jej męża). Tutaj przychodzi na świat Jezus (Łk 2, 1-20). Zgodnie z żydowskim obyczajem ofiarowuje Syna w świątyni (Łk 2, 21-38). Wobec zagrożenia ze strony Heroda ucieka z Jezusem i św. Józefem do Egiptu (Mt 2, 13-18). Po śmierci króla wraca do Nazaretu (Mt 2, 19-23). Podczas pobytu w Jerozolimie przeżywa niepokój z powodu zagubienia swego Syna (Łk 2, 41-49). Na godach weselnych w Kanie poprzez Jej wstawiennictwo Jezus czyni swój pierwszy cud (J 2, 1-11).
Synoptycy (św. Mateusz, św. Łukasz i św. Marek) wspominają, że Maryja towarzyszyła Panu Jezusowi w Jego wędrówkach apostolskich (Mt 12, 46-50; Mk 3, 31-35; Łk 8, 19-21). Maryja jest także świadkiem śmierci Chrystusa. Stoi pod krzyżem Jezusa, gdy Ten powierza Ją opiece swego umiłowanego ucznia Jana (J 19, 25-27). Pod krzyżem zostaje Matką Kościoła i ludzkości. Po ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu pozostaje wśród Apostołów w Jerozolimie.
Maryja niewątpliwie jest osobą najbliższą Jezusowi ze względu na szczególną rolę w dziele zbawienia. Jej niezwykłe posłannictwo i miejsce w chrześcijaństwie odsłania tekst Apokalipsy.
Według tradycji po wniebowstąpieniu Jezusa żyła jeszcze 12 lat. Niektóre dokumenty mówią, że mieszkała ze św. Janem w Efezie, inne – że nie opuszczała Jerozolimy. Pusty grób Maryi znajduje się obok Ogrodu Oliwnego w dolinie Cedron. Fakty z Jej życia, tytuły i wezwania modlitewne oraz cudowne wydarzenia, które miały miejsce za Jej przyczyną, Kościół rozważa w ciągu wielu świąt podczas całego roku liturgicznego.

Spośród szczególnych przywilejów Maryi na pierwszym miejscu trzeba wymienić Jej Boskie macierzyństwo, które w dzisiejszej uroczystości czcimy. Kiedy Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola, odważył się odróżniać w Jezusie Chrystusie dwie natury i dwie osoby, wtedy Maryję zaczął nazywać Matką Chrystusa-Człowieka i odmówił Jej przywileju Boskiego macierzyństwa. Jednak biskupi zebrani na soborze w Efezie (431) stanowczo odrzucili i potępili naukę Nestoriusza, wykazując, że Jezus miał tylko jedną osobę, której własnością były dwie natury: Boska i ludzka. Dlatego Maryja była Matką Osoby Jezusa Chrystusa w Jego ludzkiej naturze – była więc Matką Bożą. Prawda ta została ogłoszona jako dogmat. Zebrani na tym soborze biskupi Kościoła pod przewodnictwem legatów papieskich orzekli jednogłośnie, że nie tylko można, ale należy Maryję nazywać Matką Bożą, Bogurodzicą (greckie Theotokos). Maryja nie zrodziła Bóstwa, nie dała Panu Jezusowi natury Boskiej, którą On już posiadał odwiecznie od Ojca. Dała Chrystusowi Panu w czasie naturę ludzką – ciało ludzkie. Ale dała je Boskiej Osobie Pana Jezusa. Jest więc Matką Syna Bożego według ciała i w czasie, jak według natury Bożej i odwiecznie Pan Jezus jest Synem Bożym. Ta godność i ten przywilej wynosi Maryję ponad wszystkie stworzenia i jest źródłem wszystkich innych Jej przywilejów.
Prawdę o Boskim macierzyństwie Maryi potwierdzono na soborach w Chalcedonie (451) i w Konstantynopolu (553 i 680), w konstytucji Pawła IV przeciwko arianom (socynianom) w roku 1555, w wyznaniu wiary Benedykta XIV (1743) oraz w encyklice Piusa XI Lux veritatis w 1931 roku.
Kościół właściwie przez cały rok wysławia ten wielki przywilej Maryi. W codziennej Komplecie w antyfonie końcowej spotykamy słowa: “Witaj, Matko Zbawiciela!”, “Witaj, Królowo nieba, Pani aniołów!”, “Witaj korzeniu i bramo święta, z której Światło zeszło na ziemię!”, “Królowo nieba, wesel się, alleluja, albowiem, którego zasłużyłaś nosić, zmartwychwstał, jak przepowiedział, alleluja!”, “Witaj, Królowo… a Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż”.

Macierzyństwo Maryi wobec Jezusa jest wyjątkowe, ponieważ jest dziewicze. Maryja była Dziewicą zawsze: przed porodzeniem Jezusa i po Jego urodzeniu, aż do śmierci. Kościół nie ustanowił osobnego święta dla podkreślenia tego tytułu. Łączy go jednak bezpośrednio z Boskim macierzyństwem. Prawdę o dziewiczym macierzyństwie ogłosił jako dogmat na Soborze Laterańskim I w roku 649. Jednak wiarę w tę prawdę Kościół wyraził również na soborach poprzednich, np. w Chalcedonie (451) i w Konstantynopolu (553). Nadto prawdę tę akcentuje w wyznaniach wiary, w orzeczeniach papieży, w pismach Ojców Kościoła i w liturgii.

Pan Bóg godnością przewyższa wszystko, co tylko istnieje. Dlatego kult najwyższy, tak prywatny, jak i publiczny, należy się Panu Bogu. Maryja jest tylko stworzeniem, ale wśród stworzeń wyróżniona została najwyższą godnością. Dlatego Kościół oddaje Jej cześć szczególną, większą niż innym Świętym, co w liturgii nazywa się kultem hyperduliae – czcią wyjątkową. Kult Świętych jest zawsze względny i pośredni. Czcimy ich bowiem, ponieważ są przyjaciółmi Boga, a całą swoją godność i chwałę zawdzięczają Panu Bogu. To samo odnosi się również do Matki Bożej.
W swoich początkach chrześcijaństwo na pierwszy plan wysuwało kult Pana Jezusa jako Wcielonego Słowa i Zbawiciela świata. W miarę jednak, jak nauka Chrystusa ogarniała coraz to nowe obszary, powiększało się też zainteresowanie osobą Matki Zbawiciela. Dlatego wspomnienie o Niej spotykamy u pierwszych Ojców Kościoła oraz w apokryfach. Kiedy zaczął rozwijać się kult męczenników, a zaraz potem wyznawców, kult Matki Bożej zyskiwał na znaczeniu. Od wieku IV można już mówić o powszechnym kulcie Maryi w Kościele. Wzrósł on po Soborze Efeskim (431), kiedy zaczęto stawiać ku czci Matki Bożej kościoły, otaczać kultem Jej obrazy, układać modlitwy, wygłaszać homilie i obchodzić Jej święta. Dzisiaj kult Matki Bożej w Kościele katolickim jest tak powszechny i żywy, że stanowi jedną z jego cech charakterystycznych. Do jego najważniejszych elementów należą:

  1. Dni i święta Maryi. W roku liturgicznym mamy kilkanaście obchodów maryjnych, co jest sytuacją wyjątkową – nikt inny nie jest tak często w liturgii wspominany. Niektórym z tych obchodów Kościół nadaje rangę najwyższą – uroczystości: Boskiego macierzyństwa Maryi (1 stycznia), Jej Wniebowzięcia (15 sierpnia) i Niepokalanego Poczęcia (8 grudnia). Dwa miesiące: maj i październik są miesiącami Maryi, w których Maryja odbiera szczególną cześć u wiernych. Są także święta lokalne, np. w Polsce – Królowej Polski (3 maja) czy Matki Bożej Częstochowskiej (26 sierpnia). Także poszczególne miejscowości czy zakony mają swoje święta. Sobota każdego tygodnia już od wczesnego średniowiecza była obchodzona jako dzień Maryi. W Okresie Zwykłym Kościół dozwala na odprawianie w soboty Mszy św. według specjalnego formularza o Matce Bożej.
  2. Świątynie pod wezwaniem Matki Bożej. Zaczęto je stawiać już od wieku IV. Dzisiaj są ich tysiące na całym świecie. Najdostojnieszą z nich jest bazylika Matki Bożej Większej w Rzymie.
  3. Obrazy i rzeźby Matki Bożej. Ikonografia w tej dziedzinie jest niezmiernie bogata. Obejmuje setki tysięcy obrazów i rzeźb. Pierwsze wizerunki Maryi spotykamy już w katakumbach w II w. – w katakumbach Pryscylli w Rzymie umieszczono literę M z krzyżem. Nadto na suficie jednej z krypt tych katakumb widzimy Maryję siedzącą na wysokim krześle niby na tronie albo na katedrze biskupiej. Jest ubrana w białą tunikę i ma welon dziewiczy na głowie. Na kolanach trzyma Dziecię Jezus. Także z II w. pochodzi fresk w katakumbach św. Pryscylli, przedstawiający pokłon Trzech Mędrców. Maryja siedzi na krześle i trzyma Boże Dziecię na kolanach. Maryja ma na sobie żółtą dalmatykę i welon dziewiczy. Powstały całe szkoły ikonografii maryjnej. Wiele obrazów i figur zasłynęło niezwykłymi łaskami, tak że zostały uznane za cudowne (jest ich ok. 3000, w tym kilkaset koronowano koronami papieskimi). Do sanktuariów maryjnych podążają milionowe rzesze pielgrzymów.
  4. Figury Maryi, stawiane na placach. W samym Awinionie we Francji jest ich 158. Wiele z nich przedstawia wysoką wartość artystyczną. W Rzymie znana jest kolumna Matki Bożej Niepokalanej na Placu Hiszpańskim, przed którą papież co roku zwyczajowo w każde święto Niepokalanej (8 grudnia) składa wiązankę kwiatów.
  5. Pisma teologów. Nie było pisarza kościelnego, który by nie podejmował tematyki maryjnej. Rocznie wychodzi kilkaset prac na temat Matki Bożej. Istnieją specjalne biblioteki, czasopisma i encyklopedie mariologiczne.
  6. Kongresy mariologiczne: miejscowe, diecezjalne, prowincjalne, krajowe, międzynarodowe. Rocznie przypada ich w różnych krajach kilka do dziesięciu, z okazji specjalnych – więcej. Pierwszy międzynarodowy kongres mariologiczny odbył się w Lyonie w dniach 5-8 września 1900 roku.
  7. Rozmaite nabożeństwa. Wystarczy wymienić najgłośniejsze: nabożeństwo 3 Zdrowaś Maryjo, koronki, różaniec, szkaplerze, medaliki, małe oficjum brewiarzowe (czyli Godzinki), nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca, nowenny, pielgrzymki, peregrynacje obrazów i figur Matki Bożej, prywatne i publiczne akty poświęcenia się Matce Bożej, Święte Niewolnictwo, Dzieło Pomocników Maryi.

Maryja jest patronką Kościoła powszechnego, wielu diecezji, zakonów, krajów, miast oraz asysty kościelnej, lotników, matek, motocyklistów, panien, piekarzy, prządek, studentów i szkół katolickich.

Maryja - Święta Boża Rodzicielka W ikonografii Najświętsza Maryja Panna jest – obok Jezusa – najczęściej występującą postacią. Sztuka chrześcijańska rozwinęła szereg typów Madonny: z Dzieciątkiem, Matki Bożej tkliwej, majestatycznej (w sztuce bizantyjskiej), tronującej, opiekuńczej, orędującej, dziewczęcej, surowej władczyni, królowej, mieszczki, wieśniaczki, wytwornej damy. Ukazywana jest jako Bogurodzica, Niepokalana, Bolesna, Wniebowzięta, Niewiasta z Apokalipsy, Różańcowa, Wspomożycielka, Królowa, Matka Kościoła.
Jej atrybutami są m.in.: gołąb – symbol Ducha Świętego, siedem gołębi – oznaczających siedem darów Ducha Świętego, jagnię, jaskółka, jednorożec; ciała niebieskie: gwiazdy, księżyc, półksiężyc, słońce i gwiazdy; kwiaty: anemon, fiołek, irys, lilia, lilia w ręku – symbol Niepokalanej, róża, różany szpaler; drzewa: cedr, dąb, drzewo figowe; owoce: cytryna – znak cierpienia, goździk, jabłko – symbol Odkupienia, truskawka, winorośl, winogrono jako symbol Jezusa zrodzonego ze szlachetnego winnego szczepu; ciernie, łza, mały krzyż, krucyfiks, miecz, miecz w piersi, siedem mieczów, narzędzia męki w dłoniach anioła; Boskie Miasto, kielich, kielich z hostią, korona, księga, otwarta księga, naszyjnik, naszyjnik z korali, perła, różaniec, smok u stóp, studnia.

 

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/01-01.php3

*****************

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi

 

obchodzona 1 stycznia

Sobór w Efezie (431) ogłosił, że Maryja jest Matką Boga Bogarodzicą (Theotókos), i ta wiara Kościoła znajduje wyraz w modlitwach dnia dzisiejszego.

Serce pełne głosów

Augustyn Pelanowski OSPPE

Nosiła Go pod swym sercem i nawet po Jego urodzeniu rozważała w swoim sercu to wszystko, co o Nim mówiono. Daje nam niepokalany wzorzec przyjmowania Syna Bożego. Każdy, kto rozważa słowa Biblii, staje się podobny do Niej. Najpierw zachowywała, a potem rozważała. Ta zdolność do zachowywania słów i rozważania ich pozostała w Maryi do dziś, ale teraz przechowuje Ona nasze słowa, szczególnie słowa sług Bożych, którzy wielbią i wysławiają Pana.

Zdolność do przeżycia Słowa Boga stała się umiejętnością do wysłuchiwania modlitw zanoszonych przez pasterzy za wszystkie owce Bożej trzody. Po przyjęciu Słowa Boga Jej serce rozszerzyło się bezkreśnie, czyniąc miejsce dla wszystkich naszych słów i wołań. Greckie symbaloussa – rozważała – oznacza, że wszystkie te przeżycia i słowa, które słyszała, składała w swym sercu jak w skarbcu, gromadząc i łącząc, kojarząc, układając i porządkując. W skarbcu nawet grosze wydają się majątkiem! Słowo to ma również znaczenie: pomagać komuś, być pomocnym, a nawet walczyć. W hebrajskim przekładzie użyto w tym miejscu określenia szamerah, które oznacza stróżowanie albo trzymanie straży, strzeżenie czegoś lub kogoś. W łacińskiej Wulgacie oddano sens tego słowa jako conservabat, czyli zatrzymywanie czegoś bez zmiany, także ocalenie czegoś lub kogoś, zachowanie przy życiu, pozostawienie nietkniętym.

Wszystkie trzy języki natchnione pozwalają pojąć tę zdolność do rozważania jako zdolność do strzeżenia tych, którzy Sercu Maryi się powierzają w modlitwach. Jakże powinniśmy doceniać medytacyjne rozmyślanie nad Biblią! Bóg bowiem wysłuchuje tych, którzy słuchają Jego słów. Najskuteczniejszą zdolność wstawienniczą mają ci spośród ludzi, którzy medytują natchnione treści, u których Biblia nie jest sierotą biblioteki, lecz faworytem oczu! Zdolność do przyjęcia Syna Bożego stała się nieskończoną zdolnością do przyjmowania wszystkich naszych słów, modlitw, imion, próśb i błagań, całego wołania ludzkości, jakie wznosi się z ziemi ku niebu od wieków. Czy Maryja może kogoś pozostawić bez wysłuchania, jeśli pojęła Tego, który jest Niepojęty? Tak, w swym matczynym sercu składa jak w skarbcu niezliczone głosy ludzkie, starając się zrozumieć każdego z nas, albowiem sami siebie nie rozumiemy i często nie wiemy, o co prosimy! Nasze modlitwy są jak bałaganiarski stragan, który trzeba poukładać, zanim się go przedstawi Bogu. Kto może tego dokonać, jeśli nie Ta, która pomaga nam ułożyć i uporządkować to, co stało się chaosem rozpaczy w naszych modłach. Ona strzeże nas, jak strzegła w swym sercu Syna Bożego. Strzeże, abyśmy sobie nie uczynili krzywdy. Kto się Jej powierza, pozostaje nietknięty przez mroczne pazury demonów. Maryja odebrała od Boga swoiste władanie nad duszami, aby je karmić i przyczyniać się do ich dojrzewania w Bogu.

http://liturgia.wiara.pl/doc/419315.Uroczystosc-Swietej-Bozej-Rodzicielki-Maryi/7

__________________________________________________________________________________

Franciszek o Maryi i egoizmie

Nie można zrozumieć prawdziwego chrześcijanina, który nie byłby miłosierny, tak jak nie można zrozumieć Boga, bej Jego miłosierdzia – mówił Papież podczas modlitwy Anioł Pański.

 

Publikujemy pełny tekst papieskich rozważań:

 

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry i dobrego świętowania!

 

Dzisiaj, święto Niepokalanej zachęca nas do kontemplacji Matki Bożej, która na mocy wyjątkowego przywileju została zachowana od grzechu pierworodnego, od chwili swego poczęcia. Pomimo, że żyła w świecie naznaczonym przez grzech, nie została nim dotknięta, Maryja jest naszą siostrą w cierpieniu, ale nie w złu i w grzechu.

 

Co więcej, zło zostało w Niej pokonane zanim ją dotknęło, ponieważ Bóg napełnił ją łaską (por. Łk 1,28). Niepokalane Poczęcie oznacza, że ​​Maryja jest pierwszą zbawioną przez nieskończone miłosierdzie Boga, jako pierwszy owoc zbawienia, którym Bóg chce obdarzyć każdego mężczyznę i kobietę w Chrystusie. Z tego powodu Niepokalana stała się wzniosłą ikoną Bożego miłosierdzia, które zwyciężyło nad grzechem.

 

A my, dziś, na początku Jubileuszu Miłosierdzia, chcemy spojrzeć na tę ikonę z ufną miłością i kontemplować ją w całej swej wspaniałości, naśladując Jej wiarę.

 

W niepokalanym poczęciu Maryi jesteśmy zaproszeni do rozpoznania jutrzenki nowego świata, przekształconego zbawczym dziełem Ojca, Syna i Ducha Świętego, jutrzenkę nowego stworzenia dokonanego przez miłosierdzie Boże. Dlatego Dziewica Maryja, nigdy nie dotknięta grzechem, jest zawsze pełna Boga, jest Matką nowej ludzkości. Jest Matką odrodzonego świata.

 

Świętowanie tej uroczystości pociąga za sobą dwie rzeczy: po pierwsze – przyjęcie w pełni Boga i Jego miłosiernej łaski w naszym życiu; po drugie – stawianie się samymi z kolei budowniczymi miłosierdzia, przez autentyczną drogę Ewangelii. Uroczystość Niepokalanej staje się zatem świętem nas wszystkich, jeśli poprzez nasze “tak”, owe codzienne “tak” potrafimy przezwyciężyć nasz egoizm i czynić radośniejszym życie naszych braci, obdarzać ich nadzieją, ocierając trochę łez i dając nieco radości.

 

Jesteśmy powołani, by naśladując Maryi nieść Chrystusa i być świadkami Jego miłości, spoglądając przede wszystkim na tych, którzy są uprzywilejowanymi w oczach Jezusa. To ci, których On sam nam wskazał: “Byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25, 35-36).

 

Dzisiejsza uroczystość Niepokalanego Poczęcia ma nam do przekazania szczególne orędzie: przypomina nam, że w naszym życiu wszystko jest darem, wszystko jest miłosierdziem. Niech Najświętsza Panna, pierwsza ze zbawionych, wzór Kościoła, Oblubienica święta i nieskalana, umiłowana przez Pana pomoże nam odkrywać coraz bardziej miłosierdzie Boga jako cechę wyróżniającą chrześcijanina. Nie można zrozumieć prawdziwego chrześcijanina, który nie byłby miłosierny, tak jak nie można zrozumieć Boga, bez Jego miłosierdzia.

 

Jest ono słowem-syntezą Ewangelii: miłosierdzie. Jest podstawową cechą oblicza Chrystusa: tego oblicza, które rozpoznajemy w różnych aspektach Jego życia: gdy wychodzi na spotkanie wszystkich, kiedy uzdrawia chorych, kiedy siedzi przy stole z grzesznikami, a zawłaszcza kiedy przybity do krzyża, przebacza.

 

Tam widzimy oblicze Bożego miłosierdzia. Nie lękajmy się, pozwólmy aby nas objęło w uścisku miłosierdzie Boga, który na nas czeka i wszystko przebacza! Nie ma nic słodszego od Jego miłosierdzia! Pozwólmy, aby Bóg okazał nam swoją serdeczną miłość! Bóg jest niezmiernie dobry i wszystko przebacza!

 

Niech za wstawiennictwem Maryi Niepokalanej miłosierdzie weźmie we władanie nasze serca i przemieni ​​całe nasze życie.

 

*  *  *

 

Po modlitwie “Anioł Pański” i udzieleniu apostolskiego błogosławieństwa Ojciec Święty pozdrowił też włoską Akcję Katolicką oraz przypomniał, że po południu uda się na plac Hiszpański, gdzie pomodli się u stóp kolumny Niepokalanej Matki Bożej.

 

Zapowiedział też, że nawiedzi bazylikę Santa Maria Maggiore, gdzie Matce Miłosierdzia powierzy całą ludzkość, a w sposób szczególny Wieczne Miasto. Franciszek przypomniał, że w uroczystości otwarcia Drzwi Świętych wziął udział Papież-Senior Benedykt XVI. Poprosił wiernych o wyrażenie wdzięczności jego poprzednikowi na Stolicy Piotrowej za tę obecność. Wierni burzą oklasków przyjęli tę propozycję. Na zakończenie życzył wiernym owocnego przeżycia Jubileuszowego Roku Miłosierdzia.

http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/dokumenty/aniolpanski/art,96,franciszek-o-maryi-i-egoizmie.html?utm_source=deon&utm_medium=link_artykul

***********************

Czy Bóg spełnia noworoczne życzenia?

Noworoczne życzenia to znana tradycja. Czy powinniśmy się do nich przywiązywać i czekać na ich spełnienie? W Nowy Rok odpowiada ks. Tomáš Halík.

 

“Nadano Mu imię Jezus” — słyszeliśmy na zakończenie dzisiejszej Ewangelii. I w tym imieniu, w imieniu naszego Pana, które znaczy: “Bóg zbawia”, przekraczamy dziś próg nowego tysiąclecia, trzeciego tysiąclecia obecności wiary chrześcijańskiej w ludzkich dziejach.

 

Z pewnością wielu dziś zadaje sobie pytanie, na które nikt z nas nie zna odpowiedzi — co ją czeka i jaki kształt będzie miała wiara w Jezusa Chrystusa w tym nowym milenium. Chrystus dał swemu Kościołowi zapewnienie, że “bramy piekielne go nie przemogą”; to jednak niczego jeszcze nie mówi o tym, czemu i w jaki sposób wspólnota wierzących będzie musiała stawić czoło i czy zewnętrzny kształt Kościoła oraz wewnętrzne drogi rozumienia treści wiary będą się dramatycznie zmieniać, podobnie — a może nawet w jeszcze większym stopniu — jak to było przy okazji radykalnych zmian w Kościele oraz w pojmowaniu Kościoła na przestrzeni tysiąclecia, które przed kilkoma godzinami właśnie dobiegło końca.

 

“Skarbiec, z którego mądry gospodarz wybiera rzeczy nowe i stare” — przypomnijmy sobie przypowieść Jezusa o królestwie Bożym — nie jest zamkniętą i opieczętowaną, raz na zawsze sklasyfikowaną i martwą kolekcją muzealną. Jest raczej “żywym fundamentem”, na który dzięki dynamicznemu działaniu Ducha Świętego wpływają codziennie nowe wartości, rozdawane nam szczodrze przez Boga. Należą do nich również znaki czasu, owe zdarzenia “wewnętrzne i zewnętrzne” — czyli to, co dzieje się zarówno w przestrzeni publicznej, rzec by można, na ruchliwych ulicach dziejów, jak i to, co dojrzewa w myślach i sercach ludzi nam współczesnych. Za pośrednictwem tych znaków Bóg pozwala ludziom, którzy “mają uszy do słuchania”, uświadomić sobie Jego obecność wśród nas.

 

Tak, Bóg, w którego wierzymy, nie jest Bogiem nowożytnych deistów, Zegarmistrzem, który zakończył swoją pracę wraz ze stworzeniem świata i teraz już w niego nie ingeruje. W świetle Pisma Świętego i dynamicznej myśli hebrajskiej — biblijnej i po-biblijnej — jest zawsze suwerennym Panem dziejów, niepodlegającym jakiemuś ślepemu antycznemu losowi, który z obojętnością włada bogami i ludźmi. Niespodziewanie zjawia się i skrywa swoje oblicze, nie pozwalając człowiekowi zasnąć w jego zadufaniu ani utonąć w beznadziei, “budzi ucho uczniów” — jak czytamy u proroków, a czasem prowadzi swój lud przez pustynię, głównie po to, “aby tam przemówić do jego serca”.

 

“Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” — czytamy w dzisiejszej Ewangelii. Ale do tego jeszcze powrócimy. Teraz nadszedł czas, abym wypowiedział pierwsze noworoczne życzenie. Moje pierwsze życzenie w pierwszym dniu nowego milenium brzmi następująco: abyśmy umieli słuchać i rozumieć, abyśmy w wydarzeniach, które nadejdą — jakiekolwiek by one były, a wy dobrze wiecie, że nie mamy powodów do przesadnego optymizmu — potrafili rozpoznać znaki czasu, wezwania, rady, zachęty i przestrogi naszego Pana. Moje życzenie — i chyba was to nie zaskakuje — zawiera paradoks: życzmy sobie, by nasze własne życzenia nie były na tyle głośne w swej niedorzecznej natarczywości, żebyśmy z ich powodu mieli nie usłyszeć, czego życzy sobie od nas Bóg.

 

Życzmy sobie, żebyśmy zbytnio nie przywiązywali się do naszych życzeń, ponieważ one — jak dobrze o tym wiedział stary, mądry Freud — przeważnie rodzą iluzje. Być może jedną z rzeczy, za którą rzeczywiście możemy być wdzięczni dziś już minionemu stuleciu, jest to, że wyleczyło nas definitywnie — aczkolwiek za cenę krwi i cierpienia — z wielu iluzji, utopii i ideologii, jakie zagnieździły się w ludzkich umysłach epoki nowożytnej. Należało do nich na przykład aroganckie przekonanie, że postęp nauki i techniki automatycznie, jakąś siłą bezwładu, poprowadzi nas w świetlaną przyszłość. Drugim, równie hardym i naiwnym przejawem nadmiernie wygórowanej samooceny była próba wzięcia w całkowite władanie przez człowieka przyrody i historii, a także własnego losu oraz losu innych ludzi. “Rozkażmy deszczowi, wiatrowi, kiedy mają padać i wiać” — takich pieśni uczono nas w komunistycznej szkole.

 

Dobrze się składa, że w Nowy Rok, ale równocześnie w nowe stulecie i tysiąclecie, wkraczamy akurat w święto Matki Bożej, Maryi Panny. Kilka ostatnich stuleci wypełnionych było przeważnie “męskimi” próbami projektowania, planowania, przekształcania — za pomocą siły zewnętrznej — aż po owe harde iluzje, o których powiedzieliśmy przed chwilą. Być może dla przywrócenia kosmicznego, dziejowego, ale i naszego wewnętrznego ładu przydałoby się, aby ta nowa epoka była bardziej “kobieca” — abyśmy każdemu wydarzeniu pozwalali raczej, by ono przychodziło do nas, i starali się wcześniej wczuwać w otaczający nas świat oraz w świat innych ludzi; rozumieć go — tak, “rozumieć sercem”, nie zaś pochopnie nim manipulować wedle własnych wyobrażeń.

 

“Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” — czytaliśmy dzisiaj w Ewangelii świętego Łukasza. Zwrot “wszystkie te sprawy” w czeskim przekładzie jest przejawem wahania się tłumacza między wyrażeniami “te słowa” i “te wydarzenia”, ponieważ w języku hebrajskim, a także w łacinie można dla obu pojęć użyć tego samego wyrazu, nie mówiąc o znaczeniowej pojemności greckiego słowa logos. Moglibyśmy powiedzieć, że w zachowującym i rozważającym sercu wydarzenia stają się słowem. Nie są to już brutafacta — dziś powiedzielibyśmy pewnie “twarde dane” — nie są to nawet “rzeczy zewnętrzne”, które się po prostu wydarzyły i nic nie można w nich zmienić ani niczego do nich dodać; nie są to także fakty, stojące przed nami z bezwzględnie chłodną jednoznacznością. Zwrot “w sercu” zawiera bowiem ogromną skalę znaczeń tego, co się dzieje — a serce jest miejscem, gdzie o tym wszystkim możemy prowadzić dialog z Bogiem, ponieważ On prześwietla powierzchnię każdego wydarzenia znaczeniową głębią. On z “faktów” wydarzenia tworzy słowa, które mają sens.

 

Chciałbym mocno podkreślić, że mówimy tu o sercu w biblijnym, a nie romantyczno-sentymentalnym znaczeniu. Byłoby wielkim uproszczeniem, gdybyście użytą przeze mnie metaforę serca wyobrażali sobie jako “siedlisko uczuć”, a moje słowa rozumieli jako wezwanie do zastępowania refleksji swobodnym przepływem emocji. W Biblii “serce” nie oznacza

“uczuć”, lecz ową głębię człowieka, “przepaść”, na której dno nie jest w stanie dotrzeć nawet promyk rozumu, aczkolwiek rozum jest wspaniałym darem Bożym i nieodzownym doradcą ludzkich decyzji i czynów. A jednak według Biblii ludzkie serce jest głębią, która nie ma dna — dlatego sięga “serca Bożego”. “Głębia przyzywa głębię” — przy tych słowach psalmu zawsze myślę o owym tajemniczym związku człowieka z Bogiem — o którym tyle powiedzieli, a jeszcze więcej milczeli — ludzie o doświadczeniu mistycznym. Jeśli we współczesnej myśli coś w przybliżeniu odpowiada biblijnemu obrazowi serca — a jednocześnie Augustynowemu pojmowaniu pamięci (memoria) — jest to najprawdopodobniej podświadomość, o której mówi psychologia głębi.

 

Wiele razy radziłem wam, abyście prawd wiary, które na pierwszy rzut oka wydają się niezrozumiałe i trudne do przyjęcia, nie odrzucali pochopnie, ale “złożyli je w sercu”. Tam wiodą one swój żywot, dojrzewają, karmią się doświadczeniami naszych dni i lat, rosną jak owoc, który matka chowa “pod sercem”, w miejscu nieprzypadkowo nazywanym niegdyś “żywotem”. Jeśli usłyszycie z moich ust Pascalowską myśl, że “wiara jest sprawą serca”, pamiętajcie, że nie chcę przez to powiedzieć, iż jest to (jedynie) sprawa uczuć, ale przede wszystkim sprawa ludzkiej głębi.

 

A zatem drugie życzenie, podobne do pierwszego: nie tylko prawdom wiary, lecz także wydarzeniom, którymi zaskoczy nas nowe stulecie — a nie wątpię, że będzie ich sporo — pozwólmy najpierw, jak uczyniła to Maryja, zstąpić w głąb, “rozważajmy je w sercu”, aby we właściwym czasie mogły stać się dla nas słowem Bożym.

 

Wiem, że muszą być trzy noworoczne życzenia. Kiedy poproszono mnie niedawno, żebym zwięźle wyraził jakieś pozytywne, budzące nadzieję doświadczenie ludzkości na progu trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa, odpowiedziałem wprost: to, że wciąż jeszcze tutaj jesteśmy. W ciągu stulecia, które skończyło się przed paroma godzinami, ludzkość po raz pierwszy w swej historii dostała do ręki narzędzia, za pomocą których mogła całkowicie zniszczyć życie na tej planecie. A jednak nie wyniszczyliśmy się mimo wszystko. Istniejemy i przed nami otwiera się brama nowej przyszłości.

 

To prawda, w nowe tysiąclecie wkraczamy na podminowanym gruncie; mnóstwo wielkich problemów i pytań bez odpowiedzi z poprzedniego wieku przenosimy ze sobą. Na próżno oczekiwalibyśmy dziś optymistycznych przemówień, na wzór tych, którymi wielki liberalny teolog protestancki Adolf Harnack dokładnie sto lat temu witał nadchodzący wiek dwudziesty jako epokę ostatecznej syntezy nauki, wiary i humanitaryzmu. Ale, moi drodzy, mimo niepokojów, obaw i trosk — wciąż jeszcze tutaj jesteśmy. Nasza historia trwa. Więc moje trzecie życzenie brzmi następująco: faktu, że ży -jemy, nie traktujmy jako banału. Przyjmijmy go z wdzięcznością i odpowiedzialnością — jako dar i posłannictwo. Amen.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2184,czy-bog-spelnia-noworoczne-zyczenia.html

******************

Ks. Halík: Jak odnaleźć w sobie Maryję?

Czy Bóg interesuje się tym, jak bardzo jesteśmy pobożni, moralni, sprytni, ascetyczni i zdyscyplinowani? Czy chce raczej wiedzieć, jak bardzo jesteśmy otwarci na Jego Słowo i Jego wolę? – o Maryi i o otwarciu na Słowo Boga pisze ks. Tomáš Halík.

Ósmego grudnia, na początku drugiego tygodnia Adwentu, obchodzimy jedno z dwóch największych świąt maryjnych w roku; do niedawna noszące tradycyjną nazwę “Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny”. Sam termin “Niepokalane Poczęcie” wielu ludzi wokół doprowadza do najwyższej irytacji.
“Wszystko w tym chrześcijaństwie mogłabym przyjąć, tylko tego Niepokalanego Poczęcia nie mogę przełknąć!” – ileż to razy słyszeliśmy już coś podobnego. Jest to więc jeszcze jeden powód, aby spokojnie się zastanowić nad tą prawdą wiary katolickiej, którą dopiero w dziewiętnastym wieku uznano za dogmat.
Kiedy byłem młodym, zapalonym konwertytą, do moich ulubionych zabaw intelektualnych należały spory religijne – dlatego zawsze cieszyło mnie, gdy słyszałem, jak ktoś w podobny sposób podważał dogmat o Niepokalanym Poczęciu. Było dla mnie oczywiste, że przy następnym ruchu szybko i łatwo dam mojemu przeciwnikowi mata.

 

Nietrudno bowiem udowodnić takim ludziom, że w ogóle nie wiedzą, o czym mówią: mylą oni bowiem zazwyczaj dogmat o Niepokalanym Poczęciu z zupełnie inną prawdą wiary, a mianowicie o dziewictwie Maryi i narodzinach Bożego Syna z Dziewicy. Są to jednak dwie całkowicie różne sprawy.
Niepokalane Poczęcie nie irytuje ludzi dlatego, że jest to nauczanie “nienaukowe” – czyli mówiąc dokładnie, nie można go zaliczyć do pozytywistycznej wizji świata, domagającej się potwierdzenia w nowożytnych naukach przyrodniczych. Z tą scjentystyczną wizją świata, stanowiącą pozostałość po dziewiętnastym stuleciu, nie zgadza się zresztą, mówiąc szczerze, absolutna większość prawd wiary – i nie ma nic bardziej żałosnego niż teologiczne próby przykrawania wiary do wymogów tego rodzaju “naukowości”.

 

Trzeba jednak dodać, że nade wszystko nie mieści się w niej pełnia i wielowymiarowość życia jako takiego, włącznie z tym, co wydarzyło się już w nauce w ostatnim stuleciu. Do nauki trzeba mieć szacunek, ale ten tak zwany naukowy obraz świata, na który przysięgę składały stary pozytywizm i marksizm, dziś już nawet nie zasługuje na poważną polemikę.

 

Główna przyczyna oporu wobec samej idei Niepokalanego Poczęcia ma jednak charakter bardziej emocjonalny niż racjonalny, a jej korzenie tkwią w przypuszczeniu, że nauczanie to w jakiś sposób pomniejsza ludzką seksualność; co jest wręcz niewybaczalne, ponieważ seksualność od czasów “rewolucji seksualnej” lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku stała się jedną ze świętych krów naszej cywilizacji.

 

Jeden z przenikliwych analityków społeczeństwa postmodernistycznego – wydaje mi się, że Lipovetsky – zauważa dowcipnie, iż we współczesnej kulturze seksualność jest wszędzie – z wyjątkiem samej seksualności; jej skomercjalizowanie wydrążyło ją i zbanalizowało. A przecież nauka o Niepokalanym Poczęciu nie ma nic wspólnego z seksualnością, dziewiczym narodzeniem i poczęciem Jezusa.

 

To nauczanie dotyczy wyłącznie roli Maryi w dziejach zbawienia: mówi ono, że Maryi, ze względu na Jej posłannictwo bycia Matką odkupiciela, oszczędzona została “egzystencjalna blizna”, jaką dotknięte jest człowieczeństwo każdego człowieka na skutek upadku Adama. Dlatego dziś, aby wyjaśnić wszelkie nieporozumienia, to właśnie święto maryjne nazywane bywa “Świętem uchronienia Panny Maryi od grzechu pierworodnego” – co jest wprawdzie teologicznie poprawne, ale brzmi trochę chropowato.
*  *  *
Dziś podczas liturgii śpiewana jest przepiękna gregoriańska antyfona: Tota pulchra es, Maria – “Cała piękna jesteś, Maryjo”. Gdy słucham tej pieśni, to myślę, że uroczystość Niepokalanego Poczęcia mogłaby bez przeszkód stać się świętem feministek. Nie mogę się bowiem oprzeć wrażeniu, że psychologicznym źródłem tego właśnie dogmatu wiary jest przekonanie, iż skoro Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę, to owo nienaruszone, doskonałe człowieczeństwo chcemy widzieć nie tylko w jego męskiej wersji, w Jezusie, ale i wersji żeńskiej – czyli w Jego Matce.

 

Rozumiem, że może to stwarzać pewne problemy tym, którzy bardzo sztywno trwają przy chrystocentrycznym charakterze naszej wiary, jak na przykład nasi ewangeliccy bracia i siostry, natomiast feministki i feminiści, na odwrót, mogliby wykazać w tym względzie pełne zrozumienie…

 

Jeśli o Janie Chrzcicielu powiedziano w Piśmie, że Bóg go uświęcił już w łonie matki, to maryjna pobożność spieszy z twierdzeniem, że Maryja jest jeszcze ważniejsza, że została uświęcona jeszcze “wcześniej”, na samym początku, w chwili poczęcia przez swoich rodziców. Dlatego jest tam mowa o “poczęciu”, choć Kościołowi nigdy nie przyszło na myśl, by twierdzić, że Maryja została poczęta inaczej niż pozostali ludzie.

 

Głosi on raczej, że Maryja jest w pełni “Boża” całym swoim jestestwem i całym swoim życiem, “od początku do końca” – a więc na przykład nie na podstawie jakiejś dramatycznej konwersji, jak ukazują to żywoty “świętych z grzeszników”. Ten dogmat stwierdza, że jeśli patrzymy na Maryję, widzimy nienaruszony obraz kobiecości; widzimy kobietę taką, jaka była w Bożych planach. Na przykładzie wielu kobiet możemy obserwować, co z sobą – z większym lub mniejszym powodzeniem – zrobiły wedle własnych gustów czy wedle gustów swojej epoki lub swego środowiska.
*  *  *
Zechciejmy dziś jeszcze przez chwilę pomedytować w ciszy na temat pobożności maryjnej. W uroczej książce pewnego znanego biologa przeczytałem taką oto refleksję: gdyby nasza planeta miała się spotkać z jakąś pozaziemską cywilizacją, jakby to było pięknie i dobrze, gdybyśmy jako pierwszy sygnał wysłali muzykę Bacha, ponieważ muzyka ta jest z pewnością czymś najwspanialszym i najwznioślejszym, co na tej planecie w ciągu całych jej dziejów zostało stworzone przez ludzkiego ducha.

 

Byłaby więc ta muzyka czymś, co mogłoby owe nieznane istoty od razu do nas przekonać i czym moglibyśmy się wobec nich pochlubić. Przyszedł mi do głowy jeszcze jeden szalony pomysł: gdybyśmy się teraz dowiedzieli, że nasze dzieje dobiegają już końca, to co lub kogo wybralibyśmy, aby w naszym imieniu wyszedł na spotkanie Sędziego świata?

 

Kiedy Pan zechciał sam przemówić do ludzkości i posłać w na- sze dzieje swoje Słowo, znalazł na naszej planecie jedno miejsce, do którego mógł wejść: a miejscem tym była Maryja, niepozorna dziewczyna z galilejskiej wioski. Prastary hymn chrześcijański Te Deum głosi dosłownie: Non horruisti Virginis uterum – “Nie wzgardziłeś Panny łonem”.

 

Nie powinniśmy jednak mylić Bożego odezwania się do Maryi, o którym czytamy w dzisiejszej ewangelii, z zalotami bogów olimpijskich do pięknych ziemianek. Bóg wybrał Maryję, aby stała się Matką odkupiciela rodzaju ludzkiego, błogosławioną między niewiastami, z powodu Jej wiary; jest błogosławiona, ponieważ uwierzyła, że u Boga nie ma nic niemożliwego.

 

Szukając, którędy by mógł do nas wejść, Pan znalazł Jej otwarte serce. A kiedy chce przemówić do nas, do każdego z nas – choćby w tym nadchodzącym czasie Bożego Narodzenia – to być może szuka właśnie owego maryjnego punktu w naszym życiu. Być może nie interesuje Go, jak bardzo jesteśmy pobożni, moralni, sprytni, ascetyczni i zdyscyplinowani – chce raczej wiedzieć, jak bardzo jesteśmy otwarci, otwarci na Jego Słowo i Jego wolę. otwartość ta jest prawdopodobnie “Archimedesowym punktem oparcia”, który trzeba odnaleźć, aby rzeczy w nas i wokół nas ruszyły w końcu ku dobremu.
Brama, przez którą wchodzi Pan, jest bramą Maryjnego FIAT, “stań się” – “Niech mi się stanie według Słowa Twego!”. U początków dzieła stworzenia znajduje się Boże FIAT – Niech się stanie! Niech się stanie światłość! Niech się stanie ziemia! Niech się staną słońce i gwiazdy! To mocne Boże słowo wyraża Jego władczą i stwórczą potęgę, powołuje rzeczy z niebytu do bytu – tak było na początku.

 

Potem, gdy Pan rozpoczyna swoje drugie dzieło, dzieło naszego odkupienia, przez które dziełu stworzenia dopiero nadaje ostateczną głębię i sens, również na początku stoi FIAT – będące ludzką odpowiedzią na Boże wezwanie. Słowo wiary Maryi: Fiat mihi secundum verbum Tuum – “Niech mi się stanie według słowa Twego”. owo “stań się” wypowiada Maryja całym swoim jestestwem.

 

Owszem, także prorocy przyjmowali Boże słowo – jednak Maryja przyjmuje je, by tak rzec, w sposób bardziej egzystencjalny, bardziej intymny, do swego serca i do swego łona. Wie, że natychmiast znajdzie się w niezwykle ryzykownej sytuacji, gdyż zwrócą się na nią oczy całego Nazaretu. Nazaret nie jest tylko jakimś miłym, idyllicznym miasteczkiem, Nazaret jest pełen tych samych podejrzliwych ludzi, którzy potem wypędzą Jej syna. To oni będą na Nią patrzeć: “Co się z nią dzieje? Skąd to dziecko? Kto się za tym kryje?”. A Maryja gotowa jest to wszystko przyjąć i zaryzykować, oddaje się całkowicie Bogu do dyspozycji.
Maryja jest uosobieniem trzech wielkich cnót, które z tradycji Kościoła znamy jako trzy śluby zakonne, ale ich wartość jest niepomiernie szersza i bardziej uniwersalna: czystość, ubóstwo, posłuszeństwo. C z y s t o ś ć – to całkowitość, całkowitość Jej decyzji: ze wszystkim, czym jest, oddaje się do dyspozycji.

 

Podobnie ma się rzecz z ubóstwem: jest to wyzucie się z wszelkiego samozabezpieczenia. A także – z posłuszeństwem: uważnie wsłuchuje się w Bożą wolę i na nią odpowiada, jest ciszą, w której może zabrzmieć mocne słowo Boże.
Czystość, ubóstwo i posłuszeństwo – podobnie jak wiara, nadzieja i miłość oraz podobnie jak osiem błogosławieństw – nie są właściwie odmiennymi i oddzielnymi wartościami; są raczej różnymi aspektami tej samej postawy życiowej. Pismo Święte ustami Elżbiety wielbi Maryję jako błogosławioną, która u w i e r z y ł a – jako bohaterkę wiary.

 

Wystarczy wsłuchać się w Jej Magnificat, hymn, którym Maryja w drugim rozdziale ewangelii Łukasza odpowiada na słowa Elżbiety. W tym prawdziwie heroicznym – powiedzielibyśmy “rewolucyjnym”, gdyby to słowo nie było tak bardzo zbanalizowane – hymnie, sławiącym Boga niczym bohatera wojennego i mściciela uciśnionych, “który strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych, głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia”, możemy rozpoznać duchowość podobną raczej do tej, jaką przedstawia prorokini Deborah i inne dzielne kobiety Izraela, aniżeli owa cukierkowata panienka, jaką uczyniła z Maryi sentymentalna pobożność baroku czy wieku dziewiętnastego.

 

A skoro powiedzieliśmy to wszystko o Maryi i maryjnej duchowości, to pozostaje jeszcze jedno wezwanie: szukajmy “maryjnego punktu” w naszym życiu – owych otwartych drzwiczek, przez które może przyjść do nas Bóg i Jego Słowo. Anioł Ślązak, subtelny mistyk i poeta, napisał piękne i głębokie słowa: “Maryją stać się muszę i Boga rodzić ze mnie”. Prośmy więc, abyśmy mieli w sobie tyle oddania, czystości i posłuszeństwa, tyle odwagi i wiary, by tak jak Maryja otworzyć bramy Temu, który przychodzi. Amen.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2676,ks-halk-jak-odnalezc-w-sobie-maryje.html

***********************

6 porad na Nowy Rok dla każdego chrześcijanina

Blogi
(fot. shutterstock.com)

Nowy Rok, a więc już zaczynamy postanawiać: “Zrzucę kilka kilogramów”, “Będę biegać”… Życzę Ci tego z całego serca, ale doświadczenie mówi mi, że niewielu z nas się to uda – przeczytaj 6 porad psychologa na Nowy Rok.

 

Nowy Rok już za chwilę, więc w głowie tysiące myśli w kluczu: “Jak to zrobić, by ten rok naprawdę był lepszy?”. Cóż, niestety nie mam dla Was i dla samej siebie złotego rozwiązania – bo takie po prostu nie istnieje.

 

Niemniej jednak ostatni rok dał mi niezmiernie dużo praktycznej mądrości, którą chciałabym się z Wami podzielić. Wiem, że mówiłam, że psychologowie nie są od dawania rad. Ale co mi tam – raz do roku mogę zaszaleć.

 

Poniżej całkowicie subiektywna lista noworocznych porad – prosto z głowy, serca i osobistego doświadczenia psychologa chrześcijańskiego!

 

     1. Zamiast postanawiać – módl się

 

Nowy Rok, a więc już zaczynamy postanawiać: “Zrzucę kilka kilogramów”, “Będę biegać”, “Przeczytam tę górę książek piętrzącą się przy łóżku”, “Będę częściej wychodzić, by w końcu kogoś poznać”.

 

Życzę Ci tego z całego serca, ale doświadczenie mówi mi, że niewielu z nas się to uda. Zamiast tego proponuję Ci postanowić sobie tylko jedną rzecz: “W tym roku wejdę z Bogiem w bliższą relację”. Zobaczysz, jak dzięki temu, mocą Jego łaski, Twoje życie zacznie się konsekwentnie zmieniać – nagle okaże się, że już nie musisz się zmuszać do dbania o siebie, bo Tata objawi Ci, ile dla Niego znaczy Twoje ciało i w konsekwencji po prostu sam zechcesz o nie zadbać; poczujesz, jak bardzo pragniesz się rozwijać, bo przecież Bóg ma dla Ciebie dobry plan, z którym chcesz współpracować; doświadczysz tak uzdrawiającej i przemieniającej miłości, że ludzie sami będą się do Ciebie garnąć i nagle otoczy Cię wianuszek kobiet/mężczyzn chętnych na poznanie Cię bliżej.

 

Zrób tylko tę jedną rzecz – módl się. Efekt gwarantowany i przepieczętowany własnym doświadczeniem!

 

     2. Zamiast upominać się o miłość – daj miłość

 

To chyba najbardziej delikatne i bolesne miejsce w nas – pragnienie, by ktoś nas kochał. W tym roku doświadczyłam czegoś wspaniałego – Bóg objawił mi, że miłości doświadcza się nie tylko poprzez branie/otrzymywanie jej, ale również, a może przede wszystkim, przez jej dawanie.

 

Moje lęki i kompleksy zostały w niesamowity sposób uleczone przez to, że odważyłam się na przekroczenie bariery bliskości i wejście z drugim człowiekiem w relację, w której mogłam mu umywać stopy. Choć sama wtedy potrzebowałam miłości, nie zostałam w tym egocentrycznym miejscu, lecz wyszłam do potrzebujących mnie ludzi. To przemieniło moją i ich rzeczywistość.

 

     3. Zrób porządek

 

Złe nawyki, bałagan w mieszkaniu, nieuporządkowane relacje – skąd ja to znam! Bóg się za to porządnie zabrał w tym roku… i wiecie co? To nie tylko jest tak, że porządek w życiu pokazuje, że ktoś ma porządek w duszy. To też jest tak, że porządek w życiu motywuje do robienia porządku w duszy!

 

Dlatego jak tylko przestaję ogarniać, myśli mi hałasują, życie mi się wymyka z rąk – od razu robię porządek, gdzie tylko się da (zarówno materialnie, np. odkurzanie czy zmywanie góry naczyń, jak i duchowo, np. spowiedź). Kiedy to zrobię, od razu pojawia się miejsce dla Ducha Świętego, który wlewa we mnie nowe, lepsze myśli. A więc – zrób porządek!

 

     4. Myśl jak Bóg

 

Przerażające są nasze myśli o nas samych. Te ponure, smutne, brutalne i odarte z miłosierdzia konstrukcje – że nie umiemy, nie nadajemy się, nie jesteśmy godni. Że nic nam nie wyjdzie, że wciąż to samo. Że nie warto nam poświęcać uwagi lub że przepraszam, że żyję, bo nie zasługuję na to. Ja myślę, że Jezus by się w grobie przewracał z tego powodu (gdyby tylko jeszcze w nim leżał).

 

Jako dziecko Boże naprawdę musisz powiedzieć temu STOP! Zmiana myślenia nie dokonuje się przy użyciu magicznej różdżki, ale wymaga od nas odwagi, konsekwencji i dyscypliny w poznawaniu tego, co myśli o nas Bóg. Czy zdajesz sobie sprawę, że Bóg myśli o Tobie w samych superlatywach? Weź Pismo Święte i poczytaj, jaki jesteś piękny, mądry, godny i ukochany! Im więcej będziesz tego chłonąć, tym bardziej uzdrawiane będzie Twoje poczucie własnej wartości. Zacznij myśleć o sobie tak, jak Bóg o Tobie myśli, a wszystko zmieni się na lepsze.

 

     5. Dziękuj, uwielbiaj, bądź wdzięczny

 

No i najważniejsze – dziękuj za wszystko! Zaraz, zaraz… za wszystko? Nawet za te złe rzeczy? Tak, właśnie tak! Logika Boża jest niezwykła – On ze zła wyciąga dobro! Dziękując za złe rzeczy (nie w takim sensie, że On je zesłał czy jest ich przyczyną, ale w tym sensie, że każde doświadczenie może wyjść Ci na korzyść dzięki Jego mocy) otwierasz się na nieskończone błogosławieństwo! Wiem to z własnego doświadczenia – dziękowałam już za śmierć mojego Taty nie raz (szalone, głupie, co nie?), a teraz widzę, jak wiele dobra Bóg z tego wyciągnął.

 

Bądź uczciwy i zobacz, ile dobra Cię w życiu spotkało. Przestań wybrzydzać i być nadmiernie roszczeniowym. Najprostsze dary są najpiękniejsze – żyjesz, jesteś zdrowy, masz przyjaciół, masz co jeść, masz pracę… można by długo wymieniać. Ale bodaj największy powód do dziękowania to ten, że masz wiarę. Naprawdę niewielu ludzi na świecie ma ten przywilej! Uciesz się tym, że Bóg dał Ci łaskę wiary, że Cię wybrał i że chce Cię użyć.

 

I w końcu – zobacz, jak piękny jest Bóg! Uwielbienie Boga naprawdę uzdrawia serce. Jeśli wątpisz, zachęcam Cię, byś zrobił eksperyment: przez 30 dni codziennie poświęć 15 minut na uwielbianie Boga w tym, jaki Jest (jeśli nie wiesz, jaki Jest, polecam Ci czytanie Psalmów dziękczynnych) – szybko zobaczysz, że Twoje życie zacznie się zmieniać w niepojęty dla Ciebie sposób!

 

     6. Proś o więcej – bo jest więcej!

 

Bóg jest nieskończenie dobry i ma dla Ciebie wciąż więcej. Jeśli myślisz, że Twoim jedynym celem jest mieć dobre i szczęśliwe życie oraz spokojną śmierć, to jesteś w wielkim błędzie. Możesz żyć tak, że Twoje życie będzie czymś znacznie więcej, niż się spodziewasz czy oczekujesz. Możesz każdego dnia doświadczać realnych cudów, co więcej – cuda mogą dziać się przez Twoje ręce. A gdy poznasz Boga, zrozumiesz, że spokojna śmierć to za mało na Twoje standardy – będziesz chciał pójść za Nim w ogień!

 

Więc nie zabiegaj o to, by utrzymać to, co udało Ci się osiągnąć, nie pielęgnuj nadmiernie tego, co dostałeś od Boga, w lęku, że za chwilę to utracisz. Bóg ma więcej każdego dnia i z całą pewnością ma więcej w tym nadchodzącym Nowym Roku – proś o to odważnie!

 

Dobry Tato, jesteś nieskończenie Piękny, Dobry i Wierny. Dziękujemy Ci za ten rok. Daj nam wszystkim jeszcze więcej – bo bez Ciebie nie możemy nic uczynić!

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2230,6-porad-na-nowy-rok-dla-kazdego-chrzescijanina.html

*********************

Odcienie kłamstwa

Zwyczajnie kłamstwo ma wymiar grzechu powszedniego. Może stać się jednak poważnym wykroczeniem, gdy uderza w miłość bliźniego i narusza porządek sprawiedliwości.

 

Każde kłamstwo jest zaprzeczeniem miłości. Jezus przypomina, że jest taktyką szatańską: Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa (J 8, 44). Kłamstwo według świętego Augustyna polega na mówieniu nieprawdy z intencją oszukania. Ten wybitny ojciec Kościoła, doktor łaski, pisze: Nie każdy, kto mówi nieprawdę, kłamie, jeżeli wierzy lub uważa, że jest prawdą to, co mówi […]. Kłamie ten, kto myśli jedną rzecz, a oświadcza słowami lub przy pomocy jakiegokolwiek innego sposobu komunikowania coś zupełnie innego. Z tego powodu mówi się, że kto kłamie, ma podwójne serce, to znaczy podwójne myślenie. Kłamstwo godzi w godność człowieka, narusza jego dobre imię, rani, dzieli, wprowadza zamęt, narusza właściwe relacje międzyludzkie (małżeńskie, rodzinne, przyjacielskie, wspólnotowe, zawodowe), niszczy tkankę relacji społecznych (KKK, 2486). Uderza w zasady sprawiedliwości i ludzkie prawa. Kłamstwo narusza również relacje z Bogiem. Zakłóca czystość i przejrzystość miłości, podważa zaufanie i wiarę. Jest daremną próbą oszukania Tego, który jest najgłębszą prawdą. Kłamstwo uderza wreszcie w samego człowieka żyjącego w nim. Kumuluje się wokół jego duszy niczym warstwa brudu, powodując wewnętrzne skrzywienie (por. A. Grün). Stopniowo zatraca czystość i przejrzystość wewnętrzną. Prowadzi do ogólnej postawy zakłamania. Waga kłamstwa jest tak wielka, że Alessandro Pronzato wysunął nawet tezę, że chrześcijanin staje się godny respektu nie przez jedną Mszę świętą więcej, ale przez jedno kłamstwo mniej.

 

Kłamstwo ma wiele odcieni i motywacji. Różna jest także odpowiedzialność za nie. Ciężar kłamstwa zależy od wielkości prawdy, którą zniekształca, i intencji kłamiącego. Zależy również od wielkości krzywd, które są jego skutkiem. Zwyczajnie kłamstwo ma wymiar grzechu powszedniego. Może stać się jednak poważnym wykroczeniem, gdy uderza w miłość bliźniego i narusza porządek sprawiedliwości. W takim przypadku nie wystarczy wyznanie grzechów w konfesjonale. Istnieje jeszcze moralny obowiązek naprawienia krzywdy w sposób publiczny bądź prywatny.

 

Kłamstwo narusza prawo człowieka do dobrego imienia. Święty Ignacy Loyola w swoich instrukcjach dla jezuitów udających się na misje kładł duży nacisk na umiejętność dostrzegania dobra w drugim człowieku i pozytywnej interpretacji jego słów i zachowań. Podobne wskazówki zawarł w Ćwiczeniach duchownych: Każdy dobry chrześcijanin powinien chętniej ocalić zdanie bliźniego niż je potępić. A jeżeli nie może go uratować, to pyta, jak on je rozumie, a jeżeli rozumie źle, poprawia go z miłością. Jeżeli to nie wystarczy, poszukuje odpowiednich sposobów, żeby tamten dobrze je zrozumiał i ocalił samego siebie (Ćd, 22). Zawsze należy pamiętać o zasadzie: chwalić publicznie, ganić prywatnie (L. Knabit).

 

Do grzechów, które najmocniej zniesławiają innych, należą: pochopne osądy i niesprawiedliwe krytyki, obmowy, oszczerstwa i krzywoprzysięstwa. Są to grzechy języka najczęściej pojawiające się w konfesjonale. Krytyki i osądy są dzisiaj niemal na porządku dziennym. Człowiek bywa oceniany i szufladkowany już od pierwszego spotkania, a nawet wejrzenia. Etykietki naklejane w szkole, a nawet we wczesnym dzieciństwie towarzyszą człowiekowi nieraz do końca życia, a zdarza się, że są źródłem cierpienia i zranień przez długie lata. Małe przejęzyczenie lub błąd może stać się niesprawiedliwym kryterium oceny całego człowieka.

 

Obmowa polega na ujawnianiu nieznanych wad i słabości bliźnich, które go zniesławiają. Obmowa zawsze pozostanie złem, gdyż rani i degraduje bliźnich. Samo ujawnienie – bez racjonalnego powodu – zła w życiu bliźniego jest krzywdą bowiem ukazuje go jednostronnie. Często wady i grzechy drugiego są wyolbrzymiane, spełnione dobro pomniejszane. Bywa, że dobro jest przewrotnie interpretowane, posądza się drugiego o złe intencje (uczynił to dla pieniędzy, sławy). Przy obmowie przemilcza się dobro lub pomniejsza pochwałę, by człowieka, o którym się mówi, skompromitować (J. Szkodoń). Niektórzy ludzie stali się specjalistami od wyciągania na światło dzienne cudzych błędów, nie zauważając przy tym własnych. Nie potrafią nikogo docenić, pochwalić, pozytywnie zmotywować. Nie widzą i nie chcą widzieć najmniejszego ziarna dobra. Jeżeli już muszą uznać jakiś pozytyw w innym człowieku, zdewaluują go natychmiast dziesiątkami braków i błędów. Bywają cyniczni. Często posługują się ironią jako sposobem poniżania i ośmieszania innych.

 

Oszczerstwo ma cięższy wymiar moralny niż obmowa. Jest bowiem przekazywaniem wiadomości negatywnych, nieprawdziwych, które zniesławiają, kompromitują i niszczą bliźnich. W dzisiejszej dobie Internetu stało się ono środkiem walki politycznej. Kłamliwe, oszczercze osądy innych rzadko bywają prostowane; nierzadko, by obronić swoje dobre imię, trzeba wstępować na drogę sądową.

 

Najcięższym złem jest kłamstwo połączone z krzywoprzysięstwem. Uderza bowiem nie tylko w dobre imię człowieka osądzanego, ale narusza porządek sprawiedliwości. Może stanowić podstawę niesprawiedliwych wyroków sądowych, niszcząc moralnie niewinnego człowieka, a nawet pozbawiając go życia. Przypomnijmy sobie Izebel i Nabota. Ponadto podważa ono powagę wymiaru sprawiedliwości i zasiewa słuszne wątpliwości co do bezstronności świadków i sędziów.

 

Udział w grzechu obmowy, oszczerstwa, pochopnych osądów i plotek mają również osoby słuchające, milczące bądź aprobujące je. Rabini żydowscy uważali nawet, że ich wina jest większa. Gdyby bowiem nie było słuchających, nie byłoby obmawiających. Wątpliwości co do wielkości winy miał również święty Bernard: Obmawiać lub słuchać obmowy, co jest bardziej szkodliwe, trudno mi powiedzieć.

 

Obmowy i oszczerstwa są najczęściej wynikiem niskiego poczucia wartości, egoizmu, zazdrości i pychy. Gdy brakuje akceptacji siebie i innych, szacunku i dostrzegania czyjejś godności, pojawia się deprecjonowanie, pomniejszanie innych i manipulowanie nimi poprzez słowo. Nie trzeba iść do psychologa, aby wiedzieć, że kiedy ktoś oczernia drugiego, to dzieje się tak, ponieważ sam nie może się rozwijać i odczuwa potrzebę poniżania drugiego, aby poczuć się kimś ważnym. To brutalny mechanizm. Natomiast Jezus z całą prostotą naucza: “Nie mówcie źle o sobie nawzajem. Nie oczerniajcie się. Nie dyskwalifikujcie jeden drugiego”. Motywem jest to, że wszyscy podążamy tą samą drogą, tą drogą, która nas doprowadzi do kresu – naucza papież Franciszek.

 

Jezus przestrzegał przed fałszywymi osądami: Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata (Mt 7, 3-5). I zalecał: Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! (Mt 7, 12). Ta złota zasada stanowi antidotum na wszelkie osądy i obmowy. Pozwala odkrywać godność i wartość każdego człowieka, dostrzegać w nim dobro i piękno jako odbicie samego Stwórcy i w konsekwencji odnosić się do niego z szacunkiem.

 

W obrębie kłamstwa znajdują się również postawy, które niekontrolowane mogą prowadzić do pychy. Należą do nich pochlebstwa i komplementy połączone z fałszywą służalczością oraz próżność. Pierwsza z tych postaw może utwierdzać drugiego człowieka w przekonaniu o niezwykłości i wielkości, postawach egoistycznych i narcystycznych. Służą temu piękne słowa, komplementy, brak krytyki, akceptacja każdej decyzji. Wielkość winy pochlebców i ludzi służalczych zależy od motywacji i skutków ich komplementów. Jeżeli są one poważne i stają się przyczyną zła i cierpienia innych, stanowią ciężkie przewinienie. Są natomiast grzechem powszednim, gdy zmierzają jedynie do bycia miłym, uniknięcia zła, zaradzenia potrzebie, otrzymania uprawnionych korzyści (KKK, 2480).

 

Do pychy może prowadzić także próżność i samochwalstwo. Jest to forma zakłamania, która polega na przesadnym podkreślaniu własnych zalet i zasług, przy równoczesnym niedostrzeganiu błędów. W konsekwencji pogłębia się postawa narcystyczna albo rodzi się mania wielkości, przekonanie o własnym pięknie, niezwykłości i potędze. Zresztą każdy rodzaj pychy stanowi pewną formę zakłamania.

 

Fragment książki: Miłość w dziesięciu słowach

MIŁOŚĆ W DZIESIĘCIU SŁOWACH

MIŁOŚĆ W DZIESIĘCIU SŁOWACH
Gdy ludzkie serca zmieniają się w głaz
Stanisław Biel SJ

Pierwsze jest:
Będziesz miłował Pana, Boga swego,
całym swoim sercem, całą swoją duszą,
całym swoim umysłem i całą swoją mocą.

(Mk 12, 29-30).

Książka zawiera pogłębione wyjaśnienie wszystkich dziesięciu przykazań oraz konkretne wskazówki, jak nimi żyć na co dzień. Przytacza najczęstsze sposoby ich przekraczania, czyli grzechy, z którymi się zmagamy. Jednocześnie niesie przestrogę przed złudnym mniemaniem, że przykazania to przeszkoda na drodze do szczęścia i wolności. Dzięki wyjaśnieniom z Katechizmu Kościoła Katolickiego, cytatom ludzi Kościoła oraz doświadczeniu autora książka prezentuje szerokie spojrzenie na dziesięć Bożych słów skierowanych do nas.

Ojciec Stanisław Biel pokazuje, że Dekalog to nie tylko zbiór przykazań, które trzeba zachowywać, ale przede wszystkim wyraz miłości Boga do człowieka. To w nich Bóg wskazał nam drogę do radości i prawdziwego szczęścia. Mimo to człowiek wielokrotnie nie potrafi lub nie chce tej Miłości przyjąć. Wówczas odwraca się od Boga. Aby tak się nie stało, trzeba pamiętać, że najważniejszym przykazaniem jest przykazanie miłości.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2164,odcienie-klamstwa.html

************************

#2. Grzesznych upominać / Jak napominać księży?

O tym, w jaki sposób z miłością upominać kapłanów, oraz o tym, co może stanowić największe wyzwanie w trudnej rozmowie z duchownymi – pisze Paweł Kozacki OP.

 

Wezwanie, by nie przechodzić obojętnie wobec grzechu brata, ale z miłosierdziem zatroszczyć się o jego kondycję duchową czy moralną, zostawił nam Jezus w słowach: “Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata” (Mt 18,15). Sensu takiego działania nie będę udowadniał, a skupię się na problemie, w jaki sposób skutecznie i z miłością upominać.
Zanim pójdziesz do brata czy siostry, skonkretyzuj sobie, co chcesz przekazać. Spokojnie i z rozwagą przyjrzyj się sytuacji; opowiedz sobie, co robi i co mówi druga osoba; popatrz na rzeczywistość z jej punktu widzenia. Dobrze, gdybyś umiał postawić się w roli obrońcy tego człowieka i poszukał usprawiedliwienia dla jego czynu czy postawy. Nawet jeśli jesteś przekonany, że racja jest po Twojej stronie, spróbuj sfalsyfikować swój punkt widzenia. Poszukaj argumentów potwierdzających przekonanie, że “Moje spostrzeżenia są nieprawdziwe”. Tego typu ćwiczenia pomogą przemyśleć sytuację, utwierdzą w przekonaniu, czy rzeczywiście powinieneś interweniować oraz posłużą w doborze argumentów i usystematyzują to, co przedstawisz upominanemu.

 

Warto również zadać sobie pytanie o intencję, z którą wybierasz się do brata. Jeśli bowiem kieruje tobą chęć wyładowania złości, dania mu do zrozumienia, jak bardzo Cię irytuje, to nie przejmuj się niuansami – wystarczy mówić emocjonalnie, dosadnie, nie przebierając w słowach. O nieczystych intencjach możemy mówić również wtedy, gdy “widzisz drzazgę w oku swego brata, a w swoim oku nie dostrzegasz belki” (por Mt 7,1-5). Lepiej wtedy zacząć od korygowania siebie, bo jedynym powodem upomnienia bliźniego powinna być miłość, czyli rzeczywista troska o jego dobro.

 

Z drugiej strony zwracanie komuś uwagi może okazać się trudną powinnością, której chciałbyś za wszelką cenę zaniechać, zwłaszcza jeśli spodziewasz się ostrej reakcji, jeśli trzeba upomnieć kogoś stojącego na świeczniku (np. księdza proboszcza), jeśli zależy ci na dobrych stosunkach, a sprawa jest nieprzyjemna. W takich sytuacjach miłosierdzie trzeba łączyć z męstwem, a swoje opory przełamywać dla dobra drugiego człowieka.
Gdy już zdecydujesz o konieczności napomnienia, zadbaj o formę, w jakiej je wyrazisz. Po pierwsze, tak zwracaj uwagę, jak chciałbyś, by ktoś inny Tobie zwracał: dyskretnie, z wyczuciem, z zapewnieniem, że nie przyszedłeś atakować, tylko stoisz po stronie upominanego. Każdy lepiej przyjmie napomnienia od osoby mu życzliwej niż od wroga czy przeciwnika.

 

Po drugie, zastanów się, jak najsensowniej wyrazić to, co chcesz przekazać, by dotarło to do serca i rozumu napominanego. Mistrzem może być w tym wypadku prorok Natan, który napominał króla Dawida po cudzołóstwie z Batszebą i zamordowaniu Uriasza Chetyty (por. 2 Sm 12,1-12). Wreszcie, napominając, uszanuj wolność drugiego człowieka. Nie domagaj się natychmiastowej reakcji, przeprosin, kajania czy deklaracji poprawy, ale pozwól bliźniemu oswoić się z tym, co usłyszał, przemyśleć sprawę, zdecydować, jak chce dalej postępować.
Czy powyższe zasady obowiązują, gdy adresatem napomnienia jest osoba duchowna? Teoretycznie napomnienie nie powinno się różnić od podobnego działania skierowanego do osoby świeckiej. Traktowanie duchownych jak świętych krów nie służy nikomu – ani im, ani wiernym, ani Kościołowi. Warto jednak wziąć pod uwagę fakt psychologiczny: każdy ksiądz publicznie wygłasza kazania z ambony, a ludzie oczekują od niego, że będzie wtedy między innymi nauczał i napominał.

 

Ksiądz jako dobry spowiednik miłosiernie obnaża grzechy, uświadamia je penitentowi, tłumaczy, dlaczego dany czyn jest złem, a potem poucza, jak z grzechami walczyć. Wreszcie bywa, że do księdza ludzie przychodzą po radę. Czasem pytania dotyczą życia duchowego czy sakramentalnego, innym razem chodzi o wyjaśnienie prawdy wiary albo dylematu moralnego. Nierzadko jednak ludzie oczekują od księdza porady w sprawach wykraczających poza jego kompetencje (na przykład na kogo głosować w wyborach).
Kłopot z napominaniem duchownych jest zatem taki, że im samym pouczanie innych zanadto niekiedy wchodzi w krew. Często nie dzieje się tak z powodu pychy czy zarozumialstwa, ale dlatego, że sami wierni oczekują od księdza pouczeń. Niestety ta sytuacja tworzy w niejednym duchownym złudne przekonanie, że jest mądry, roztropny i nieomylny jak Magisterium Kościoła, że wie więcej i lepiej od przeciętnego człowieka, a każdą krytykę swojej osoby traktuje jako atak na Kościół i podważanie prawd wiary. Tworzy się w nim wtedy zgubny nawyk pouczania innych połączony z brakiem gotowości do wysłuchania napomnienia od drugiego człowieka. Można się na ten fakt zżymać, ale trudno go nie zauważyć.
Zatem czy przywołane na początku tego tekstu zasady napominania obowiązują, gdy adresatem napomnienia jest osoba duchowna, ksiądz lub zakonnik? Oczywiście. Chcąc jednak księdza upomnieć skutecznie i przebić się przez skorupę mechanizmów obronnych, warto większą uwagę zwrócić na formę napomnienia oraz jego treść, która powinna wzbudzić przekonanie, że krytyce towarzyszy dobra wola, miłość Boga, Kościoła i bliźniego, a nie atak, irytacja czy podważenie autorytetu rozmówcy.

 

Paweł Kozacki OP – dominikanin, publicysta, bloger, były przeor Konwentu Świętej Trójcy w Krakowie oraz wieloletni redaktor naczelny miesięcznika “W drodze”. Od 1 lutego 2014 r. prowincjał Polskiej Prowincji Dominikanów.

(k)Rok Miłosierdzia to wspólny projekt redakcji DEON.pl i Laboratorium “Więzi”. Przez siedem miesięcy będziemy się starać pomóc naszym czytelnikom w zrozumieniu, o co chodzi z kolejnymi uczynkami miłosierdzia. Każdemu z nich poświęcimy dwa teksty – bardziej teoretyczny i bardziej praktyczny. Będziemy zachęcali wszystkich i do refleksji, i do ruszenia się sprzed monitorów, by przejść od teorii do jej realizacji. W tym celu pokażemy historie ludzi, dla których życie miłosierdziem jest codziennością. Mogą być oni dla nas zawstydzającymi i motywującymi przykładami. Teksty będą publikowane w każdą środę na stronach organizatorów: DEON.pl i laboratorium.wiez.pl.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/krok-milosierdzia/art,6,2-grzesznych-upominac-jak-napominac-ksiezy.html

*********************

ks. Adam Prozorowski

Słowa Maryi

Wieczernik

 

Maryja po prostu wie…

Czytając Magnifikat łatwiej zrozumieć Jej decyzję oddania się Bogu na służbę. Maryja po prostu wie, kim jest Bóg Izraela, zna Boże obietnice i Boży charakter.

Chciałbym zaproponować spojrzenie na Maryję w świetle słów, które wypowiedziała. Uważna lektura Ewangelii pokazuje kilka miejsc, które zapisują słowa Matki Pana. Pomijam w niniejszym opracowaniu dyskusje na temat historyczności wypowiedzianych słów. Dla mnie osobiście zapis Nowego Testamentu jest wiarygodnym zapisem i przyjmuję, że słowa, które przypisuje Matce Pana, wypowiedziała Ona rzeczywiście – tak jak zostały zapisane. Przejdźmy zatem do poszczególnych tekstów.

Oto ja służebnica Pańska

Pierwsze słowa Maryi są zapisane u ewangelisty Łukasza: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1,34). Wymowę tego pytania możemy zrozumieć dopiero wtedy, gdy zanalizujemy kontekst. Maryja przeżywa osobiste spotkanie z wysłannikiem Boga. Bóg wkracza w sposób niezwykły w historię Jej życia. Oto usłyszała przed chwilą słowa o swoim obdarowaniu, o przyjściu Mesjasza i o roli, jaką ma odegrać w całej tej historii. Ewangelista pisze, że Maryja zmieszała się na słowa anioła, ale również zastanawiała się, co one znaczą. Maryja chce poznać, zrozumieć dziejące się wydarzenia. Swoją refleksją pragnie zgłębić to, co jest treścią objawienia. Trzeba mocno podkreślić, że Maryja nie jest bierna. Posługuje się darem rozumu, aby wniknąć w sens słów anioła.

Maryja jest ciekawa, w jaki sposób Bóg może przeprowadzić swoją wolę, skoro ona jest jeszcze dziewicą. Maryja szuka Bożego działania. Chce poznać, jak działa Bóg. Zadane przez Maryję pytanie pokazuje, jak ważne jest szukanie dróg Pańskich. Skoro Pan jest tak blisko, Maryja chce Go odnaleźć – zgodnie z tym, co kilkaset lat wcześniej pisał Izajasz: „Szukajcie Pana dopóki pozwala się znaleźć” (Iz 55,6a).
Maryja jest również świadoma tego, że sama do tych planów jakoś nie pasuje. Ona nie ma męża. To jasne i pokorne wyznanie odkrywa przed czytelnikiem ewangelii prawdę o Maryjnym realizmie. Ona wie, kim jest, zna swoje ograniczenia i dlatego pyta: jak Bóg to może zrobić? Anioł odpowiada Maryi.
Cała scena zwiastowania kończy się drugim zdaniem wypowiedzianym przez Dziewicę z Nazaretu: „Oto ja służebnica Pańska. Niech mi się stanie według słowa Twego!” (Łk 1,38). Maryja godzi się, że w Jej życiu będzie się realizowała historia Boża. Mówiąc te słowa przyjmuje Boży Plan objawiony przez anioła. Zgadza się być nie tylko żoną Józefa Cieśli, ale Matką Pana. Jest tą, która widzi swoją rolę jako kroczenie po drogach sług Bożych – Abrahama, Mojżesza i Dawida.

Wielbi dusza moja Pana

W stosunkowo niewielkiej odległości (zaledwie 7 wersetów dalej) znajdujemy najdłuższą z wypowiedzianych przez Maryję sekwencji – modlitwę Magnifikat. Jest ona odpowiedzią Matki Pana na słowa błogosławieństwa wypowiedzianego przez Elżbietę. „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1,45). Modlitwa, którą zanosi do Boga Maryja pokazuje nam, że Ona zna Boże Słowo. Maryja nawiązuje do modlitwy Anny (zob 1 Sm 2,1-10). Ma świadomość nie tylko swojego wybrania, ale jawi się jako osoba, która poznała Boga. Teraz łatwiej zrozumieć Jej decyzję oddania się Bogu na służbę. Ona po prostu wie, kim jest Bóg Izraela, zna Boże obietnice i Boży charakter.
Ze słów Magnifikat bije wielka duchowa energia i moc. Oto znamy modlitwę kogoś, kto bez reszty uwierzył Bogu. Słowa tej Maryjnej modlitwy dają nam prawo widzieć w niej nauczycielkę modlitwy.
Na następne słowa wypowiedziane przez Maryję trzeba nam poczekać prawie dwanaście lat – ewangeliści nie zapisali żadnego słowa Maryi wypowiedzianego przy okazji porodu czy też pierwszych lat Jezusa. Natomiast po dwunastu latach możemy przeczytać o wydarzeniu związanym z pielgrzymką do Jerozolimy. Po poszukiwaniach trwających ponad trzy dni Maryja wraz z Józefem odnajdują Jezusa w świątyni Jerozolimskiej. Siedział tam i dyskutował z nauczycielami. Maryja wypowiada swój ból. „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”.

Te słowa mają wielkie znaczenie. Odsłaniają przed nami obraz prawdziwej matki. Fakt wybrania nie uczynił z Maryi super kobiety, jakiegoś nadczłowieka. Gdy zaginął Jej Syn, odczuwa to, co odczuwałaby na Jej miejscu każda Matka. Po prostu się martwiła, cierpiała po ludzku. Jak dobrze, że Maryja nie była jakąś boginią, która jest wyprana z ludzkich uczuć. Jest matką, która cierpi z powodu zaginięcia Syna i ma odwagę Syna napomnieć. Syn wyjaśnia całą sprawę, ale nie zmienia to faktu, że opisane wydarzenie pokazuje bardzo ludzkie, naturalne oblicze Maryi.

Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie…

Opuszczamy teraz zaciszne zakątki Ewangelii dzieciństwa i przenosimy się do początków Ewangelii według Jana Apostoła. Doskonale znana wszystkim maryjna perykopa o Kanie Galilejskiej zawiera zapis dwóch zdań wypowiedzianych przez Maryję. Jedno skierowane jest do Syna, a drugie do służących. Pierwsze zdanie „Nie mają już wina” jest nie tylko prostym stwierdzeniem faktu, ale niemą prośbą o pomoc, o zaradzenie zaistniałej sytuacji. Maryja po prostu pokazała co zrobić, gdy sprawa wymknie się spod naszej kontroli, gdy okoliczności okażą się silniejsze niż to, co zaplanowaliśmy. Warto zauważyć, że Maryja nie wyolbrzymia i nie panikuje. Ona po prostu stwierdza fakt, że na weselu nie ma już wina. Bardzo wiele bym dał, żeby chociaż przez moment posłyszeć intonację głosu Maryi. W tym zdaniu, jak w żadnym innym, ton wydaje się być ważny. Czytelnik Ewangelii może nabrać odwagi w proszeniu o rzeczy potrzebne do życia, o te, których po prostu brakuje. To zdanie Maryi uczy nas, że mamy iść ze wszystkim do Jezusa i na nic innego się nie oglądać.
Ostatnie zapisane zdanie to: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Jest to jak gdyby specjalny testament Matki Pana. Posłuszeństwo Synowi, wykonywanie Jego woli – to misja tych, którzy czytają ewangelię, którzy są uczniami Pana. To chce nam przekazać jego Matka. Oczywiście, żeby być posłusznym trzeba słuchać Jezusa. Bo nie jest możliwe pełnić czyjąś wolę jeżeli się jej nie zna.
Matka naszego Pana nie powiedziała wielu słów, które zachowałyby ewangelie. Te nieliczne, które utrwalił zapis ewangelistów, wystarczą jednak do tego, aby iść Drogą Tego dla którego Ona żyła.

ks. Adam Prozorowski
Wieczernik 148 – styczeń 2007
fot. Indy0333 Virgin
Pixabay (cc)
http://www.katolik.pl/slowa-maryi,25298,416,cz.html

O autorze: Słowo Boże na dziś